W dniu 07.01.2011 r. poszłam na zakupy do sklepu Reserved mieszącym się przy ul. Piłsudskiego 94 w Łodzi.
Przed sklepem jest duży parking i wiele osób może zaparkować swój samochód. Drzwi do sklepu były czyste i zadbane. Również n drzwiach były godziny otwarcia sklepu. Okna były czyste. Witryna była ładnie przyozdobiona ubraniami.
Po wejściu do środka zaczęłam robić zakupy. Ubrania były ładnie powieszane na wieszakach i każdy z nich miało swoją cenę. Pojedyncze ubrania leżały na podłodze. W sklepie były również wywieszone reklamy dotyczące wyprzedaży. Ubrania, które były w przecenie były odpowiednio oznaczone. Oprócz ubrań w sklepie były torebki, czapki, bransoletki, itp. Każdy z tych produktów posiadało swoje miejsce i były ładnie poukładane. Każdy z nich miało swoją cenę.
Idąc d przymierzalni dostałam numerek z ilością wziętych rzeczy. Dostałam numerek od młodej dziewczyny, która pracowała w sklepie. Była to młoda dziewczyna, stosownie ubrana do pracy. Miała na sobie plakietkę z nazwą sklepu – Reserved.
Przymierzalnia była mała. Lustro było duże i czyste. Również można było powiesić swoje rzeczy, jak i rzeczy do przymierzenia. W przymierzalni był stolik. Oświetlenie działało poprawnie. Podłoga była czysta i zadbana.
Wychodząc z przymierzalni, ubrania, które nie chciałam kupić mogłam odwiesić na stojaku.
Przymierzalni było kilka.
W sklepie było czysto i schludnie. Oświetlenie działało poprawnie. Podłoga była czysta i zadbana.
Przy kasie były 2 osoby. Kasa była czynna tylko jedna. Przy kasie były ulotki sklepu. Kasa była czysta i zadbana.
Gdy przyszła moja kolej kasjer wziął moje rzeczy i naliczył kwotę. Ubrania zapakował do torebki firmowej. Następnie uregulowałam swój rachunek. Reszta została wydana poprawnie wraz z paragonem.
Kasjerem był mężczyzna w średnim wieku, ok. 40 lat. Był schludnie ubrany. Posiadał plakietkę z nawą firmy – RESERVED. Był miły, ale nie przywitał się, ani nie pożegnał.
Dziś odwiedziłam Urzą Pracy aby uzyskać status bezrobotnej.
PPanują bardzo duże kolejki.Trzeba zająć kolejkę wcześnie rano ok.godz.4.45.Aby się zarejestrować w Urzędzie są wydawane numerki od godz.7.30. Pani obsłująca krzyczał na mnie bo nie miałam orginału NIP , posiadałam tylko potwierdzenie złożenie PIT-37 , nie posiadałam przy sobie PIT-u-w ulotce informacyjnej takiej informacji nie było. Nie było też informacji dotyczącej aktu urodzenia dzieci i PESEL-potrzebne te są dane do ubezpieczenia zdrowotnego.
Chcąc kupić dla siebie coś naprawdę eleganckiego , wybieram w/w sklep w Lesznie ponieważ asortyment jest wspaniały, w szerokiej gamie wzorów i rozmiarów co dla mnie jest bardzo istotne. Obsługa idealna panie w rożnym wieku co sprawia ,że klient czuje się bezpiecznie tz. nie ma wciskania towaru za wszelką cenę chociaż ceny to naprawdę górna półka.
Często robię zakupy w Chacie Polskiej między innymi dlatego, że obsługa jest bardzo miła, wszyscy przepięknie i w odpowiednim momencie używają słów proszę, dziękuję zawsze słyszę głośne i wyraźne dzień dobry i do widzenia , czuję się jak ktoś wyjątkowy a przecież nim nie jestem. Towar dobrej jakości chociaż ceny mają dużo do życzenia.
