Mamy miesiąc obniżek, wybrałam się więc na zakupy do CH Askana w Gorzowie. Miałam zaledwie około 2 godz. wolnego czasu, weszłam więc tylko do kilka ulubionych sklepów. C&A był pierwszym. Wystawa wyklejona dużymi plakatami informującymi o wyprzedarzy do 70% oraz cała masa wieszaków z napisami 9 PLN, 19 PLN i 29 PLN zachęcały do wejścia. W środku było czysto, spokojnie (niewielu potencjalnych klientów, pewnie przez deszczową pogodę), w tle spokojna muzyka, w sumie przyjemnie. Zaczęłam przeglądać przecenione ubrania. Wybór był duży, ale rzeczy już w dużej mierze poprzebierane. W sklepie spędziłam dość dużo czasu (dwa poziomy). Mimo dużego wyboru, niestety niewiele rzeczy mi sie podobało. Jednakże wybrałam mocno przeceniony szalik oraz saszetkę zapinaną w pasie, również sporo tańszą niż przed wyprzedażą. Ustawiłam się w kolejce do kasy na górnym poziomie. Jedna była zamknięta, druga obsługiwała młoda sprzedawczyni. Przede mną stały dwie osoby, po chwili kolejna ustawiła się za mną. Kasjerka szybko obsłużyła klientów przede mną, następnie przywitała mnie, skasowała towar, zapakowała w firmową reklamówkę i pożegnała. Cały czas uśmiechała się i była bardzo miła. Zadowolona opuściłam sklep.
Podsumowując, z zakupów w C&A jestem zadowolona. Przestronny i czysty sklep. Bez długich kolejek do kasy, szybka obsługa, porządek na półkach i wieszakach, przystępne ceny, duży asortyment. Minusem byli sprzedawcy przechadzający się po sklepie. Nie wykazywali zainteresowania klientami, a w związku z tym także chęci udzielania im pomocy. Głównie spacerowali i poprawiali wieszaki, co nie oznacza, iż nie byli gotowi do pomocy, żaden z nich nie podchodził jednak do klientów. Ja akurat poradziłam sobie soma, ale w razie potrzeby wolałabym nie biegac po dużej powierzchni sklepu szukając pomocy. Mimo wszystko wizytę w sklepie uważam za bardzo udaną.
Wybrałam się z partnerem do Castoramy w poszukiwaniu pomysłów do planowanego remontu mieszkania. W środku dość tłoczno, liczni potencjalni klienci spacerowali między działami, nierzadko dotykając, wyciągając i przesuwając towar, mimo to w markecie panował porządek. Najpierw postanowiliśmy wybrać kolory ścian. W trakcie zastanawiania się nad rodzajem farby, podszedł do nas pracownik oferując swą pomoc. Zapytałam wówczas o tynk strukturalny, a pan natychmiast zaprowadził nas do innego regału, prezentując rodzaje i dokładnie tłumacząc wszelkie różnice i możliwości zastosowania. Ponadto służył radą w poszczególnych kwestiach. W dalszej kolejności udaliśmy się w poszukiwaniu drzwi wejściowych. Ze względu na szeroki asortyment, tutaj również skorzystaliśmy z pomocy pracownika obsługi, a następnie jeszcze raz przy wyborze szafy wnękowej. Szczególnie w drugim przypadku, pracownik okazał się bardzo pomocny, cierpliwie bowiem odpowiadał na wszystkie pytania i chętnie podpowiadał praktyczne rozwiązania. Na końcu jeszcze zaproponował abyśmy spokojnie wszystko przemyśleli, a następnie zadzwonili do pracownika Castoramy, który przyjedzie do naszego mieszkania i przygotuje projekt.
Na zakończenie jeszcze dywaniki do łazienki. Wybór nie był szczególnie duży, po namyśle zdecydowałam się jednak na najbardziej według mnie pasujące do łazienki, niestety po chwili okazało się, że jest tylko jeden, a potrzebowałam dwóch, zmuszona więc byłam wybrać inny kolor, który niestety później okazał się mniej trafiony.
Z dywanikami pod pachą udaliśmy się do kasy. Niemal wszystkie były czynne, a kasjerki na bieżąco obsługiwały klientów. Podeszliśmy do kasy, przy której akurat nikt nie stał. Siedząca przy niej pani nie przywitała nas, jednakże sprawnie skasowała towar i już po chwili mogliśmy opuścić sklep.
Podsumowując, z marketu wyszłam zadowolona. Znalazłam wszystkie interesujące mnie materiały, wstępnie wybrałam część potrzebnych nam mebli, uzyskałam cenne porady i zakupiłam ładne i tanie dywaniki. Pomoc pracowników była bardzo przydatna, dodatkowy plus za ich cierpliwość i entuzjazm. Ceny i asortyment bardzo na plus, jedynym mankamentem w tej kwestii były dywaniki. Poza tym porządek i łatwość poruszania się po markecie. Brak kolejek przy kasach to kolejny plus, tylko kasjerki mogłyby się nieco uśmiechać i może jeszcze jakieś miłe 'dzień dobry' i 'do widzenia'.
Polbank zablokował dostęp do mojego konta internetowego na skutek błędnego wpisania hasła. Zadzwoniłam więc na infolinię celem odblokowania konta. Od operatora dowiedziałam się, iż nie może on wykonać takiej czynności, gdyż nie posiadam numeru PIN do wykonywania operacji telefonicznych. Zaproponował jednak wysłanie mi takiego PIN-u drogą pocztową, z czego oczywiście skorzystałam, a w między czasie polecił mi udanie się do placówki banku, gdzie również mogę odblokować swoje konto, już bez konieczności oczekiwania na przesłanie PIN-u. Tak też zrobiłam.
