Kolejny raz odwiedziłam Smyka. Tym razem byłam lekko rozczarowana. W sklepie czysto, z powodu wyprzedaży dużo ludzi i bałagan na wieszakach. Pan ochroniarz nieruchomo siedział za swoim kokpitem, obsługi trudno było się doprosić a kiedy pojawiła się sprzedawczyni to obsługiwała bardzo wolno, więc stałam w kolejce. Dodatkowa kasa nie została uruchomiona. Nie zawiódł asortyment- jak zwykle bogaty.
AbsługW sobotę byłam na poczcie we Wrocławiu Psie-Pole. W środku czysto, przestrzennie, kosze na śmieci puste, miejsca do siedzenia. przyjemnie chłodno- klimatyzacja zrobiła swoje. Na 4 okienka otwarte 2. Kolejka 8 osób. Pani w okienku nr 3 bardzo nie miła, zwracała uwagę osobom stojącym w kolejce i rozmawiającym - byłam zażenowana. Pan w drugim okienku miał szokującą fryzurę na punka, cały był w biżuterii, nieadekwatnie do stanowiska, które piastował. Pracownicy obsługiwali niezwykle pomału. Nie polecam.
Weszłam wczoraj do indyjskiej restauracji nieopodal Skweru Kościuszki w Gdyni. Z zewnątrz nic specjalnego, wewnątrz super- inny świat. Obsługa bardzo miła, karta dań zagadkowa ale bardzo obszerna, ceny przystępne. Pani kelnerka kompetentna, wytłumaczyła i opowiedziała o każdym daniu o jakie zapytałam. Zapach wewnątrz bardzo przyjemny, światło i wystrój w klimacie indyjskim. Jedzenie PYSZNE, ślicznie podane, choć czas oczekiwania dość długiToalety czyste, papier, mydło, ręczniki do rąk- wszystko ok.
W poniedziałkowe przedpołudnie odwiedziłam JD Kulej serwis Peugeota w celu podłączenia samochodu pod komputer. Wizyta nie była umówiona, wypadła nagle. Przed salonem czyściutko, samochody poustawiane w rządku. Wewnątrz unosił się zapach nowych samochodów. Obsługa elegancko ubrana w garnitury. Wszędzie czysto. Miejsce przeznaczone na czekanie na obsługę lekko wysłużone, kanapy a' la skóry - przetarte. Automat do wody, kawy i herbaty. Stanowisko dla dzieci. Zawieszony telewizor z włączonym kanałem informacyjnym. Wszystko to daje poczucie dbałości o klienta. Obsługa bardzo miła i szybko działająca. Ceny nie odstraszają. Polecam
Będąc na zakupach w centrum handlowym poszłam z dziećmi na lody. Dwie panie w firmowych uniformach, sprawnie obsługiwały informując klientów o aktualnej promocji. Lada i szyba lodówki były czyste,stoliki przy kawiarni również. Lody bardzo dobre, duże, ładnie nałożone gałki. Cena za jakość nie wysoka.
Będąc na zakupach w Tesco odwiedziłam sklep 5-10-15. Klientów nie było, pani za lada rozmawiała przez telefon. Ubranka poukładane. Brakowała w sklepie przestrzeni do łatwego poruszania się między wieszakami. Ubrania obniżone wyeksponowane. Pani po ok 3 minutach zapytała czy może w czymś pomóc. Szukałam skarpetek dla córki. Zaprowadziła mnie do regału i odeszła za ladę. Nic nie kupiłam bo nie było wyboru.
W dniu dzisiejszym zeszłam do sklepiku w YMCA, aby kupić sobie kawę. Pani była na zapleczu, kolejka się ustawiła. Po jakiś 2 minutach czekania młody człowiek przede mną zawołał- Proszę Pani!! Wyszła kobitka z zasępiona miną i odezwała się słowami- Czego chcesz? Mi oczy wyszły z orbit. Pani była bardzo nie miła, asortyment w sklepiku bardzo ubogi, chipsy, paczki, jakieś batoniki, bułka bolońska i zapiekanka na ciepło, można też ponoć zamówić kanapkę ale nie znalazłam o tym informacji. Pani ubrana normalnie bez fartuszka, w sklepiku czysto.
