W sobotę podczas Warsztatów Fotograficznych "24 godziny z fotografią", jadłam obiad w Barze Pod Zamkową Góra. Bar mieści się na ulicy Tyszkiewicza 18 bardzo blisko rynku i przystanku PKS. Serwowane są w nim dania domowe. W barze jest miejsc na ok 40 osób. Panie serwowały uczestnikom obiad. Jedzenie było bardzo dobre. Ponieważ podczas obiadu mieliśmy zrobić zdjęcie "obiad nieoczywisty" wymyśliłam sobie zdjęcie gdzie potrzebny był mi czysty talerz. Podeszłam do okienka i poprosiłam panią, o czysty talerz. Otrzymałam go bez problemów. Jedzenie było bardzo smaczne, a obsługa bardzo miła. Ceny bardzo atrakcyjne jak na miasteczko turystyczne.
W sobotę (5.11) jechałam do Kazimierza Dolnego na warsztaty fotograficzne. Zdecydowałam się skorzystać z usług transportowych. Dzień wcześniej wykonałam telefon do przewoźnika z pytaniem, czy kurs na pewno się odbędzie. Właściciel powiedział, że tak. Czekałam na przystanku przy ulicy Ruskiej w Lublinie na autobus. Kierowca podjechał na stanowisko ok godziny 10.10. Pasażerowie spokojnie znaleźli miejsca siedzące. Kierowca był bardzo miły. Zapytałam go o bilet studencki. Zaśmiała się i powiedział cenę. Chwile ze mną pożartował na temat cen biletów. Podroż minęła bardzo bezpiecznie i bez problemów. Ceny biletów cą w miarę rozsądne bo za przejazd na trasie Lublin - Kazimierz Dolny zapłaciłam 7zł.
W przerwie miedzy zajęciami wybrałam się ze znajomymi na kawę do Mc Donald's. W restauracji nie było tłoku. Stanęliśmy w kolejce i szybko złożyliśmy zamówcie. Obsługa była bardzo miła. W restauracji było trochę brudno. szczególnie jeśli chodzi o stoliki i podłogę., na której znajdowały się resztki jedzenia. Kiedy już usiedliśmy do stolika, jedna z kobiet, które pracują w restauracji zaczęła sprzątać podłogę przed kasami.
Wybrałam się w niedzielę wieczorem z mamą na zakupy do Galerii Venus. Mama chciała kupić sobie sukienkę wizytową. Wybrałyśmy się do nowo otwartego sklepu Bialcon w Galerii Venus. Bardzo lubiłyśmy ten sklep jak znajdował się w Carrefourze. Na początku same pooglądałyśmy same, a następnie pani ekspedientka pomagała nam w wyborze sukienek.Bardzo podobało mi się jak pani się nami zajęła, pokazywała nam rożne sukienki i zajmowała nas rozmową. Pani bardzo dobrze się nami zajęła i pomagała w wyborze sukienki. Zdecydowałyśmy się na sukienkę szara a, e z ładnymi weselszymi aplikacjami niż w sklepie Lara Fabio. Cena sukienki wynosiła 170 zł. Chciałabym być obsługiwana w taki sposób w każdym sklepie. Dostałyśmy z mamą jeszcze 5 % rabatu.
Wybrałam się w niedzielę wieczorem z mamą na zakupy do Galerii Venus. Mama chciała kupić sobie sukienkę wizytową. Na samym początku wybrałyśmy się do sklepu Lara Fabio, który mieści się naprzeciwko schodów ruchomych na pierwszym pietrze. W sklepie była jena pracownica. Oglądałyśmy z mamą sukienki i bardzo spodobała nam się jedna szara z ładna aplikacją. Wzięłyśmy rozmiar L do zmierzenia. Niestety okazał się za duży i nie mogłam znaleźć rozmiaru M. Zapytałam panią i w bardzo sympatycznej rozmowie doszłyśmy do wniosku, że manekin jest ubrany w M. Ponieważ dopiero zaczynałyśmy zakupy poprosiłyśmy panią ekspedientkę o odłożenie nam tej sukienki. Pani była bardzo miła. jedyną wadą tej sukienki była cena, która wynosiła 210 zł. W sklepie było bardzo ładnie i czysto. Produkty, były ładnie wyeksponowane.
W niedzielę rano pojechałam z bratem na Dworzec PKP w Krakowie po bilet do Lublina. Na dworcu czynne były dwie kasy całodobowe. Na szczęście nie było długich kolejek. Pani w kasie bez problemów sprzedała mi bilet, ale w dziwny sposób popatrzyła na mnie jak powiedziałam, z płace gotówką. Poczułam się jakoś dziwnie zmieszana. Wkoło kas było czysto.
