Pensjonat Morza Brzeg odkryty dzięki serwisowi zakupów grupowych. Oferta bardzo atrakcyjna. Za 5 dniowy pobyt dla dwóch osób bez wyżywienia 299zł. Wyszło po 25 zł od osoby. Normalne stawki to 80 zł od osoby. Warunki bardzo dobre. Pensjonat oddany do użytku zaledwie 2 miesiące wcześniej. Wszystko nowe, nowocześnie urządzone. Pokoje przestronne. Na ścianie plazma. W pokoju lodóweczka a w niej wino powitalne. Dostępny internet bezprzewodowy za darmo. Dobrze wyposażona kuchnia do dyspozycji gości oraz inne sprzęty np do sprzątania. Teren nieduży, ale miejsce parkingowe na co najmniej 7 samochodów, plac zabaw. Mogę się jedynie przyczepić go braku rolety w oknie połaciowym oraz do tego, że spłuczka się popsuła za naszego pobytu i leciała woda. Poza tym miejsce urocze. Niedaleko las. Cisza i spokój. Żaby kumkające pod oknem i ptaki śpiewające. Do morza około 2 km. Właściciele bardzo mili. Tylko pojawili się na początku i na końcu pobytu.
Bardzo fajne miejsce by zjeść rybę nad morzem. Bar ustrojony w klimacie kaszubskim. Sporo rzeźb w drewnie, elementy marynistyczne, akwarium z rybami. Duży wybór ryb. Zamówiliśmy dorsza i flądrę z frytkami i surówkami oraz napoje. Ryba miała być do 200 g maksymalnie. Na talerzu nie wyglądała imponującej wielkości, ale na rachunku wyszło, że miała 300g! Dania bardzo smaczne. Ryby dobrze usmażone. Podane z sosem czosnkowym. Niestety drogo. Zapłaciliśmy za dwa dania z napojami 70 zł.Dania podane na talerzach z aplikacjami kaszubskimi. Pokal do piwa niedomyty. Widać było usta poprzednio pijącego.Toaleta zamykana na kluczyk dostępny przy barze. Bardzo fajny kącik dla dzieci. Dostępne też krzesełka dla dzieci. Można było wejść z psem. Dostępne również miski z wodą dla psów.
Bar Skorpion, jedno z nielicznych miejsc gdzie można zjeść coś poza sezonem turystycznym w Jastrzębiu Zdroju. Na zewnątrz tablica informująca o tym co bar poleca. Postanowiliśmy skorzystać z zestawu z solą oraz pierogów. Ryba nie najsmaczniejsza, ale dało się zjeść. Pierogi domowej roboty całkiem smaczne. To, że dania są gotowe informowane było przez głośnik i podawany był nr zamówienia, ale trudno było wyraźnie coś usłyszeć. Dobrze, że byliśmy jedynymi klientami. Można było w ogródku siedzieć z psem. za dwa dania zapłaciliśmy w sumie 30zł.
Jeden z nielicznych lokali w Karwi czynny o tej porze roku - w końcówce maja. Wnętrze wyglądające jak smażalnia ryb. Na ścianach sporo elementów marynistycznych. Dla dzieci kącik z krzesełkiem i stolikiem, kredkami, zabawkami, jeździkiem. Krzesełka dla dzieci dostępne. W toalecie damskiej przewijak. Z menu wybraliśmy dorsza z frytkami i surówką. Po około 10-15 minutach przyniesiono nam zamówione dania. Nie zapytano nas o wielkość ryby, więc usmażono nam chyba największe dostępne płaty ryby. Ryba była usmażona w cieście, a nie w panierce. Danie niesmaczne. Ryba sucha. Wielkość ryby ukryta, bo usmażona w formie złożonej na pół. Dania były ogromne, nie do zjedzenia. Zapłaciliśmy za 2 dania 60,80 zł. Ryby prawie 300 gramowe. Poczuliśmy się oszukani i zniesmaczeni. Przestrzegam przed tą knajpą.
