Byłam na stacji benzynowej by zatankować paliwo, umyć szybę z przodu i kupić kawę. No cóż, samochód zatankowałam, kawy się napiłam - co prawda pozostawiała nieco do życzenia, jednak szyby nie dane mi było umyć, ponieważ wszystkie pojemniki były puste. Zauważyłam, że kilku klientów również zaglądało do pojemników w poszukiwaniu wody - bezskutecznie. Każdy z nas odjechał z kwitkiem.
Wizyta w Lidlu wypadłą całkiem spontanicznie, nie miałam zaplanowanych zakupów. {Przebiegłam przez sklep w poszukiwaniu jedynie mandarynek. Po drodze zauważyłam kilku pracowników na sali sprzedaży układających towar na półkach i miło uśmiechających się do mnie. Sklep był czysty, dość słabo zaludniony, pewnie z uwagi na wczesną porę. Owoce i warzywa wszystkie były świeże i ładnie poukładane. Przy okazji skusiłam się na drobne zakupy do pracy - soczek itp. W kolejce do kasy stałam bardzo krótko a Pani kasjerka była przyjazna. Polecam (zwłaszcza rano, gdy nie ma tylu kupujących), można zrobić szybkie zakupy.
Odwiedziłam nowo otwarty market w moim mieście i niestety nie zrobił super wrażenia. Na pierwszy rzut oka wszystko ok, ceny bardzo atrakcyjne, czysto, miło i przyjemnie, personel uśmiechnięty i uwijający się jak mrówki. Ale po spędzeniu tam kilkudziesięciu minut i poobserwowaniu bardziej dogłębnie nie jest tak fajnie. Co prawda Panie biegają między regałami, układają towar, ale przy tym nie zwracają uwagi na klientów. Od nikogo nie usłyszałam "dzień dobry". Dział z wędlinami i z mięsem ma chyba na celu rozwijanie kontaktów towarzyskich a nie szybką i kompetentną obsługę klienta. Kupowałam kilka rodzajów wędlin, obsługująca mnie pracownica była owszem bardzo miła i uśmiechnięta, ale w trakcie obsługi zabawiała rozmową nie tylko mnie ale i również swoje koleżanki z działu. Co chwilę ktoś do niej podchodził, o coś pytał, o coś prosił, tak samo ona zagadywała koleżanki, dyskutowały na temat jakości sprzedawanych wędlin, jakichś dokumentów. Stojące klika metrów obok Panie również rozmawiały głośno i śmiały się. Przy dziale nieopodal stała Pani wysoko w ciąży, była sama, nie było kolejki, ale i tak swoje musiała odczekać bo Pani akurat coś robiła stojąc tyłem do klienta. Sprzedawczyni obsługująca mnie robiła to tak wolno, że dużo mnie kosztowało by powstrzymać się od zwrócenia jej uwagi. W pewnym momencie doszło do tego, że by poprosić o kolejny rodzaj wędliny musiałam wejść jej w słowo, bo po prostu w trakcie obsługi zaczęła rozmawiać z koleżanką obok, poza tym każdą wędlinę pakowała co najmniej tak jak by układała origami a nie zawijała w papier kiełbasę. Rozumiem, że chciała zrobić to estetycznie ale nikt nie ma czasu by być obsługiwanym 15 minut przy jednym dziale. Na koniec spytałam Panią o pasztet ze śliwką, niestety Pani nie wiedziała czy taki posiada, zaczęła go szukać przewracając kilka pasztetów, ale go nie znalazła. Market ten posiada półkę z towarem o bardzo krótkim terminie ważności, z której kupiłam serek za 2,05 zł, niestety w domu okazało się , że zapłaciłam za niego 4,85 zł. Przy wyjściu oczywiście nie usłyszałam "do widzenia".
