Miałem ochotę zjeść obiad poza domem, dlatego też wybrałem się do baru O’key. Jest to osiedlowy bar, oferujący dania barowe oraz dania kuchni chińskiej. Niestety nie udało się właścicielom stworzyć nawet namiastki jakegoiś „klimatu” wewnątrz, do tego jest duszno, bardzo czuć dym papierosowy. Stoliki i krzesełka wyglądają jak w barach mlecznych. Stoliki na zewnątrz są natomiast zaniedbane. Jeśli chodzi natomiast o jedzenie to zamówione przeze mnie danie chińskie nie miało z państwem środka nic wspólnego. Nie czekałem na nie zbyt długo za co plus. Prawdą również jest, że to co zjadłem było smaczne i w miarę estetycznie podane. Moim zdaniem cena była adekwatna w stosunku do tego co miałem na talerzu. Obsługa miła lecz, nie za dobrze ubrana. Jeśli jeść w tym miejscu to raczej pod "piwnymi" parasolami.
Umówiłam się na spotkanie z dyrektorem PUP w podanym terminie. Interesował mnie temat dotacji na rozpoczęcie działalności gospodarczej z funduszu pracy, a konkretnie fakt, iż w urzędzie w Siedlcach można przeznaczyć te pieniądze na towar a w Radomiu - nie.
Radomski Urząd Pracy to twierdza rządząca się własnymi prawami i gdyby tak każdy opisał swoje obserwacje podejrzewam że ocena nie wychyliłaby się na +1, pod względem podejścia pracowników do petentów.
Stawiłam się o umówionej godzinie w sekretariacie. Sekretarka kazała mi poczekać, gdyż dyrektor z kimś rozmawia. Usiadłam więc i czekałam. W międzyczasie przez sekretariat przewinęło się kilku mężczyzn, w pewnym momencie zrobiło się dosyć tłoczno - wszyscy się znali, wiec byli to pracownicy urzędu. Śmiechy, rozmowy, żarty, a na mnie patrzono wymownie, co ja tutaj chcę? W ogóle nie przejmowano się moja obecnością jako osoby z zewnątrz i wszyscy zachowywali się bardzo swobodnie, nie przypominało to wcale reprezentowania URZĘDU, co wyjaśnię za chwilę.
Wreszcie doczekałam się na swoją kolej. Weszłam do gabinetu, przywitałam się, z przyjaznym nastawieniem na kompetentną pomoc osoby z najwyższego stanowiska w urzędzie. Dyrektor zapytał w czym może mi pomóc , więc zaczęłam przedstawiać swoją sprawę. Rozmowa po chwili zaczęła być dosyć nieprzyjemna. Dyrektor nastroszył się i po pierwsze stwierdził, podniesionym tonem, że jeśli nie jestem osobą zarejestrowaną w urzędzie, to w ogóle nie powinien ze mną rozmawiać, po drugie - jeśli zarejestruję się tylko po to, żeby wziąć pieniądze to na pewno ich nie dostanę, bo chcę okraść urząd! Poza tym że nie daje pieniędzy na towar, ponieważ wszyscy zakładający sklepy zaraz je będą zamykać, itp. Pomijając politykę, chcę podkreślić sposób podejścia dyrektora urzędu do petenta, czyli osoby której z założenia urząd pracy powinien pomóc, a nie traktować jako złodzieja czy wyłudzacza. Ton w jakim mówił dyrektor był wręcz obraźliwy więc zapytałam: "dlaczego jest pan taki nieprzyjemny, przecież przychodzę po konkretną poradę i pomoc, ponieważ każdy z pracowników kierował mnie do pana! I jeszcze nic nie robię takiego, o co miał by się pan oburzać!" Odpowiedział że on REPREZENTUJE URZĄD a nie instytucję charytatywną i on jest odpowiedzialny za wszelkie dotacje. Nadal nie zmieniał tonu, miałam wrażenie że zaraz mnie wyrzuci z gabinetu, ja natomiast mówiłam i zachowywałam się spokojnie. Pod koniec rozmowy zadzwonił telefon, który dyrektor odebrał, z rozmowy wynikało że to ktoś znajomy, więc dyrektor zaczął sobie swobodną rozmowę i nie zwracał na mnie już uwagi. Po chwili więc wstałam i udałam się do wyjścia, dyrektor nie odkładając telefonu tylko kiwnął na pożegnanie.
