Cafe del mar to nowo otwarte miejsce do spędzenia wieczoru w towarzystwie znajomych, którego nie można nazwać zwykłym pubem. Knajpka ta mieści się w samym sercu Poznania na rogu ulic Wrocławskiej i Gołębiej. Wejście nieco mylące bo prowadzi zarówno do kawiarni i opisywanego miejsca do którego kierujemy się zgodnie ze strzałeczkami schodami w dół. Celowo nie używam nazwy pub- ponieważ nie jest to zwyczajowo zadymiona przestrzeń z kilkoma drewnianymi stołami i ławkami. Wystrój w miarę nowoczesny z klimatem morskim. Przy wyrabianych stołach z niskimi blatami stoją sztuczne palmy z uwieszonymi kokosami. W podłużnej sali usiąść można po dwóch stronach a całość łączy ceglasty łuk co czyni pomieszczenie bardziej ciepłym. Muzyka miła dla ucha, w stylu soul i rege jest nieco zbyt głośna co uniemożliwia swobodną komunikację opierając się o wygodne sofy. To tylko subiektywna uwaga, być może innym nie przeszkadza wysokość serwowanych decybeli. Za to przy barze młodzi mężczyźni serwują wyśmienitą kawę z różnymi dodatkami, które wybrać można z obfitej oferty alkoholi. Jakość obsługi w Cafe del mar na najwyższym poziomie. Zachowane są wszystkie zwroty grzecznościowe a dla przeziębionych barman szpera w magazynie w poszukiwaniu niezimnego piwa. Cena chmielowego napoju standardowa jak na tę dzielnicę. Polityka firmy nie jest nastawiona na masową obsługę co widać w rozmieszczeniu stołów, przestrzennym wnętrzu i obsłudze.
EURO KIOSK który jest przedmiotem mojej obserwacji mieści się w budynku osiedlowej Biedronki. Zajmuje w tej chwili punkt po wyrobach mięsnych co bardzo nie spodobało się mieszkańcom przyzwyczajonym do zakupu wędlin z firmy Bystry. Zupełnie nie wiem czym spowodowane były przenosiny z małego 4 m pomieszczenia do kilkunastu metrowej wnęki z zapleczem magazynowym. Na stanowisku obsługi nie zaszło zmian a szkoda. Od lat kilku spędza tam miło czas mniej miła pani spoglądająca spod okularów na klientów swoich i Biedronkowych. Dla mnie owe przenosiny nie robiły różnicy bo zarówno teraz jak i w przeszłości sama ściągałam prasę z regałów. Teraz pokonuje więcej metrów. Ekspozycja towaru znajduje się na każdej z trzech ścian ale obsługująca wstaje tylko do towaru umieszczonego za sobą. Jest to więc kiosk samoobsługowy czy tylko poza zasięgiem rąk pani dozurująco - kasującej? Jest to przykład jakości obsługi zależnej od dziedziny handlu. Prasa i papierosy sprzedają się same. Tak czy owak klient przyjdzie i nie potrzeba zatrudniać dla niego osoby pomocnej i umilającej zakup.
Na plus zasługuje jedynie oferta EURO-KIOSKU ponieważ doliczyłam się kilkunastu marek papierosów każde w różnych smakach lub zawartości tytoniu a gatunków dostępnej prasy nie sposób zliczyć. Całość dostatecznie poukładana a w całym punkcie panuje czystość.
Obserwacja dotyczy poziomu 2 w Galerii Malta a dokładniej części restauracyjnej. Wchodząc z parkingu mijamy po lewej stronie sklep z art sportowymi. Postępując dalej kilka kroków po prawej stronie zaczyna się restauracyjne piekło. Na samym początku bar sałatkowy. Nastepnie AsjaExpres i KFC. W przypadku tych punktów można wyodrębnić miejsca do nich należące. Gorzej jest z kolejną serią stanowisk z fast fodami. Za KFC zacyna się McDonalds, Burger King, North Fish i mniejsze punkty serwujące głównie kebaby i kuchnię azjatycką. Cała ta strefa wydziela niemiły zapach. Połączenie aromatów wszystkich wymienionych kuchni skłania klienta do szybkiej konsumpcji ucieczki. Konsumpcja natomiast moze odbywać się na stojąco lub podczas dalszych zakupów na co trzeba uważać mijając głównie młodych klientów idących z cieknącym kebabem. Wszystko to przez ograniczoną ilość miejsc. Odbyłam prawdziwą bitwę o stolik nie wiedząc nawet że zakupiona kawę chciałam spożyć na miejscu już innej restauracji. Nikt tego nie zauważył ponieważ nie wyciera się tam stolików i nie przywiązuje uwagi do klienta. Bujna roślinność umieszczona z pewnością na otwarciu Galerii wygląda na zmęczoną pochłaniając ilości tłuszczu z powietrza. Proponuję podkręcić wentylatory i ulepszyć klimatyzację a miejsca konsumpcji odpowiednio oznaczyć aby wiadomo było która firma sprząta po swoich gościach.
