W dniu dzisiejszym skontaktował się ze mną agent ubezpieczeniowy PZU w celu umówienia się na wizytę przedłużającą polisę ubezpieczenia mieszkania. Agent na początku naszej rozmowy przedstawił się i zapytał, czy w tej chwili mogę rozmawiać. Poinformował mnie, iż osoba, u której wcześniej ubezpieczałem mieszkanie niestety już nie współpracuje z firmą, a od niej otrzymał bazę danych. Po odpowiedniej weryfikacji, czy pracownik jest faktycznie pracownikiem PZU umówiłem się na wizytę. Jednak zanim zakończyłem rozmowę poprosiłem o przedstawienie przez telefon krótkiej analizy ubezpieczenia> pracownik po około trzech minutach przedstawił mi kosztorys przez telefon. Poprosiłem o inną kwotę, ponieważ ta była wyższa od bieżącej. Pracownik przekalkulował i powiedział, że otrzymam od niego 10% ekstra zniżki. Umówiłem się na wizytę. Pracownik po ponownym powtórzeniu terminu wizyty wraz z godziną, podziękował za rozmowę. Głos agenta ubezpieczeniowego był bardzo miły, ciepły i wyraźny.
W dniu dzisiejszym Telewizja Polska transmitowała skoki narciarskie Turniej Czterech Skoczni.
Ja jak i kilka milionów Polaków dopingowało polskich skoczków. Niestety warunki pogodowe sprawiły, że turniej został przerwany a następnie wznowiony i skoki rozpoczęły się od początku, ponieważ wydłużony został rozbieg na skoczni. W związku z tym transmisja siłą rzeczy się wydłużyła.
I dochodzimy do sedna sprawy.
Turniej zakończył się o godzinie 18:50, o godzinie 19:00 miała rozpocząć się wieczorynka na którą czekało miliony dzieci (wg GUS ludności Polski w wieku 2-9 lat wynosi 2 900 tyś.). Jednak Telewizja Polska rozpoczęła nadawanie serialu „Plebania” który „cieszy się” oglądalnością niespełna 2 800 tyś (dane OBOP) i ciągle spada. Moja dwójka dzieci cierpliwie czekała na emisje ich ulubionego programu, jakim jest Wieczorynka. Bajka „Bouli” rozpoczęła się o godzinie 19:19 i trwała całe 4 minuty i 35 sekund! Prawdę powiedziawszy reklamy przed i po dobranocce były znacznie dłuższe.
Jak większość rodziców, którzy o godzinie 19:00 sadzają dzieci przed telewizorem, tak i ja czuję się oszukany przez programistów TVP. Można było sobie darować serial „Plebania” jak już z góry wiadomo było, że jest bardzo mało czasu na jego wyemitowanie.
Swoją drogą dobrze że w ogóle wyemitowali Wieczorynkę ponieważ nie wiem jak bym wytłumaczył dzieciom jej brak.
I płać tu abonament!
Zakupiłam dziś leki w Aptece Blisko Ciebie w Będzinie. Apteka duża, czysta, rewelacyjna obsługa, b.niskie ceny. Jest również program lojalnościowy - bardzo atrakcyjne nagrody. Zawsze mogę na tą aptekę liczyć ponieważ jest jedyną apteką całodobową w moim mieście (świetna lokalizacja). Polecam tą Aptekę!!!
Udałem się do salonu Ford w celu zapoznania się z ofertą na nowy pojazd. Z zewnątrz salon miał bardzo czyste i lśniące witryny z czystymi nalepkami informującymi o rabatach na auta z 2009 roku. Drzwi wejściowe do salonu były czyste i zadbane. Po Obejściu Sali wystawowej po około 5-7 minutach podszedł do mnie pracownik salonu. Pracownik ubrany był bardzo elegancko, był ogolony, uczesany i dobrze pachniał. Również pracownik miał przypięty identyfikator. Początkowo pracownik zbadał moje potrzeby zadawał kilka pytań otwartych, które uzupełniał poprzez pytania zamknięte, aby doprecyzować i jak najdokładniej zbadać moje potrzeby. Następnie pracownik bardzo dokładnie opowiedział mi o modelu, który, mnie interesuje. Przedstawił mi, co najmniej trzy zależy pojazdu. Bardzo podkreślał na bezpieczeństwo pojazdu – w szczególności dzieci. Ponadto pracownik zaproponował mi również jazdę próbną pojazdem demonstracyjnym i zaoferowano mi ciekawą cenę za wybrany model. Kończąc powiedziałem, że jeszcze muszę przemyśleć temat i wspólnie z żoną porozmawiać i podjąć decyzję. Poproszono mnie o dane kontaktowe, aby pracownik po dwóch dniach mógł się ze mną skontaktować. Po upływie 2 dni zadzwoniono do mnie z pytaniem czy zdecydowałam się na ten model, czy może potrzebuję jeszcze trochę czasu. Bardzo miło.
