Wygląda na to, że profesjonalna obsługa w sklepie, to nie przypadek. Moja kolejna wizyta to potwierdzenie wcześniejszych pozytwnych odczuć.
Chwilę po wejściu do sklepu klient jest monitorowany przez personel. Zatrzymanie się na dłużej przy którymś z przedmiotów z ekspozycji powoduje pojawienie się ekspedientki. Pada grzeczna, dyskretna propzycja pomocy.
Przyglądałem się zestawowi sztućców. Kiedy stwierdziłem, że się rozglądam, pani powiedziała: "oczywiście, proszę bardzo, a w przypadku pytań jestem do dyspozycji". Kilkanaście minnut później, gdy żona opouściłą zlokalizowany na przeciwko sklep Rosmann, ponownie pojawiłem się w Duce. Jak dobry myśliwy sprzedawczyni namierzyła mnie szybko i podeszła z uśmiechem zapytać o możliwość udzielenia pomocy. Tym razem mieliśmy pytania. Pracownica niewątpliwie była przygotowana do obsługi. Zdecydowanie ma pojęcie o tym, co sprzedaje. Odpowiedzi są rzeczowe i sprawne. Zdobywanie klienta to profesjonalna znajomość produktu i umiejętność przekazania tej wiedzy, a nie nachalne wciskanie czegoś, co klient nie jest chętny kupić, ale poddany technikom manipulacji nawet sam się nie orientuje kiedy pakuje do siatki.
Kawiarnia w centrum miasta, która jednak bardzo dużo traci w okresie letnim przez to, że nie ma ogródka. Mało kto chce siedzieć w zamkniętym pomieszczeniu podczas upałów. Obsługa mila, uśmiechnięta. asortyment raczej standardowy - wybór kaw, herbat, zimnych napoi, koktajli. Do tego pucharki lodowe i ciasta. Możemy również skusić się na drobne przekąski typy sałatki czy pierogi. Ciasta są smaczne i apetycznie podane, jednak mam zastrzeżenia co do deserów typu kremy. Stoją w witrynie razem z ciastami, jednak nie wyglądają zachęcająco, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że stoją tam od kilku dni. Sam lokal urządzony ładnie, możemy wybierać pomiędzy miejscem z fotelami czy kanapami. Przychodząc na poranną kawę można przejrzeć dostępną tam prasę. Co do czasu obsługi - jest w normie. Rzeczą, która mi się nie podoba jest to, iż obsługa nie nosi fartuszków. Uważam, iż w gastronomii powinien być to standard. Jest to miejsce mało intymne, dlatego nie polecam wybierania się tam na randkę, jednak na spotkanie znajomych jak najbardziej. Toaleta wprawdzie tylko jedna, jednak zważając na to, iż jest to niewielka kawiarnia, wystarcza w zupełności.
Skuszony ofertą Alior Banku dla klientów indywidualnych postanowiłem otworzyć tam rachunek. Po wejściu do placówki napotkałem ekipę remontową, która naprawiała sufit, na szczęście było to robione dość cicho i schludnie. W banku było czysto. Po chwili zastanawiania się przy wejściu, zostałem powitany i skierowany w odpowiednie miejsce przez pracownika banku, który stał nieopodal i rozmawiał z inną pracownicą. Przeszkadzał mi jednak brak odpowiedniego oznakowania miejsc załatwiania spraw. Od razu udałem się do boksu, ponieważ nie było innych klientów i zostałem miło powitany. Pani wyjaśniła mi szczegóły oferty, którą byłem zainteresowany. Ustaliliśmy wszystkie szczegóły, podpisałem umowy, a następnie zostałem zaproszony przez Panią do stanowiska obsługi internetowej, gdzie wyjaśniła mi sposób obsługi systemu bankowości internetowej. W międzyczasie jednak dekoncentrowali mnie inni pracownicy naprawiający akurat wtedy projektor podwieszony pod sufitem - mogli to zrobić kiedy indziej. Przez cały czas trwania naszej rozmowy, Pani odpowiadała na moje pytania jasno i w kulturalny sposób, była uśmiechnięta i profesjonalna. Cała procedura przebiegła sprawnie i szybko – po około 20 minutach opuściłem bank jako nowy klient Alior Banku.
