Zadzwonił do mnie "ktoś" z numeru zastrzeżonego. Odebrałem telefon i ktoś się mnie pyta jak się nazywam. Nie wiedząc kto dzwoni i skąd pytam się z kim rozmawiam. Wtedy dowiaduję się, że to pan z mBanku chce mi złożyć wyjątkową ofertę przy okazji informując mnie, że w celu bezpieczeństwa rozmowa będzie nagrywana. Mówi przez telefon bardzo szybko nie dając mi zbyt wiele czasu na zastanowienie się, ba, nawet na jego dokładne zrozumienie. Pytam się czy chce mi zaproponować jakąś usługę czy kartę bo jeśli tak to nie jestem zainteresowany. Dowiaduję się, że nie, że pan dzwoni w "innej sprawie". W takim razie słucham co ma mi do zaoferowania. Ta "inna sprawa" to bezpieczeństwo dla mnie i mojej rodziny czyli jednak usługa w postaci dodatkowego ubezpieczenia. Powiedziałem, że nie jestem zainteresowany a pan się mnie pyta dlaczego? To moja osobista sprawa i jak mówię, że NIE, to pracownik powinien uszanować moją decyzję. Uważam, że pracownicy infolinii powinni dzwonić z numerów widocznych a nie z zastrzeżonych, bo pracownikiem mBanku czy innej instytucji może być każdy znając moje imię i nazwisko oraz numer telefonu. Po za tym trzeba mówić powoli, wyraźnie i dokładnie tak, by potencjalny klient dokładnie wiedział w jakiej sprawie jest telefon.
Witam. Na wstępie chciałabym podziękować Panu za wyrażenie opinii dotyczącej poziomu świadczonych usług przez pracowników mBanku. Przekazana przez Pana informacja stanowi dla nas cenne źródło wiedzy na temat obszarów naszej działalności, które wymagają poprawy. Zapewniam Pana, że dołożymy wszelkich starań, aby kolejne kontakty inicjowane przez mBank spotkały się z Pana zadowoleniem. Nieustannie pracujemy także nad obszarem kompetencji naszych pracowników, który umożliwi im odpowiednie dostosowanie oferty produktowej do potrzeb naszych Klientów. Jednocześnie w imieniu mBanku chciałabym przeprosić za niedogodności, które Pana spotkały i mam nadzieję, że nie wpłyną one znacząco na naszą dalszą współpracę. Przypominam, iż pozostajemy do dyspozycji w placówkach naziemnych, których szczegółowy wykaz znajduje się na stronie mBanku oraz na mLinii pod numerem 801 300 800 lub +48 426 300 600. Pozdrawiam, Anna Ozimkiewicz mBank
Przy okazji zakupów...
Przy okazji zakupów w sąsiedniej Biedronce, wszedłem do sklepu, ponieważ chciałem kupić filtr do dzbanka Zelmer. W sklepie "świeciło pustkami" mam na myśli klientów. Za ladą siedziało dwóch pracowników. Mężczyzna i kobieta. Mężczyzna zajęty nie wiadomo czym nawet nie zwrócił na mnie uwagi tylko drug ze sprzedawców czyli kobieta wstała, przywitała się ze mną pytając w czym może mi pomóc. Powiedziałem, że szukam filtra do dzbanka marki Zelmer. Sprzedawca powiedział mi, że nie mają takich, tylko zamiennik marki Anna, który pasuje do dzbanka Zelmer. Podziękowałem i powiedziałem, że chcę kupić oryginalny. Wtedy do rozmowy włączył się drugi sprzedawca czyli mężczyzna. Nie wstając i nie przerywając patrzenia się w monitor powiedział, że Zelmer nie produkuje filtrów do dzbanków i tylko taki mogę wszędzie kupić. Swoją wypowiedzią i niewiedzą lekko zdenerwował mnie, gdyż kupuję filtry od 2 lat i wiem jakie kupuję. Zwróciłem mu uwagę, że się nie zna i jak ma źle doradzać i wprowadzać w błąd klientów to lepiej niech milczy. Uważam, że sprzedawca jest po to by pomagać i udzielać klientowi rzetelnych i prawdziwych informacji a nie kłócić się z nim nie mając racji. Osobiście odradzam zakupy w tym sklepie.
