Po zakup wędlin najchętniej udaję się do tego osiedlowego sklepu, mają bowiem swieży towar i przystępne ceny. Dzisiaj był nieco ograniczony wybór, ale pewnie dlatego, ze byłem tu stosunkowo późno, a ruch mają tu duży. Przede mna w kolejce były 3 osoby, klientów obsługiwały dwie pracownice, szło to sprawnie, bez zatorów. Personel był uprzejmy, zorientowany w sprzedawanym asortymencie i bez problemu można było uzyskać szczegółowe informacje na temat wędlin, poradę. Nie było już niestety mojej ulubionej wędliny, więc musiałem się zadowolić czymś innym, ale też była smaczna.
Przejeżdżałem ulicą Słowiańską i mój wzrok na niewielki pawilon, w którym mieści się cukiernia. Przypomniałem sobie, że kiedyś jadłem to bardzo smaczne pączki, więc zatrzymałem samochód i podszedłem do okienka. To mały sklepik, zamówienia składa się przy okienku, nie wchodzi się do środka. Przy większej ilości klientów to może być uciążliwe (czekanie w kolejce na zimnie, na dworze), ale że kolejki nie było od razu zostałem obsłużony. Kupiłem pączki, ceny przystępne, w domu okazało się, że pączki były świeże i bardzo smaczne, z dobrym nadzieniem. Obsługa była sympatyczna, uprzejma.
Nie miałem zielonego pojęcia, ze w tym miejscu jest Piccolo, zauważyłem ten bar przypadkiem Widok Piccolo zwrócił moją uwagę na fakt, że kiszki mi już porządnie grają marsza, a że przed powrotem do domu miałem jeszcze coś załatwić zatrzymałem się zatem i wszedłem do środka. Lokal jest niewielki, czysty. Było w nim kompletnie pusto, oprócz mnie nie było tam innych gości. Zamówiłem porcję spaghetti i sałatkę, błyskawicznie otrzymałem jedzenie. Smacznie, tanio, miła obsługa – to jest to czego oczekuję po barze szybkiej obsługi, w Piccolo moje oczekiwania zostały spełnione.
Byłem tego dnia w Castoramie aż dwa razy. Najpierw pojechałem kupić farbę, potem ją wymienić (w domu okazało się, że kupiłem nie ten kolor). Z wymianą nie było żadnego problemu, obsługa była uprzejma i pomocna. W sklepie nie było kolejek, personelu była odpowiednia ilość – bez problemu znalazłem pracownica gdy chciałem o coś zapytać na sali sprzedaży, otwarta była wystarczająca ilość kas. Wszyscy pracownicy, z którymi miałem do czynienia byli profesjonalni i miło nastawieni w stosunku do mnie. Ceny wydaly mi się przystępne, w sklepie panował porządek, nie było też problemu z odnalezieniem poszczególnych działów (dobre oznakowanie).
Byłem obok w sklepie z artykułami rtv i agd i przy okazji postanowiłem też wstąpić do New Yorkera, bo jakiś czas wcześniej byłem w sklepie tej sieci w Starym Browarze i bardzo mi się ten sklep spodobał. New Yorker w Galerii Malta nie przypadł mi aż tak do gustu, trudno mi w sumie powiedzieć konkretnie dlaczego, to chyba kwestia rozplanowania sali sprzedaży, ułożenia towarów – bardziej odpowiadał mi układ sklepu w Browarze, to jednak wyjątkowo subiektywna opinia, bo nie mam nic konkretnego do zarzucenia. W sklepie było porządnie, czystość była utrzymana, asortyment był uporządkowany, ceny dosć przystępne i dobrze widoczne. Obsługa była sympatyczna, uprzejma. W sklepie są jeszcze towary z przecenionej kolekcji zimowej, ale zaczyna już królować nowa, wiosenna.
Kaufland ma swoje wady i zalety, do zalet zaliczyć można bardzo atrakcyjne ceny wielu produktów, liczne promocje. Jakiś czas temu dostałem tu bardzo tanią patelnię do naleśników, dzisiaj udało mi się kupić liczi w promocyjnej cenie, znacznie taniej niż w innych sklepach. Generalnie jest tu zawsze bardzo duży wybór warzyw i owoców, większość z nich ma naprawdę konkurencyjne ceny. Jeśli mówić o wadach Kauflandu, to rzadko kiedy jest tu idealny porządek (dzisiaj na pewno go nie było). Do kas były kolejki sredniej długości, przydałoby się otworzyć więcej stanowisk kasowych, bo ilość otwartych nie była adekwatna do ilości klientów w sklepie.