Na hali panował porządek. Można było bez trudu znaleźć i dojść do działu który był moim celem. Obsługa także była wyjątkowo miła. Panie przy kasie bardzo szybko i sprawnie wykonywały swoją pracę. Miłą niespodzianką były także niskie ceny w tym hipermarkecie.
CHCIAŁAM SKORZYSTAĆ Z MYJNI SAMOCHODOWEJ. SPRZEDAWCA PODAŁ MI KUPON DO MYJNI BEZ ŻADNEGO WYJAŚNIENIA. NA MOJE PYTANIE O POMOC W OBSŁUŻENIU ODPOWIEDZIAŁ, ŻE NA ZEWNĄTRZ JEST KOLEGA. ALE TEN COŚ ROBIŁ PRZY /TAK SĄDZĘ/ SWOIM AUCIE. NIE MIAŁ OCHOTY MI POMAGAĆ. W REZULTACIE SAMA WSZYSTKO URUCHOMIŁAM.
Estetyki miejsca obsługi powinniśmy wymagać od wszystkich, również od sklepów niskobudżetowych. Nie ma uzasadnienia dla brudu tylko dla tego, że towar sprzedawany jest z kartonów, a nie z półek.
Wczoraj po południu w przejściu jednej z kas ktoś wylał jakiś napój. Wkrótce była to wielka lepiąca się plama rozciągnięta w kierunku wejścia. Dlaczego nikt się tym nie zajął. O ile dobrze pamiętam w sklepie jest maszyna do mycia pdłogi. Z drugiej strony do załątwienia problemu plamy wystarczyłaby szmata. Najważniejsza jest jednak dobra wola.
WW dniu wczorajszym minął okres, kiedy powinienem otrzymać potwierdzenie sms-em od sieci ERA uruchomienia nowej usługi. Niestety, ale tego potwierdzenia nie otrzymałem. Podobnie jak wysłałem zapytanie ze strony ERY to także brak odpowiedzi, mimo, iż minęło już 24h. Widać, iż ta sieć olewa totalnie klientów. Najlepiej tylko wystawiać rachunki i nie odpowoadać na zapytania, chyba, że zadzwonić na infolinię i zapłacić za połączenie.
W sklepie zawsze jest czysta podłoga, bardzo często tez jest ona odświeżana w czasie dnia roboczego, tak jak i taśma, na którą wykłada się zakupy i lady oraz koszyki i wózki. Personel sprawnie obsługuje, potrafi doradzić np. przy zakupie mięsnych wyrobów, jest pomocny w szukaniu produktów, udziela informacji kiedy będzie uzupełniony ewentualny brak danego produktu, orientuje się co jest w ofercie sprzedaży sklepu. Panie są uśmiechnięte, opanowane, dyskretne i schludnie ubrane. Można płacić różnymi kartami płatniczymi <Visa, MasterCard> czy w bonach < np.Sodexho>. Bez problemu można zrezygnować przy kasie z zakupy jakiegoś produktu. Produkty na pólkach są systematycznie uzupełniane, poukładane w sposób bardzo logiczny i ułatwiający klientowi dobór i odnalezienie właściwego produktu, ułożone stabilnie, warzywa wymieniane systematycznie. Asortyment szeroki jak na sklep o niewielkiej powierzchni, zarówno w zakresie spożywczym <alkohole, żelki, cukierki, ciastka > jak i chemiczno-przemysłowym <szampony, proszki,płyny do naczyń> z wyczuciem dopasowany ''pod klienta''. Produkty nie są przeterminowane. Te o kończącej się ważności są eksponowane w jednym miejscu i przecenione. Promocje rzadkie. Cennik od najtańszych produktów po markowe, droższe. Można także zakupić reklamowane produkty. Niektóre produkty są tańsze niż w marketach,takie same lub niektóre droższe ale różnice w cenach nie są drastyczne < od 0,15 groszy np. masło i 1- 3 zł np. tabletki do zmywarki>. Drzwi wejściowe szerokie, przed budynkiem wygodny parking, wózki przy wejściu po prawej stronie w dobrym stanie, koszyki poukładane przy kasie, odległości między pólkami wystarczające aby mogły wymijać się dwa wózki, logiczny i ustalony poprzez rozkład półek i wejścia dobry ciąg komunikacyjny sklepu. Również półki ze słodyczami i półki zawieszane na kasie umożliwiają szybki zakup np kleju, baterii, bombonierki, paczki papierosów czy paczki gum do żucia. Z rzeczy negatywnych zaobserwowanych przeze mnie wymieniłabym cennik na pólkach, który nie jest właściwie eksponowany, z braku miejsca, nie zawsze we właściwym miejscu w stosunku do położenia produktu. Sprawę trochę łagodzi czytnik cen w wygodnym miejscu sklepu, na końcu pierwszej półki w kierunku poruszania się po sklepie. Druga sprawa to kasa i lada przy alkoholach - nie ma miejsca do położenia koszyka na ladzie i mało dyskretny przez to również sposób płatności kartą - niewłaściwe miejsce dla urządzenia płatniczego gdzie wbija się PIN karty. Brakuje mi także niedawno jeszcze praktykowanej sprzedaży ekologicznych siatek. Ogólnie zakupy <przy muzyce z radia> w tym sklepie są zdecydowanie przyjemne, stosunkowo szybkie i tanie.
