Korzystamy z kilku usług telekomunikacyjnych w Orange (stałe łącze internetowe, dwa abonamentowe numery telefonów komórkowych, telefon stacjonarny). We wrześniu 2012 roku przenieśliśmy do tego operatora kolejny numer firmowy. Zachęceni kampanią reklamową w TV postanowiliśmy skorzystać z oferty łączonej dla firm i płacić mniej. Podczas rozmowy z Konsultantką poprosiliśmy o aktywację usługi Open Orange dla Firm. Pani po drugiej stronie linii, widać zaskoczona prośbą, najpierw kilkakrotnie zawieszała połączenie, konsultując temat z koleżankami a na zakończenie poradziła aby wysłać zapytanie sms-em. Po kilkunastu minutach automat z numeru 80366 odpowiedział, że ..." brak uprawnionych produktów...".Jeden SMS i ... wszystko jasne, telewizja znowu kłamie, a nam przyjdzie jednak zmienić dostawcę usług. Orange - nie polecam.
Bywam w sklepach Biedronki kilka razy w miesiącu. Mam raczej dobre zdanie na temat wysokiej jakości obsługi w tych sklepach. Dzisiaj byłem jednak świadkiem kompletnego złamania standardów obsługi. Przed czwartą po południu musiałem zrobić szybkie zakupy. W sklepie szybko odnalazłem potrzebne produkty i szybko udałem się do strefy kas. Jedna z kasjerek właśnie zamknęła swoją kasę, a przy drugiej ostawiła się dziesięcioosobowa kolejka. Nigdy wcześniej nie spotkałem sie w Biedronce z taką sytuacją.
Z reguły jestem zadowolony z obsługi, cen i jakości towarów w sieci Kaufland. Ostatnio wybrałem się do wieluńskiego hipermarketu tej sieci po kilka kawałków dobrych wędlin na wieczorną imprezę. Wymyśliłem sobie kolację w stylu śródziemnomorskim, więc poprosiłem o ukrojenie czterech świeżych, cieniutkich jak pergamin plastrów oryginalnej włoskiej mortadeli. Pani wyjęła z lady sporej wielkości pęto i poszła z nim do krajalnicy, zapakowała w papier i podała mi z miłym uśmiechem.Wieczorem w domu ze zdumieniem stwierdziłem, że plastrów jest pięć, są grubości co najmniej 2 mm i do tego uraczono mnie także podsuszonym i lekko nieświeżym plastrem skrojonym jako pierwszy. Rozumiem, że mortadela do najtańszych nie należy i dosyć wolno się sprzedaje, jednak przy tej cenie to jednak pan Kaufland powinien zjadać zrzynki, a nie sprzedawać ich stałym klientom w cenie dobrego towaru. Sporo ta placówka straciła w mojej ocenie. Nie polecam.
Świetna wyszukiwarka ciekawych hoteli i bardzo przyjazny portal rezerwacyjny. Dosyć często podróżujemy, prawie zawsze sami organizujemy swoje wyprawy. Z tego portalu skorzystaliśmy podczas wypadu do Pragi. Wybraliśmy pobyt w przepięknej dzielnicy, a hotel okazał się dokładnie taki jak jego opis w booking.com. Rezerwację zrobiliśmy bez problemu, a zapłaciliśmy dopiero w recepcji. Polecam
Lubię tę aptekę, jednak bezstronność każe mi dzisiaj ocenić ją negatywnie. Musiałem kupić krople do oka dla mojego psa. Poszedłem z receptą. Bardzo miła i kompetentna pani magister powiedziała, że zaordynowanego leku nie posiada, jednak zaproponowała zamiennik. Do tej pory wszystko przebiegało na "5". W aptece było czysto, atmosfera i wiedza bez zarzutu. Problem pojawił się kiedy chciałem zapłacić kartą - pani odmówiła przyjęcia kwoty poniżej 20 złotych, gdyż takie otrzymała polecenie od szefa. Trudno, poszedłem do bankomatu i zapłaciłem gotówką. Jednak jako konsument poczułem duży dyskomfort. Rozumiem, że koszty operacji kartą ponosi apteka, jednak może należy zmienić dostawcę usługi na tańszego, a nie zniechęcać swoich wiernych klientów? Sprawa do przemyślenia dla właścicieli apteki.