Spotkanie ze znajomymi z pracy było pretekstem do odwiedzin tego lokalu. Było nas ponad 20 osób, ale nie było problemu z miejsce. Wcześniejsza rezerwacja ustrzegła nas przed brakiem miejsca. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że jednak na przygotowanych miejscach jest nam za ciasno i postanowiliśmy zmienić miejsce i przeorganizować trochę stoliki w lokalu. zaraz zjawiła się obsługa i pomogła wszystko ustawić tak, byśmy się zmieścili. Piwo w dobrej cenie. Sala do tańczenia dość duża. DJ wyglądał bardzo kontrowersyjnie. Puszczana przez niego muzyka nie do końca przypadła nam do gustu. Do lokalu zamówiliśmy pizzę z innego lokalu i nie było z tym problemu.
Udałam się ze znajomymi do nowego lokalu w mieście by posiedzieć, ale przede wszystkim potańczyć. Tego wieczoru był to nasz drugi lokal. Wejście bezpłatne. Powitali nas dwaj panowie na bramce. Zaproszono nas do szatni z czego nie skorzystaliśmy. Lokal świeżo wyremontowany. Nowe aranżacje, odnowione ściany, nowe meble, nowy bar, wszystko świeżutkie i nowe. Niestety w lokalu pustki. Klientów można było policzyć na palcach obu rąk, a był to piątkowy wieczór. Muzyka nie porywała do tańca, więc nikt nie tańczył. Zajęliśmy miejsce w odrębnej salce, gdzie muzyka nie była tak donośna i można było porozmawiać. Padła propozycja by udać się do dj-a i poprosić o zmianę muzyki. Niestety zgodnie z programem tego wieczoru grana była taka a nie inna muzyka, nieważne, że nikomu się nie podobała, nikt nie tańczył i nie było klientów w lokalu. Po jednym piwie opuściliśmy ten przybytek. Być może w inne dni jest większe zainteresowanie lokalem. Jeśli nie, to nie wróżę mu przyszłości na toruńskim rynku.
Odwiedziłam Cafe Molus, gdyż chciałam zamówić tort na rodzinną uroczystość. Była to cukiernia nr 2 na mojej liście. Po odmowie cukierni pierwszego wyboru, skierowałam się do Cafe Molus. Podeszłam do kasy i zapytałam, czy można zamówić tort. Od razu dostałam do ręki album ze zdjęciami, bym wybrała ten, który najbardziej mi się podoba. Mogłam tez zobaczyć jak wyglądają niektóre torty w gablocie. Po dokonaniu wyboru złożyłam zamówienie. Pani wpisała wszystko do zeszytu. Uzgodniłyśmy wielkość tortu, termin odbioru, napis na torcie. Otrzymałam potwierdzenie złożenia zamówienia. Płatność miała nastąpić przy odbiorze. Szybko i sprawnie załatwiona sprawa. Nie było problemu z terminem realizacji pomimo że miał to być okres wielkanocny.
Udałam się do cukierni, by zamówić tort na urodziny syna. Urodziny wypadały w kwietniu, tuz po Wielkanocy, ale impreza urodzinowa miała się odbyć w poniedziałek wielkanocny. Moje zamówienie zbiegło się akurat z zamówieniami świątecznymi. Zupełnie tego nieświadoma, myślałam że nie będzie problemu z zamówieniem tortu. Okazało się że spóźniłam się o kilka dni. zamówienia na okres świąteczny już nie były przyjmowane. Pani ekspedientka wyjaśniła, że zamówienia są zbierane z całej Polski, bo cukiernia działa w całym kraju, i muszą te zamówienia być złożone odpowiednio wcześniej, by ze wszystkim zdążyć na czas, wszystko dobrze zaplanować, by klienci byli zadowoleni. W widocznym miejscu wisiała również informacja do kiedy przyjmowane były zamówienia na ciasta i torty. Pani poleciła mi bym odwiedziła jakąś lokalna cukiernię toruńską, która na pewno działając tylko na lokalnym rynku, będzie w stanie zrealizować moje zamówienie prawie na 2 tygodnie przed planowana uroczystością.
