Weszłam do sklepu dosłownie na chwilę i na przysłowiowy rekonesans. Mąż lubi zapachy tej marki i używa tylko te od dawna. Po 2 latach używania tego samego zapachu zaczęliśmy się zastanawiać czy nie pora zmienić. Nie było na półce jednego testeru Pani przysniosła z zaplecza nowy i zaproponowała próbki w chusteczkach. Jednym słowem czy kupujesz czy testujesz i ta jesteś traktowany poważnie.
Pomimo, że o ej porze w dzień powszedni nie ma kolejek do kasy i pomimo, że nie miałam ani dużych zakupów ani jakiś bardzo skomplikowanych typu nie wchodzący kod itp przy kasie spędziłam bardzo dużo czasu i niestety zostałm postawiona w dość nie miłej dla mnie sytuacji. Podczas kasowania produktów , które wyłożyłam już na tasmę ( 30 art. oraz 5 par identycznych rękawiczek) podjechała wrotkarka po zwroty Kasjerka pomimo, że do zakończenia kasowania brakowało tylko "nabicia " na kasę zważonych krokietów ( z widocznym kodem kreskowym i bez zabezpieczenia do usunięcia) rozpoczęła przemiłą dla siebie pogawedkę z wrotkarką, która podjechala po artykuły do zwrotu. Pani podawła wrotkarce przedmioty powoli a potem wrotkarka jej z powrotem twierdząc na jak spojrzą na nas to nie będzie, ze nic nie robimy. Spojrzałam wymownie na wrotkarkę- totalnie bez efektu. Dopiero gdy powiedziałam, że dziękuje za te krokiety upomniała mnie czy ja nie widzę, że ona oddaje zwroty. Zrobiłam wielkie oczy i powtórzyłam , że dziękuje za krokiety. Pani krokiety i tak nabiła na kasę i powiedziała kwotę. Wyciągnełam gotówkę z jednego portfela i nie mając juz czasu na doszukiwanie się portmonentki z drobnymi podałam drugi baknot. na co oburzona kasjerka odpowiedziała, że chce drobne powiedziałam, że nie mam. Na co usłyszłam, że jak stałam tyle czasu przy kasie to mogłam poszukać po torebce i na pewno mam jakieś luzem wrzucane drobne. Zaniemówiłam całe szczęscie już bez dalszych konwersacji otrzymałam reszte. Chyba są nowe kasjerki w hipermarkecie bo to już drugie nie miłe zdarzenie w ciągu 7 dni w tym hipemarkecie
Brak małych koszyków takich do ręki. Wchodząc na sklep po kilka rzeczy w dodatku w pośpiechu szkoda czasu na odpinanie dużego wózka tym bardziej, że nie zawsze ma się monetę ze sobą. O ile ceny większości asortymentu są naprawdę konkurencyjne, to jednak przy kasach jest mało przyjemnie. Przy kasach z zasady znużone kasjerki albo rozmawiające z kimś znajomym z kolejki, co więcej jakieś „wybrakowane” terminale dla kart płatniczych, bo nie tylko moją kartę czasami znudzona Pani bierze w folie i jeszcze raz próbuje ja odczytać w terminalu. Co więcej miejsca na zakupy po skasowaniu jest mało i trzeba się nawet przy kilku sztukach nieźle uwijać aby je spakować i było miejsce na odkładanie kolejnych.
Na dziale odzieżowym panował nie ład-, ale jest to bardzo często w czasie wyprzedaży. Był bałagan, ale pomimo śniegu na dworze posadzki były wmiarę czyste, a personel działu był widoczny „pomiędzy wieszakami” i co jakiś czas starała się ekspedientka zapanować nad tym bałaganem. Wyszukałam wśród wieszaków dość dziwny komplet jako piżamę, bo zgadzał się rozmiar i bluzy i spodni, ale ani rodzaj materiału ani deseń nie. Spodnie i bluza były szczepione szarym zabezpieczeniem towaru i była przy tym tekturowa karta z kodem napisanym odręcznie. Nie było możliwości sprawdzenia pod czytnikiem ceny- bo nie był to kod kreskowy. Gdy spytałam pracownicy działu czy może mi sprawdzić cenę powiedziała, ze nie ma takiej możliwości-, ale mogę podejść do obsługi klienta od strony sklepu i tam mi to sprawdzą odręcznie- trwało to 1 minutę dosłownie. Do domu wróciłam z zakupami i tą piżamą z której w sumie użyję tylko spodnie jako dół do koszuli nocnej z tej serii. Ale za 6, 9 zł to naprawde fajny zakup na który raczej bym się nie zdecydowała gdybym nie sprawdziła ceny w obłudze klienta.
Wczoraj udałam się do sklepu Saturn w celu zakupu płytki cd oraz pedułka, które moje dziecko mogło by nosić z dwoma- trzema płytkami cd do szkoły. Po przejrzeniu asortymentu ( dość ubogi, jeśli idzie o pudełka) zobaczyłam, że na stojakach przy kasie są pudełka na kilka płytek. Podeszłam na końcu kolejki do kasy stał Ochroniarz zajęty rozmową przez telefon albo krótkofalówkę burknął do mnie, że kasa jest juz zamykana i proszę odejść - po chwili kontynuował rozmowę. Gdy nie odeszłam warknął- no kasa zamknięta po co tu Pani chodzi? Odpowiedział po raz drugi, że oglądam pudełka na płytki. Ochota na zakupy przeszła mi totalnie. Tym bardziej, ze właściwego pudełka nie znalazłam. Oczywiście, że pójdę do konkurencji, nie był to pierwszy nie miły incydent z tym sklepie jakiego doswiadczyłam.
Pomimo "wyprzedażowego" bałaganu na sklepie ekspedientki bardzo uczynne i miłe. Przy wyjściu z przymierzalni oddając 3 biustonosze i mówiąc, ze dziękuje Pani pokazała mi odwieszone z boku, że są jerszcze takie na wyprzedaży z tego rzomairu tylk nei zdarzyła odnieść. Wzięłam, zmierzyłam i to było to. przy kasie nastała kłopotliwa cisza, ponieważ na znizki sa jakeis kody, które ekspedientka ma wypine na kartce i tego biustonosza w wykazie nie było. Pani cofnęła sie do wieszaków z bielizną i błyskawicznie przejrzała identyczne, ale w innych rozmirach. Bez problemu kończąc tranzakcje. Czas trwania ok 5 minut.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.