W niewielkim oddziale banku przy ul. Sikorskiego w Gorzowie było pusto i cicho. W środku trzech pracowników i jeden klient, który po chwili wyszedł. Tak więc przyjemnie, bez kolejki, zajęłam miejsce przy biurku oznaczonym tabliczką 'obsługa klienta'. Przedstawiłam sprawę, po czym usłyszałam, że w placówce nie mogę odblokować konta internetowego! Pani z obsługi jedyne co mogła zrobić, to wręczyć mi kolejną kopertę z hasłami (taką kopertę dostałam już przy zakładaniu konta), które są nieaktywne i aby móc z nich korzystać, należy ponownie zadzwonić na infolinię! Kopertę wzięłam, bo aktywacje jej zawartości i tak zajmuje mniej czasu niż oczekiwanie na PIN. Zrezygnowana opuściłam stanowisko i skierowałam się do kasy, by dokonać przelewu i wypłacić pieniądze. Kasa była czynna, lecz pusta. Czekałam około 3 min. na podejście pracownika do punktu obsługi, który nagle wyszedł z zaplecza. Po złożeniu dyskozycji przelewu, czekałam kolejnych kilka minut na jej wykonanie i kolejnych kilka na wypłacenie pieniążków. Zbyt długo. Po odejściu od kasy, pożegnałam się i wyszłam.
Na infolinię ponownie zadzwoniłam następnego dnia. Po weryfikacji moich danych, operator poinformował, iż zaraz się rozłączy, a ja mam czekać na telefon zwrotny. Czas oczekowania: 1:50 min. Hasła aktywowałam, jednakże użyć ich mogłam dopiero po upływie conajmniej 1 godziny.
Z obsługi Polbanku nie jestem do końca zadowolona. Największym utrudnieniem jest brak zbieżności informacji otrzymanych w placówce banku i za pośrednictwem infolini. Ponadto utrudnienia w rozwiązywaniu problemów za pomocą telefonu, bo dlaczego jeżeli do tego typu usługi potrzebny jest PIN, klienci nie otrzymują go przy zakładaniu kont? Najpierw musi pojawić się problem, aby klient mógł się dowiedzieć, że takiego numeru potrzebuje i wtedy może go sobie zamówić (czas oczekiwania: do 14 dni). Mimo to plus za czystość i brak kolejki w oddziale banku oraz szybkie połączenie z operatorem infolini. Dodatkowy minus za bardzo długie oczekiwanie na telefon zwrotny z banku i aktywację usługi oraz czas oczekiwania na wykonanie operacji w kasie banku.
Zadzwoniłam do PZU chcąc uzyskać informacje na temat ubezpieczenia domu oraz zdrowia na skutek nieszczęśliwych wypadków. W tym celu skorzystałam z infolinii, której numer znalazłam na stronie internetowej firmy. Tak więc wybrałam numer i już po chwili usłyszałam głos automatu, który co raz informował mnie o opcjach wyboru. Minęła ponad minuta zanim usłuszałam wszystkie możliwości, spośród których wybrałam tę, która mnie interesowała. W pierwszej kolejności postanowiłam zebrać informacje odnośnie ubezpieczenia domu, tak więc wybrałam '2'. Przez chwilę słuchałam sygnału łączenia, aby za moment dowiedzieć się, iż wszystkie linie są zajęte. Poproszono mnie abym zaczekała na rozmowę z operatorem, tak też zrobiłam. Czas oczekiwania - 2 min. Gdy nastąpiło połączenie, w słuchawce usyszałam męski głos, który przedstawił się z nazwiska i zaproponował pomoc. Wówczas przedstawiłam intesujacą mnie kwestię. Zadawałam przy tym jak najwięcej pytań, na które operator udzielał wyczerpujących odpowiedzi. W ten sposób dowiedziałam się nawet więcej niż się spodziewałam, nie miałam bowiem pojęcia, iż firma PZU posiada tak szeroką ofertę skierowaną do kientów w ramach jednego ubezpieczenia. Również w trakcie rozmowy pan, na moją prośbę i na podstawie podanych przez mnie danych, wyliczył dla mnie roczną składkę kompleksowego ubezpieczenia majątkowego. Zadowolona z przebiegu rozmowy, poprosiłam operatora o udzielenie kilku informacji odnośnie ubezpieczeń zdrowotnych, bądź o przekierowanie mnie do osoby zajmującej się tą kwestią. Pan zgodził się na tę rozmowę, przy czym uprzedził, iż nie udziela informacji na temat ewentualnych składek, gdyż takich danych nie można uzyskać za pośrednictwem infolinii, a jedynie podczas indywidualnego spotkania z doradcą. Wyraziłam zgodę na przedstawienie jedynie warunków i rodzajów owego ubezpieczenia podkreślając, iż interesuje mnie konkretny przypadek. Powiedziałam wówczas, że niedawno uległam wypadkowi, a ponieważ nie byłam ubezpieczona, poniosłam w związku z tym wysokie koszty leczenia i teraz chciałabym zapobiec takiej sytuacji w przyszłości. Interesował mnie więc zakres ochrony, konieczność wykonania badań lekarskich, okres karencji itp. Natomiast uzyskałam odpowiedź znacznie obszerniejszą, dotyczącą spraw, które z kolei już mnie nie interesowały, jednakże których, nie chcąc być niemiłą, cierpliwie wysłuchałam.Ponadto 2 razy pan prosił mnie abym chwilę zaczekała, gdyż musi sprawdzić daną kwestię w komputerze. Za każdym razem czekałam około 1 minuty, po czym operator zawsze dziękował za to, że zechciałam poczekać. Pod koniec rozmowy zostałam jeszcze poproszona o udzielenie odpowiedzi na 8 pytań, które mają na celu poprawić poziom usług i usprawnić jakość obsługi podczas rozmowy telefonicznej. Oczywiści wyraziłam zgodę, po czym odpowiedziałam na zadane pytania. Na końcu pan podziękował za udział w ankiecie i pożegnał się.
Tak więc z przebiegu rozmowy z pracownikiem PZU jestem zadowolona. Operator okazał się miłą, cierpliwą i dość kompetentną osobą. Swobodnie udzielał odpowiedzi na zadawane przeze mnie pytania, wyjątkiem były owe 2 razy, kiedy korzystał z pomocy komputera. Minusem było, iż musiałam wysłuchiwać zbyt wielu oraz zbyt długich, automatycznie wypowiadanych informacji, które czasem nie dotyczyły zadanego przez mnie pytania. Ponadto nieco za bardzo rozbudowany jest system automatycznego wyboru operatora, osoba nieuważna może potrzebować przesłuchać podanych możliwości kilka razy nim wybierze tę włąściwą, gdyż opcji jest naprawdę wiele, a to z kolei zajmuje już dość dużo czasu. Mały plus za okres oczekiwania na połączenie, choć może 2 minuty to niemało, ale uważam, że i tak często mniej niż na infoliniach innych firm. Natomiast największy plus za chęć poprawy poziomu usług i obsługi klientów o czym miała świadczy ankiety na końcu rozmowy.
