Firma CYFROWY POLSAT jest najbardziej zreorganizowaną jaką znam. Na ekranie pojawiają się komunikaty jeśli upłynie termin płatności za usługę - lepsze to niż telefony z TP. Przy okazji zbliżania się końca umowy, kontaktuje się ze mną konsultant z nowymi propozycjami. Wszelkie zmiany abonamentu można też samodzielnie wykonywać w aplikacji ICO gdzie należy podać jedynie numer karty abonenta. Cała akcja z transmisją z walki ADAMKA i KICZKO też przebiegała sprawnie i szybko. Tylko tak dalej!
W prywatnej lecznicy CERTUS posiadam swojego lekarza rodzinnego. Placówka ta działa prawie dwa lata i cały czas się rozwija. Można już wykonać wszelkie badania i skorzystać z usług szerokiego grona specjalistów. Jeśli jednak zajrzy się na pierwsze lepsze forum - CERTUS nie jest dobrze postrzegany przez pacjentów. Nie wiem z czego o wynika. Trzech specjalistów: laryngolog, alergolog i pediatra - są przeze mnie godni polecenia. Nigdy nie czekałam na lekarza dłużej niż 10 min. Na korytarzach nie ma kolejek, wszystko jest czyste i schludne. Pobyt tam nie przypomina leczenia w przychodniach do których byłam przyzwyczajona. W administracji pracują trzy panie, odbierające co chwilę telefony i obsługujące przybywających pacjentów. Może więc zamiast czytać fora - będziemy czerpać opinie o lekarzach takich serwisów jak ten?
Kolejny raz skusiłam się aby zajrzeć do H&Mu. Nie gustuję w wielkich odzieżowych sklepach gdzie jednej rzeczy szuka się kilka kwadransów a do przymierzalni oczekuje się kilka minut.
Skusiła mnie konkretniej wystawa. Obowiązywały już jesienne kolory i style. Szczególnie spodobała mi się marynarka. Wewnątrz sklepu nie mogłam jej znaleźć, tak jak pracownika H&Mu. Kiedy w końcu zapytałam o jej umiejscowienie, otrzymałam odp że już ich nie ma. Sama wystawa nie widniej tam nawet tygodnia więc ile sztuk marynarek zamówiono? I dlaczego zachęca się klientów do kupna ubraniami których nie ma na stanie?
Poprosiłam więc o pokazanie innych marynarek. Okazało się że mieszczą się w trzech różnych miejscach sklepu. W jaki więc sposób eksponuje się odzież? Kolorystycznie nie, stylowo też nie.
Korzystam z usług tej placówki od początku jej istnienia. Klientem BGŻ jestem od kilku lat. Cieszył mnie fakt iż liczba małych oddziałów rośnie i nie trzeba szukać w internecie placówek BGŻ będąc na wyjeździe służbowym czy wakacjach. Widzę jednak iż stawia się częściej na ilość nie jakość. Placówka świeci pustkami i śmiem twierdzić iż stworzona jest tylko do obsługi zamożnych klientów biznesowych. Dziś obsługiwano mnie przez ponad 20 min w prostej wypłacie gotówki. Z początku posłuszeństwa odmawiał sprzęt, drukarka nie działała. W dalszym czasie obsługi zajęto się "na chwilę" innym klientem. Dziękuję bardzo za taką placówkę psującą cały wizerunek firmy BGŻ.
Centrum Handlowe M1 zawiera kilkanaście sklepów odzieżowych w tym największy według mnie H&M. Powierzchnia sklepowa składa się z dwóch wielkich sal oraz jednej małej bocznej z podziałem na określonego odbiorcę. Największa część przypada na kolekcję damską.
Podczas odwiedzin sklepu zauważyłam że nie ma wyraźnego podziału na nowe i stare kolekcje. Gdzieś wisi karteczka "promocja" a obok już nie. Poszukując wiosennej kurtki musiałam przejść całą salę ponieważ tego typu ubrania znalazłam w trzech różnych miejscach. Na pochwałę zasługują przebieralnie ze względu na ich ilość i przestrzenność. W odróżnieniu od tego miejsca, na sali panuje tropikalne lato.
