Oglądałem w Kruku biżuterię, oczywiście pod kątem prezentu gwiazdkowego. Muszę przyznać, że sklep jest świetny – piękne, oryginalne wyroby i rewelacyjna obsługa. Wszystkie wyroby są dobrze widoczne, są poukładane w sposób, który pozwala doskonale im się przyjrzeć, w ogóle jest tu bardzo duży wybór. Pracownicy są elegancko ubrani i bardzo profesjonalni. Sprzedawczyni cierpliwie pokazywała mi biżuterie, umiała doradzić, zachwalić, opowiedzieć coś o poszczególnych modelach, wskazać z czego są wykonane. Zakupu jednak nie dokonałem, bo to co podobało mi się szczególnie zdecydowanie przekraczało moje możliwości finansowe, a do innych rzeczy nie byłem jakoś przekonany, a raczej nie byłem pewien czy trafię w gust mojej dziewczyny, więc wolałem nie ryzykować. Podobało mi sie, że pracownica była bardzo taktowna, nie pokazała po sobie nawet cienia rozczarowania, że poświęciła mi sporo czasu, a ja nic nie kupiłem.
Sephorę w Starym Browarze odwiedziłem nie w celu kupienia głównego prezentu, ale raczej dodatku do prezentu. Mniej więcej wiedziałem co chcę kupic – coś co jakiś czas temu podpatrzyłem u mojej dziewczyny na półce w łazience. Sklep jest duży, czysty, zapach kosmetyków, perfumów nie jest uciążliwy, pomiędzy półkami jest odpowiednia ilosć miejsca, nie ma ścisku, którego bardzo nie lubię. Dość szybko wybrałem co chciałem kupić i skierowałem się do kasy. Po drodze minęła mnie pracownica, która jak widziałem własnie przestała obsługiwać jakąś klientkę, pracownica przywitała mnie. Obsługa przy kasie była miła, ładna dziewczyna, ubrana w czarną koszulkę, miała przypiętą tabliczkę z imieniem. Pracownica zapytała się, czy zapakowac na prezent – przytaknąłem, więc zapakowała mój zakup, poszło jej to sprawnie i efekt końcowy był estetyczny, widać wprawę w tym zakresie.
Wziąłem urlop przed świętami, więc lwia część niezbędnych zakupów spadła na mnie. Dzisiejszego dnia z rana wyruszyłem do Tesco, zaopatrzony w listę zakupów. Już przed sklepem, sądząc po ilości samochodów na parkingu, domyśliłem się, że w środku jest sporo ludzi. I faktycznie tak było, wolę sobie nie wyobrażać co się tu będzie działo później. Na sali sprzedaży było czysto, na półkach panował porządek, cały sklep był w dobrym stanie, był zadbany, nowoczesny. Wybór towarów był bardzo dobry, ceny byly atrakcyjne – było dużo promocji, jakieś konkursy itp. Nawet nieźle prezentował się dział odzieżowy, który zazwyczaj w marketach jest fatalny, a tu można by śmiało coś kupić. Przechadzałem się z wózkiem między alejkami, po kolei odhaczając towary z listy, nic nie utrudniało dostępu do towarów. Gdy skompletowałem wszystko udałem się do kasy, kolejki były średniej długości, dużo kas było czynnych. Kasjerka przywitała mnie, kobieta była uprzejma. Zakupy poszly mi całkiem sprawnie, zadowolony ruszyłem w dalszą drogę.
Przechodziłem koło Piccolo, właściwie kierowałem się na przystanek autobusowy i nie miałem zamiaru nigdzie się zatrzymywać, ale jakoś tak spojrzałem na lokal, ładnie wyglądały jasne światełka zawieszone na całej wysokości szyby i pomyślałem: a co mi tam, wejdę i zjem szybko porcję makaronu, po pierwsze dawno tu nie byłem, a po drugie obiadu przecież jeszcze nie jadłem. W lokalu było ze trzech klientów chyba, przy ladzie nie było nikogo. Pracownica na mój widok od razu stanęła przy kasie i przywitała mnie. Zamówiłem spaghetti z moim tu ulubionym sosem – bolońskim i do tego porcję sałatki – za całość zapłaciłem niecałe 8 złotych, czyli wciąż jest tu tanio. Jedzenie otrzymałem błyskawicznie, makaron był ciepły, może odrobinę za długo się gotował, ale całość była niezła,za takie pieniądze nie ma co oczekiwać cudów kulinarnych, ma byc przyzwoicie i tak było. Obsługa przy kasie była uprzejma.