Do Pizzerii Mezzoforte wybrałam się ze znajomym chcąc skromnie uczcić jego urodziny. Przed lokalem ustawione były stoliki i krzesełka pod parasolkami, przy których siedziały dwie osoby, natomiast w środku było zupełnie pusto: żadnych klientów, żednego personelu. Wokół było ciemno i cicho. Lokal składał się z dwóch sali. W pierwszej znajdowały się małe okienka i to dzięki nim na sali było trochę światła. Do drugiego pomieszczenia natomiast schodziło się po schodkach w dół. Sala ta pozbawiona była jakiegokolwiek okna, a palące się żarówki dawały bardzo słabe światło, co sprawiało wrażenie, iż siedzi się niemal w ciemności. Zajęlismy miejsca w pierwszej sali, tam bowiem było dość czysto, w drugiej natomiast na jednym stole stały pozostawione puste talerze, a wokół nich bałagan. Ponieważ przez kilka pierwszych minut nie było widac żadnego personelu, sami wzięliśmy sobie karty dań. Gdy przy kasie pojawiła się pani, wstaliśmy aby dokonać zamówienia, owa pani bowiem nie pracowała jako kelnerka, a jedynie obsługiała klientów przy stoisku z kasą. Na zamówione dania czekaliśmy około 20 minut, w tym czasie 2 razy podchodziłam do kasy aby zmienić sos do jednej z potraw. Pani wykazała się wówczas miłą i cierpliwą obsługą, za każdym razem z uśmiechem zmnieniając wybrany wcześniej sos, na końcu zaś zaproponowała wybór dwóch sosów naraz bez dodatkowej dopłaty. To w zupełności zadowoliło naszą wybredną naturę :) W trakcie czekania wybrałam się również do toalety. W środku spotkała mnie niemiła niespodzianka: bardzo niemiły zapach, trudny do wytrzymania. Mimo to z toalety skorzystałam, jednakże starałam się uczynić to niezwykle szybko, aby jaknajszybciej wrócić na salę. Gdy nasze dania były już gotowe, pani przyniosła je do zajmowanego perzez nas stolika, po czym ponownie zniknęła. Gdy po chwili chciałam prosić o dodatkowy widelec, musiałam dość długo czekać przy kasie, aż zdecydowałam się zawołać. Dopiero wówczas otrzymałam zawinięty w husteczkę dodatkowy widelec. Po około godzinie opuściliśmy pizzerię.
Wizyta w pizzerii pomimo wszystko dość udana. Dania były bardzo smaczne, gorące i ładnie podane. W lokalu cicho i spokojnie, można było swobodnie porozmawiać. Ceny nie za wysokie. Obsługa bardzo miła, minusem był fakt, iż sładała się tylko z jednej osoby. W przypadku większej ilości klientów stanowiło by to z pewnością problem. Czas obsługi również za długi. Dodatkowy minus za ponury klimat, bałagan w drugiej sali oraz nieświeżą łazienkę.
Zaszłam do Empiku chcąc kupić książkę. W środku było dość pusto, zaledwie kilku klientów, w okolicy żadnego pracownika. Było przyjemnie: towar poukładany, a w tle słychać spokojną, niezbyt głośną muzykę. Zatrzymałam się przy książkach psychologicznych. Pamietałam, że kiedyś szukając konkretnej pozycji, widziałam tam kilka ciekawych poradników. Teraz chciałam odszukać chociaż jeden z nich. Niestety, nie znalazłam żadnego. Książek było jakby mniej, a do tego większość na podobny temat, niestety nie ten, który mnie interesował. Nieco zniechęcona zaczęłam przeglądać książki sensacyjne. Sprawdzałam ceny i czytałam opisy umieszczane na tyłach okładkach. W pewnym momencie wzięłam książkę, na której nie było ceny. Ponieważ wydawała się ciekawa, zaczęłam rozglądać się za pracownikiem obsługi aby zapytać o ową cenę. Niestety niekogo nie było. Odłożywałam więc książkę i zaczęłam oglądać inne. W między czasie w dalszym ciągu wzrokiem szukałam kogoś z obsługi. Co jakiś czas przebiegały obok mnie panie w firmowych koszulkach, jednakże ciągle gdzieś się spieszyły i nie sposób było je zatrzymać. Gdy jednak udało się to jednej z kientek, pracownica zaczęła szukać koleżanki aby ta zajęła się klientką. Tamta po udzieleniu pomocy, ponownie zniknęła. Ja tymczasem w dalszym ciągu przegladałam książki. Gdy wreszcie ujrzałam spokojnie przechadzajacą się po sklepie panią od obsługi kienta, podeszłam i zapytałam o cenę wybranej przez mnie książki. Pani była bardzo miła, wzięła książke i poszła sprawdzić przy kasie. Nie udało się jednak ustalić ceny, zapytałam więc w jakim dziale znjadują się ksiązki o tematyce w jakiej pisze pewien pisarz (podałam nazwisko) i ku mojemu zdziwieniu pani wiedziała o jakie książki pytam! Podeszła do regału i wybrała mi kilka pozycji, które według niej bedą mi odpowiadały. I tak faktycznie było. Zdecydowałam się na jedną z nich i skierowałam do kasy. Jedna z nich była nieczynna. Przy drugiej ustawiona była 2-3 osobowa kolejka. Kasjerką była ta sama pani, która pomagała mi wybrać książkę. Na mój widok uśmiechnęła się i pochwaliła wybór. Za książkę zapłaciłam i opuściłam sklep.
