Podczas urlopu prawie codziennie korzystałem z usług tego sklepu i szczerze powiem, że oprócz dość dużego jak na tamtejsze sklepy asortymentu nic nie było tak jak trzeba. Codziennie duże kolejki do kasy, rzadko kiedy otwarte były dwie kasy. Kasjerki owszem uprzejme ale nie było dnia żeby jakiś klient nie miał problemu przy kasie z tamtejszymi promocjami cenowymi lub też z kartą płatniczą. Jak napisałem wcześniej w Biedronce jest duży wybór ale przy tej wielkości sklepu rzutuje to na komfort zakupów. Moim zdaniem są zbyt ciasne alejki, a towar zbytnio upchany na półkach. Poza tym za kasą nie ma miejsca by spokojnie zapakować towar i wyjść ze sklepu gdyż przeszkadzają stojące tam na ziemi różne artykuły. Poza tym uważam, że w porównaniu do Tesco czy Netto które znajdowały się w pobliżu powinni popracować trochę nad czystością w sklepie. Mimo wszelkich wad wspominam tę Biedronkę dobrze.
Do sklepu poszedłem na niewielkie zakupy. Niestety sklep zrobił na mnie bardzo średnie wrażenie. A nawet fatalne wrażenie. Alejki były prawie całkowicie zastawione paletami z towarem promocyjnym. Ciężko było przejść przez sklep. Na zakupach było sporo ludzi. Nie było w ogóle małych koszyków na zakupy. Z dużym wózkiem prawie nie dało się przejść przez sklep. Dość dobrze zaopatrzone było stoisko z mięsem i wędlinami. W miarę uporządkowane były owoce i warzywa. Najgorsze były jednak kolejki do kas. Tylko kilka kas było czynnych i z tego co widziałem pracowali w nich głównie ludzie z firmy zewnętrznej, mało doświadczeni, którzy bardzo powoli pracowali i kasowali. Managerka z działu kas nie reagowała na uwagi klientów odnośnie długości kolejek i czasu stania w kolejce. Ceny w sklepie przeciętne, ani nie wysokie ani niskie. Ogólnie z zakupów jestem średnio zadowolony i raczej do tego sklepu już nie wrócę.
Przechodząc pasażem zajrzałem do sklepu Tatuum. Była w nim już prezentowana kolekcja jesienne. Zauważyłem kilka całkiem ładnych modeli ubrań. Ubrania były wystawione na manekinach i powieszone na wieszakach, a też trochę było poukładanych na stołach. Poprzeglądałem je. Kolekcja zarówno ubrań męskich jak i damskich były okazałe. Przy produktach były metki z cenami i składem. Takie informacje były przy wszystkich produktach. Jedna z pracownic zachęcała mnie do obejrzenia i przymierzenia czegoś, ale podziękowałem, ponieważ nie miałem na tyle czasu. Sklep był czysty i jasno oświetlony.
Moja żona chciała sobie kupić kilka kosmetyków, wiec udaliśmy się razem do sklepu Yves Rocher. W sklepie prawie nie było klientów. Jedna z dwóch pracownic zaproponowała nam pomoc. Kosmetyki były ładnie powystawiane, z widocznymi cenami. Nie wszystkie miały testery. Żona wybrała sobie kilka produktów, ja jeden i udaliśmy się do kasy. Otrzymaliśmy gratis (wcześniej dostaliśmy do domu kartkę z informacją o możliwości otrzymania gratisu i zniżki na kosmetyki. Wszystko to zostało zrealizowane. Pracownica poinformowała nas, że mamy już komplet pieczątek na karcie i możemy wymienić pieczątki na jakiś produkt. Jednak żona powiedziała, że zrobimy to w innym terminie. Pracownica zapytała, czy mamy w ci zapakować zakupy, ponieważ oni nie mają reklamówek jednorazowych. Mieliśmy swoją torbę. Wyszliśmy ze sklepu, obie pracownice pożegnały nas z uśmiechem i werbalnie.
