Wczoraj o godzinie 19.00 uczestniczyłam w spektaklu "Wiele hałasu o nic". Spektakl miał miejsce w Teatrze Osterwy w Lublinie. Hall był ładnie wysprzątany i czysty. Przed schodami prowadzącymi na balkon ustawiony była afisz z informacjami o spektaklu. Panie w szatni były bardzo miłe i z chęcią przyjmowały odzienia wierzchnie. Pani sprawdzająca bilet była bardzo miła i uśmiechnięta. Poszliśmy ba balkon i zajęliśmy swoje miejsca. Krzesła były bardzo wygodne i miejsca były idealne. Pięknie było widać cała scenę! Po ostatnim dzwonku panie zamknęły wejścia i rozpoczął się rewelacyjny spektakl w którym widownia była non stop rozbawiana przez lubelskich i nie tylko aktorów. Po godzinie, która minęła bardzo szybko była krótka przerwa. Zeszliśmy do hallu. Poszliśmy do malutkiej kawiarenki Cafe Teatralna, która mieści się koło szatni. Był dosyć duży tłok. Pospacerowaliśmy po hallu i wróciliśmy na balkon. Po spektaklu zabraliśmy nasze płaszcze i wróciliśmy do domu. Wizyta w teatrze Osterwa w Lublinie była bardzo miłym wieczorem.
Wczoraj wieczorem mama mnie poprosiła, żebym kupiła jej wodę utlenioną fryzjerską. W galerii Venus w Świdniku na parterze koło Rossmanna jest stoisko, w którym sprzedawane są artykuły fryzjerskie. Na stoisku pracuje jedna pani. Zapytałam ją czy dostane u niej wodę fryzjerską 6%. Podała mi mała buteleczkę. Cena była dość wysoka, ale miałam kupić mała i na taką się zdecydowałam. Poprosiłam tą wodę, a pani zapakowała mi produkt w siateczkę i podziękowała za zakupy. Ekspedientka była miła co wpłynęło na to, ze byłam zadowolona z zakupów.
Dziś rano wybrałam się do galerii Venus na małe zakupy. Jakiś czas temu otworzona została tam mała pasmanteria. Chciałam kupić szeroką taśmę do obszycia koca. Stoisko jest bardzo małe, ale ładnie urządzone. Zapytałam panią czy dostanę taśmę/ szeroką wstążkę. Pani pokazała mi jakie wstążki są dostępne. Był dość duży wybór jak na taką mała pasmanterię. Kupiłam potrzebna ilość wstążki. Przy okazji zobaczyłam, ze jest duży wybór akcesoriów do włosów. Zapytałam panią czy dostanę dobre frotki do włosów, które obejma grubą kitkę. Pani pokazała mi rożne i powiedziała, które będą najlepsze dla moich włosów. Wzięłam swoje zakupy, podziękowałam i opuściłam stoisko. Obsługa w tej pasmanterii była bardzo miła i cieszę się, ze mam taki mały fajny punkt koło mojego domu.
Trzy tygodnie z rzędu chciałam skorzystać z usługi / promocji "Środy z Orange". Zależało mi dwóch biletach do kina w atrakcyjnych cenach. Udało mi się dopiero w tym tygodniu ponieważ wysyłałam SMS z kodem o godzinie 00:01 w czwartek tydzień temu. Miałam wtedy pewność, że będę mogła pójść na seans do kina w promocyjnej cenie. W poprzednich tygodniach wysyłałam SMS w czwartek, a w następnym w poniedziałek i niestety, wszystkie promocyjne bilety były już wyprzedane. Ponadto dziś w kasie dowiedziałam się, że Orange ograniczyło pulę biletów promocyjnych i ciężko będzie teraz pójść do kina w ramach promocji "Środy z Orange".