Z zakupów jestem zadowolona. Kupiłam świetną książkę. Atmosfera w Empiku była dość przyjemna, czysto, świeżo, przyjemna muzyka w tle, zero tłoku. Minusa dostają pracownicy obsługi, jednak nie za jakość obsługi, lecz za dostępność. Pracowników za mało, a ci co byli, nie mieli zbytnio czasu na obsługę klienta. Ponadto ceny przystępne, choć czsami brakuje jej na książkach, może towat nieco za mało urozmaicony.
Wybrałam się do Media Markt chcąc zakupić prostownicę do włosów. Przy wejściu stał ochroniach, który nikogo nie witał. Omijając go rozpoczęłam poszukiwanie działu z urządzeniami do włosów. W środku było przyjemnie chłodno, towar poukładany, a dookoła czysto i świeżo. Gdy znalazłam interesujacy mnie dział, zaczęłam oglądać produkty, a ponieważ chciałam również sprawdzić działanie niektórych z nich, zapytałam pana z działu obok czy mogę skorzystać z gniazdka elektrycznego. Pan z kolei zawołał panią obsługującą mój dział. Owa pani zapytała w czym może pomóc, po czym odblokowała gniazdko, bym mogła z niego skorzystać. Ponieważ swoje włosy miałam proste, zaczęłam przyglądać się włosom pani z obsługi klienta, która szybko zorientowała się o co chodzi i rozpuściła swoje włosy, abym mogła na nich sprawdzić działanie sprzętu. Następnie sama zaproponowała kilka innych produktów o podobnym działaniu, tłumacząc czym każdy różni się od innego. Ponieważ w między czasie obok pojawili się inni klienci, pani z obsługi klienta zajęła się ich obsługą. Ja tymczasem wciąż się zastanawiałam. Po kilku minutach inna pracownica widząc moje niezdecydowanie podeszła aby mi pomoć. Po chwili zdecydowałam się na prostownicę, którą owa pani sama zakupiła i używała z zadowoleniem. Wówczas podziekowałam i udałam się do kasy. Była tylko jedna czynna, a przy niej dwie osoby. W kolejce stałam jednak zaledwie minutę bądź dwie. Kasjerka nie witała klientów, jednakże odpowiadała na każde 'dzień dobry'. Zapłaciwszy za towar, opuściłam market.
Zakupy były udane, z nabytego urządzenia jestem zadowolona, tylko cena trochę wysoka. Obsługa w markecie miła i kompetentna, jednakże czasami nie można doczekać się zainteresowania z jej strony i trzeba samemu zwrócić się o pomoc. Ponadto czysto i przyjemnie, szczególnie w upalne dni (klimatyzacja). Ceny jednak mogłyby być troszeczke niższe.
Wybrałam się na zakupy do Tesco. Chodziłam z koszykiem między regałami. Było dość czysto, jedynie na podłodze gdzieniegdzie widoczne były ślady ziemi naniesione przez obuwie. Towar uporządkowany, nieco utrudnienia stanowiły wózki pełne towaru stojące samotnie między regałami, a co za tym idzie brak personelu zajmującego się ich rozładowaniem. Ponadto na dziale z kosmetykami na podłodze leżało kilka opakowań wacików. W dziale tym spędziłam kilkanascie minut, w tym czasie nikt z obsługi nie uporządkował towaru. Ponadto na niektórych półkach rozłożony był towar, pod którym w miejscu ceny widniały jedynie białe plakietki. Kilka razy podchodziłam do czytnika, aby sprawdzić cenę tego towaru. Przy kasie, pomimo zwyczaju witania klientów słowami 'dzień dobry', jaki panuje w marketach, ja nie zostałam przywitana. Kasjerka była jednak miła. Zapłaciłam i opuściłam supermarket.
Zakupy w Tesco udane, gdyż zakupiłam wszystko co chciałam, a nawet więcej. Jednakże trochę zbyt długo trwały, do czego przyczyniła się między innymi konieczność szukania czytnika w celu ustalenia cen niektórych produków. Plusem jest duży asortyment w przystępnych cenach. Obsługa na sklepie mało przydatna, ciężko ją bowiem znaleźć.
Wybrałam się na zakupy do Tesco. Chodziłam z koszykiem między regałami. Było dość czysto, jedynie na podłodze gdzieniegdzie widoczne były ślady ziemi naniesione przez obuwie. Towar uporządkowany, nieco utrudnienia stanowiły wózki pełne towaru stojące samotnie między regałami, a co za tym idzie brak personelu zajmującego się ich rozładowaniem. Ponadto na dziale z kosmetykami na podłodze leżało kilka opakowań wacików. W dziale tym spędziłam kilkanascie minut, w tym czasie nikt z obsługi nie uporządkował towaru. Ponadto na niektórych półkach rozłożony był towar, pod którym w miejscu ceny widniały jedynie białe plakietki. Kilka razy podchodziłam do czytnika, aby sprawdzić cenę tego towaru. Przy kasie, pomimo zwyczaju witania klientów słowami 'dzień dobry', jaki panuje w marketach, ja nie zostałam przywitana. Kasjerka była jednak miła. Zapłaciłam i opuściłam supermarket.
Zakupy w Tesco udane, gdyż zakupiłam wszystko co chciałam, a nawet więcej. Jednakże trochę zbyt długo trwały, do czego przyczyniła się między innymi konieczność szukania czytnika w celu ustalenia cen niektórych produków. Plusem jest duży asortyment w przystępnych cenach. Obsługa na sklepie mało przydatna, ciężko ją bowiem znaleźć.
Do Polbanku zaszłam chcąc założyć lokatę 3-miesięczną. W środku cztery stanowiska do obsługi klienta, w tym trzy obsługujące klienta indywidualnego i jedno do sprzedaży kredytów hipotecznych. Ponadto z drugiej strony sali znajdowała się kasa. Dwa stanowiska były puste, pozostałe dwa obsługiwały dwie elegancko, dość podobnie ubrane panie. Jenda rozmawiała z klientem, podeszłam więc do drugiej i zapytałam o lokatę. Pani usmiechnęła się i poprosiła bym usiadła. Wszystkie formalności trwały około 5 minut. Czekając na zakończenie operacji, rozejrzałam sie po lokalu. Było przyjemnie chłodno, gdy na dworze ponad 20 stopni. Wszędzie czysto i świeżo. Tylko tapicerowane krzesła stojące obok mojego biurka były widocznie zaplamione. Poza miejscami siedzącymi przy punktach obsługi klienta, na sali znajdowała się jeszcze jedna elegancka 3-osobowa sofa dla klientów. A w kącie mały czerwony stoliczek z trzema krzesełkami dla najmłodszych. Na stoliku stało pudełko, prawdopodobnie z kretkami i kolorowankami. Świetny pomysł, w żadnym innym banku jeszcze się z nim nie spotkałam.