Bardzo udane zakupy w jedynym w Krakowie Auchanie. Wszedłem do sklepu. Sala sklepowa była bardzo pięknie oświetlona. Chciałem kupić sobie spodnie i polar i to oświetlenie bardzo mi pomagało, nie miałam problemów z zauważeniem wszystkich detali ubrań. Wybór polarów i spodni dresowych był naprawdę duży i z przyjemnością je przeglądałem. Kiedy już wybrałem modele do przymierzenia i udałem się do przymierzalni wrażenie było nieco gorsze - oświetlenie nie było już tak dobre i w szatni miałem problem z oceną spodni. Kiedy zdecydowałem się na zakup i udałem się do kas przyjemnie zdziwiłem się podchodząc do nich. Przy kasach nie było prawie wcale kolejek, nie musiałem czekać dłużej niż dosłownie dwie - trzy minuty. W podziękowaniu za to, że sam sobie spakowałem zakupy do siatek foliowych (zawsze pakował kasjer lub kasjerka) dostałem prezent od sklepu - otwieracz do butelek.
Do sklepu Kaufland wszedłem przy okazji, wracając do domu. W sklepie aktualnie trwa dość duża przebudowa, ale miło mnie zaskoczyło to, że sklep jak najbardziej funkcjonuje i przebudowa w żadnym razie nie utrudnia poruszania się po sklepie i robienia zakupów. Alejki sklepowe były czyste. Zrobiłem małe zakupy na stoisku z warzywami i owocami, nie miałam zastrzeżeń co do świeżości produktów. Udałem się na dział pieczywa, który niestety został poważnie zmniejszony na skutek przebudowy. Ale nie zauważyłem, żeby zmniejszyła się ilość produktów do wyboru. Później podszedłem do działu z wędlinami i mięsem. Ekspedientka cierpliwie ważyła kilka różnych rodzajów wędlin w małych ilościach. Z zakupami podszedłem do kasy. Nie było wielkich kolejek. Taśma przy kasie była czysta, pracownica uprzejma. Można było zapłacić kartą bezstykową. Ponieważ moje zakupy były małe to zapłaciłem bez podawania PINu.
Przed kilku laty miałem konto w Millennium, potem je zamknąłem i kilka miesięcy temu powtórnie otwarłem. Po otwarciu konta wyrobiłem sobie kartę i w następnym miesiącu wyłączyłem ubezpieczenie karty, ponieważ uznałem, że nie jest mi potrzebne. Kilka dni temu przeglądając wyciągi z konta zauważyłem, że dalej mam naliczane te opłaty. Udałem się do banku złożyć reklamację. W trakcie rozmowy bardzo miła pani przeprosiła mnie za problem, ale poinformowała mnie, że ubezpieczenie które zostało mi wyłączono dotyczyło starej karty, z konta sprzed lat. Ponieważ oceniam obecną wizytę w banku to przyznaję dość wysoką ocenę, ponieważ nie mam zastrzeżeń do dzisiejszej wizyty, ale jednak za sam fakt, że zaistniała taka sytuacja i bank ma w swoich dokumentach taki bałagan obniżam ocenę. Obecnie pracownica wyłączyła mi ubezpieczenie do właściwiej karty.
Do wejścia do Empiku zachęciła mnie dziewczyna rozdająca przed sklepem karteczki rabatowe. Empik jest bardzo duży, mieści się na kilku piętrach i miałem problem w nim się znaleźć. Wsiadłem do windy, żeby pojechać na wyższe piętro a w windzie jechał pracownik sklepu. Zapytałem go gdzie znajduje się szukany przeze mnie dział. Informacja została mi bardzo uprzejmie udzielona. Na dziale książki były dość czytelnie poukładane. Chciałem też kupić mapę, okazało się jednak, że są problemy ze znalezieniem mapy, ponieważ układ na stojakach nie jest do końca logiczny. Wybrałem sobie mapę i razem z mapą i książkę podszedłem do kasy. Kilku pracowników stało z boku kas i rozmawiało ze sobą, ale gdy podszedłem jedna z nich oderwała się od grupy, zaprosiła mnie do swojej kasy. Po okazaniu otrzymanej wcześniej ulotki rabat został mi naliczony. Kasjerka była bardzo uprzejma i miła. Książki zostały mi spakowane do jednorazowej reklamówki razem z paragonem. Przy wyjściu ze sklepu ochroniarz mnie pożegnał.