Jak ja się mocno cieszę, że nie jestem jeszcze emerytem i nie muszę kupować lekarstw. Umówiłem się dzisiaj z moją Mamą na obiad w mieście. W trakcie rozmowy powiedziała, że właśnie idzie od lekarza i dostała nowe recepty na kilka leków, ale wykupi je dopiero po 10 lipca - jak dostanie zapomogę, którą szlachetny ZUS nazywać raczy emeryturą. Niewiele myśląc poprosiłem o recepty i podszedłem do pobliskiej apteki. Farmaceutka od razu po spojrzeniu na recepty zapytała czy wydać leki zapisane przez lekarza, czy ich tańsze zamienniki. Zdziwiony nieco poprosiłem oczywiście o tańsze - jeśli są identyczne. Po zapłaceniu stu kilkudziesięciu złotych zapytałem o ile droższe byłyby leki z recepty - Pani przeliczyła i podała kwotę o prawie "stówę" wyższą. Człowiek uczy się całe życie - nawet w aptece trzeba uważać co się zamawia. Te aptekę polecam.
Stoisko wędliniarskie w Sezamie nigdy do tanich nie należało, a i z jakością towarów bywało różnie. Nie chodziłem tam kilka miesięcy, aż wczoraj - trochę z ciekawości, bo sklep po generalnym remoncie, wszedłem. Postanowiłem coś smacznego kupić. Poprosiłem sprzedawczynię o doradzenie "czegoś smacznego dla dwóch facetów na działce". Pani fachowo dopytała o preferencje i przyzwyczajenia i doradziła: kilkanaście deko dobrej kiełbasy Lisieckiej, kawałek pasztetu wieprzowego pieczonego na dużej formie i rodzaj galantyny o przeuroczej nazwie "Golonko bawarskie", do tego bagietka. Po "coś do popicia", Pani zaprosiła do stoiska po drugiej stronie sklepu. Wszystkie zaproponowane przez ekspedientkę wędliny okazały się świeże i niezłej jakości, a i w cenie bardzo przyzwoitej. Polecam ten sklep.
Nic gorszego niż być facetem...wysłanym po worki do odkurzacza. Kazała żona to poszedłem.Ba nawet symbol ustrojstwa spisałem. W markecie na regale leży ze 200 worków - ale o symbolu jak na mojej ściądze nic nie znalazłem. Nikt nie potrafił znaleźć odpowiedniego zamiennika. Podziękowawszy, pojechałem do RYWALA - sklepu "ze wszystkim" dla gospodarstwa domowego. O pomoc poprosiłem Pana Piotra. Podałem mu symbol - on oczywiście powiedział, że takich to nie ma, ale w trzy minuty wyszukał odpowiedni zamiennik, zainkasował 8 złotych za paczkę worków i dał "gwarancję" - jak nie będą pasować zwracamy cenę zakupu i dokładam od siebie latarkę. Wróciłem do domu, sprawdziłem - pasują. Konkluzja: może pora wrócić do "tradycyjnego" modelu handlu?
Coraz częściej wybieram zakupy wędlin w małych, firmowych, sklepach. Ostatnio wypatrzyłem świetne stoisko firmy NICO oferujące spory wybór "nietypowych" wędlin. Dla smakoszy znalazłem bardzo ciekawie skonstruowaną kiełbasę belgijską (70% zawartości koniny), wyjątkowo suchą kiełbasę "ze spichrza" (trzeba mieć stalowe zęby albo ścierać na tarce do sera) czy najprawdziwszą myśliwską. Ceny raczej wysokie, jednak wiedza i kompetencja sprzedających tam Pań w pełni to rekompensują. Warto spróbować.