Po dokonaniu wszelkich formalności, zapytałam jeszcze o kilka informacji odnośnie lokaty. Pani wszystko dokładnie wytłumaczyła, pożegnałam się więc i opusciłam placówkę banku.
Wyszłam zadowolona, nie czekałam bowiem w kolejce do obługi, formalności trwały dość krótko, a obsługa klienta bardzo miła i kompetentna. Sam lokal natomiast czysty, przestronny i elegancki.
Do Deichmanna zaszłam z nadzieją zakupu letnich sandałów, pomimo iż sklep ten odwiedzałam już wcześniej i nic w tym sezonie dla siebie nie znalazłam. Sklep ma dużą powierzchnię, a regały niskie (oprócz tych pod ścianą), dzięki czemu wygląda przestronnie i łatwo się po nim poruszać. Ponadto było czysto, buty poukładane i w logicznym porządku, klapki przy klapkach, pantofle przy pantoflach. Wystawa również zadbana i zaprojektowana z pomysłem.
Chodząc między regałami oglądałam buty, wybrałam jedne, ale ponieważ wystawiony był akurat nie mój rozmiar, zaczęłam szukać go na pudełkach. W tym czasie spokojnie przeszła obok mnie sprzwdawczyni przyglądając się co robię, lecz nie oferując pomocy. Sama więc znalazłam swój rozmiar, wówczas okazało się, że potrzebuję stopki. Rozglądnęłam się więc za sprzedawczynią, ale ta akurat spacerowała po drugim końcu sklepu. Podeszłam więc do kasy i tam zapytałam o cienką skarpetkę. I choć przy kasie akurat w tym momencie stały 3 sprzedawczynie, a tylko jednak obsługiwała klientów, w odpowiedzi usłyszałam, iż skarpetek przy kasie nie ma, są za to na trzecim regale. I to wszystko. Żadna z pań nie ruszyła, aby pokazać, w którym miejscu się znajdują. Tak więc sama zaczęłąm szukać. Zajęło mi to chwilę, nie wiedziałam bowiem od której strony trzeci regał, od przodu czy od tyłu sklepu i w którym miejscu na tym regale. W końcu znalazłam, wróciłam do butów i zaczęłam przymierzać. Buty okazały się bardzo wygodne, zapakowałam je więc do pudełka i poszłam zapłacić. Po drodze zajrzałam do kilku innych pudełek. W jednym znalazłam parę butów w innym rozmiarze niż wskazywała liczba na opakowaniu, a pudełka z właściwym rozmiarem w ogóle nie było.
Przy kasie ustawiona była kilkuosobowa kolejka, a sprzedawczyni tym razem tylko jedna. Każdemu klientowi mówiła 'dzień dobry', lecz gdy ja podeszłam, nic nie powiedziała. Do tego akurat w tym momencie zajęła się przeliczaniem pieniędzy zupełnie mnie ignorując. Następnie zaczęła zapisywać coś na małych karteczkach, a ja w dalszym ciągu czekałam. Trwało to dobrą chwilę zanim sprzwdawczyni zainteresowała się obsługą. Byłam już wówczas dość zirytowana, spokojnie jednak zapłaciłam i opuściłam sklep.
Z zakupu jestem zadowolona, bo butki i ładne, i praktyczne, i wygodne. Natomiast dla obsługi duży minus. Sprzedawczynie znudzone i raczej mało zainteresowane tym, co dzieje się na sklepie. Nieład w pudełkach też na minus. Plus za duży asortyment i przystępne ceny.
Do kina Helios wybrałam się chcąc obejrzeć 'Anioły i Demony'. Nie znałam repertuaru, ale trafiłam idealnie, tuż przed seansem wybranego wcześniej filmu. Przy kasie ustawiona była kilkuosobowa kolejka, jednak czas oczekiwania był dość krótki, gdyż czynne były dwie kasy, a sprzedaż biletów dość sprawna. Po zakupie biletów ustawiłam sie w następnej, tym razem nieco dłużej kolejce, po popcorn. Czynne były tylko dwa stanowiska, a obsługa niezbyt szybka. Czas oczekiwania wydłużał się, więc 'zaklepałam' miejsce w kolejne i udałam się do toalety. Przechodząc przez hol zwróciłam uwagę na porozrzucany wszędzie popcorn i duże brudne plamy na dywanie. W toalecie z niektórych koszów wystawały niemieszczące się w nich ręczniki papierowe, a w kabinach po podłodze miejscami leżały liczne strzępy papieru toaletowego. Po wyjściu z toalety wróciłam do kolejki po popcorn. Czekałam jeszcze chwilę, po czym zamówiłam ten średniej wielkości i zieloną herbatę Neste. Koszt - 15,90 zł. Do tego 2 bilety, to razem wydatek blisko 60 zł. Drogo.
Ponieważ film zaczynał się za kilka minut, udałam się do sali numer 3. Pracownik stojący w drzwiach i sprawdzający bilety odpowiadał wszystkim wchodzącym 'dzień dobry', lecz sam nie witał nikogo. Ja nie przywitałam się pierwsza i pan milcząco minął mnie w przejściu. Na sali było czysto i świeżo. Odnalazłam miejsce i zaczęłam oglądać film. Po seansie ponownie udałam się do toalety. W dalszym ciągu na podłodze porozrzucany był papier toaletowy, lecz w innym miejscach. Ręczniki również wystawały z innych koszy, zakładam więc, że w czasie seansu toaleta była sprzątana, a teraz ponownie zabrudzona.