Otrzymałem "Super prezent urodzinowy" a mianowicie zaproszenie dla mnie i mojej rodziny na wybrany weekend w "Hotelu Gołębiewski" w Wiśle. Oczywiście wcześniej termin rezerwacji ustaliliśmy telefonicznie. Hotel z zewnątrz wygląda okazale. Po wejściu do środku hotelu udaliśmy się do recepcji. Na parterze wspaniałe patio i restauracja "Zielona". Zostaliśmy bardzo mile przywitani i po zameldowaniu udaliśmy się do swojego pokoju. Po wejściu do środka "szału nie było". Zwyczajny pokój z pękającym sufitem, w łazience popękane kafelki. Oczywiście framuga drzwi z logo hotelu i inne bajery jak logo na aparacie telefonicznym czy na literatkach. Pokój niewielkich rozmiarów jak na 4 osobową rodzinę. Jedzenie w hotelu jest w formie bufetu szwedzkiego, gdzie każdy coś dla siebie znajdzie z uwag na bogate menu. Obsługa bardzo miła i uśmiechnięta służąca na każdym kroku pomocą. Z innych atrakcji warty polecenia jest park wodny "Tropikana". Ratownicy praktycznie przy każdym z basenów oraz przy zjeżdżalni. Odnośnie samej zjeżdżalni to nie polecam toru nr 3, gdyż osoba dorosła, ważąca odpowiednio może wypaść z bardzo niskiej rynny prowadzącej. Postanowiliśmy popływać na odkrytym basenie przyhotelowym i w ślad za nami szedł ratownik. Jako, że byłem z rodziną z innych atrakcji jak "Klub nocny" i "Salon gier" nie korzystałem, więc się nie wypowiadam. Podsumowując: Jest powiedzenie, że darowanemu koniu w zęby się nie patrzy, lecz gdybym miał osobiście zapłacić taką kwotę za weekend w tym hotelu, to oczekiwałbym trochę więcej jak na widniejące 4 gwiazdki:)
Przejeżdżając przez Mikołów postanowiłem odwiedzić tamtejszy hipermarket Auchan. Po wejściu do sklepu udałem się na stoisko z artykułami dla niemowląt. Zaskoczony korzystną ceną deserków dla niemowląt firmy Bobo Frut i Bobo Vita postanowiłem zrobić większe zapasy dla swojego dziecka. Dodatkowo wziąłem do koszyka kilka soczków dla niemowląt, których cena również była bardzo korzystna w porównaniu do Carrefour czy Reala. Podszedłem do stoiska z wędlinami, by kupić coś "na chleb". Widząc trzy ekspedientki i 5 klientów myślałem, że szybko i sprawnie wszystko pójdzie. Niestety rozczarowałem się, ponieważ straciłem na tym stanowisku 10 minut. Przechodząc główną alejką powykładane były produkty ale cen ich znaleźć nigdzie nie potrafiłem. Zacząłem się zastanawiać czy to jakaś super promocja czy po prostu miejsca na magazynie zabrakło. W końcu dotarłem do kas. Kasjerka szybko sprawnie zeskanowała produkty przy okazji pakując je do reklamówek. Zapłaciłem i wziąłem paragon do ręki by sprawdzić ceny jak to mam w zwyczaju. Jakże się zdziwiłem, gdy rzekomo promocyjne ceny na deserki widniejące na regałach były zupełnie inne od tych na paragonie. Podobnie z soczkiem. Zauważyłem również, że batoniki Kit Kat również miały cenę wyższą od tej widniejącej na półce. Udałem się z paragonem do Punktu Obsługi Klienta i grzecznie panią poinformowałem, że mają nieaktualne ceny i oszukują w ten sposób klientów. Moje maleńkie dziecko zaczęło płakać i zrezygnowałem z dochodzenia swoich racji, jednak a całą pewnością sklep Auchan w Mikołowie będę z daleka omijał...
