Apteka na poznańskim dworcu głównym bywa bardzo przydatna - jeżeli przed podróżą zapomniało się kupić jakiś leków, to można to kupić na ostatnią chwilę.
Asortyment nie jest jednak specjalnie szeroki. Niektóre lekarsstwa na receptę nie są tam jednak od ręki dostępne, tak było na przykład w przypadku moich środków przecibólowych na migrenę.
Ceny nie są najniższe, w wielu innych aptekach jest taniej. Obsługa bywa różna,ale zazwyczaj dość uprzejma.
W aptece tej rozmawia się z farmaceutą przez okienko w szybie. Na dworcu zazwyczaj jest duży gwar, więc czasem trudno jest się porozumieć, ja ostatnio kompletnie nie słyszałam co pracownica do mnie mówi i musiałąm się schylać i nadstawiać ucho do okienka.
Ostatnio kupiłam sobie Sukces do poczytania w pociągu. Przez pewien czas nie miałam styczności z tą gazetą i muszę przyznać, iż po przeczytaniu ostatniego numeru byłam bardzo pozytywnie zaskoczona.
W miesięczniku było naprawdę sporo do przeczytania. Artykuły były w większości interesujące, dobrze napisane, opatrzone bardzo ładnie wykonanymi zdjęciami. Opinie o nowościach kosmetycznych sprawiały wrażenie rzetelnych, obiektywnych.
Moją uwagę zwróciła również ładna, przejrzysta szata graficzna czasopisma. Generalnie gazeta bardzo mi sie spodobała i z niecierpliwością czekam na kolejny numer, na pewno go kupię, mam nadzieję, że będzie równie zajmujący jak poprzedni.
Jak dla mnie jest to jedna z najgorszych gazet codziennych, a może najgorsza, bo szczerze mówiąc nie przychodzi mi do głowy tytuł, który mogłby byc gorszy.
Poziom tej gazety jest moim zdaniem żenująco niski. Artykuły są fatalnie napisane i nie mają jak dla mnie nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem, są zazwyczaj tanią sensacją. Z tego zresztą ta gazeta słynie: tania sensacja, ustawki, żenujące wiadomości o pseudogwiazdach, dramatyczne nagłówki i roznegliżowane dziewczyny na ostatniej stronie.
Brzydki papier, brzydkie zdjęcia, kiepskie teksty. Absolutnie nie rozumiem tak dużej popularnosci tego dziennika.
Miesięcznik Pani pierwotnie, kilka lat temu, podbierałam mamie, teraz już kupuję go sama. To bardzo ciekawe czasopismo, po Twoim Stylu to mój drugi ulubiony magazyn z gatunku prasa kobieca.
Gazeta jest bardzo ładnie wydana - na dobrym papierze, zawsze elegancka, błyszcząca, przyciągająca wzrok okładka, w środku piękne zdjęcia, ciekawe sesje.
No i co najważniejsze w Pani jest zawsze sporo do czytania. Artykuły są interesujące, są ciekawe cykle i wywiady z intereasującymi ludźmi. Lubię też rubryki poświęcone modzie, urodzie, kuchni. Minusem jest zbyt duża ilość reklam, ale to dotyczy chyba wszystkich magazynów. Generalnie polecam, na pewno nie jest to gazeta z gatunku przejrzeć i wyrzucić.
Zgodnie z danymi teleadresowymi Bogota znajduje się na ulicy Święty Marcin, wchodzi się do niej jednak od ulicy Kościuszki.
Lokal jest dość duży, ma ciekawy wystrój. Jest sporo miejsc do siedzenia i wydzielony parkiet do tańca. jest również kilka większych stołów, więc można tam zorganizować spotkanie również dla większej grupy osób.
Muzyka jest zazwyczaj fajna, ale nie jest to regułą. W lokalu można nie tylko coś wypić, ale również zjeść całkiem niezłą kolację.
Do klubu przychodzą ludzie w różnym wieku, panuje fajna atmosfera. Obsługa jest uprzejma, ale w weekendy wieczorem, kiedy jest sporo ludzi, bywa wolna. Generalnie to fajne miejsce żeby pójść potańczyć.
