Profil użytkownika
Poszukiwacz Jakości
Opinie użytkownika (31)
Spotkałam się z...
Spotkałam się z pracownikiem z dużą wiedzą i kulturą osobistą, ale jednocześnie mocno zdystansowanym w kontakcie, co nadawało nieprzyjemną atmosferę rozmowie. Sztywne maniery, pewna sztuczność zachowania - nie tak buduje się relację z klientem.
Niestety, miałam nieszczęście...
Niestety, miałam nieszczęście trafić na pracownika, który choć świetnie znał plan obsługi, wiedział, co proponować itp., to przerosła go obsługa systemu. Ostatecznie zamiast w salonie, musiałam swoją sprawę załatwić na infolinii.
Obsługa sprawna i...
Obsługa sprawna i miła, bez nachalnego proponowania produktów dodatkowych, co doceniam.
Czasem są problemy...
Czasem są problemy z czekaniem w kolejce, ale ogólnie nie spotykam się na Orlenie z niemiłą obsługą.
Niestety, na Poczcie...
Niestety, na Poczcie bez zmian. Zależy, na jaką osobę się trafi. Może być sprawnie i sympatycznie, ale też bardzo długo i wrednie.
Wiele stacji przechodzi...
Wiele stacji przechodzi rebranding, co świetnie wpływa na komfort pobytu na Lotosie. Obsługa zazwyczaj miła i sprawna.
Lekki minus za...
Lekki minus za nachalność w proponowaniu produktów dodatkowych. Doceniam jednak za rzetelną wiedzę i umiejętność odpowiedzi na moje dość szczegółowe pytania dotyczące produktów inwestycyjnych (IKZE, IKE).
Pracownicy są zorientowani...
Pracownicy są zorientowani w ofercie, chętni do pomocy. Doceniam za naturalne podejście i tworzenie miłej atmosfery.
Pracownicy są kompetentni,...
Pracownicy są kompetentni, proponując produkty odnoszą się do własnych doświadczeń z nimi. W ostatnim czasie poprawiła się szybkość obsługi.
Tutaj jest różnie....
Tutaj jest różnie. Są kawiarnie, w których trafiłam na świetną, miłą i sprawną obsługę. Były i takie, gdzie jakiekolwiek pytanie czy prośba były traktowane jako niechciane utrudnienie ich pracy.
Od dawna jestem...
Od dawna jestem zachwycona Paczuchą i jej komentarzami co do śledzenia przesyłki i obsługi paczkomatu. Nowoczesne, ciekawe podejście.
Kawiarni w Jarocinie...
Kawiarni w Jarocinie nie ma zbyt wiele. Te, które powstały w ciągu kilkunastu ostatnich lat, albo przerażają cenami, albo słabą ofertą. Pinacolada należy do tej drugiej grupy. Pierwsze wrażenie po wejściu do lokalu jest miłe - wnętrze jest estetyczne i ciekawie urządzone. Goście mogą zasiąść na wygodnych fotelach lub kanapach w kwieciste wzory. Pierwsza pomarańczowa lampka ostrzegawcza zapala się, gdy bierzemy do ręki dwa rodzaje menu. Z niewiadomej przyczyny jedno zawiera desery i czekolady, drugie kawy, napoje zimne, alkohole i jedzenie. Oba menu nie są zbyt zachęcające pod względem wizualnym. Umieszczone w nim zdjęcia przypominają pliki clip-art. No cóż, nie wszyscy są grafikami. Niestety, problemy pojawiają się także przy składaniu zamówienia. Kelnerka ciągle prosiła, by jeszcze raz i głośniej powtórzyć życzenie. Mimo to ciągle miała wyraz dezorientacji na twarzy. Po kilku minutach przyniosła zamówienie - z tym, co przedstawiliśmy, zgodne było tylko piwo i jeden z dwóch deserów. Do tego okazało się, że kelnerka nie potrafiąc uparcie zrozumieć, o co prosimy (mimo cytowania nazw z menu) dorzuciła zamiast deseru pinacolada zwykły deser (dwie kulki lodów i bita śmietana) i do tego jakiś mocno alkoholowy drink. Na nasze zdziwienie tłumaczyła się, że nie zrozumiała zamówienia.... Co do samej jakości deserów oraz jeszcze czekolady na gorąco - domowej roboty desery są bardziej godne uwagi.
Kotlińska stacja Lotos...
Kotlińska stacja Lotos do tej pory należała do jednych z moich ulubionych. Po pierwsze, ceny benzyny należą często do najniższych w okolicy. Po drugie, zawsze mogłam liczyć na miłą obsługę. Do tej pory nie zdążyłam nigdy wysiąść z samochodu, a już podchodził któryś z sympatycznych panów, żeby zatankować auto. Tym razem musiałam zająć się tym sama, choć na stacji nie było innych klientów. Ogólnie nie mam problemów z tankowaniem samochodu - sęk w tym, że na tym Lotosie na co dzień obowiązuje inny standard. Nic, przebolałam to, zatankowałam auto i weszłam do sklepu. Pani za ladą nie przywitała się, nie uśmiechnęła, odburknęła cenę i spytała o kartę na punkty. Oprócz takowej, podałam także kartę płatniczą. Musiałam pomylić się przy wpisywaniu PIN-u, bo transakcję odrzuciło. Panienka nie dała mi nawet szansy poprawić tego błędu, od razu zażądała gotówki. Na pożegnanie nie miałam już co liczyć.