W ramach promocji "Środy z Orange" po seansie kinowym wybrałam się ze znajomymi na pizzę do Pizza Hut. Promocja obejmowała 2 pizze na wynos w cenie jednej. Poszliśmy do lokalu. Było w nim czysto, cicho i przyjemnie. Przy barze stała kelnerka. N barze stał obrazek w ramce informujący o promocji "Środy z Orange". Pani podała nam karty. Usiedliśmy o stolik i wybraliśmy pizze. Od razu zapłaciliśmy za pizzę. Czekaliśmy na nią ok 20 minut. W rym czasie zamówiliśmy sobie coś do picia. Kelnerka przyniosła nam do stolika napoje. Kiedy pizza była gotowa przyniosła ja do stolika i zapytała czy przynieść rachunek za napoje. Powiedzieliśmy, że tak. Zostało nam do wypicia jeszcze polowa napoju, a mimo to pani nie przyszła po rachunek. Kiedy wypiliśmy i czekaliśmy aż przyjdzie i wyda resztę, ona udawała,że nas nie widzi. Poczuliśmy, ze w ten sposób pani wymusza na nas napiwek, a nie chcieliśmy "błagać" łaskawie o złotówkę i wyszliśmy z Pizza Hut.
W ramach promocji "Środy z Orange" wybrałam się ze znajomymi do kina Cinema City w lubelskim Centrum handlowym Plaza. Wcześniej zarezerwowaliśmy bilety. Odbieraliśmy je około godziny 15.20, a seans był o 15.30. Pani kasjerka była bardzo miła. Zapytała nas o to czy mieliśmy rezerwację. Ucieszyłam się, ze rezerwacja działa również w połączeniu z promocją "Środy z Orange". Kiedy pomyliłam się w podawaniu nr telefony i po chwili zorientowałam się, że podałam nie te cyfry co trzeba, pani kasjerka jeszcze aż z uśmiechem na twarzy wystukała wszytko jeszcze raz. Akurat przy naszej obsłudze zacięła się drukarka, ale usterka została naprawiona w tempie natychmiastowym. Odeszliśmy od kasy z biletami i kuponami do Mc Donald's. Zaszliśmy do barku i kupiliśmy popcorn. Zarówno w kasie jak i przy kupowaniu popcornu pracownicy chcieli od nas drobne pieniądze, co było trochę kłopotliwe. Z popcornem i biletami udaliśmy się w kierunku bramek prowadzących do sal. Przy bramce stało 3 pracowników. Przede mną stał wysoki mężczyzna, który nie patrząc na mnie powiedział, w której sali będzie seans. Po czym razem z biletami wepchnął mi do reki kupon na bieliznę pobliskiego sklepu. Sala kinowa była czysta. Dużym minusem jest to, że klimatyzacja jest tak dobra, ze w połowie seansu ubrałam się w kurtkę. O ile jakość obsługi w kasie była bardzo miła, to pan stojący na bramce, nie zachęcał do uczestniczenia w seansie.
Przechodziłam dzisiaj przez ulice Narutowicza w Lublinie. Koło wejścia do Teatru Osterwy stał duży plakat informujący, że wszystkie bilety na spektakl "Wiele hałasu o nic" są w cenie wejściówki i kosztują 15 zł. Promocja obowiązuje w dniach 13, 14 i 15 września. Podeszłam do kasy i zapytałam panią kasjerkę czy można dostać jeszcze bilety na ten spektakl. Kasjerka odpowiedziała mi ,że tak i zapytała, który dzień mnie interesuje. Powiedziałam, że czwartek. Powiedziała mi, ze zostały bilety drugiej kategorii i podała miejsca. Miejsca te mi pasowały i zdecydowałam się na kupno czterech biletów. Zapłaciłam kartą i dostałam cztery bilety na spektakl "Wiele hasłu o nic". Bardzo cieszę się, że teatr zorganizował taką promocję dla widzów. Obsługa w kasie była bardzo miła i przyjaźnie nastawiona.
