Kasjerka ubrana w odzież z logiem firmy Tesco i identyfikatorem.
Przy kasie nie było "belek" oddzielających towary poszczególnych klientów wyłożonych na taśmie. Kasjerka niestety ani razu nie upewniła się co do towaru należącego do płacącego klienta. Po zeskanowaniu kodu kreskowego przerzucała zakupione towary.
Na koniec wręczyła paragon.
Milcząca obsługa.
Po zgłoszeniu się konsultanta infolinii osoba przedstawiła się z imienia i nazwiska. Udzieliła wyczerpującej i rzetelnej informacji na temat szczegółowych zasad przejścia z taryfy MIX innej sieci do taryfy Play Fresh.
Ponadto poinformowała o zmianie rachunku bankowego.
Na koniec rozmowy pożegnała się życząc miłego popołudnia.
Bardzo sympatyczny, przyjemny głos,a rozmowa przeprowadzona rzetelnie.
W piątek w gronie przyjaciół postanowiliśmy zjeść w restauracji Avanti. Wśród różnych dań, w zamówieniu były 2 piwa "Tyskie Książęce" oraz woda mineralna "Santa Croce 0,5 l". Kelnerka przyniosła 2 książęce, ale jedno z nich było ciepłe, a drugie z lodówki. Oświadczyła, że tylko jedno było w lodówce. Fakt, udało się wymienić piwo na "Tyskie Gronie" jednak na rachunku została cena za "Tyskie Książęce". Kelnerka była zdziwiona, że nie chcemy ciepłego piwa... Jeśli chodzi o wodę, kelnerka przyniosła "Kroplę Beskidu 0,25 l" nie pytając wcześniej, czy w ogóle taką chcemy. Zamawialiśmy coś innego. I znów zdziwienie, bo przecież woda to woda.
Ponadto w restauracji notorycznie brakuje dań, które znajdują się w karcie. O "panna cotta" pytamy już od roku i nic nie wskazuje na to, że deser kiedyś się pojawi.
Obsługa na podjeździe:
Pracownik ubrany w niebieską koszulę z logiem BP, polar z logiem BP oraz odblaskową kamizelkę. Zjawił się natychmiast po przywołaniu obsługi za pomocą dzwonka umieszczonego na dystrybutorze. Przywitał się i rozpoczął tankowanie samochodu. Przeprowadził krótką, uprzejmą rozmowę.
Obsługa w sklepie:
Kasjer-Sprzedawca ubrany w niebieską koszulę z logiem BP i identyfikatorem.
Przywitał się po podejściu do kasy. Zapytał o posiadanie karty na punkty i rodzaj tankowanego paliwa oraz formę płatności.Zaproponował napój energetyczny.
Po sfinalizowaniu płatności wręczył paragon oraz potwierdzenie. Pożegnał się.
Mimo,że w danym momencie w sklepie znajdowała się tylko jedna osoba obsługująca kasę, to obsługa została przeprowadzona sprawnie i szybko.
Mniej więcej rok temu Play wprowadziło nową usługę, Play Mobile, reklamowaną jako "najszybszy mobilny internet". Sprawdziłam to osobiście i, choć oferta nie jest zła (przystępna cena), to mówienie o dużej szybkości jest grubą przesadą. W miejscu, gdzie mieszkam, jest ponoć doskonały zasięg sieci, a mimo to szybkość połączenia w najlepszym razie osiągała połowę tego, co reklamowano (1 Mb). Po tygodniu rozwiązałam umowę i oddałam modem. W punkcie sprzedaży sto razy zapewniano mnie, że dostanę rachunek tylko za aktywację usługi (9 zł). Po kilku tygodniach dostaję, zaglądam, a tam... 54 zł. Podane jest konto i termin wpłaty, ale ani słowa dlaczego tyle. Chcąc szybko wyjaśnić sprawę (termin wpłaty tuż, tuż), musiałam wysłać kilka maili do Play. Wreszcie dowiedziałam się, że tak działa ich system: najpierw przysyłają fakturę za pełen okres obliczeniowy, a dopiero później drugą, korygującą. Nie należy więc denerwować się pierwszą, lecz spokojnie poczekać na drugą. Tylko SKĄD mam to wiedzieć? A wystarczyłoby tylko dopisać na pierwszej "proszę poczekać z uregulowaniem należności na fakturę korygującą".
Niedawno zadzwoniła do mnie młoda osoba z Play, która miała sprawdzić dlaczego zrezygnowałam i ewentualnie skłonić mnie do zmiany zdania. Niestety świetnie pamiętałam nieszczęsną fakturę (a kosztowało mnie to trochę nerwów) i podzieliłam się moją opinią. Najzabawniejsze, że w ogóle nie była w stanie pojąć o co mam pretensje, bo przecież "wszyscy tak dostają". Parafrazując Stefana Kisielewskiego, wszyscy nadal musimy bohatersko pokonywać trudności, których mogłoby w ogóle nie być...