Miałem trochę czasu do samolotu, a że hala odlotów specjalnie rozrywkowym miejscem nie jest i trudno tu o jakieś zajęcie, to dla zabicia czasu wszedłem do Baltony. W sklepie było jasna, czystość była zachowana, porządek również. Po w miarę szybkich oględzinach sklepu, przyjrzeniu się towarom i ich cenom stwierdziłem, że czasy kiedy zakupy w sklepach bezcłowych były bardzo opłacalne już minęły. Owszem, większość towarów była tańsza niż w normalnych sklepach, ale różnice nie było na tyle duże, by mnie to zachęciło do zakupu. Kupiłem tylko coś słodkiego i coś do picia, niestety te towary już tańsze nie były, a wręcz przeciwnie. Woda mineralna była bardzo droga, przebitka jest olbrzymia na tym towarze. Ale człowiekowi pić się chce, więc kupić musi. Obsługa w sklepie była uprzejma, szybka.
Wszedłem do C&A obejrzeć koszule i muszę przyznać, ze się nie zawiodłem. Sporo fajnych koszul było w przecenionych cenach, niestety rozmiary były już nieco przebrane, ale i tak udało mi się znaleźć jedną naprawdę ładną, z dobrego materiału i zdecydowałem się na zakup jej. Do kasy nie było kolejki, nie było też przy kasie żadnego pracownika, ale nie czekałem długo – pracownica pojawiła się dość szybko, przywitała mnie, przyjęła od mnie płatność kartą, podała mi wydruk z terminala i paragon, a koszulę zapakowała do torby. Pracownica była młoda, uśmiechnieta, sympatyczna. W sklepie było czysto, porzadnie, ubrania były uporządkowane. Sporo odzieży było na przecenie, ale nie wszystko. Ceny oceniam jako atrakcyjne.
Wpadłem do Lidla przed zamknięciem, by kupić kilka rzeczy co by mieć co zabrać następnego dnia do pracy. Pierwsza rzecz, którą zauważam to kompletnie przepełniony kosz na śmieci przed wejściem, aż się z niego wysypywało. Po wejściu do środka wrażenie się jednak poprawiło – zrobiono w końcu nowe stoisko z pieczywem, są to teraz oszklone pojemniki, całość wygląda elegancko. Zmiana zdecydowanie na plus. Kupowałem m.in. jabłka – wyglądały tak sobie, nie były specjalnie zachęcające. W sklepie był porządek, tylko w koszach był lekki bałagan. Otwarte były dwie kasy, były średniej długości kolejki. Kasjerka była uprzejma. Będąc w sklepie zwróciłem uwagę, że pojawiło się sporo nowych plakatów reklamowych – trudno ich było nie zauważyć, skoro były zawieszone na suficie w różnych miejscach sklepu na wysokości mniej więcej 165cm (dolna krawędź), i to porozwieszane były np. na środkach alejek albo przed kasami. Nie wiem kto wpadł na tak idiotyczny pomysł, aby porozwieszać to tak nisko – przechodząc pod plakatami trzeba się schylać, a w niektórych miejsach (np. przy kasach) nie da się ich ominać i trzeba pod nimi przejść, istny tor przeszkód. Reklamie, która utrudnia zakupy jestem stanowczo przeciwny.
Przed planowanym wyjazdem do Londynu chciałem kupić trochę funtów. Wybrałem się do kantoru w Kupcu Poznańskim – o wyborze tego miejsca zadecydowała lokalizacja, miałem tam po prostu najbliżej. Lokal mieści się na parterze Kupca, aktualne ceny walut są dobrze widoczne, w pomieszczeniu było czysto. Obsługa pozostawia jednak sporo do życzenia – pracownica nie przywitała mnie, prowadziła prywatną rozmowę z inną osobą (może ochroniarzem czy innym pracownikiem, ale rozmowa z pewnością nie dotyczyła tematów służbowych). Musiałem poczekać aż kobieta raczy przerwać rozmowę, wtedy dopiero zaczęła mnie obsługiwać. Kobieta nie używała zwrotów grzecznościowych, transakcję przeprowadziła błyskawicznie, by bo jej zakończeniu powrócić do przerwanej rozmowy. Zdecydowanie nie poczułem się jako mile widziany gość w kantorze, raczej odniosłem wrażenie, że obsłudze nieco przeszkadzam. Kursy walut kształtują się na poziomie zbliżonym do innych kantorów.