Kwiaciarnia którą odwiedziłam danego dnia mieści się w Pasażu Rondo czyli w kompleksie sklepów o różnym charakterze działalności. W całym pasażu jest tylko jeden punkt z kwiatami i w dodatku przyłączony do sieci Euro Floris. Pomieszczenie jest nieduże w porównaniu z wielkością ekspozycji. Kwiaty poupychane są wszędzie gdzie tylko można ale przynajmniej wchodząc do środka przenosimy się w inny świat lub świat z innym powietrzem:)
Postanowiłam wybrać kilka sztucznych kwiatów i połączyć je ze świerkiem. Cena jednej gałązki storczyka wynosiła śr 30zł. Pomyślałam że poszukam czegoś tańszego- bezskutecznie. Zaczęłam więc oglądać kwiaty doniczkowe myśląc że miło byłoby przenieść kawałek takiego raju do swojego mieszkania. I w tym przypadku ceny były kosmiczne. Przykładowo Nolina Stopa- zwana Stopą Słonia, popularny i ciekawy kwiatek ostatnim w czasie, kosztowała 180zł. Za tę cenę w Centrum Handlowym M! można kupić kwiat sięgający pierwszego piętra.
Mam też zastrzeżenia do obsługi. nie zostałam powitana w żaden sposób, w dodatku w chwili mego przybycia pani obsługująca robiła porządki w których wyraźnie przeszkadzałam.
Przyłączenie się do sieci EURO FLORIS powinno nieść za sobą korzyści nie tylko dla właściciela a przede wszystkim dla klienta. Odwiedzam inny punkt tej sieci i nie zauważyłam poza szyldem, żadnych wspólnych cech. Nic nie wyróżnia tej marki poza wysokimi cenami, Jaka jest więc misja tej firmy? "Na nasze kwiatki stać tylko najbogatszych i niedrobiazgowych" ?
Podczas remontu domu miałam przyjemność odkryć sklep z artykułami elektryczno – instalacyjnymi. Zakupiłam wtedy kilka gniazdek i kabli. Zapamiętałam to miejsce ponieważ szerokość i głębokość oferowanych produktów była zaskakująca. Wróciłam do SPEC KABLA przy okazji podziału sygnału TV kablowej. Odwiedzając wcześniej stronę internetową sprawdziłam dostępność produktów. Udałam się więc na ul. Katowicką. Powierzchnia sklepowa tego punktu jest wystarczająco duża w połączeniu z magazynem. Mniejsze artykuły umiejętnie eksponowane są za szybą pod ladą a reszta mieści się na regałach usytuowanych na trzech ścianach. Potrzebowałam 3 przejściówek i rozdzielnika sygnału. Jeden z trzech obsługujących mężczyzn zaproponował dwa rodzaje w zależności od kabla antenowego. Niestety nie wiedziałam jaką ma on końcówkę dlatego obsługujący polecił zakup kilku przejściówek i zwrot w przypadku niedopasowania. Było to bardzo wygodne ponieważ do czasu ponownego przyjazdu zamontowałam w domu rozdzielnik i korzystałam z TV bez problemu. Koszt jednej przejść. wynosił 1,50zł mimo to nie robiło to różnicy sprzedającemu. Przy ponownej wizycie w SPEC KABLU otrzymałam zwrot pieniędzy za niewykorzystany towar. Nie było z tym żadnego kłopotu mimo iż obsługiwał mnie inny pracownik. Poprosiłam jeszcze o fachowe zamocowanie końcówki na kablu. Usługa była oczywiście bezpłatna i fachowa.