Jako fan pizzy mogę powiedzieć jedno - dawno nie jadłem tak dobrej pizzy. Jedząc ostatni kawałek nadal rozkoszowałem sie jej smakiem. Jestem ciekawy czy inne dania również tak bardzo przypadną mi do gustu. Dużym atutem tego miejsca oprócz wystroju jest również wyjątkowa uroda kelnerki idąca w parze z jakością obsługi.
W Wigilie postanowiłam się wybrać do rodziny w Wałbrzychu. Ponieważ nie posiadam samochodu, jako środek transportu wybrałam pociąg. Dworzec jest w remoncie, dlatego w pewnej odległości został utworzony dworzec zastępczy, na którym znajdują się kasy. Ponadto spółka PKP zadbała o biletomaty, dla tych, dla których dworzec jest za daleko. Uznając, że mam jeszcze trochę czasu (choć nie tak wiele, aby dojść, odczekać w kolejce i wrócić z dworca zastępczego) postanowiłam kupić bilet w biletomacie. Na urządzeniu tym widnieje informacja iż nie można płacić kartą ani banknotami, jedynie bilonem. Myślę 'w porządku'. Według instrukcji wybrałam odpowiedni dla mnie bilet (studencki na trasie Wrocław Główny-Wałbrzych Miasto) okazało się, że mam zapłacić 8,82 zł. Miałam wyliczoną kwotę. Jakież było moje zdziwienie jak po trzech próbach automat wyrzucał moje pieniądze. Okazało się, że nie dość, że trzeba mieć wyliczone pieniądze to w dodatku najniższą kwotą jaką mogę wrzucić jest 10 gr. Myślę sobie 'niech stracę!'. Wrzuciłam 8.90 po czym pieniądze zostały ponownie wyrzucone na zewnątrz. Dodatkowo na biletomacie wisi informacja, że z dn. 22.11. w związku z wprowadzeniem urządzeń za zakup biletu u kontrolera w pociągu będzie pobierana dodatkowa opłata (którą zresztą musiałam uiścić). Panie i Panowie, gdzie się zaczynają trasy PKP tam się kończy logika!
Sklep ten jest bardzo długo w Białymstoku. Od kiedy przeniósł się w inne miejsce postanowiłam go odwiedzić i zobaczyć co teraz oferują. Po wejściu stwierdziłam, że teraz są 3 stanowiska: z bielizną, obuwiem i odzieżą, oraz z biżuterią i akcesoriami do włosów. W sklepie było pusto. Po wejściu Panie zaczęły obserwację, aczkolwiek żadna z nich nie przywitała się. Oglądając obuwie muszę stwierdzić, że nie jest to już ten sklep co przed kilkoma latami. Obuwie nie różni się niczym niż ta chińszczyzna, którą można zakupić na allegro. Bielizna całkiem całkiem, ceny też przyzwoite. Niczym niezachęcona wyszłam z pustymi rękoma.
66 urodziny mojej mamy to dobra okazja aby poświętowac.Zabraliśmy (biorąc pod uwagę opinie znajomych) mojamamę dotej knajpy.
Zarezerwowaliśmy stolik na 15.30, zjawiliśmy się kilka minut wcześniej, ale faktycznie obsługa bardzo pilnuje czasu rezerwacji, bo musieliśmy odstać swoje, niemalże wsadzając poły szat w talerze gości, zanim zaprowadzono nas do stolika. A dalej, było już tylko gorzej.
Na swoją przystawkę, zupę mojego męża i mojej mamy czekaliśmy 40 minut. Rozumiem, że wszystko przygotowywane jest na bieżąco, ale doprawdy, to nie jest restauracja na 200 gości!
Zupy pomidorowej nie było. Powtórzę: NIE było ZUPY POMIDOROWEJ (a w karcie jest). Ale za to była zupa cebulowa z serem Gruyere. Moja matka nie dała rady jej zjeść, i wcale jej się nie dziwię. Kolor - dramatyczny, a w smaku okropność. Do tej pory nie wiedziałam, że można przesłodzić zupę cebulową, a można, proszę państwa, można. Mój węgorz z jajkiem w koszulce duszony w porach, niezły. Pory zbyt twarde, ale całość - estetyczna. W ogóle to restauracja, w której wszystko wygląda pięknie. Gorzej ze smakami, ale do rzeczy.
