Nagrodę z klubu super obserwatora zamówiłam 9.07. Zgodnie z regulaminem okres oczekiwania jest dość długi, więc nastawiłam się, że dojdzie gdzieś po moim powrocie z urlopu. Pozytywnie zaskoczył mnie telefon kuriera już po dwóch tygodniach od zamówienia. Fakt, okres długi, ale patrząc na regulaminowy uwinięto się z wysyłką szybciej. Nagroda była dobrze zabezpieczona, wysłana kurierem, więc doręczono ją szybko i w całości.
Em., dziękujemy za opinię. Cieszy nas to, że jesteś zadowolona z realizacji zamówienia nagrody w Klubie Super Obserwatora. Pozdrawiamy, zespół portalu.
W lokalu panowała...
W lokalu panowała cisza i porządek. O ile drugie jest plusem, to cisza była dość denerwująca, szczególnie, że przy jednym stoliku państwo dość intensywnie i głośno omawiali interesy, co nawet spotkało się z dość ostentacyjną zmianą stolika przez pewnych klientów, których 'ich sprawy nie interesowały'. Przyszliśmy szybko zjeść obiad, więc nie narzekaliśmy, ale nie wyobrażałbym sobie siedzenia dłużej, czy spokojnego obiadu/kolacji w takich warunkach. No chyba, że ktoś jest bardzo wścibski i lubi sobie posłuchać innych gości. Menu dostaliśmy bardzo szybko i tu nastąpiło kolejne rozczarowanie. Mieszkając w Legnicy odwiedzaliśmy - ze względu na mały wybór lokali - Efez regularnie i bardzo często delektowałam się pieczonym serem. W aktualnym menu nie ma go, a wegetarianie zostali pominięci. Nikt nie pomyślał o zestawie obiadowym dla niejedzących mięsa. Głodni i zerkający na zegarek nie szukaliśmy innego lokalu, ale w normalnych warunkach, gdyby nie umówione spotkanie chwilę później z pewnością skierowalibyśmy się do restauracji, gdzie choć jedna obiadowa pozycja w menu wskazuje na większe zainteresowanie klientami. Miał być obiad, musiałam się posilić fast foodem.. na szczęście tu menu nie nawaliło i znalazłam tortillę bez shoarmy, kebabu, czy innych tego typu dodatków. Dania dostaliśmy dość szybko, przyznam, że były bardzo ładnie podane a wielkość tortilli była imponująca. Wprawdzie potem okazało się, że już zawartość składników nie jest tak spora, ale jak na tą cenę i pojemność mojego żołądka była wystarczająca. Mąż coś pobąkiwał, że porcje malutkie w porównaniu do tych kiedyś, ale jedzenie bardzo mu smakowało. Kelnerka była uprzejma, cały czas była uśmiechnięta, oraz szybko reagowała na nasze zamówienia, czy np. prośbę o rachunek.
Byłam średnio zadowolona z zakupu w tym miejscu. Fakt, że nie było kolejki i szybko otrzymałam zamówienie, ale sucha buła, którą miałam przyjemność jeść zdecydowanie nie była warta tej ceny. Zapiekanka była krótka i wąska, za to na gdzieś 5 centymetrowym cieście, przez co na wierzch zużyto śladowe ilości składników jak na taką porcję. Do tego polana była skromnie, rozwodnionym keczupem, przez co w ogóle nie było czuć smaku innych składników niż bułka. Fakt, zapchać się nią można było, ale chyba nie o to chodzi? Stoisko wyglądało estetycznie, surówki sprawiały wrażenie świeżych. Panie przez cały czas zajmowały się przygotowywaniem posiłków - jedna szykowała bułki, druga siekała kapustę. Pierwsze wrażenie pozytywne, ale jak reszta posiłków jest przygotowana tak, żeby jak najniższym kosztem przygotować wielką porcję to radzę omijać to miejsce..