Obserwacja dotyczy infolinii Multimedia Polska. Pierwsze 1,5 minuty połączenia to kilka pytań, na które odpowiada się wciskając odpowiednie cyfry na klawiaturze. Wśród pytań pojawiają się też takie absurdalne jak np. "jeśli dzwonisz z Tarnowa wciśnij 1, jeśli z innego miasta wciśnij 2". Na zakończenie podałem swój numer klienta, po czym usłyszałem w słuchawce melodyjkę, przerywaną co jakiś czas słowami z taśmy "proszę czekać na połączenie z konsultantem". Niestety konsultant zgłosił się dopiero w 10 minucie połączenia. To zdecydowanie za długo. Pracownik był uprzejmy, przedstawił się i przywitał, nie potrafił mi jednak pomóc (nie ten dział) i przełączył mnie do innej konsultantki. Pani również się przedstawiła i przywitała, też była grzeczna i pomocna. Wyjaśniłem w czym problem, konsultantka poinformowała mnie, że musi sprawdzić w systemie i dokonać zmian, o które proszę, co może zająć dłuższą chwilę . Podczas, gdy wykonywała jakieś czynności związane z obsługą mojej sprawy co jakiś mówiła "proszę jeszcze chwilę poczekać" lub "jeszcze chwila cierpliwości". Sprawa została załatwiona tak jak oczekiwałem. Na koniec konsultantka jeszcze zapytała, czy mam jakieś pytania, a kiedy zaprzeczyłem grzecznie się pożegnała.
Obsługujący mnie młody mężczyzna był bardzo miły, miał uśmiech na twarzy. Powitał mnie słowami Dzień dobry oraz w czym mogę pomóc. Po zakupieniu przeze mnie hot-doga wg standardu zaproponował mi kawę. W czasie oczekiwania na zamówiony towar skorzystałem z toalety. Była ona czysta. Czuć było miły zapach. W podajnikach dostępne było zarówno mydło jak i papierowe ręczniki. Po otrzymaniu hot-doga sprzedawca pożegnał mnie słowami Do widzenia. Reasumując bardzo miła i fachowa obsługa, zasługująca zdecydowanie na pochwałę.
Udałem się do placówki pocztowej, żeby wysłać paczkę - książkę do Niemiec. Pierwszym rozczarowaniem była "przerwa techniczna" od 14.30 do 15.00. Jednak za kontuarem była obecna pracownica, więc poprosiłem grzecznie o druk na paczkę. Podała mi bez słowa. Wypełniłem druk i po odczekaniu do 15.00 i otwarciu okienka podałem go pracownicy razem z paczką. Pani stwierdziła, że na zagranice jest inny druk. Wypełniłem więc kolejny druk - skomplikowany, z małym druczkiem i wieloma niepotrzebnymi rubryczkami, które pozostały puste. Jednak najbardziej szokująca okazała się cena: 62 PLN za przesyłkę ekonomiczną, 82 PLN za priorytetową. Biorąc pod uwagę, że wysyłałem, jedną książkę do Berlina, miasta oddalonego 330 km od mojej miejscowości, jest to cena absurdalnie wysoka. Pracownica, po wypełnieniu swojej części druczku, oddała mi potwierdzenie nadania znów nie mówiąc ani słowa. Zapytałem więc, czy to wszystko, pani odpowiedział krótko: "tak". Porównując pocztę polską do niemieckiej nasuwają mi się sugestie zmian, które pozytywnie wpłynęły by na jakość obsługi. Po pierwsze: likwidacja szklanych szyb oddzielających pracowników od klientów. Tworzy to niepotrzebny dystans i znacznie utrudnia komunikację. Jeszcze pół biedy, jeśli w szybie jest "otwór do mówienia", w wyżej opisanej placówce szyba takowego nie miała, więc trzeba było niemal krzyczeć, żeby się porozumieć. Po drugie: wyraźne wyznaczenie (i egzekwowanie) miejsc oczekiwania kolejki, przynajmniej 1 m- 1,5 m od okienka. Żeby przy okienku była faktycznie jedna osoba, a dyskrecja nie była fikcją, jak to jest obecnie. Po trzecie: wprowadzenie możliwości dokonywanie płatności kartą.