Stek Toskański z rukolą - nie był najwyższych lotów, rukola z parmezanem... Zawierała dobrej jakości parmezan. Zupa rybna nie jest zupą rybną, tylko słonym rosołkiem z kawałkami ryby. Pięcioma kawałkami ryby. I z plasterkami kiszonego ogórka. Polędwica wołowa przełożona grillowanym pomidorem podana na ziemniaczanym placku z sosem z wina Chianti nie wzbudzała entuzjazmu, pomidory zostały nie tknięte. Razem z kiścią. Ani nie jest to podane na placku, ani nie jest przełożone pomidorami. Crostini z serem kozim i marmoladą z czerwonej cebuli słodkie, słodkie, słodkie. I jeszcze próbowałam zamówić canelloni (w karcie: z różnym nadzieniem zależnie od pory roku dostępne w Sb i Nd) I co? I nie było. Poddałam się, i zarządziłam wyjście, nie zjadłszy swojego głównego dania. A może to i lepiej.
Obsługa miernawa. A to najpierw dostałam przystawkę, a dopiero później sztućce, a to popielniczka nie została doniesiona... Jedyne co naprawdę mi się tam podoba to wystrój.
I jeszcze jedna drobna uwaga. To, że się tworzy wizualne arcydzieło na talerzu, nie czyni posiłku wybitnym. Nie wrócę.
W Sofie pełno, Angelo zamknięte, więc postanowiliśmy wypróbować nowe miejsce. O 16.00 w niedzielę było totalnie pusto, nikogo oprócz obsługi, po wyjściu wiem już dlaczego. Szkoda, że ta wiedza kosztowała mnie stówkę. Żeby była jasność przez godzinę nie zajrzał nikt.
Najpierw pani kelnerka pouczyła mnie, że nie ma czegoś takiego jak wina półsłodkie, i że PIJA SIĘ tylko wytrawne. Ach jak miło.
Pasta z sosem truflowym i orzechami włoskimi - 28 złotych. Masakra, ledwo ciepła podana na lodowatym talerzu smakowała niczym. Absolutnie niczym, trochę Knorrowym rosołkiem grzybowym, idealnie bez smaku, orzechów ani śladu, jeśli były zmielone na pył - ani śladu smakowego. Jestem wielkim fanem trufli jako dodatku do pasty - to było najgorsze wykonanie jakie w życiu jadłam.
Kaczka w pomarańczach z orzechowym puree - 36 złotych. Nie była ciepła, ani ledwo ciepła była zimna, po prostu zimna na równie lodowatym talerzu. Sformułowanie w pomarańczach oznacza uwaga... 3 plasterki surowej pomarańczy. Suchy, zimny kawałek kaczki obok letnie orzechowe puree, a obok 3 plasterki surowej pomarańczy - puree poprawne, mało wyrazisty smak orzechów.
Tiramisu - jak można zepsuć tiramisu? Bezkształtny kawałek wysokości omletu, podany w kilku kawałkach co próbowano przytuszować grubą warstwą mielonej czekolady chyba.
Niewyczuwalny posmak kawy, smakowało mokro i słodko. Pierwszy raz w życiu nie zjadłam tiramisu.
Czekoladowa impresja - czekoladowe ciastko na ciepło z płynnym środkiem podane z żurawinowym dżemem. Bardzo dobre, niezbyt słodkie, ciekawe w konsystencji, ładnie podane.
W podsumowaniu: zimne, bez smaku - ten obiad był po prostu niedobry. Zmarnowane popołudnie.
Nigdy więcej.
Nową Łódź odwiedziłam dość przypadkowo. Przejeżdżałam obok miejsca, gdzie kiedyś znajdował się inny lokal i zaintrygowało mnie nowe logo.