W niedzielę będąc w Gemini w Gdyni poszłam z dziećmi do domu czekolady na lody, podeszłam do lady z lodami bo chciałam kupić Lody na wynos. Przede mną była jedna klientka. Szyba lodówki była czysta w lodówce z lodami czyściutko, w środku również. Podszedł uśmiechnięty Pan ubrany w firmowy uniform. Przywitał się i zapytał jakie lody życzymy sobie. Nałożył bardzo sprawnie bardzo du....z gałki do wafelków zawiniętych w serwetki. Płatność również przebiegła szybko i sprawnie. Pan miło podziękował i zaprosił do Domu Czekolady. Lody były pyszne.
Weszłam dziś do Rossmann aby kupić dziecku kaszkę mleczno-ryżową. Była to godzina szczytu, ludzi było bardzo dużo. Podłoga z racji deszczowej pogody była pochlapana, ale reszta bez zarzutu- czysto. Półki z poustawianym towarem, widać było na sklepie ochroniarza i dwie panie dokładające towar. Trzy panie siedziały przy kasach. Cały personel był w białych fartuchach i miał identyfikatory - z wyjątkiem ochrony. Półki z jedzeniem dziecięcym uginały się od towaru. W kolejce do kasy obserwowałam jak kierowniczka dla rozładowania uruchamia jeszcze jedną kasę. Przy kasie transakcja przebiegała sprawnie i miło.
O godzinie 12.03 weszłam do perfumerii Douglas. W sklepie był ochroniarz, i cztery osoby z obsługi. Wszystkie osoby ubrane były na czarno. Każdy pracownik miła przypięty identyfikator, dwie panie imienny, pozostali - pan i pani identyfikatory z nazwami firm). W sklepie było czysto, podłoga, lada, witryny półki również bez śladu kurzu. Szyby bez zarzutu. Na samym środku blisko wejścia stały produkty w promocji np. męskie wody toaletowe. Podeszłam do półek z perfumami, zaraz zjawiła się pani najbiżej mnie i powiedziała "dzień dobry, w czym mogę pomóc", odpowiedziałam, że muszę się rozejrzeć. Pani wróciła do wycierania półek na perfumy. Skierowałam się w stronę wystawek z markowymi kosmetykami. Podeszła do mnie pani, która na identyfikatorze miała napis La Prairie. Zapytała czy może mi pomóc, odpowiedziałam, że własciwie tak bo szukam dobrego korektora pod oczy. Zaprowadziła mnie do wystawki z kosmetykami La Pierie i pokazała korektor w cenie 240 zł i opowiedziała o jego zaletach dajac próbkę na moją dłoń. Po mojej reakcji, że produkt jest za drogi, od razu straciła zainteresowanie i z rezygnacją poprosiła młodego Pana (Piotra) żeby pokazał mi tańszy korektor Collistar za 79 zł. Pan miał lekko rozprutą koszulkę przy kołnierzyku na szwie, wyglądał niechlujnie, ale był bardzo miły. Pokazał mi kilka korektorów omawiając zalet każdego. Zadawałam pytania o skład i właściwosci, prosiłam o porównanie- pan był przygotowany bardzo rzetelnie. Zaproponował mi równiez tusze do rzęs Collistar. Każdy korektor miłam nakładany na dłoń. Powiedziałam, że muszę ogarnąć myślii nim się zdecyduję i pan mnie dysktetnie opóścił. Podeszłam do kasy i zapytałam stojącą tam panią w beżowym swetrze (weszła na sklep w trakcie mojej rozmowy z Panem Piotrem) o chusteczki do demakijażu. Pani Ewelina N., zastępca kierownika jak wynikało z identyfikatora, podeszła ze mną do produktó firmowych Douglas i doradziła chusteczki za 11 zł, mówiąc, że sama używa i są bardzo dobre. Zdecydowałam się na zakup. Pani nabiła cenę i włożyła mój zakup do reklamówki, dodała próbkę zapachu, i kartkę z kalendarium wydarzeń. Wspomniała też o Sklepie Online i że mogę tam sprawdzić aktualne promocje. Transakcja rzebiegła szybko i sprawnie. Dostałam paragon. Pani Podziekowała za zakup i zaprosiła mnie ponownie.