Sklep mieści się na ostatnim piętrze Starego Browaru, w miejscu gdzie do niedawna był jeszcze Mega Avans. Sklep jest elegancki, bardzo ciekawie, estetycznie zaaranżowany, zarówno jeśli chodzi o ekspozycję na witrynie, jak i w środku sklepu. W pomieszczeniu jest ładnie, przytulnie, wszystko jest w należytym porządku. Muszę przyznać, że bardzo ucieszyłem się na widok tego sklepu, bo oferuje on odzież i obuwie kilku firm, które bardzo lubię, a które trudno znaleźć w innych sklepach. Niestety po przyjrzeniu się cenom moja radość zdecydowanie zmalała – w sklepie jest drogo, więc pozostanę przy zakupach tych ubrań tak jako to robiłem do tej pory – przez internet lub czasem na wyprzedażach w Londynie. Obsługa jest w sklepie uprzejma, sympatyczna. Podsumowując: sklep całkiem fajny, ale za drogi.
Do „Chińczyka” w Starym Browarze przyszedłem na zupę. Ustawiłem się w krótkiej (jedna osoba przede mną) kolejce, a gdy nadeszła moja kolej bez zerkania na menu złożyłem zamówienie – byłem zdecydowany co wezmę jeszcze zanim przyszedłem do lokalu. Pracownica z uśmiechem na twarzy przyjęła moje zamówienie, zaproponowała mi coś do picia, a następnie przyjęła ode mnie zapłatę i wydała mi resztę. Zupę otrzymałem błyskawicznie, podana była w miseczce stylistyką nawiązującą do Chin. Jem tę zupę dość często, dzisiaj się jednak nieco rozczarowałem. Była przyprawiona inaczej niż zwykle, było w niej za dużo pieprzu, na skutek czego nie smakowała mi tak dobrze jak zazwyczaj. Mam tylko nadzieję, że to jednorazowa wpadka a nie zmiana kucharza
Postanowiłem zjesć obiad na mieście. Najpierw u „Chińczyka” w Browarze zamówiłem zupę, potem poszedłem obok, do Salad Story, po sałatkę. Lokal jest dobrze widoczny, rzuca się w oczy, dużo jest kolorowych, jasnych akcentów, podobają mi się też zdjęcia gotowych potraw. Dokładnie wiedziałem czego chciałem, miałem ochotę na tę samą sałatkę, którą jadłem tu ostatnim razem, na pomoc pracownicy zdałem się tylko przy wyborze sosu, bo nie pamiętałem jaki brałem poprzednio i nie mogłem się zdecydować. Kobieta pomogła mi wybrać, zasugerowała jakie sosy będą najlepiej pasować do tej sałatki, ostateczny wybór okazał się strzałem w dziesiątke – pycha. Nie było ludzi, więc nie stałem w kolejce, pracownica była sympatyczna, sałatkę przygotowała mi bardzo szybko. Fajnie, że do sałatki jest gratis pieczywo, dzięki temu jeśli jestem głodny to mogę się najeść. Otrzymałem też kolejną pieczątkę na karcie stałego klienta.
Byłem na lotnisku za wcześnie, miałem jeszcze sporo do odlotu, postanowiłem więc napić się kawy, zwłaszcza, że przed wyjściem z domu nie zdązyłem tego zrobić. W lokalu było mało klientów, nie było kolejki. Pracownica była uprzejma, ale ruszuła się i mówiła nieco wolno, sprawiała wrażenie jakby jeszcze zaspanej. Ceny są dość wysokie, ale do zaakceptowania. Kawa była jak należy – gorąca, mocny aromat, porządnie spienione mleko, muszę przyznać, że mi smakowała. Na szybką kawę przed podróżą lokal się sprawdził nieźle, nie mam żadnych zastrzeżeń co do czystości czy porządku.
To bardzo przyjemne miejsce, do którego chetnie będę wracać, bo kuchnię grecką naprawdę lubię. Poza tym w lokalu jest szysto, sympatycznie, wystrój jest przyjemny dla oka, a jedzenie bardzo przyjemne dla podniebienia. Na potrawy nie czeka się długo, więc można tu wpaść na dość szybki posiłek. Atutem tego miejsca oprócz smacznego jedzenia są ceny – nie jest drogo, ceny są przystępne. Bardzo smakują mi tutejsze zupy, makaron z łososiem, suvlaki, aczkolwiek jak dla mnie porcje powinny być nieco większe, dla mnie dania główne są nieco za małe. Obsluga jest taka sobie, to chyba najsłabszy punkt tego lokalu. Dziewczyna, u której składałem zamówienie sprawiała wrażenie nieco nieobecnej, zamyślonej. Próbowalem zażartować, ale nie zostalo to podchwycone, brak jakiegoś lepszego, bardziej indywidualnego kontaktu z klientem.