W dziale dziecięcym panuje wzmożony ruch. Poza kupującymi, biegają jeszcze ich dzieci ale nad wszystkim panują pracownicy którzy systematycznie porządkują towar. Zastrzeżenia mam do sposobu ekspozycji ubrań również w dziale dziecięcym. Znalazłam kącik Hello Kity zawierający różne produkty od czapek, rajstop, po tuniki. Wszystko to znajdowało się w kilku rozmiarach przy czym w miejscu gdzie ułożone były ubranka dla maluchów w rozmiarze 122-128. Rozwiązanie to jest fatalne ponieważ kilka metrów dalej są warunki na zaprezentowanie całej kolekcji Hello Kity w jednym miejscu.
Na koniec kolejka przy kasach jak zwykle za długa jednak plus dla pracowników sprawnie obsługujących pomimo tragicznych warunków atmosferycznych:)
Cyfrowe.pl to sklep internetowy oferujący szeroką gamę produktów z dziedziny fotografii. Do umieszczenia tutaj obserwacji na temat obsługi klienta w owym sklepie, zachęciła mnie kolejna pozytywna transakcja z Cyfrowy-mi. Dnia 22/03 wybrałam aparat cyfrowy marki CANON IXUS105 ze strony internetowej sklepu. Sama witryna godna jest pochwały. zawiera wszelkie informacje o produktach, wizualizacje, opinie a w dodatku jest przejrzysta i ciekawa. Przed dokonaniem zakupu należy się zalogować. Na bieżąco obserwujemy stan naszego zamówienia, skład koszyku i obecne zadłużenia. Nie ma żadnych ukrytych kosztów jak kurier który widnieje od początku zamówienia z kwotą 16 zł. Jak na UPS z którego korzystają Cyfrowe- to koszty transportu są do przyjęcia.
Ważnym dodatkiem dla klientów są uzupełniające akcesoria dla danego modelu. Proponowanych elementów jest mnóstwo począwszy od pokrowców, akumulatorków, niezbędnych kart pamięci do akcesoriów bardziej zaawansowanych.
Po przelaniu odpowiedniej kwoty moje zamówienie znalazło się w trakcie realizacji o czym powiadamiana byłam na swoim koncie w Cyfrowych.pl. Po dwóch dniach od przelewu otrzymałam informację drogą sms-ową o numerze nadanej przesyłki, z informacją o kurierze i numerze telefonu do niego.
Transakcja przebiegła w ciągu 3 dni, sprawnie i bez niespodzianek.
McDonald`s wprowadziło do oferty nowe kanapki które postanowiłam spróbować. Na menu wyglądały pysznie i takie tez były. Przyjemność spożywania nie była już tak doskonała. Miejsce które wybrałam na konsumpcję to jeden z pierwszych restauracji McDonald`s w Poznaniu na ulicy Dąbrowskiego. Nie wiedziałam nawet że zajmuje dwa poziomy. Po zakupie kanapki zajęłam miejsce w tylnej części na parterze ponieważ z góry dochodziły tak głośne hałasy jakby wyprawiano kawalerski wieczór. Nikt z obsługi nie zwracał na to uwagi. Zajęłam więc stolik w oszklonej tylnej części i przystąpiłam do konsumpcji. Po kilku minutach poczułam że w obszarze który zajmuję jest strasznie zimno. Ogrzałam się trochę ciepłą herbatą ale kanapka zdążyła wystygnąć. Pospiesznie dokończyłam i udałam się do WC. Tam niestety kolejne rozczarowanie. W toaletach brak papieru a do tego kolejne mroźne zderzenie tym razem z lodowatą wodą z kranu. Mydła nawet nie szukałam ponieważ czym prędzej opuściłam restaurację.