Wyszłam, w sekretariacie również się pożegnałam, sekretarka odpowiedziała niedbale i opuściłam owy URZĄD. Zachowanie tych osób jest, powiedziałabym, bezczelne i tak naprawdę niewiele ma to z reprezentacją poważnego urzędu i jakakolwiek pomocą, którą określają przecież ustawy. Ale przede wszystkim podejście do petenta - wyniosłe, z brakiem szacunku.
Musiałam oddać buty do reklamacji zakupione w Deichmann. Gdy weszłam do sklepu, pracownicy nie było na stanowisku, ale po chwili pojawiła się, gdyż akurat porządkowała produkty na regałach. Nie powitała mnie, zwróciła się zwykłym "słucham?" , jednak w przyjemnym tonie. Przedstawiłam jej problem z butami, obejrzała je, przyznała mi rację i zaczęła przygotowywać dokumentację reklamacji. To już na plus, ponieważ często kiedyś się zdarzało, że same pracownice czy kierownik sklepu odmawiały przyjmowania reklamacji z różnych powodów! Pracownica zapytała jakie są moje żądania - w tym przypadku zależało mi na samych butach, więc poprosiłam o naprawę lub wymianę. Sporządziła dokumentację, podpisałam , zamieniłyśmy jeszcze parę słów, pracownica była przyjemna i uśmiechnięta. W między czasie zdarzyłam zauważyć porządek w sklepie, czyste stanowisko pracy. Po wzajemnym : "dziękuję, do widzenia" opuściłam sklep. Na realizację reklamacji czekałam dwa tygodnie i jeden dzień, z racji przypadającego święta, tak więc nie przekroczono terminu. Udałam się ponownie po odbiór obuwia. Przy ladzie były obecne dwie panie, sprawnie mnie obsłużono, jednak jedyne co się nie zmienia to podejście do klienta pod względem " i tak kupi, i tak kupi", nie ma w ogóle zabiegania o klienta, pokazywania, że ten klient jest ważny. Jeśli przy ladzie są dwie czy więcej pracownic - zawsze mają sobie coś do powiedzenia, a klient - tak jakby stał za murem i rolą sprzedawcy jest tylko przyjmowanie pieniędzy i zgłoszeń. Nigdy nie spotkałam się w Deichmann z przejawem "obsługi klienta" (jeśli już, to trzeba odnaleźć pracownika i ewentualnie pomoże znaleźć odpowiedni numer obuwia, jednak nic to nie ma wspólnego z zachęcaniem do zakupu) i czekam na taki dzień z utęsknieniem. Dlatego oceniam na 4, nie na 5. Wracając do reklamacji - jestem zadowolona z naprawy i samej obsługi pod względem reklamacji, tak więc tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń. Jedynie czego brakuje to tego kontaktu z klientem.
Cukiernia mieści się przy ulicy Chrobrego w Radomiu, w bardzo dobrej lokalizacji zaraz przy przystanku autobusowym, co jest dużym ułatwieniem dla osób mieszkających nieco dalej. Wnętrze jest zorganizowane bardzo miło i przytulnie, na piętrze ustawione jest kilka stolików. Klientów obsługuje zawsze kilka kobiet, ubranych w firmowe, jednakowe stroje. Jedyne zastrzeżenie co do obsługi: dobrze byłoby gdyby pracujące tam panie uśmiechały się czasami, bo przecież do cukierni przychodzi się, aby spędzić kilka lepszych chwil, a nieciekawy wyraz twarzy pracownika nie zawsze w tym pomaga. Po zamówieniu 2 koktajli i kawy dla przyjaciół udałem się do stolika. Czas oczekiwania na zamówienie był dość krótki i uważam to za duży plus. Miły wystrój lokalu sprawił, że zostałem tam do zamknięcia, a nawet kilkanaście minut dłużej.
