Byłem w Galerii Malta i przypomniało mi się, że kończy mi się woda toaletowa, więc wszedłem do SuperPharmu w poszukiwaniu jakiegoś zapachu. Wybór jest średni, znacznie mniejszy niż w typowych perfumeriach, za to ceny bardzo dobre. Bardzo duża ilość wód miała promocyjne, ceny. Wszystkie miały testery, więc każdy zapach można sprawdzić. Do testowania przygotowano specjalne papierki. Wybrałem wodę i udałem się do kasy. pracownica zaproponowała mi założenie karty stałego kleinta - przystałem na tę propozycję. Miła obsługa.
Otrzymałem odpowiedź na reklamację. Jakiś czas temu prosiłem na infolinii o pewne zaświadczenie, którego niestety nie otrzymałem, bardzo długo czekałem też na odpowiedź w tej sprawie.
Odpowiedż na reklamację absolutnie mnie nie satysfakcjonuje, jest grzecznościowym pismem, w którym bank przeprasza za niedogodności, zapewnia o szkoleniach praconików itp. ale absolutnie nie poczuwa się do szkody przeze mnie poniesionej.
Cóż, byłem już w innym banku i tam otwieram konto. Oby było lepiej.
Witam, na wstępie chciałabym podziękować za podzielenie się swoją opinią dotyczącą procesu reklamacyjnego w mBanku. Przykro mi, że zarówno w kwestii zaświadczenia, o jakim Pan wspomina, jak i procesu reklamacyjnego nie spełniliśmy Pańskich oczekiwań. Niestety na podstawie przekazanych w opinii informacji trudno jest nam odnieść się do Pana konkretnej sytuacji. Zapewniam jednak, iż mBank w indywidualny i wnikliwy sposób rozpatruje reklamacje dotyczące poniesionych przez naszych Klientów szkód. Jakiekolwiek merytoryczne odniesienie się do roszczeń odszkodowawczych wymaga jednak wykazania poniesienia szkody, bezpośredniego związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy zdarzeniem, które szkodę wywołało a jej powstaniem, a także wysokości tej szkody i zawinienia. Brak któregokolwiek z tych elementów uniemożliwia przypisanie odpowiedzialności za szkodę oraz zajęcie ostatecznego stanowiska. Zapewniam również, że temat jakości obsługi Klientów przez konsultantów mLinii jest przedmiotem naszych prac i analiz. Podejmujemy i wdrażamy działania w celu zapewnienia naszym Klientom obsługi na wysokim, satysfakcjonującym Ich poziomie.Mam nadzieję, że opisana przez Pana sytuacja nie wpłynie decydująco na Pana dalszą współpracę z mBankiem, a kolejne kontakty z naszymi pracownikami będą spełniały Pańskie oczekiwania. Pozdrawiam, Sylwia Szabela mBank
Minusem kawiarni jest...
Minusem kawiarni jest fakt, iż zamówienia trzeba składać przy kasie, więc stoi się w tej samej kolejce, w której stoją osoby kupujące ciasta. Zamówienia na szczęscie są już przynoszone do stolika przez kelnerkę.
Bardzo dobry deser lodowy i szarlotka na ciepło, gorąca czekolada (wybrałem białą) trochę gorsza, ale ogólnie bardzo smacznie, polecam. Ceny adekwatne do jakości. Czas oczekiwania przyzwoity.
Restauracja ma dziwny nieco wytrój. Są elementy orientalne, ale są też
elementy kompletnie nie pasujące np. automat do gier. Całość daje efekt
nieco kiczowaty, który ratuje tylko ładne, duże, zadbane akwarium.
W pomieszczeniu jest czysto. Obsługa sprawna, miła. Przyjemny zapach
jedzenia.
Samo jedzenie - w porządku, ale nie zachwyca. Można się najeść, ale
dania specjalnie nie zapadają w pamięć. To raczej jedzenie typowe dla
bistro, nie dla restauracji. Mieliśmy zniżkowy kupon z groupona, dzięki
ktoremu zapłaciliśmy połowę taniej. Bez niego było by za drogo, jeśli
brać pod uwagę uwagę ceny, jakość jedzenia i wystrój lokalu.
Lidl to największy sklep najbliżej mojego domu, więc jestem tam częstym gościem. Właściwie najczęściej robię małe i średnie zakupy właśnie tam.
Przed sklepem jest duży parking na którym zazwyczaj można zaparkować bardzo blisko wejścia.
W sklepie zawsze można dostać świeże pieczywo, częściowo pieczone na miejscu, więc bardzo często jest ono jeszcze ciepłe.
