Będąc w Krakowie 3 maja, nie ominęliśmy takiej atrakcji jak Smocza Jama, wiążącej się z legenda o smoku wawelskim. Przed wejściem nowoczesny automat ”sprzedaje” bilety, wydając resztę, można płacić banknotami, miła pracownica pomaga w jego obsłudze. Do tej krasowej jaskini prowadzą kręcone schody z terenu zamku królewskiego na Wawelu. Trasę do przejścia stanowi oświetlony nastrojowo ciąg jaskiniowy z trzema wysokimi komorami. Dla bezpieczeństwa w niektórych miejscach znajdują się umocnienia ścian i sklepień. Wyjście z jaskini znajduje się poza murami zamku, w pobliżu Wisły gdzie czeka największa atrakcja – metalowy smok na kolumnie z głazów, ziejący co jakiś czas ogniem - podziw, radość i ubaw, zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Zrobiliśmy wiele ciekawych fotek, było bardzo ciekawie i atrakcyjnie, zwłaszcza na koniec.
W dniu 3 maja parkowaliśmy w podziemnym parkingu przy Wawelu, gdzie doświadczyliśmy w pełni nowoczesnej organizacji, bezpiecznej i wygodnej, nad czym czuwali pracownicy, uczynni, mili i grzeczni oraz pełny monitoring z systemem informacji o wolnych miejscach parkingowych. Parking jest dwupoziomowy, strzeżony i monitorowany przez całą dobę, każde miejsce oznaczone. Nie jest tu tanio, ale wygoda i bezpieczeństwo muszą mieć swoją cenę.
Centrum Tajemnicy i Przygody to miejsce, głównie historyczne, znajdujące się wśród lasów Sierpnicy/Głuszycy, mające w swej ofercie jedną z 7 części wielkiego przedsiemwzięcia hitlerowskiego – kompleksu Riese. Spędziliśmy tu trochę czasu w dniu 2 maja. Główną jego atrakcją (nie licząc spaceru leśnymi ścieżkami) jest Osówka - niedokończony kompleks z czasów II wojny światowej, znajdujący się w podziemiach góry. Organizacja turystyczna Centrum zdaje się być bez zastrzeżeń ale tego dnia ilość zwiedzających nieco nadwyrężyła możliwości administratorów. Aby kupić bilet trzeba było czekać w kolejce ok. 1/2-godzinnej, potem ponad godzinę na wejście do kompleksu. Czas oczekiwania spędzilismy w znajdującej się tu restauracji, można było też zjeść coś z grilla, mieszczącego się na niewielkim tarasie i także kupić pamiątki lub pospacerować leśnymi ścieżkami. Jednak warto było stać po bilet i potem czekać bo wrażenia niesamowite. Obsługa miła i grzeczna, pracownica nie okazała irytacji gdy wybierałam pamiątki, pomimo długiej kolejki oczekujących za mną.
Monika – uczę się, tak miała na identyfikatorze obsługująca mnie pracownica w dniu 3 maja, jednak w postawie nic nie wskazywało na naukę, bo wiedziała co w danym momencie powiedzieć, co zaproponować i o karcie na punkty Vitay też pamiętała. Postawa warta kilku słów pochwały. Ten dzień obfitował w ilość klientów więc zapewniono dostępność trzech kas jednocześnie co dało sprawność funkcjonowania tego Orlenu. Widać było dbałość o czystość i estetykę wizualną, a pracownicy podjazdu uczynnie pomagali przy tankowaniu samochodów.
Do Biedronki zajrzałam w dniu 2 maja aby kupić lody, no i skończyły mi się świece zapachowe i dobrze trafiłam bo były jeszcze dostępne z świątecznej dostawy w sprzedaży o delikatnym, świeżym zapachu. Wybór potrzebnych mi zakupów był całkiem spory, pomimo ze był to jedyny handlowy dzień w ciągu tzw. długiego weekendu. Bogate zaopatrzenie Biedronki, na ogół pozwala na zrealizowanie zamierzeń zakupowych. Obsługa kompetentna, bardzo dobra organizacja handlowa, ład i porządek handlowy oraz wizualny.
