Piszę tę obserwację z perspektywy kilku odwiedzin tej karczmy. Restauracja w stylu karczmy góralskiej jest położona przy Hotelu SPA KOCIERZ. Sam lokal jest przyjemnie urządzony, w tradycyjny sposób. Wystrój drewniany, wnętrze składa się z sali dolnej i balkonu/antresoli, na której również znajdują się stoliki.
Przyjechaliśmy wieczorem na kolację. Dwie pary plus dziecko.
Każde z nas zamówiło inne danie, więc mieliśmy też porównanie. Długi czas czekaliśmy na przyjęcie zamówienia. Zamówiliśmy golonkę, zawijasy z fileta z kurczaka ze szpinakiem, jadło zbója, sałatkę z kurczakiem grillowanym i naleśnika z serem.
Najlepszym daniem okazały się zawijasy ze szpinakiem, choć ich temperatura była nie zadowalająca. Podobnie temperatura golonki. Chyba jedynym daniem zrobionym dla nas było jadło zbója - gorące. Sałatka z kurczakiem posiadała dziwne "włoski" - kelnerka zapewniała mnie, że to sałata się "rozszczepiła", natomiast kurczak był grillowany za szybko, bo - mimo, że nie był surowy - to jednak jeszcze nie był gotowy do podania, ale niestety kucharz (czy ktokolwiek, kto przyrządzał to danie) musiał zdjąć go z grilla, bo by się przypalił. To danie prawie w całości wróciło do kuchni. Zamawiałam też naleśnika z karty dla dzieci, którego cena wynosiła 5,50 zł. Zdziwienie moje pojawiło się gdy na rachunku cena wynosiła 11zł?! Zapytałam kelnera czemu wprowadzają w błąd? On na to, że w karcie, są naleśniki jako deser i naleśniki jako danie dla dzieci, a nie powiedziałam o które mi chodzi - niestety nie mogłam powiedzieć, że chodzi nie o deser, bo nie wiedziałam, że taki jest - to kelner powinien zapytać, wiedząc, że jest z nami dziecko.
Z perspektywy czasu uważam, ze karczma bardzo zeszła z jakości w porównaniu do tego jakie jedzenie serwowała na początku istnienia. Szkoda. Już tam raczej nie wrócę.
Na niedzielny obiad w karczmie w kompleksie "Kocierz" udałam się z dzieckiem - 4letnią córką.
Jest to dobre miejsce na taki wypad, bo przy okazji można spędzić cały dzień aktywnie i nie piszę tu tylko o spacerze po lesie, ale także o sporym parku linowym, stawie pływackim czy w zimie trasą narciarską - plus.
Oceniam jednak karczmę i na tym się skupię.
Weszłyśmy ok. 12.40. Tuż przy wejściu stały dwie kelnerki, których zadaniem była bieżąca obsługa wchodzących gości. Zostałam zapytana, czy miałam rezerwację (nie miałam), po czym kelnerka zapytała na ile osób miałby być stolik, powiedziałam, że na nas dwie. Kelnerka zaproponowała, abym się dosiadła do któregoś z wielkich stołów - plus. Tak też zrobiłam, wybrałam stół przeznaczony na ok. 8 - 10 osób, przy którym siedziały 3 osoby.
Po chwili kelnerka, do której należał stolik, rzuciła przede mnie kartę. Nie było to miłe - minus.
Córka od razu pobiegła do znanego jej już pokoiku zabaw dla dzieci. Znajdują się w nim malowanki, zeszyty, kredki i zabawki. Rodzic może być pewny, że nic się dziecku tam nie stanie, ani, że dziecko samo nie wyjdzie z restauracji - wielki plus.
Zamówiłam zupę, drugie danie i coś do picia. Na zupę czekałam ok. 5minut. Zjadłyśmy i potem jeszcze czekałam na drugie danie jakieś 10 minut. Wraz z drugim daniem kelnerka przyniosła "przystawkę kocierską", czyli kromki chleba i smalec ze skwarkami. Dziwne! Zazwyczaj przynoszą to jeszcze w oczekiwaniu na danie, bez względu na czas oczekiwania. Za to też minus.