W związku z pojawianiem się w sklepach nowych kolekcji, postanowiłam wybrać się do Galerii Malta gdzie mieści się wiele punktów z obuwiem. Przeważnie omijam znanych producentów którzy cenią swoje towary jak ECCO czy Gino Rossi ponieważ wolę kupić więcej tańszych par butów. Niestety na dwóch poziomach galerii nie znalazłam niczego ciekawego, co więcej dzień przed kalendarzową wiosną, nie wszystkie sklepy posiadały w ofercie półbuty. Mijałam zniechęcona sklep ECCO i postanowiłam sprawdzić jak to wygląda u potentatów. Wielka firma ECCO eksponowała swoje produkty na zaledwie dwóch małych ścianach i dwóch dwustronnych półkach. Odejmując od tego męskie obuwie, ograniczyłam się do zaledwie 20 par obuwia. Poszukiwałam kolekcji wiosennej i dopiero sprzedawczyni wskazała mi półeczkę z sześcioma parami półbutów tyle że modele wyglądały identycznie a różnił ich jedynie kolor. Skoro już poświęcono mi uwagę, postanowiłam sprawdzić jak wyglądała poprzednia kolekcja. Okazało się że ECCO proponuje pod koniec marca obuwie wysokie do kostki, niektóre nawet ocieplane. Gdyby poczekać jeszcze miesiąc to mielibyśmy na wystawie sandałki i wtedy na trzech metrach kwadratowych ekspozycje na cały rok!!! Pochwalić mogę jedynie zachowanie pracownicy która sama rozumiała moje rozczarowanie a mimo wszystko zachęcała do zakupu podkreślając wyjątkowe zalety obuwia ECCO jak materiał, wykonanie i specyficzne wkładki.
BGŻ kojarzył się zawsze z solidną firmą, długoletnim doświadczeniem i konserwatywną polityką finansową. Na przełomie kilku ostatnich lat zaobserwowałam jednak postęp jaki dokonał się w tej firmie, zapewne dzięki kapitałowi z Holandii.
BGŻ dorównuje już najlepszym jednak nadal nie widzę aby korzystali z niego młodsi klienci. Dla mnie największa bolączką jest ilość placówek tego banku. W samym Poznaniu jest ich 5 przy czym niektóre świadczą tylko usługi biura maklerskiego a nazywane są oddziałami.
Osobiście mam `przyjemność` stałej współpracy z odziałem w Antoninku. Placówka ta sprawia wrażenie małego kiosku. Ciasne wnętrze sprawia iż pracownicy omawiają ważne sprawy przy stoliku obok kas( ostatnio np.wymieniali nazwiska kredytobiorców w obecności niezainteresowanych). Młode panie przy stanowiskach kasowych mają zaledwie metr kwadratowy do wykonywania operacji bankowych. Wysłanie faksu do tej placówki jest prawdziwa udręką. Problem ze sprzętem istnieje od początku i nikt się tym nie interesuje.
Myślę że mimo dobrych chęci i zaangażowania pracowników, placówka ta jest i pozostanie wstydem dla całego BGŻ które wydaje się o nią w ogóle nie dbać. Do tego wszystkiego najważniejsze sprawy i tak finalizuje się jedynie w oddziale operacyjnym na Piekarach w Poznaniu.
Podczas zakupów w Galerii Malta, nabrałam ochoty na dobrą kawę lub inny gorący napój. Znajdując się na pierwszym poziomie nie miałam zbyt wielkiego wyboru odnośnie kawiarni. Znalazłam narożnikowy punkt z niewielką ilością miejsc siedzących o nazwie COFFEESHOP. Obsługa składała się z dwóch młodych osób odmiennej płci. Pracownicy ubrani byli w firmowe stroje w kolorze brązu nawiązujące do kolorów wnętrza kawiarni. Zarówno menu jak i blaty czy ściany miały właśnie kolor brązowy. Aranżacja i wyposażenie miejsca utrzymane było w nowoczesnych stylu.
Zaczęłam przeglądać menu w celu wyboru kawy. Zarówno wiszące na ścianie jak i małe podręczne zawierało niewiele rodzajów kaw. Zdecydowałam się na gorącą czekoladę, której ilość smaków równała się ilości rodzajów proponowanych w menu kaw.
Do wyboru była kawa smakowa, biała lub czarna, wybrałam wersję dark. Podczas przygotowania, pracownik odwrócony był tyłem mimo iż niektóre czynności mogły być wykonane przy głównej ladzie. Za to efekt był wyśmienity. Otrzymałam czarną gorącą czekoladę z kakaową pianką, słomki oraz dodatki w postaci czekoladowych cukierków. Cukier oraz plastikowe łyżeczki można było pobrać samemu przy ladzie.
