Jak zwykle w biedronce jestem zadowolona z towaru i obsługi. Towar dobrej jakości powykładany na półkach. Panie w kasach miłe. Jedyna rzecz, która mi się nie podobała to harcerki przy kasach, które miały pomagać w pakowaniu zakupów. Ogólnie nie lubię jak stoją i pakują za pieniądze ponieważ uważam, że harcerstwo nie na tym polega i nie po to zostało stworzone. Ideą harcerstwa była pomoc innym, potrzebującym a nie zbieranie pieniędzy na wycieczkę. Ale pomijając już ten fakt, to harcerki, które stały przy kasach to była tragedia. Stały z minami męczeniczek, niezadowolonymi, w rękach trzymały otwarte reklamówki i nikomu nie pomagały pakować zakupów. Nie zapytały się nawet czy spakować. Bardzo nieprzyjemnie się na nie patrzyło. Były bardzo niezadowolone z życia. Pierwszy raz widziałam takie niezadowolone harcerki przy kasach. Naprawdę był to dla mnie bardzo nieprzyjemny widok.
Kupowałam buty. Była jedna sprzedawczyni. Pani zaczęła obsługiwać kogoś kto kupował sznurówki podczas gdy ja zaczęłam oglądać buty. W tym samym czasie weszła druga klientka, która zaczęła przymierzać buty. Musiałam się obsługiwać sama. Druga klientka mierząca buty też była pozostawiona sama sobie. Klient kupił sznurówki i wyszedł, pani, która mierzyła buty też wyszła. Ja jescze szukałam nr. Sprzedawczyni nie podeszła do mnie, tylko zaczęła wprowadzać coś do komputera. Kiedy wybrałam sobie sama nr buta, poszłam z pudełkiem do kasy. Pani była miła i jak zapytałam o pastę do butów to mi doradzała.
28 grudnia wracałam z Lublina do Gdańska. Zdecydowałam się na połączenie PKS w związku z niewywiązania się z usługi w firmie Kewin tego samego dnia o 8 rano. Autobus, który został podstawiony był bardzo stary i myślę, że niesprawny. Zdecydowałam się na tą podróż, bo musiałam dostać się do Gdańska a nie miałam innego transportu. Po wyjechaniu z Lublina miał problem w podjechaniu pod górkę. Do Warszawy dodarł po po ponad 3 godzinach. Nie zrobił żadnej przerwy. Zatrzymał się na dworcu zachodnim, kiedy wyszłam skorzystać z toalety o czym powiedziałam, po powrocie widziałam jak autbus odjeżdża. Biegłam więc za autobusem, krzycząc, żeby się zatrzymał. Miało być 5 min. przerwy. Odjechał po ok. 3 min. Na szczęście zobaczył mnie, bo nie usłyszał, ponieważ jak już wcześniej wspomniałam był to stary autabus i był bardzo duży szum. Wsiadłam do autobusu. Było gdzieś ok. 21.20. W Gdańsku byliśmy o 3.40, jechał więc prawie `10 godzin. Po wyjechaniu z Warszawy zrobił przerwę na papierosa na jakimś dworcu gdzie wszystko było pozamykane, toalety też. Jeden z kierowców (bo jechało dwóch) miał coś na oku, chyba jęczmień bo wyciskał sobie jakiąś ropę na oku. Była straszna mgła i kierowca nic nie widział i światła przeciwmgielne nic mu nie dawały. Do tego wszystkiego 1 z kierowców palił papierosy w autobusie.
Prawdziwa porażka!!!!!!!!!!