Postanowiłam wprowadzić swoją obserwację ponieważ jestem pod ogromnym wrażeniem ostatniej obsługi we wspomnianym salonie. Jestem stałą klientką solara od dłuższego czasu i muszę przyznać, że nie bynajmniej nie dzięki obsłudze klienta. Zawsze odwiedzałam salon w Galaxy, który jest najbliżej lecz wcześniej panie, które tam pracowały obsługiwały wręcz tragicznie. Wszystkie bardzo wyniosłe i zimne, obsługujące od niechcenia. Zapamiętałam głównie Panią w krótkich czarnych włosach, która wydawała się gniewać na klientów za to, że są w sklepie. Nie o tym jednak chciałam opowiedzieć. Ostatnio wiele się zmieniło w tym sklepie. Myślę, że nie tylko ja zauważyłam problem z obsługą, ponieważ pracują tam już całkiem inne osoby. Trafiłam na wysoką panią w długich prostych włosach, którą szczerze polecam. Szukałam kompletu na chrzest mojego dziecka - do sklepu przyszłam z mężem. Powiem szczerze, że miałam już dość poszukiwać i zrażona wcześniejszymi doświadczeniami z tamtejsza obsługą nie liczyłam na wiele. bardzo mile się zaskoczyłam! Obsługa była przesympatyczna i nienarzucająca się. Pani wręcz tryskała energią i podsuwała mi wciąż nowe propozycję, na które ja na pewno nie wpadłabym sama. Jedyny problem jaki miałam to to, że musiałam zdecydować się tylko na jeden zestaw. Zachęcam wszystkich do zakupów w tym sklepie i życzę by trafili na Panią, którą od dziś mogę nazwać swoją ulubioną.
Zakupy mięsa i drobiu, to zakupy produktów wymagających higieny. Sprzedaż kurczaków z rozerwanymi lub zerwanymi opakowaniami naraża biednego kurczaka na zarazki pochodzące z brudnych rąk sięgających po inne opakowania. Nie oszukujmy się, nie każde ręce są sterylnie czyste.
Podczas wczorajszych zakupów odwiedziłam sklep HOUSE. Zaraz przy wejściu podeszła do mnie sprzedawczyni z zapytaniem czy nie potrzebuje pomocy. Uważam, że takie zachowanie jest dość natarczywe i peszy ono klienta który nie zdązył jeszcze rozejrzeć się po sklepie.
Przejście przez obszar stoiska spożywczego w kolejnej placówce Lidla to nie rewolucja. Niestety, okazuje się, że brak higieny i pieczywo porozrzucane na zewnątrz pojemników to reguła.
Tak było i tym razem. Wąskie półki przed pojemnikami pełne były bułek. Smacznego życzyć należy ich nabywcom. Kupiłem chleb w foliowym worku.
Podczas robienia zakupów w sklepie zostałam bardzo rzetelnie obsłuzona. Sprzedawczyni wyszukała na magazynie odpowiedni dla mnie rozmiar i poleciła ubrania w podobnym fasonie. Czas obsługi wydłużył się jedynie w kolejce ponieważ przy kasie było wielu kupujących. Ogólnie jestem zadowolona z zakupów wykonanych w tym sklepie.