Rzuciłam też okiem na wybór dodatków w formie pieczywa i ciast. Propozycje w tym zakresie rekompensowały mały wybór napojów. COFFEESHOP jest z pewnością godne polecenia dla bywalców Galerii Malta- i nie tylko.
W związku z panującymi wyprzedażami w każdym centrum handlowym ,wybrałam się w celu zakupu obuwia do Galerii Malta. Na dwóch poziomach odwiedziłam kilkanaście sklepów z tej branży jednak oferowane promocje wcale nie powalały z nóg. Przeciętne sklepy wystawiały na pierwszy rzut okaz stoliki z kilkoma przecenionymi modelami przy czym obuwie te nie nadawały się do noszenia nawet w zamkniętych pomieszczeniach. Kolory były dziwne, podeszwy i obcasy równie specyficzne. Zrezygnowana udałam się w stronę parkingu gdy zobaczyłam o wiele większy powierzchniowo sklep obuwniczy od pozostałym. Pomyślałam że skoro to odpowiednik CCC to może coś znajdę.
Sklep nazywał się HUMANIC i dysponował w ofercie około 350 parami obuwia. Na wejściu zostałam zauważona i przywitana przez obsługę jednakowo ubraną. Młode kobiety wykładały towar a inne pomagały klientom. Nie było tu żadnych promocyjnych stolików, za to przy obuwiu określonego typu, leżało kilka przecenionych par, ułożonych według rozmiaru. Wszystkie buty wystawione były na wysokości oczu, na odpowiednich półkach. Przechodząc między regałami zaobserwowałam obuwie każdego rodzaju, dla każdego przedziału wiekowego. Zapytałam pracownicę o przecenione kozaki a ona podeszła ze mną do półki z której wybrałam ładny model za 119zł. Nie było problemu z rozmiarami.
Podczas finalizacji zakupu zostałam poinformowana o możliwości zwrotu obuwia w terminie do 7dni. Jedyny minusik przyznaję za temperaturę w sklepie. Podczas mroźnej zimy- tam panowało upalne lato:)
Polecam ten sklep ze względu na szeroką ofertę a także wysoką jakość obsługi.
Media Markt- powinni tego zabronić! Jak piszą tak robią. Te sklep powinno się omijać z daleka. Skuszona ofertą cenową umieszczoną w gazetce, wybrałam się po zakup pendriva. Oznaczenia nad półkami mające ułatwić znalezienie towaru wprowadzały mnie jedynie w błąd. W końcu podeszłam do sprzedawcy i zapytałam o towar. Skierowana na odpowiednią półkę, przeszłam dział w tę i z powrotem zdezorientowana bo pendrivy ułożone były w jednej strefie według pojemności a w innej już według producenta. Wszystko było niestety porozrzucane jakby nikt z obsługi nie zaglądał tam od wieków. Ja sama również zaczęłam przebierać w małych kartonikach w poszukiwaniu firmy Kingston i pojemności 4GB. Na moje nieszczęście dostępne były jedynie 2 i 8GB. Przeniosłam się na stanowisko innego producenta ale opakowania 4GB były w tak tragicznym stanie że zaczęłam zastanawiać się ile już przeszły i jak sprawować się będzie tak pen w użyciu.
Podeszłam kolejny raz do obsługi i zapytałam czy poza wyłożonym towarem dostępne jest coś w magazynie. Młody mężczyzna zrobił krok do przodu a po chwili gdy dowiedział się że chodzi o pendrivy, zaprzeczył z uśmiechem głową wiedząc zapewne jaki nieporządek panuje na tamtym stoisku. Z rozczarowaniem opuściłam sklep a przychodzące ulotki Media Markt lądują teraz w koszu.