Cenię ten sklep za niezły asortyment - mają w ofercie specyficzne produkty, marki dostępne tylko tam. Wiele z nich jest bardzo smaczna i ma przystępne ceny np. nabiał Pilos (m.in świetny biały ser), sok jabłkowy bez dodatku cukru czy lody. Ciekawym pomysłem są tygodnie tematyczne, coś w stylu kuchni świata, kiedy można nabyć towary wykraczające poza standardowy asortyment. Jakiś czas temu kupiłem pyszne indyjskie przekąski do ogrzania w piekarniku czy bardzo dobre hiszpańskie słodycze. Podczas tygodniu tematycznych można dostać nie tylko produkty spożywcze, ale również chemię, odzież itp. Bardzo szybko rozchodzą się produkty z gazetek zwłaszcza z agd, które bywają w atrakcyjnych cenach i nie zawsze udaje się je kupić.
W sklepie jest też zazwyczaj sprawna obsługa - gdy tworzy się większa kolejka do kasy często od razu otwierają sąsiednią kasę.
Minusem Lidla jest natomiast fakt, że części towarów tam po prostu nie ma (np. konkretnych środków czystości) i czasem jest nie pełny wybór warzyw i owoców - ostatnio np. nie było szczypiorku, nie dostałem też imbiru. Tak jak pisałem na początku - to dobry sklep na podstawowe zakupy, głównie spożywcze, po większe zakupy trzeba jednak się wybrać do większego sklepu, dysponującego szerszym wyborem towarów.
Dzisiejsze zakupy w Piotrze i Pawle porównać można do działań wojennych - zaczęło się od bitwy o bagietki, potem przepychanki przy wędlinach i rybach i zmasowany atak na sery. W sklepie był dziki tłum ludzi, którzy z obłędem w oczach starali się zapełnić koszyki, prawie wyrywając sobie produkty z rąk. Co chwilę ktoś na kogoś wpadał, popychał, trącał wózkiem. Bieganina, krzyki i zaczepki. Atmosfera koszmarna, ale to wina klientów, nie sklepu. Sam sklep oceniam bardzo pozytywnie - mimo olbrzymiego tłoku i kolejek do stoisk obsługowych pracownicy radzili sobie naprawdę nieźle. Kolejki posuwały się szybko, sprzedawcy działali sprawnie i byli przy tym uprzejmi. Doskonale radzili sobie z atakiem klientów przypominającym najazd hunów:) Byli nawet w stanie układać rozrzucone przez kupujących produkty.
Podobnie przy kasie - wszystkie kasy były otwarte, jedynym mankamentem była awaria terminala przy jednej z nich.
Asortyment dość duży - świeże pieczywo, warzywa, owoce, z rzeczy, które chciałem kupić zabrakło jedynie tatara.
Na przyszły rok muszę jednak zapamiętać by odpuścić sobie zakupy w sylwestra i załatwić to dzień wcześniej.
Przed świętami pojechałam z moją dziewczyną Malty żeby kupić ostatnie prezenty. Na liście zakupów mieliśmy m.in srebrną zawieszkę firmy Apart.
Weszliśmy do salonu - w środku dwójka klientów coś oglądała w gablotkach. Obecne były 4 sprzedawczynie. Jedna z nich układała właśnie zawieszki, 3 pozostałe stały kilka kroków dalej i rozmawiały ze sobą. Podeszliśmy do lady i stanęliśmy przy pracownicy układającej zawieszki. Zero reakcji. Stoimy przed nią, patrzymy się wymownie - nic. Stoimy dalej i czekamy, dalej nic. Ani ona się nami nie zainteresowała, ani 3 inne pracownice, które dalej w najlepsze rozmawiały. Dopiero chwili na naszą wyraźną prośbę pracownica zapytała czy coś nam podać ( i to niezbyt przyjemnym tonem). Wybraliśmy zawieszkę, na co ekspedientka burknęła tylko: to do kasy proszę.
Fajny sklep, ładne wyroby, ale kiepska obsługa. Żadnego zainteresowania wchodzącym klientem, trzeba się prosić żeby coś kupić, bo obsługa sama z siebie nie wychodzi z inicjatywą i szczerze mówiąc odniosłem wrażenie, że byliśmy w sklepie intruzami, którzy zakłócają spokój pracowników.
Byłem dzisiaj na obiedzie w restauracji Azja. Wnętrze lokalu takie sobie - fajne akwarium, rysunki na ścianach, ale całość jakoś nie zachwyca. Niemniej było czysto i przyjemnie pachniało.
W restauracji było pusto, więc nie trzeba było czekać na kelnerkę. Ta była miła i uprzejma, umiała doradzić.
W karcie spory wybór dań orientalnych i trochę typowo polskich dań obiadowych. Zamówiłem zupę jajeczno-krewetkową i kurczaka w sosie cytrynowym. W daniach jak dla mnie nieco zbyt wyraźny był smak octu, niemniej poza tym drobnym mankamentem były one smaczne i ładnie podane. Jedzenie było świeże i szybko podano je do stolika.
Całkiem przyzwoita knajpa, na pewno tam jeszcze pójdę.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.