Byłem dziś na zakupach w centrum handlowym M1 w Zabrzu i postanowiłem odwiedzić również sklep Rossmann znajdujący się w nowo otwartej części centrum. W sklepie było czysto, przy wejściu dostępne były koszyki na zakupy. Sam sklep jest duży, alejki po których się porusza są szerokie. Produkty poukładane z widocznymi cenami w korzystnych i konkurencyjnych cenach. Sama jakość obsługi taka sobie. Pracownicy będący na sali sprzedaży zajęci sobą, nie zauważają klientów. Ani przysłowiowego "dzień dobry", ani uśmiechy czy nawet kontaktu wzrokowego sprawiają wrażenie, żeby lepiej klient o nic się nie pytał. Oczywiście stały element niezmienny czyli pan z ochrony "czający" się za regałem podejrzewający wszystkich o wszystko...Trochę taka postawa przeszkadza w zakupach i przez to klient nie czuje się swobodnie. Udałem się do kasy by zapłacić za produkty. Kasjerka przywitała się grzecznie, ale podczas obsługi ani uśmiechu, ani kontaktu wzrokowego nie było. Skanowanie produktów mechaniczne, kasowanie również. Podsumowując: Produkty i miejsce zakupów na tak, jakość obsługi raczej na nie.
Udaliśmy się do sklepu TK Maxx w centrum M1 w Zabrzu, żeby zwrócić ubranie, które nie pasowało dziecku. W sklepie było dużo klientów. Przy wejściu dostępne są koszyki/wózki na zakupy. Podszedłem do kolejki przy kasie i czekałem na swoją kolej. Osoby oczekujące są informowane dźwiękowo i wzrokowo do której kasy mają podejść. Pani przy kasie miło mnie powitała i zapytała się w czym pomóc. Bez najmniejszych problemów przyjęła zwrot wyjaśniając jakie procedury obowiązują w sklepie oraz poprosiła o kartę płatniczą na którą dokonała zwrotu. Następnie udałem się na zakupy. Podłoga w sklepie była czysta a produkty poukładane na regałach i na wieszakach. Swobodnie można było się dostać z wózkiem do każdej półki czy regał. Ceny markowych produktów są w bardzo korzystnych cenach. Po wybraniu rzeczy udałem się do przymierzalni, gdzie otrzymałem numerek z ilością rzeczy wnoszonych do przymierzalni. W przymierzalniach było czysto a podłoga umyta. Po wyjściu rzeczy, które nie pasują od razu zabiera pracownik obsługi i nie trzeba ich oddawać.Pracownicy w sklepie dbają o porządek pozostawiając klientom możliwość wyboru produktów, raczej nie doradzają. Udałem się do kasy by zapłacić za interesujące mnie rzeczy. Podczas oczekiwania na swoją kolej widząc, że kolejka się wydłuża, kasjer przywołał bardzo szybko kolejnego pracownika do obsługi w kasie. Polecam ten sklep, gdyż zakupy robi się przyjemnie, szybko i w miłej atmosferze.
Udałem się z dzieckiem na spacer i przy okazji wstąpiłem do sklepu Biedronka na szybkie zakupy. Przed sklepem znajdowała się gablotka reklamowa z aktualną ofertą sklepu. Do sklepu można było dojechać wózkiem po specjalnym podjedzie lub wejść po schodach na których znajdowały się krzywo poustawiane gumowe wycieraczki. Wszedłem do środka, niestety przy kołowrotku nie było dostępnych ani ulotek reklamowych ani koszyków. Podłoga na sali sprzedaży była brudna. Jeden z pracowników wykładał towar na regał a drugi obsługiwał kasę. W środku było zaledwie paru klientów, więc obsługa adekwatna do ilości klientów. W metalowych koszykach produkty były porozrzucane. Przy kasie kasjer powitał mnie z uśmiechem. Obsługa była miła i profesjonalna. Sklepu nie polecam, ponieważ było w nim brudno a zakupy z dzieckiem w wózku bez koszyka nie są łatwym zadaniem. Dodatkowo przy kasie stały dwie panie, prawdopodobnie pracownice sklepu, ale ubrane w prywatne ubrania i głośno komentowały wraz z ochroniarzem "na służbie" przyjazd "regionalnego". Co chwilę tylko mówiły "I co mi pani powie" zastanawiając się co mają swojemu przełożonemu powiedzieć...