W kolejce do lekarza czekał młody mężczyzna, który wcześniej odwiedził gabinet obok i w środku o czymś głośno dyskutował. Kiedy przyszła jego kolej wszedł do środka i zaczęła się ponownie dyskusja. Z racji tego, że siedziałam blisko drzwi chcąc nie chcąc słyszałam, jak Pan akwizytor, bo okazał się być właśnie akwizytorem, namawiał Panią lekarkę Ł. na (jak to ładnie ująć) pomoc w promowaniu nowych leków. Ze środka dochodził głośny śmiech i pewne było, że te ok. 20 minut spędzone przez Pana akwizytora w gabinecie nie należały do straconych. No cóż, a na zewnątrz my drugorzędni i zapomniani na chwilę pacjenci. Ciekawe jest to, czy w godzinach przyjmowania pacjentów lekarz nie powinien zajmować się właśnie tym, a na rozwijanie i pogłębianie swoich wiadomości dotyczących nowych czy też obecnie reklamowanych leków nie powinien znaleźć czasu kiedy indziej? Co do pozostałego personelu tej placówki nie mam zastrzeżeń.
Jantar Bis to ośrodek wypoczynkowy, który odwiedziłam wraz z rodziną. Ośrodek położony jest na terenie zalesionym, cichym a jednocześnie wystarczy kilka kroków by znaleźć się na chodniku pełnym ludzi wśród stoisk z pamiątkami znad morza i świeżą rybką. Domki są drewniana wyposażone w aneks kuchenny i łazienkę. Pobyt wykupuje się wraz z wyżywieniem - śniadaniem i obiadokolacją - kolokwialnie mówiąc nie do przejedzenia: wszystko bardzo smaczne, domowe i w dużej ilości. To bardzo ważne cechy zwłaszcza dla osób wypoczywających z dziećmi. Cenę wyżywienia dzieci można negocjować. Ośrodek posiada własną kuchnię i stołówkę a także plac do gry w piłkę, siatkówkę, koszykówkę oraz stół do pong-ponga. Atmosfera bardzo fajna, kameralna, każdy czuje się swobodnie i komfortowo. Do morza prowadzi droga przy lesie, w kilka minut pieszo można dojść na piękną, dużą i czystą plażę. Ja dotychczas wypoczywałam z rodziną w większych miastach pomorza, ale Jantar jest tym, które spełniło moje oczekiwania. Na prawdę gorąco polecam.
W CCC kupowałam już kilka razy i za każdym razem wychodziłam z zakupionym obuwiem ale niestety sfrustrowana i zła. A to wszystko z powodu braku włączonej klimatyzacji, dużej ilości kupujacych i wąskich przejść między regałami. Zakupy zazwyczaj robie z dziećmi, które tak samo jak ja się denerwują, tym razem usłyszałąm nawet pytanie od syna dlaczego zrobiłam sie taka czerwona a mnie po prostu było bardzo goraco i duszno z powodu braku swieżego powietrza. Obsługa przy kasie bardzo miła, jednak na sali sprzedaży nieobecna duchem, żyjąca w swoim świecie i nie wykazująca zainteresowania klientam w przeciwieństwie np do Deichmana.
Sklep w centrum handlowym prawie zawsze pełen kupujących, tak też było tym razem. Szybko wybrałam interesujące mnie ubrania i udałam sie do przymierzalni. Na szczęście nie było kolejki. Po przymierzeniu kilku par spodni wybrałam odpowiednie i podeszłam do kasy. Pani obsługująca mnie przy kasie była tak bardzo zajęta rozmową z innym pracownikiem, że nawet na mnie nie spojrzała, nie mówiąc już o przywitaniu się. Chcąc ją o coś zapytać musiałam niemal Panie przekrzyczeć. Po usłyszeniu mojego pytania usłyszałam którkie "nie" i Pani dalej rozmawiała w najlepsze z koleżanką. W moją stronę zwróciła się dopiero by powiedzeić kwote do zapłaty. Poza ta niemiłą sytuacją z zakupów byłam zadowolona, sklep czysty, towar przejrzyscie i dostepnie ułożony, ale to już chyba powinno byc minimum.