Prawdopodobnie ocen sieci Lidl są w portalu JO tysiące. Jednak chciałbym skupić się na jednym aspekcie - na promocjach cenowych. Oglądamy w TV wiele reklam sugerujących wyjątkowość ceny jakiegoś produktu w jakimś hipermarkecie. W praktyce okazuje się, że albo ta cena wcale nie jest tak dobra, albo towaru w promocji zabrakło po 12 minutach handlu. W Lidlu bywa inaczej - czego przykładem niech będzie promocja cenowa piwa Carlsberg. Cena jest bardziej niż atrakcyjna, a zakupy możesz zrobić co najmniej kilka dni. Brawo.
Czasami przy wyborze zakupów potrzeba kogoś się poradzić. Na sobotnie popołudnie i futbolową noc zaplanowałem "włoskie klimaty". Włoskie wino, pastę i przekąski na mecz. Wino, szynkę, sery, pomidory, makaron i wiele innych drobiazgów miałem już w bagażniku. Stojąc w korku pomyślałem o grissini. Albo kupię gdzieś po drodze, albo przyjdzie upiec. Właśnie wjeżdżałem do Łasku i zauważyłem prawie pusty parking NETTO. Market jak market, pomyślałem - wszedłem i zapytałem pierwszej spotkanej sprzedawczyni. Pani nie dość, że od razu wiedziała o co mi chodzi to jeszcze zaprowadziła mnie do regalika i fachowo omówiła aż dwa dostępne rodzaje paluchów z oliwkami albo na samej oliwie. Szczerze zaskoczony - polecam, tym bardziej, że jakość powyżej oczekiwań w stosunku do ceny.
Przyprawy w kuchni są jak wisienka na torcie - bez nich arcydzieło nie jest kompletne. Z reguły kupuję przyprawy paczkowane w markecie albo zwożę z wakacyjnych wojaży. Dzisiaj jadąc jedną z uliczek na przedmieściu zauważyłem szyld "Przyprawy Świata". Coś mnie tknęło i zatrzymałem samochód. Wszedłem do środka. Sklep jak to "spożywczak" na przedmieściu. Klienci to głownie "ławeczkowicze" pijący piwko. Jednak całą jedną ścianę zajmuje potężny regał z kilkudziesięcioma słojami pełnymi przypraw rzeczywiście z całego świata. Do tego Pani Sprzedająca - kompetentna, znająca skład większości mieszanek, kraj pochodzenia ziół i korzeni - po prostu poezja dla miłośnika gotowania.Kupiłem kilka przypraw za bardzo przyzwoite pieniądze. Wrócę tam na pewno - koniec kupowania paczkowanych "kamisów". Polecam wszystkim miłośnikom gotowania i grillowania.
Stare przysłowie o Polaku mądrym po szkodzie jest ciągle aktualne, a ja jestem Polakiem. Wykupiłem sobie AC w Warcie, bo firma znana i polska. Zapłaciłem cenę podobną jak w niemieckim Allianz i dumny z wyboru polskiej oferty jeździłem sobie w nieświadomości jak się dałem wkręcić. Pewnego słonecznego dnia zaparkowałem przy ulicy i odszedłem od samochodu na kilkanaście minut. W tym czasie jakiś miły człowiek kierujący białym niestety niezidentyfikowanym samochodem, raczył uszkodzić moje auto i oddalić się z miejsca zdarzenia. Pewnie widziało to wiele osób bo ulica ruchliwa, niestety nikt nie zareagował i szkodę "zlikwidować" musiałem z własnej polisy AC. Lubię swoje samochody, a ten uszkodzony kabriolet traktuję jak zabawkę i chciałem doprowadzić go z powrotem do stanu idealnego.I teraz dopiero okazała się, że trzeba trzy razy sprawdzić warunki polisy przed jej zakupem. WARTA, aby konkurować cenowo z lepszymi od siebie, powpisywała jakieś redukcje, obniżki, amortyzacje i wykluczenia. Na przykład za części i elementy wyposażenia wypłacą mi nie ich aktualną cenę tylko 70% bo ... się zamortyzowały. Ciekawe na czym polega amortyzacja reflektora albo korka wlewu paliwa? Co do miejsca naprawy to najlepiej aby wykonać ją we wskazanym przez TU warsztacie. Jasne tylko, że autoryzowany przez producenta mojej zabawki serwis fabryczny skalkulował koszt naprawy na poziomie trzykrotnie wyższym niż "rzeczoznawca" Warty. Na razie musiałem przyjąć "kwotę bezsporną" jak to określił pan likwidator. Po części zamienne pewnie pojadę do Austrii - bo tam jakoś dziwnie taniej. Po naprawie zastanowię się jak dalej rozmawiać z Wartą. Jedno wiem na pewno - nie polecam zakupu polisy Auto Casco w TU Warta nikomu, kto potrzebuje rzeczywistej ochrony dla swojego ulubionego samochodu.