Bardzo późno w dniu 2 maja byłam na małych zakupach w EKO, gdzie spotkałam się z przychylnością pracownic pomocnych i uczynnych, zastałam ład i porządek handlowy na półkach, podłodze, chłodniach i w koszach oraz zaopatrzenie, które pozwoliło mi nabyć potrzebne artykuły. Do organizacji handlowej tej placówki nie mam na ogół zastrzeżeń, tu dba się o komfort i zadowolenie kupującego.
Młody pracownik Patryk zatankował samochód zgodnie z życzeniem, zanim silnik został wyłączony stał już przy dystrybutorze. Inny pracownik Grzegorz dokonał obsługi kasowej, proponował zakupy punktowane Vitay, był miły, grzeczny i uśmiechnięty, zapraszał też do wykorzystania kuponu rabatowego, który był dodatkowym wydrukiem. W pełni profesjonalna obsługa, ład i porządek w otoczeniu, przyjazna stacja paliw Orlenu.
Zatrzymaliśmy się w orlenowskiej Stop Cafe w Nowej Rudzie (2 maja) aby kupić po Hot Dogu, po kawie i skorzystać z toalety. Trochę zawiodła mnie pracownica Kinga (zadbana, miła dziewczyna), która podała mi paragon i potwierdzenie z terminala, ale dodatkowy wydruk – prawdopodobnie weekendowy kupon rabatowy potargała i wyrzuciła do kosza, udając się aby przygotować Hot Dogi. Gdy ją zapytałam dlaczego nie otrzymałam kuponu, beztrosko stwierdziła – nie wiem dlaczego się nie wydrukował, ale jeszcze dokupiłam papierosy i wtedy kupon otrzymałam, a p. Kinga stwierdziła – o teraz jest. Tego (tzw. długiego) weekendu robiłam zakupy na wielu stacjach i zawsze zachęcano mnie do wykorzystywania rabatów, ale to zdarzyło się po raz pierwszy. Wprawdzie miałam już sporo kuponów i pewnie nie zdołam ich wykorzystać, jednak to nie powód aby pracownik tak się zachował. Ogólny wygląd placówki bez specjalnych zastrzeżeń, aczkolwiek ogólnie jakby pustką ”powiewało” – bardzo dużo niezagospodarowanej przestrzeni i atmosfera taka ”chłodna”.
W oczekiwaniu na godzinę wejścia do Podziemnego miasta Osówka, skorzystaliśmy z ofert gastronomicznych znajdującej się tu restauracji. W dniu 2 maja, ilość przybyłych osób przekroczyła moce przerobowe restauracji. Panował niemały chaos, 2 kelnerki gubiły się w realizacji zamówień i co jakis czas słychać było: kto zamawiał ….? Zwykle kilka osób się zgłaszało. Niezależnie od chaosu kelnerki były miłe i grzeczne, postawa pełna kultury. Lokal restauracji jest stosunkowo niewielki, jego uzupełnieniem jest małe pomieszczenie na piętrze/galerii i dwa góralskie stoliki z ławami na zewnątrz. Ceny ofert dość wysokie, frytki były bardzo smaczne ale rosół był jak woda z dodatkami makaronu i klusek. Na zamówienie nie czekało się za długo. Ogólnie można uznać, że było OK (2 V), chociaż mogłoby być lepiej.
Dzień 1 maja był dniem wolnym dla placówek handlowych ale sklep LECH, znajdujący się w hali dawnego dworca PKP był czynny handlowo i udaliśmy się tu na małe, potrzebne zakupy wieczorem, gdy wróciliśmy z wypadu, 1-go dnia tzw. długiego weekendu. Miła i grzeczna obsługa, pracownica uśmiechnięta, kulturalna i przyjemna w rozmowie podczas obsługi. Dość często robię tu zakupy i mogę stwierdzić, że ceny tego dnia nie miały innej wysokości niż zwykle. Wielu prywatnych sprzedawców podnosi ceny na dni świąteczne, tutaj nie było takiego zjawiska, panował porządek, była sympatyczna atmosfera i sprawna organizacja handlowa.