Ogólnie film mi się podobał. Wyszłam więc zadowolona, jednakże wolałabym za tę przyjemność zapłacić nieco mniej. W kolejce po popcorn też wolałabym czekać nieco krócej, gdybym bowiem przyszła kilka minut poźniej, prawdopodobnie nie zdążyłabym go kupić. Ponadto bałagan - dostrzegalny, lecz w przypadku tylu klientów kupującyh popcorn, dość zrozumiały i zapewne trudno mu zaradzić na dłuższy czas. Personel mógłby być nieco milszy i bardziej komunikatywny. Duży plus za możliwość płacenia kartą.
Chcąc zapukić trochę letniej odzieży wybrałam sie do New Yorker w centrum handlowym 'Askana'. Przy wejściu dwie ze sprzedawczyń spojrzały na mnie, po czym od razu odwróciły się ignorując mnie. Jednak chwilę później inna pani podeszła i zaoferowała swoją pomoc. Powiedziałam, że poszukuję letniej, przewiewnej sukienki na lato, koniecznie za kolana. Pani od razu zaczęła szukać. Ponieważ nic takiego nie znalazłyśmy, przypomniałam sobie, że około miesiąca temu widziałam tam śliczną sukienkę, ale ze względu na długą kolejkę do przebieralni i kas, a także dość wysoką cenę opuściłam sklep planując wrócić po sukienkę innym razem. Opisałam sukienkę i pani zaczęła szukać. Poprosiła nawet koleżankę, która najprawdopodobniej przeniosła ją w inne miejsce. W końcu udało się ją znaleźć, pani wybrała mój rozmiar, a ja udałam się do przymierzalni. Okazało się, że właśnie takiej szukałam i tutaj niespodzianka. Spojrzałam na cenę, a tam 189 zł. Nowa cena naklejona była na starą. Tej wcześniejszej ceny nie było widać, ale ja pamiętałam, że wynosiła ona 50 zł mniej. Gdy opuściłam przymierzalnię, ta sama sprzedawczyni zapytała, czy sukienka mi odpowiada. Oczywiście odpowiada, ale cena już nie, miesiąc temu bowiem była dużo niższa. W odpowiedzi usłyszałam, że w między czasie New Yorker miał zwyżkę cen ze względu na wzrost wartości euro. Zaskoczona tym, a zarazem mocno rozczarowana sukienkę odłożyłam, liczyłam bowiem raczej na sezonową obniżkę niż wzrost cen. Z ciekawości rozejrzałam się w poszukowaniu czegoś innego, mając nadzieję, iż znajdę coś w przystępnej cenie. Niestety na metkach większości ubrań, stara cena zaklejona była nową, zakładam że w każdym przypadku wyższą (nie wszędzie stara cena była widoczna, jednak informacji o przecenach brak). Ponadto na dużych wieszakach znajdowało się zbyt wiele małych wieszaków z ubraniami, sprawiając, iż były one bardzo ścisnięte. To z kolei znacznie utrudniało ich przeglądanie, nie mówiąc o próbie wyciągnięcia danego rozmiaru ze środka, które często powodowało plątanie się ubrań i wieszaków. Poza tym czysto, świeżo i kolorowo. W tle przyjemna muzyka. Mimo to wizyta raczej nieudana. Sklep, choć ma szeroki i ciekawy asortyment, odstrasza cenami, a ostatnia ich podwyżka, według mnie zupełnie nieuzasadniona (wzrost euro notowany jest od około 6 miesięcy, a dopiero teraz nastąpiła podwyżka cen), szczególnie, że inne markowe sklepy w 'Askana' cen nie podwyższają, a przecież odzież również importują. Ponadto nie rozumiem dlaczego wzrost cen dotyczy oprócz nowego asortymentu, także tego, który na sklepie znajduje się od dłużsezgo czasu. Plus za asortyment, atmosferę oraz miłą obsługę.
Jestem klientką mBanku i często dokonuję przelewów z konta za pomocą haseł jednorazowych. Ze względu na to, że ostatnio listę takich haseł zgubiłam, zadzwoniłam na mLinię, aby zamówić nową. Na zgłoszenie operatora trzeba było dość długo czekać, więc wybrałam opcję dla klientów banku i spróbowałam zamówić ową listę automatycznie. Okazało się jednak, iż wprowadzony przeze mnie numer identyfikacyjny jest niepoprawny. Wprowadziłam go więc jeszcze 2 razy, ale ponieważ sytuacja się powtórzyła, zrezygnowałam. Założyłam bowiem, że nie znając tego numeru, operator również mi nie pomoże. Zalogowałam się więc na stronie mBanku, aby sprawdzić inne możliwości zamówienia listy haseł. W pierwszej kolejności wybrałam rozmowę za pomocą mCzatu 1-do-1. Opcja to bardzo ciekawa, umożliwia bowiem kontakt z konsultantem w momencie, gdy nie mamy możliwości korzystania z telefonu. Jednakże według banku, jest to najszybszy i najwygodniejszy sposób uzyskania informacji i pomocy bezpośrednio od operatora mLinii, ja natomiast na połączenie z operatorem czekałam około 5 minut. Gdy połączenie nastąpiło, dowiedziałam się, iż listę haseł jednorazowych mogę zamówić także przez Internet po zalogowaniu się na stronie mBanku, ale do wykonania tej operacji będę potrzebowała hasła jednorazowego z listy, którą chcę zamówić. Nieco zrezygnowana sprawdziłam jednak tę informację i okazało się, że operator nie miał racji i nową listę można zamówić korzystając z opcji: 'zamów listę haseł'. Tak więc listę w prosty sposób zamówiłam i czekałam. Po upływie 3 tygodni, gdy koperty z hasłami wciąż nie otrzymałam, wysłałam w tej sprawie do mBanku formularz internetowy z zapytaniem czy owa lista na pewno została wysłana. Wcześniej nawet nie zdawałam sobie sprawy, iż taka możliwość istnieje, tym chętniej z niej skorzystałam. Odpowiedź otrzymałam już następnego dnia, jednakże zamiast interesującej mnie informacji, zostałam poproszona o zadzwonienie pod numer mLinii. Tym razem tak właśnie zrobiłam, choć w dalszym ciągu nie znałam numeru potrzebnego do mojej identyfikacji. Wybrałam połączenie z operatorem i czekałam. Czas oczekiwania - 3 minuty. W czasie rozmowy przedstawiłam problem, a na pytanie o numer klienta, odpowiedziałam, że nie znam. Operator więc poprosił o podanie kilku danych i zamówił rozmowę w celu ustalenia nowego numeru klienta. Wówczas to też zorientowałam się, iż istnieją dwa numery, jeden to indentyfikacyjny, a drugi klienta. Jako przeciętny klient, który do mBanku dzwoni bardzo sporadycznie, nie zorientowałam się w tej różnicy, tym bardziej, że gdy dzwoniłam na mLinię ostatnim razem, operator pytał jedynie o numer klienta. Nie poinformowana o zmianie, nie zwróciłam na nią uwagi. A utrudniła mi ona wykonanie operacji, również znacznie ją wydłużając. W każdym razie na telefon od operatora czekałam. Czas oczekiwania - około 40 min. Potem czekałam na kolejną rozmowę, bo myląc się udzielając odpowiedzi na jedno z pytań, operat rozłączył się polecając zweryfikować swoje odpowiedzi. Po weryfikacji znów musiałam zadzwonić na mLinię i ponownie zamówić rozmowę z operatorem. Czas oczekiwania - tym razem jedyne 10 minut. W końcu udało mi się ustanowić nowy numer klienta, jednak po rozmowie system przerwał połączenie i aby zamówić upragnioną listę haseł, musiałam po raz kolejny zadzwonić na mLinię! I pomimo znów długiego oczekiwania na połączenie z operatorem, operację wykonałam. Zajęło mi to jednak blisko 2h.