Restauracja mieści się w miejscu gdzie większe powodzenia miałby bar mleczny ze względu na liczbę przemieszczających się studentów. Trzeba było więc stworzyć niepowtarzalny klimat i przyciągnąć gości świetną kuchnią aby wracali i rozpowiadali o tym wyjątkowym miejscu swym znajomym. Ja jestem jedną z takich właśnie klientek. Zaproszona na przyjęcie z okazji ślubu podświadomie spodziewałam się 3 godzinnej nasiadówki i powrotu do domu. Na szczęście cały wieczór spędziłam w miłej atmosferze a w pamięci pozostał niesamowity smak podawanych potraw.
Restauracja składa się z trzech części. Wraz z gośćmi weselnymi zajmowaliśmy jedną, druga z fortepianem i barem była miejscem rozmów na wygodnych fotelach a trzecia to ogród pięknie urządzony. Nie chce się wierzyć że takie miejsce istnieje przy zgiełku czteropasmowej Grunwaldzkiej. O całym zewnętrznym świecie pomaga zapomnieć specyficzny klimat jaki stworzyli właściciele. Jest to typowo rodzinna atmosfera nawiązująca do nazwy lokalu. Na ścianach o ciepłych kolorach wiszą monidła, lustra, zdjęcia. W tle słychać muzykę a wszędzie czuć zapach przypraw i zapachowych świec.
Siedząc przy stole obserwowałam ozdoby na stole. Wszystko było podane w estetyczny i elegancki sposób. Oglądając menu zauważyłam iż potrawy nie są szczególnie drogie jak na tego typu restaurację. Znalazło się wszystko począwszy od sałatek, zakąsek i deserów, poprzez dania główne i bogaty wybór alkoholi. W tak malowniczym miejscu płaci się zazwyczaj za wystrój ale nie tutaj. Monidło przyciąga swoich smakoszy polską, urozmaiconą odrobinę kuchnią a wnętrze stanowi jedynie dodatek. Wszystko można zobaczyć na stronie internetowej.
Zdecydowanie najlepsza restauracja w jakiej ostatnio byłam.
Salon Gruszecki mijam zawsze przy okazji zakupów w Intermarche. Tym razem zakupy w środku tygodnia chciałam umilić sobie gorącą kawą i ciastkiem. Jak na godzinę 16 półki z towarem były bardzo opróżnione. Zastanowiłam się więc co zaoferuje Gruszecki klientom pragnącym coś zjeść o godzinie 20? Być może jedynie kawę. Stojąc za ladą nie mogłam dojrzeć cen i pytałam o nią przy okazji każdego wybranego produktu co było uciążliwe dla ekspedientki. Słabo wyeksponowane towary jeszcze gorzej wyglądały po położeniu ich na wagę stąd też kilka razy zmieniałam zdanie. Stałam się więc problemowym klientem i chcąc zakończyć już tę nierówną walkę zdecydowałam się jedynie na kawę. Pracownica nie zaproponowała i nie zachęcała już do kupna żadnego produktu a przecież zasugerowałabym się taką pomocą.
Gruszecki to silna marka ale czy nie czas zająć się jakością obsługi w kawiarniach? Wysoka cena powinna zawierać jakość oferowanego produktu a poza tym miłą i rzetelną obsługę.
Lodowisko przy jeziorze Malta już trzeci rok z rzędu konkuruje z Bogdanką w walce o klienta i ku uciesze poznaniaków oraz przyjezdnych podnosi poziom usług z roku na rok podciągając przy tym starą poczciwą Bogdankę. Każde z lodowisk posiada już odpowiednią i nowoczesną stronę internetową z wyczerpującymi informacjami i zachęcającymi do jazdy fotkami. Wypożyczalnia łyżew funkcjonuje w obu przypadkach jednak ta z ul.Północnej nieco ustępuje Maltańskiej ze wzg na ilość par w danym numerze. Ceny tercji są podobne a kolejnym plusem dla sportowców są zróżnicowane godziny korzystania z tafli. Maltańskie lodowisko proponuje na swej stronie www darmowy parking który niestety oddalony jest o około 400m co przy ostrym mrozie jest uciążliwe. Bogdanka natomiast umiejscowiona jest w spokojnej części Starego Miasta gdzie miejsc parkingowych choćby wzdłuż ulicy jest mnóstwo. Poziom obsługi klienta jest już znacząco różny. Na Bogdance bilet kupuje się w obskurnym okienku mocno nachylając się do pani obsługującej, dalej przechodzimy do wypożyczalni z ciasną przymierzalnią a na końcu w reklamówkach oddajemy buty do szatni. Malta proponuje nowsze rozwiązania począwszy od indywidualnych szafek na odzież do miłej,uśmiechniętej pani kasjerki. Przymierzalnie stanowią rzędy ławek przeplatane stolikami dla gapiów którzy mogą się napić gorących napojów. Niewątpliwym atutem maltańskiego lodowiska jest muzyka którą z chęcią posłucha się robiąc kółka a dodatkowe efekty stanowią kolorowe światła. Mamy więc prawie dwa lodowiska na miarę XXI wieku.