Dzwoniłem do serwisu potwierdzić termin wizyty. Po wybraniu numeru do serwisu usłyszałem automat informujący, do kogo się dodzwoniłem oraz o tym, iż wszystkie rozmowy są nagrywane. Jeśli nie wyrażam na to zgodę to należy przerwać połączenie. Odebrał pracownik przedstawiając się dość wyraźnie, a następnie zadał pytanie "Wczym mogę pomóc?" Poprosiłem o potwierdzenie w dniu jutrzejszym przybycia pojazdem na serwis. Pracownik po zapytaniu o numer rejestracyjny, sprawdził w systemie i potwierdził godzinę. Zrobił to szybko, sprawnie i bez żadnych dodatkowych szczegółów. Ponadto kończąc rozmowę pracownik zadał pytanie "czy mogę jeszcze w czymś pomóc?". Podziękowałem. Pracownik zaprosił mnie na jutrzejszą wizytę i podziękował za rozmowę. Bardzo miło i sympatycznie.
W trakcie dzisiejszej wizyty w CH Auchan Hetmańska udałem się do przedstawiciela platformy "n". Punkt sprzedaży jest połączony z salonem Play. Jego ID to D406.0506. Zaraz po wejściu zostałem powitany przez młodego mężczyznę. Był to młody człowiek w wieku ok 25 lat, włosy krótkie, szatyn, ubrany w dżinsy oraz firmową koszulę z logo Play. Zapytał mnie na początek jaki jest cel mojej wizyty i po moich pytaniach o aktualną ofertę platformy "n" rozpoczął przedstawianie oferty. Wypytał mnie o akceptowalny koszt usługi oraz oczekiwania co do oferty programowej. Cała rozmowa przebiegała bardzo sprawnie i kierowana była przez pracownika. Na zakończenie wręczył mi ofertę w formie katalogu i zakreślił pozycje, o których była rozmowa.
W dniu dzisiejszym w trakcie odwiedzin w CH Auchan Hetmańska udałem się do przedstawiciela Cyfrowego Polsatu, firmy PPHU MAG M. G.. W trakcie moich odwiedzin w punkcie przebywała jedna pracownica. Była to młoda kobieta w wieku ok. 25 lat szczupłej budowy ciała, szatynka, włosy proste do szyi. Po podejściu do lady poczekałem chwilę ale pracownik nadal nie zwracał na mnie żadnej uwagi. Po powitaniu przeze mnie pracownika, pani nawet nie wstała od krzesła i ciągle wpatrywała się w monitor komputera. W związku z tym, że kończy mi się umowa z Cyfrowym Polsatem zapytałem pracownicę czy może mi przedstawić ofertę lojalnościową na kolejny okres. Pracownik patrząc w monitor zapytał jedynie czy wysłałem już swoje wypowiedzenie. Poprosiłem o sprawdzenie jego statusu, czy dotarło i czy zostało zarejestrowane i nadal nalegałem aby przedstawiono mi nową ofertę a być może wycofam to wypowiedzenie.
Pani stwierdziła, że nie może mi w żaden sposób pomóc lub spróbować rozwiązać mój problem i poradziła abym dzwonił sam na infolinie Cyfrowego Polsatu. Odniosłem wrażenie, że zakłócałem jedynie jej spokój. Zauważyłem, że zupełnie inne jest podejście osób pracujących w punktach obsługi w trakcie pozyskiwania nowych klientów i zmienia się z czasem pojawiania się problemów po ich stronie.
Witam wszystkich, moja dzisiejsza obserwacja dotyczyła banku BPH jak zapewne wszyscy wiedzą lub nie połączył on się z bankiem GE Money Bank. Otóż całe zdarzenie miało na uwadze uostępnienie kredytu. Więc zaczynamy. Wchodząc do banku od razu zostałem zauważony przez przemiłą Panią która zaprosiła mnie do swojego stanowiska pracy. Po zaprezentowaniu przezemnie moich oczekiwań kobieta w 2 minuty przedstawiła oferte banku. Wszystkie formalności przebiegły w kilka minut, zostałem wuwczas uświadomiony o oczekiwaniu na telefon w sprawie decyzji kredytowej. Może i nie realne ale nie zdażyłem wyjść z banku kiedy zadzwonił telefon i doradca poinformował mnie że decyzja jest pozytywna i zaprasza do kasy. Podpisując właściwą umowę będąc w banku BPH został mi udzielony kredyt z banku GE Money Bank. I tu się zaczeły problemy . Kobieta w banku nie potrafiła określić mi jasno sedna sprawy dlaczego mam kredyt w innym banku, oraz dlaczego nie powiedziała mi o tym wcześniej. Całość zamieszania wyjaśniła kierowniczka banku informując mnie o fuzji bankowej. Widać Pani doradzca potrafi sprzedać kredyt i cały wachlarz produktów lecz sama nie jest w stanie poinformować i wyjaśnic sytuacji na rynku bankowym.
Po nieudanej próbie załatwienia sprawy w dniu 10.12.2009 r. z powodu awarii systemu i w dniu 12.12.2009 r. z powodu zamkniętej placówki bankowej wybrałam się po raz trzeci w myśl przysłowia: do trzech razy sztuka".