Podsumowując, z obsługi operatorów jestem zadowolona, wszyscy bowiem byli mili i kompetentni. Również duży plus za mCzar i formularz internetowy co odróżnia mBank od innych banków, znacznie ułatwiając kontakt. A jedyne co nie przypadło mi do gustu, to system, który znacznie komplikuje obsługę i odnoszę wrażenie, że bank stara się system ten co jakiś czas jeszcze bardziej skomplikować. I choć rozumiem, że ma to na celu zwiększenie bezpieczeństwa operacji bankowych, to jednak nie chciałabym mięć z tym systemem ponownie zbyt szybko do czynienie. No i czas oczekiwania - zdecydowanie zbyt długi.
Witam.
Na wstępie bardzo przepraszamy za trudności jakie napotkała Pani podczas kontaktów z naszym ContactCenter. Pragnę poinformować że planowane są zmiany w naszym systemie telefonicznym. Można powiedzieć, że będzie to jedna z większych zmian w historii tego systemu. Niektóre będą tymi „długo oczekiwanymi” inne wskażą pewien kierunek, w którym będzie dalej rozwijał się system. Wierzymy, że dzięki tym udogodnieniom podobne sytuacje, o których Pani pisze nie będą miały miejsca.
Nawiązując do Pani wypowiedzi chcielibyśmy, również nadmienić, iż dzwoniąc na mlinię potrzeby jest 8 – cyfrowy numer klienta tzn.. Identyfikator ( nadawany przed Bank, podczas procesu otwarcia rachunku) oraz 6 cyfrowe hasło telefoniczne tzn.. Telekod, który klienta ustanawia samodzielnie.
Dziękujemy za przekazaną uwagę i mamy nadzieję, iż ta sytuacja nie wpłynie na pozytywne postrzeganie mbanku. Zachęcamy do korzystania z naszych usług.
Pozdrawiamy
Zespoł mBanku
Do Obi wybrałam...
Do Obi wybrałam się celem zakupu kilku rzeczy do remontowanego mieszkania. Tuż przy wejściu do marketu stał znudzony nikogo nie witający ochroniarz. Nie zwracając na niego uwagi ruszyłam w poszukiwaniu wanny. W tym momencie zabrakło mi widocznych oznaczeń działów, a ponieważ była to moja pierwsza wizyta w Obi, trochę błądziłam między regałami zanim znalazłam ten, który mnie interesował. Gdy zdecydowałam się już na konkretny model wanny, zaczęłam rozglądać się za pracownikiem obsługi chcąc dokonać zakupu i uzyskać informacje odnośnie warunków i terminu dostawy. I tu spotkała mnie niemiła niespodzianka, bowiem cały dział obsługiwało jedynie dwóch panów, a do każdego z nich ustawiona była kolejka potencjalnych klientów. 'Zaklepałam' więc kolejkę i uzbroiłam się w cierpliwość. Czas oczekiwania - 15 minut. W między czasie rozejrzałam się po sklepie. Było czysto, a towar uporządkowany i oznakowany, jednakże regały zbyt wysokie i często chcąc obejrzeć przedmiot z górnej półki niezbędna jest pomoc personelu. Gdy już skupiłam na sobie uwagę pracownika obsługi, szybko i łatwo otrzymałam interesujące mnie informacje. Pan okazał się miły i pomocny. Nawet odprowadził mnie do kasy.
Przy kasie, która składała się z jednego stanowiska (kolejne znajdowało się w drugiej części marketu) ustawiona była kilkuosobowa kolejka. Czas oczekiwania - 10 minut. Obsługa dość sprawna, jednak za długo trwało wystawianie dokumentów zakupu. Plus dla miłej kasjerki.
Po dokonaniu zapłaty za wannę, postanowiłam jeszcze obejrzeć lampy i rolety. Na dziale z lampami od razu podeszła do mnie pani z obsługi proponując swoją pomoc. Z pomocy skorzystałam. Pani pomogła wybrać kinkiet do łazienki doradzając kształt, motyw dekoracyjny oraz praktyczność lampy.
Na końcu - rolety. Znów kilku minutach poszukiwań (brak oznakowania działów). Gdy już udało mi się je znaleźć, ponownie swą pomoc zaoferowała przemiła pani, wszystko tłumacząc i doradzając w kwestii koloru, rodzaju i rozmiaru. Na rolety się jednak nie zdecydowałam, postanowiłam bowiem jeszcze raz zmierzyć okno.