Do tej pory zamawialiśmy tam zawsze pizzę, ale tym razem zdecydowaliśmy się na zestawy obiadowe. Pani kelnerka szybko przyniosła nam menu. Była przy tym uprzejma. Na początku w uszy rzuciła nam się cisza - nie była puszczona żadna muzyka, a spora liczba klientów, plus kącik zabaw przy którym bawiła się trójka dzieci sprawiało, że siedziało się tam niezręcznie. Na szczęście po jakimś czasie pojawiła się muzyka. Dania dostaliśmy dość szybko, były ładnie podane. Moje było smaczne, choć przyznam, że cena jak na taką lokalizację i rodzaj tania przeciętna. Podobne wrażenie miał mąż - ponieważ w jego daniu była ogromna porcja frytek, a przy tym niewielka ilość mięsa. Gdyby proporcje były porównywalne cena byłaby z pewnością atrakcyjniejsza. W lokalu było czyściutko, ładnie. Wszystko zadbane i urządzone w jednym stylu. Jednak patrząc na ceny i jakość potraw korzystając z usług tego miejsca będziemy mając ochotę na pizzę.
Malutkie Tesco, ale przynajmniej szybko można zrobić w nim zakupy. Niestety, już przy wejściu klientów atakował niemiły zapach, który nasilał się przy stoisku z warzywami. Brakowało kilku towarów, więc musiałam jeszcze chodzić po innych sklepach. Problem był także z cenami towarów - były tak poukładane, że ciężko było rozgryźć, która cena jest do którego towaru, więc konieczne było szukanie czytników cen. Otwarte były dwie kasy, wystarczająco jak na ilość klientów w tamtym momencie.
Wiadomo, że w aktualnym czasie najbardziej interesującymi wieszakami w sklepie są te, z towarami przecenionymi. Niestety, trafiłam na moment metkowania obniżek, co uniemożliwiło dokładne przejrzenie towaru. Pani w najciekawszym miejscu postawiły stół blokujący dostęp do ubrań. W reszcie sklepu panował porządek, rzeczy ładnie wisiały, choć trochę rozczarowały mnie przecenione zniszczone rzeczy - np. z widocznymi na pierwszy rzut oka dziurami. Do przymierzalni nie było kolejek, więc mogłam spokojnie przymierzyć całą furę wybranych rzeczy. Niestety, rozmiarówka będąca w tym sklepie moim odwiecznym wrogiem jeszcze bardziej się pogorszyła. Nigdy nie zrozumiem, kto te metki przyszywa tak, że raz M jest na mnie dobre, a innym razem XS za duże? Że XS bywa ciasnawne przyzwyczaiłam się, bo takie ubrania są zazwyczaj niewielkie w biuście, ale żeby XS przy misce HH/I było luźne? Od razu widać, że coś jest nie tak.. Wyszłam ze sklepu wprawdzie z 3 sukienkami, ale przyznam, że czułam mały niedosyt, bo ze względu na dziwną rozmiarówkę kilka ślicznych rzeczy musiałam odwiesić, a przez brak dostępu do ubrań nie przejrzałam wszystkiego co mnie interesowało. Pani przy kasie była uprzejma, również nie było kolejek, więc trafiłam na dobry moment. Tylko zdziwiła mnie reklamówka, w którą zapakowano towar. Liczę, że to brak reklamówek, a nie nowy wymysł sklepu, żeby pakować ubrania w białe reklamówki jak ze spożywczaka.. ;)
W sklepie panował porządek, a znalezienie towarów było dość łatwe. Udało mi się kupić wszystko, czego szukałam. Jedynie w koszach z towarami przemysłowymi czasami panował nieład. Były otwarte chyba 3 kasy, co było niestety za małą ilością, szczególnie, że w kasie do której stanęliśmy byliśmy ostatnimi klientami, więc za moment była zamykana. Pani obsługująca nas była uprzejma.
Autobus, jak zazwyczaj bywa na początku trasy przyjechał punktualnie. Mimo, że siedziałam w środku autobusu większość trasy uprzyjemniały mi głośne rozmowy kierowcy z kolegami (?), a potem kolegą. Wydaje mi się, że w przypadku jednak odpowiedzialnego zawodu kierowca powinien skupić się na jeździe, a już ton rozmowy słyszany w prawie całym wozie był przesadą. Kiedy kolega opuścił pojazd kierowca zaserwował jadącym głośną muzykę. Czasami zdarza się, że kierowca jest choć odrobinę wyrozumiały i puszcza ją cicho.. Niestety nie tym razem i mimo bardzo kiepskiej drogi i dalekiej odległości mojego siedzenia skupienie się, czy odpoczynek po ciężkim dniu byłyby niemożliwe. Jak widać autobus to prywatny folwark kierowców - jak nie spotkania ze znajomymi, to dyskoteka.