Koszyki i wózki były dostępne przy wejściach na halę sprzedaży. W sklepie było dość czysto, na stoisku warzywa owoce były plamy na podłodze. Obok niektórych regałów leżały produkty np na dziale warzywa owoce. W niektórych alejkach bocznych stały palety z kartonami lecz były tak ustawione, że nie utrudniały ruchu. Pod stołami na stoisku rybnym było mokro, woda spływała z topiącego się na ladach lodu. Było dużo pustych regałów w działach obuwie i na ubrania.
Nie było w ogóle czerwonych koszyków na zakupy, jeżeli chciało się robić zakupy z koszykiem trzeba ich było szukać pod kasami, pozostawione przez klientów. W sklepie podłoga była czysta, na dziale z zabawkami leżały towary pozdejmowane z półek. Na dziale z nabiałem było dużo pustych opakowań zbiorczych, kartonów i sporo pustych miejsc na półkach.
Wózki metalowe były dostępne przy wejściach do sklepu, niektóre były brudne, pokryte nalotem, a na kilku zauważyłem naklejki z cenami, w kilku innych zauważyłem że na dnie leżały woreczki foliowe i paragony. Toaleta brudna, podłoga przy drzwiach nadal nie domyta, cztery z sześciu kranów był niesprawne, brakowało papieru toaletowego, brakowało ręczników. W sklepie czysto. W kilku miejscach wymieniono płytki podłogowe i stały oznaczniki zabezpieczające nowo położone. Na stoisku warzywa i owoce leżały produkty na podłodze pod lub obok regałów. Jedna niesprawna waga (brakowało taśmy). Pozostałe były sprawne ale wszystkie były otwarte (nie zamknięte klapki do wymiany rolek oklejone przez klientów różnymi cenami). Pod stołami z lodem na których leżą ryby było mokro.
Pracownik zajmował się jednym z produktów na dziale sport. Kiedy podeszłrm do niego i zapytałem o to, jaki poleca rowerek dziecięcy pracownik nawiązał ze mną kontakt wzrokowy, powitał mnie i zapytał o wiek i wzrost dziecko. Potem wskazał mi grupę rowerków i powiedział, że poleca mi jeden z nich, że są dobre i że dokładnie trzeba dobrać rower do wzrostu dziecka. Obsługa uprzejma, pomoc pracownika przydatna.
Koszyki były czyste, w wózkach leżały w nich woreczki jednorazowe, papierki, paragony, zarówno koszyki jak i wózki były dostępne przy wszystkich wejściach na hale sprzedaży. W toalecie było dość czysto. Kabiny były czyste, mydło było we wszystkich dozownikach, dostępne ręczniki papierowe, dwie suszarki sprawne. W sklepie było czysto tylko pod niektórymi regałami leżały produkty. W niektórych alejkach bocznych stały palety z kartonami lecz były tak ustawione, że nie utrudniały ruchu. W sklepie było dużo pracowników dokładających towar. Pod stołami na stoisku rybnym było mokro, a woda z topiącego się lodu i wciąż kapała. Regały z butami i tekstyliami miały braki, puste półki.. Na mrożonkach również można było dostrzec puste miejsca.
Na dziale bardzo długo czekałem na pracownika, nikt się nie pojawił. Przy drugiej próbie zauważyłem, że jedna z pracownic skanuje towar i co jakiś czas wraca do magazynu. Podszedłem do pracownicy Zapytałem o dużą patelnie teflonową. Pracownica zaprowadziła mnie do regału z patelniami. Zapytałem czy można na takiej patelni podczas smażenia mieszać metalową dyszką. Odpowiedziała że nie można, ale mają patelnie ceramiczne, są one drogie ale nie do zdarcia. Kiedy podziękowałem pracownica odeszła.