W prezencie urodzinowym koleżanki wykupiły mi ziytę w salonie spa Samui na ulicy Libelta.
Byłą to moja pierwsza wizyta w tym miejscu. Bardzo ładne, eleganckie, stylowe wnętrza, utrzymane w tonacji brązowej, sporo elementów orientalnych. Jest czysto, pachnąco, to świetne miejsce żeby totalnie się zrelaksować.
bardzo miła obsługa - taktowna, grzeczna, całkowicie profesjonalna. Byłam na masażu tajskim - wyszłam odprężona, zadowolona. Masaż był świetnie zrobiony, równie dobrze jak w Tajlandii.
bardzo spodobało mi się to miejsce. Ceny co prawda nie są niskie, niemniej zamierzam w przyszłości ponownie tam pójść, tym razem chciałabym wypróbowac jakiś zabieg na twarz.
Pod Koziołkami reklamuje się jako bar z domowymi obiadami. Lokal jest niewielki, mieści się na placu Cyryla Ratajskiego.
Wystrój typowo barowy - stoły, krzesła, wszystko proste, raczej nieciekawe.
W lokalu było jednak czysto i był dość przyjemny zapach, więc postanowiłam zostać i zamówić coś, by przekonać się czy warto tam przychodzić.
Obsługa poprawna - uprzejma, sprawna, grzeczna.
Wybrałam kotlet z kurczaka z ziemniakami i surówką. Na zamówienie nie musiałam długo czekać, jedzenie było w miarę smaczne, tylko nieco za zimne. W barze nie jest drogo, ale szczerze mówiąc takie samo jedzenie można dostać w barze mlecznym po drugiej stronie placu i zapłaci się tam za nie mniej.
Zrobiłam się głodna i miałam ochotę na frytkie. Normalnie poszłabym jak zawsze na frytki do Mc Donalda, ale padał deszcz i nie chciało mi się chodzić, weszłam więc do najbliższego lokalu.
Bistro Picasso wystrój ma bardzo przeciętny, barowy. Niebieskie krzesła i stołki, żadnych właściwie ozdób. Jest raczej brzydko, nieciekawie. Było jednak czysto. Zamówiąm frytki i kolę. Pracownica przyjęła zamówienia, wzięła ode mnie pieniądze i bezbłędnie wydałą resztę. Zabrakło jednak uśmiechu.
Na zamówienie nie musiałam długo czekać, frytki dostałam szybko, były ciepłe, niestety niezbyt smaczne, za tłuste i miałam wrażenie, że były smażone na starym tluszczu. Więcej tam na pewno nie pójdę.
Zauważyłam, że moje kozaki mają już całkowicie zdarte obcasy, postanowiłam więc doprowadzić je do stanu używalności przed nadchodzącą niestety zimą. Postanowiłam je zanieść do szewca na ulicę Libelta. To nieduży zakład, tuż przy placu Cyryla Ratajskiego.
Pomieszczenie jest bardzo małe, nie wchodzi się do środka, lecz oddaje buty do naprawy przez małe okienko w witrynie.
Witryna była czysta, natomiast w środku panował spory bałagan. Postanowiłam się jednak tym nie zrażać i nazajutrz przy odbiorze butów okazało się, że była to słuszna decyzja. Buty zostały porządnie naprawione. Może zapłaciłam nieco wiecej niż u osiedlowego szewca, nie mniej byłam zadowolona z efektu końcowego.
Z zewnątrz sklep nie zachęca specjalnie do wejścia do środka - kiepsko odgarnięty śnieg przed wejściem na witrynie i szklanych drzwiach sporo nieestetycznycyh plakatów czy odręcznie napisanych informacji.
Jest też informacja, iż w sklepie nie można płacić kartą. Jak dla mnie płatność kartą jest w dzisiejszych czasach już normą.
Bardzo chciało mi się pić, więc zdecydowałam się jednak by wejść do śroka - w zasięgu wzroku nie widziałam żadnego innego sklepu spożywczego.
W środku brzydko, dość ciemno, zabłocona podłoga. Trudno zorientować się w asortymencie, bo towary są niezbyt porządnie poukładane. Obsługa szybka, ale oschła. No i ceny wysokie, mała woda mineralna była droga.