Miałam tego dnia jechać z Lublina do Gdańska. 22 grudnia dokonałam telefonicznie rezerwacji. W niedzielę pewna, że mam czym dojechać do Gdańska udałam się na dworzec. Po dojechaniu za 20 8, czyli 20 min przed czasem, zauważyłam, że przed busem stoi tłum ludzi. Pomyślałam, że fajnie, że ja mam rezerwację. I tu się pomyliłam. Po dojściu do busa okazało się, że Ci wszyscy ludzie też mają rezerwację a nie ma już miejs. Kierowca był bezczelny i w dodatku kłamał. Jedna Pani powiedziała, że to nie pierwszy raz tak jest. Kierowca twierdził, że wszyscy mają rezerwację. niestety nie chciał tego udowodnić pokazując listę. Ten bus ma napisane, że jeździ na trasie Lublin - Gdańsk. Jeden z pasażerów, który był przed przyjazdem busa powiedział, że Kierowca przyjechał już z pasażerami z Chełma. Kłóciłam się z kierowcą bo zależało mi na tym, żeby jechać rano a nie w nocy. Nie miałam szansy znałeź innego połączenia a w poniedziałek musiałam iść do pracy. Znalazłam połączenie ale dopiero w nocy będę w Gdańsu. W związku z czym pójdę niewyspana do pracy. Co ważne Szefowa nie odbierała telefonów. A Kierowca dzwonił ze swojego i twierdził, że nie ma problemu, żeby się z nią połączyć ale mi nie chciał dać swojego służbowego telefonu. Więc nie wiem czy rozmawiał wogóle. Z podanym nr udało mi się połączyć dopiero jak wróciłam do domu czyli po ok. 2 godzinach dzwonienia nonstop. Dodam jeszcze, że pasażerowie jechali na stojąco w tak długą trasę a bagaże leżały poukładane w przejściu. Były to duże torby, poukładane jedna na drugą do wysokości góry oparcia. Czyli tak jak się siedzi sięgały do czubka głowy w całym przejściu, co uniemożliwiało przejście pasażerom.
Bardzo chciałabym złożyć gdzieś skargę i domagać się jakiejś rekompensaty. Czy istnieje taka możliwość. Proszę o radę gdzie powinnam to zgłosić.
Sprawa dotyczy całej kolei. 26 gdudnia miałam dojechać z Gdańska do Lublina. Niestety nie było żadnego innego połączenia w związku z czym zdecydowałam się na podróż pociągiem. Sprawdziłam połączenie w internecie jak również dzwoniłam. Było połączenie z przesiadką w Warszawie centralnej. Pociąg z Gdańska odjeżdżał o 9.20 (pociąg Express - Małopolska). Miał być w Warszawie o 14 ( tak było podane na stronie internetowej. Potem o godz. 14.15 miałam się przesiąść w pociąg TLK do Lublina. Niestety już na początku podróży okazało się, że coś jest nie tak. Pan kierownik podał inforację, że pociąg na centralnym będzie 11 po 14. Myślałam, że się przesłyszałam więc jak przyszli do kontroli biletów zapytałam o czas przyjazdu i pan kierownik potwierdził inforację o przyjeździe pociągu o 14.11 na dworzec centalny. Pomyślałam więc, że zadzwonię na inforację, żeby dowiedzieć się z którego peronu będzie odjeżdżał pociąg do Lublina. Bo na halę główną nie zdążyłabym iść sprawdzić.
Dzwoniłam dwukrotnie i 2 razy zostałam poinformowana, że pociąg ma byc o 14!!!!!!!!!!!!
Pewna, że uda mi się zdążyć jechałam spokojnie. Niestety przed Warszawą wschodnią okazało się, że są jakieś wykopki na torach i już wiedziałam, że nie zdążę. W rezultacie pociąg był o 14.22 i niestety musiałam czekać na następny. Dopiero na dworcu w Warszawie były jakieś inforacje o opóźnieniach. Niestety na tablicach informacyjnych nie były podane godziny prawidłowe. Na hali głównej jest podana inforacja, że pociąg Małopolska przyjeżdża o 14.00.
Musiałam więc stanąć w długiej kolejce po zwrot za miejscówkę pociągu, który mi uciekł i przepisanie biletu na kolejny pociag Pośpieszny.