To już druga ocena tego samego punktu obsługi sieci PLUS. Tym razem pomijam wygląd wnętrza w kwestii którego niewiele się pozytywnego zmieniło. Nadal niezagospodarowana powierzchnia i mała ilość modeli wystawowych.
tę obserwację poświęcę zachowaniu pracownika punktu obsługi w nadziei na przeczytanie tej treści przez jakąś osobę decyzyjną.
Do salonu Plusa udałam się w poniedziałek przed wigilią. Wcześniej w internecie wybrałam trzy modele Nokii najbardziej mi odpowiadające. Prawo do wymiany aparatu i podpisanie nowej umowy miałam od listopada. W salonie spotkało mnie to szczęście iż byłam jedyną klientką chociaż podczas mojej wizyty uzbierało się około 3 oczekujących klientów a pracownik PLUSA był tylko jeden pomimo świątecznej gorączki panującej w centrum ETC. Przedstawiłam swoje oczekiwania i wyraziłam chęć podpisania nowej umowy a dla szybszej obsługi wymieniłam trzy interesujące mnie modele telefonów. Wysoki brunet siedzący za ladą odpowiedział krótko że ma tylko jeden z nich po czym zaczął wypisywać na zwykłej kartce różne opcje abonamentu. Powtórnie przedstawiłam mu swój wybór aparatu i abonamentu i czekałam na propozycje rozwiązań. Takowych nie było. Pan był zawiedziony że nie chce umowy na 10m-cy bez aparatu a jeśli koniecznie się upieram to on proponuje ten jeden który ma na stanie- Nokie 6300. To było rozwiązanie dla określonego klienta? Sama musiałam zapytać o ewentualne zamówienie wybranego modelu, zapytałam o kuriera i czas dostawy. Odpowiedź była wciąż ta sama- na stanie jest ten model- innego przed świętami nie będzie- bierze Pani? Moją odpowiedzią było podsumowanie zachowania pracownika salonu. Nie wybiera się aparatu przy umowie na dwa lata spośród jednego modelu (w obrębie marki Nokia) dostępnego w danym punkcie. Na szczęście w mieście oddalonym o 3 km znalazł się o wiele mniejszy punkt obsługi z o wiele większym wyborem. Aparat telefoniczny to nie karp, jak zamówi się więcej na święta to nie szkodzi gdy go trochę zostanie.
Przedstawiam poniżej warunki indywidualnego ubezpieczenia, jakie Szanowne PZU zaproponowało mojej znajomej. Stara polisa wygasała z dniem 30 listopada 2009 roku a kontynuację zaproponowano w połowie października wysyłając dopiero 12.10.2009. Tytuł Polisy brzmiał: NW Plus/LS/AP-ZMIANA. Po głębszej lekturze wiadomo już iż zmiana dotyczy warunków dodatkowego ubezpieczenia z Kartą apteczną co wiąże się z powiększeniem składki o 9zł. Owa Karta upoważnia do nabycia określonych leków w przypadku leczenia szpitalnego. Nigdzie jednak nie wymienia się tych leków a wątpię żeby którykolwiek lekarz był na tyle miły aby wypisywać recepty według prośby pacjenta. Nowy pomysł PZU określam jako niewypał ale domyślam się iż dla większości ubezpieczonych 9zł w tę czy tamtą stronę nie robi różnicy i podpiszą nową podesłaną polisę. Moja znajoma pofatygowała się jednak osobiście do oddziału i jej wizyta ta jest godna uwiecznienia w VISION.