Sklep Newa jest dość sporej wielkości, dostępne są wózki i koszyki na zakupy. W sklepie oceny był ochroniarz i mam wrażenie, że wyraźnie patrzył on klientom na ręce. Oczywiście na tym polega jego praca, nie powinna jednak mieć ona wpływu na komfort osób przebywających w sklepie, tę obserwację powinno się przeprowadzać dyskretniej. Wybór towaru w sklepie był całkiem spory, aczkolwiek na tak dużej powierzchni z powodzeniem mogłoby się zmieścić znacznie więcej towaru i dalej nie byłoby ścisku. Warzywa i owoce wyglądały średnio zachęcająco. Odniosłem wrażenie, ze w sklepie ceny są dość wysokie, ograniczyłem się zatem do kilku podstawowych zakupów. Do kas nie było długich kolejek, przede mną była w kolejce jedna osoba. Pracownica była uprzejma, kompetentna, pracowała szybko i dokładnie.
Do apteki wszedłem w celu zakupienia czegoś na żołądek. Apteka ulokowana jest na parterze dość starej kamienicy, ma widoczny szyld i boczny kaseton, nad wejściem znajdują się dwie stylowe, okrągłe lampy. W środku było czysto, panował tam porządek. Przede mną w kolejce była tylko jedna osoba. Muszę powiedzieć, że obsługa w aptece była na dobrym poziomie. Gdy poprosiłem o coś na żołądek pracownica zapytała mnie najpierw o charakter problemu, a następnie zasugerowała dwa leki do wyboru, na moje pytanie udzieliła mi też wyjaśnień dotyczących stosowania preparatu, na który się zdecydowałem. Kobieta była uprzejma, kompetentna, używała zwrotów grzecznościowych. Ceny są zbliżone do cen w innych aptekach, atmosfera zakupów jest sympatyczna, pomieszczenie wygląda schludnie.
Do piekarni Pod Strzechą udałem się z zamiarem kupienia chleba. Witryna była czysta, w środku również było czysto. Oprócz pieczywa w sklepie jest też lodówka z napojami oraz chłodziarka z nabiałem, aczkolwiek wybór jest niewielki, to zdecydowanie głównie piekarnia. Nie było długiej kolejki, przede mną była tylko jedna osoba, która akurat była obsługiwana. Poprosiłem o jeden chleb, poprosiłem o wybranie takiego ładnie wypieczonego, z chrupiącą skórką – moja prośba została spełniona, sprzedawczyni wybrała mi ładny bochenek zgodnie z moimi wskazówkami, chleb też na moje życzenie od razu pokroiła. Muszę powiedzieć, że obsługa w tym sklepie była na dobrym poziomie – kulturalna i życzliwa, a ceny są przystępne. Podziękowano mi za zakup, pożegnałem się i wyszedłem. W piekarni mają też ciastka, ale wybór był raczej nieduży.
Byłem w pobliżu Starego Rynku i byłem nieco głodny, wszedłem więc podbudować siły do Canappki. Lokal zwraca na siebie uwagę dość dużym, widocznym szyldem, czystą witryną i akcentem świątecznym – małymi, świecącymi lampkami w oknie na wysokości stolików mniej więcej. Przy ladzie jest chłodziarka, za nią wystawione są kanapki, wyglądały one smakowicie. W lokalu było czysto, stoliki były uprzątnięte. Zdecydowałem się na kanapkę tygodnia – o tym wyborze zadecydował głównie aspekt ekonomiczny, na kanapkę tygodnia jest bowiem rabat 50%. Kanapka była bardzo smaczna – pieczywo swieże, chrupiące, nie żałowali składników, były one dobrze dobrane i pasowały do siebie. Do picia zamówiłem cappucino xxl – bardzo dobra kawa, przyrządzona tak jak lubię. Personel w lokalu charakteryzował się uśmiechem, życzliwością, czas oczekiwania był krótki.
