Lidl to największy sklep najbliżej mojego domu, więc jestem tam częstym gościem. Właściwie najczęściej robię małe i średnie zakupy właśnie tam.
Przed sklepem jest duży parking na którym zazwyczaj można zaparkować bardzo blisko wejścia.
W sklepie zawsze można dostać świeże pieczywo, częściowo pieczone na miejscu, więc bardzo często jest ono jeszcze ciepłe.
Cenię ten sklep za niezły asortyment - mają w ofercie specyficzne produkty, marki dostępne tylko tam. Wiele z nich jest bardzo smaczna i ma przystępne ceny np. nabiał Pilos (m.in świetny biały ser), sok jabłkowy bez dodatku cukru czy lody. Ciekawym pomysłem są tygodnie tematyczne, coś w stylu kuchni świata, kiedy można nabyć towary wykraczające poza standardowy asortyment. Jakiś czas temu kupiłem pyszne indyjskie przekąski do ogrzania w piekarniku czy bardzo dobre hiszpańskie słodycze. Podczas tygodniu tematycznych można dostać nie tylko produkty spożywcze, ale również chemię, odzież itp. Bardzo szybko rozchodzą się produkty z gazetek zwłaszcza z agd, które bywają w atrakcyjnych cenach i nie zawsze udaje się je kupić.
W sklepie jest też zazwyczaj sprawna obsługa - gdy tworzy się większa kolejka do kasy często od razu otwierają sąsiednią kasę.
Minusem Lidla jest natomiast fakt, że części towarów tam po prostu nie ma (np. konkretnych środków czystości) i czasem jest nie pełny wybór warzyw i owoców - ostatnio np. nie było szczypiorku, nie dostałem też imbiru. Tak jak pisałem na początku - to dobry sklep na podstawowe zakupy, głównie spożywcze, po większe zakupy trzeba jednak się wybrać do większego sklepu, dysponującego szerszym wyborem towarów.
Dzisiejsze zakupy w Piotrze i Pawle porównać można do działań wojennych - zaczęło się od bitwy o bagietki, potem przepychanki przy wędlinach i rybach i zmasowany atak na sery. W sklepie był dziki tłum ludzi, którzy z obłędem w oczach starali się zapełnić koszyki, prawie wyrywając sobie produkty z rąk. Co chwilę ktoś na kogoś wpadał, popychał, trącał wózkiem. Bieganina, krzyki i zaczepki. Atmosfera koszmarna, ale to wina klientów, nie sklepu. Sam sklep oceniam bardzo pozytywnie - mimo olbrzymiego tłoku i kolejek do stoisk obsługowych pracownicy radzili sobie naprawdę nieźle. Kolejki posuwały się szybko, sprzedawcy działali sprawnie i byli przy tym uprzejmi. Doskonale radzili sobie z atakiem klientów przypominającym najazd hunów:) Byli nawet w stanie układać rozrzucone przez kupujących produkty.
Podobnie przy kasie - wszystkie kasy były otwarte, jedynym mankamentem była awaria terminala przy jednej z nich.
Asortyment dość duży - świeże pieczywo, warzywa, owoce, z rzeczy, które chciałem kupić zabrakło jedynie tatara.
Na przyszły rok muszę jednak zapamiętać by odpuścić sobie zakupy w sylwestra i załatwić to dzień wcześniej.
Przed świętami pojechałam z moją dziewczyną Malty żeby kupić ostatnie prezenty. Na liście zakupów mieliśmy m.in srebrną zawieszkę firmy Apart.
Weszliśmy do salonu - w środku dwójka klientów coś oglądała w gablotkach. Obecne były 4 sprzedawczynie. Jedna z nich układała właśnie zawieszki, 3 pozostałe stały kilka kroków dalej i rozmawiały ze sobą. Podeszliśmy do lady i stanęliśmy przy pracownicy układającej zawieszki. Zero reakcji. Stoimy przed nią, patrzymy się wymownie - nic. Stoimy dalej i czekamy, dalej nic. Ani ona się nami nie zainteresowała, ani 3 inne pracownice, które dalej w najlepsze rozmawiały. Dopiero chwili na naszą wyraźną prośbę pracownica zapytała czy coś nam podać ( i to niezbyt przyjemnym tonem). Wybraliśmy zawieszkę, na co ekspedientka burknęła tylko: to do kasy proszę.
Fajny sklep, ładne wyroby, ale kiepska obsługa. Żadnego zainteresowania wchodzącym klientem, trzeba się prosić żeby coś kupić, bo obsługa sama z siebie nie wychodzi z inicjatywą i szczerze mówiąc odniosłem wrażenie, że byliśmy w sklepie intruzami, którzy zakłócają spokój pracowników.
Byłem dzisiaj na obiedzie w restauracji Azja. Wnętrze lokalu takie sobie - fajne akwarium, rysunki na ścianach, ale całość jakoś nie zachwyca. Niemniej było czysto i przyjemnie pachniało.
W restauracji było pusto, więc nie trzeba było czekać na kelnerkę. Ta była miła i uprzejma, umiała doradzić.
W karcie spory wybór dań orientalnych i trochę typowo polskich dań obiadowych. Zamówiłem zupę jajeczno-krewetkową i kurczaka w sosie cytrynowym. W daniach jak dla mnie nieco zbyt wyraźny był smak octu, niemniej poza tym drobnym mankamentem były one smaczne i ładnie podane. Jedzenie było świeże i szybko podano je do stolika.
Całkiem przyzwoita knajpa, na pewno tam jeszcze pójdę.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.