Wybrałam się na zakupy do sklepu Avita na ulicy Czarnowskiej w Krakowie. Chciałam kupić jakieś produkty na drogę powrotna do Lublina i alkohol na wieczór. W sklepie było czysto. Produkty wyglądały świeżo i były ładnie pookładane. Na stoisku z wędlinami obsługa była bardzo miła. Sklep jest bardzo przestronny i dobrze robiło mi się w nim zakupy.. Obsługa w kasie też była miła. fajne miejsce blisko miasteczka studenckiego AGH.
W piątek naszła nas ochota na spróbowanie jakiegoś dobrego piwa. Koleżanka podpowiedziała nam, gdzie pójść by spróbować dobrego piwa. Na ulicy Lea 90a jest sklep z alkoholami, w którym można dostać bardzo ciekawe piwa, których dotąd nigdzie nie piłam. Ceny były średnie ok 5zł za butelkę. Pani była bardzo miła i przez chwilę z nami pożartowała i doradziła czego warto spróbować. Mimo późnej pory i święta obsługa była bardzo miła. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona.
W sobotę postanowiwszy zamówić ze znajomymi pizze na wynos. Zdecydowaliśmy się za poleceniem kolegi na Pizzerię Dragon. Pizzeria miała bardzo fajną ofertę zamów 2 weź 3. Zamówienia dokonaliśmy telefonicznie ok godziny 17.00 na pizze mieliśmy czekać ok 50 minut. Około godziny 18.00 zaczęliśmy się niepokoić dlaczego nigdzie nie ma pana z pizzerii. Okazało się, z pan nie, może znaleźć bloku. W końcu po telefonie mu się udało. Pizza była bardzo smaczna. Rozmowa telefoniczna bardzo rzeczowa, tylko z dostarczeniem były problemy.
W sobotę wybraliśmy się ze znajomymi w Krakowie na kręgle. Na początku sprawdziliśmy oferty w internecie i zdecydowaliśmy się skorzystać z usługi Fantasy park w krakowskiej Plazie przy Alei Pokoju 44. Było nas 7 osób. Podobało nam się, że Fantasy park ma specjalną ofertę dla studentów kręgle w określonych godzinach za 50% taniej. Pani w kasie była bardzo miła. Zapłaciliśmy jej i dostaliśmy buty na zmianę. Usiedliśmy przy torze i mieliśmy super zabawę przez 2 godziny. Podobało mi się, że przy stoliku leżały ulotki dla osób, które dopiero rozpoczynają swoja przygodę z kręglami. Opisane w niej były wszystkie zasady. Podczas zabawy zdecydowaliśmy się na zakup piwa. Niestety tutaj cena była bardzo wysoka - 9 zł za 0.5l. Obsługę uważamy za bardzo miła i strasznie podobało nam się na kręglach w Fantasy Parku
W piątek wybrałam się ze znajomymi do Parku Wodnego w Krakowie. Znajduje się on na ulicy Dobrego Pasterza. Bardzo cieszyliśmy się, że aquapark jest czynny także w Dzień Niepodległości. Ceny biletów były dość wysokie bo wybraliśmy się na 2 godziny i za bilet studencki zapłaciliśmy po 28 zł/os. Obsługa w kasie była miła. Ciszyłam się, że mogę zapłacić za wejście kartą. Przeszłam przez bramkę i udałam się do przebieralni i szafek. Na początku miałam problem z zamknięciem szafki, ale w końcu się udało. Przeszłam przez salę z prysznicami i weszłam na główną halę basenową. Park wodny w Krakowie oferuje szereg atrakcji. Na początku mieliśmy problem ze znalezieniem odpowiedniego miejsca by wejść do basenu bo wszędzie strzałki prowadziły do wyjścia z wody. Podczas dwugodzinnej zabawy byliśmy bardzo zadowoleni. Osoby pilnujące były w miarę uprzejme, ale czasami było widać, że ratownicy się nudzą. Jednak jak mieliśmy pytania to odpowiadali na wszystkie. Kiedy kończył się nasz czas na basenie poszliśmy pod prysznice i tutaj było bardzo zimno. Było to bardzo nieprzyjemne uczucie. Poszłam się osuszyć i przebrać a następnie przeszłam przez bramkę i oddałam numerek. Ponieważ nie zostało mi dużo czasu zdecydowałam się na to by pójść do szatni i skorzystać z suszarek, które się tam znajdują. Czas spędzony w Parku Wodnym uważam za bardzo udany.
