Byłyśmy z koleżanką w Browarze i naszła nas ochota na kawę. Najpierw chciałyśmy iść jak zawsze ostatnio do Starbucksa, ale wszystkie stoliki były tam zajęte, zdecydowałyśmy się więc na Coffee Team. I to był dobry wybór, tam znalazłyśmy wygodny, narożnikowy stolik, przy którym można było i swobodnie porozmawiać i jednocześnie popatrzeć sobie na przechodzących za szybą ludzi. Obsługa miła i pomocna - barmanka zapytana o różnicę pomiędzy dwoma kawami, które nas zainteresowały udzieliła wyczerpujacej odpowiedzi. Zamówiona kawa bardzo smaczna, aromatyczna, o ciekawym smaku. Otrzymałyśmy ją dość szybko. Moja towarzyszka zamówiła tez ciastko - wyglądało bardzo ładnie, podobno również było smaczne. Polecam to miejsce - miła obsluga i dobra kawa.
Weszłam do Promodu obejrzeć co mają ciekawego. Sklep średniej wielkosci, ale ubrań jest w nim bardzo dużo. Moim zdaniem za dużo, bo przez to trudno cokolwiek znaleźć. Ubrania są powieszone jedno przy drugim, bardzo blisko, trochę trudno się je przegląda, trzeba mieć szczęscie zeby znaleźć coś ciekawgo, albo poświęcić na to naprawdę sporo czasu. przydałaby się lepsza ekspozycja, tak by łatwiej można wszystko szybko przejrzeć. Moim zdaniem w sklepie było też za ciemno, takie oświetlenie sprawia dość ponure wrażenie. O obsłudze nie mogę dużo powiedzieć -jedna ze sprzedawczyń przywitała mnie, ale mimo, ze spędziłam w sklepie sporo czasu nie podeszła do mnie (a klientów w sklepie było mało, więc nie była zajęta obsługą innych).
Bardzo często robię zakupy w Piotrze i Pawle, ale w sklepie tej sieci na osiedlu Stare Żegrze byłam chyba po raz pierwszy. To zdecydowanie najmniejszy Piotr i Paweł w jakim kiedykolwiek byłam a tym samym wybór towaru nie był tak duży jak w innych, większych sklepach. Niemniej byłam tam dzisiaj kupić podstawowe produkty spożywcze, więc w takim kontekście na mały wybór nie mogę narzekać, bo nabyłam wszystko co chciałam. To jednak sklep na mniejsze i średnie zakupy, jeśli chce się mieć pełny wybór rozmaitych produktów to lepiej wybrać się do któregoś z większych sklepów.
W sklepie było czysto, panował porządek, obsługa byłą uprzejma. Kolejki przy kasach średnie, posuwały się dość sprawnie.
To przychodnia, w której pracują weterynarze z prawdziwego zdarzenia. Fachowcy, z rewelacyjnym podejściem i naprawdę wielkim sercem do zwierząt. Przed rozpoczęciem badania/zabiegu starają się uspokoić pacjenta (jego właściciela zresztą też:)), a właścicielowi wszystko dokładnie wyjaśnić. Są cierpliwi, mają dużą wiedzę. Mojemu poprzedniemu psu przedłużyli życie o kilka lat, choć w innym gabinecie nie dawano mu już szans. Teraz chodzę z psem wyłącznie do nich. Można też liczyć na ich poradę w kwestiach nieco wykraczających poza samo zdrowie zwierząt-mi np. polecili bardzo dobrego trenera dla psów.
Przepaliło mi się jedno ze świateł w samochodzie. Sama nie umiem tego wymienić, nie wiem też jaką żarówkę kupić, a nie chcialam czekać do jutro aż mój chłopak wróci z delegacji i się tym zajmie, więc podjechałam do Carmena. To duży serwis więc miałam nadzieję, że taką drobnostkę załatwią na poczekaniu. Weszłam do środka i stanęłam przy ladzie. Nikogo za nią nie było. No nic, stoję i czekam. Po jakiś mniej więcej 2 minutach zjawił się pracownik. Nie przywitał mnie, zapytał tylko "tak, słucham". Powiedziałam o co mi chodzi i czy ktoś może mi pomóc. Pracownik powiedział, że aktualnie wszyscy mechanicy są zajęci i trzeba czekać (tak, zwracał się do mnie w takiej formie. Nie proszę poczekać, czy może pani poczekać ale "trzeba czekać" "trzeba cośtam" itp). Zapytałam ile to może potrwać - powiedział, że nie wie, to trudno określić. Postanowiłam drążyć temat, zapytałam więc ale mniej więcej jak długo - odparł, że nie wie, może być godzina, a może być znacznie więcej, ale można się umówić,- najbliższy wolny termin jest kolejnego dnia.