Otrzymałam dziś telefon z banku Millennium. Zostałam wcześniej o takiej możliwości uprzedzona gdy odwiedziłam bank. Dyspozycja złożona w banku miała być potwierdzona telefonicznie przez konsultanta. Wcześniej w banku złożyłam dyspozycję likwidacji karty kredytowej. Na wstępie zostałam poinformowana, że rozmowa jest nagrywana i poproszono mnie o weryfikację danych. Później zostałam zapytana o powody rezygnacji z karty. Poinformowałam o tym, że byłabym zainteresowana inną kartą kredytową, która daje dodatkowe bonusy. Konsultantka stwierdziła, że może dokonać wymiany karty na nową. Podała mi warunki dla nowej karty, zweryfikowała dane teleadresowe, zapytała o wybór wizerunku na karcie (do wyboru były dwie opcje). Poinformowała mnie, że karta przyjdzie do mnie pocztą w terminie 2 tygodni. Miło, szybko i fachowo. Załatwiłam to co chciałam.
Po przejrzeniu aktualnej gazetki postanowiłam odwiedzić Makro i zakupić dania dla dzieci. Wpadłam tak jak po ogień, gdyż miałam bardzo mało czasu. Po zeskanowaniu karty weszłam do środka i popędziłam na tę część sklepu, gdzie taki asortyment się znajduje. A tam właśnie trwało rozładowywanie towaru, stał wózek widłowy i rozwieszona była taśma, że przejścia nie ma. znalazłam jednak dojście do regałów w legalny sposób. Nie mogłam niestety znaleźć wszystkich artykułów z gazetki. Zapytałam panią rozkładającą towar czy dany asortyment jest. Pani odpowiedziała mi, że nie jest pracownikiem sklepu i nie orientuje się. Zrozumiałam, że pani wykłada tylko towar. Ale mimo to starała mi się pomóc. powiedziała, że nie zawsze dostawy dotrą na czas, że najprawdopodobniej jutro lub pojutrze ma być dostawa, to może ten towar będzie. wzięłam wobec tego z półki inne towary. Wszystko w promocji, dużo korzystniej niż w normalnym sklepie. Wybierając towary zmarzłam, gdyz towary dla dzieci mieszczą się przy lodówkach, z których straszny ziąb wiał. Do kasy kolejki, a czynne były tylko 3. Niemniej długo nie czekałam. Poszło to sprawnie. Parking duży. Sporo miejsca na zaparkowanie. Nigdy nie widziałam, aby był zapełniony chociażby w 15%.
Zatankowałam paliwo do samochodu przy okazji zakupów w Galerii Bielawy. Wjechałam na stację bez problemu i zajęłam wolne stanowisko. Stacja samoobsługowa jeśli chodzi o benzynę i olej napędowy. Wlałam paliwo za 50zł. Przy dystrybutorze czysto. Wąż też czysty. Następnie udałam się do kasy. Poprosiłam o fakturę. Nie było z tym problemu. po podaniu NIP-u faktura została wydrukowana. Pan w okienku miły i szybko działający. Ceny chyba najniższe w mieście.
Przy okazji zakupów, gdy przechodziłam obok lodziarni naszła mnie ochota na lody. Stanęłam w niewielkiej kolejce. Szybko przyszła moja kolej. Podeszłam do kasy i zamówiłam 1 gałkę. Cena 2,50zł. Gałka malutka, w porównaniu np.: do konkurencji - cukierni Lenkiewicz w Toruniu. Ale ku mojej radości okazało się, że jest promocja i do każdej gałki dodawana jest zdrapka, w której można wygrać lody. Miałam to szczęście i wygrałam dodatkową gałkę lodów. Chciałam, by pani dołożyła mi gałkę do lodów które zakupiłam, a jeszcze ich nie jadłam, ale nie było to możliwe. Otrzymałam lody na nowym wafelku. Odeszłam od kasy z dwoma lodami w wafelku. Lody smaczne. Fajna promocja.
Udałam się do banku w celu zlikwidowania karty kredytowej. Wcześniej byłam w banku by dowiedzieć się jakie formalności i terminy muszę dopełnić, by to zrobić. Po wejściu do oddziału od razu zostałam poproszona do stanowiska siedzącego. Pani spytała w jakim celu przyszłam. Wyjaśniłam. Pani spytała o powód rezygnacji z karty. Następnie poprosiła mnie o dowód osobisty. Chwilę trwało zamykanie karty. Jakieś były problemy w systemie, ale w końcu się udało. podpisałam stosowny dokument dyspozycji. Zostałam poinformowana o telefonie z centrali w terminie dwóch tygodni by potwierdzić operację. Pani spytała czy może mi jeszcze jakoś pomóc. Próbowała mi zaoferować kredyt i limit w koncie, ale podziękowałam. Powiedziałam, że chciałabym dostać nową kartę kredytową, na co pani mi powiedziała, że takie możliwości ma centrala, więc jak do mnie zadzwonią to pewnie coś mi zaoferują, a jeśli nie to powinnam sama spróbować o to pytać. W oddziale mogę natomiast złożyć normalny wniosek o kartę, który będzie rozpatrywany na podstawie moich zarobków. Miło, szybko i kompetentnie.