Dzisiaj w Netto było sporo ludzi, inaczej niż zwykle. Przed sklepem było czysto, wewnątrz dostępne były koszyki na zakupy. Zakupy poszły mi sprawnie, kupiłam to co chciałam, może z wyjątkim owoców (znów nie było dobrych pomarańczy). Ceny niskie, asortyment codzienny dostępny. To dziwne, ale dziś nie było nigdzie widać Pana ochroniarza. Podczas gdy stałam w kolejce do kasy kilka osób ustawiło się za mną i zaraz została otwarta druga kasa. Pani zaproponowała mi rekalmówkę, chętnie skorzystałam. Z zakupów jestem zadowolona i mogę śmiało polecić ten sklep.
Zmuszona byłam pilnie kupić swojemu dziecku dodatki do stroju karnawałowego i w tym celu, nie ukrywam, że za namową koleżanek udałam sie do Pepco. Otóż zestawu, który miałam kupic już nie było. Od pracownika dowiedziałam się, że źle szukam, bo ten towar był na regale przy wejściu a tak w ogóle, to już go nie ma, bo w całym sklepie był tylko jeden. Zaczęłam więc szukać czegos innego ale niestety napotykałam jedynie na połamane, uszkodzone i nie działające zabawki. Widząc smutek w oczach mojego dziecka zdecydowałam się kupić wszystko jedno co, byle działało i nadawało się jako rekwizyt do zabawy dla chłopca, jednak niczego takiego nie znalazłam. Przeszłam również między półkami w poszukiwaniu spodni dla syna. Towar ułożony był czysto, schludnie, posiadał ceny. Przy kasie znajdował się regał z różnymi drobiazgami, które klienci na pewno często wkładają do koszyka. Pani obsługująca kasę była bardzo uprzejma, klientom proponowała płatne reklamówki, doładowania dotelefonów i artykuły znajdujące sie na ladzie będące w promocji. Pomimo wielu zalet nie mogę polecić tego sklepu, ponieważ dużo jest w nim towaru uszkodzonego i zniszczonego i pomimo wielu wad nieprzecenionego.
Wracając z pracy weszłam do sklepu po drobne zakupy. Przywitała mnie uśmiechnieta twarz Pani przy kasie. Kupiłam bułki, banany i chodziłam między regałami rozglądając się czy czegoś mi jeszcze brakuje. Nagle zza rogu, zza lodówki z serami i surówkami wysunęła się twarz młodej, wysokiej pracownicy o czarnych włosach i szybko się schowała. Chodziłam dalej z koszykiem niczego do niego nie wkładając a tu znowu mignęła mi ta sama twarz i znowu szybko sie schowała. W tym momencie zaczęłam się zastanawiąć, czy ta Pani kiedykolwiek była instruowana przez swoich szefów by nie sprawdzać na każdym kroku czy klient nie pakuje czegoś do swojej torby. Pomyslałam, że jeżeli ta Pani jeszcze raz wychyli się zerkają w moją stronę to zapytam, czy mam wypakować wszystko co mam w torebce ale na jej szczęście juz więcej tego nie zrobiła. Tak prawdę mówiąc, to cała sytuacja wydała mi się śmieszna i przykra jednym razem. Nie wiem czemu ale poczułam sie rozbawiona brakiem jakichkolwiek zachamowań ze strony tej Pani w wypatrywaniu złodziei. Może szef daje premię, jak ktoś kogoś przyłapie ale proponuję przeszkolić tego pracownika by starała się bardziej ukryć swoje zaangażowanie w tę pracę.
