Straszna obsługa! Chciałam wypłacić z konta 250 zł i sprawdzić stan konta. Przede mną stło jedno małżeństwo tylko, którzy wpłacali pieniądze. W banku spędziłam ok. 20 min. aż. Pan kasjer prowadził jakąś niepotrzebną dyskusję np. pytał państwa czy wydać im pieniądze w bilonie po 1 czy 2 zł. Wogóle robił jakieś problemy z wydawaniem pieniędzy, tłumaczył cały czas państu w jakim bilonie wyda im resztę. Żartował typu: cyt: Przygotować Państwu reklamówkę na bilon, żartowałem.
Kiedy już podeszłam do kasy i zapytałam o stan konta to pan podał kwotę na głos. Klient, który stał za mną słyszał ( w innym banku piszą na kartce, żeby reszta banku i klientów nie słyszała). Jak już pisałam wcześniej chciałam wypłacić 250 zł niestety nie mogłam ponieważ Pan powiedział, że może mi wypłacić jedynie wielokrotoność 100 zł. więc albo 200 albo 300 zł.
Po raz kolejny kontaktowałam się w sprawie niedziałającego internetu blue connect, który nadal nie działał w Sopocie, podczas gdy w Gdańsku działał bez problemu. Kila krotnie prosiłam konsultantów, żeby zgłosili to do działu technicznego (zgłaszałam to w dniach 8 styczeń, 3 razy w niedzielę 11 stycznia i 12 stycznia) Pierwsze zgłoszenie przyjął dopiero konsultant 12 stycznia, Który powiedział, że w ciągu 60 godzin powinnam dostać odpowiedz i powinno to być zrobione, chyba, że problem jest bardziej złożony. Z powodu braku informacji zadzwoniłam w piątek, bo 60 godzin minęło, do biura i zapytałam co ze zgłoszeniem. I tu konsultant zaczął cały czas kłamać, mimo, że powiedziałam, żeby tego nie robił bo pracowałam jako konsultant i wiem na jakich systemach pracują i co mogą a czego nie. Mówił np. że wcześniejsze zgłoszenia z 8 i 11 stycznia np. są tylko on ich nie widzi. To jest nieprawda, ponieważ wszystko zapisuje się w systemie. Poza tym konsultanci tamci nie zapytali mnie o adres co jest konieczne dla techników, którzy chcą to sprawdzić, bo skąd niby mają wiedzieć którą stację mają sprawdzać, skoro nie znają w przybliżeniu miejsca gdzie nie odbiera. Poza tym chciałam, żeby ten konsultant przyjął skargę na konsultantów, którzy nie przyjęli zgłoszenia. powiedział, że jak nie podam nazwisk to nie przyjmie. Nie zapisałam nazwisk. Mógł jednak coś z tym zrobić, ponieważ wszystkie rozmowy są zapisywane (nie mylić z nagrywaniem), w tego typu firmach wszystko jest zapisywane w celu ochrony danych. Nawet na konto jak się nie wchodzi to i tak wiadomo z kim ktoś rozmawiał. W związku z tym konsultant mógł np. napisać @ do koordynatora. Udziela mi informacji,że zgłoszenie może być rozpatrzone w ciągu 60 godzin lub jeśli jest skomplikowane to w dłuższym terminie. Na moje pytanie jak długim, nie umie określić. zadałam pytanie czy w nieskończoność, to powiedział może być. To żadna odpowiedź. Dodam, że internet od soboty działa, niestety nikt do tej pory nie pofatygował się, żeby do mnie zadzwonić w sprawie zamknięcia zgłoszenia. Chociaż tak powinno być. Żenujące.
Obsługa bardzo miła. Tankowałam gaz, po naciśnięciu przycisku, pan przyszedł bardzo szybko, pierwszy powiedział dzień dobry. Poszłam do kasy była Pani z Panem. od razu po wejściu powiedzieli pierwsi dzień dobry. Chwilę czekałam na zatankowanie gazu ale sprzedawcy byli mili. Pani wypisała fakturę i od razu dała magnes z promocji, która teraz jest. Nie musiałam się upominać.