Centrum Handlowe M1 w Poznaniu przegrywa ostatnio z nowo powstałą Galerią MALTA. Choćby dlatego obsługa butików powinna bardziej zabiegać o klienta i starać się o jego utrzymanie.
Sklep RAVEL którego dotyczy obserwacja mieści się w owym centrum obok innych sklepów odzieżowych jak CARRY, RESERVED. Po wejściu do środka nikt nie wita słowami "Dzień Dobry" jak to mam miejsce w innych punktach (dane z obserwacji "RAVEL" innych użytkowników Jakoscobsługi.pl) Jedyną obsługę można spotkać przy kasie umiejscowionej daleko od wejścia bądź przy przebieralni jeśli przebywa się tam podejrzanie długo. Celem moich odwiedzin RAVELa był zakup płaszcza. Wybór był średni ale z ciekawości postanowiłam sprawdzić dostępność rozmiarów. Okazało się że występuje max jeden płaszcz w danym rozm. a całość asortymentu dostępna jest na regałach czyli brak magazynu. Chcąc sprawdzić jaki rozmiar ma ostatnie ubranie trzeba mierzyć około 180cm. Postanowiłam więc sprawdzić co jest w zasięgu mego wzroku i rąk. Na niższych wieszakach wisiały kurtki o przedziwnych kolorach a ich cena była promocyjna. Przed nimi stół z przecenionymi T-shirtami. Wszystko wskazywało na specyficzną politykę firmy - pozbywamy się starej kolekcji a jesienno zimowa jest tylko dla wytrwałych.
Moje zmagania nie zainteresowały pań dyskutujących za kasą przez 15minut. Na koniec zabrałam z półki pierwsze z brzegu spodnie i udałam się do przymierzalni na końcu sklepu schowanej we wnęce z dwiema innymi. W środku było lustro w miarę czyste i dywanik przypominający wycieraczkę. Spodni nie miałam zamiaru przymierzać więc po napisaniu kilku sms-ów i odczekaniu 7minut opuściłam niezauważona sklep. Spodnie odłożyłam wcześniej na pierwszą spotkaną półkę.
Gratulacje dla RAVELa za dobór personelu i jesienną ofertę.
Jestem klientką AVONU od kilku lat i z niepokojem obserwuję rozwój tej firmy. Zmierza ona w jakimś niezrozumiałym dla mnie kierunku. Mam bowiem zastrzeżenia co do rozbieżności cen produktów.
Tym razem kupując prezent dla mojej mamy wybrałam z katalogu jej ulubiony perfum FAR AWAY i krem na noc. Łączna wartość (katalogowa) wynosiła ok 83złote. Jako że nie mam w okolicy konsultantki sprawdziłam ofertę AVONU na aukcji internetowej. Znalazłam te same produkty za sumę 70 zł. Sądząc że mogę jeszcze bardziej zaoszczędzić uważniej przewertowałam aukcję i okazało się że gdybym mieszkała w woj małopolskim, zakupiłabym prezent za jedyne 62złote. Wszystko to ograniczał odbiór osobisty do którego byłam zmuszona ponieważ czas naglił.
Podsumowując, gdzie w tym wszystkim logika. Ceny katalogowe są z sufitu, konsultanci dostają kosmetyki z takim upustem że przy wystawianiu na aukcji za 2/3 wartości, jeszcze zarabiają.
AVON proponuje coraz szerszą gamę produktów, nowe zestawy i hity do tego zachęca znane twarze do ich reklamy ale czy nie interesują się sposobem sprzedaży swoich produktów? Nie ma jasno określonych norm czy rygoru sprzedaży dla konsultantów. Brakuje też profesjonalnych szkoleń. Pani X zostaje konsultantką AVONU i interesuje ich tylko jedno: sprzedać jak najwięcej, a na zachętę dać kremik i próbkę gratis.
Pomimo dobrej jakości kosmetyków zastanawiam się częściej ile one naprawdę są warte.