Tesco na ulicy...
Tesco na ulicy Majkowskiej jest jednym z większych w Kaliszu, o ile nie największym. Powierzchnia sprzedażowa jest bogata w różne produkty, które są dobrze uporządkowane i uzupełniane. Niestety, duży procent towarów nie ma cenówek - jest to szczególnie widoczne przy stoiskach ze sprzedażą przykasową. Ceny nie są złe, choć są markety, które mogą pochwalić się niższymi. Dużym minusem dzisiejszej wizyty była szybkość obsługi. Z kilkunastu kas czynne były bodajże 4, co przy aktualnym natężeniu klientów było zbyt małą ilością. Żeby zapłacić za zakupy, czekałam w kolejce około 10 minut. Uwaga - przede mną były tylko 4 klientki. Opóźnienie wynikało z winy pani przy kasie, która długo kasowała produkty. Pozwoliła też na sytuację, gdy klientka przypomniała sobie, że jeszcze miała coś kupić i wróciła na kilka minut między półki. W tym czasie ruch przy kasie został wstrzymany.
Obsługa w ostrowskim...
Obsługa w ostrowskim Grycanie była na wysokim poziomie. Pracownicy byli uśmiechnięci i mili. Nie ograniczyli się do zwrócenia uwagi na klienta tylko podczas składania zamówienia. Kawiarnia jest czysta i zadbana. Zamówienie zostało podane szybko.Uwagę przyciągała ekspozycja lodów. Dekoracje były bogate i kolorowe. Przyciągały wzrok do witryny z lodami swoją oryginalnością. Były bardzo dobrze dobrane pod względem kolorystycznym. Nie były zniszczone lub zbytnio naruszone. Gablota z koktajlami była estetyczna i zadbana. Dzbanki stały w lodzie. Jednak nie było żadnych przyciągających uwagę dekoracji.Pracownik szybko uzyskiwał informacje o zamówieniu. Dłuższą niż wymaganą do takich czynności chwilę zajęło mu nabicie zamówienia na kasę. Całość była przedłużona przez dwukrotne proponowanie dodatkowych produktów/promocji, jednakże pracownik mógł to uczynić ze względu na brak osób oczekujących w kolejce za mną. W trakcie wizyty pojawił się drugi pracownik (nie doczytałam imienia na identyfikatorze). Pracował głównie przy stolikach. Sprzątając z nich, zagadywał sympatycznie do klientów, czy im smakowało, czy może jeszcze czegoś sobie życzą itd. Żegnał ich też, gdy odchodzili. Pracownica, która przyjmowała zamówienie, starannie dbała o czystość stolików, sprzątając z nich na bieżąco. Zamówienie podała z uśmiechem i miłym komentarzem. Pracownica trochę zbyt uparcie próbowała zachęcić do wyboru produktów z akcji Miodowe Specjały. Po pierwszej odmowie jeszcze raz zwróciła uwagę na te nowości w chwili zamawiania kawy.Stoliki w rogach kawiarni są kiepsko oświetlone, panował przy nich delikatny półmrok, który nie każdemu może odpowiadać.
W piątek drugiego...
W piątek drugiego listopada dostałam informację, że mam oczekiwać na paczkę od kuriera. Do tej pory kurier dostarczał mi przesyłkę następnego dnia, nawet, jeżeli - jak w tym przypadku - była to sobota. Weekend minął, przesyłki nie ma. Cóż, mimo wszystko dzień opóźnienia to niedużo. W poniedziałek już o godzinie 8.00 miałam telefon od kuriera z pytaniem, jak do mnie dojechać. Nim zdążyłam wyjaśnić, pan w telefonie zaczął tłumaczyć, że jest teraz w Pleszewie i właściwie gdybym do niego podjechała odebrać tą paczuszkę... Zadziwił mnie jego sposób pojmowania pracy kuriera. Ale jako że i tak tam się wybierałam, pochopnie zgodziłam się na taką wersję. Kurier odnalazł mnie na parkingu pod jednym z marketów i beztrosko zaparkował w sposób blokujący kilka samochodów. Paczuszka okazała się trzema wielkimi paczkami, które trudno było mi unieść, a co dopiero zmieścić w swoim małym aucie. Kurier wykazał się uprzejmością i inicjatywą i zapakował mi te kartony - przy okazji zasłaniając pole widzenia wstecznego lusterka... Przeprosił raz jeszcze za sytuację, tłumacząc się, że jest na zastępstwie i na co dzień ma po prostu inny rejon i szybko odjechał. A ja z paczkami w samochodzie odjechałam do domu. I to tyle, jeżeli chodzi o przesyłki wiezione przez kurierów Ups prosto do domu...
