Tankowałam na tej stacji po raz pierwszy i w zasadzie chyba nie ma się do czego przyczepić. Paliwo w cenach orlen, ani mniej, ani więcej, dystrybutor działał, otoczenie czyste, dobre oznakowanie i widoczność. Ale jakoś zabrakło mi klasy orlenu, przyzwyczaiłam się do wyjątkowo miłej obsługi na orlenie, a tu tak normalnie, bez proponowania dodatkowych produktów, bez uśmiechu. Zaopatrzenie też jakieś ubogie, w sumie ja szukałam jedynie wody gazowanej z lodówki w dużej butelce i nie znalazłam żadnej, jedynie 0,5 litra zimne - duże nieschłodzone, poza tym patrząc po sklepie, to jakoś tak mniej wszystkiego. Ale w sumie nie ma się do czego przyczepić, stacja paliw ma za zadanie sprzedać paliwo. I tak się stało, zatankowałam samochód, ale proponuję czasem wizytę u konkurencji bo tak jakoś skromniutko z całą resztą. Brak klasy obsługi orlenu, zdecydowanie.
Uczestniczę w szkoleniu i muszę pochwalić firmę, która je organizuje. Po pierwsze, z pomocą organizatorów błyskawicznie udało się wypełnić cały stos dokumentacji przy pomocy kontaktu emailowego. W jeden dzień, co na pierwszy rzut oka wydawało się nie do zrobienia. Po drugie merytorycznie świetne, trener potrafi tak ciekawie prowadzić, że trzy godziny mijają jak szalone, aż szkoda wracać do domu, mimo, iż jest ono po pracy i zmęczenie normalnie powinno zwalać z nóg. A o trzecie warunki, duże sale, wyposażone w cały niezbędny sprzęt oraz klimatyzacją. Należy jeszcze wspomnieć o tym, iż jest bufet, ale to raczej zasługa unijnych funduszy. Nie mniej sama tematyka i formuła, bo oprócz szkoleń stacjonarnych dochodzą szkolenia wyjazdowe jest godna naśladowania. Brałam udział w naprawdę wielu szkoleniach, ale tak ciekawe i tak profesjonalnie przygotowane trafia mi się po raz pierwszy. Na pewno po jego zakończeniu będę pilnie obserwować działalność firmy i korzystać z oferty jaką proponuje.
Sobota, kolejki po kilka kilkanaście osób przy kasie, a pani kasjerka jak robot pyta każdego: „jak się pani udały zakupy w naszym sklepie?” Jak robot, tych państwa, którzy mają pełniutki koszyk i tego chłopca, który kasuje batonik i gumy do żucia. Słucham? Pyta starsza pani, nie dosłyszy. Kasjerka jeszcze raz: jak się pani udały zakupy w naszym sklepie, jest pani usatysfakcjonowana? Starsza pani nie wie co powiedzieć… kolej na mnie, oczywiście to samo pytanie, ale jakby gdzieś w próżnię, bokiem, ze wzrokiem wbitym w kasę. Brakuje mi słów i mówię znośnie. Choć tak naprawdę zapytana w innych okolicznościach odpowiedziałabym to co myślę naprawdę. Czy przypadkiem sieć Kaufland nie sparodiowała samych siebie chcąc być bardziej uprzejmym sklepem? Wszystko ma swoje granice, ale to durne pytanie po kilkunastominutowym czekaniu w kolejce irytuje po prostu. Może tak więcej kas, może więcej personelu pomiędzy półkami, żeby klient nie musiał biegać z pytaniem do działu obsługi. Nie wiem jak inni, ale ja jestem rozśmieszona i jednocześnie poirytowana, jak wywołaniem w szkole do odpowiedzi. Ja rozumiem, badanie jakości obsługi, tajni klienci i takie tam, ale zakupy to zakupy i wszystko ma swoje granice.