Cóż, obsługa nie przypadła mi do gustu. Nie chodzi mi o to, ze nie mieli dla mnie czasu, w końcu nie byłam umówiona i liczyłam się z tym, ze wszyscy będą zajęci. Mam zastrzeżenia do podejścia pracownika - nie przywitał się ze mną, był znudzony, mówił półsłówkami, nie starał się nawet wykazać zainteresowania. Szczerze mówiąc odniosłam wrażenie, ze stara się mnie spławić. Cóż, może takimi drobiazgami nie chce im się zajmować.
Wpadłam do "Maca" na kawę i ciastko. Przed lokalem jest dość maly parking - objechałam go dwa razy w kółko, ale wszystkie miejsca były zajęte, zaparkowałam więc kawałek dalej pod Carmanem.
W środku restauracji było czysto, schludnie. Nie było widocznych żadnych śmieci, stoliki były uprzątnięte. Ustawilam się w kolejce do najkrótszej kasy - przede mną były dwie osoby. Jak na MacDonalda, w którym zazwyczaj obsługa idzie szybko stałam w tej kolejce dość długo, aczkolwiek czas jeszcze do zaakceptowania. Sprzedawczyni sprawiała wrażenie zmęczonej, miała niedbałą fryzurę i lekko rozmazany makijaż. Obsługiwała mnie mechanicznie, rutynowo, nie mniej starała się koncentrować na obsłudze. Otrzymana kawa była ciepła, smaczna, ciastko gorące i jak zawsze pyszne. To właśnie lubię w McDonaldzie, że wszystko smakuje zawsze tak samo. oczywiście jakoś potraw jest dyskusyjna i albo to komuś smakuje albo nie, niemniej zawsze smakuje tak samo. Mi osobiście ciastka i lody z Maca bardzo smakują.
Sklepy Venezia są jak nałóg - nie mogę się oprzeć pokusie wejścia do
środka. W sklepie było czysto, buty były efektownie wyeksponowane na półkach. W centralnej części salonu umieszczono obuwie z nowej
kolekcji, po bokach przecenione modele z poprzedniej. Jedna ze
sprzedawczyń stała w pobliżu wejścia i witała wchodzących. Dwie inne
pracownice znajdowały się na sali sprzedażowej. Obejrzałam nową
kolekcję i już chciałam wychodzić gdy moją uwagę przykuły piękne
skórzane botki, przecenione o połowę. Miałam już nie kupować więcej
butów, ale co tam, raz się żyje. Po prostu musiałam jej mieć! Jedna ze
sprzedawczyń zauważyła moje zainteresowanie obuwiem i zagadnęła mnie.
Zapytałam czy jest rozmiar 38, niestety odpowiedź była negatywna.
Pracownica zaproponowała mi przymierzenie numeru 37, który podobno wypada nieco większy. Zgodziłam się, ale niestety buty były za małe.
Sprzedawczyni zaproponowała mi dwa inne modele dostępne w moim rozmiarze, niestety nie spodobały mi się aż tak. Na koniec pracownica zaoferowała, że zadzwoni do innych salonów Venezii w Poznaniu i sprawdzi czy mają dostępny interesujący mnie model. Poprosiła mnie o chwilę cierpliwości i zniknęła na zapleczu. Po kilku minutach wróciła z dobrą wiadomością - poinformowała mnie, że buty są dostępne w innym sklepie. Bardzo miła, zaangażowana obsługa, polecam.