Wybrałam się dziś wieczorem ze znajomym na piwo do Pubu Gandalf na ul. Niepodległości 13 w Świdniku. Pub mieści się w piwnicy koło starostwa powiatowego. Przed wejściem do lokalu usytuowany jest ogródek. Weszliśmy do lokalu. W środku znajduje się jedna nie za duża sala ze stolikami. Nie było wielkiego ruchu, a większość gości siedziała w ogródku. Wzięliśmy menu z lady i zajęliśmy stolik. Przejrzeliśmy kartę, wybraliśmy to co nas interesowało ii kolega poszedł zamówić. Piwo dostaliśmy od razu,a na sałatkę musieliśmy poczekać. Lokal jest ładnie oświetlony co sprawia, że jest przytulny. Po 15 minutach sałatki były gotowe i pani kelnerka przyniosła nam je do stolika. Wyglądały bardzo apetycznie. Do sałatek podany był gorący podpłomyk z ziołowym masełkiem. jedynym minusem tego pubu jest jedna toaleta koedukacyjna, do której ustawiają się spore kolejki. Wieczór w Pubie Gandalf był bardzo udany.
Wybrałam się dzisiaj z mamą na poranne zakupy do Lidla. Przed sklepem panował porządek, wózki były ładnie poukładane. Podłoga w sali sprzedaży była czysta. Robiłyśmy zakupy spożywcze. W lodówce w miejscu po śmietanie 18% zostało tylko pudełko. Produkty w koszach były ładnie poukładane. Mimo, że dziś był pierwszy dzień promocji to już nie było wielu rozmiarów ubrań. Pani w kasie była bardzo miła.
Wybrałam się z mama na szybkie zakupy do Rossmanna. Chciałam kupić sobie nowy podkład. Sklep Rossmann znajduje się na parterze w Galerii Venus w Świdniku. Jest przestronny i ładnie oświetlony. W sklepie było czysto. Podeszłam do półki, na której stały podkłady AA. Patrząc na gazetkę reklamową wszystkie make up'y miały być w cenie 11.99zł. Jak się później okazało zapłaciłam za niego 13.99zł. 2 zł to nie tragedia, ale szkoda, że ceny w sklepie róznia sie od tych w gazetce. Płacąc rachunek przy kasie dostałam gratis w postaci szamponu.
Podobno dzisiaj (11.09) był ostatni ciepły weekend tego lata, dlatego wybrałam się z chłopakiem na "zakończenie/pożegnanie lata" w Cukierni Finezja w Świdniku. Mieści się ona przy ulicy Wyszyńskiego 12. W środku jest bardzo nowoczesny wystrój i ładne stoliki. Miejsc dla ok 20 osób. Cukiernia posiada własny ogródek. Nie było dużej kolejki i szybko zamówiliśmy deser. Pani poprosiła nas o to żebyśmy usiedli do stolika. Po kilku minutach nasz deser był gotowy. W miedzy czasie do lady ustawiła się spora kolejka (7 osób) i po deser musieliśmy pójść sami. Stolik, przy którym siedzieliśmy nie był czysty i widać było na nim ślady cukru i ciastek. Deser był bardzo dobry, aczkolwiek było w nim mało lodów a bardzo dużo bitej śmietany.Toaleta była czysta i zadbana. W cukierni o godzinie 12 było tylko 2 pracownice. Było to trochę mało szczególnie w momencie kiedy ustawiła się długa kolejka i cześć osób chciała kupić lody, a cześć ciastka, co spowalniało obsługę.
Wybrałam się na wieczorne zakupy do Lidla w Świdniku. W sklepie było czysto. Było dużo promocyjnych towarów. Na sali sprzedaży nie było papierów i zbędnych pudełek. W koszach produkty były ładnie ułożone. Czynne były dwie kasy. Nie było do nich dużych kolejek. Panie kasjerki były bardzo miłe i sympatycznie nastawione do klientów. Bardzo lubię robić zakupy w Lidlu, bo mają ciekawe produkty i miły personel.