Moja pierwsza przejażdżka MPK po powrocie z urlopu.. I od razu denerwowałam się. Poszłam spacerem na zakupy do Biedronki, a widząc, że zakupów jest więcej niż przewidywałam podeszłam na przystanek. 403 odjechało mi prawie przed nosem, więc poszłam na przystanek 103. Miał być z 2-3 minuty, więc zadowolona czekałam na autobus. Jednak po 10 minutach zaczęłam się denerwować kalkulować, czy wracać na przystanek 403, czy cierpliwie czekać. Stwierdziłam, że bez sensu biec z zakupami i to był błąd. Po 20 minutach pojawił się autobus. Za 2 minuty miał być następny, więc nie mam pojęcia, czy był to następny kurs, czy używając nomenklatury kierowców 'wypadł z trasy', co się na mojej drodze zdarza ostatnio często.
Pierwsze wrażenie.. Kupiłam nocleg w Hotelu, a przed wejściem widzę, że to 'pokoje gościnne'. Będąc już w pokoju zorientowałam się, że to nie przypadek, bo na hotel, a tym bardziej trzygwiazdkowy standard jest dość niski. Fakt, jest czysto, ale zdjęcia są ładnie obrobione i przygotowane (dużo żywych kwiatów etc.), a w rzeczywistości stylizacja na rubensowskie czasy polega na wstawieniu tandetnych elementów, które spotkamy w wielu dawno nieremontowanych mieszkaniach. Rzeczywiście, przypominało to niedrogi pensjonat/pokoje gościnne. Panie w recepcji były bardzo uprzejme. Z uśmiechem odpowiadały na każdą prośbę. I to chyba najlepszy aspekt tego miejsca - życzliwa obsługa. Śniadanie świeże i smaczne, każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Kupiłam nocleg w tym hotelu w promocji, więc narzekać nie powinnam. Ale gdybym zapłaciła pełną kwotę czułabym się bardzo rozczarowana wykorzystaniem słowa 'hotel' w ofercie i na stronie, oraz standardem miejsca. Patrząc na cenę jaką zapłaciłam jestem zadowolona. Choć chyba nie na tym powinna polegać oferta grupowych zakupów.
Pojechałam tego dnia do Biedronki. Skorzystałam z mapki na oficjalnej stronie sklepu.. I bardzo się rozczarowałam. Wysiadłam, pokręciłam się po miejscu, gdzie miała być Biedronka i zwątpiłam w swoją orientację w terenie. Zapytałam pierwszej osoby, potem drugiej.. I utwierdziłam się, że Biedronki w tym miejscu nie ma. Potem ją znalazłam, na tej ulicy, pod podanym adresem, ale kilka przystanków dalej. Biedronce dziękuję za zmarnowane dodatkowe bilety i poświęconą prawie godzinę na chodzenie w kółko i pytanie zdziwionych ludzi o coś, czego nie ma. Ale jak Biedronka nie wiem, gdzie ma sklepy, to i przechodnie mogą nie wiedzieć, prawda?
Polubiłam tą pizzerię, ale tym razem oceną będzie 'tylko 4'. Wprawdzie pizza przyjechała wcześniej, niż deklarowała pani odbierająca telefon, a do tego była smaczna.. Ale była też zimna, a patrząc na odległość od lokalu + opakowania termicznie, jakie ma obsługa powinna być naprawdę gorąca. Więcej zastrzeżeń nie mam, ale trochę szkoda, bo widać, że pizza mogła być dostarczona szybciej i w cieplejszej postaci.