W tym dniu Bank był czynny. Po wejściu do Banku zobaczyłam, że zanosi się na czekanie.
Placówka bankowa jest mała. Przy wejściu przy filarze jest miejsce, gdzie bierze się foliowane numerki, które są potem wyświetlane.
Miałam wrażenie, że znalazłam się na poczcie a nie w banku. Na wprost wejścia ustawiono kilka rzędów krzeseł, na których siedzieli ludzie. Ci, co się nie zmieścili stali. wszyscy jak zaczarowani wpatrywali się w wyświetlacz.
Miałam bardzo odległy numerek, ponad 40 osób było przede mną. Strażnik poinformował mnie, że można wyjść i czas oczekiwania wyniesie około godziny. Zastanawiałam się czy w ogóle cokolwiek załatwię. Skorzystałam z okazji, że jedno stanowisko było nieczynne i zapytałam się pracownika o konkretny produkt mówiąc czego oczekuję i jakie możliwości ma bank. Pracownik poinformował mnie o nazwie produktu, oprocentowaniu i kilku istotnych szczegółach.
Zauważyłam, że najpierw muszę załatwić formalności i potem dopiero czeka mnie kolejka do kasy wg kolejności.
Zniechęcona perspektywą biernego czekania w banku postanowiłam skorzystać z okazji i zobaczyć jak to wygląda w innych bankach.
Najpierw trafiłam do Getin Banku, potem do Nordea Banku. Nie mieli korzystnych ofert, bo za prowadzenie rachunku musiałabym zapłacić prowizję albo dużą opłatę przy likwidacji lokaty przed upływem roku.
Postanowiłam przejść się jeszcze do Banku Śląskiego i Polbanku.
Zaciekawiona weszłam do EFG Eurobank Ergiasias S.A. (Polbank). W tym banku nie było kolejek i szybko dowiedziałam się, że mają produkt jakiego szukam spełniający wszystkie moje oczekiwania. Bez problemów załatwiłam swoją sprawę i wróciłam ponownie do PKO BP SA, aby oddać numerek. Tam sytuacja była podobna do tej, przed moim wyjściem. Oczywiście dużo ludzi, wszystkie krzesła zajęte. Tylko ludzie zmienili się trochę przez ten czas.
Tak skończyła się moją przygoda z Bankiem PKO BP SA. Do trzech razy sztuka i czwarty raz w najbliższym czasie nie zamierzam próbować.
Jeśli nic się nie zmieni w podejściu do Klienta i nie poprawi jakość obsługi, to nie będę korzystać z usług tego Banku.
Czas na radykalne zmiany w Banku.
Nie wystarczy zastosować zmiany kosmetyczne i stosować cross-selling!
Klient oczekuje czegoś więcej i najwyższy czas zmienić wizerunek Banku na przyjazny dla Klienta i dostosowany do potrzeb nowoczesnego rynku finansowego oraz dynamicznie zmieniających się realiów rynku.
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
Wybrałam się do...
Wybrałam się do banku, aby pieniądze osoby znajomej wpłacić na rachunek oszczędzający z możliwością dokonywania dopłat (na zasadzie dawnej książeczki obiegowej PKO).
Po wejściu ucieszyłam się, że nie ma klientów i szybko załatwię swoją sprawę. Moja radość nie trwała długo, bo dowiedziałam się o awarii systemu. Trwała już godzinę we wszystkich placówkach bankowcy PKO i dowiedziałam się, że nie ma pewności czy cokolwiek w ogóle dzisiaj załatwię. Specjalnie wypłaciłam pieniądze w innym banku, aby dokonać tej wpłaty.
Do Banku co jakiś czas wchodzili inni zbłąkani klienci i tak samo dowiadywali się, że nic nie załatwią. Było kilku pracowników i strażnik, który ustawił potykacz przed wejściem z napisem informującym o awarii. Jak weszłam ten potykacz stał z prawej strony i nie zauważyłam napisu.
Byłam zaskoczona sytuacją, jaką zastałam. W dobie elektroniki i walki o klienta Bank nie ma skutecznych zabezpieczeń systemowych (np.: zapasowe serwery umożliwiające szybkie usunięcie awarii i kontynuację normalnej pracy). Bank, który istnieje od dawna niespecjalnie zmienił swoje oblicze i podniósł jakość swoich usług. Poza wyglądem zewnętrznym niewiele zmieniło się przez lata. Każda instytucja finansowa, a szczególnie bank jest instytucją usługową mającą ułatwić klientowi życie. Banki nie robią tego za darmo, więc klient ma prawo korzystać bez ograniczeń ze swoich pieniędzy mając do nich swobodny dostęp.