W czwartek pojechałam w odwiedziny do mojego Brata do Krakowa. Wieczorem wybraliśmy się na spacer po wieczornym Krakowie. Brat zaprosił mnie na piwo do CK Browaru. Pub i restauracja mieści się na ulicy Podwale 6-7 koło teatru Bagatela. W restauracji był bardzo duży tłok, jedyne miejsca siedzące znaleźliśmy przy barze. Podeszliśmy do Baru i chcieliśmy złożyć zamówienie. Kelnerka kazała nam usiąść i poczekać ktoś do nas podejdzie. Więc usiedliśmy i tak czekaliśmy grubo ponad 5 minut. W końcu podeszła do nas kelnerka i złożyliśmy zamówienie. Po kolejnych 5 minutach stanęło przed nami zamówione piwo. Siedząc przy barze obserwowałam pracę barmanów i byłam zdziwiona jak przygotowują grzańca. Wiem, że w knajpach praktykuje się wstawianie granica do mikrofali, ale sądziłam , ze taka knajpa przygotowuje go inaczej, no ale niesyty się pomyliłam. Później zdenerwowała mnie wypowiedz kelnerki, która zaczęła klnąc, ze klienci ją wkurzają a wszystko to działo się koło mnie... Zachowanie było bardzo nie na miejscu!!! Kiedy już wypiliśmy nasze piwo, mój brat skinął na kelnerkę i poprosił ja o rachunek. Było mi przykro, że jest tak słaba obsługa w takim miejscu. Kelnerki były porozgłaszane i każda wygadała inaczej.
Po zakupieniu biletu na pociąg PKP TLK do Krakowa poszłam do saloniku prasowego Relay po gazety na podróż. Przeszłam pomiędzy alejkami i wybrałam poniedziałkowego Newsweeka. Poszłam w kierunku kasy. Wkoło kasy i wejścia na zaplecze leżało pełno papierów i jakiś gazet. Wzięłam ze sobą jeszcze wodę na podroż i czekałam w kolejce, aż zostanę obsłużona. W końcu przyszła kolej na mnie. Pani była bardzo miła. Za zakupy zapłaciłam kartą, ale zdenerwowała mnie sytuacja, że terminal został mi tak podany, że osoby za mną widziały mój pin itd. Obsługa była miła,ale te papiery bardzo burzyły obraz tego saloniku. poza tym cena wody była bardzo wysoka, bo za mała butelkę zapłaciłam 3 zł.
Wybrałam się na długi weekend do brata do Krakowa. Ponieważ na trasie Świdnik - Lublin są utrudnienia związane z budową drogi S17 wybrałam się wcześniej po bilet na Dworzec PKP. Przed Dworcem głównym w lublinie jest średni parking na około 25 samochodów, ale ciężko tam znaleźć wolne miejsca i trzeba parkować w okolicznych uliczkach. Weszłam do głównej hali dworca i oniemiałam. Wszystkie kasy były czynne a w każdej stało ok 30 osób. Do pociągu miałam jakieś 30 minut. Na szczęście znalazłam kolejkę, która najszybciej się posuwała. Pani kasjerka była bardzo uprzejma i rzeczowa. Szybko uwinęła się z długą kolejką. W pozostałych kasach obsługa szła o wiele wolniej. Dokonałam płatności kartą, dostałam bilet w bardzo ładnej okładce i miałam jeszcze 20 minut do odjazdu pociągu.
W sobotę byłam na zakupach w Galerii Venus. Wraz z bratem poszłam na poziom nar 1 w celu kupna zimowych butów. Weszliśmy do sklepu Gold Boot. W sklepie był spory ruch. Podeszliśmy do pudełek po lewej stronie gdzie znajdowały się skórzane buty męskie. Brat po przymierzał różne buty, ale stwierdził, że wszystkie są bardzo twarde. W sklepie było ciasno i ciężko się w nim poruszać szczególnie pomiędzy pudełkami. Pracownice sklepu zajęte były rozkładaniem pudelek i obsługą innych klientów.
W sobotę byłam na zakupach w Galerii Venus. Poszłam do Apteki Vita Centrum po jakieś niedrogie leki przeciwbólowe. czynna była jedna kasa i był przez to mały bałagan. Po 5 minutach odstanych w kolejce przyszłą kolej na obsługę mojej osoby. Poprosiłam panią farmaceutkę o jakieś tanie leki przeciwbólowe 400mg. Pokazała mi rożne i zasugerowała iibum. Chciałam zapłacić kartą, ale płatność wymagała 5 zł. dlatego poprosiłam o drugi listek. Trochę denerwują mnie te limity, bo są sprzeczne z prawem i każdą kwotę można zapłacić kartą. Ale obsługa w aptece była miła. podobało mi się , ze zaraz przy wejściu do apteki znajduje się kącik zabaw dla dzieci. Zwróciłam na to uwagę, ponieważ przyszedł pan z małym chłopcem i poszedł się tam bawić.