Byłam bardzo mile zaskoczona; powitał mnie stonowany, ale zarazem przyjemny i ciepły wystrój oraz uśmiechnięta, przyjazna obsługa. Karta bardzo ciekawa - nie ma nic wspólnego z tym co podawano tam wcześniej. Tradycyjna, dobrze znana nam kuchnia, ale podana w ciekawy i atrakcyjny sposób. Świetna prezentacja potraw oraz kilka regionalnych i międzynarodowych akcentów. To chyba jedyne miejsce w Łodzi, gdzie można jeszcze zjeść Czerninę, z drugiej zaś strony doskonała w smaku i konsystencji zupa-krem z sera z czosnkowymi grzankami. Nie mogłam się też oprzeć pozycji 'Carpaccio z regionalnej kiełbasy jordanowskiej, z ogórkiem po łowicku i musem z chrzanu nadwarciańskiego staropolskiego' - polecam, będziecie mile zaskoczeni. Co później? 'Pierś gęsia marynowana w śliwowicy z terriną z buraków', smakuje jeszcze bardziej, niż intryguje samym brzmieniem. No i pytanie na zakończenie: gdzie w Łodzi znajdziecie miejsce, które podaje dobrze przygotowany suflet czekoladowy za - uwaga - 10 zł? Do tego niedrogie napoje i alkohole oraz ciekawie skomponowana, mimo iż nie rozbudowana karta win. Obiad pełny dla dwóch osób z napojami i kieliszkiem wina kosztował mnie 80 zł. Obsługa uprzejma, pomocna i dyskretna, bardziej profesjonalna niż w niejednej z 'głośnych' łódzkich restauracji...
Po raz kolejny publiczna telewizja pokazała ,że ma głęboko gidześ najmłodszych widzów.
Dobranocka planowo19.15. Zaczęła sie 19.23, trrwała 5 minut i dziekujemy już najmłodszym.
Dlaczego nie ma tak,że TVP odpuści sobie odcinekserialu, odcinek "Jaka to melodia?" Zawsze poszkodowane są dzieci. Telewizja publiczna powinna być zarówno dla tych co maja 100 lat jaki tych co maja ich tylko 5.
Rozumiem,są konkursy 4 skoczni, w biegach narciarskich.sąważne, ale mogą być transmitowane w programie 2 jeśli wiadomo,że zawody trwaja dopóżnych godzin nocnych.
Nie od dziś wiadomo,że w wychowaniu dzieci niezbędna jest rutyna. I tak powinno być ,jesli dobranocka ma być od 19-19.30 to niech tak będzie.
Dobranocka od19.23-19.28tojawne i szczere oszukiwanie dzieci. Nie dziwie sie,że dzieci wolą konkurencyjne kanały . Gdzie poślizg jest do 3 minut. KRRiTV podnosi cene abonamantu nie dając nic w zamian! Nie szanuje najmłodszeg owidza zresztąmam wątpliwości,czy tego powyżej 18 traktują powaznie:powtarzanie seriali.produkcja tasiemcowych seriali, których nikt juz nie oglądabo są nudne,stronniczość przy wyuborach, katastrofach. Osobiście wolę,każdą inna stacje prywatną!
W dniu 05.01.2011 r. poszłam do przychodni Palma mieszczący się przy ul. Lumumby 3 w Łodzi.
Przychodnia ta mieści się blisko akademików i przy głónej ulicy. Jest to niewielki budynek, do którego wchodzi się z boku i pod dużymi schodami.
Okna i drzwi były czyste i zadbane. Na drzwiach były wywieszone godziny otwarcia przychodni. Po wejściu do niej był przedsionek, w którym można było wytrzeć buty. Na wprost drzwi była rejestracja. Podeszłam tam. Przede mną stały 3 osoby. W rejestracji były 3 pielęgniarki.
Kiedy przyszła moja kolej zapisałam się do lekarza na odpowiedni dzień. Pielęgniarka obsłużyła mnie miło i sprawnie. Ubrana była w mundurek biały. Nie posiadała identyfikator.