Do Biedronki weszlam głównie po pieczywo. Była to sobota, godzina 17 a w sklepie nie było w ogóle jasnego chleba, zostało jedynie kilkanaście bułek. Był to dla mnie ogromny kłopot, ponieważ moje dzieci nie przepadają za ciemnym pieczywem (niestety). Gdy pakowałam bułki kilku kupujacych komentowało głośno brak chleba. Na szczęście udało mi się pochwycić kilka bułek. Z regału z serami wybrałam pleśniowy, jednak na pólce nie znalazłam ceny, na szczęście obok znajdował się sprawny czytnik. Kupiłam jeszcze kilka rzeczy i udałam sie do kasy. Po drodze sprawdziłam stan owoców i warzyw, był zadowalający, obok znajdowały się worki jednorazowe do pakowania towaru. Czystość sklepu była ok. Pani kasjerka była uśmiechnięta, uprzejmie mnie przywitała i pożegnała zapraszając ponownie. Myslę, że sklep mozna polecić. Z powodu braku chleba ocena niezbyt wysoka.
Tego dnia padał deszcz i w sklepie nie było zbyt dużo kupujących, jednak jak zwykle w pierwszej alejce stały regały z towarem wyprzedażowym i z sezonowymi kwiatami w doniczkach. Tą alejką z wiekszymi zakupami nigdy nie można przejść a gdy są zainteresowani kwiatkami to nawet wózkiem trudno jest przejechać. W sklepie dosyć czysto, towar na regałach poukładany z widocznymi cenami, dlatego też drobne zakupy przeszły pomyślnie i szybko. Pani w kasie była bardzo sympatyczna i uśmiechnięta, Pani wystawiajaca mi fakturę również.Ogólne wrażenie ok.
Wpadłam do marketu na szybkie, drobne zakupy. Jak zwykle było czysto, wszystko poukładane na odpowiednich miejscach, pracownicy dostepni na sali sprzedaży. Tylko jedna rzecz przykuła moją uwagę, mianowicie ceny produktów promocyjnych. Otóż od jakiegoś czasu robiłam zakupy w innych marketach i zorientowałam się, jakie są w nich ceny najczęściej kupowanych przeze mnie produktów spożywczych. Okazało się, że wiele artykułów, które reklamowane są na bilbordach oraz plakatach wewnątrz sklepu mające niby cenę promocyjną w rzeczywistości są droższe niż w innych marketach czy nawet sklepach osiedlowych. Z kilku rzeczy, które miałam zamiar kupić po prostu zrezygnowałam. Zakupy zrobiłam szybko, Pani w kasie była bardzo miła, ale całe wrażenie zepsuły wysokie ceny, które dla wielu z klientów są najważniejsze w podejmowaniu decyzji dotyczącej zakupu.
Od 2 miesięcy korzystam z możliwości rozliczenia rzeczywistego, jakie oferuje energa i jestem bardzo zadowolona. Spisuję stan licznika, loguję sie na stronie internetowej, wpisuję stan licznika i w ciagu zaledwie kliku sekund otrzymuję informację zwrotną o wyskości faktury do zapłacenia. Osobny temat stanowią opłaty stałe i sam koszt zużytej energii, ale tego nie chciałabym oceniać. Ten rodzaj rozliczenia śmiało mogę polecić wszystkim. Jedynym mankamentem jest fakt, iż licznik trzeba regularnie spisywać , gdyż za przekroczenie miesiąca naliczane są kary pieniężne.