Po wejściu na stację poprosiłam panią o zatankowanie gazu, pani od razu poszła i w tym momencie na stacji nie było żadnego sprzedawcy. Po jakiś 2 minutach wyszła pani z zaplecza. Była dość miła od razu zapytała mnie w czym pomóc. Powiedziałam, że czekam na gaz, w tym czasie wszedł chyba jej znajomy bo zaczęła z nim rozmawiać. Musiałam przerwać rozmowę, żeby zapłacić za gaz. Pani ta nie dała mi też należnego z promocji madagaskar magnesu, musiałam się o niego upomnieć
Bardzo nieprzyjemna atmosfera jak już się wejdzie. Na stoisku mięsnym stała 1 pani, druga myła szyby od lodówki. Jak podeszłam to pani nr 1 wyszła na zaplecze (uciekła) po chwili wyszła i bardzo nieprzyjemnym głosem powiedziała słucham. Druga pani w tym samym czasie myła cały czas szyby. Po chwili Pani nr 1, która wcześniej uciekła przy mnie powiedziała do tej drugiej żeby to szybko kończyła i stanęła na stanowisku. W sklepie niewielu klientów, więcej sprzedających niż kupujących. W momencie kiedy podeszłam do kasy przyszła niezadowolona pani ze stoiska z pieczywem. była niezbyt miła
W dniu dzisiejszym, w trakcie mojej pracy zadzwonił Pan z firmy ubezpieczeniowej. Zapytał czy rozmawia ze mną, po czym nie pytając czy mogę i mam czas, zaczął recytować, lub czytać gotowe formułki. Było to bardzo sztuczne. Nie byłam w stanie Panu przerwać i powiedzić, że nie mam teraz czasu. Po jakiś 2 minutach Pan zadał jakieś pytanie. Nie podobała mi się forma rozmowy. Bo była to sucha recytacja. Kiedy powiedziałam, że nie mam teraz czasu rozmawiać, to pan nawet nie przeprosił, gdy już jasno zasugerowałam, że mi przeszkodził i nie zapytał czy mogę teraz rozmawiać. Nie przeprosił, nie zapytał czy może zadzwonić później i powinien zapytać o dogodny dla mnie termin. Powiedział tylko aha i dowidzenia. Chociaż konsultant powinien mówić do usłyszenia. Bo przecież się nie widzimy, więc stwierdzenie do widzenia nie ma tu sensu, mimo, że tak się mówi, profesjonalny konsultant powienien mówić do usłyszenia.
W niedzielę kilkakrotnie dzwoniłam z problemem blueconnecta. Posiadam telefon i laptopa mam służbowego. Laptopa używało kilka osób. Laptop i telefon są służbowe na koncie z innymi telefonami, nie posiadam więc żadnych kodów, na podstawiwe, których konsultant może udzielać inforacji i ja o tym wiem bo byłam konsultanem, zresztą nie po to dzwoniłam. Internet działał w Gdańsku a nie działał w Sopocie. Wnioskuję więc, że to wina jakiejś stacji przekaźnikowej. Moją jedyną prośbą jeśli chodzi o konto było to, żeby konsultant przyjął zgłoszenie techniczne i wpisał przy tym koncie. Taka możliwość istneje. Niestety żaden z konsultanów tego nie zrobił. Kazali mi za to czyścić komputer i wymyślali inne rzeczy, które oczywiście nie pomogły a ja nadal nie mam w sopocie internetu a w Gdańsku działa bez problemu.
W sklepie towar jest poukładany i odpowiednio oznakowane. Dzisiaj wyjątkowo na wszystkich stanowiskach była obsługa. Panie zajmowały się obsługą klienta a nie rozmową między sobą. W sklepie są nowe sprzedawczynie, dlatego np. obsługa jest wolniejsza, ale nowy zawsze musi się czegoś nauczyć i od razu nie będzie mu szło bardzo dobrze to zrozumiałe. Ta obniżona ocena nie wynika z tego. Wynika z tego, że pani na pieczywie, która nie jest nowa, była niesympatyczna.
Nie działał mi internet blueconnect w Sopocie, natomiast w Gdańsku działał bez problemu. Zadzwoniłam do biura obsługi. Pan był bardzo miły i powiedział w sumie co mam zrobić. Powiedział żebym odinstalowała wersję, z której korzystał i zainstalowała inną. Niestety jak się później okazało nie udzielił mi innych niezbędnych inforacji. Nie miałam sterowników, nie mogłam zainstalować nowej wersji a starą usunęłam i zostałam bez niczego.
W sklepie czysto i meble odpowiednio opisane. Niestety jeżeli chodzi o obsługę to wszyscy sprzedawcy stali w głębi sklepu i skupieni byli na rozmowie. Nie byli zainteresowani obsługą czy pomocą klientowi. Mimo, że w sklepie znajdowało się kilka osób. Nikt nie podszedł do żadnego z klientów, żeby zaoferować pomoc.