W trakcie drugiego dania poprosiłam o jeszcze jedną szklankę soku. Niestety kelnerka przyniosła ją jak już skończyłam jeść - minus.
Zupa - bardzo dobra. Drugie danie - dość mocno spieczone ćwiartki ziemniaków, surówka... niezjadliwa, maziowata, mięso - dobre.
Koniec końców, poprosiłam rachunek.
Na pewno jeszcze tu wrócę, ze względu na usytuowanie tego kompleksu.
Potrzebowałam linki podtrzymujące drzwi do zmywarki AMICA.
Po przeszukaniu miejscowych sklepów z częściami do AGD, zaczęłam wyszukiwać przez internet. Tak trafiłam na stronę czesciagd.pl i firmę DOMAX, która także prowadzi sprzedaż AGD i RTV.
Strona czesciagd.pl oferuje części zamienne oraz inne akcesoria do AGD.
Udało mi się wyszukać na tej stronie linki, która potrzebowałam i postanowiłam najpierw skontaktować się telefonicznie, aby ustalić, czy posiadają tą część na stanie.
Szybka i konkretna rozmowa z panią, która potwierdziła, że aktualnie posiadają dwie takowe linki. Poinformowałam,ze jestem już zarejestrowana na ich stronie internetowej i że skorzystam z tej opcji zamówienia.
Wysłałam zamówienie poprzez ich stronę, zamawiając dwie takie linki. Jednocześnie od razu przelałam pieniądze za towar.
Tuż przed 17tą otrzymałam maila z informacją, że tej części aktualnie nie posiadają na stanie i że będzie dostępna w ciągu 10dni. Zniesmaczyło mnie to, ale jak się okazało musiał być to mail, który jest wysyłany automatycznie przy zamówieniu, ponieważ następnego dnia dostałam potwierdzenie o zrealizowaniu zamówienia, co było jednoznaczne z wysyłką.
Po trzech dniach towar był u mnie.
Bardzo polecam ten sklep.
Przy okazji wycieczki w Tatry, postanowiliśmy zjeść w restauracji "Sphinx" w Zakopanem. Byliśmy ja z mężem i druga para znajomych.
Zjedliśmy tam obiad, a potem jeszcze deser i kilka piw, herbata.
Super obsługa w tym lokalu. Pan, który nas obsługiwał - bardzo komunikatywny - był na każde zawołanie nie tylko nas, ale i innych klientów.
Jedzenie bardzo dobre.
Pan z obsługi zdecydowanie zasłużył na nasz napiwek, z czego sam się ucieszył.
Jedyny minus to szarlotka na ciepło z lodami - lody pyszne, ale szarlotka... niedobra mrożonka - takie moje wrażenie.
Następnym razem też tam na pewno będziemy się stołować.
Lokal czysty. Wystrój - jak w każdym "Sphinx'ie" świetny. Kelnerzy jednolicie ubrani. Fajna muzyka.
Polecam wszystkim.
Jakiś czas temu udaliśmy się wraz z mężem i córeczką na pizzę. Wybraliśmy wadowicką Kręgielnię, ponieważ słyszeliśmy, że tamtejsza pizza jest świetna.
Weszliśmy do lokalu, pierwsze co rzuciło się w oczy to fajnie i przemyślanie urządzony lokal. Zajęliśmy jedną z lóż. Zamówiliśmy pizzę, piwo i sok.
W tej chwili barmanka zmieniła muzykę, bardzo głośny rodzaj disco polo po polsku i angielsku. Koszmarek.
Wtedy zauważyłam towarzystwo obok baru, przy automacie do gry. Czekaliśmy na pizzę.
W pewnym momencie wyszedł kucharz i krzyknął do jednego z chłopaków - "Skocz mi po mleko, bo nie zrobię k**** ciasta do pizzy." Kolega poszedł i po ok. 5 minutach był z powrotem z mlekiem.
Niecierpliwiliśmy się, bo czekaliśmy już ok. 20 minut, a nikogo więcej w lokalu nie było, kto by zamawiał pizzę. Podeszłam zapytać ile jeszcze trzeba czekać, na co kucharz odpowiedział, że już pizza wychodzi z pieca. Wróciłam na miejsce. Po chwili barmanka przyniosła ją nam.