BOTI to młodszy brat CCC czyli niskie ceny i niska jakość obuwia. Nie spotkamy w ofercie włoskich skórzanych kozaczków ale za to dwa kosze trampek i bamboszy domowych:)
Daleka jestem od wyśmiewania obuwia tej firmy ponieważ sama posiadam dwie pary BOTI a w domu nie noszę włoskich pantofli:)
Tym razem wybrałam się do owego sklepu w Centrum ETC w celu zakupu botków czyli niskich kozaków do kostki. W katalogu internetowym znalazłam około 13 modeli z jesiennej kolekcji, natomiast w sklepie kilka mniej przy czym występowały w kilku kolorach. Trudność zaczęła się w chwili próby odszukania rozmiaru. Modele obuwia były pomieszane, rodzaje kolory i rozmiary znajdowałam w przeróżnych miejscach regału. Postanowiłam poszukać pomocy ale w sklepie urzędowała jedna kobieta nie odchodząca od kasy. Na pytanie czy jest może kolor ciemny tego typu w rozmiarze 39 usłyszałam standardowe: Wszystko to co wystawione. To akurat nie jest zgodne z prawdą bo poprzednim razem byłam świadkiem poszukiwań danego modelu obuwia w magazynie. Obsługa w tym sklepie nigdy nie należała do wysokiej jakości ale zastanawiam się czy BOTI nie traci na jednoosobowej obsłudze która stojąc przy kasie nie obserwuje zachowania klientów. Stojąc przy najbardziej oddalonym regale od kasy, mogłabym schować przynajmniej 3 pary obuwia i wyjść niezauważoną. Natomiast z wielka pretensją zwrócono mi uwagę podczas przymiarki obuwia bez cienkiej skarpetki- dostępnej przy kasie UWAGA za jedyną złotóweczkę.
Myślę że firma BOTI zbyt dosłownie potraktowała określenie "sklep samoobsługowy". Zaoszczędzone pieniądze na liczbie zatrudnionych radzę wykorzystać na ich szkolenie z obsługi klienta.
Diverse był moim ulubionym sklepem i jednym z pierwszych oferujących modę młodzieżową. Pierwszy punkt w Poznaniu na ul.Półwiejskiej odwiedzałam średnio co tydzień. Kolejne wschodzące marki przyćmiły nieco Diverse choć ofertą różniły się od jego specyficznego stylu. Niedawno odwiedziłam Galerię Malta i miło się zaskoczyłam widząc punkt z moją ulubioną odzieżą. Jak zwykle powierzchnia sklepowa ustępowała takim potentatom jak Cary czy H&M co w efekcie przełożyło się na szerokość asortymentu.
Pomimo iż było sobotnie popołudnie, w sklepie panował mały ruch. Klienci oblegali kasy sąsiednich firm dzięki czemu poruszałam się ze spokojem między regałami. Zauważyłam że niewiele zostało z pierwotnego stylu Diverse. Wszystkie ubrania nowej jesiennej kolekcji były podobne do konkurencji. Nie znalazłam tych trwałych materiałów z których wykonane były sweterki czy sportowe bluzy. Jedyną niezmienną rzeczą przy której proponuję trwać tej marce są buty. Jedyne swego rodzaju obuwie nie będące kopią jakiś sportowych firm można zakupić właśnie w Diverse.Wyróżniają się solidną podeszwą, nietuzinkowym wyglądem i specyficznym kolorem.
Przyglądając się obuwiu dłuższą chwilę nie wzbudziłam zainteresowania obsługi ale w moim przypadku nie lubię gdy ktoś mi przeszkadza dlatego nie ocenie tego negatywnie. Plus za dbałość o ekspozycję i ubiór obsługi. Minus dla firmy za spowszechnienie oferty.
Zbliża się czas świąteczny czyli zakupu i przesyłki wybranych prezentów. Tym bardziej należy wymienić się obserwacjami na temat firm kurierskich.