Oddział w Poznaniu na os.Lecha jest dosyć ciasny więc oczekiwanie na swoją kolej było nieco męczące. Po przedstawieniu problemu i chęci rezygnacji Pani obsługująca stwierdziła że usunięcie niektórych zapisów z polisy nie jest możliwe. Gdzie więc sens podpisywania polis indywidualnych???
Na szczęście Karta apteczna nie jest obowiązkowa za to inny wpis już nie do ruszenia. Okazuje się że w ramach składki 1,80zł stanowi dodatek za urodzenie dziecka. To proponuje się kobiecie kończącej niedługo 60lat! I oczywiście ten zapis jest obowiązkowy. Powiedziałabym „optymistycznie obowiązkowy”. Osierocenie dziecka następne 1,80zł czyli bezdzietni nie mają tu racji bytu.
Zastanawiam się ile osób studiuje te polisy i wie za co płaci. Czy PZU nie jest wystarczająco wielką firmą aby różnicować polisy w swojej ofercie? Kto dobiera elementy składek??
Od dawna noszę się z zamiarem opisania specyficznej obsługi w Selgrosie ale nigdy nie znajduję punktu zaczepienia. Jest to hurtownia w której wszystko jest nie tak i nie bardzo wiem od czego zacząć.
W takim razie opiszę każdy punkt który trzeba minąć podczas standardowych zakupów. Samo sklasyfikowanie przez VISION Selgrosu jako hurtowni budzi moje zdziwienie. Jest to moim zdaniem miejsce zakupów zarówno dla detalistów jak i hurtowników przy czym tępi się tych pierwszych i utrudnia im życie pośród regałów. Pierwszym tego typu utrudnieniem są duże koszyki za dwa lub 5zł. Ja przeważnie mam złotówki-moja strata bo małych koszyków nie ma. Wchodząc do środka okazuje się przy bramce kartę którą wydano na określoną firmę. Po wejściu na halę sprzedażową trafiamy na regał z obuwiem sportowym. Tu nie myśli się już o hurtownikach ponieważ oglądany przeze mnie model tenisówek dostępny był w dwóch rozmiarach po jednej parze. Idąc dalej mijamy regały ze sprzętem sportowym gdzie spotkać można najczęściej porozrzucane łyżwy czy narty. Spotkanie kogoś z obsługi graniczy z cudem. Na każdym kroku znajdują się za to małe stoiska promocyjne gdzie można skosztować mikroskopijny kawałek chleba bądź mililitr jogurtu. Najobficiej zaopatrzone jest stoisko warzywne d którego nie można się przyczepić. Obok niego na całej ścianie umieszczone są pionowo mrożonki tylko znalezienie ceny tych produktów jest dość skomplikowane. Najweselej jest jednak przy kasie. Po drodze do niej minąć nas mogą wózki widłowe nieprzyjaźnie nastawione do klientów. Stanowisk kasowych jest około 20 przy czym jak to standardowo bywa czynnych jedynie kilka. Podchodząc należy zwrócić szczególna uwagę na to czy jest się klientem złotym-hurtowym, zwykłym hurtowym czy niechcianym detalicznym. Wykładamy stosy towaru(jak na hurtowników przystało) na krótką taśmę i czekamy. Okazuje się że kasa należy do złotych o czym nie ma wyraźnej informacji więc zabieramy się i pakujemy obok. Kiedy dojdzie do kasowania pani prosi o kartę która już dawno schowaliśmy. Pyta czy wystarczy paragon a przecież to hurtownia. Przy wyjściu jakieś niezrozumiałe dla mnie sprawdzenie towaru przez panie i ochronę. Rzut oka na wypełniony po brzegi koszyk i powierzchowne liczenie pojedynczych czekolad. Stempelek od pani i jesteśmy wolni. Na ciemnym parkingu prawdziwa demolka. Brakuje miejsca na swobodny wyładunek towaru.