W sklepie znajdowało się bardzo mało ludzi. Sprzedawcy zajmowali się rozmowami między sobą. Poszłam na dział z telefonami. Przy stanowisku gdzie stoi komputer i sprzedawca obsługuje, przy komputerze było aż 4 sprzedawców, którzy byli na portalu nasza klasa oglądali jakieś dziewczyny i komentowali, bardzo głośno się śmiali. żaden z nich nie zainteresował się czy w czymś pomóc, wogóle nie zwracali uwagi na klientów, byli zbyt zajęci sobą
Weszłam do apteki przy okienku stały 2 panie sprzedające, nie było klientów. Powiedziałam dzień dobry, nie odpwoiedziały zajęte rozmową. Stałam przy okienku ponad minutę zanim pani powiedziała proszę. Zapytałam o plastry śląskie (na odciski) pani powiedziała, że nie ma. Nie zaproponowała innych, sama o to zapytałam. Powiedziała jakąś nazwę. Nie pokazując. Musiałam znowu o to poprosić. Poszły gdzieś w głąb apteki szukać, nie mogły znaleźć. Kłóciły się o to gdzie jedna z nich je przełożyła, w tym czasie zadzwonił telefon. Jedna z pań odebrała( tel. stał przy okiennku), Pani rozmawiała sobie z córką a ja stałam przy tym okienku. Po jakimś czasie Pani udało znaleźć się plastry. Pani nie potrafiła mi nic doradzić i była bardzo nieprzyjemna.
Tankowłam gaz i Pan do zatankowania gazu przyszedł bardzo szybko. Niestety jak poszłam zapłacić to już nie było tak miło. Sprzedawcy (pan i pani) rozmawiali, nie zwracając na mnie uwagi. Czułam się jak intruz. Stałam tak ze 2 min. Jak przerwałam to pan na chwilę przerwał rozmowę, i szybko znowu powrócił do rozmowy. Kiedy stałam przy kasie, bo czekałam aż pan zatankuje gaz, sprzedawca wyciągnął przy mnie plik pieniędzy i liczył. Może ze 3 tys. Nie poszedł na zaplecze. Wydaje mi się, że nie powinno tak być bo to stwarza zagrożenie. Nie wiadomo kto jest złodziejem i czy jak to zobaczy to nie zrobi napadu
Panie dla mnie są bardzo miłe i uprzejmne. Nie wiem z czego to może wynikać. Jak Pani zobaczyła, że idę do kasy to biegła żeby usiąść na kasie. Wogóle była bardzo miła. Nigdy nie pokazywałam, że jestem tajnym obserwatorem. Może dlatego, że od zawsze domagałam się swojego, więc kiedyś pani zapytałam czy podejdzie i może mnie zapamiętała. Niestety 1 klientka stała przy pieczywie i mimo, że 3 sprzedawczynie stały obok i plotkowały i się śmiały to żadna nie podeszła do klienta. W sklepie niestety wędliny nadal nie są najświeższej jakości. Nie ma cocacoli z nową promocją. Stoi jeszcze ze starej dostawy.
Byłam dzisiaj mile zaskoczona obsługą w tym supermarkecie. Panie były jakieś bardzo miłe. Zajmowały się klientem. Co prawda co do świeżości wędlin nic się nie zmieniło. Panie naprawdę pracowały, wykładały towar na półkach. Jak podeszłam do kasy to pani już tam była i nie musiałam czekać, co prawda nie było klientów. Ale zawsze musiałam czekać nawet jak nie było klientów bo pani gdzieś sobie wychodziła a dzisiaj siedziała w kasie. I była miła, nawet się uśmiechała.
Na półkach towar powykładany. Niestety na stoisku mięsnym towar niezbyt świeży widać to już po wyglądzie. Jest to sklep samoobsługowy z kasami. Po zrobieniu zakupów i podejściu do kasy, na kasie nie było pani kasjerki. Pani kasjerka obsługiwała klientkę na stoisku z pieczywem. Musiałam więc stać i czekać ok. 3 min. na panią. Mimo, że w sklepie nie było innych klientów a reszta Pań, które pracują chodziły po sklepie ze szklankami z herbatą i kawą. Pani nie poinformowała mnie, że siatka jednorazowa jest płatna
Jak zwykle w biedronce jestem zadowolona z towaru i obsługi. Towar dobrej jakości powykładany na półkach. Panie w kasach miłe. Jedyna rzecz, która mi się nie podobała to harcerki przy kasach, które miały pomagać w pakowaniu zakupów. Ogólnie nie lubię jak stoją i pakują za pieniądze ponieważ uważam, że harcerstwo nie na tym polega i nie po to zostało stworzone. Ideą harcerstwa była pomoc innym, potrzebującym a nie zbieranie pieniędzy na wycieczkę. Ale pomijając już ten fakt, to harcerki, które stały przy kasach to była tragedia. Stały z minami męczeniczek, niezadowolonymi, w rękach trzymały otwarte reklamówki i nikomu nie pomagały pakować zakupów. Nie zapytały się nawet czy spakować. Bardzo nieprzyjemnie się na nie patrzyło. Były bardzo niezadowolone z życia. Pierwszy raz widziałam takie niezadowolone harcerki przy kasach. Naprawdę był to dla mnie bardzo nieprzyjemny widok.