Zaczęliśmy jeść. Już przy pierwszym kawałku zauważyłam, że coś jest nie tak. Po przejrzeniu wszystkich kawałków okazało się, że ciasto jest surowe. Zwracam na to uwagę tym bardziej, że tą pizzę jadło też trzyletnie dziecko.
Poszłam z reklamacją, barmanka zabrała pizzę na zaplecze i zawołała kucharza. Ten wyszedł z talerzykiem, na którym leżał jeden nie ruszony kawałek pizzy (nie wiem czy mojej) i zaczął mi tłumaczyć, że się mylę, bo patrząc na pizzę to trzeba brać pod uwagę TYLKO przekrój pizzy - wskazywał na brzeg ciasta oraz mówił, że reszta nie ma znaczenia jak tylko ten brzeg jest upieczony.
Próbowałam bronić swoich odczuć, bo przecież nie była to pierwsza pizza w moim życiu. Ten jednak uparcie powtarzał swoje nie słuchając tego co mówię. W tym momencie całe towarzystwo przy automacie do gry zaczęło komentować naszą rozmowę - "Ty k**** słyszysz co jej wciska - przekrój ciasta, ja p*****"
Wyszliśmy.
Nie wrócę na pewno.
I na pewno nikomu nie polecam, a wręcz będę mówić o tym jak tam traktują klienta.
Byłam stałą klientką tej apteki, ponieważ znajduje się ona blisko mojego miejsca zamieszkania, a także jej ceny także są dobre.
Zawiodłam się natomiast na obsłudze. Ostatecznie zrezygnowałam z tej apteki, farmaceutka łaski mi nie robi zamawiając coś, lub będąc miłą.
Przechodząc do rzeczy.
8 grudnia udałam się do w/w apteki celem zakupu podkładu korygującego Vichy Dermablend.
Zapytałam farmaceutkę czy posiadają takie podkłady, ona odpowiedziała, że oczywiście. Po czym wyjęła i podaje mi podkłady z firmy Pharmaceris. Zwróciłam jej uwagę, że chodziło o Vichy. Odłożyła do półki podkłady z Pharmaceris i pyta mnie o jaki konkretnie chodzi - odpowiedziała podkład korygujący Vichy Dermablend. Farmaceutka zaczęła szukać tegoż w systemie, w tym czasie podeszłą do niej druga farmaceutka i zaczęły miedzy sobą cicho rozmawiać na temat podkładu i tego, że coś ja sobie wymyśliłam - nie reagowałam. Po chwili zwróciłą się do mnie - "skąd pani sobie wynalazła ten podkład?", czy to w gazecie widziałam reklamówkę czy jak. Odpowiedziałam, że ten podkład to żadna nowość oraz że istnieje na rynku już od dawna.
W tym momencie obie panie przeszły za półkę z lekami, a jedna z nich mnie pyta jak się on nazywa, więc jeszcze raz podaję jej nazwę, zapytała "a kolor jaki pani chce - jasny, średni czy ciemny?" odpowiedziałam, że kolor o nazwie OPAL, na co pani zrobiła dziwną minę do drugiej farmaceutki. Zostałam poinformowana, że na drugi dzień po 13tej podkład będzie w aptece - ucieszyłam się.
Drugiego dnia o 14tej udałam się ponownie do apteki, by kupić podkład. Akurat na zmianie była ta sama farmaceutka, która przyjmowała zamówienie.
Przyniosła podkład, od razu zwróciłam uwagę, że to nie ten kolor o jaki prosiłam. Powiedziałam to sprzedającej, na co odpowiedziała, że przecież to trzeba od razu mówić i trzeba wiedzieć o jaki kolor chodzi. Spokojnie odpowiedziałam, że podałam jej kolor jaki chciałam - OPAL. Farmaceutka wykrzyknęła "to teraz mi pani mówi???!!!" Mnie zatkało, bo przecież podałam wszystkie dane dzień wcześniej.
A farmaceutka zaczęła od nowa mówić z ulotką Vichy w ręku "jeśli pani chciała zamówić podkład, to trzeba wiedzieć jaki podkład i jaki kolor" - kolejny raz jak do ściany odpowiedziałam, że podałam wczoraj dokładne dane, ona powiedziała, że sobie nie przypomina. Odpowiedziałam, że wczoraj to ona nie wiedziała nawet o co mi chodzi.