W Gzelli jak zwykle postanowiłam zakupić wędliny. Było tylko kilku klientów, więc nie czekałam długo na obsługę. Sprzedawczyni mnie powitała z uśmiechem na twarzy i spytała czego sobie życzę. Sprawnie zważyła i zapakowała trzy rodzaje wędlin, które sobie wybrałam. Zapakowała mi wędliny w woreczek foliowy, chociaż są do kupienia reklamówki. Na koniec pani życzyła mi miłego dnia. Niezbyt duży wybór wędlin. Musze przyznać, że kiedyś bywał większy.
Odwiedziłam przychodnię w związku ze szczepieniem dziecka. Do przychodni można dojechać swobodnie wózkiem, pomimo tego, że to stary budynek. Jest winda a wchodzi się od piwnicy podjazdem dla wózków. Umówiona byłam na konkretną godzinę. Gdy przyszłam do poradni dla dzieci ucieszyłam się że nie ma pacjentów. Niestety musiałam poczekać, pomimo tego że u pani doktor nie było nikogo w gabinecie. czekałam około 10 minut. Wózków do poradni nie wolno wstawiać, bo nie ma tam miejsca. Wózek zostawiłam przed jej drzwiami, pomimo tego, że tam też nie ma za wiele miejsca. Wizyta trwała około 15 minut. Pani doktor dokładnie maluszka zbadała, wyjaśniła kilka kwestii, namawiała do szczepień płatnych, poleciła kosmetyki do pielęgnacji. Szczepienie wykonała pielęgniarka/rejestratorka. Szybko i sprawnie i prawie bezboleśnie. Zapisała termin następnych szczepień wraz z ceną. Bez kolejek, szybko i miło.
Postanowiłam piękne i słoneczne piątkowe przedpołudnie spędzić w ogrodzie zoobotanicznym. Byłam tam z mężem i synkiem. Po krótkiej rozmowie z panią w kasie nt. biletów ulgowych i posiadania tylko jednej legitymacji uprawniającej do zniżki, pani sprzedała nam dwa ulgowe bilety. Do ogrodu wiódł długi podjazd dla wózków, co mnie uradowała bo obok były bardzo strome schody, a ja byłam z wózkiem. Udaliśmy się do zwiedzania, ale już na samym początku natknęliśmy się na wielka koparkę, która uniemożliwiła nam zobaczenie niedźwiedzia na jego nowym wybiegu, czym zoo się szczyci. Szkoda. Do innych atrakcji był swobodny dostęp. Tabliczki informacyjne w większości miejsc nadają się do wymiany, gdyż są wyblakłe od słońca. Można zwiedzić herpetarium i ptaszarnię. Jest też plac zabaw dla dzieci. Największą furorę zrobił paw oraz surykatki. W ogrodzie kolorowo od kwiatów. Widać że dba się o ogród. Miłe miejsce na spędzenie czasu z rodziną. Wiele się zmieniło od mojego ostatniego pobytu kilkanaście lat temu. Polecam.
Odwiedziłam sklep Komfort w celu nabycia wykładziny do kącika dla dziecka. Interesowała mnie niedroga wykładzina z motywami dziecięcymi. Potrzebowałam niewiele tej wykładziny 1,75 x 1,75m i zależało mi, żeby było jak najmniej odpadu. Na ekspozycji zauważyłam wykładzinę z motywem ulic w szerokości 2m. Sporo tez było innych wykładzin przeznaczonych dla dzieci, ale szerszych i droższych, bo np z motywem na licencji. Postanowiłam od razu dokonać zakupu. Poprosiłam do pomocy pana z obsługi. Pan spisał zamówienie. Zapytałam czy można obszyć wykładzinę. Okazało się, że tak. Niestety całość usługi nie była możliwa do wykonania na miejscu. Być może z uwagi na późną godzinę tuz przed zamknięciem sklepu. Gotową wykładzinę mogłam odebrać dopiero następnego dnia. Na podstawie zamówienia dokonałam zapłaty przy kasie. W sklepie bardzo fajnie wystawiona ekspozycja. Można wszystkiego dotknąć. Duży wybór. Ceny umiarkowane.