Podsumowując: największe plusy za wystrój oraz za jakość sprzedawanych produktów, jedyne zastrzeżenie dotyczy humoru obsługi (zupełnie neutralny).
W sklepie panował porządek. Buty były poukładane według wzrastających cen. W zasięgu wzroku stały ekspedientki służące pomocą. Budełka z butami odpowiednio poukładane z łatwością można znaleść interesujący nas rozmiar. Pani przy kasie niestety nie powiedziała dzień dobry, po skasowaniu zdawało mi się żę cicho pod nosem powiedziała dziękuje, lecz nie jestem tego pewna. Za to odpowiedziała na moje dobitne "do wiedzenia":) Ogólnie pozytywne wrażenia.
Robiąc zakupy w firmie house nie spotkałam sie z podstawową obsługą klienta. Wchodząc do sklepu klient jest ignorowany , nie otrzymując zarazem żadnej pomocy. Podchodząc do kasy trzeba stać w powiększającej sie kolejce zanim ktokolwiek podejdzie.
Obserwacja dotyczy promotora firmy Asus, który obecny był w Media Markt podczas mojej wizyty w sklepie, kiedy rozglądałam się w poszukiwaniu odpowiedniego notebooka. Promotor stał przy swoim stanowisku. Gdy przystanęłam przy notebookach, pan ten zaczepił mnie uprzejmie sam i nawiązał rozmowę, mówiąc "Widzę, że szuka pani notebooka.." Przytaknęłam, a promotor poprowadził rozmowę dalej, zachęcając mnie do zakupu notebooka Asus, przedstawiając wszelkie zalety tejże firmy, zalety produktów. Używał języka korzyści i wykazał się wiedzą i kompetencjami, był bardzo dobrze przygotowany do promocji swojej firmy. Podczas porównywania kilku modeli wykazał się również wiedzą na temat innych marek i tą wiedzę doskonale wykorzystywał: zalety konkurencji posłużyły mu do podkreślenia lepszych zalet produktów firmy Asus! Np. " Notebook firmy X posiada dobry procesor, ale notebook Asus z tym samym procesorem ma dodatkowo..... " . Przez cały czas promotor był uprzejmy, uśmiechnięty, wykazywał inicjatywę. Tak więc dzięki takiej prezentacji na pewno kupiłabym notebook właśnie firmy Asus !
Inter Consult S.A. świadczy usługi napraw gwarancyjnych i pogwarancyjnych telefonów komórkowych MOTOROLA,SIEMENS, SAMSUNG,SAGEM,ALCATEL i SONY ERICSSON. Tego dnia zaniosłam swój telefon K850i do naprawy. Pan z obsługi po spisaniu moich danych i opisu usterki wypisał dla mnie raport z którym miałam się zgłosić po 14 dniach. Po 10 dniach dostałam sms'a od Inter Consult S.A. że telefon jest już do odebrania w punkcie. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że firma mnie powiadomi, to miło z ich strony:) Na drugi dzień pojechałam odebrać telefon. W telefonie wykonano naprawę mechaniczną. Wgrano nowe oprogramowanie, wykonano wszystkie testy. Przeprowadzono wszystko co miało na celu przedłużyć żywotność mojej komórki. Bardzo miła i sympatyczna obsługa w tym serwisie zasługuje na ocenę +5
Po wejściu do sklepu w ciągu kilku minut obsługa nawiązała ze mną kontakt wzrokowy, na hali sprzedaży panował mały ruch, część obsługi zajmowała się układaniem odzieży na półkach. Po udaniu się na stoisko z odzieżą męską i przejrzeniu kilku par spodni podszedł do mnie sprzedawca oferując pomoc, przyniósł wymagany rozmiar spodni oraz dobrał pasujący do koloru spodni t-shirt, wskazał przymierzalnie(otwartą dłonią). W czasie przymierzania poprosiłem o inny rozmiar spodni oraz koszule, sprzedawca bardzo szybko doniósł wymagane rzeczy, nie musiałem szukać go na hali, z racji małego ruchu przez cały czas pomagał mi zakupie.