Wybralismy się na obiad, a właściwie biorąc po uwagę porę, na obiadokolację, do Umberto. Lokal jest dość oddalony od centrum, biorąc pod uwagę pracę prowadzone na ulicy grunwaldzkiej dojazd do niego jest aktualnie nieco utrudniony. Wnętrze jest czyste, przytulne, są kwiaty, ozdoby nadające charakter. Obsługa była uprzejma, bardzo szybka, nie trzeba było też długo czekać na zamówienie. Jedzenie ma przystępne ceny, makarony które wybraliśmy były smaczne, porcje średniej wielkości, moja dziewczyna się najadła, ja dojadłem jeszcze zupą. Dobry jest też chleb czosnkowy, który zamówiliśmy by umilić sobie oczekiwania na dania główne. Lokal jest też dość aktywny na facebooku, mają różne konkursy, zniżki, widać, ze zależy im na kliencie. Następnym razem chętnie spróbuję tutejszej pizzy, widziałem jak nosili ją do innych stolików, wyglądała apetycznie.
Cóż, nie jest to jakoś specjalnie dobry market moim zdaniem. Na sali sprzedaży było miejscami brudno, w niektórych miejscach był bałagan, można było się natknąć na puste opakowania, niektore towary miały źle oznaczone ceny, aczkolwiek trzeba przyznać, że wybór był dość duży, no może z wyjatkiem stoiska z wędlinami, bo tam mało co wyglądało apetycznie i raczej niewiele zachęcało do kupienia. A dokładniej nic. W sklepie była średnia ilość ludzi, ale mimo tego i tak były dość długie kolejki do kas. Kasjerka była obojętna, nie witała klientów, w milczeniu nabijała ceny po czym sucho wypowiadała kwotę do zapłaty, pracowała raczej wolno. Ceny są zróżnicowane, niektóre korzystne, inne towary z kolei wypadają korzystniej w innych marketach. Po dzisiejszej wizycie nie czuję się zachęcony by ponownie przyjechać tu na zakupy.
Sklep Jysk na ulicy Opieńskiego, w pasażu handlowym przy Tesco jest dość duży, ale nie do końca zadbany. Odniosłem wrażenie, że artykuły umieszczone są w nim w sposób nieco przypadkowy, a przynajmniej nie do końca przemyślany, tak mi się wydaje po dzisiejszej wizycie. Ceny kształtują się na umiarkowanym poziomie, jest sporo promocji i zachecony promocją właśnie do sklepu przyjechałem – po przejrzeniu gazetki promocyjnej uznałem, że niektóre artykuły z niej będą dobre na prezenty. Po przybyciu na miejsce okazało się, że nie cały towar w promocji był dostępny, aczkolwiek i tak dalej było w czym wybierać, ceny są bardzo korzystne. Interesowała mnie głównie pościel, były dostępne różne, całkiem ładne. Obsługa była neutralna, dość uprzejma, nie było kolejki do kasy, zapłata poszła w sposób sprawny.
Do kina muza udałem się obejrzeć film w ramach Festiwali Fimów Rosyjskich Sputnik nad Polską. To właśnie głownie cenię w Muzie – możliwość obejrzenia czegoś więcej poza sieczką serwowaną nam przez duże sieci kinowe, gdzie bardziej ambitniejszego kina nie uświadczysz. A tu mamy głównie niszowe filmy, niejednokrotnie bradzo ciekawe i warte obejrzenia. Muza jest mniejsza, nie ma takiego zaplecza technicznego itp. Ale mi się tu i tak bardzo podoba. Jest czysto, jakiś czas temu był tam remont, po którym kino wygląda lepiej, fotele są nieco wygodniejsze. Jest tam bardzo sympatyczna obsługa, w holu kina jest barek gdzie można sie czegoś napić czy zjeść ciacho. I podoba mi się, ze kino jest w centrum miasta, a nie w galerii handlowej. Ceny biletów są przystępne, są też specjalne cykle kinowe np. Z dzieckiem w kinie, muza pięciu żywiołów itp.