1. Lokalizacja
Makto C&C znajduje się w dogodnym punkcie lokalizacyjnym przy ul. Pukowca 25. Na przeciw hali umiejscowiona jest giełda tekstylna.
Nieopodal rozpościera się Osiedle Witosa.Teren okalający jest gęsto zaludniony, co przysparza także wielu klientów z okolicy.
2. Wiedza i kompetencje
Wiedzę i kompetencje pracowników oceniam bardzo wysoko. nie ma najmniejszego problemuz uzyskaniem informacji na jakikolwiek temat
dotyczący towaru i usług.Mowa tu nie tylko o pracownikach wykładających towar ale i hostessy, które również, w razie potrzeby poprowadzą w szukane przez klienta miejsce, starając się przy okazji aby żaden klient nie chodził po hurtowni niepoinformowany
o zaletach produktów, które reklamują w danym momencie.
Pracownicy przestrzegają systemu HACCP, co widać
w szczególności w dziale rybnym.
Należy również zaznaczyć że na niektórych
stoiskach stoją specjaliści z różnych dziedzin
jak np. gastronomia, alkohol, sprzęt RTV i AGD.
3. Zachowanie i wygląd personelu
Nie budzi zastrzeżeń. Każdy z pracowników, niezależnie od tego czy jest to kasjer/ka merchanister, ochrona czy hostessa. Każda z tych
osób posiada stosowny firmowy strój z logoi fartuchy ochronne w działach spożywczych.Zachowanie pracowników jest jak najbardziej
w porządku.
Objawy przemęczenia umysłowego dają się we znaki szczególnie kasjerkom. Od czasu do czasu widać lekko skwaszoną minę pracownika.
Zachowanie ochrony w niektórych przypadkach może budzić zastrzeżenia. Zauważyłem to podczas kontroli wyjściowej u jednego z klientów wychodzących, którego poddali wnkliwej kontroli.
4. Oferta, asortyment, cena
Wszystkie powyższe aspekty są bardzo konkurencyjne. Czasami, w przeszłości zdarzało się że nie było produktu, którego szukałem ponieważ został wysprzedany ale dziś było w porządku.
5. Organizacja, czas obsługi
Ze względu na wyspecjalizowany profil obsługi firmy, klietami mogą zostać głównie osoby prowadzące dziaalność gospodarczą i osoby przez nie wyznaczone. uPoważniona do zakupu w tej placówce osoba legitymuje się odpowiednio przed wejściem kartą.
Jeśli chodzi o samą organizację to z powodzeniem najlepsza moja ocena za: obecność toalet, dobre oświetlenie, obecność kabin w dziale odzieżowym, obecność gaśnic przeciwpożarowych w wyznaczonych
punktach, wyjątkowo dogodne dni i godziny otwarcia (pn-sb 3:00 - 22:00, nd 8:00 20:00)
Pewne wątpliwości nasuwają mi się przy zapisie dotyczącym zakazu przebywania na terenie hali osób nieletnich poniżej 140 cm. jednak ze względu na użycie cięższego sprzętu przy wykłądaniu towaru i bezpieczeństwa z tym związanego, wydaje się być w pełni uzasadniony.
Minus należy się za czas obsługi kasjerek a to głównie ze względu na ich niewystarczającą ilość. Można czekać nawet 25 minut.
6. Wygląd i miejsce obsługi
Bez zastrzeżeń. Macro C&C posiada rozbudowaną infrastrukturę handlową:
-bardzo duży parking
-dodatkowo dla klientów posiadających złotą kartę parkig strzeżony z którego odpłatnie mogą korzystać klienci również posiadacze zwykłych kart
-stacja paliw
-1 bar na zewnątrz i 2 wewnątrz
Bardzo miła obsługa to podstawowy atut tego sklepu. Jeden z niewielu sklepów odzieżowych, w którym człowiek nie czuje się jak intruz. Można do woli przymierzać i wybierać, a obsługa służy radą i opinią.
Sklep bardzo schludny. Nie śmierdzi jak we większości marketów. Miła i pomocna obsługa. Dobre rozplanowanie. Bardzo rzadko zdarzają się przeterminowane produkty (niestety się zdarzyło). Dział wędliniarski zasługuje na duży + Dobre i świeże wyroby, a do tego smaczna garmażerka.
Bardzo profesjonalne podejście do klienta. Miłe przywitanie.Pracownicy wiedzą co sprzedają, znają szczegółowe parametry, pomagają w doborze odpowiednich akcesoriów. Co ważne nie "wciskają" byle czego, ale proponują coś co może być alternatywne, a często i tańsze. Sklep jest mały, zresztą jak wszystkie w tym centrum handlowym, ale działa to tylko na plus. Szybko można znaleźć interesującą pozycję i ją zakupić.