Rejestracja była czysta i zadbana. Oświetlenie działało poprawnie. Na podłodze były wyłożone kafelki, które były czyste.
W dniu 05.01.2011 poszłam na zakupy do Empiku mieszczącego się w Centrum Handlowym Manufaktura przy ul. Karskiego 5 w Łodzi.
Przed wejściem sprawdziłam czystość sklepu. Szyby były czyste, na wystawie były poukładane książki. Na szybach wisiały reklamy książek. Drzwi były czyste i zadbane, a także były wywieszone godziny otwarcia sklepu.
Następnie weszłam do sklepu. W sklepie było ciepło i przytulnie. Regały były czyste i zadbane, a przejście pomiędzy nimi było dość duże, aby zmieściły się kilka osób. Na regałach stały książki, które były poukładane. Na niektórych regałach stały inne przedmioty, np. kubki, karty do gry, piórniki, które również były uporządkowane. Oświetlenie działało poprawnie. Podłoga była wysłana wykładziną, która była czysta.
W sklepie było miejsce na czytanie książek, a także miejsce dla dzieci. W poszczególnych punktach sklepu był punkt informacji dla klientów oraz kasa, które były oznaczone tabliczkami i widoczne dla klientów.
Po wybraniu produktu poszłam do kasy. Młoda ekspedientka obsłużyła mnie miło i z uwagą. Po usłyszeniu kwoty, rachunek uregulowałam. Kwota była wydana poprawnie.
Ekspedientka była młodą dziewczyną, ok. 30 lat. Ubrana była w uniform sklepu, który był czysty i zadbany. Na uniformie wisiał identyfikator, ale nie pamiętam imienia.
Restauracja zadbana i czysta. Podłogi były myte i wycierane na sucho tak często, że nie dało się zauważyć błota w dużych ilosciach. Toalety czyste i zadbane. Papier toaletowy i mydło było na swoich miejscach. Stoliki czyste. Jedzenie podane na gorąco odpowiednio ciepłe i doprawione. Tace czyste. śmietniki zmienione- nie wysypywało się z nich nic na ziemię jak w niektórych restauracjach. Oferta klarownie przedstawiona, jasno i logicznie. Obsługa szybka i miła. Gdy kazali czekać na jeden produkt, nie wołali by po niego przyjść tylko sami przynosili do stolika. Jako częsty klient tego typu barów fast-food byłam bardzo zaskoczona panującym tam porządkiem i obsługą. Restauracja na prawdę godna odwiedzenia i polecenia.
nie zgadzam się z opinia koleżanki z Mysłowic byłem w tej restauracji parę razy bo często podróżuje i jedzenie jest naprawdę smaczne porcje naprawdę duże mało która restauracja podaje takie porcje i w dodatku talerz zawsze ładnie przybrane co do obsługi to nie zdarzyło mi się żeby była nie mila wręcz przeciwnie zawsze panie chętne do rozmowy, a to ze podchodziła pani po cukierniczkę parę razy i była łyżeczka brudna to może brała pani ja z okienka do zdawanie brudnych naczyń, na pewno w okolicy nie ma restauracji w takim super klimacie można tam smacznie, dobrze zjeść a przy tym odpocząć przed dalsza podróżą.