MOP Wysoka przy A4 nie jest mi obcym miejscem parkingowym i pobyt tutaj zawsze pozostawia przyjemne wrażenia. W dniu 1 maja zatrzymaliśmy się aby skorzystać z ofert Gastronomicznych znajdującego się tutaj Stop Cafe, chociaż nieopodal jest też restauracja. Ponadto możliwe jest tu tankowanie samochodu i skorzystanie z kilku innych ofert dla zmotoryzowanych, nie pomijając także drobnych zakupów. Znajdują się tutaj jakby 3 strefy/parkingi. Na jednym z nich jest też hotel, tak przynajmniej głosi tabliczka na stosunkowo niewielkim budynku. Jeśli ktoś chce jedynie rozprostować nogi czy skorzystać z zaplecza sanitarnego, taka możliwość istnieje na jednym z placów parkingu. Ławeczki pozwalają na delektowanie się zielenią otoczenia. Napotkana tu obsługa jest na wysokim poziomie. Wygodnie zorganizowane miejsce przy A4.
Wracając z 1-majowej wycieczki zatrzymaliśmy się w tym barze Stop Cafe przy A4, która dotąd bardzo pozytywnie nam się kojarzyła i tego dnia też tak było. Bardzo miła obsługa, sprawna, profesjonalna z zachowaniem pełni jakości i kultury. Obsługujące (Ania i Eryka), sympatyczne panie oferowały dodatkowo punktowane Vitay produkty, zamówienie od razu zrealizowane, a żurek – palce lizać, podany estetycznie z miłymi życzeniami smacznego. Wygodne miejsce a’la kawiarenka z pufami i kanapami narożnymi, ład i estetyka lokalu, funkcjonującego niezależnie od części stacji paliw Orlen, choć będącego jego częścią.
Pikniki świąteczne maja to do siebie, że handel obwoźny jest ich nieodzownym ”obrazkiem”, zwłaszcza zabawki i wszystko co może zadowolić dzieci. W Parku Turystyki w Brennej, 1 maja nie zabrakło też takiego stoiska, gdzie dwoje sympatycznych ludzi oferowało ogrom zabawek i gier logicznych w dużej rozpiętości cenowej, prezentowanych na stolikach/straganach, przejrzyście i estetycznie. Zaopatrzenie mogło zadowolić dziecko w każdym wieku i my też staliśmy się klientami. Szalenie sympatyczna obsługa, pełna kultury handlowej.
To właściwie nie był typowy sklep ale stoisko z odzieżą angielską w większości nową, nie noszącą oznak znoszenia, które znajdowało się w Parku Turystyki w Brennej, gdzie spędzaliśmy dzień 1-majowy. Bardzo sympatyczna, elegancka sprzedawczyni okazała się być osobą komunikatywną, pełną enrgii i szeroko rozumianej przychylności. Miała w ofercie wiele fajnych ciuszków, bardzo dobrej jakości i za niewielkie pieniądze. Chętnie doradzała, pomagała znaleźć to i owo, wiedziała czym dysponuje. Rewelacyjną tunikę kupiłam, za rewelacyjne pieniądze. Sprzedawczyni zapraszała też każdego na 3 maja, gdy znów zamierzała tu stacjonować.
Bardzo smacznie i niedrogo nasycyliśmy się ofertami gastronomicznymi tego Grill Baru mieszczącego się vis a vis Karczmy na Kamieńcu w Parku Turystyki w Brennej, w dniu 1 V. Sympatyczny pan przy grillu oferował i podawał wybrane przez kupującego potrawy (steki, kaszanka, pstrąg, kiełbasa), pani natmiast finalizowała zamówienie z dodatkami (sałatki, pieczywo, frytki etc). Pieczone ziemniaczki były jak rarytas. Bardzo sprawna miła i grzeczna obsługa w tonacji gwary góralskiej z zachowaniem estetyki i higieny. Zamówienie spożyte na świeżym powietrzu, przy drewnianych, góralskich stolikach smakowało jak rzadko gdzie. Szkoda, że Brenna leży tak daleko (ponad 200 km), możliwe że bylibyśmy tu częstszymi gośćmi.