W kolejce do kasy stała tylko jedna osoba, obsługa przy kasie była bardzo sprawna, sprzedawca zaproponował produkt z bosku kasowego-okulary.
Przymierzalnia sklepu była czysta, oświetlenie i nagłośnienie sklepu odpowiednie, na półkach odzież była poukładana.
Jestem zainteresowana zakupem notebooka, więc wybrałam się do Media Markt by zasięgnąć opinii i rozejrzeć się w asortymencie. Przy regałach z notebookami obecnych było trzech pracowników. Gdy oglądałam niektóre modele, jeden z pracowników był przy stanowisku, obserwował co się dzieje na dziale i widać było, że gotowy jest do wszelkiej pomocy. Zagadnęłam go, podszedł i od razu był do mojej dyspozycji. Niestety nie miał identyfikatora, więc nie poznałam imienia, jednak był to pan w okularach i z dwoma małymi kolczykami w uchu. Podaję te dane szczególne, ponieważ jest to wzór do naśladowania pod względem jakości obsługi! Pracownik od razu starał się wybadać moje potrzeby, zadał szereg odpowiednich pytań, które pomogły mu w wyborze odpowiedniego notebooka dla mnie. Przedstawił mi kilka modeli wartych uwagi i każdy z nich wyczerpująco mi zaprezentował, wykazując się ogromną wiedzą (od właściwości obudowy i baterii, poprzez możliwości kart dźwiękowych i graficznych, pamięci aż po rodzaje procesorów i to znał dobrze każdą markę!) i kompetencjami. Wymienił zalety i wady kilku wiodących firm, porównał modele pod każdym względem. Poświęcił mi chyba dobre 20 minut i bardzo przyjemnie ta cała prezentacja przebiegała. Podziękowałam pod koniec za tak wyczerpującą pomoc i teraz naprawdę wiem, który notebook wezmę dla siebie. Nie pierwszy raz chwalę dział komputerowy w Media Markt, ponieważ naprawdę jest to najlepiej z obsługiwanych działów w porównaniu z innymi, gdzie pracownicy nie są z przypadku.
Jest to mały osiedlowy sklep bardzo dobrze zaopatrzony, w tym sklepie jest praktycznie wszystko od słodyczy, alkoholi, pieczywa, świeżych warzyw, owoców oraz nabiał, prasa, produkty suche i napoje po chemię przemysłową i drogeryjną. Oprócz tego w sklepie jest punkt Totalizatora Sportowego. W piątki i soboty dodatkowo można zamówić lub kupić na weekend świeże ciasto (mają duży wybór). Sklep jest otwarty od pon.-sob. od 07-22,a w niedziele od 10-21. Ekspedientki są zawsze ubrane w czyste fartuszki i grzecznie się zwracają do klientów. Ten sklepik powinien być przykładem dla innych. Moja ocena to +5
Po podjechaniu na stanowisko z gazem nacisnęłam przycisk. Chyba niepotrzebnie, bo pani już szła. Tankowanie było bardzo szybkie, w przeciwieństwie do płacenia. Tylko jedna kasa była otwarta, a na stacji było bardzo dużo klientów.
I znów nie dostałam karty z kodem na konkurs.