Pogoda tego "lata" jaka jest każdy widzi. Ciągle padający deszcz spowodował jakieś przecieki na dachu garażu. Trzeba ratować sytuację - pierwsza myśl to wezwanie fachowca. Niby proste ale mało wykonalne - fachowcy mają długie terminy. Ale jeden z nich poradził - "Pan kupi rolkę papy termozgrzewalnej, to ja wieczorem po robocie wpadnę i się dziurę zabezpieczy". Rada świetna, tylko gdzie się kupuje taką papę i jakiego rodzaju? Najpierw pojechałem do samoobsługowego marketu, który fachowość swoich doradców reklamuje w TV. Po dyskusji wyszło na to, że najlepiej abym kupił rolkę papy z jakimś grafitem za 139 zł. Lampka ostrzegawcza mi się zaświeciła - podziękowałem za radę i pojechałem do niewielkiej hurtowni na przedmieściu. Właściciel sam wysłuchał mojej relacji o dziurze, pomyślał chwilę i ... wymyślił - rolka papy o identycznych parametrach jak ta w markecie za równo 70 złotych. Papę taką klei się za pomocą palnika gazowego i jeśli nie mam swojego to hurtownia może bezpłatnie mi taki na kilka godzin pożyczyć.Jest różnica w jakości obsługi?
Bylem przejazdem w Łasku. Nagła potrzeba zaprowadziła mnie do marketu Kaufland w tym mieście. Cóż, sklep jak sklep. Nowy, duży, nieźle zaopatrzony. Po znalezieniu potrzebnego mi artykułu, idąc w kierunku kas spoglądałem na półki. Bywam w Kauflandzie w moim mieście i mniej więcej pamiętam ceny. Jakże wielkie było moje zdumienie w kilku przypadkach, kiedy ceny tego samego artykułu wydały mi się jakoś dziwnie niskie, a nie były to wyróżnione ceny promocyjne. Jeden przykład: cena puszki sardynek była o około 70 groszy niższa niż w moim mieście. Różnica to prawie 30%. Ciekawe na jakiej podstawie prowadzona jest polityka cenowa. Może ktoś odpowie?
Wiosna przyszła i czas coś w przydomowym ogrodzie posadzić. Wybraliśmy się na zakupy do lokalnego centrum ogrodniczego. Potrzebowaliśmy trochę bylin, kilka ziół i tyle. Jako człowiek leniwy z natury postanowiłem poprosić o pomoc jedną z pań tam pracujących. Poprosiłem o doradzenie jakie kwiatki i zioła będą najbardziej odpowiednie do opisanych przeze mnie potrzeb. Pani przerwała wykonywane czynności, cierpliwie mnie wysłuchała, a następnie oprowadziła po odpowiednich regałach i pomogła wybrać odpowiedni asortyment. Opisała wygląd i wymagania poszczególnych rośli, sposób pielęgnacji i walory. Byłem pod dużym wrażeniem kompetencji i sprzedażowego zaangażowania. Polecam.
Od kilku lat jestem klientem ING BSK. Oddział obsługuje trzy moje rachunki. Od pewnego czasu przeniosłem główne obroty do innego banku, oferującego mi lepsze warunki współpracy. Na prośbę pracowników, co do których pracy nie mam zastrzeżeń, nie zamknąłem jednak kont w ING. Pozostawione rachunki miały być bezpłatne. Po trzech miesiącach od zmiany banku, wszedłem na swoje konto w ING. Jakież było moje zdumienie, kiedy okazało się, że na każdym z kont jest niewielki debet. Zapytana o o pracownica wyjaśniła mi, że są to opłaty za posiadanie kart do kont. Spłaciłem te kwoty i na początku kwietnia zrezygnowałem z e wszystkich kart. Wczoraj coś mnie jednak podkusiło i znowu sprawdziłem stan rachunków... na jednym z nich znowu naliczyła się jakaś opłata. Podszedłem do oddziału i cóż? Naliczyła się opłata za jedną ze zlikwidowanych kart. Coś mi się wydaje, że kolokwializm "ktoś mnie w rogi wali", będzie odpowiedni do opisania stosunku ING do swoich klientów.