Przy drodze krajowej nr 1 znajduje się stacja Orlenu 0295, gdzie zatrzymaliśmy się aby z kilku ofert skorzystać. Bardzo miła i grzeczna obsługa, pełna profesjonalizmu. Pani Ewelina proponowała różne dodatkowe zakupy z bogactwa zaopatrzenia, punktowane Vitay, było czysto i esteycznie, na podjeździe pracownik, starszy, postawny, sympatyczny pan czuwał nad dystrybutorami i uczynnościami pomocniczymi dla przyjezdnych. Za funkcjonowanie stacji odpowiedzialna była Aleksandra, o czym informowała tabliczka, znajdująca się przy stanowiskach obsługi w sklepie/kasie.
Błękitna bluzeczka, błękitna bransoletka, pierścionek z błękitnym oczkiem i zadbana, uśmiechnięta twarz to wizerunek kasjerki, która przyjmowała płatność na PPO Żernica, gdy opuszczaliśmy A4 w dniu 1 maja przed południem. Dostępnych było 9 stanowisk (wszystkie) kasowych ale ilość samochodów przekroczyła moce przerobowe bramek Via Toll i na obsługę trzeba było czekać prawie godzinę. Trudno mówić o złej organizacji bo większych możliwości nie było, ale cierpliwość była wystawiona na próbę. Oznakowanie miejsca bez zastrzeżeń bo liczne znaki poziome wyznaczały pasy dojazdu, migające pomarańczowe światła widoczne z daleka, zielone świetlne strzałki nad każdym stanowiskiem. W zasadzie, co do ogólnego wrażenia, nie można mieć zastrzeżeń.
Zagościliśmy na krótko w dniu 1 maja, na parking przy A4 – MOP Chechło, miejsce świetne na postój w podróży i zorganizowane w sposób przyjazny dla turystów. Liczne ławeczki pod zadaszeniami i pogoda słoneczna, sprzyjały relaksowi i małemu odpoczynkowi. Zieleń i skwerki dodawały ukojenia i pozwalały na zabawy dla dzieci. Znajdujący się tu bar zapewnia liczne potrawy zimne i gorące, a budynek sanitarny przygotowany jest także dla matek z dziećmi i inwalidów, pełne wyposażenie i nawet czysto było. Rozległy parking pozwalał na postój licznych Tir-ów i dla osobówek miejsca też starczyło.
Na pyszny rosół, sałatkę i inne oferty małej gastronomii wstąpiliśmy tutaj w dniu 1 maja, jadąc na wycieczkę A4-ką. Bardzo miła i grzeczna obsługa, ceny nie wygórowane i smaczne potrawy. Na zamówienie nie czekaliśmy długo, podwieszony w kącie telewizor umilał czas. Czysto było w barze, stoliki jak nowe, krzesełka podobnie, a oferty wielu potraw (sałatki, pulpety, golonki i inne) estetycznie prezentowane. Jadąc a4 w kierunku Katowic, zazwyczaj tu wstępujemy, to musi o czymś swiadczyć.
1 majowy wyjazd weekendowy rozpoczęliśmy od przystanku w tym orlenowskim Stop Cafe, gdzie kawę i kilka przekąsek nabyliśmy. Trzy stanowiska kasowe, skutecznie dbały o sprawność obsługi licznie stacjonujących klientów. Do wyboru mnóstwo ofert gastronomicznych, dodatki/sosy do wyboru. Obsługująca mnie Katarzyna, była miła i grzeczna, do kawy proponowała ciastko, dodatkowo punktowane Vitay, wyjaśniła tez zasadę wykorzystania dodatkowo wydrukowanego kuponu rabatowego. Miło, grzecznie, sprawnie w otoczeniu ładu, porządku i bogatego zaopatrzenia.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.