Kupowałam buty. Była jedna sprzedawczyni. Pani zaczęła obsługiwać kogoś kto kupował sznurówki podczas gdy ja zaczęłam oglądać buty. W tym samym czasie weszła druga klientka, która zaczęła przymierzać buty. Musiałam się obsługiwać sama. Druga klientka mierząca buty też była pozostawiona sama sobie. Klient kupił sznurówki i wyszedł, pani, która mierzyła buty też wyszła. Ja jescze szukałam nr. Sprzedawczyni nie podeszła do mnie, tylko zaczęła wprowadzać coś do komputera. Kiedy wybrałam sobie sama nr buta, poszłam z pudełkiem do kasy. Pani była miła i jak zapytałam o pastę do butów to mi doradzała.
28 grudnia wracałam z Lublina do Gdańska. Zdecydowałam się na połączenie PKS w związku z niewywiązania się z usługi w firmie Kewin tego samego dnia o 8 rano. Autobus, który został podstawiony był bardzo stary i myślę, że niesprawny. Zdecydowałam się na tą podróż, bo musiałam dostać się do Gdańska a nie miałam innego transportu. Po wyjechaniu z Lublina miał problem w podjechaniu pod górkę. Do Warszawy dodarł po po ponad 3 godzinach. Nie zrobił żadnej przerwy. Zatrzymał się na dworcu zachodnim, kiedy wyszłam skorzystać z toalety o czym powiedziałam, po powrocie widziałam jak autbus odjeżdża. Biegłam więc za autobusem, krzycząc, żeby się zatrzymał. Miało być 5 min. przerwy. Odjechał po ok. 3 min. Na szczęście zobaczył mnie, bo nie usłyszał, ponieważ jak już wcześniej wspomniałam był to stary autabus i był bardzo duży szum. Wsiadłam do autobusu. Było gdzieś ok. 21.20. W Gdańsku byliśmy o 3.40, jechał więc prawie `10 godzin. Po wyjechaniu z Warszawy zrobił przerwę na papierosa na jakimś dworcu gdzie wszystko było pozamykane, toalety też. Jeden z kierowców (bo jechało dwóch) miał coś na oku, chyba jęczmień bo wyciskał sobie jakiąś ropę na oku. Była straszna mgła i kierowca nic nie widział i światła przeciwmgielne nic mu nie dawały. Do tego wszystkiego 1 z kierowców palił papierosy w autobusie.
Prawdziwa porażka!!!!!!!!!!
Miałam tego dnia jechać z Lublina do Gdańska. 22 grudnia dokonałam telefonicznie rezerwacji. W niedzielę pewna, że mam czym dojechać do Gdańska udałam się na dworzec. Po dojechaniu za 20 8, czyli 20 min przed czasem, zauważyłam, że przed busem stoi tłum ludzi. Pomyślałam, że fajnie, że ja mam rezerwację. I tu się pomyliłam. Po dojściu do busa okazało się, że Ci wszyscy ludzie też mają rezerwację a nie ma już miejs. Kierowca był bezczelny i w dodatku kłamał. Jedna Pani powiedziała, że to nie pierwszy raz tak jest. Kierowca twierdził, że wszyscy mają rezerwację. niestety nie chciał tego udowodnić pokazując listę. Ten bus ma napisane, że jeździ na trasie Lublin - Gdańsk. Jeden z pasażerów, który był przed przyjazdem busa powiedział, że Kierowca przyjechał już z pasażerami z Chełma. Kłóciłam się z kierowcą bo zależało mi na tym, żeby jechać rano a nie w nocy. Nie miałam szansy znałeź innego połączenia a w poniedziałek musiałam iść do pracy. Znalazłam połączenie ale dopiero w nocy będę w Gdańsu. W związku z czym pójdę niewyspana do pracy. Co ważne Szefowa nie odbierała telefonów. A Kierowca dzwonił ze swojego i twierdził, że nie ma problemu, żeby się z nią połączyć ale mi nie chciał dać swojego służbowego telefonu. Więc nie wiem czy rozmawiał wogóle. Z podanym nr udało mi się połączyć dopiero jak wróciłam do domu czyli po ok. 2 godzinach dzwonienia nonstop. Dodam jeszcze, że pasażerowie jechali na stojąco w tak długą trasę a bagaże leżały poukładane w przejściu. Były to duże torby, poukładane jedna na drugą do wysokości góry oparcia. Czyli tak jak się siedzi sięgały do czubka głowy w całym przejściu, co uniemożliwiało przejście pasażerom.
Bardzo chciałabym złożyć gdzieś skargę i domagać się jakiejś rekompensaty. Czy istnieje taka możliwość. Proszę o radę gdzie powinnam to zgłosić.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.