W tym dniu w tym czasie nie można było załatwić żadnej operacji w PKO BP - zarówno wpłaty, jak i wypłaty. Dla mnie to skandal, co potwierdza tylko, że polska bankowość detaliczna w tym wydaniu to jakaś farsa.
Co mi po informacjach pracowników Banku, skoro nie mogłam nic załatwić!!!
Następnego dnia (w piątek) w ogóle nie wybierałam się do Banku z uwagi na koniec tygodnia i prawdopodobne kolejki, których jestem zdecydowanym przeciwnikiem. Klienci, którzy w czwartek nic nie załatwili przyszli pewnie w piątek.
Postanowiłam wybrać się w sobotę, bo bank był czynny w ten dzień.
Nie sprawdziłam godzin otwarcia banku w sobotę, bo byłam pewna, że nic się nie zmieniło.
W sobotę (12.12.2009 r.) odeszłam z kwitkiem, bo bank był nieczynny w ogóle.
Czyżby klient w ogóle nie liczył się dla tego Banku?
Jak widać podejście nie zmieniło się od lat, skoro Bank stać na awarie sprzętowe w całym kraju trwające przynajmniej 1,5 godziny oraz zamknięcie Banku w sobotę.
Nie ma wpłatomatów czy nowoczesnych bankomatów, gdzie jest możliwość dokonania różnorodnych operacji w sposób bezpieczny. Takie bankomaty widziałam w 1996 roku w Amsterdamie i nie było problemu. Podobne bankomaty miał kiedyś Bank Gdański w Sopocie (była możliwość dokonania przelewów bankomatowych).
Mamy praktycznie 2010 rok i dużo nowych banków przyjaznych klientowi. Nie wszystko da się załatwić przez telefon, internet czy za pomocą ATM i dlatego placówki bankowe są potrzebne. Jednak potrzebne są placówki, gdzie klient otrzymuje wysoki poziom usług za dobrą cenę i nie ma problemu z uzyskaniem tych usług.
Bank PKO BP nie popisał się.
Jakość usług odbiega od oczekiwań klientów. Najwyższy czas na radykalne zmiany, jeśli chce zachować swoją pozycję i utrzymać klientów!!!
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
W wydawnictwie Hachette...
W wydawnictwie Hachette mąż zamówił brakujący numer pisma Wojsko Polskie.
Zrobił to telefonicznie ok.10 listopada .
Po trzech tygodniach oczekiwania i braku przesyłki ,zadzwonił ponownie.
Pani zapewniła ,że numer zostanie niezwłocznie wysłany.
W połowie grudnia nadal przesyłki z wydawnictwa Hachette nie było.
Mąż znowu się z nimi skontaktował. Miła Pani powiedziała ,że 10 grudnia gazeta została wysłana.
Plus ,bo przesyłka w końcu dotarła - 28 grudnia.
Jednak data nadania ,to 23 grudnia.
Wielki minus za opieszałość i niekompetencję.
Wejście boczne od strony ulicy Sikorskiego jest od dłuższego czasu zamknięte (rzekomo niesprawne drzwi!!!). Informacja na drzwiach kieruje klientów do głównego wejścia. Aby tam dojść trzeba ominąć samochody parkujące przed sklepem. Przed wejściem czeka nas kolejna przeszkoda - potykacze reklamujące inne sklepy w Centrum Handlowym. Moim zdaniem oba wejścia powinny być otwarte, a dostęp przed wejściem powinien być swobodny.
Szafki na zakupy były zajęte jak się potem okazało głównie przez młodzież - wolontariuszy pakujących zakupy i zbierających pieniądze do puszek oraz sprzedających świece. Moim zdaniem szafki te są przeznaczone dla klientów i młodzież nie powinna trzymać tam kurtek i plecaków. Jako stały klient sklepu byłam niemile zaskoczona całą sytuacją. Musiałam czekać na wolną szafkę, bo po włożeniu zakupów okazało się, że ma uszkodzony zamek. Nie zdążyłam zamknąć szafki i odejść, a już jakiś wolontariusz wyciągał mi nad głową kurtkę i jego kurtka "przejechała" mi po twarzy. Byłam oburzona całą sytuacją jako klient tym bardziej, że nie usłyszawszy przepraszam chłopak nie widział problemu. Korzystam z usług sklepu od początku istnienia i po raz pierwszy zdarzyła mi się taka sytuacja.
Często robię na początku zakupy w innych sklepach na piętrze i zakupy chowam do szafki, aby spokojnie zrobić dalsze zakupy w Delikatesach ALMA.
Lubię robić tu zakupy. Towar jest świeży, jest duży wybór towarów, ceny są zróżnicowane i wiele artykułów jest w cenach zbliżonych do cen w innych sklepach.