Suszona zapachem i głodem weszłam do małej pizzerii na ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Zapach na zewnątrz był kuszący. W środku - rety - wczesny Gierek. stara , ciemno brązowa boazeria na ścianach, stoliki odrapane. Wszędzie zdjęcia starej Gdyni. Wszędzie bardzo mało miejsca- cztery stoliki i po cztery krzesła . Wszystkie zajęte ale przy ladzie nie było nikogo. Za lada starsza pani, bardzo miła, w menu tylko kila rodzajów pizzy i napoje. Zamawiam pizze z pieczarkami i szynką na wynos. Za pudełko dopłacam 50 groszy. cena pizzy tez nie mała zwłaszcza, że z tego co widzę pizza jest mała i wysoka. Co chwilę z wnętrza kuchni wychodzi kucharz ubrany na biało i podaje pizzę. Pani obsługująca kasę polewa chochelką do zupy pizzę ketchupem. Troszkę jestem zdezorientowana. Po 4 minutach dostaję swoje zamówienie i wychodzę z pizzerii. W domu zrozumiałam dlaczego tam było tylu klientów- pizza była przepyszna, ciasto, dodatki i ten ketchup na medal. Polecam, pozory czasem mylą
Odwiedziłam dziś oddział Banku PeKaO S.A w celu zorientowania się w możliwości wzięcia pożyczki 4 tysięcy złotych. Po wejściu zauważyłam ogromna przestrzeń i dobrze rozmieszczone stanowiska obsługi zapewniające poufność rozmów. Otwarte były dwa stanowiska obsługi, przy pierwszym siedział już klient, przy drugim pani pracowała przy komputerze. Dwie pani siedziały przy stanowiskach kasowych. Obsługa była ubrana w biało granatowe ubrania zgodnie ze standardami. Rozejrzałam się po oddziale. Było czysto, materiały reklamowe rozłożone na stojakach, kosz na śmieci stał w rogu. Pani kasjerka po moim podejściu skierowała mnie informując cały oddział na głos- " Marzenka, Pani do ciebie". Pani w pośpiechu posprzątała kartki A4, i po przywitaniu zapytał o jakiej pożyczce myślę. Miałam wrażenie, że przeszkodziłam jej w czymś ważnym. Powiedział, iż przedstawi mi dwie symulacje nie interesując się ani nie badając moich zdolność kredytowych, nie zapytała o zobowiązania. Szczegółowo omówiła wydrukowane przez siebie symulacje z wszystkimi kosztami włącznie. Informacje były jasne i czytelne. Pani kompetentnie odpowiadała na moje pytania. Powiedziałam, że muszę się zastanowić. Specjalnie mnie nie przekonywała ani nie zachęcała, nie wzięła mojego telefonu, ani nie dał mi swojej wizytówki. Miałam mieszane wrażenia po wizycie.
W południe chciałam skorzystać z wpłatomatu MBANKU na ulicy Starowiejskiej w Gdyni - niestety był nieczynny. Była na nim naklejona kartka z wydrukowaną listą wpłatomatów w okolicy. Weszłam do środka. Przy stanowiskach klientów indywidualnych siedzieli klienci z doradcami. Pracownica siedząca naprzeciw wejścia spytała w czym może pomóc. Dopytałam o wpłatomaty i zaistniałą sytuację. Pracownica banku wyjaśniła mi wszystko miło, jasno i zrozumiale. Po trzech minutach wyszłam z banku. Wewnątrz panował porządek, na biurkach nie było zbędnych papierów, kosze na śmieci były puste, zapach neutralny.
Witam serdecznie. Na wstępie chciałabym podziękować za podzielenie się z nami opinią na temat mBanku. Bardzo nas cieszy, że obsługa przez naszego pracownika była dla Pani satysfakcjonująca. Staramy się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom naszych Klientów, dlatego od 1 czerwca 2012r. powiększyliśmy sieć bezprowizyjnych wpłatomatów. Wszystkie informacje na ten temat znajdzie Pani pod linkiem: http://www.mbank.pl/porozmawiajmy/blog/artykul,1218,rosnie-lista-bezprowizyjnych-wplatomatow.html. Przypominam, że pozostajemy do dyspozycji w placówkach naziemnych, jak również na mLinii pod numerami telefonów: 801 300 800 lub 42 6300 800. Pozdrawiam Anita Baszyńska, mBank
W sklepie obuwniczym...