Podsumowując - z wizyty jestem dość zadowolona. Dokonałam planowanego zakupu oraz uzyskałam kilka interesujących mnie informacji. Obsługa miła i kompetentna, jednakże zbyt mała liczba pracowników sprawia, iż na jej pomoc czasem czeka się zdecydowanie zbyt długo.
Chcąc wybrać kolor farby na ściany do remontowanego mieszkania, wybrałam się do Castoramy. Choć była już dość późna pora, po hipermarkecie chodziło wielu klientów, mimo to wszędzie panował porządek, było czysto i schludnie. Liczni pracownicy układali i poprawiali towar, tak aby wszystko było na swoim miejscu. Od razu udałam się do działu z farbami, długo wybierałam i choć co chwilę mijał mnie ktoś z personelu, nikt nie zaoferował swojej pomocy. Gdy jednak w końcu sama sie po nią zgłosiłam, otrzymałam interesujące mnie informacje. Miły pan z obsługi odpowiadał na wszystkie pytania i nawet sam trochę doradzał. Ze względu na duży asortyment, nie udało mi się dokonać wyboru i nic nie kupiłam, postanowiłam jeszcze raz przemysleć swoją decyzję.
Z wizyty jestem jednak zadowolona, dzięki niej mam teraz dużo nowych pomysłów, więc do Castoramy napewno niedługo wrócę.
Do palcówki banku Polbank wybrałam się w celu otworzenia rachunku osobistego i założenia lokaty krótkoterminowej. Do spotkania przygotowałam się częściowo, znałam wysokość oprocentowania rachunku, jednakże w przypadku lokaty liczyłam na uzyskanie informacji w punkcie obsługi. Po wejściu do lokalu skierowałam wzrok na dwa punkty obsługi klienta znajdujące się stosunkowo blisko wejścia obsługiane przez dwie młode, elegancko ubrane panie. Jedna z pań, która w tym momencie samotnie siedziała przy biurku odpowiedziała na moje 'dzień dobry', natomiast druga z pań, która tłumaczyła zaganienia kredytowe dla pewnej starszej pary, nie zwróciła uwagi na moje przybycie. Skierowałam się więc w kierunku samotnej pani sądząc, że zostanę natychmiast obsłużona, jenakże zostałam poinformowana, iż pani w tym momencie obsługuje inną klientkę, która udała się do kasy celem otwarcia lokaty. Musiałam więc zająć miejsce na krzesełku dla osób oczekujących na swoją kolejkę. Ponieważ była to moja pierwsza wizyta w tej placówce, zwróciłam uwagę, iż była ona stosunkowo mała jak na bank znajdujący się na głównej ulicy Gorzowa, niedostosowany do liczby odwiedzających ją klientów. Liczba krzesełek dla klientów wynosiła 4, a o miejsca stojące było ciężko ze względu na niewielką powierzchnię lokalu, co oznacza, że w momencie, gdy bank odwiedzą trzy pary i oba punky obsługi kliena będą w tym momencie zajęte, dwie osoby będą najprawdopodniej zmuszone opuścić placówkę. Poza tym w lokalu było jasno i czysto. Za punktami obsługi klienta znajdowała się kasa, a następnie biura, być może do obsługi 'szczególnych' klientów, jednakże żadna informacja na ten temat nie była widoczna. Czas mojego oczekiwania wynosił około 25 minut - za długo biorąc pod uwagę, że byłam pierwsza w kolejce. W międzyczasie za mną ustawiło się kilka osób (zajęte były wszystkie krzesełka).
Obsługująca mnie pani była miła, udzieliła interesujacych mnie informacji, po czym zajęła się wypełnianiem wielu dokumentów, ponoć niezbędnych do założenia konta osobistego. Całość trwała długo, nawet do pół godziny. Na koniec zapytałam o możliwość aktywacji usługi internetowej do nowo założonego konta. W odpowiedzi otrzymałam dwie kartki z instrukcją do zapoznania się w domu. Chcąc jak najszybciej zakończyć wizytę, wzięłam kartki i udałam się... z powrotem na krzesełko, gdyż w kolejce do kasy ustawiała się osobna kolejka. Gdy w końcu stanęłam przy kasie głośno zastanawiając się jaką część swoich środków wpłacić na lokatę, a jaką na konto oszczędzające, pani poradziła mi nie otwierać lokaty, gdyż różnica w oprocentowaniu wynosi jedynie 1%, a z konta mogę wypłacać pieniążki kiedy chcę w przeciwieństwie do lokaty. Kierując się jej sugestią, wszystkie oszczędności wpłaciłam na konto, po czym zadowolona opuściłam bank. Dziś z perspektywy czasu wiem, iż w banku doradzono mi źle, bowiem wraz z nowym miesiącem oprocentowanie lokaty zmalało o 1%, w związku z czym obniżono również oprocentoanie rachunku oszczędzającego, także o 1%. Tak więc tracę już 2% w ramach złej decyzji, a bank zyskuje.
Na koniec jedna uwaga odnośnie usługi interentowej, Polbank24. Według wskazówek z kartek otrzymanych w placówce banku, zadzwoniłam pod wskazany numer, jednakże dodzwonić udało mi się dopiero po kilku dniach, codziennie bowiem linia była zajęta i w nieskończoność czekałam na połączenie. Po kilka dniach konsultant Polbanku poinformował mnie, iż numer pod który dzwonię jest niewłaściwy, gdyż jest to dział marketingu! Podał mi ten właściwy numer, pod który niezwłocznie zadzwoniłam i uruchomiłam usługę. Jednakże za stracony czas (blisko tydzień) i pieniądze (linia była płatna, również połączenia oczekujące) nikt w Polbanku mnie nie przeprosił, a dodatkowo usłyszałam, iż nieporozumienie wynikło najprawdopodobniej z mojej winy, bo bank takich błędów nie popełnia! A ja ten błąd mam na papierze.
Ogólnie z przebiegu samej wizyty byłam dość zadowolona: czekając na obsługę siedziałam zamiast stać w ogonku, w placówce było czysto i przyjemnie, a pracownice miłe i względnie kompetentne. Jedynym minusem był czas oczekiwania na obsługę. Jednakże wiarygodność przekazanych mi informacji pozostawia wiele do życzenia.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.