Umówiłam się ze znajomym w Klubokawiarni Archiwum na ulicy Akademickiej 4. Lokal jest przestronny i są w nim 3 sale: 2 restauracyjne i jedna klubowa. Usiedliśmy przy stoliku. Przy stolikach były duże numerki. Kolega poszedł zrobić zamówienie. Mówił, że bardzo długo zajęło mu tłumaczenie (zamawialiśmy gorącą czekoladę i frytki). Na zamówienie czekaliśmy 20 minut. Zobaczyliśmy, że kelnerka idzie z dwiema gorącymi czekoladami, ale nie do naszego stolika. Stawia je na stoliku ludzi siedzących po przeciwnym miejscu sali. Oni są zdezorientowani. Kelnerka dowiedziała się , że to nie jest ich zamówienie. Rozejrzała się, smętnym wzrokiem po sali, tak jakby nie wiedziała co ma zrobić. Kiedy przechodziła koło nas powiedziałam jej, że my zamówiliśmy dwie gorące czekolady. Postawiła je na naszym stoliku i nawet nie przeprosiła. Czekolady było mało w tym pucharku, bo 50 % wypełniała bita śmietana. Niestety nie była tez gorąca tylko chłodna. Po kilku minutach przyszło nasze drugie zamówienie - frytki. Porcja też o wiele mniejsza niż zwykle. Poszłam do toalety, ale jej stan był opłakany. Podłoga była brudna. W toaletach nie było papieru, a pojemniki na mydło były puste i zepsute. Wody w umywalce nie dało się odkręcić, bo praktycznie można było wyjąc całą umywalkę. Jestem bardzo niezadowolona z wizyty w tej Klubokawiarni, ponieważ uważam, ze jakość obsługi bardzo się tu pogorszyła i jest słaba ekipa kelnerska.
Dzisiaj odebrałam dokumenty z Zaocznej Policealnej Szkoły Cosinus w Lublinie. Przez dwa lata uczęszczałam do tej szkoły na kierunku organizacja reklamy. Kształcenie w szkole Cosinus jest bezpłatne. Poziom nauczania uważam za wysoki choć niestety troszkę przestarzały. Np. Programy graficzne, na których kształci szkoła nie są wykorzystywane w firmach i agencjach reklamowych. Podejście niektórych nauczycieli do dorosłych ludzi było czasami nie na miejscu. Większość słuchaczy na moim kierunku studiowała dżinnie, a byliśmy traktowani jak dzieci w gimnazjum. Szkoła bardzo dobrze przygotowuje do egzaminu zawodowego. Zajęcia są prowadzone w bardzo ciekawy sposób. W szkole jest dużo zajęć praktycznych. Niestety czasami musieliśmy dopłacać do rożnych "prac kontrolnych", gdyż wymagały one np.: wydruk grafiki na płycie PCV. Sami też musieliśmy kupować przybory. Na innych kierunkach np. fryzjerstwo lub kosmetyka słuchacze maja zapewnione materiały na zajęcia praktyczne. Podczas 2 letniego toku nauczania dużo nauczyłam się na temat reklamy i PR. Mam nadzieję, że ta wiedza zaprocentuje na przyszłość.
Byłam w Lublinie załatwiać różne sprawy. Niestety trafiłam na przerwę w szkole,w której chciałam odebrać dokumenty i musiałam znaleźć sobie jakieś ciepłe miejsce na kawę. Wybrałam się do Mc Donald's na Krakowskim Przedmieściu 52. W restauracji jest bardzo dużo miejsc siedzących. Wszystkie kasy były czynne i nie było dużych kolejek. Zostałam szybko obsłużona. pani przy kasie była bardzo miła. Ciężko mi było znaleźć wolne miejsce ale akurat zwolnił się mały stolik. W restauracji było czysto. Stoliki były wytarte i akurat pani z personelu zamiatała podłogę i myła miejsca w których odstawia się tace. Byłam zadowolona za skorzystanie z usług restauracji Mc Donald's.