To nie był mój szczęśliwy dzień, jeśli chodzi o MPK. Pierwsze co, to odjechał mi wcześniej tramwaj (bodajże 10) z Leśnicy. Wysiadłam z autobusu, już byłam blisko tramwaju, a on zwyczajnie odjechał. Nie miałabym za złe, gdyby nie to, że były dwie minuty przed czasem, a sporo osób w ten sposób się przesiada, więc motorniczy powinien uszanować, że od przystanku autobusowego do tramwajowego jest do przejścia kawałek. To nie był jednak koniec problemów. Chciałam później z Pilczyc dojechać w stronę centrum. Kiedy byłam po drugiej stronie ulicy odjechał tramwaj, ale nie martwiłam się, bo widziałam, że na pętli już czeka tramwaj plus. Na spokojnie podeszłam do przejścia dla pieszych, odczekałam swoje na trzech światłach.. I po chwili kręcenia się po przystanku widząc, że tramwaj plus nie przemieszcza się w stronę przystanku spojrzałam na rozkład. Moje zdziwienie było spore, bo wg rozkładu poprzedni tramwaj powinien właśnie w tym czasie jechać, a przecież minęło kilka minut. Prawie codziennie jestem świadkiem (czekając na autobus 103) odjeżdżającego po 2-3 minuty wcześniej 403.. Ale tym razem przekonałam się, że te 2-3 minuty mogą spowodować nawet 20 minutowe czekanie na kolejny środek transportu. Przecież autobus, czy tramwaj mający taki czas mógłby tą minutę dwie odczekać na przystanku. Dla motorniczego to niewiele, a dla przesiadający się bardzo dużo. Nie mówiąc o tym, że i na leśnicy i na pilczycach tramwaje wyjeżdżały z pętli, więc po prostu motorniczym bardzo się spieszyło i nie uszanowali rozkładów.
Na razie dokonaliśmy z mężem tylko rezerwacji w tym hotelu, ale bardzo podobał mi się dobry kontakt oraz życzliwy personel. Mam nadzieję, że podobnie będzie, kiedy już w hotelu zjawiliśmy się. Rezerwowałam mailowo noclegi w tym hotelu. Byłam w szoku, kiedy po kilku minutach otrzymałam odpowiedź. Rezerwacja dokonana w sposób życzliwy i szybki. Fakt, nie udało nam się zarezerwować pokoju, jaki chcieliśmy, ale to już nie wina obsługi hotelu.
Tydzień temu, podczas podróży z MPK, czytając lokalne wiadomości dowiedziałam się, że na Rondzie Reagana panował bałagan, ponieważ z powodu wyładowań elektrycznych towarzyszących burzy nastąpiła awaria elektronicznych tablic. Co ciekawe informacja dotyczyła tylko jednej, konkretnej lokalizacji.. A jadąc tego samego dnia widziałam, że tablica nie działa również koło stadionu, a podczas powrotu popołudniu na placu Jana Pawła II wyświetlał się tylko pierwszy autobus.. Widocznie nie mieli pojęcia, że to raczej zwykła awaria, która opanowała wiele punktów w mieście. Albo próbowali zwalić winę, na kwestie niebędące ich winą;p
Nieświadoma jeszcze niechlujstwa w tym sklepie, czekając na przystanku weszłam w celu zakupu wody mineralnej. Jedna rzecz, liczyłam, że zdążę na autobus, bo niestety pogoda sprawiła, że bardzo miałam ochotę coś wypić. Niestety, kolejki jakie zastałam spowodowały, że moje pragnienie zmusiło mnie do czekania na kolejny autobus. W sklepie był porządek, rzeczy były logicznie ułożone, przez co szybko dorwałam małą butelkę wody.. Jednak przez kolejki były ogromne. Na początku otwarta była tylko jedna kasa, w której chwilę później stało spokojnie z 10 osób. Moment później otwarta została druga kasa, ale mimo to w każdej kolejce stało z 5-6 osób. A była niedziela, wiadomo że sporo osób robi zakupy w wolny dzień..