Pan w kasie był mało sympatyczny. Nie bardzo wiedziałam, o której mam pociąg a niestety informacja była nieczynna. Pan gdzieś zadzwonił ale bardzo niemiłym głosem mówił, że pasażer ma obowiązek wiedzeć dokładnie o której godzinie ma pociąg itp. Kupowałam bilet na przejazd z przesiadką. Pan w sumie mnie obsłużył ale pozostawił bardzo niemiłe uczucie. Była czynna tylko jedna kasa, więc zrobiła się kolejka.
Miła i fachowa obsługa. Panowie mimo, że była to wigilia, którą musieli spędzać w pracy i dość późna pora byli mili. Udzielali wszystkich informacji odnośnie promocji. Sami z siebie udzielali nawet więcej informacji o jakie pytałam.
Dokonywałam zkupu z odpisu recepty, którą realizowałam w innej aptece. Pani powiedziała, że tak nie można, ale zadzwoniła do apteki, w której realizowałam receptę. Uzgodniła wszystko z tamtą Panią i sprzedała mi lek. Nie wiedziałam, że tak nie można. Nie musiałam iść do pierwszej apteki.
Miła obsługa. Bardzo dużo ciekawych rzeczy przemysłowych w bardzo atrakcyjnych cenach. Ostatnio udało mi się kupić ciekawy zestaw łyżek bambusowych, czy pojemników na przyprawy w bardzo niskiej cenie. Tanio sprzedają też np. deski do prasowania czy suszarki do suszenia odzieży. Jestem zadowolona z rzeczy przemysłowych, które już udało mi się kupić tak tanio jak nigdzie indziej bym nie kupiła, jak również spożywczych, które są świeże i też tanie. Nie zarabiam kokosów więc taki sklep to dobre rozwiązanie.
Zadzwoniła Pani kiedy byłam w pracy. Nie zapytała czy mam czas i czy mogę z Nią rozmawiać teraz na takie tematy. Wyrecytowała regułkę. Nie miałam nawet jak Jej przerwać. Kiedy skończyła udało mi się powiedzieć, że nie mam teraz na to czasu. Na co Pani zamiast przeprosić i zapytać o możliwość kontaktu póżniej to tylko chciała załatwić wypełnienie jakiegoś formularza przez Nią. Wogóle nie interesowało Jej, że teraz nie mam czasu, ważne dla Niej było tylko czego ona chce. Pani miała na nazwisko Z.
Gdy weszłam do banku były 2 panie i 1 pan ochroniarz.
Jak weszłam to było bardzo wesoło. Podeszłam do jednego stanowiska gdzie siedziała brunetka i gdzie wcześniej stał ochroniarz. Pan poszedł do blondynki na 2 stanowisko i flirtowali. Brunetka, która mnie obsługiwała cały czas zerkała w ich strnone. Kiedy byłam w banku weszła druga klientka, która siadła i czekała aż ja skończe, ponieważ pani blondynka nie poprosiła jej bo była zbyt mocno zajęta flirtowaniem z ochroniarzem. Pani, która mnie obsługiwała miała bardzo krótką koszulkę i było jej widać brzuch.
Pani mówi pierwsza "dzień dobry", jest miła i uprzejma, ma fachową wiedzę i doradza klientowi, zna się na asortymencie, udziela szczegółowych instrukcji.
Po wejściu do firmy podeszłam do kasy, ponieważ chciałam wpłacić pieniądze. Nikt nie powiedział "dzień dobry" i nie odpowiedział na moje. Przy kasach stali klienci. Panie nie były jakieś uprzejme. Po odejściu od kasy jednego z klientów, kasjerka po jakimś czasie dopiero zwróciła na mnie uwagę. Gdy stałam przy stanowisku podeszła do niej koleżanka z pracy i zaczęły się o coś kłócić przy mnie, wyrywając sobie jakieś dokumenty, chodziło o jakąś obsługę klienta tzn. jedna drugiej podebrała chyba jakiegoś klienta.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.