W CH Auchan w Gliwicach znajduje się restauracja KFC. Postanowiłem się tam udać, by coś zjeść na szybko. Otwarta była tylko jedna kasa, ale też klientów było kilku. Pracownik grzecznie się przywitał i zapytał się co sobie życzę. Zamówiłem jedzenie a pracownik zaproponował mi dodatkowe produkty w promocji. Podziękowałem i czekałem na przygotowanie zestawu. W tym czasie pojawiło się kilku klientów, więc na pomoc przyszedł Kierownik zmiany, który pomagał w obsłudze. Młody mężczyzna ubrany był zgodnie ze standardami lecz czarne spodnie były brudne z białego proszku. W każdym razie otrzymałem zestaw a pracownik życzył mi smacznego. Do dyspozycji klientów są wygodne stoliki oraz zauważyłem również krzesełko dla rodziców z małymi dziećmi. Ogólnie wszędzie było czysto. Zacząłem jeść, gdy ze stolika obok usłyszałem głośną rozmowę. To pan z BHP szkolił nowych pracowników. Dodatkowo poprosił pracownika by przyniósł z zaplecza gaśnicę by zademonstrować przyszłym pracownikom zasady użytkowania. Uważam, że tak poważnej i wielkiej firmie nie przystoi przeprowadzać takich szkoleń w takim miejscu i w obecności klientów.
Podjechałem samochodem pod dystrybutor aby zatankować samochód. W mgnieniu oka pojawił się pracownik obsługi, który zaproponował pomoc przy tankowaniu. Powiedziałem, że poradzę sobie sam. Wtedy pracownik zapytał się czy potrzebuję płynu do spryskiwaczy lub czy nie potrzeba umyć mi szyb samochodowych. Przy dystrybutorach było czysto, dostępne były rękawiczki jednorazowe oraz papierowe serwetki. Przy dystrybutorach stały czyste wiadra z płynem i szczotką do mycia szyb. Wszedłem do środka sklepu a kasjer a kasjer powitał mnie z uśmiechem. Podczas transakcji płatniczej poinformował mnie ile posiadam punktów na karcie, na co mogę je wymienić. Dodatkowo zaproponował produkty w promocji. Cała transakcja była przeprowadzona szybko i sprawnie. Polecam tę stację, a szczególnie w weekendy, gdyż wtedy paliwo jest jeszcze tańsze:)
Udałem się z kolegą do składu z materiałami z drewna (podłogami). Już na samym początku pan z ochrony wpuszczając nas na teren hurtowni znajdujących się na tym terenie podejrzliwie na nas patrzył zadając pytanie: Jedziecie oglądać czy kupić? Jakby od tego zależało czy zostaliśmy zakwalifikowani do wjazdu na teren hurtowni. Podeszliśmy do biura obsługi, ale jeden ze sprzedawców (bez identyfikatora, ubrania firmowego, jakiegokolwiek znaku rozpoznawczego) powiedział, że mamy czekać. Po około 4-5 minutach wyszedł do nas i zapytał się co nas interesuje. Kolega powiedział czego szuka, jakie ma oczekiwania co do produktu. Niestety sprzedawca nie potrafił fachowo i profesjonalnie doradzić, nie znał stanów magazynowych i nie był w stanie udzielić informacji kiedy dany asortyment będzie dostępny. Kolega zdecydował się na konkretną podłogę, ale sprzedawca znów nie do końca potrafił przeliczyć deski na metry bieżące i kwadratowe posługując się przy tym telefonem komórkowym na tyle nieskutecznie, że kolega wcześniej to wyliczył w pamięci. Myślę, że temu pan przydałaby się lekcja technik sprzedaży czy inny kurs z zakresu obsługi klienta. Produkty oferowane w hurtowni są wykonane z bardzo wysokiej jakości materiałów. Polecając produkty dostępne w składzie zdecydowanie tak. Jakość obsługi zdecydowanie nie.