Poszukując restauracji, w której można zjeść tradycyjne polskie dania, trafiliśmy do Chłopskiego Jadła. Nie było to za łatwe i wymagało ostrego skrętu z drogi szybkiego ruchu, ponieważ wcześniej nie zauważyliśmy żadnej tablicy informacyjnej. Na szczęście się udało i wjechaliśmy na obszerny parking przed bardzo ładną niebieską chatą. Obok wejścia stały doniczki z różnorodnymi kwiatami. W środku było dosyć chłodno, co okazało się pewnym nieudogodnieniem. Na szczęście tylko jednym z dwóch. Wszystko inne było na medal. Bardzo szybko podeszła do nas kelnerka. Po chwili na stole były już kromeczki ze smalcem i twarożkiem oraz napoje. Na dania główne też nie trzeba było długo czekać, a były wyśmienite. Wydawało się, że porcje są dosyć małe, ale tak naprawdę trudno je było zjeść. Rachunek został też przyniesiony bardzo szybko, a obsługa dyskretnie czekała w pewnej odległości. Ceny nie są za bardzo wygórowane, choć tanio nie jest. Ale w końcu to nie bar mleczny. No i rewelacyjny wystrój. Wszystko do siebie pasuje - krzesła, ławy, stoliki, dekoracje ścian, naczynia, menu, kwiaty, a nawet muzyka, z którą różnie bywa w tego typu lokalach. Jeśli tylko będzie okazja na pewno tam wrócimy.
Jestem bardzo niezadowolona z usług tej firmy. Sprawdziłam rozkład jazdy na stronie Internetowej, a kiedy przyszłam na dworzec, okazało się, iż ten pociąg nie istnieje, a rozkłady na stronie www nie zostały nadal zaktualizowane. Zatem musiałam czekać półtorej godziny na pociąg, w dodatku z przesiadką. Jako że nie śpieszyło mi się stanęłam w kolejce po bilet. Kasjerka przez 18 minut obsługiwała pierwszego klienta, gdyż poprzedniczka źle mu nabiła cenę na bilecie, a ta nie potrafiła tego zmienić. Przy moim bilecie kasjerka zapomniała uwzględnić zniżkę studencką i też miała problem z poprawieniem ceny. Sam dworzec nie wygląda źle, panuje na nim w miarę porządek, nie ma bezdomnych. Cena 2zł za skorzystanie z brudnej, mokrej toalety, w której nie ma papieru ani ręczników, jest, moim zdaniem, niedorzeczna. Pociąg miał 20 minut opóźnienia, jednak drugi był skomunikowany i na szczęście zaczekał. Konduktor niezbyt uprzejmy, wszystkie komendy wydaje tonem rozkazującym.
Brak spolegliwośći: market deklaruje zapłatę 5 zł za każdorazowe czekanie w kolejce do kasy dłużej niż 5 minut. Gdz po raz pierwszy czekałam w kolejce dłużej niż 5 minut, faktycznie bezproblemowo wypłacono mi i mojemu partnerowi w.w. 5 zł: niestety w żadnej z innych podobnych sytuacji nie miało to już miejsca. Panie z Działu Obsługi klienta szły rzucić okiem na kolejki po czym stwierdzały, że niemożliwe bym czekałą dłużej niż 5 min. Wieloktornie byłam też świadkiem, iż kasjerki krzyczą na klientów jak na bydło, by przechodzili do takiej a nie innej kasy, że są ślepi stojąc w długiej kolejce, że są "wyłudzaczami". Brak słów.
85% moich wizyt w Tesco (hipermarket ów zwykłam lubić z powodu jego bogatego asortymentu i dość przystępnych cen) kończyło się przeogromnymi kolejkami w kasach: nieważne czy zakupy robię w sobote o 23 mając nadzieje na pustki, czy w dzień powszedni: ilośc otwartych kas można zliczyć na palcach jednej ręki. Szczególnie nie polecam wizyt w w.w. hipermarkecie w okolicach sierpnia września (czas przygotowań szkolnych i zakupów owijek, temperówek, korektorów etc) - wszędzie pełno papierniczych drobiazgów, co do których kasjerki nie posiadają kodów kreskowych, lub też zostały one zamienione, zgubione, jeszcze nie przyporządkowane - kasjerki zaczynają telefonować po całym sklepie, obsługa jednej osoby trwa około 20 minut i zaczyna robić sie bardzo nerwowo. Bardziej niż zazwyczaj, gdy dochodzi do płacenia.