Wystrój Baru jest bardzo prosty, powiedziałabym nawet nieciekawy, ale jest
czysto. Ciekawym elementem jest akwarium - bardzo czyste i zadbane. W
lokalu zawsze znajduje się kilka aktualnych gazet, które można
przejrzeć czekając na posiłek. W karcie znajdziemy szeroki wybór dań z
drobiu, wieprzowiny, ryb, owoców morza, zupy i sajgonki. Na deser owoce w
cieście.
Mimo sporego wyboru dań większość z nich smakuje bardzo podobnie,
niemniej jedzenie jest świeże, smaczne i tanie. Jeśli będzie się
traktować to miejsce jako bar, gdzie idzie się coś szybko zjeść (w
koncu to właśnie takie miejsce) to będzie się zadowolonym. Jeśli
oczekuje się wyszukanej orientalnej kuchni to zdecydowanie trzeba udać
się gdzie indziej.
W lokalu była jedna dziewczyna, która pełniła funkcję
barmanko-kelnerki. Była pogodna, kontaktowa, uprzejma. Orientowała się w
menu - bez zastanowienia czy pytania kucharza wiedziała które dania są
mniej, a które bardziej pikantne, wiedziała też jakie składniki się w
nich znajdują.
Na jedzenie nie czeka się długo, jak już wcześniej wspomniałam jest
świeże i moim zdaniem smaczne, pod warunkiem, że nie traktuje się tego
jako typowej kuchni orientalnej, ale raczej podstawową wariację na jej
temat.
Bardzo smakowały mi jabłka i banany w cieście. Jakiś czas temu
wprowadzono możliwość zamówienia małej i dużej porcji każdego dania
- to dobry pomysł, bo jeśli nie jest się bardzo głodnym to mała porcja
w zupełności wystarcza.
W centrum handlowym M1 znajduje się stoisko z kosmetykami Inglot. Używam lakierów do paznokci i cieni do powiek tej firmy ze względu na bardzo szeroką gamę kolorów, przystępne ceny i niezłą jakość. Tym razem nie miałam zamiaru nic kupować, tak naprawdę przystanęłam przy stoisku tylko dlatego, że czekałam na chłopaka, który poszedł sprawdzić lotto. Dla zabicia czasu zaczęłam więc oglądać kosmetyki. Przyglądałam się akurat podkładom i korektorom do twarzy gdy zagadnęła mnie pracownica i zapytała czy może mi coś doradzić. Odparłam, że nie szukam niczego konkretnego, tak tylko oglądam. Mimo tego sprzedawczyni widząc jakie kosmetyki oglądam zaczęła mi opowiadać o ich właściwościach. Mówiła do jakiej skóry które się najlepiej nadają i jaki efekt dają. W bardzo naturalny sposób wywiązała się między nami rozmowa. Szczególnie zainteresowały mnie korektory pod oczy - sprzedawczyni zaproponowała, że pokaże mi ich działanie na mojej skórze. Widząc jej sporą wiedzę na temat kosmetyków i makijażu zgodziłam się. I faktycznie, super dobrała mi korektor. Wyglądał na skórze tak dobrze, maskował cienie pod oczami i odświeżał spojrzenie, że zdecydowałam się go kupić.
Moim zdaniem taka sprzedawczyni to skarb-potrafi nawiązać rozmowę, zainteresować klienta i tym samymi sprzedać produkt osobie, która nie ma zamiaru niczego kupować:)
Szkoda tylko, że Inglot nie ma w M1 osobnego pomieszczenia, tylko stoisko na otwartej przestrzeni, w oddzielnym lokalu na pewno robiłoby się zakupy przyjemniej. Przydałoby się więcej prywatności, lepsze oświetlenie, bo trochę głupio próbuje się kosmetyki na środku pasażu handlowego, na widoku innych ludzi.
Znajomi zapowiedzieli się, że w poniedziałek wpadną z wizytą, więc trzeba było dokupić jedzenia. Wczoraj byłam w Realu, więc dzisiaj zdecydowałam się na Carrefour. Dojazd do marketu jest dość utrudniony - ze względu na budowę Obi dojazd od jednej strony jest zamknięty, musiałam więc zawrócić, nadrobić drogi i dojechać z drugiej strony. Z uwagi na budowę jest też zmniejszony parking, jest też na nim sporo błota.