Podjechałem na stację uzupełnić poziom paliwa w baku, bo rezerwa drażniąco dawała o sobie znać wystarczająco długo. Przed stacją prawie pusto, oprócz mojego tylko jeden inny samochód stał przy dystrybutorach. Kosze na śmieci opróżnione, nie było widocznych żadnych śmieci, zanieczyszczeń. Po nalaniu benzyny zamknąłem auto i wszedłem do środka. Pomieszczenie było czyste, uporządkowane. Czynna była jedna kasa, przede mną w kolejce była jedna osoba, moja kolej nadeszła bardzo szybko. Pracownik był elegancko ubrany, w koszulę i bezrękawnik, mężczyzna był bardzo uprzejmy, poinformował mnie o ilości punktów na karcie. Pracownik swoją pracę wykonywał szybko, bezblędnie, używał zwrotów grzecznościowych. Wizyta na stacji była krótka, sympatyczna. Zauważyłem przy okazji, że w barze pojawiły się w ofercie frytki – to fajnie, czasem coś tam przekąszam na szybko, więc im większy wybór, tym lepiej.
Sylwestrowa wizyta w Piotrze i Pawle. W sklepie ludzi bardzo dużo, ale nic innego się nie spodziewalem. Widać jednak, że market jest przygotowany na wzmożony ruch, bo obsługi było naprawdę dużo i kolejki posuwały się dość szybko. W sklepie bylo czysto, panowal porządek. Wybór towarów był duży, może na stoisku z wędlinami było już mniej nieco towaru niż zazwyczaj, ale w koncu dzisiaj mamy szczególny dzień, więc trudno się spodziewać czegoś innego. Obsługa uprzejma, na twarzach pracowników nie widać znużenia czy rozdrażnienia z powodu konieczności pracy w Sylwestra. Kupiłem wszystko co chciałem (bagietki jeszcze gorące, super) i udałem się do kasy. Kasjerka sympatyczna, zapytała mnie czy posiadam kartę stałego klienta, używała zwrotów grzecznosciowych.
Przeceny, przeceny, sezon przecen w pełni. W H&M od wejścia widać już mnóstwo czerwonych plakatów, cenówek inofrmujących o obniżkach. Nie cały towar jest przeceniony, ale łatwo takowy znaleźć dzięki czytelnym oznakowaniom. Sklep jest duży, przestronny, pomiędzy poszczególnymi wieszakami jest sporo miejsca. W sklepie było czysto, porządnie, wszystko było uporzadkowane. Bardzo spodobały mi się kurtki (obniżka o 50%), niestety zostały już tylko małe rozmiary. Ostatecznie kupiłem tylko zabawne spinki do koszuli, drobiazg a cieszy. Do kasy nie było długiej kolejki, przede mną były dwie osoby, ale nie musiałem długo czekać na swoją kolej, wszystko odbywało się sprawnie. Pracownica, która przyjmowała ode mnie płatnosć była sympatyczna, uprzejma.
Przeceny poświąteczne już są, odwiedzam więc jeden z moich ulubionych sklepów-Reserved. Salon tej marki w M1 jest duży, przestronny, dział męski zajmuje oddzielne pomieszczenie. Było tam czysto, porządnie, wszystkie ubrania był uporządkowane, obniżki byly wyraźnie oznakowane, wolałbym jednak ciur jaśniejsze oświetlenie. W przymierzalni bylo czysto, ilosć miejsca była wystarczająca. Zainteresowała mnie koszula, ostatecznie zdecydowałem się na zakup jej – miała ciekawy wzór, materiał był przyjemny w dotyku, a cena atrakcyjna. Obsługa przy kasie była bardzo uprzejma i sympatyczna, nie było kolejki, wszystko załatwiłem szybko i w miłej atmosferze.
Jedną z moich największych pasji jest muzyka, za każdym razem gdy jestem koło Media Marktu czy innego sklepu tego typu wchodzę do środka i kieruję się w stronę stoiska z płytami, by sprawdzić czy nie ma jakiś promocji. Dzisiejsza wizyta od początku wydała mi się zachęcająca – w sklepie było mało ludzi, w sumie trudno się dziwić, raczej nie tego rodzaju zakupu robi się w sylwestra. W pomieszczeniu było przestronnie, artykuły byly uporządkowane, był spory wybór. Część płyt miała bardzo korzystne, niskie ceny – udało mi się kupić coś, na co polowałem od dłuższego czasu za 19.90zl (standardowa cena to około 40-50zł). Zauważyłem jednak, że niektóre płyty były źle oznakowane cenami – ten sam tytuł na jednej półce kosztował 24 zł, na innej dwa razy tyle, trzeba było dokładnie szukać, by nie przeoczyć jakieś okazji. Do kas nie było kolejek, kasjerka była sympatyczna, uprzejma.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.