Wybrałam się do Rossmanna w celu kupna lakieru pękającego do paznokci. Chciałam kupić czarny kolor. Sklep znajduje się w galerii Venus na parterze. Jest przestronny i ładnie oświetlony. Obeszłam alejki i dotarłam do półek, na których stały lakiery. Pękające były dostępne tylko z jednej firmy. Niestety czarny był niedostępny. Podobna sytuacja była tydzień temu. Inne pękały dosyć brzydko, a kolory były nieciekawe.
Wybrałam się dzisiaj na wieczorne zakupy do sklepu Biedronka. Chciałam kupić jakiś serek i pestki z dyni. Przed sklepem leżały papierki i paragony. W sklepie podłoga była brudna i leżały na niej rożne śmieci. Podeszłam do lady z serkami i oglądałam co mogłabym kupić. Był dosyć duży wybór rożnych serków. Twarożków, serków topionych takich na słodko i na ostro lub słono. Ceny również były dobre i atrakcyjne. Nie mogłam znaleźć nigdzie pestek z dyni ponieważ kiedyś były w pierwszej alejce, a jakiś czas temu w sklepie było przemeblowanie. na sali sprzedaży był pracownik, który zaprowadził mnie do pestek z dyni. Udałam się do kasy. Kasjerka była raczej nie miła. nie przywitała mnie, ani nie pożegnała. nawet na mnie nie spojrzała podczas obsługi. Zwykle osoby pracujące w tej Biedronce są bardzo miłe a tą panią widziałam po raz pierwszy i od razu okazała się niemiła.
Pomagałam bratu w kupnie prezentu dla przyszłego pana młodego na wieczór kawalerski. Chcieliśmy kupić jakąś śmieszną koszulkę, krawat lub fartuszek. Poszliśmy do sklepu z upominkami na Ulicy Lubartowskiej 1 przy Bramie Krakowskiej. Poprosiliśmy o pomoc w wyborze prezentu. Niestety fartuszku były koszmarnej jakości i nadruk wyglądał fatalnie. Koszulki zostały bardzo duże rozmiary same XXL. Zdecydowaliśmy się na taki śmieszny, duży, żarówiasty krawat z napisem zajęty. Mamy nadzieję, że spodoba się na wieczorze kawalerskim.
Brat poprosił mnie o pomoc w wyborze odpowiedniego prezentu dla kolegi na wieczór kawalerski. Poszliśmy do księgarni Ebuch przy Bramie Krakowskiej w celu poszukania jakiejś książki dla młodego małżeństwa. Księgarnia jest bardzo ciasna, ale panuje w niej względny porządek. Po lewej stronie na stojaku stały książki erotyczne: Kamasutra, masaż erotyczny, albumy ze zdjęciami. Najbardziej podobała nam się książka o masażu, ponieważ pła bardzo ładnie wydana. Cena była bardzo przystępna ok 25 zł. Obsługa w sklepie była miła.
Od kilku lat pisze piórem firmy Parker. Nie kupuję nabojów, tylko uzupełniam naboje atramentem z kałamarza. Niestety stary nabój mi się zużył i pióro zaczęło mi cieknąć. Nigdzie nie mogłam kupić pojednawczego naboju. W sklepie papierniczym Bas, który znajduje się blisko miasteczka akademickiego, mogłam kupić pojedynczy długi nabój do pióra Parkera. Weźcie pióro nie cieknie i pisze nim się doskonale. Obsługo w sklepie była bardzo miła. W sklepie jest dużo ciekawych artykułów, ładne zeszyty,teczki długopisy itp. Maja również bardzo duży wybór piór i długopisów, które mogą być idealnym prezentem.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.