W Carrefourze ceny były dość atrakcyjne. Przydałoby się jednak popracować nad porządkiem i ogólnie wystrojem sklepu - zaraz po wejściu na sale sprzedażową poustawiane są duże kosze z przecenionymi/promocyjnymi towarami. Znaleźć tam można wszystko: książki, płyty, naczynia i sztućce na wagę, odzież itp. W większości koszy jest rozgardiasz, nie wygląda to zachęcająco, raczej sprawia wrażenie jakieś wyprzedaży garażowej niż sieciowego sklepu.
Po dotarciu do stoiska z owocami po raz kolejny w Carrefourze zauważyłam ... lekko zgniłe mandarynki. Czyżby to byla wizytówka tego sklepu? Widziałam je tam już kilkakrotnie, uwagi na ten temat pojawiają się też w opiniach innych osób.
Chciałam kupić lody na deser, wybór był średni, np. z szerokiej gamy sorbetów firmy Grycan dostępne były wyłącznie malinowe, ale spokojnie dałoby się coś wybrać. Gdy sięgnęłam po wybrane opakowanie okazało się ono jednak miękkie. Sprawdziłam kolejne opakowania, niestety to samo-wszystkie były miękkie. Zrezygnowałam z zakupu lodów, bo skoro w sklepowej lodówce były one już miękkie, to do domu przywiozłabym kompletnie rozmrożone. To już kolejny raz gdy w tym sklepie spotykam się ze zbyt słabo zmrożonymi lodami, może na stałe chłodziarki są nastawione na zbyt wysoką temperaturę?
Pozytywne zaskoczenie miało miejsce przy kasach - było ich otwarte stosunkowo dużo, więc nie było kolejek i obsługa szła sprawnie. Kasjerka była uprzejma, uśmiechnięta.
Podsumowując ceny w markecie są atrakcyjne, wybór towarów przyzwoity, trzeba jednak popracować nad porządkiem i jakością niektórych produktów.
Douglas w Plazie jest duży, przyciąga wzrok efektownymi witrynami. Weszłam do środka. W sumie nie miałam zamiaru nic kupować, ale powoli kończy mi się puder i chciałam obejrzeć inne. W salonie było czysto, towary stały równo na półkach, wszystko było elegancko wyeksponowane. Praktycznie natychmiast po przekroczeniu progu salonu zostałam przywitana przez jedną z pracownic. Po chwili przywitała mnie kolejna i zaproponowała pomoc - podziękowałam, chciałam się sama rozejrzeć po sklepie. Gdy oglądałam pudry przy stanowisku z makijażem podeszła do mnie następna pracownica i zapytała czy szukam czegoś konkretnego. Nawiązała się rozmowa, podczas ktorej pracownica pokazała mi kilka pudrów. Skupiła się jednak na nieznanych mi markach, pomijając te najbardziej popularne. Była miła i uprzejma, ale miałam wrażenie że proponuje mi tylko jakiś wycinek oferty, całkowicie pomijając największe firmy. Generalnie widać jednak w sklepie bardzo duże zainteresowanie klientem, obsługa jest kontaktowa, życzliwa.
Salon Maxima poleciła mi kosmetyczka. Miejsce zrobiło na mnie dobre wrażenie jeszcze przed rozpoczęciem zabiegu - czysta witryna, bardzo elegancka poczekalnia i profesjonalna, uprzejma recepcjonistka.
O wyznaczonej porze zostałam zaproszona do gabinetu. W przebieralni miałam do dyspozycji szlafrok i jednorazowe klapki. Sam gabinet był bardzo czysty, wyposażony w nowoczesny sprzęt. Kosmetyczka ubrana była w kitel, przed rozpoczęciem zabiegu zadała mi szereg pytań mających na celu ocenić stan mojej skóry itp. Dokładnie wyjaśniła mi też na czym zabieg będzie polegał i jakie są jego zamierzone efekty. Ze sposobu w jaki się wypowiadała mogłam wywnioskować, iż ma ona sporą wiedzę na temat kosmetologii, że doskonale się w temacie orientuje. Odnośnie techniki jej pracy - była delikatna, taktowna, dokładnie taka jaka powinna być według mnie dobra kosmetyczka. Co ważne podczas zabiegu nikt nam nie przeszkadzał, było cicho, mogłam się naprawdę zrelaksować. Ceny zabiegów są na średnim poziomie, nie są najniższe, ale nie są też bardzo wysokie, a wybór jest spory, również zabiegów bardziej specjalistycznych. To miejsce do którego na pewno będę chętnie wracać.