Obserwując nasz hipermarket zauważyłam bałagan na działach. Produkty są poprzekładane, umieszczane przy nieodpowiednich cenach (klient musi stać i szukać odpowiedniej ceny do danego towaru) w kasie bardzo często się okazuje, że przez to klient jest wprowadzany w błąd, gdyż na półce cena była niższa, często towary nie posiadają kodów kreskowych (przy kasie kolejna strata czasu czekając na kod), na dziale z wędlinami osobiście byłam świadkiem sytuacji, w której pracownica pyta się kierownika co ma zrobić z tą starą kiełbasą, na której widać oznaki starości, odpowiedzią kierownika było umycie kiełbasy wodą i położenie jej do lady, kolejne uwagi dział pasażu Tesco. Stoisko, gdzie sprzedawane są soki z rzekomo świeżych owoców i warzyw. Co do tej świeżości można mieć duże zastrzeżenia. np, sok z marchwi robiony jest ze starych nadgniłych sztuk. Nie polecam. Jedyne co daje plusa Tesco to niskie ceny towarów i szeroki wybór asortymentu.
W sobotę chodząc po galerii King Cross Marcelin weszłam do sklepu odzieżowego Reserved, moją uwagę zwróciły fajne spodnie z serii Active. Niestety na wieszaku nie było mojego rozmiaru. Podeszłam do dziewczyny która robiła porządek w szatni i miała identyfikator na szyi, niestety nie było widać imienia ponieważ plakietka była odwrócona na lewą stronę. Zapytałam czy byłaby tak uprzejma poszukać na zapleczu mojego rozmiaru tych spodni... Dziewczyna stwierdził, ze skoro nie ma pełnej rozmiarówki na wieszaku to pewnie na zapleczu też nie ma. Wzięłam spodnie i podeszłam z nimi do trzech rozmawiających ze sobą dziewczyn, stojących przy szatniach męskich. I zapytałam o to samo, czy któraś z nich mogłaby podejść na zaplecze i sprawdzić rozmiar. Jedna z nich się uśmiechnęła i podeszła ze spodniami do kasy i sprawdziła po kodzie czy mają interesujący mnie rozmiar na zapleczu, okazało się, że jest 1szt. W między czasie do kasy podeszła dziewczyna która wcześniej porządkowała szatnie damska. Zostały jej wręczone owe spodnie i kasierka powiedziała jej, żeby poszukała na zapleczu tych spodni w XL rozmiarze ponieważ jest 1szt. Dziewczyna z niezadowoloną miną poszła w stronę zaplecza... Po ok 10 min przyszła oznajmiając, że niestety nie może znależć owego rozmiaru. Podziękowałam i wyszłam ze sklepu. Zastanowiło mnie czy faktycznie nie było tych spodni, czy dziewczyna je szukała czy po prostu weszła na zaplecze i wyszła po 10 minutach stwierdzając, że ich nie ma! Najciekawsze było to, że w niedzielę przed południem też weszłam do tego sklepu i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu spodnie się znalazły i wisiały z resztą rozmiarówki na wieszaku. Totalny brak zainteresowania klientem :( dziewczyny stojące i gadające,zamiast np. układające rozrzucone na półkach swetry :( jednym słowem na salonie panował bałagan. Podziękowanie to należy się tylko kasjerce, która bez problemu podeszła do kasy i sprawdziła dostępność szt. Dlatego oceniam obsługę w tym sklepie na +1
Nie rozumiem za co zostało przyznane sklepowi wyróżnienie. Obsługa niemiła, panie nie umieją się uśmiechnąć ani pomóc klientowi, niektóre wręcz pouczają, że powinien przynosić zgodne pieniądze. Jest ciągły problem z obsadą kas. Obsługa gdzieś umyka, nie zwraca uwagi nawet kiedy kolejki się spiętrzą. Panie albo nie mają dobrego menedżera, albo po prostu nie umieją opanować sytuacji. DOdatkowo kasa dla klientów, którzy kupują mniej jest przeważnie zamknięta, albo zamiast niej obsługiwani są ci, którzy kupują alkohol, a których nie ma zbyt wielu w ciągu dnia. Nie ma zachowanej staranności przy obsłudze klienta. Zdarza się, że towary są źle opisane. Bałagan. Czekam na poprawę.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.