wszystkim polecam restauracje U Kazimierza bo naprawdę warto tam choć na chwile się zatrzymać i spróbować co poleca szef kuchni
IKEA to miejsce godne polecenia. Jest to sklep, dzięki któremu można wyposażyć i umeblować kompletnie całe mieszkanie. Panuje tam przyjemna i rodzinna atmosfera. Każdy dział ma swój punkt informacyjny, gdzie bez problemu dowiemy się wszystkiego o interesującym nas produkcie. Można samemu zaprojektować swoją wymarzoną kuchnie lub poprosić o pomoc pracownika. Bardzo dobrym rozwiązaniem są ciekawe aranżacje wnętrz, dzięki którym, można czerpać pomysły do swojego mieszkania. Duży wybór towarów i dodatków dla każdego. Wszystkie produkty znajdujące się w sklepie można przetestować, a jeżeli nie spełniają naszych oczekiwań, bez żadnych problemów można je zwrócić. Na uwagę zasługuje również fakt, że większość towarów jest do samodzielnego montażu, dostępna od ręki, w samoobsługowym magazynie. Duży plus za kącik zabaw dla dzieci ,gdzie można zostawić naszą pociechę pod fachową opieką, na czas zakupów. Polecam również restaurację IKEA. Można tam smacznie i niedrogo zjeść obiad czy napić się kawy . Obiad dla 4- osobowej rodziny to wydatek rzędu 40-50 złotych. Duży parking, świetna lokalizacja sklepu. Ze względu na duże kolejki w weekendy, polecam robienie zakupów w dni powszednie, kiedy klientów jest znacznie mniej i spokojnie można wszystko obejrzeć.
Perfumeria SEPHORA w Centrum Handlowym Targówek to średniej wielkości salon, dobrze oświetlony i bardzo dobrze zorganizowany. Można tam nabyć kosmetyki i perfumy światowych firm, w rewelacyjnej jakości. Wszystkie produkty są podzielone nazwami firm, dobrze widoczne, także wchodząc do sklepu z daleka widać gdzie, jaka marka się znajduje. Wszystko ładnie poukładane na pólkach, czysto i schludnie.
Dodatkowy plus za testery, z których można do woli korzystać. Obsługa perfumerii bardzo kompetentna i miła,zawsze służy pomocą, doskonale wie, gdzie dane kosmetyki leżą, potrafi świetnie doradzić. Przy kasie zawsze dostaje się próbki kosmetyków, które można przetestować w domu .Produkty w promocjach są dobrze wyeksponowane, nie sposób ich nie zauważyć. Dodatkowy plus za kartę stałego klienta, na którą zbiera się punkty i otrzymuje bony zniżkowe. Bardzo lubię robić zakupy w Sephorze i zawsze wychodzę z tego sklepu zadowolona. Polecam
Jak zwykle weszłam do Top Secret.Zawsze byłam niezadowolona z obslugi. Dziś pani sprzedawczyni mnie zaksoczyła. Podeszła do mnie , przywitała się.Zapytała mnie w czym może mi pomóc. Doradziła mi , że ta bluzka jest bardziej elegancka i będzie pasować do marynarki. Jestem zadowolona z zakupu i obsługi.
Wybałem sie na zakupy i oczywiscie wszedłem z zona do tatuum w CH Malta sczerze nie jestem zadowolony - ogolnie czysto i wszystko poukładane ale........ jedna Pani za kasa cos robi patzrac w komputer druga rozmawia z klientami hm zastanawialem sie czy jestesmy niewidoczni :) Slep tatum posiada odziez z wyzszej połki cenowej fajnie jak ekspedientki tarkyuja powaznie potencjalnego klienta
W niedziele wybrałem sie do CH Malta, niestety nie tylko ja wpadłem na ten wyjatkowy pomysł, ludzi było bardzo duzo.
Odwiedzilem kilka sklepow i nic,az żona wciagneła mnie siła do Zary i tu zdziwienie nic nie lezy na ziemi, ekspedientki usmiechniete krzątaja sie po salonie no fajnie pomyslałem. Rzeczy z wyprzedazy poukładane cenowo, wybrałem kila ciuchow i zmierzam do przymierzalni tam obsługiwała bardzo mila Pani ktora sklupulatnie liczyła odzież dajac numerek z liczba mierzonych ciuchow przemila zero opryskliwosci co czesto zdaza sie na wyprzedazach . Kasa kolejny powod do zadowolnenia wszystko spakowane tak jak prosilem zadnych min ze chce 3 osobne siatki - duzy pozytyw no i wreszcie Panie ubrane jednakowo, Na pewno zajrze tam jeszcze nie raz
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.