Strona internetowa firmy Oriflame jest ciekawie zrobiona. Na stronie głównej umieszczono duże, przyciągające wzrok zdjęcie. Strona jest estetyczna, czytelna, funkcjonalna. Całość podzielona jest na logiczne części, łatwo się po serwisie poruszać, tak by znaleźć to czego się akurat szuka. Są opisy kosmetyków, promocje itp.
Rossnet.pl to portal internetowy sieci Rossman. Strona ta jest funkcjonalna, można by jednak popracować nad jej szatą graficzną. Na portalu tym znaleźć można wiele ciekawych informacji, mnie zawsze najbardziej przyciągają konkursy. dzięki nim przy małym wysiłku można czasem wygrać coś fajnego, to naprawdę dobra rozrywka.
Lokal jest widoczny już z daleka - czysty, świecące witryny i wyraźne czerwone napisy, szyldy. W środku było bardzo czysto, powiedziałabym wręcz sterylnie. Oprócz mnie w aptece była jeszcze jedna klienta. Farmaceuta uprzejmie mnie przywitał, oprócz leków które chciałam kupić dodatkowo wspomniał jakie towary są aktualnie w promocji. Fachowa, kulturalna obsługa. Warto dodać, że ceny również mają naprawdę konkurencyjne.
Moja przyjaciółka bierze ślub i poprosiła mnie o pomoc w przygotowaniu imprezy, więc udałyśmy się do Centrum Dekoracji na ulicy Królowej Jadwigi. W środku mają olbrzymi wybór zaproszeń i ozdób, tego własnie szukałyśmy. Obsługa w pełni profesjonalna - widać było, że pracownica zna się na rzeczy i w organizacji niejednego wesela brała już udział. Umiała podpowiedzieć pewne rozwiązania, podsunąć pomysły. Ceny przystępne.
Przed Gwiazdką szukając prezentów odwiedziłam m.in. salon Swarovskiego w Starym Browarze. Sklep jest nieduży, ale bardzo elegancki. W środku były dwie ekspedientki, obie powiedziały na mój widok "dzień dobry". Po chwili jedna z nich zaproponowała swoją pomoc. Mają bardzo ciekawy asortyment, musze też pochwalić obsługę - pracownica chętnie pokazywała mi różne drobiazgi, opowiadała o nich, zachęcała do obejrzenia. Umiała doradzić.
Odkryłam niedawno linię lotniczą Air Baltic. Mają oni bardzo dużo interesujących połączeń z Rygi (i połączenie Warszawa-Ryga).
Strona internetowa jest prosta, funkcjonalna, łatwa w obsłudze. Ceny, zwłaszcza jeśli jest akurat jakaś promocja, niesłychanie atrakcyjne. Proces rezerwacji bardzo prosty, płatność kartą nie przysparza trudności. Po dokonaniu rezerwacji otrzymuje się potwierdzenie na maila.
To malutki sklepik w ciągu handlowym na osiedlu Piastowskim. Ceny są wyższe niż w marketach, może nie ma aż tak dużego wyboru, ale towar jest zawsze świeży i dobrej jakości. Miła obsługa - zawsze mozna liczyć na pomoc i poradę. To dobre miejsce by kupić ryby czy ich przetwory, kupuję tam często i jestem zadowolona.
Zapomniałam kupić przecieru pomidorowego więc do Bety weszłam specjalnie w tym celu. W sklepie było raczej pusto, było w nim chyba zaledwie 3 klientów. Sklep jest spory jak na sklep osiedlowy, ale nie robi najlepszego wrażenia. Jest jakiś mało nowoczesny, asortyment też nie jest najlepszy, a ceny są dość wysokie.
Wzięłam przecier i podeszłam do kasy, kasjerka była zajęta rozmową z drugą pracownicą. Szybko skasowała i wzięła ode mnie pieniądze.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.