W sklepie obuwniczym Gino Rossi zainteresowana byłam torebką, którą zauważyłam na wystawie. Weszłam do sklepu i od razu usłyszałam dzień dobry. W sklepie nie było klientów. Za ladą uśmiechnięta ekspedientka w niebieskiej koszuli i ciemnych spodniach wyglądała bardzo profesjonalnie. Zaczęłam kręcić się po sklepie, pani podeszła do mnie i zapytała czego szukam i czy może mi pomóc. Powiedziałam o torebce, którą wypatrzyłam na wystawie. Ściągnęła mi w/w torebkę i przyniosła z zaplecza jeszcze dwie w innych kolorach. W sklepie było bardzo czysto i schludnie, przyjemny zapach dał sie odczuć tuż po wejściu. Nie kupiłam torebki bo była dla mnie za droga ale sklep swoim porządkiem i miła obsługa zrobił na mnie wrażenie. Polecam
W dniu wczorajszym odwiedziłam sklep BIG STAR w Sopocie. W sklepie było kilku klientów na bardzo dużym metrażu. Trzy panie ekspedientki układały spodnie na półkach. Jedna pani stała za ladą gdzie była kasa.Wszystkie ekspedientki ubrane w jednakowe t-shirty z logo big star, każda miała przypięty identyfikator. Po wejściu jedna z pań najbliżej wejścia powiedziała dzień dobry i uśmiechnęła się. Weszłam na sklep i trochę zagubiona szukałam rozmiaru. Podeszła kolejna pani i zapytała w czym może mi pomóc. Wskazała mi rozmiar zaczęła pokazywać rożne modele. Nie zdecydowałam się na żaden. W sklepie był porządek, asortyment poukładany rozmiarami na półkach. W przodzie ubrania w promocyjnych cenach.
Wczesnym popołudnie w piątek wstąpiłam z koleżanką do KFC przy Tesco w Gdyni. Na parkingu był tylko jeden samochód. Było czysto, żadnych papierków i śmieci, kosze na śmieci zapełnione do połowy. W środku 6 osób otwarte dwie kasy. Trzecia pani z obsługi ubija kosz na śmieci. Stajemy w kolejce i szybciutko zaczynamy być obsługiwane przez panią, która na identyfikatorze ma Imię Asia. Wszyscy pracownicy są ubrani w firmowe uniformy, wyglądają schludnie i czysto. Zamawiam zestaw zinger z serem, pepsi i frytki, pani pyta czy nie chcę rozszerzyć zestawu, rezygnuję i zostaję przy zestawie. Płatność przebiega szybko i sprawnie. Otrzymuję paragon. Koleżanka zamawia ten sam zestaw tylko zamiast pepsi w kubku prosi o pepsi w puszce i przy płaceniu ma do zapłacenia ponad 6 złotych więcej. Koleżanka zaczyna dopytywać o tą różnicę i okazuje się, że pani popełniła jakiś błąd. Kupione zestawy dostajemy od razu. Przeprasza i mówi że się zakręciła. W rezultacie koleżanka płaci tyle co ja. W lokalu jest przyjemnie chłodno, w toaletach czysto, papier toaletowy, ręczniki do rąk, mydło wszystko ok. Na podłodze jakieś skrawki papieru ale przy wyjściu czeka już pani aby posprzątać. Przy stoliku i wokół czysto, na podłodze jakieś okruchy z jedzenia. Zaczynamy konsumować nasze jedzenie. Frytki dobrze usmażone, w jasno złocistym kolorze, równe, dobrze osolone. Kanapka wygląda już gorzej, jakaś spłaszczona, i zniekształcona, ciepła ale... bez sera a miała być z serem. Biorę rachunek i idę z reklamacją. Kanapka nadgryziona. Pokazuję Pani Asi kanapkę i rachunek. przeprasza i mówi, że zaraz dostanę właściwą kanapkę. Lekko rozczarowana wychodzę z KFC po konsumpcji.