Przyznam, że po tym co dzisiaj zobaczyłam w tej Biedronce długo nie miałam apetytu, a dodatkowo będę chyba każdą paletę/karton z którego biorę towar oglądać dziesięć razy. Weszłam zrobić szybkie zakupy - potrzebowałam 3 konkretnych rzeczy do sałatki i kakao. Szło całkiem sprawnie, dopóki nie poszłam po ogórki konserwowe. Ze słoików na górnej warstwie była wyszarpana tektura, jednak do nakrętek były przyklejone jej resztki. Pomyślałam, że coś się rozlało i już miałam sięgać po słoik z kartonu niżej, jednak to co zobaczyłam wywołało jedynie odruch wymiotny (przepraszam, ale musiałam to napisać!). Pod obklejonymi kartonem słoikami były jeszcze dwie warstwy. Jak się okazało kartony niżej również były zalane jakimś płynem, a sam karton oraz leżące na nich słoiki (na dolnej części) były porośnięte białą 'futerkową' gęstą pleśnią. Warstwy pleśni było sporo, była na wszystkich kartonach, z czego można wysnuć wniosek, że zalanie było intensywne, a pleśń rozwijała się na tych kartonach dłuższy czas. Nie wiem, czy pracownicy tej Biedronki mają problem ze wzrokiem, czy są takimi niechlujami, ale jedno jest pewne. Nigdy więcej tam nie zajdę i radzę wszystkim patrzyć dokładnie na kupowane tam towary.. Skoro produkty spożywcze są obrośnięte pleśnią, nie chcę nawet wiedzieć, jakie zagrożenia czyhają na nas kupując w tym miejscu. Kolejek nie było, szybko zrobiłam zakupy, ale to za mało, żeby wybaczyć to, co zobaczyłam.
Mały sklepik, a mimo to zawsze kiedy z jakąś potrzebą tam idę dostaję poszukiwany towar. Nawet nie zauważyłam wcześniej, że mają tu artykuły przemysłowe, a kiedy szukałam maszynki do golenia były dostępne. Takie produkty jak cukier puder, czy drożdże też nie stanowią problemu.. Pan prowadzący sklep uprzejmy, stara się zawsze zagadać uprzejmie do klienta.
Po raz kolejny jestem pozytywnie zaskoczona tym sklepem. Spieszyłam się dzisiaj, dlatego nie widząc szukanego produktu poprosiłam pracownicę o pomoc w znalezieniu. Pani była uprzejma i od razu zaprowadziła mnie do stoiska, na którym były tego typu produkty. Do tego niskie jak na taki sklep ceny (e Żabce za ten sam produkt zapłaciłam ostatnio prawie 3 razy tyle, a sklep powierzchniowo porównywalny).
Po uruchomieniu tramwaju plus pod stadion linie zostały poucinane, a pod stadionem zrobiono 'przystanek przesiadkowy'. Z mojej obserwacji wynika, że bardzo dużo osób z takiej przesiadki korzysta. Niestety, MPK nie potrafi dopasować rozkładów tak, żeby były optymalne dla pasażerów. Albo trzeba czekać 12 minut na przesiadkę (więc jazda z 40 minut wydłuża się do ponad 50), albo trzeba biec w szybkim tempie, żeby motorniczy nie odjechał sprzed nosa. Dzisiaj zastałam drugą sytuację. Autobus 103 spóźnił się o 2 minuty, przez co tramwaj już czekał na przystanku. Oczywiście nikt nie pomyślał, żeby przystanki były blisko siebie, przez co pasażerowie muszą biec ok. 100 metrów, nie mając pojęcia czy motorniczy na nich zaczeka. Jestem młoda i sprawna, więc mogę się kawałek szybko przebiec, ale dzisiaj jechały kobiety z wózkami, a przecież z MPK korzystają także starsi ludzie, oraz osoby niepełnosprawne. Ledwo podjechaliśmy na przystanek 103, a tramwaj zaczął ruszać. Motorniczy widząc biegnące osoby zatrzymał się, ale panie z wózkami biegły w stresie.. A wszystko ryzykując -w mieście wiecznych spóźnień i często niepojawiających się autobusów/tramwajów - niespełna minutowym spóźnieniem. Na dworze panował zaduch, w tramwaju było również za ciepło, ale mimo oznaczenia jako pojazd klimatyzowany klimatyzacja włączona nie była.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.