Netto to sklep wolnostojący, robię tam czesto zakupy. Zazwyczaj jest tam mało kupujących, pewnie dlatego, że w pobliżu jest konkurencyjny market. Zawsze byłam zadowolona z wizyt w tym sklepie, tak też było i tym razem. Dziś wybrałam się tam głównie po pomarańcze, które wcześniej poleciła mi mama, niestety już ich nie było. Rzadko sie zdarza, by na sali obsługi znajdował się pracownik, ale tym razem poszczęściło mi się, zapytałam Pani o pomorańcze na wagę i uzyskałam odpowiedź, że niestyety nie dowieźli. Spodziewałam się, że poda najbliższy termin dostawy lub poleci produkt zamienny (w sklepie znajdowały się pomararańcze pakowane w siatki), jednak nic takiego nie nastąpiło. Pani po prostu odwróciła się i dalej skanowała ceny na półkach. Po drodze do kasy kupiłam kilka drobnych rzeczy, które wpadły mi w oko. W tym sklepie o to nietrudno, tam zawsze znajdę coś ciekawego w przystępnej cenie. Jedyny mankament to brak pomocy ze strony personelu. Plusem jest również czystość w wejsciu, na sali i przy kasach. Miły i grzeczny jest również Pan, który od jakiegoś czasu pracuje przy kasie, mógłby jednak proponawać klientom zakup reklamówek. Zauważyłam, że tego nie robi, chociaż niektórzy nie mają w co włożyć zakupów. No i na koniec wszędobylski Pan ochroniarz pilnujący porządku, który za każdym razem bardzo dobrze wywiazuje się ze swoich obowiązków.
Od jakiegoś czasu zabieram się do "zrobienia nowej kuchni" w moim nowym domu i w tym celu wybrałam się do RTV EURO AGD w poszukiwaniu sprzętu, to jest piekarnika, płyty gazowej, zmywarki oraz lodówki. Jakiś czas temu również gościłam w tym sklepie kupując patelnię, wówczas została mi ona wręczona wprost do rąk bez opakowania, zapytałam o torbę lub reklamówkę, zostałam poinformowana, że owszem posiadają, ale kosztują 1 zł (jak na zwykłą małą reklamówkę uważam, że to dużo, przy zakupie patelni za 250 zł powinnam otrzymać ją za darmo). Tym razem sklep ten odwiedziłam wraz z mężem. Do sklepu weszliśmy nie zauważeni przez obsługę, chociaż co najmniej 2 osoby mineliśmy w drodze do alejki ze zmywarkami. Towar oglądaliśmy klika minut, nadal bez zainteresowania ze strony personelu. Przeszliśmy następnie do piekarników i płyt gazowych. Dościgały nas jedynie dalekie spojrzenia personelu, chyba raczej sprawdzające, czy niczego nie ukradniemy a nie chcące pomóc. Dopiero gdy przeszlismy do lodówek zostaliśmy zauważenie przez Panią z obsługi. Pani zapytała w czym może pomóc. Szukaliśmy konkretnej lodówki, którą widzieliśmy w innym sklepie. Okazało się, że RTV EURO AGD nie prowadzi sprzętu szukanej przez nas firmy. Zawiedliśmy się na obsłudze, która nie zaproponowała nam nic w zamian, mało tego, Pani nie wiedziała nawet, czy są i jak wygladają duże podwójne lodówki posiadajace w dolnej części zamrażarkę, ratowała się pokazując nam pojedyncze, zwykłe lodówki i przy nas sprawdzając czy jest zamrażarka czy nie w każdym modelu po kolei na stronie internetowej. Będąc tak obsłużonym przez pozbawiony kompetencji i wiedzy personem po prosu ze sklepu wyszliśmy.
Pizzeria Gruby Benek znajduje się w C.H. Alfa w Grudziądzu, umieszczona jest obok innych popularnych "jadłodajni". Tego dnia miałam ochotę na lekką sałatkę. Z oddali było widać reklamę "Grubego Benka" przedstawiającą pysznie wyglądającą sałatkę z kurczakiem. Mąż, z którym wówczas byłam zamówił 2 sałatki, nie było kolejki więc trwało to chwilkę. Otrzymaliśmy wibrujacy kwadracik informujacy o gotowym posiłku i ruszylismy do stolika. Jednak okazało sie, że wolny stolik znaleźliśmy dopiero ok.40m od pizzerii.Na sałatki czekaliśmy kilka minut i okazały sie pyszne. Zaskoczyło mnie jednak podane do sałatki pieczywo, były to dwie kromeczki nasączone nieco już zjełczałym tłuszczem. No cóż, są różne upodobania kulinarne jednak myślę, że gdy ktoś decyduje się zamówić sałatkę, to nie ma ochoty przegryzać jej czymś takim. Pomimo tego niedociągnięcia polecam tą pizzerię - sałatka smaczna, naprawdę duża porcja (aż za duża) oraz przystępna cena.