Wczoraj weszłam do Centrum Gemini skuszona zapachem kawy. Na dole zaraz przy wejściu było Coffeeheaven. Było sporo klientów ale przy kasie nie było nikogo. Jedna z pań obsługujących chodziła po sali zbierając puste kubki, inna uzupełniała przy ladzie samoobsługowej.Podeszłam do kasy pani Asia zapytała w czym może mi pomóc. Zamówiłam carmel machiatto tylko poprosiłam o to aby nie było za słodkie. Pani opowiedziała mi co dodają do kawy , którą zamówiłam. Zdecydowałam,że chcę bez syropu waniliowego. Następnie pani zapytała mnie czy kawa ma być na wynos czy na miejscu i w jakim ma być rozmiarze. Zapłaciłam kartą, pani Asia zapytała czy posiadam kartę na punkty- posiadałam wiec nabiła mi punkty za zamówienie. Powiedziała, że czas oczekiwania to jakieś 3 minuty. Po tym czasie dostałam kawę przystrojona sosem karmelowym -wyglądała wybornie. Panie z obsługi ubrane były w firmowe koszulki, wyglądały schludnie i bardzo elegancko, Każda z pań miała firmowy identyfikator. Jedynym minusem były ceny za produkty jakie oferuje coffeeheaven- zdecydowanie za wysokie- 14-16 zł za kawę to bardzo dużo
W niedzielę wieczorem wyjeżdżałam z Wrocławia do Gdyni. Na dworzec przyszłam ok 22.40, było dość dużo ludzi. Otwarte były tylko trzy kasy do których były kolejki, stojąc w jednej zorientowałam się ,że część osób stoi w celu informacyjnym. Na dworcu (zastępczym) panował bałagan informacyjny, tablica informacyjna nie wskazywała peronów. Po podejściu do kasy poprosiłam o bilet rodzinny- jedna osoba dorosła i dwójka dzieci w tym jedno 2 lata. Pani bez słowa zaczęła wstukiwać informacje, zapytała o to w jaki sposób będę płacić, odpowiedziałam ,że gotówką. Pani poprosiła o 81,90 zł dałam 100 zł. Zapytała mnie czy mam 2 zł po czym wydała mi 20 zł podała bilety i powiedziała dziękuję. Zapytałam o brakujące 10 gr i usłyszałam - pani nie będzie śmieszna ! Następnie okazało się, że nie wydano mi również paragonu. Byłam zażenowana. Na dworcu było dość czysto, choć kosze na śmieci były już pełne.
Wczoraj w godzinach popołudniowych odwiedziłam sklep spożywczy Delikatesy Morskie. W sklepie był jeden klient przy ladzie- płacił za zakupy. Dwie kasy otwarte, panie ubrane w firmowe koszulki wyglądały bardzo schludnie.Usłyszałam - Dzień dobry po wejściu do sklepu W sklepie czyściutko, towar poukładany na półkach. Nie mogłam znaleść odpowiedniego makaronu do sałatki ponieważ moje dzieci zaczęły gonitwę po sklepie. Ku mojemu zdziwieniu uśmiechnięta ekspedientka podeszła i zapytała w czym może pomóc. Szybciutko przyniosła mi poszukiwany produkt. Kupiłyśmy jeszcze napoje i sos do mięsa. Przy ladzie zapytałam jedną z pań,które cukierki będą najlepsze dla dzieci w żłobku. Pani doradziła nam cukierki w dobrej cenie. Obsługa przy kasie była bardzo sprawna- zapłaciłam kartą. Wraz z paragonem dostałam trzy cukierki czekoladowe, podziękowanie za zakupy i Do widzenia. Jedna z Pań- niestety nie miały identyfikatorów- otworzyła mi drzwi
Będąc na zakupach w centrum Osowa w Gdańsku podeszłam do stoiska cukierni Sowa w celu kupienia dzieciakom lodów. Przy ladzie stała para kupująca ciasto, przy lodówce z lodami kręciło się kilka osób nikt nie wiedział z której strony złapać drugą ekspedientkę. W połowie drogi między kasą a lodówką nie uwzględniając kolejki poprosiłam młodą dziewczynę w białym fartuszku o dwa lody po jednej gałce.Pani nie miała identyfikatora i była mało komunikatywna. Naładowała dwie gałki na jeden wafelek, po zwróceniu uwagi,ze miało być inaczej bez słowa zrobiła tak jak miało być. Podałam jej 5 zł przy lodówce z lodami, poszła z nimi do kasy po czym wróciła z reszta lecz bez paragonu. Na stoisku było dość czysto choć lodówka była cała w śladach od palców.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.