Na stację podjechałem głównie oczywiście po benzynę, ale również w celu napicia się kawy, bo niestety nie zdążyłem tego zrobić przed wyjściem z domu. Nie było kolejki, jedno ze stanowisk było wolne, więc się ustawiłem i nalałem benzyny do baku. Napełniłem bak prawie do pełna, bo mam w perspektywie sporo przemieszczania się samochodem. W środku z pomieszczeniu było czysto, byl tam porzadek. Klientów obsługiwano przy dwóch kasach, obie były zajęte, więc chwilę poczekałem na swoją kolej. Pracownica przywitała mnie uprzejmie, obsłużyła mnie szybko, profesjonalnie. Zamówiona kawa była gorąca, przyzwoita. Opuściłem stację miło pożegnany, wsiadłem do samochodu i odjechałem. Po wizycie mogę stwierdzić, ze Orlen trzyma odpowiedni standard usług, nie mam się do czego przyczepić. Ceny są zbliżone do cen na sąsiednich stacjach .
Minusem tego kina jest płatny parking - za bilety płaci się całkiem sporo, więc parking mógłby już być wliczony w cenę. Za parking można zapłacić albo w okienku przy wyjeździe, ale w automatach w holu wejściowym kina, często jednak częśc automatów nie działa, tak było i tym razem.
Do kas były kolejki sredniej wielkości, obsługa uprzejma, zarówno w kasie jak i podczas sprawdzania biletów. Pracownicy młodzi, raczej energiczni, uśmiechnięci. Sala kinowa była czysta, fotele bardzo wygodne, dużo miejsca, sporo odległości pomiędzy rzędami - nikt nikomu nie zasłania. Obraz i dźwięk dobrej jakości, nie ma powodów do narzekań. Nie najlepiej za to wyglądała kinowa toaleta, była nieco brudna, brakowało akcesoriów toaletowych, należałoby bardziej zadbać o ten aspekt.
Almi Decor w Galerii Malta to spory, elegancki sklep oferujący elementy wyposażenia wnętrz, meble, dodatki, ozdoby. Rzadko chadzam do tego rodzaju sklepów i nie przepadam za takimi zakupami, ale chciałem kupić rodzicielce prezent na święta. Dość przeszkadza mi panujący w sklepie, charakterystyczny zapach – jest on zbyt mocny, drażniący, tego typu aromaty wywołują u mnie ból głowy. Ceny są dość wysokie, ale oferowane wyroby są ciekawie, oryginalne i , mam nadzieję, niezłej jakości. Mam nadzieję – bo dokonałem zakupu i chciałbym aby to okazała się być porządna rzecz. W pomieszczeniu była wykonana bardzo efektowna aranżacja świąteczna, choć jak na moje oko w niektórych miejscach było wszystkiego za dużo, co trochę mi utrudniało szukanie, ale jako całość wygląda to dobrze, niezaprzeczalnie efektownie. Obsługa w sklepie jest uprzejma, konkretna, zna się na rzeczy, od razu przy kasie zapytano mnie czy zapakować na prezent i zrobiono to następnie bardzo elegancko i starannie.
Kaufland ma naprawdę dobre promocje, dzisiaj kilka cen było takich, że nie musiałem się zastanawiać nad zakupem - towar od razu lądował w wózki, na przykład w rewelacyjnej cenie były tabletki do zmywarki, znacznie taniej niż w innych sklepach. Obsługa jest taka sobie, i na stoiskach obsługowych (wędliny) i przy kasie - jakoś tak brakuje usmiechu, zwrotów typu "prosze, zapraszam", w innych sklepach jest w tej kwestii często lepiej. Ludzi w sklepie było dośc dużo, ale kojeki były umiarkowane. Sklep wyglądał na raczej czysty i w miarę uporządkowany, ale idealnie pod tym kątem też nie jest.
Denerwuje mnie trochę parking na kartę - aby wyjechać z parkingu musiałem przeryć portfel i wszystkie kieszenie, bo zapomniałem gdzie tę kartę wsadziłem. Rozumiem, że kierownictwo sklepu chce aby parkowali tam tylko klienci, ale to bywa uciążliwe czasami.