Wraz z mężem wybrałam się pierwszy raz do tego kina. Pewnie z racji dnia tygodnia, bo była to sobota, oraz z powodu "obleganej godziny" było sporo czekających na seans. My zjawiliscmy się ok. 20 min. przed seansem, jednak nie było już miejsc, by usiąść w poczekalni. Pospacerowaliśmy sobie troszeczkę, wg mojej opinii miejsc było zdecydownie za mało. Z racji tego, że bilety kupilismy przez internet i wchodzilismy na kod w tel. komórkowym pojawił sie kolejny mały problem. Pani, która sprawdzała bilety nie potrafiła kodu zeskanować i musiał poprosić o pomoc kolegę. Sala kinowa była czysta i obszerna, jednak gdy usiadłam w fotelu to niestyty plecy mi wpadły wgłąb. Nie była to wina tego jednego fotela, bo mąż siedzący obok mnie miał to samo odczucie. Po całym seansie bół pleców był nieco odczuwalny. Kolejny mankament to wyjscie - wchodzimy i wychodzimy do sali kinowej tą samą drogą. Gdy opuszczaliśmy kino ekipa sprzatająca juz czekała. Ogólne wrażenie nie, jak to się mówi, średnie, pomimo to porównujac z innymi to kino można polecić.
Ostatnio zakupy w tym markecie robiłam dosyć dawno. Tym razem do odwiedzenia real zmusiła mnie konieczność zakupu artykułów szkolnych dla moich dzieci. Nie zawiodłam się. Jak zwykle gazetki reklamowe przy wejściu pomogły mi wyłapać rzeczy w promocji, bo nie ukrywam, że pozostałe zazwyczaj są droższe niż w sklepach osiedlowych czy poza miastem. Udało mi się też kupić plecaki w przystępnej cenie i dosyć dobrej jakości. W sklepie jak zwykle było czysto, wszystko poukładane i opatrzone cenami. Kolejka do kasy była krótka, ponieważ na potrzebę klientów zaraz otwierano dodatkowe kasy. Nie mam nic do zarzucenia, obsługa przy kasie miła i uśmiechnięta. Polecam.
Zawsze, lub prawie zawsze, byłam zadowolona z zakupów w tym markecie. Tym razem również udało mi się zrobić zakupy szybko. Niestety musiałam odczekać swoje 10 minut w kolejce do obsługi klienta, by wziąć fakturę. W ostatnim czasie drugi raz prosiłam o fakturę, poprzednio obsługiwał mnie ten sam Pan. Zarówno teraz jak i wcześniej był bardzo zdenerwowany i nerwowo podchodził do każdego klienta. Gdy przyszła moja kolej również nie zgrzeszył uprzejmością. Poprosiłam o ksero paragonu, ponieważ jedynie część artykułów znajdowała się na fakturze. Poprosiłam również o zamknięcie pokrywy kserokopiarki, miło uzasadniając to tym, że kartki są potem czarne i brudzą dłonie i inne dokumenty tuszem. Pan na to poczęstował mnie spojrzeniem jakbym mu co najmniej kogoś zabiła i pozostawił pokrywę otwartą. Poprosiłam uprzejmie po raz drugi o jej zamknięcie, na co Pan taj nią trzasną, że spojrzeli się na niego wszyscy z kolejki i pozostali pracownicy a ja aż podskoczyłam. Wówczas nie wytrzymałam i powiedziałam, że jak się Panu nie podoba praca z ludźmi, to proszę ją zmienić. Usłyszałam na to, że on nie będzie wysłuchiwał moich komentarzy i że mam być cicho. Niestety, pomimo udanych zakupów market opuściłam bardzo zdenerwowana. Nie polecam kontaktów z tym Panem, chocia
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.