Mam biuro w starej kamienicy. jest w nim centralne ogrzewanie, ale to przyziemie, grube mury i gdy na dworze temperatura spada poniżej zera w biurze mimo włączonych grzejników robi się po prostu za zimo. Postanowiłam kupić więc jakiś piecyk elektryczny, by uchronić się przed mrozem. Za namową znajomego udałam się do sklepu na ulicę Szewską. Sklep nie robi może na pierwszy rzut oka najlepszego wrażenia, nie jest zbyt duży czy bardzo nowoczesny, oferuje jednak szeroki wybór towarów w atrakcyjnych cenach.
W sklepie jest też niezła obsługa - sprzedawca umiał doradzić, dopasować najlepszy grzejnik do moich potrzeb, aczkolwiek trzeba od niego było te informacje trochę wydobywać, nieco zbyt malo mówił sam z siebie.
Skończyły nam się w biurze koperty, a były potrzebne i nie było czasu by czekać na dostawę przy zamówieniu przez internet, więc postanowiłam pójść je kupić.
Najbliższy sklep a artykułami biurowymi mieści się na ulicy 23 lutego, tuż przy skrzyżowaniu z Nowowiejskiego.
Sklep jest dość duży, w środku czysto, brak kurzu na półkach i wszystkie artykuły porządnie poukładane. Spory wybór towarów, bez problemu znalazłam odpowiedni rozmiar kopert i podeszłam do kasy by za nie zapłacić. Sprzedawdzyni bardzo miła, uśmiechnięta, kontaktowa - zagadała na temat pogody, zażartowała. Sprawnie przyjęła ode mnie pieniądze i poprawnie wydała resztę, nie było też problemu z wystawieniem faktury.
Jedynie ceny nieco wyższe niż w sklepach internertowych, więc przy większych zakupach będę dalej korzystać z internetu.
Miałam ochotę na typowo mączny obiad, wybrałam się więc do pierogarni na ulicę 3 maja.
Lokal jest niewielki, wystrój przeciętny, barowy. Miejsce to nie zachęca do dłuższego przebywania w nim, ale też nie taki jest jego cel. To typowa knajpka by zjeść coś na szybko.
W śrdoku jest czysto, schludnie. W menu królują rozmaite rodzaje pierogów, z nadzieniem zarówmo słonym, jak i słodkim. Obsługa miła, uprzejma, ale dość bezosobowa, klient jest tu traktowany raczej masowo.
Pierogi są smaczne. Nie są może tak dobre jak domowe, czy jak w najlepszych restauracjach tego typu, nie mniej są niezłe i można się nimi najeść, nie wydając przy tym dużej kwoty, bo ceny są przystępne.
Pizza Sky to dość popularna w Poznaniu firma oferująca dowóz jedzenia na telefon. Mają też niewielki lokal w centrum handlowym na osiedlu Oświecenia, gdzie można odebrać osobiście zamówienie lub zjeść coś na miejscu.
W karcie króluje pizza, można też zamówić kebab, jest wybór typowych dań obiadowych. Jedzenie nie jest może najwyższych lotów, pizza ma jak dla mnie nieco za miękkie i za mokre ciasto, ale ogólnie jest smacznie i ceny są przystępne.
Miłą obsługa-zarówno przez telefon, jak i w lokalu. Króki czas oczekiwania na zamówienie i punktualność. Nigdy nie zdarzyło mi się, zeby czas oczekiwania był dłuższy niż mnie o tym poinformowano.
Do centrali rybnej na 23 lutego udałam się w celu nabycia pstrągów na kolację. To jeden z nielicznych sklepów w mojej okolicy gdzie można bez problemu dostać wypatroszone pstrągi (jeśli nie jedyny).
Na dworze jest dzisiaj śnieg, błoto, mimo tego szyba wystawowa była czysta, podobnie jak podłoga w sklepie. Jak na sklep rybny to zapach w nim panujący nie jest najgorszy.
Spory wybór towaru -ryby świeże, mrożone, przeteory rybne. Ceny przystępne, a osbługa uprzejma i kulturalna. Jedyny minus za czas obsługi, bo były przede mną tylko dwie osoby, a mino to obsługa szła dość wolno i w rezultacie spędziłam w sklepie sporo czasu. Niemniej bardzo polecam ten sklep, mają dobry i świeży towar.