W sklepie nie ma ścisku, towary są dobrze wyeksponowane, ceny widoczne i pogrupowane w logicznych ciągach, co ułatwia zakupy i skraca czas. Podoba mi się to, że towary mają swoje stałe miejsca i nie zmienia się ich rozmieszczenie w sklepie, tak jak w niektórych sklepach samoobsługowych.
Stoisko z warzywami i owocami jest dobrze zaopatrzone, towar jest świeży i na bieżąco uzupełniany w sposób, który nie przeszkadza klientom w dokonywaniu zakupów. Ceny są widoczne, a towar jest ułożony, nie ma bałaganu oraz zepsutych warzyw oraz owoców.
Stoisko z oliwami i olejami dość dobrze zaopatrzone. Ceny są dość wysokie. Stoisko z serami dobrze wyeksponowane, dość duży wybór serów na każdą kieszeń.
Stoisko Krakowski Kredens dobrze wyeksponowane.
Stoisko z rybami dobrze wyeksponowane. Szkoda, że jest problem ze świeżymi śledziami. Stoisko garmażu dobrze wyeksponowane. Duży wybór pierogów itp. Prawdopodobnie największy wybór pierogów na wagę.
Stoisko z mięsem - dobrze wydzielony asortyment z wyraźnym podziałem na wołowinę, wieprzowinę i drób. Mięso świeże i w cenach zbliżonych do innych sklepów.
Stoisko z wędlinami dobrze wyeksponowane z wyraźnym podziałem na rodzaje wędlin, które są pogrupowane asortymentami. Taki podział ułatwia zakupy. Ceny i nazwy towarów widoczne.
Stoisko z pieczywem dobrze wyeksponowane. Duży wybór pieczywa. Na życzenie maszynowe krojenie pieczywa i pakowanie w papierowe torebki. Z moich obserwacji główny producent pieczywa na wagę dostarcza od dłuższego czasu pieczywo marnej jakości. Sprawdziłam w piekarni firmowej w Gdańsku-Przymorzu i jakość pieczywa była taka sama. Pieczywo podobno jest bez konserwantów i polepszaczy, jednak kruszy się, kwaśnieje i pleśnieje! Pieczywo pleśnieje po kilku dniach przechowywania. W tych samych warunkach przechowywane inne pieczywo innych producentów zachowuje walory smakowe i nadaje się do jedzenia nawet do 7 dni (można bardzo cienko kroić pieczywo razowe, chleb nie kruszy się).
Nie polecam pieczywa na wagę. Moją opinię potwierdzają pracownicy tego działu, którzy mają porównanie z jakością tego samego pieczywa 2 lata temu.
W sklepie jest duży wybór towarów ekskluzywnych z całego świata. Można kupić kilka rodzajów syropu klonowego, różne gatunkowe oliwy, owoce morza mrożone i w zalewach i inne mało spotykane produkty. Jest duży wybór słodyczy, kaw, herbat, piw i alkoholi z różnych krajów. Jest duży wybór zagranicznych wód mineralnych znanych firm i polskich. Marki są bardzo dobrze znane zagranicznym klientom. Stoisko z sokami jest dobrze wyeksponowane i pogrupowane w logiczny sposób gatunkami, co ułatwia zakup. Stoisko z piwami jest dobrze wyeksponowane. Po jednej stronie są krajowe, a po drugiej duży wybór zagranicznych. Wśród piw znalazłam m.in. gatunkowe piwa belgijskie, które od lat można kupić w Belgii.
Stoisko z alkoholami jest dobrze wyeksponowane z wyraźnym podziałem. Duży wybór polskich uznanych alkoholi poszukiwanych przez Polaków i zagranicznych turystów.
Stoisko jest bardzo dobrze oceniane przez zagranicznych turystów z Kanady. Duży wybór miodów pitnych, żubrówka i inne chętnie kupowane alkohole przez zagranicznych turystów.
W sklepie panuje porządek. Personel jest schludnie ubrany w firmowe stroje. Towar na wagę pakowany jest w specjalny i estetyczny sposób. Na stoisku z warzywami i owocami są dwie wagi do samodzielnego ważenia towaru, dzięki czemu wiadomo od razu jaka jest cena danego produktu i jaka jest waga. Taśmy w wagach są uzupełniane na bieżąco. Wg mnie mogłaby być jeszcze jedna waga.
Duża ilość kas zapewnia sprawną finalizację zakupów.
Na stoisku z alkoholami jest dodatkowa kasa i osobne wyjście dla klientów dokonujących wyłącznie zakupów na tym stoisku.
Dzięki dobrej organizacji, przejrzystości i porządkowi panującemu w sklepie za każdym razem proces zakupów jest ułatwiony i skrócony do minimum potrzebnego na odszukanie artykułów i przejście do kasy.