Farmaceutka zaczęła od nowa notować moje zamówienie, ja podziękowałam i chciałam wyjść, ale jeszcze mnie zatrzymała przy tym zamówieniu. Ostatecznie powiedziałam jej, że dziękuję i że kupię sobie to gdzieś indziej.
Nikomu nie polecam. Apteka przy Carrefour Express.
Udaliśmy się do sklepu "Media Expert" w Oświęcimiu w celu zakupu lodówko-zamrażarki.
W tym dniu w godzinach od 19tej do 23ciej była specjalna promocja -15% na wszystkie artykuły.
Udaliśmy się do działu lodówek. Interesowała nas lodówka w kolorze białym, z zamrażalnikiem na dole, który posiada trzy szuflady.
Bardzo ważne także było wnętrze chłodziarki - chcieliśmy aby można było łatwo przechowywać butelki, aby były dwie szuflady na owoce czy warzywa, jedna zamykana półka na drzwiach oraz co najważniejsze, aby była to lodówka w klasie energetycznej co najmniej A+.
Po obejrzeniu wszystkich dostępnych lodówek, zdecydowaliśmy się wstępnie na lodówkę marki Indesit. Wybieraliśmy spośród trzech.
W tym czasie podszedł przedstawiciel stoiska lodówek i zaproponował pomoc. Przedstawiliśmy mu swoje priorytety, on z kolei przedstawił swoją opinię o marce, która nam się spodobała. Zapytał czy na pewno w grę nie wchodzi lodówka w kolorze inox, potwierdziliśmy, że nie. Sprzedawca bez nacisków na żadną firmę, przedstawił ofertę stoiska.
Zdecydowaliśmy się na Indesit PBAA-13, ze względu na wypukłe drzwi, dzięki czemu lodówka ma większą pojemność przechowywania, na drzwiach można zmieścić swobodnie kilka butelek, no i jest w klasie A+.
Sprzedawca spytał czy będzie to zakup na raty - płaciliśmy gotówką - oraz czy interesuje nas gwarancja przedłużona na 5lat, za dodatkową opłatą - zdecydowaliśmy się i na nią.
Sprzedawca na kartce spisał kod lodówki, a także kod 5-letniej gwarancji i zaprosił do kasy, gdzie po uiszczeniu opłaty mieliśmy udać się do niego jeszcze raz z fakturą celem umówienia terminu dostawy.
Przy kasie czekała na nas kolejka około 15 osobowa. ie zraziliśmy się tym, bo spodziewaliśmy się takiej sytuacji. Czynne były dwie kasy, z czego jedna po godzinie 20tej się"zablokowała".
Wbrew pozorom kolejka szybko się przesuwała i po ok. 20 minutach dotarliśmy do kasy. Po podejściu do kasy, kasjerka skierowała nas do koleżanki obok, która najpierw musi wypisać polisę ubezpieczenia na lodówkę. Ja zostałam przy kasie, a mąż udał się do pani obok.
Po wypisaniu polisy, zapłaciliśmy za towar i udaliśmy się z powrotem do sprzedawcy ze stoiska lodówek. Umówiliśmy się na dostawę.
Pochwała należy się przede wszystkim kasjerce, która wtedy obsługiwała kasę sama, nie bacząc na niektórych męczących klientów. Pochwała za świetną obsługę, która zna swój towar i wie co doradzić.
Mały minus za dostarczenie nie wyczyszczonych drzwi frontowych lodówki - kupiliśmy tą która stałą w sklepie.
Polecam ten sklep wszystkim.
Kolporter odwiedzam zawsze, gdy potrzebuję większego wyboru prasy.
Tym razem potrzebowałam edukacyjne malowanki dla 3-latki.
Choć ten punkt jest malutki, to panuje w nim porządek i szybko można się zorientować gdzie znajdują się interesujące nas czasopisma, bo wszystkie są ułożone tematycznie.
Najpierw przejrzałam półkę z malowankami i wybrałam jedną, po czym położyłam ją na ladzie u ekspedienta, aby mi nie przeszkadzała w dalszym szukaniu.