Na początku grudnia 2008r. dokonałam zakupu frytkownicy w sklepie internetowym. Po dokonaniu przelewu mój prezent dla rodziny trafił do firmy UPS około 18 grudnia. Spokojnie oczekiwałam na paczkę do 22 tj poniedziałku. Wtedy postanowiłam skorzystać z opcji monitoringu przesyłki. Napis był bardzo denerwujący i niezmienny: „Przesyłka w magazynie” Na telefoniczną pomoc nie ma co liczyć, internetową również, więc znalazłam najbliższy punkt UPS i wybrałam się osobiście na obrzeże miasta Poznań dzień przed Wigilią. Problemy ze znalezieniem firmy miałam ogromne. Jedynym znakiem rozpoznawczym były czarne samochody firmowe z żółtym logo. Drzwi wejściowych szukałam kwadrans w końcu zjawił się jakiś kierowca i podążyłam za nim. „Biuro” wyglądało jak po trzęsieniu pełne papierów i paczek a poczekalnia jak u stomatologa (dwa krzesła/10 chętnych) Przede mną obsługiwane były dwie zdenerwowane os, podejrzewam od dłuższego czasu. Jeden przedstawiciel UPS krążył po biurze i magazynie widocznym dla klientów, w poszukiwaniu przesyłki. Wszyscy zaglądali z niedowierzaniem do środka. Pełno paczek, przesyłek, FV leżało rozrzuconych i pootwieranych. Okres był faktycznie gorący ale należało zatrudnić więcej osób w tym przypadku. Pracownik UPS poddał się po dłuższej chwili poszukiwań i kazał wypisać reklamację na gotowych druczkach:) Załamałam się. Myślałam że czeka mnie to samo ale akurat moja frytkownica dała się odnaleźć w tłumie w 7minut:) Pomimo tego ogólne wrażenia po obcowaniu z UPS -3, kompetencje obsługi oceniam na -1, wygląd miejsca -5.
Nie wierzcie w czas oczekiwania podawany przy zakupie, a najlepiej kupujcie prezenty w listopadzie:)
Każda chęć zakupu mat.kategorii dom i ogród wiąże się z odwiedzinami Praktikera. Pomimo iż mam zastrzeżenia do prawie każdego działu, oferta handlowa i polityka cenowa przewyższa możliwości Leroy Merlin czy Castoramy.
Moje piątkowe odwiedziny tegoż marketu związane były z zakupem zasłon. Aby do nich dotrzeć trzeba się przebić przez "wejściowe" promocje które tym razem stanowiły kwiaty doniczkowe. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie sezon zniczowy i uginające się pod nimi półki. Cała wyprzedaż kwiatów pomieszana i przedzielona była szklanymi i plastikowymi zniczami. Kiedy już dokonałam wyboru podążyłam z roślinką w stronę zasłon. Trzymając w jednej ręce zasłonę, w drugiej kwiatek udałam się do kas. Pozyskanie małego koszyka graniczy z cudem lub nurkowaniem pomiędzy klientami a kasjerką. Stojąc w długiej (na szczęście) kolejce mimowolnie odwróciłam głowę i ku memu zaskoczeniu ujrzałam jeszcze jeden regał z roślinami doniczkowymi o wiele ładniejszymi od mojego wybrańca.
Cała promocja była źle zorganizowana i usytuowana. W owym markecie jest wystarczająco dużo miejsca aby wydzielić obszar na znicze i kwiaty a nie rozrzucać je bezmyślnie. Kwiaty nie były pogrupowane rozmiarowo, cenowo ani kwitnąco.
Mały plusik za ofertę, duży minus za ekspozycję.
Pragnę wyrazić swoje ubolewanie nad upadkiem "rockowej" stacji ROXY FM. Od poczatku pojawienia się owej stacji mój odbiornik zarówno w pracy jak i w domu ustawiony był na falę 105.4. Od rana pojawiały się rockowe nowości przeplatane ciekawymi wywiadami. Wieczorem o 19 słuchałam listy przebojów (w tej chwili PLAYLISTA) której nazwy zmieniały się średnio raz na dwa m-ce. Dodatkowo słuchacze zgłaszali do listy swoje propoz. na str www.roxy.fm Organizowane były znane wszystkim Najmniejsze Koncerty Świata na które ściagano takich wykonawców jak: the Rasmus czy Myslovitz
W tej chwili zauważam zmianę stulu radia które z muzyką rockową ma niewiele wspólnego. W niedzielne południe usłyszałam dziwną audycję przeplataną muzyką w stylu dance. W sobotę od 19 leci hause czy bliżej nieokreślona muzyka. Gdzie alternatywne dźwieki i polski rock? O zmianie stulu świadczy chociażby najbliższa GWIAZDA Najmniejszego Koncertu Świata mianowicie Sydney Polak. Nic dodać nie trzeba. Może poza tym że strona www jest już kompletnie nieczytelna i zagmatwana. Nadszedł czas uznania wyższości radia ESKAROCK do którego byłam sceptycznie nastawiona.