Obsługa kasowa jest sprawna i dobrze zorganizowana. Stanowiska są czyste, a personel ubrany jest w jednakowe firmowe stroje. Daje to dodatkowy efekt ładu. Alejki są w odpowiedniej odległości, nie są zastawione dodatkowym towarem lub towarem na paletach i klienci mogą swobodnie dokonywać zakupów.
W sklepie można bez problemu płacić kartami z całego świata, jest duży wybór towarów i dlatego polecam go zarówno dla polskiego klienta ceniącego komfort oraz czas robienia zakupów, jak również dla obcokrajowców (duża liczba zagranicznych i polskich towarów, płatności kartami).
Dodatkowo można korzystać z karty stałego klienta zbierając punkty (10zł=1pkt). Terminale obsługujące karty mają zabezpieczenia dodatkowe, co daje komfort płacenia kartą.
Praktycznie zakupy zajęły mi około 30-40 minut od wejścia, wybrania produktów, dokonania zapłaty (karta płatnicza i karta stałego klienta) i spakowaniu zakupów.
Przydałby się jeszcze 1-2 czytniki.
Ocena za całokształt 4, bo mimo wszystko sklep powinien dbać o klientów i nie może być takiej sytuacji, że szafki zajmowane są nie przez klientów, a przez młodzież. Nie lubię, gdy młodzież pakuje i unikam jak mogę takich sytuacji. Nie potrafią pakować produktów, jest bałagan w zakupach i na dodatek produkty delikatne pakują np. z puszkami.
17 grudnia 2009r.o godz.14:55 udałam się do salonu Kodak Express w celu zrobienienia zdjęć do paszportu.Salon mieści się Galerii Grafika w Rzeszowie. Bardzo zależało mi na szybkim wykonaniu zdjęć.Wybrałam ten salon, bo zachęciła mnie do tego reklama informująca,że zdjęcia są wykonywane jedynie w przeciągu 10 minut.
Wchodząc do sklepu słychać było cichą muzykę z świątecznymi piosenkami.
Podłoga i szyby były czyste.W salonie znajdowały się szklane szafki zawierające baterie, karty pamięci,czytniki kart itp.Szafki były czyste,brak kurzu,fejsy uporządkowane. Można było również zakupić ramki do zdjęć,których był bardzo szeroki wybór.
W sklepie było trzech pracowników, z których każdy zajęty był inną pracą.
Byli zadbani, ubrani bardzo schludnie w białe koszule.
Kiedy podeszłam do lady powitał mnie pracownik,który po chwili oderwał się od pracy przy komputerze.Powitał mnie bardzo życzliwie słowami „dzień dobry, w czym mogę pomóc”
Z uśmiechem na twarzy.W salonie było jeszcze dwóch klientów,którzy już byli obsługiwani.
Następnie przygotował mnie do zdjęcia w przeciągu 1,5 minuty.Poprosiłam jeszcze, aby zretuszowano mi pieprzyk.
Później z góry zapłaciłam 24 zł i miałam odebrać zdjęcia za 10 minut.
Chciałam uzyskać jeszcze kilka informacji dotyczących kart pamięci i aparatów fotograficznych.
Pracownik wyczerpująco odpowiedział na wszystkie moje pytania oraz udzielił profesjonalnych wskazówek.
Kiedy skończyliśmy rozmowę zdjęcia były już gotowe.Były naprawdę doskonałej jakości.
Pracownik pożegnał mnie dziękując oraz zapraszając ponownie.
Podsumowując moją wizytę w Kodak Ekspres muszę stwierdzić,że zatrudniony jest tam bardzo profesjonalny i kompetentny personel.Zdjęcia wykonywane są zgodnie z obietnicami w ustalonym czasie i profesjonalnie obrabiane.Polecam każdemu ten punkt.
Przybyłam do punktu PTU w Rzeszowie w celu przedłużenia polisy ubezpieczeniowej.
Po wejściu do lokalu zostałam poproszona o to żeby usiąść i poczekać.Siadłam i czekałam,Był w oddziale 1 klient i ja.Zaś 4 osoby personelu.Czekałam,,,,po pewnym czasie zostałam spytana o cel wizyty i dostałam dokumenty do uzupełnienia - nie wiedziałam jak je uzupełnić.
Pani jednak zajęła się swoją pracą w głębi biura przy innym biurku.
Na usilne prośby moje wyjaśniła mi co mam wpisać w dokumenty- wnioski,Zrobiła to na odległość (nie ruszając się od swojego biurka) parę metrów dalej ustawionego.
Moje kolejne pytania irytowały ją .Nie wiedziałam bowiem na czym polega różnica ubezpieczenia i nie wiedziałam jak wypełnić dokumenty.Dopiero na moją usilną prośbę sugestię,ze Pani jest zajęta inną pracą uzyskałam odpowiedzi na moje pytania.Udało mi się nakłonić Panią i podeszła do mnie.Tym razem wyjaśniła mi warianty ubezpieczenia,Także szybko ,dało się już odczuć ,ze jest zdenerwowana.