Zapytałem jedną ze stojących obok regału z zabawkami pracownic, gdzie mogę znaleźć oryginalne lalki Barbie. Niezwłocznie zostałem zaprowadzony do regału. Po drodze zapytałem czy tym lalkom zginają się ręce i nogi, jednak nie dostałem odpowiedzi na to pytanie. Przy regale pracownica powiedziała „tu są wszystkie lalki Barbie, proszę sobie jakąś wybrać. Podziękowałem, a pracownica odpowiedziała „dziękuje, do widzenia”.
Gdy doszedłem do działu RTV nie było żadnego pracownika. Po chwili jednak pojawiło się dwóch w towarzystwie prawdo podobnie przełożonego. Jeden z pracowników tłumaczył coś temu panu, a drugi po krótkiej chwili przeprosił i odszedł. Kiedy skończyli rozmawiać powiedziałem sprzedawcy, że szukam cd room i nie mogę ich nigdzie znaleźć. Pracownik przywitał się i powiedział, że nie mają cd room. Podziękowałem wtedy, pracownik również mi podziękował.
Podszedłem do dziewczyny która układała towar. Zapytałem pracownice o prześcieradło frote z gumką o wymiarach 2x2 m. Po przywitaniu otrzymałem odpowiedź, „prześcieradła są chyba tam za ręcznikami albo pierwsza albo druga alejka”. Przez chwile staliśmy bez słowa po czym zapytała „czy widzi Pan te ręczniki to prześcieradła powinny być tam gdzieś” Odpowiedziałem, że widzę i podziękowałem, pracownica również podziękowała i dodała do widzenia.
Przy stoisku z wędlinami stało siedem osób, stanąłem w kolejce jako ósma osoba. Stoisko obsługiwały dwie panie, jedna w wieku około 30 lat, a druga 50. Kolejka bardzo wolno posuwała się do przodu, po dziewięciu minutach przyszła moja kolej. Pani z za lady zapytała co podać. Poprosiłem o 15 dkg boczku, sprzedawczyni zapytała jakiego, wtedy odpowiedziałem, że proszę ten peklowany i wskazałem rękom. Sprzedawczyni ubrała rękawiczkę, włożyła rękę do chłodni i wzięła kilka plasterków. Następnie z impetem położyła na wagę, a dopiero po tym położyła na papierze, zapakowała i okleiła ceną. Sprzedawczyni jeszcze zapytała czy to wszystko, gdy powiedziałem tak, zapytała następną osobę "co podać".
Kiedy stanąłem przy wędzonych rybach pracownica była w drugim końcu stoiska, Kiedy zobaczyła, że przyglądam się leżącemu tam towarowi, podeszła i zapytała „co podać” Poprosiłem o duży kawałek ryby wędzonej. Sprzedawczyni wzięła do ręki jeden i zapytała czy taki może być ja poprosiłem o większy więc wybrała większy i zapytała czy ten. Gdy powiedziałem tak pracownica spakowała rybę w worek foliowy, zważyła i nakleiła cenę. Podziękowałem, pracownik również odpowiedział podziękowaniem.
Do stoiska z rybami nie było kolejki. Podszedłem do stoiska na którym leżały wędzone ryby, zacząłem się im przyglądać. Po kilku sekundach pojawiła aię młoda osoba i powiedziała jednym tchem dzień dobry, co podać. Poprosiłem o dużą makrele. Sprzedawczyni zapytała pokazując rybę, czy tą gdy potwierdziłem zapakowała produkt w worek i zwarzyła. W międzyczasie zapytałem czy te ryby są świeże, pracownica zapewniła, że tak. Podziękowałem, na co sprzedawczyni odpowiedziała „dziękuje, do widzenia”.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.