Przeszłam do kolejnej półki, na które również znalazłam interesującą mnie książeczkę, przejrzałam jeszcze resztę gazet, po czym podeszłam do sprzedawcy, aby zapłacić.
Przy zapłacie sprzedający nie zapytał czy posiadam kartę PAYBACK, zeskanował obie książeczki, zapłaciłam.
Na pożegnanie usłyszałam "do widzenia".
Na pewno tu jeszcze wrócę.
Wybrałam się do punktu "MIX ELEKTRONIX" w Wadowicach aby kupić odkurzacz mojej babci. Miałam wyznaczony zakres cenowy dość niski, bo 150zł.
Po wejściu do sklepu udałam się od razu do regału z odkurzaczami, w cenie poniżej 200zł były cztery, w tym jeden poniżej 100zł firmy AMICA, który od razu odrzuciłam, ze względu na bardzo niską siłę ssącą.
Z pozostałych trzech najbardziej cenowo odpowiadał odkurzacz firmy LG, więc zaczęłam go oglądać, odłożyłam, przyjrzałam się też pozostałym dwóm odkurzaczom (ELECTROLUX i SIEMENS) - jednak one odbiegały od ceny już powyżej 30zł, więc postanowiłam, że jeszcze raz obejrzę i kupię odkurzacz LG.
I w tej chwili podszedł Pan z obsługi z pytaniem czy może coś doradzić. Powiedziałam, że chcę kupić odkurzacz w cenie ok. 150zł. Z lekkim zdziwieniem w oczach Pan zaproponował, abym "dołożyła niewiele" (70zł, co stanowi niemal połowę zakładanej ceny) i kupiła inny odkurzacz firmy ELECTROLUX. Z zalet wymienił tu taką, że do tego LG nie mieli obecnie worków, bo "nie mają skąd sprowadzić", a do tego który wciąż proponował mieli worki (jak później sprawdziłam mieli worki do wspomnianego ELECTROLUXA i ZELMERA tylko). Stanowczo zaznaczyłam, że nieprzekraczalne jest dla mnie 150 - 170zł, tym bardziej, że kupuję dla kogoś.
W tym momencie Pan zaproponował odkurzacz najtańszy AMICA. Na co powiedziałam, że dla mnie on odpada, bo ma słabą moc. Pan mi odpowiedział, że nie trzeba patrzeć na moc, bo ona nie ma znaczenia, odpowiedziałam, ze chodzi o moc ssącą. Pan podszedł do odkurzacza, przeczytał pod nim wizytówkę tegoż odkurzacza i potwierdził moje słowa.
Wciąż z uporem odradzał mi odkurzacz LG - nie wiem dlaczego? Gdy jednak ostatecznie podjęłam decyzję o kupnie, koniecznie chciał, abym kupiła dodatkowo worki uniwersalne, które można dopasować do każdego odkurzacza (ja rozumiem, że przeszedł szkolenie ze strategii sprzedaży, ale jeszcze jakieś z obsługi i podejścia do klienta by mu się przydało, no i jeszcze podstawowe zapoznanie się ze sprzętem, a może i logicznego myślenia)
Chciał pokazać jak się montuje te worki, ale z trudem poradził sobie z otwarciem odkurzacza, widać, że pierwszy raz miał go w ręce.
Potem Pan spakował odkurzacz do oryginalnego kartonu i zakleił firmową taśmą.
Gdy zapytałam jak długo trwa gwarancja, odpowiedział, że ROK, a jednak trwa dwa lata, jak na każdy sprzęt i tak też stoi w gwarancji.
Przy dokonywaniu płatności nie pytał czy posiadam kartę PAYBACK, a posiadam i o tym zapomniałam akurat.
Sam sklep czysty, z nie za głośna muzyką czy radiem. Sprzęty ładnie wyeksponowane.
Szanowna Pani Edyto.
Dziękujemy za zamieszczenie opinii dotyczącej obsługi Klienta w naszym salonie.
Z pewnością Pani uwagi pomogą nam podnieść jakość naszej pracy.
Mamy nadzieję, że odwiedzi nas Pani ponownie.
Serdecznie zapraszamy!
Całkiem przypadkiem weszłam...