Udałem się do sklepu Kaja w celu złożenia reklamacji na zakupiony w ubiegłym roku wózek dziecięcy. W sklepie było bardzo czysto, jasno i przyjemnie. Miła pani przywitała się ze mną i zapytała w czym może mi pomóc. Powiedziałem jej, że przyszedłem złożyć reklamację. Wtedy poprosiła jak mniemam kompetentnego pracownika. Pan przywitał się ze mną i zapytał co mam zamiar reklamować. Niestety nie potrafił fachowo nazwać i wpisać do protokołu poszczególnych części wózka. Musiałem z dzieckiem na ręku przynieść wózek z samochodu i sam zademonstrować co z nim jest nie tak. Pan nie raczył mi w tej czynności pomóc. Samo wypisanie protokołu zajęło panu z 10 minut, w międzyczasie pytał się kolejnych pracowników jak ma to zrobić. W końcu udało mu się spisać protokół z moją pomocą, gdyż nie do końca wiedział gdzie i co ma wpisać. Myślę, że tacy pracownicy nie powinni zabierać się za coś o czym nie mają pojęcia i nie tracić drogocennego czasu klientów, szczególnie z małym, 7 miesięcznym dzieckiem na ręku. Mimo wszystko polecam sam sklep, gdyż są w nim atrakcyjne ceny na produkty dla małych dzieci i można pohandlować dodatkowy upust:)
Udałem się na zakupy do Lidla w Gliwicach, bo chciałem kupić reklamowane w tv pampersy. Zaparkowałem samochód na dużym i czystym parkingu przed sklepem. W środku sklepu również czysto, dostępne przy wejściu na salę sprzedaży ulotki reklamowe. Zabrakło mi jednak w sklepie koszyków na zakupy, bo dostępne były tylko duże wózki, więc dla chcących dokonać małych i średnich zakupów od razu proponuję zabrać swoją torbę lub skorzystać z wózka znajdującego się przed sklepem, by nie było w środku niespodzianki. W sklepie swobodnie można poruszać się po alejkach. Pracownicy w sklepie byli ubrani w ubrania firmowe z logo sklepu, nie zauważyłem jednak, by któryś z nich miał identyfikator jak w innych dyskontach spożywczych. Pracownicy na sali sprzedaży zajęci rozpakowywaniem produktów "na szybko" tłumaczyli klientom, gdzie znajduje się dany produkt, pochłonięci swoją pracą. Dotarłem w końcu do reklamowanych pampersów i okazało się, że nie ma wszystkich rozmiarów w sprzedaży. Przy dwóch czynnych kasach dość długa kolejka i brak perspektyw, że zostanie otwarta kolejna. Na szczęście panie sprawnie i szybko kasowały produkty. Za kasami sklepowymi już tak czysto nie było. Na podłodze porozrzucane paragony sprzedaży i inne śmieci. Spodziewałem się czegoś więcej odnośnie jakości obsługi, ale ogólnie sklep wypada na plus.
Udałem się do palcówki PZU w celu zgłoszenia urodzenia dziecka i wypłaty z tego tytułu świadczenia. O dziwo w placówce jak na tę godzinę nie było klientów. Byłem tam również w poprzedni dzień pracy, ale po południu i trafiłem na "mega kolejkę"...tak, że pewna miła pani doradziła by przyjść rano. Zastałem 3 wolne stanowiska. Stałem przez chwilę nie mogąc zdecydować się do której osoby podejść a żadna z obsługujących osób nie poprosiła mnie do swojego stanowiska. W końcu zdecydowałem się na panią w środku. Grzecznie się przywitała i zapytała w czym może mi pomóc. Przedstawiłem wszystkie potrzebne dokumenty, pracownik (pani Katarzyna) wprowadziła je w milczeniu do systemu (trwało to ok 4-5 minut w zupełnej ciszy). Na koniec podpisałem stosowne dokumenty i zostałem poinformowany o terminie wypłaty świadczenia. Na koniec pracownik zapytał do jakiego OFE należę i czy chciałbym dowiedzieć się więcej informacji na temat OFE w PZU. Pani poprosiła bym podał jej numer telefonu i kiedy w jakich godzinach mogłaby się ze mną w tej kwestii skontaktować. Pracownik przeprowadził tę rozmowę w grzeczny i taktowny sposób. Ogólnie w placówce było bardzo czysto, dużo miejsc siedzących dla klientów. Jestem zadowolony z jakości obsługi w tej placówce.