Bardzo dziękujemy za tę obserwację i przedstawienie Pana opinii na temat obsługi w oddziale ING Banku. W związku z tym informujemy, iż przekażemy Pana ocenę osobie, która zarządza tym oddziałem i zapewniamy Pana, iż zostaną przeprowadzone działania zmierzające do podniesienia, jakości obsługi klienta. Jednocześnie przepraszamy Pana za zaistniałą sytuację. Pana sygnał pozwoli nam doskonalić się w obszarze satysfakcji naszych klientów.
Bricomarche w Wieluniu...
Bricomarche w Wieluniu jest na ogół miejscem przyjaznym dla klienta. Taką opinię wyrobiłem sobie przez kilka lat robienia tam zakupów. W sobotę wszedłem aby kupić preparat do czyszczenia przewodu kominowego w moim kominku. Na półce znalazłem znany mi preparat w bardzo dobrej cenie 1,99 PLN. Cena była na tyle niska, że aż potwierdziłem ją na czytniku dostępnym na sali obsługi. Jakież było moje zdumienie, kiedy pani w kasie poprosiła o zapłatę: 19,90 zł. Na moją uwagę, że na towarze i w czytniku widnieje cena dziesięciokrotnie niska, pani stwierdziła, że dotyczy ona jednej torebeczki, a nie opakowania. Zdziwiło mnie to bardzo, jednak będąc w krawacie (Klient w krawacie jest mniej awanturujący się) po prostu zostawiłem towar przy kasie. Moja rada: uważajcie.
Jestem starym, stałym klientem supermarketów Intermarche. Od pewnego czasu sklep wprowadził "półkę przecen". Można tam znaleźć pełnowartościowe artykuły spożywcze z krótkim terminem przydatności do spożycia. Promocja jest bardzo O.K., sklep "pozbywa się" zapasu, a klienci mogą kupić artykuły w przyzwoitej cenie, co szczególnie teraz, kiedy ceny rosną lawinowo, jest zjawiskiem bardzo pozytywnym. I za to chwała właścicielowi placówki. Wielokrotnie kupowałem towary z tej półki, zawsze porównując cenę promocyjną do regularnej. Zwykle towar z promocji był przeceniany o 20 -40%, a tym razem niemiła niemiła niespodzianka: jogurt Fantazja w cenie regularnej kosztuje 1,39 PLN, a taki sam (z kończącym się w dniu sprzedaży terminem przydatności) na półce promocyjnej jest w cenie: 1,39 zł. Poczułem niesmak. Mam jedynie nadzieję, że to jednorazowy incydent. NB: moja ocena punktowa -5, dotyczy jedynie tej sprawy, nie zawiera opinii o pozostałych elementach.
Potrzebowałem pilnie podpałki do grilla, tylko tego i niczego więcej. Wszedłem do sklepu Brikomarche, wiedząc, że tam na pewno kupię w marcu tak nietypową rzecz. Rzeczywiście w stałym miejscu "znalazłem czegom szukał" i udałem się do kasy. I dopiero tutaj niespodzianka. Przede mną w kolejce siedem osób i tylko jedna kasa czynna. Owszem, w kasie głównej były dwie panie kasjerki, ale zajęte jakimiś najważniejszymi na świecie papierami nie miały czasu obsługiwać klientów. Nic, odczekałem swoje. Bardzo sympatyczna kasjerka starała się jak najszybciej "kasować" zakupy kolejnych osób, ale i tak oczekiwanie w kolejce trwało 11 minut. Czas zupełnie nieakceptowalny.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.