Całkiem przypadkiem weszłam do sklepu Reporter w Wadowicach. Chciałam przyjrzeć się męskim bluzom dla mojego męża.
Tuż po wejściu zauważyłam młodą obsługę.
Rozejrzałam się, jedna z dziewczyn z obsługi zapytała w czym pomóc, zapytałam o bluzy męskie, dostałam odpowiedź, podziękowałam, powiedziałam, że chcę się rozejrzeć i poszłam do działu męskiego.
Przeglądałam bluzy i znów po chwili podchodzi dziewczyny i pyta w czym może pomóc i ja znów podziękowałam, bo chciałam tylko obejrzeć.
Po przejrzeniu męskich bluz, tylko chwilkę spędziłam w dziale damskim, zaliczając jeszcze jedno zapytanie o pomoc.
Wyszłam z niczym. Odwiedzam ten sklep, bo jest na miejscu, ale nie lubię go ze względu na zbyt nachalną, jak dla mnie, obsługę oraz poczucie, że obsługa patrzy na ręce każdemu klientowi i choć to sklep samoobsługowy to chyba by woleli, żeby wszystkie rzeczy podawać klientom do ręki osobiście.
Raz spotkałam się tam przy okazji zakupów z komentowaniem przez właściciela sklepu i jedną z dziewczyn z obsługi, jak to zwróciła uwagę klientce, bo "dziwnie wyciągała wieszak i na pewno miała zamiar to ukraść".
Daję ocenę +2 ponieważ mimo wszystko obsługa wywiązuje się z zadania, może niektórzy lubią taki typ obsługi. Ja nie lubię natarczywości oraz jakby ograniczaniu swobody klienta w sklepie.
Cel: zakup dwóch dresów dla dziewczynek w wieku 1 rok i 5 lat.
Po krótkim rozglądaniu się obsługa bez żadnej natarczywości pyta czy w czymś pomóc. Skorzystałam z pomoc i otrzymałam klika rozwiązań dostosowanych do moich wymagań. Poprosiłam także o podanie towaru, który był wystawiony jako ekspozycja. Bez problemu została spełniona ta prośba. Po tym mogłam się spokojnie sama zastanowić i obejrzeć wszystkie propozycje.
Po wyborze udałam się do kasy, zapłaciłam i jeszcze raz przejrzałam zakupione dresy.
Na jednym z dresów zauważyłam - wcześniej nie widzianą - plamę. Udałam się z powrotem na salę sprzedaży wraz z towarem i paragonem, prosząc o wymianę.
Znaleziono mi ten sam towar w takim samym rozmiarze i pozwolono na obejrzenie go z każdej strony.
Ocenę plus pięć daję za obsługę oraz za podejście do klienta.
Celem wizyty w salonie było przeniesienie numeru telefonicznego z simplusa do abonamentu przez moją babcię.
Minimalny, ale jednak wpływ na ocenę ma także fakt, braku miejsca siedzącego dla klienta, już w trakcie załatwiania formalności i co za tym idzie przymus stania ok. 40 minut, co dla starszej osoby jest długo.
Wstęp do rozmowy był pozytywny, jednak po tym jak już zdecydowałyśmy jaką taryfę i jaki telefon wybieramy, wszytko toczyło się poza nami.
Trwała ciągła rozmowa między pracownica, a kierowniczką salonu, a do nas - klientek - tylko chwilowe wtrącenie, typu "Proszę dowód".
Nieprecyzyjne informacje dotyczące szczegółów, a w zasadzie tylko stwierdzenia np. "To włączę Pani możliwość zastrzeżenia numeru" - po moim zapytaniu, że to nie znaczy, że numer jest automatycznie zablokowany, pani odpowiada, że oczywiście, że nie. Po czy w domu okazuje się, że numer jest jednak zastrzeżony.
Długi czas oczekiwania, z wytłumaczeniem, że tak czasem bywa.
Cała procedura trwała od godziny 9.05 do 16tej - kiedy to odebrałam telefon i umowę.
Dodatkowy minusem jest nie proponowanie wszystkim klientom aktualnych promocji.
Ocenę minus jeden przyznaję za złe podejście w salonie do klienta i traktowanie spraw pobieżnie.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.