Odwiedziłam market sieci SPOŁEM i chcę podzielić się swoim pozytywnym zaskoczeniem.
Zauważalna jest w ostatnim okresie poprawa jakości ofert w sieciach SPOŁEM w porównaniu do tej sprzed kilku lat. Powierzchnia sprzedażowa jest zdecydowanie większa. Oferta o której wspomniałam szeroka a obsługa powoli dorasta do tej z najwyższych półek!
Obserwowany przeze mnie obiekt mieści się na osiedlu Oświecenia w Poznaniu. Wytyczone miejsca parkingowe nie były w pełni zajęte a obszar przed wejściem bez zarzutu. Robią zakupy zauważyłam dwie panie wykładające towar, dwie przy stoisku mięsnym oraz dwie kasjerki. Towar uzupełniany był na bieżąco, na półkach żadnych braków. Jedyny minusik mogę przyznać za brak informacji cenowych o niektórych produktach. Pozytywne zaskoczenie dotyczyło natomiast szerokości i głębokości asortymentu. Włoskie piwo niedostępne w większości marketów występowało w dwóch pojemnościach. Sałatki i dania gotowe zajmowały całą dużą ladę chłodniczą a płatki owsiane o różnej gramaturze zajmowały połowę regału. Sklep ten w niczym nie przypomina dawnych SPOŁEM a uprzejmość obsługi w tym powitania i zwroty grzecznościowe pozwalają przypuszczać że sieć chce konkurować z najlepszymi.
Jestem związana z POLSATEM CYFROWYM już 4lata i w końcu postanowiłam zakończyć tę przygodę. Rok po zakończeniu umowy przyszedł aneks o jej przedłużenie. Jak zawsze zaczęłam porównywać ofertę innych platform cyfrowych. Na moje nieszczęście w tym okresie zepsuł się wykupiony na początku umowy dekoder ECHOSTAR- jeden z pierwszych modeli dost.w POLSACIE. Wytrzymał 3lata- nieźle . To jeden z nielicznych modeli gdzie kanały ustawia się według własnych preferencji, w innych kolejność narzuca POLSAT. Przykładowo TVP1 jest na 5 a POLONIA na 98:) Zadzwoniłam na nr infolinii gdzie powiadomiono mnie że nowy dekoder dostanę jedynie jeśli podpisze aneks. Wybrałam się więc do najbliższego punktu obsługi po zamiennik i tam poinformowano mnie że naprawę dekodera muszę pokryć z własnych środków a zamiennego i tak nie dostanę. Czyli miałam dalej opłacać abonament i nie odbierać sygnału do czasu naprawy i odesłania dekodera z GDAŃSKA bo tam mieści się JEDYNY serwis tego sprzętu w Polsce:) Przyduszona do ściany postanowiłam przedłużyć umowę a tym samym otrzymać inny dekoder. Okazało się że jak zwykle stałego klienta traktuje się gorzej niż potencjalnego. W grę wchodził jedynie wykup na własność i możliwość powtórzenia scenariusza ze starym modelem i Gdańskiem itp podczas gdy nowi klienci wypożyczają dekoder za ZŁOTÓWKĘ i otrzymują 3m-ce bez opłat na DOBRY początek współpracy. Te 6m-cy w reklamie to ściema- dotyczy braku opłat ale za dodatkowe pakiety a nie zwolnienie z abonamentu.
Nie pozostało mi nic innego jak naprawić ECHOSTARa w pobliskim serwisie sprzętu RTV a POLSATOWI wysłać wypowiedzenie- niestety 3 miesięczne.