Sklep sportowy o którym poniżej, mieści się na 2 poziomie w Galerii Malta. Udałam się tam w piątkowy wieczór przy okazji innych zakupów. Wchodząc zostałam zauważona przez personel którego nie sposób było zliczyć ponieważ powierzchnia sklepu jest na tyle duża iż nie sposób objąć jej wzrokiem. Myślę jednak iż uzbierałoby się 7 osób obsługujących w tym dwie stojące przy stanowisku kasowym. Ekspozycja towaru jest znakomita. Na samym czele ustawione są sprzęt oraz odzież zimowa. Przy określonym sprzęcie sportowym znaleźć można stosowną odzież jak np.skarpety narciarskie, podkoszulki. Ja udałam się do regału z kurtkami narciarskimi i po wzrokowym kontakcie z personelem, podeszła do mnie młoda kobieta która doradzała w wyborze do końca mojego pobytu w sklepie. Personel urany był jednakowo w firmowe stroje co ułatwia jego znalezienie w wielkim sklepie. Podczas zakupu kurtki zostałam dokładnie obmierzona, poza tym nie sprawiło pomagającej mi kobiecie, bieganie do stanowiska kasowego sprawdzać czy dany model można zamówić w określonym rozmiarze. Oferta dostępna w GO SPORT jest dosyć szeroka a ceny porównywalne z aukcjami internetowymi. Podczas mojego pobytu mimo początku narciarskiego sezonu, trafiłam na kilka promocji cenowych. Ostatecznie kurtki nie zakupiłam chcąc sprawdzić ceny w innych sklepach. Po odwiedzeniu InterSport w M1 czy SKI na ul.Polskiej, z czystym sumieniem powrócę do GO SPORT i polecam Wam go wszystkim!
Najmłodszym dzieckiem uwielbianego przez Polaków towarzystwa ubezpieczonego PZU jest aplikacja ERU. Jest to uśmiech w stronę ubezpieczającego ale po głębszym poznaniu, stwierdzam że ułatwia też życie pracownika. Pierwszy raz spotkałam się z nową aplikacją na szkoleniu organizowanym przez PZU. Zaproponowano dwa terminy z którego można było wybrać dla siebie dogodny. Całe szklenie odbyło się przy użyciu nowoczesnego sprzętu w małych grupach i miłej atmosferze.
Moja obserwacja przebiegła więc od środka towarzystwa ubezpieczeń gdzie mogłam zaobserwować podejście firmy zarówno do agentów ubezpieczeniowych jak i finalnych klientów.
Sama aplikacja ERU to Elektroniczny Rejestr Ubezpieczonych. Pierwszy poważny krok w stronę nowoczesności i wygody. Prowadzący szkolenie przedstawiał szereg zalet i ułatwień jakie wkrótce wejdą w życie. Za każdym razem gdy odwoływał się do ubezpieczonych, traktował ich z szacunkiem i przedstawiał jako osoby które powinny być przez nas(ubezpieczycieli) w pełni poinformowane. System elektronicznego rejestru jest też uśmiechem w stronę pracownika który będzie mógł żądać od nas historii składek czy innych wydruków. Przedstawiono też wszelkie zmiany jakie dotychczas przeprowadzano na piśmie, dotyczące ubezpieczonego. Teraz firmy zaoszczędzą stosy kartek i odciążą listonoszy z kursowania między firmą a siedzibą PZU.
Nigdy nie obserwowałam zaangażowania towarzystwa ubezpieczonego w poprawę jakości obsługi klientów nie związaną z poszerzeniem liczby obsługujących czy poprawę stanu budynków siedziby firmy. Tym razem od środka byłam świadkiem chęci umocnienia więzi z klientem poprzez ułatwienie obu stronom procesu ubezpieczenia bądź wykonania zmian w jego zakresie.
Nie jestem fanką PZU i moja pozytywna ocena tej firmy nie ma być odebrana jako darmowa reklama. Akurat takie grupowe ubezpieczenie obowiązuje w firmie w której pracuję jednak nie znam żadnego innego towarzystwa ubezpieczeniowego z polskim kapitałem, które działałoby na tak wielką skalę. Miło wiedzieć że ubezpieczony jest dla nich tak ważny jak comiesięczna składka:)
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.