Do hotelu Qubus wybrałam się w celu odbycia służbowego spotkania. Z klientem umówiłam się w restauracji Prestige. Od samego wejścia do restauracji obsługa wita szczerym uśmiechem każdego gościa, doceniając fakt pojawienia w ich progach. Po zajęciu miejsca podeszła kelnerka i wręczyła kartę. Ja uprzedzając jej pytanie (bo zawsze się grzecznie pytają czy na początek ma się ochotę na coś do picia) poprosiłam o sok dla mnie i kawę dla mojego klienta. Wokoło były puste stoliki i tylko jeden mężczyzna siedział przy stoliku obok i palił papierosa w strefie dla palących. Może właśnie dlatego zostałam obsłużona ekspresowo. Chód kelnerów jest tam specyficzny, powolny i stateczny, jakby mieli bardzo dużo czasu i spokoju. Na stolikach były świeże ścięte kwiaty. Stolik przy którym siedzieliśmy był okrągły, zastawiony dla 4 osób z podwójną parą sztućców. Dodatkowo na środku stolika stała reklama wina a przed każdym miejscem kieliszki. W czasie godzinnej rozmowy ani razu kelner nie podszedł do nas, jednak ja osobiście tym razem nie miałam potrzeby na coś więcej. Po zakończeniu spotkania kiwnęłam prosząc o rachunek i po chwili kelnerka zjawiła się z rachunkiem schowanym w skórzanym etui z logo hotelu Qubus na froncie. Spodziewałam się jakiś dodatków do rachunku ale chyba nie mają tego w zwyczaju. Przy wychodzeniu nie usłyszałam "miłego dnia" czy cokolwiek w tym rodzaju, jedynie zwyczajne ale z uśmiechem "Do widzenia".
Od prawie 4 lat jestem klientem sieci Orange. Od początku nie chciałam być związana żadnymi abonamentami, więc wybrałam ofertę na kartę i kupiłam prosty telefon pozwalający na rozmowy i wysyłanie sms-ów. Co kilka miesięcy doładowuję konto, więc Orange nie specjalnie na mnie zarabia. Jednak ich marketingowcy nie śpią. Najpierw namawiali mnie, abym rzekomo dla własnego dobra zmieniła ofertę na abonament, później przekonywali do Nowego Go, a ostatnio coraz częściej dostaję smsy zachęcające do udziału (płatnego, oczywiście) w różnego rodzaju konkursach. Ponieważ nie zwracam na to uwagi, przystąpiono do kolejnej ofensywy. Teraz przekonują mnie, że właśnie MÓJ numer jest wytypowany do losowania takiej to a takiej nagrody (zwykle jakieś samochody, laptopy itp.). Na szczęście mam trochę zdrowego rozsądku i w to nie wierzę. Ale czegóż to ludzie nie zrobią, aby wyciągnąć pieniądze od bliźnich (bo przecież o to tylko chodzi)...
W dzisiejszej ofercie Lidla znajdowały się zeschnięte róże i kwiatki w donniczkach. Można powiedzieć, że blisko połowa kwiatów nadawała się na śmietnik, a nie na ekspozycję.
W trakcie mojego pobytu w sklepie było od kilkunastu do dwudziestu kilku osób. Dwie pracownice - p. Kasia i p. Renata pracowały bardzo wytrwale i starały się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki. Nic nie można było im zarzucić, a wręcz należy pochwalić je za zaangażowanie. Ich trzecia koleżanka, p. Agnieszka pojawiła się w trakcie mego pobytu z siatką z jedzeniem. Weszła z nią na zaplecze. Chwilę później wyszła po talerz. Nie było jej pewnie z 10 minut. Po tym czasie wyszła z brudnym talerzem i sennym krokiem (mimo, że w sklepie był tłok) udała się do zmywarki.
Zapewne posiłek sprawił, że pracownica się rozleniwiła, bo mimo dużej ilości klientów po sklepie poruszała się równie wolno i wyglądało na to, że nie ma dziś specjalnej chęci do pracy. W czasie gdy się temu przyglądałem nie widziałem by sama z własnej woli podchodziła do klientów proponując im pomoc.
Ocena w tym przypadku jest trudna. Z jednej strony dwie w pełni zaangażowane pracownice i z drugiej strony spory luz i swoboda w podejściu do obowiązków. Ocena dotyczy tej niepozytywnej sfery.
W sali obsługowej stacji napotkałem dwójkę pracowników siedzących za ladą. Wyglądali na niesamowicie znudzonych i zniechęconych do pracy.
Zarówno wygląd jak i energia z jaką podchodzili do obsługi zniechęcała do korzystania z usług tej stacji. W trakcie obsługi pracownicy wyrażali się w sposób trudny do zrozumienia. Niewyraźne mówienie pogarszał fakt, że w pomieszczeniu bardzo głośno grała muzyka.