Oferta +4
Obsługa klienta -3
Informowanie klienta o zmianach, regulamin, opłaty -5
Dzielnica Poznania – Rataje obfituje w pizzerie osiedlowe o małym metrażu. Moja obserwacja dotyczy lokalu LaLucciola położonego kilkadziesiąt metrów od Selgrosu. Od niedawna pizzeria ta mieści się w wolno stojącym budynku przy pasie zieleni. Za nim kilka miejsc parkingowych które wyjątkowo w tej dzielnicy są wolne:)
Wchodząc do lokalu zauważamy duży przestrzenny bar za którym stoją piece. Wita nas męski głos zza baru, młody kucharz podaje menu z chęcią przyjęcia zamówienia. Jest ono dwustronicowe z wszelkimi informacjami dot. Rozmiaru pizzy, ceny i zawartości. Najistotniejszą myślę opcją dostępną w LaLucioli jest modyfikacja składu pizzy. Wszystkie zamawiane przeze mnie składniki były świeże i wystarczającej ilości. Jedyne co można poprawić to stopień wypieczenia. Co zależy od gustów i chyba dlatego w standardzie nie podaje się mocno chrupiących dań. Poza 30-toma rodzajami pizzy w menu dostępne są zapiekanki, kebab i sałatki.
Czas realizacji zamówienia jest wyjątkowo krótki czego przyczyną jest liczba zatrudnionych osób w lokalu. Dodatkowy atut to przyrządzanie pizzy na oczach klienta który może podczas oczekiwania zając miejsce przy stoliku i obserwować rumieniące się ciasto.
Chimera to jedna z dwóch największych i najstarszych herbaciarni w Poznaniuna Satym Mieście. Lokazlizacja jest idealna dla zwiedzających Stary Rynek gdyż miesci się ona na jednej z odchodzących od niego uliczek.
Wybrałam się w zimny piątkowy wieczór własnie tam gdyż Chimera posiada kilkadziesiąt wyjatkowych smaków herbat. Po wejściu do lokalu otrzymuje się dawkę ciepła nie tylko z grzejników:) Cały klimat panujący w Chimerze jest przytulny i ciepły. Romantyzmu dodają rytmy muzyki odpowiednio stonowane. Tyle byłoby plusów
Po zajęciu stolika w jednej z dwóch sal podano menu. Było ono w rozsypce, poza tym podział herbat na regiony utrudnił znalezienie ulubionego smaku. Nie mogłam też liczyć na pomoc obsługi zaintrygowanej rozmową ze znajomymi. Piątkowy wieczór i pełna obsada klientów nie wywarła na nich specjalnej mobilizacji.
Czas oczekiwania króciutki jak dzbanek z herbatą:) na szczęście było ciasteczko-połowa wafelka dostepnego teraz w każdej cukierni czyli zero ogrinalności.
Ceny wahały się od 8 - 12 zł za dzbanek.
Ocena zanizona przez ilość herbaty i jakość obsługi. Całość ratuje wyjątkowe wnętrze i panujący klimat.
Atutem może być mozliwość zakupu herbaty w dowolnej gramaturze.
Grupowe uzezpieczenia na życie funkcjonują już w wększości firm. Dotarły także do tej w której pracuję. Stawka mało odczuwalna 39zł miesięcznie wzrosła niedawno o 20zł. Pakiet nosi nazwę PLUS. Postanowiłam bardziej zainteresować się zakresem tego ubezpieczenia. Odwiedziłam str www po lekturze której zrozumiałam że mogę ubiegać się o wypłatę odszkodowania w przypadku leczenia szpitalnego. Jako iże przechodziłam w wakacje drobny zabieg i pozostałam w szpitalu przez 6 dni byłam uprawniona do otrzymania wynagrodzenia z PZU.
Zadzwoniłam pod nr ze str www i miła Pani poinstruowała mnie co do dalszego działania. Pomogła znaleźć odpowiedni druk który po wypełnieniu na podstawie karty wypisu ze szpitala, przesłałam drogą pocztową do PZU. Rubryczek było niewiele, nic trudnego. Spodziewałam się większych trudności.
Od chwili wysłania druku minęło ok 14 dni gdy otrzymałam list z informacją o wypłacie 50zł za każdy dzień pobytu w szpitalu. Dodatkowo otrzymałam kwotę 750zł za wykonany zabieg.
Wpłata w dwóch pozycjach znalała się na moim koncie przed upływem 30 dni od chwili zainteresowania się sprawą.