Wizyta w tym punkcie była dla mnie stresująca czułam się tam jak intruz i na pewno tam nie wrócę.
Cała sytuacja zaistniała dlatego,ze Pani w międzyczasie zajęta była inną pilną sprawą a ja jako klient czułam się jak intruz,który przeszkadzał jej w pracy.Nie mam zastrzeżeń zaś co do kompetencji personelu, ale do organizacji i czasu pracy oraz zachowania personelu.
Jestem bardzo zadowolona z obsługi w tym sklepie. Pomoc została mi udzielona bardzo szybko. Zapoznano mnie ze sprzętem, którego poszukiwałam oraz doradzono, co będzie dla mnie najkorzystniejsze i najlepsze. Obsługa jest miła oraz chętna do pomocy. Myślę, że następnym razem również wybiorę ten sklep
Szanowna Klientko.
Dziękujemy za wyrażenie opinii dotyczącej jakości obsługi Klienta w naszym salonie.Zapraszamy ponownie!
Po sklepie chodziłam...
Po sklepie chodziłam i szukałam sprzedawcy, przynajmniej 10 min. Wszyscy co byli to chyba uczniowie lub bardzo zajęci w firmowych bluzach pracownicy komfortu, kazano mi czekać przy kasie na kierownika. Podobno on wiedział i umie wszystko na temat firanek. Przy kasie stałam kolejne przynajmniej 10 minut, dla mnie szok, żywej duszy w kasie, można powiedzieć skasuj się sam za towar weź i wyjdź. Pojawił się kierownik , chyba był na papierosku bo ten smród był odrażający, lub spalił całą paczkę bo nie było go bardzo długo, za mną stali kolejni klienci też chyba z problemami. Wreszcie zapytałam o firanki które mnie interesowały, okazało się że kierownik nie odpowie i nie pomoże mi teraz bo jest sam na kasie a jakiegoś kolegi nie ma teraz będzie za chwilę, podobno musiał na chwilę wyjść ze sklepu.... prosił bym poczekała bo on wie najwięcej i najlepiej mi pomoże, po kolejnych 15 minutach wyszłam ze sklepu. Nigdy tam nie wrócę straciłam dobre 40 minut i nic się nie dowiedziałam. Firma ma super pracowników ale chyba na zapleczu którzy w pracy tylko papierosy potrafią popalać. A dziwne jest to że to kierownik taki przykład daje pracownikom którzy też sobie pozwalają na frywolne opuszczanie stanowiska pracy, on nie pracuje, popala, kasa pusta, oni też gdzieś pewnie swoje sprawy załatwiają... dajcie spokój sobie z takimi pracownikami!!
Pozdrawiam
Jeszcze tego samego dnia tj 24.06.2009 r., po rozmowie z konsultantem w oddziale gołdapskim oraz po zgłoszeniu szkody w infolinii PZU, w godzinach wieczornych odezwał się do mnie mobilny ekspert pan J. M. z propozycją spotkania i załatwienia formalności w dniu 26.06.2009 r. w miejscu mojego zakwaterowania tj. ok. 15 km od Gołdapi. Byłem zaskoczony szybkością kontaktu, zasobem wiedzy na temat mojego problemu oraz ujmującym sposobem bycia tego człowieka. Zgodziłem się na spotkanie i tak jak umówiliśmy się telefonicznie w ustalony miejscu i czasie doszło do spotkania. Konsultant po przedstawieniu siebie oraz planu spotkania przystąpił do oględziny mojego samochodu, wykonania zdjęć oraz zanotowania swoich obserwacji. Następnie spytał czy może zadać jeszcze kilka pytań potrzebnych do uzupełnienia informacji nt. wydarzenia w wyniku którego powstała szkoda. W dalszej kolejności ku mojemu zaskoczeniu (pozytywnemu) zaproponował kalkulację likwidacji szkody przy wykorzystaniu programu komputerowego. Po wygenerowaniu jej zapytał czy zgadzam się ze sposobem likwidacji szkody oraz z wysokością przyznanego odszkodowania. Po wyrażeniu mojej zgody, podpisaliśmy niezbędne dokumenty. Od tego mmomentu miałem czekać na potwierdzenie pisemne, które jak się później okazało było czystą formalnością, ponieważ cała dokumentacja wykonana podczas tego spotkania była bez zarzutu. Wszystko odbyło się w miłej, spokojnej atmosferze w ciągu niemalże godzinnego spotakania. Byłem pod dużym wrażeniem, czym nie omieszkałem się podzielić ze znajomymi.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.