Przyjechałem do sklepu Biedronka, ponieważ chciałem szybko i tani kupić parę butelek wódki. By zaoszczędzić czasu(nie iść dookoła sklepu) wszedłem przez kasę pierwszą gdzie sprzedaję się alkohol i wziąłem z półki parę butelek Bolsa. Pani w kasie z krzykiem jakbym co najmniej chciał dokonać napadu na sklep zaczęła krzyczeć na mnie, że tędy się nie wchodzi, że ją zwolnią i głośno zaczęła wzywać pana z ochrony, który jak zwykle z rozpiętym zamkiem w spodniach, dużym brzuchem i obleśnym ubiorem stał przed sklepem. Po chwili pan Rysiek się pojawił...i zaczęła się interwencja. Swoim brzuchem odsunął mnie od boksu kasowego, zabrał butelki wódki z taśmy, mrucząc pod nosem, że to nie artykuł pierwszej potrzeby... Można było mi grzecznie wytłumaczyć i poprosić mnie bym w przyszłości zachowywał się zgodnie z obowiązującymi zasadami, ale nie w taki sposób. Od dziś będę robił zakupy w Lidlu bądź w Biedronce na Kolberga, gdzie nigdy nie ma z niczym problemów, ochroniarz jest zadbany w specjalnym ubiorze i nie śmierdzi jak pan Rysio... Nie polecam zakupów w tej Biedronce.
Udałem się a zakupy do centrum handlowego Forum w Gliwicach. Idąc jedną z alejek handlowych zauważyłem, że w sklepie stoi stojak z napisami "-50%" i "-70%". Wszedłem z ciekawości do środka. Był to sklep z odzieżą damską Promod. Od razu jedna z pań stojąca przy kasie przywitała się ze mną słowami "Dzień dobry". Podszedłem do stojaka z przecenionymi rzeczami i zacząłem je oglądać. Po chwili druga z pracownic sklepu zapytała się czy może mi w czymś pomóc. Powiedziałem, że dziękuję i tylko patrzę co i na ile się przeceniło. Zauważyłem sandały przecenione na 39zł. Sprawdziłem czy jest dostępny rozmiar mojej żony i wziąłem but ze sobą. Podszedłem do kasy, pracownik wyjął z szafki drugi but do pary. Zapytał czy to wszystko? Odparłem, że tak. Pracownik podał kwotę do zapłaty. Wyjąłem kartę bankową a pracownik od razu poinformował, że to może troszkę potrwać, bo terminal "rano potrzebuje czasu by zaskoczyć". Buty dostałem zapakowane w reklamówkę firmową (bez dodatkowych opłat, a coraz więcej firm sobie każe za to zapłacić) i podziękowawszy wyszedłem ze sklepu. Polecam ten sklep i obsługę. Gdyby jeszcze ceny odzieży nieprzecenionej były niższe to z pewnością częściej bym ten sklep odwiedzał:).
Udałem się na zakupy do sklepu Biedronka w mojej okolicy. Po wejściu na salę sprzedaży zauważyłem, że podłoga jest brudna i zanieczyszczona. Po przejściu przez dwie kolejne uliczki w sklepie stwierdziłem, że w sklepie jest mnóstwo śmieci i papierków. Czynne były dwie kasy, a przy każdej z nich długa kolejka. Po włożeniu potrzebnych mi produktów do koszyka udałem się do jednej z kas. Upłynęły może 3 minuty a nikt z obsługi nie przyszedł otworzyć kolejnej kasy, pomimo, że przy każdej z kas było po ok. 7-8 klientów. W końcu podszedłem do kasjera i zwróciłem mu uwagę, by przywołał dzwonkiem pracownika. Mijają kolejne dwie minuty i nic. Inny zdenerwowany klient zwraca uwagę drugiemu kasjerowi (pani Justyna), by ponownie przywołał kogoś do obsługi. W końcu pojawiła się pani (szczupła, ok. 40 lat z krótkimi rozjaśnionymi włosami ) i z pretensją zwróciła się do kasjerki, która mnie obsługiwała (Pani Magdalena), dlaczego ją wzywa. Zdenerwowany kasjer zeskanował "przy okazji" produkt następnego klienta i by nie denerwować i wzywać znowu swojego przełożonego, poprosiła by klient zapłacił mi za zeskanowany produkt i nie trzeba będzie robić korekty-zwrotu. Takie zachowanie pracowników skutecznie może zniechęcić do ponownego odwiedzenia sklepu. Osobiście odradzam sklep, chyba że ktoś ma dużo wolnego czasu i cierpliwości.