W sobotę wybrałam się z rodzina do Lublina na zakupy. Mój brat chciał kupić sobie zimowe buty. Zajechaliśmy do sklepu Deichmann przy ulicy Witosa 6. Sklep mieści się w Galerii Lubelskiej. Przed galeria jest duży parking, ale ciężko tam zaparkować dużym samochodem, bo jest bardzo ciasno. Już wcześniej upatrzyliśmy buty dla brata w tym sklepie i teraz pojechaliśmy do niego by mógł je zmierzyć. W sklepie nie było czysto. Z lewej strony przy damskich kozakach leżały papiery z butów. Chciałam zmierzyć buty i aby usiąść musiałam sama te papiery poskładać bo nie było miejsca na ławeczce. Pracownicy sklepu latali miedzy półkami i nikt nie podchodził do żądnego klienta w celu pomocy. Podeszłam do moich rodziców i brata. Zdecydowali się na kupno tych butów, które oglądaliśmy. Podeszliśmy do kasy. Mama chciała zapłacić kartą visa, ale terminal odmawiał posłuszeństwa, mimo, że na koncie były środki. Pani kasjerka mówiła, że to oni mają cały dzień problem z kartami płatniczymi. Spróbowaliśmy zapłacić jeszcze inną kartą ale niestety terminal nie działał. W końcu zadziałał, ale na kartę na chip. Nie było to dla nas koniecznie ok, bo chcieliśmy zapłacić kartą kredytową.
W piątek po zajęciach moja koleżanka Ukrainka chciała skserować książkę do referatu. Ponieważ byłam w jej posiadaniu, a ona słabo zna polski poszłam z nią do ksero. Najbliższe czynne ksero było na ulicy Armii Wojska Polskiego vis a vis Centrum Krwiodawstwa. Xero znajduje się w piwnicy. Schodzi się do niego po stromych schodach. W pomieszczeniu było ciepło. Może zmieścić się tam ok 10 osób. Przy kserze pracowała 1 osoba. Chłopak, który nas obsługiwał był bardzo miły. Koleżanka bez problemu z nim się dogadała, ja stanowiłam coś w rodzaju asekuracji. W tym punkcie możliwe jest drukowanie, ksero czarno-białe i ksero kolorowe. Obsługa bardzo miła, choć ceny średnie.
W piątek po zajęciach a uczelni wybrałam się ze znajomymi na szybka kawę do Mc Donald 's na Krakowskim Przedmieściu. Weszliśmy do restauracji i na szczęście nie było dużych kolejek. Zwykle siadamy na pietrze, ale tym razem z powodu braku czasu zdecydowaliśmy się na stolik na dole, zaraz przy kasach. W restauracji było czysto, ale na podłodze było trochę okruchów. Na szczęście jak tylko usiedliśmy przy stoliku pani pozamiatała podłogę. Przy kasie obsługiwał nas młody chłopak. Ponieważ na stojakach nie było słodzika, poprosiłam go o słodzik, a on natychmiast położył mi go na tacy i wrzucił kilka do stojaka. Kiedy już mieliśmy całe zamówienie siedliśmy do stolika. Po mniej więcej 20 minutach podszedł do nas ten sam chłopak, który nas obsługiwał i zaproponował nam dolewkę kawy! Zapytałam czy to jakaś promocja a on żartując powiedział, że czasami robią taki gratis dla klientów. Ja z tym spotkałam się po raz pierwszy. Ponieważ byliśmy pierwszymi osobami, do których podszedł miał przy nas jakieś problemy z termosem i trochę się z nim siłował, ale w miarę sprawie mu to poszło. Tego dnia obsługa była bardzo miłą.
W czwartkowe przedpołudnie robiłam małe zakupy w sklepie spożywczym Oskar na ulicy Narutowicza 13. Znajduje się on koło przystanku autobusowego "Plac Wolności". Jest to nieduży sklep spożywczy. Nie jest to sklep samoobsługowy. Jest w nim dość ciasno. Weszłam do sklepu i podeszłam do lady po prawej stronie. Stała tam pani kasjerka. Zapytałam ją z czym są drożdżówki. Pani była bardzo uprzejma i odpowiedziała na moje pytania. Wybrałam drożdżówkę i poprosiłam ekspedientkę o wodę niegazowaną. Zapytała mnie czy może być Cisownianka, a ja jej odpowiedziałam , że tak. Obsługa w sklepie była bardzo miła, ale jest on tak ciasny, ze więcej niż 10 osób w nim się nie zmieści.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.