Podczas zakupów mój syn poprosił o Happy Meal. Raz na jakiś czas można, więc udaliśmy się do McDonalda. Nie było długich kolejek, ustawiliśmy się w najkrótszej z nich, gdzie przed nami była jedna osoba. Lada i inne widoczne elementy były czyste, panował tam porządek. Wszyscy pracownicy mieli na sobie firmową odzież, była ona czysta i schludna. Pracownica przywitała na, złożyłem zamówienie. Wybór zabawki zostawiłem synowi, bezproblemowo załatwił to z pracownicą. Kasjerka była sympatyczna, miła. Nie ociągała się z pracą – płatnosć poszła błyskawicznie , równie szybko otrzymaliśmy Happy Meala. Wręczając zestaw pracownica życzyła smacznego, fajnie, ze mimo szybkiego tempa pracy nie zapominała o grzecznościach i uśmiechu. Podjadłem trochę frytek – były smaczne, chrupiące, choć może trochę za słone.
Wybierałem się do Warszawy. Otworzyłem stronę internetową PKP w celu kupienia biletu. W rozkładzie jazdy pociąg, którym zamierzałem jechać był wyszczególniony, ale biletu na niego przez internet nie można było kupić. Musiałem więc pofatygować się wcześniej na dworzec by nabyć bilet w kasie. Na dworcu w Poznaniu jak zawsze tłok, brudno, kolejki do kas. Zapytałem kasjerki dlaczego nie mogłem kupić biletu przez internet –uzyskałem odpowiedź bo to pociąg z Berlina. Logiki w tym nie widzę, ale logika raczej mocną stroną PKP nie jest. Bilet drogi. Pociąg przyjechał punktualnie, był dość porządny, wagon stosunkowo nowy, czysty. Widac, ze na trasy międzynarodowe puszczają przyzwoite pociągi. Obsługa w pociągu uprzejma, na miejsce dojechaliśmy mniej więcej o czasie. Pomijając brak możliwości kupna biletu w sposób elektroniczny i mało atrakcyjną (łagodnie mówiąc) cenę biletu to oceniam całość jednak na plus, w porównaniu bowiem do innych ciągłych wpadek naszych kolei tym razem poszło i tak nadspodziewanie dobrze.
Po pracy udałem się do Carrefoura znajdującego się w Galerii Mokotów na zakupy. Sklep jest dość duży, z całkiem sporym wyborem towarów. Chciałem kupić podstawowe rzeczy – chleb, mleko, jakieś jogurty, owoce. Przy kasie z niemiłym zaskoczeniem odnotowałem, że w sklepie jest drożej niż w Carrefourach w Poznaniu, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo zapłaciłem więcej niż zazwyczaj płacę za zbliżone zakupy w stolicy Wielkopolski. W sklepie było dość ciasno, w wielu miejscach było zdecydowanie za mało miejsca, do wielu półek był utrudniony dostęp, było w miarę czysto, ale nieco nieporządnie. Owoce i warzywa raczej nie były ani pierwszej swieżości, ani najwyższej jakości (wyglądały dość kiepsko). W sklepie był spory ruch, do każdej kasy było średnio około 4-5 osób, ale też spora liczba kas była czynna. Kasjerka nie przywitała mnie, jedynie wręczając mi resztę powiedziała dziękuję, aczkolwiek brzmiało to odruchowo, obsługa raczej nie ma w tym sklepie indywidualnego podejścia do kupujących.
Punktem przewodnim sobotniego wyjścia do miasta było poszukiwanie lektur szkolnych dla mojego syna. Na pierwszy ogień poszedł leszczyński Empik. W sklepie było czysto, na półkach nie było kurzu, panował w nim porządek. Oświetlenie dobre, atmosfera w sklepie też. Towaru było w salonie sporo, nie było pustych miejsc na półkach, niestety nie było też książki, której poszukiwaliśmy. Po bezskutecznym poszukiwaniu na półkach zapytałem o książkę pracownika, niestety nie mieli tej pozycji. Skończyło się więc na zakupie czasopism – coś dla małego i coś dla dużego mężczyzny. Obsługa w sklepie była uprzejma, chętna do pomocy, czas obsługi również był dobry – do kasy nie było długiej kolejki, tylko dwie czy trzy osoby przed nami. Lubię ten sklep i cieszę się, że udało mi się to uczucie zaszczepić również u mojego syna.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.