Wszedłem do sklepu, gdyż przyciągnęła mnie reklama i informacja o przecenach do - 77%. Po wejściu do sklepu nikt z pracowników mnie nie powitał. Podszedłem do stojaków z przecenioną odzieżą. Przez jakieś pięć minut oglądałem kurtki i bluzy. Pomimo iż w tym czasie pracownice przechodziły obok mnie, żadna nie zaproponowała pomocy. Po wybraniu paru kurtek poszedłem do przymierzalni. Wybrałem dwie, które mi się spodobały i były atrakcyjne cenowo. Wychodząc z przymierzalni zapytałem czy istniej możliwość zwrotu przecenionego towaru, który zamierzam kupić. Pani od niechcenia odburknęła, że do 30 dni z paragonem zakupu. Udałem się do kas, A tam kolejna pracownica, układała i składała ubrania. Przez 2 minuty nikt się mną nie zainteresował. W końcu poprosiła swoją koleżankę by skasowała moje rzeczy. Podczas całej transakcji szeptały sobie coś na ucho, śmiały się, odniosłem wrażenie, że ze mnie. Na koniec powiedziała do mnie "Dziękuję". Uważam, że takie zachowanie pracowników jest nieprofesjonalne i nikomu nie polecam tego sklepu. Nikt z pracowników nic nie zrobił w kierunku jakości obsługi i zaciekawienia klienta ofertą sklepu.
Wszedłem do sklepu, ponieważ zauważyłem plakaty reklamowe z obniżką do 70%. Przeglądając stojak z ubraniami w tej kategorii czyli -70% zauważyłem, że sporo ubrań tam wisi, a nie są przecenione do takiej wartości. Panie zajęte rozwieszaniem ubrań, nawet nie zauważyły, że wszedłem do sklepu. Po jakimś czasie dopiero przechodząc obok mnie jedna z pracownic powiedziała dzień dobry. Nikt z pracowników nie zaproponował mi swojej pomocy i doradztwa. Wybrałem kurtkę skórzaną i musiałem podejść do pań by któraś z nich podeszła do kas skasować towar. Przy samej czynności kasowania była już miła i uprzejma( niska blondynka krótko obcięta). Podziękowała i życzyła mi miłego dnia. Odwdzięczyłem się tym samym.
Wstąpiłem do sklepu EURO-NET, ponieważ byłem zainteresowany zakup okapu kuchennego. Po wejściu do sklepu podszedłem do ekspozycji, gdzie znajdował interesujący mnie towar. Parę minut musiałem poczekać, aż podejdzie do mnie pracownik firmy (pani B.). Gdy już podszedł, przywitał się z uśmiechem i zapytał w czym może pomóc. Wyjaśniłem jakie mam oczekiwania i pracownik zaproponował mi produkt. Wykazał się przy tym wiedzą na temat parametrów technicznych, sposobem użytkowania i eksploatacji. Przekonał i zachęcił mnie do zakupu. Następnie poprosił bym udał się do kasy a sam poszedł na zaplecze po produkt. Cała transakcja miała profesjonalny przebieg. Malutkim minusem był czas oczekiwania, aż pracownik podejdzie do mnie oraz czystość sofy dla klientów.
Po wejściu do sklepu podszedł do mnie pracownik (wysoki szczupły mężczyzna, wiek ok.30lat, krótko obcięty), przywitał się i zapytał w czym może mi pomóc. Odpowiedziałem, że szukam czarnych jeansów w rozmiarze 34/34. Pracownik podał mi do przymierzenia 3 pary w różnych modelach i różnych producentów. W przymierzalni doradził mi, które najlepiej na mnie "leżą". Po wyjściu z przymierzalni udałem się do kasy, ale tutaj musiałem poczekać na pracownika, który by skasował towar. Ogólnie wizytę i transakcję oceniam pozytywnie i z chęcią znów wrócę do tego sklepu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.