Podchodząc do kasy napotkałem na koszyk stojący w przejściu. Pomyślałem, że ktoś go niedbale odłożył i ominąwszy go podszedłem do kasy. Stały tu dwie osoby, bramka była otwarta. Mimo to kasjerka oschle i niesympatycznie zaatakowała mnie, że podchodzę do zamkniętej kasy. Na pytanie o otwartą bramkę z pretensją w głosie stwierdziła, że przecież oczywistym jest to, że stojący koszyk oznacza, że do kasy się nie podchodzi.
Jakkolwiek przewidziano miejsca dla niepalących, to są to miejsca słabe i znajdują się w "cieniu schodów", a nie tak jak miejsca dla palących przy ładnej sadzawce, w jasnym miejscu.
Ważne jest również to, że brak ścian sprawia, że dym rozchodzi się na całą okolicę. W efekcie smrodek nikotynowy można odczuwać nawet w znacznej odległości.
Często robię zakupy w tym sklepie i często kupując np. ser z lodówki, po przyjsciu do domu okazuje się że jest on zepsuty. Dzieje sie tak dlatego że właściciele sklepu wyłączają na noc lodówki. Często zwracam im uwagę że tak się nie robi ale nic to nie daje. Za każdym razem kiedy kupie takie zepsute już jedzenie to muszę je iść z powrotem oddać. Ogólnie obsługa jest bardzo miła ale nie przestrzegają podstawowych zasad.
Odwiedziłam ostatnio salon Opla, w celu zaczerpnięcia informacji na temat interesującego mnie modelu samochodu. Obsługa dość późno zainteresowała się swoim klientem. Dopiero po dobrych 10 minutach bezsensownego kręcenia się po salonie, jeden z Panów, udzielił mi potrzebnych informacji. Poza tym, nie mam więcej zastrzeżeń. Salon generalnie wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Lokal był czysty, uporządkowany, a Panowie stosowanie ubrani i uprzejmi. Po zakończeniu rozmowy otrzymałam wizytówkę oraz jeszcze tego samego dnia interesującą mnie ofertę na maila.
Będąc w Galerii Łódzkiej na parterze przystanęłam przez chwilkę przy stoisku promocyjnym wędlin staropolskich przy sklepie ze zdrową, ekologiczną żywnością. Od razu zostałam zachęcona do skosztowania wędlin i pasztetów firmy przez miłą hostessę i kierownika działu handlowego. Zostałam wtajemniczona w proces wytwarzania wędlin, szynek i pasztetów, było to bardzo ciekawe. Oczywiście zakupiłam kilka produktów z ciekawości. Powiedziałam pracownicy przy kasie (miłej Pani w wieku około 40 lat w ciemnych włosach, w białym fartuszku, że rozejrzę się jeszcze za innym towarem ekologicznym.
Po chwili podeszła do mnie Pani kasjera i zapytała w czym może doradzić, zachęciła do zakupu ekologicznych jogurtów, pomogła również przy wyborze ekologicznych herbatek oczyszczających. Czułam się komfortowo i naprawdę udzielono mi potrzebnych informacji, w sklepie byłam tylko ja. W końcu okazało się, że zrobiłam dość obfite zakupy, jestem z nich w pełni zadowolona, Oceniam tę obsługę na najwyższym poziomie, szczególnie pracę Pana kierownika z firmy wędliniarskiej, bo w to w sumie jego zasługa, że zajrzałam do sklepu. Jedyna moja uwaga, że jednak mimo wszystko w sklepie jest dość mało produktów (miałam wrażenie, że niektóre półki są puste)
Trafiłam do szpitala w Radomsku z chorym synem na oddział dziecięcy. Spędziliśmy na w/w oddziale dwie doby. Podczas pobytu zaobserwowałam wiele nieprawidłowości, do których należą: nieprzychylność personelu (przedmiotowe traktowanie, zdawkowe odpowiedzi na pytania, niewyjaśnienie medycznej terminologii, nieposzanowanie prawa do intymności czy prywatności, brak zaangażowania oraz elementarny brak empatii), brak warunków sanitarnych (brak ręczników, mydła, papieru toaletowego), złe warunki lokalowe (nagromadzenie łóżek na małych przestrzeniach). Niestety nie jestem odosobniona w moich odczuciach, gdyż po przeprowadzeniu wywiadu środowiskowego okazało się, że w owym szpitalu taka sytuacja trwa niezmiennie od lat. Nie chcąc przechodzić nad nią do porządku dziennego napisałam oficjalną skargę do dyrektora szpitala, na którą niestety nie dostałam odpowiedzi, mimo iż jest wymóg ustosunkowywania się do pisemnych zażaleń.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.