Jako stała klientka tej perfumerii, jestem także członkiem programu lojalnościowego tej sieci. Co jakiś czas otrzymuję na mojego maila super oferty tylko dla członków programu. Należy wydrukować sobie specjalny kupon rabatowy. Można to zrobić w domu, ale też w sklepie w specjalnym urządzeniu. Postanowiłam zrobić to w sklepie. Urządzenie nie jest skomplikowane w obsłudze, ale jak zawsze mam z nim problemy. Trzeba się tam dwa razy logować, podając adres mailowy, i hasło, a następnie nr karty lub pesel i znowu hasło. Trochę to czasochłonne. Po pierwszej próbie, gdy weszłam na moje konto, okazało się, że są tam inne kupony rabatowe niż widziałam na komputerze w domu. Wydrukowałam jeden kupon. Gdy odeszłam od urządzenia i przyjrzałam się kuponowi okazało się, że jest na nim nie moje nazwisko. Wydrukowałam kupon z nie swojego konta. I to wszystko pomimo podwójnego zabezpieczenia? Podeszłam do urządzenia jeszcze raz i jeszcze raz zalogowałam się do sytemu. tym razem podałam pesel bez skanowania numeru karty. Tym razem się udało i weszłam na swoje konto. Wydrukowałam 3 kupony, które mnie interesowały. Dwa produkty wzięłam z półek w perfumerii, natomiast po trzeci produkt udałam się do apteki. Na sali znalazłam serię kosmetyków, z której planowałam zakupić w promocji jeden z produktów. Niestety nie znalazłam go. Podeszłam do jednej z pań na sali i spytałam czy ten produkt jest dostępny. Pani wskazała mi ręką gdzie mam się udać by szukać produktu i tyle, zajęła się swoją pracą. Zdziwiłam się, gdyż zwykle nie można w tym sklepie narzekać na obsługę. Przy kasie, gdy chciałam skorzystać z kuponu z nieswojego konta, okazało się, że nie ma możliwości jego realizacji. Tylko osoba z nr karty, który odpowiada nr kuponu może zrealizować rabat. Dwa pozostałe produkty zakupiłam z rabatem, sporo oszczędzając.
Udałam się do apteki by wykupić receptę. Na miejscu oczywiście kolejka. Po wejściu zauważyłam, że od mojego ostatniego razu w tej aptece, została załatana dziura w podłodze. Super. Po tylu tygodniach! Farmaceutka dość szybko mnie obsłużyła. Leki z recepty były od ręki, co się ostatnio nie zdarzało Nie zostałam poinformowana o trzymaniu jednego z leków w lodówce, ale miałam już tę wiedzę. Poprosiłam jeszcze o polecenie jakichś witamin dla dorosłych. Pani poleciła mi preparat o największej ilości tabletek w najkorzystniejszej cenie. Za przeprowadzoną transakcję otrzymałam punkty lojalnościowe na moją kartę.
Ogródek z lodami z długą kolejką klientów spragnionych pysznych i dużych lodów. Ja również ustawiłam się w kolejkę. Przede mną było kilkanaście osób. Dość szybko kolejka się przesuwała. Cena 1 gałki to 3 złote, ale wielkość gałki jest wprost monstrualna. Kto nie wie jak duże są tu gałki, przy zamówieniu dwóch, trzech ma olbrzymi problem z konsumpcją. Gdy dotarłam do lodówek wybór powalił mnie na kolana. Prawie wszystkie kuwety były puste. Lody wymiotło. Miałam nie lada dylemat co wybrać na tym pustkowiu. Widziałam, że personel jest w trakcie wymiany kuwet, ale uważam, że nie powinni czekać do ostatniej chwili, aż nic nie będzie w lodówkach. Gdybym spojrzała do lodówki zanim stanęłam w kolejkę, zaoszczędziłabym 3 złote i mój drogocenny czas, a tak musiałam zadowolić się smakiem, który nie do końca mi odpowiadał.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.