Całość przebiegła sprawnie, obsługa telefoniczna okazała się w pełni poinformowana a firma PZU hojna:)
PIOTR i PAWEŁ- sieć delikatesów która sama zarabia na swoją markę.
Wybrałam się do P&P w Swarzędzu w poniedziałek w celu zakupu surówki firmy Grześkowiak. Jak zwykle o tej porze w środku panował spokój a obsługa uzupełniała towar na półkach. Do wyboru było około 7 rodzajów surówek. Obsługa była na stanowisku przy wadze gdzie mieszczą się pojemniki z surówkami. Nie pytałam o ich świeżość co okazało się później moim błędem.
Po dokonaniu zakupu na około 4zł udałam się do kasy i opuściłam sklep. W domu przy obiedzie zorientowaliśmy się z członkami rodziny iż surówka pochodzi sprzed weekendu.
Byłam oburzona. Nie wierzę iż Pani sprzedająca nie znała daty produkcji surówek.
Postanowiłam wybrać się na drugi dzień w celu zrobienia awantury:)
nOkazało się że ie była potrzebna. Inna osoba obsługująca dział sprzedaży warzyw po wysłuchaniu mojego zażalenia skierowała mnie do dyżurującej kierowniczki i tylko jej kulturalne zachowanie powstrzymało mnie przez złośliwymi komentarzami. Kierowniczka nie przepraszała ale była bardzo miła i nie wymagając paragonu który trzymałam w ręku zaproponowała zwrot pieniędzy lub wybranie jakiejkolwiek surówki z przybliżoną wagą. Wszystko zakończyło się pomyślnie a jedyną stratą był powtórny dojazd do sklepu.
Mimo lekkiego niesmaku nadal cenię profesjonalizm Piotra i Pawła a owe zdarzenie traktuję jako wypadek przy pracy.
Miło wiedzieć że poza wysokiego standardu asortymentem P&P dysponuje także obsługą o wysokiej kulturze osobistej i własnie ten fakt zdecydował e pozostałam nadal ich klientką,
Do Apteki Przyjaznej wybrałam się przy okazji zakupów spożywczych gdyż mieści się ona w jednym ciągu z Biedronką. Wchodząc do Apetki po prawej stronie zauważyć można aparat do pomiaru wagi, ciśnienia i tkanki tłuszczowej. Wszystkie pomiary są bezpłatne. Po lewej stronie mieszczą się trzy stanowiska kasowe. Wszystkie są czynne jeśli wymaga tego liczba klientów. Posadzka lady i półki utrzymane są w czystości a ulotki mieszczą się w jednym wystosowanym do tego miejscu.
Nigdy nie realizuję całości recept dlatego prosiłam farmaceutkę o wytłumaczenie działania leków. Cierpliwie i dokładnie rozwiała moje wątpliwości a w przypadku dwóch pozycji zaproponowała tańszy odpowiednik co nie przydarzyło mi się w żadnym innym punkcie.
Dodatkowo otrzymałam kartę do zbierania punktów gdzie wydane 5zł równa się 1punktowi. Przykładowo za 15 pkt można otrzymać pastę do zębów:)
Na ladzie zauważyłam koszyki z promocyjnymi lekami i ku memu zdziwieniu okazało się iż nie są to leki przeterminowane. Przykładowo Calcium 4zł,
W tej Aptece nie ma rzeczy niemozliwych, leki niedostępne zamawiane są na drugi dzień a asortyment tak wielki że farmaceuci dysponują dodatkowo kosmetykami kilku wiodących firm.
BIEDRONKA INNA niż WSZYSTKIE! Pragnę podzielić się z Wami Szanowni Klienci obserwacją szczególnej Biedronki. Mieści się ona przy Rondzie Starołęka. Głównym atutem jest metraż powierzchni sklepowej. Jest on na tyle wielki iż asortyment wydaje się nadzwyczaj szeroki. W całym sklepie utrzymuje się czystość a kolejka przy jednej czynnej kasie nie jest taka uciążliwa jeśli otacza Cię świeża przestrzeń. Personel uprzejmy, pani wykładająca towar udzieliła mi wystarczających informacji o towarze a wielki regał ze świeżym pieczywem zdobył moje serce.
Dodatkowym atutem jest parking z kilkunastoma stanowiskami. Jeśli już Biedronka to tylko ta!!!
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.