Media Expert w...
Media Expert w Galerii Kalisz jest w pewien sposób autonomiczny. Ma osobne wejście, co jest dużym plusem dla sklepu, który staje się tym samym bardziej widoczny. Wiąże się to jednak z koniecznością dbania o czystość wejścia, o czym pracownicy zdawali się zapomnieć. Na szczęście wewnątrz sklepu już było pod tym względem lepiej. Sala jest przestronna, dobrze rozplanowana. Oglądając dział AGD bardzo długo musiałam czekać na wolnego pracownika obsługi. Było ich zdecydowanie za mało w stosunku do ilości klientów. Kilkanaście minut oczekiwania zostało mi wynagrodzone miłą rozmową z kompetentnym pracownikiem. Nie tylko zadawał on trafne pytania i dobrze przedstawiał sprzęt. Swoim luźnym sposobem mówienia (lecz nie wchodzącym w mowę potoczną) oraz przykładami z życia wprowadzał bardzo dobrą atmosferę do rozmowy. Gdyby wszyscy sprzedawcy pracowali w ten sposób, nie byłoby bankrutujących sklepów.
W pleszewskim Media...
W pleszewskim Media Expercie poszukiwałam pralki i lodówki. Z lekkim drżeniem wchodziłam do środka - stan parkingu napawał obawą co do stanu wewnątrz. Mianowicie nawierzchnia była nierówna, nie było linii wyznaczających miejsca parkingowe a wszędzie leżały śmieci. Na szczęście strach okazał się niesłuszny - wewnątrz zachowano czystość. Sklep jest mały, trochę ciasno rozplanowany. Działy są dobrze opisane. Pracownik, z którym rozmawiałam na sali sprzedażowej, był uprzejmy. Szybko podszedł i nie zaczął rozmowy od szablonowego "w czym mogę pomóc". Zadał kilka ogólnych pytań dotyczących potrzeb, ale nie wdawał się w szczegóły. Podczas prezentacji oferty odwołał się do zasygnalizowanych preferencji. Atutem było nie przeciążanie percepcji nadmierną ilością omawianych produktów - ograniczał się do 3-4. Niestety, nie utrzymywał kontaktu wzrokowego. Ogólnie zachowywał się sympatycznie, wprowadzał miłą atmosferę.
Wchodzę do sklepu...
Wchodzę do sklepu i szukam wzrokiem czegoś ciekawego. W tym czasie ochroniarz stojący przy wejściu niemile mierzy mnie wzrokiem, tak samo, jak klientkę, która wchodzi za mną. W sklepie słychać cichą muzykę, jest mało ludzi. Podłoga jest czysta, ubrania na pierwszy rzut oka schludnie porozwieszane. Chodzę po sklepie przeglądając wieszaki. Są one miejscami rozstawione w sposób uniemożliwiający wygodne przechodzenie między nimi. Obok jednego na podłodze leżą zrzucone z półki baleriny. Znajdując sukienkę, której nie ma w moim rozmiarze, na wieszaku zauważam także ubranie z dwiema dziurami widocznymi od razu. Zabieram sukienkę i szukam pracownika, którego znajduję dopiero przy kasie. Dwie panie, które tam są, obsługują klientkę, obie mają identyfikatory. Czekam, aż skończą i do nich podchodzę. Mimo to nie przerywają rozmowy, dopiero po około 30 sekundach zwracają na mnie uwagę. Jedna z nich odchodzi, druga pyta, w czym może pomóc. Nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, nie uśmiecha się. Pytam ją, gdzie mogę znaleźć spodnie widziane na wystawie i czy sukienka, którą mam w ręce, jest dostępna w rozmiarze M. Odpowiada, że spodnie znajdę przy wejściu, a sukienka na pewno jest w moim rozmiarze dostępna. Okazuje się, że wisi w całkiem innym miejscu niż reszta tego fasonu. Pracownica nie czeka za mną, nie podaje mi sukienki w prawidłowym rozmiarze, zachowuje się nieuprzejmie. Mimo to dziękuję za pomoc i idę do przymierzalni. Pomieszczenia są czyste, nie ma tam żadnego pracownika. Następnie udaję się do kasy. W koszach ustawionych przy nich są –oznaczone cenowo – rękawiczki, skarpetki oraz dwa rodzaje portfeli. Jest otwarta jedna kasa, nie ma żadnej kolejki. Pracuje przy niej druga z kobiet zauważonych wcześniej. Od razu bierze sukienkę do skasowania, mówiąc przy tym „dzień dobry” (bez uśmiechu czy kontaktu wzrokowego). Mówi cenę, pakuje sukienkę do reklamówki. Płacę, razem z resztą dostaję zakupioną sukienkę. Pracownica żegna mnie cichym „do widzenia”. Wychodzę ze sklepu. Sposób zapakowania sukienki sprawił, że była potem mocno wygnieciona.