Dzisiejsze zakupy artykułów spożywczych w Lidlu to spore rozczarowanie. Na stoisku warzywnym można było wybierać między trzema różnymi ofertami młodych ziemniaków.
Przeglądając worki stwierdziłem, że trzeba popierać polskich producentów. Kupiłem worek krajowych ziemniaków. Godzinę później byłem bliski jazdy do Lidla, by wyrzucić je komuś z personelu na ladę kasy. Jeden w jeden ziemniaki po prostu były czarne, przemarznięte.
Do jedzenia nadawały się niektóre ćwiartki.
Z przykrością dzisiaj dokonuję tej oceny bo do tej pory miałam same przyjemne skojarzenia z tą moją ulubioną Pizzerią w Białymstoku, gdzie dość często bywam. Znajduje się ona blisko centrum miasta, ma obok miejsca postojowe-niewiele ale generalnie naokoło niewiele jest miejsc. Za to klient Pizzerri nie musi kupowac biletu parkingowego. W żrodku czysto, duzo miejsca, są też stoliki w sezonie letnim na zewnątrz pod dachem, można spokojnie zamówić i czekać na powiadomienie przez głośnik. W piątek zajechałam do Paradiso po drodze do domu. Było tam umiarkowanie dużo ludzi, szybko więc przyszła moja kolej. Poprosiłam o wybrana pizzę i colę na wynos. Obsługujący Pan długo szukał kodu wybranej przeze mnie pizzy, az w końcu przyznał, że nie moze znaleźć kodu więc czy może być inna - zgodziłam się, podliczył należność, zapłaciłam. Na odbiór nie czekałam zbyt długo. Podeszłam do lady i dostałam zapakowana pizzę... sos i ...sok jabłkowy. Kiedy powiedziałam, że zamówiłam Colę Pan powiedział, że musiał się pomylić. Kiedy dodałam, że sosu nie zamawiałam spojrzał na mnie jak na bardzo marudząca babę i ...znów zapytał czy mimo to może być. Wzięłam ten sok jabłkowy i sos i pizzę i wyszłam...Nie usłyszałm przepraszam za to, ze nie dostałam tej pizzy jaką chciałam i sok zamiast Coli i sos, którego nei chciałam. Uważam, że nei zachowałam się upierdliwie a raczej ugodowo ale... Pizza na szczęście okazała się dobra choć ciut przypalona. Być może to trochę moja wina, że nie spojrzałam na paragon i wyliczenia ale...chybe nie tylko moja. Dlatego z przykrością dzisiaj obniżam note mojej ulubionej pizzerii.
Umówiłam się ze znajomą w Coffheaven na kawę. W kawiarni było bardzo czysto, nie było wielu klientów wiec można było bez problemu znaleźć wolny stolik. Podeszłam do baru i zamówiłam mrożoną miętową kawę. Koleżanka zamówiła kawę i ciastko. Podczas płacenia nikt nie zaproponował mi karty stałego klienta, o którą sama musiałam poprosić. Pracownik podał mi ja bez słowa i nie wyjaśnił zasad funkcjonowania. Po około 5 minutach nasze zamówienie było gotowe. Moja kawa nie była dobrze zmiksowana i od razu zaczęła się rozwarstwiać. Wyglądało to bardzo nieapetycznie. Ciastko koleżanki okazało się być nieświeże. Na szczęście nie miała problemu z wymianą na inne. Obsługa była bardzo nijaka. Nie nawiązywali za bardzo kontaktu z klientem, nie uśmiechali się. Plusem jest to, że sieć kawiarni korzysta z ekologicznych jednorazowych opakowań. Uważam ze 12zł za kawałek ciasta to o 50% za dużo. Ceny są nieadekwatne do jakości.
Szanowna Pani, Niepokojąca jest dla mnie i naszego teamu Pani opinia wyrażona na podstawie wizyty w jednej z naszych lokalizacji. Bardzo chciałaby aby nasz kierownik regionalny poznał szczegóły związane z Pani opinią, co pozwoli mu wyjaśnić temat. Bardzo dbamy o najwyższą jakość produktu i serwisu, dlatego każdy sygnał od rozczarowanego klienta jest dla nas niezmiernie ważny. Jeżeli mogę prosić o przesłanie danych kontaktowych tak aby nasz manager mógł się z Panią skontaktować, będę niezmiernie wdzięczna. Dorota Szczerbicka, Marketing Manager coffeeheaven@coffeeheaven.pl
Zostałam wysłana przez...