Łyskawa to nieduża piekarnia położona na Garbarach, blisko ulicy Wielkiej. Szyld widoczny jest z daleko, więc łatwo trafić. Pomieszczenie średniej wielkości. Mimo chlapy i błota pośniegowego na dworze w lokalu była czysta podłoga.
Wybór towaru nie jest bardzo duży, ale za to wyroby są bardzo smaczne. Pyszny chleb razowy ze śliwką, dość drogi ale zdecydowanie wart swej ceny. Można tu również kupić bardzo dobre drożdżówki z serem - duża ilość sera oraz pyszne babeczki z owocami, z dużą ilością kruszonki na wierzchu.
Sprzedawczyni była bardzo miła i uprzejma. Byłam jedynym klientem w sklepie, więc bardzo szybko dokonałam zakupu.
Berlin West to stosumkowo nieiwelki sklepik z używaną odzieżą na rdgu ulic Wielkiej i Mostowej.
Nie jest to typowy lumpex - w sklepie jest odzież używana, ale dość dobrej jakości, starannie wyselekcjonowana. Nie jest tak tanio jak w przeciętnym lumpeksie, ale za to większość jest naprawę ładna, dobrze uszyta i prawie nie zniszczona. Można tu trafić na wiele okazji, czasami zdarzają sie ubrania znanych marek.
Mi dzisiaj udało się znaleść świetną szmizrejką, któa wygląda na prawie nową.
Obsługa w sklepie miła, pomocna, można na jakiś czas odłożyć daną rzecz. Minusem jest mała przymierzalna - jest w niej dość mało miejsca i nieco kiepskie oświetlenie.
Zgubiłam gdzieś gazetkę z promocjami Kauflandu. Miałam zamiar wybrać się do tego sklepu i chciałam zorientować się w aktualnych ofertach jeszcze przed wejściem do sklepu, by zaplanować co kupić. Postanowiłam wejść więc na stronę internetową kauflandu by sprawdzić co jest w promocji. Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu na www.kaufland.pl była tylko zaprezentowana mała część produktów w promocji. Szukałam, ale nie udało się mi znaleźć pełnej oferty promocyjnej. Szkoda, uważam, ze na stronie powinny również publikowac gazetkę by kazdy mógł ja tam znaleźć. Tzn.może gdzieś jest, ale mi sie nie udało jej znaleźć.
Duży minus za zawartość i i funkcjonalnosć strony, wymaga to zdecydowanej poprawy.
Osobiście nie przepadam za typową polską kuchnią, ale koleżanka miała ochotę na tradycyjny, polski obiad więc dałam się namówić na wyjście do restauracji Chłopskie Jadło na Kantaka.
Lokal średniej wielkości, wystrój zdecydowanie nie w moim stylu, ale obiektywnie patrząc dość przyjemny.
Obsługa miła i uprzejma. kelnerka nas obsługująca była uśmiechnięta, kulturalna, dobrze orientowała się w menu restauracji. Minusem był dość dlugi czas oczekiwania na zamówione dania.
Potrawy smaczne, spore porcje, można się do syta najesc.
Jeśli ktoś lubi tradycyjną polska kuchnię to powinien to miejsce odwiedzić. Może nie jest to kuchnia na najwyższym poziomie, ale jest smacznie i ceny umiarkowane.
W punkcie tym kupowałam kasę fiskalną. Początek był niezły - mieli niskie ceny, chyba najniższe jakie udało mi sie znaleźć. Oferty szukłam a internecie, ale dokonać zakupu pojechałam już do sklepu. Sklep mały, na parterze starego bloku mieszkalnego, kiepsko urządzony,ale czysty.
Obsługa też na początek była niezła, sprawnie i szybko.
Problemy zaczęły się już po dokonaniu transakcji, gdy potrzebowałam pomocy w zmianie ustawień. Tutaj już musze ocenić obsługę już znacznie gorzej. Brak życzliwości i chęci pomocy, zachowanie okresliłabym nawet jako aroganckie i złośliwe. Nie polecam tego punktu, nie jestem zadowolona z usług.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.