Zostałam wysłana przez Urząd Pracy na dwutygodniowy kurs przedsiębiorczości. Zajęcia odbywały się w Technikum Poligraficznym. Przez pierwszy tydzień zajęcia trwały od 14:00 -20:30 a przez drugi od 7:15-13:45. Jeśli chodzi o poziom wiedzy i zachowanie wykładowcy jestem zachwycona. Wykładowca był bardzo kompetentną osoba, do tego był miły i pomocny. Nawiązał świetny kontakt z cała grupa. Niestety było wiele minusów. Po pierwsze godziny trwania kursu. Cały materiał byliśmy w stanie przerobić w 4 dni a nie 2 tygodnie. To była olbrzymia strata czasu a my mieliśmy obowiązek być na zajęciach codziennie. Po drugie rozpoczynanie zajęć o godzinie 7:15 nie jest dobrym pomysłem. Po trzecie panowały okropne warunki higieniczne. W toaletach nie było zamków w drzwiach, papieru toaletowego, mydła ani suszarek do rąk. Same toalety wygadały koszmarnie. Sala lekcyjna była wypełniona meblami sprzed 20lat. Dostęp do bezprzewodowego internetu był ale akurat nie w naszej sali. Mieliśmy dostęp do kawy i herbaty jednak na mleko musieliśmy zrobić zbiórkę pieniędzy. Kierowniczka ośrodka była osobą sztucznie miłą. Jej wylewność była bardzo nienaturalna. Niestety muszę tez zwrócić uwagę na to na co wszyscy zwróciliśmy uwagę a mianowicie kobieta ta praktycznie nie zmieniała garderoby przez całe dwa tygodnie. Musieliśmy wietrzyć sale po jej wizycie. Kolejna ciekawostka jest fakt że poproszono nas o wymianę worków na śmieci i zostawianie ich przed salą po skończonych zajęciach.
Mąż zaprosił mnie kolejny raz do Teatru im. Jaracza na sztukę "Toporem w serce". Oczywiście nie będę tutaj oceniała walorów i poziomu sztuki, tylko jakośc obsługi teatru: kasjerów i pracowników teatru. Do teatru chodzimy bardzo często i musze przyznać zawsze jest wysokiej jakości obsługa. Tym razem również się nie zawiodłam: przemiła bileterka przyjęła od nas bilety i skierowała do odpowiedniej sali. Jak tylko podeszliśmy do drzwi przywitał się z nami kolejny pracownik i zaprowadził prawie pod same drzwi sceny kameralnej życząc miłego odbioru. Podczas oczekiwania na sztukę w holu, można było zakupić foldery opisujące treść spektaklu, w szatni stały Panie, które przyjmowały odzież wierzchnią. W teatrze było bardzo czysto, elegancko, a po wejściu na salę, pracownicy zatroszczyli się o to aby każdy miał wygodne miejsce.
Wiele lat temu byłam klientką wydawnictwa Reader's Digest. Wiele lat temu zrezygnowałam z tego zaszczytu. Od tamtej pory regularnie jestem nękana telefonami z tej firmy. Tym razem zadzwoniono do mnie z cudowną i wyjątkową ofertą. Po pierwsze nie spodobało mi się że obca osoba zwraca się do mnie po imieniu. Po drugie poziom słodyczy w trakcie rozmowy mógł zemdlić. Oferta była cudowna, album przepiękny i absolutnie wyjątkowy. Usłyszałam jak bardzo kobieta z którą rozmawiałam cieszy się że udało się mnie zastać i ze mną porozmawiać. Gdy powiedziałam że nie jestem zainteresowana, telefonistka zapytała z wyrzutem "dlaczego nie chce wysłuchać oferty do końca, przecież to do niczego nie zobowiązuje". Mam pełną świadomość że ta kobieta jest zmuszona przez swojego pracodawce do prowadzenia rozmowy w taki sposób. Nie obwiniam jej za to jednak samo wydawnictwo nie może już bardziej stracić w moich oczach. Wielokrotnie zgłaszałam do Reader's Digest że nie życzę sobie więcej telefonów ani ofert przysyłanych poczta. Ten sytuacja trwa już kilka lat.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.