Tesco ma to czego nie ma żaden inny market w naszym mieście, a mianowicie kasy samoobsługowe. Do tej pory omijałam je jak to zwykle robi się z nowościami i jestem zachwycona. W kasach zwykłych kolejki jak to w piątek a tutaj po prostu sprawa załatwiona błyskawicznie. Na dodatek obok stoi pani gotowa służyć pomocą. Ten market chyba w końcu jednak wyjdzie na prowadzenie. Dosyć częste gazetki, towary promocyjne w niezwykłych cenach, duży parking, nigdy nie ma problemów z parkowaniem, w sklepie można swobodnie się przemieszczać, nie potykając się o innych kupujących, a do tego te kasy, które skracają czas kasowania do minimum. Szkoda tylko, że wędliny na stoisku miernej jakości i warzywa w szokujących cenach. Bo w zasadzie oprócz tych rzeczy można zrobić całe zakupy nie zahaczając o inne sklepy.
Kto był w Kazimierzu na pewno też zna koguty. Piekarnia Sarzyńskich. Lubię to miejsce, bardzo, pyszna kawa, pyszne ciasta, nawet przyzwoite ceny jak na Kazimierz. Czyściutko i przytulanie. Ale strasznie drogo, jeśli chodzi o pieczywo, w każdym innym sklepie a pieczywo można kupić naprawdę w wielu innych miejscach jest tańsze o jakieś 30 %. Poza tym drożdżóweczki, ceularze i inne sztandarowe wyroby do kupienia w dni weekendowe, ale odpowiednio wcześniej, zwykle niestety po południu półki świecą pustkami. Lubię to miejsce, lubię to pieczywo, nie ma wizyty w Kazimierzu bez bułeczki Sarzyńskiego. Muszę jednak zwrócić uwagę na jedną rzecz. Szanowni klienci, sprawdzajcie swoje rachunki, bardzo zresztą wysokie rachunki, bo ceny, cenami, ale panie ekspedientki ostatnio lubią się mylić. Ja zamiast za jeden to zapłaciłam za dwa chlebki, który de facto kosztuje ponad 4 zł. Mimo, iż panie są bardzo milutkie, policzcie swoje bułeczki.
Nowo otwarty sklep H&M w Puławach. Sporo szumu, bo fakt ten odbił się bardzo mocno w naszym niewielkim światku, ale nie bardzo potrafię ocenić czy było o co. Niewielki, chociaż nie powiem, jasny czyściutki i dość przyjemny w odbiorze. Trochę promocji, ale niewielki w tym towarze wybór rozmiarów. Sam asortyment też nie koniecznie obfity, trochę różnych ciuszków, ale ja nie znalazłam nic ciekawego. A teraz jak myślę sobie o tej wizycie to uświadamiam sobie fakt, iż przez jakieś co najmniej 15 minut, nie zauważyłam nikogo z obsługi. I nie mogę ocenić personelu niestety…Do kasy nie dotarłam, zapewne tam ktoś był, ale nie zapamiętałam, a szkoda bo plotka krąży, że podczas rekrutacji wymagano znajomości języków. I teraz sobie myślę, że może to sklep widmo, bo kadra nie została skompletowana? Ja jestem rozczarowana, pewnie wrócę, pewnie nie raz pomoże nawet go polubię, ale pierwsze wrażenie zupełnieprozaiczne.
Dawno nie byłam w sklepie z AGD, ale banery z reklamami promocji kuszą, kuszą… Planujemy zakup telewizora, więc postanowiłam zajrzeć. W momencie wejścia do sklepu sprzedawca właściwie zauważa klienta i podąża za nim, najpierw wzrokiem a potem podchodzi z zapytaniem w czym można pomóc. Sprzedawca ubrany w koszulkę firmową , w widocznym miejscu identyfikator. Przeprowadziłam naprawdę konstruktywną rozmowę, trwała chyba około 20 minut, sprzedawca odpowiadał na wszystkie moje pytania, wyjaśniał niuanse techniczne, Dodatkowo zaproponował ubezpieczenia, wyjaśnił dokładnie na czym polegają. Sklep duży, czysty i bardzo przyjemny.
Nie wiem już w zasadzie co mam ocenić. Czy siebie samą, czy współtowarzyszy niedoli, czy ogólnie system, czy służbę zdrowia, nie wiem, naprawdę. Zastanawiam się już drugi dzień jak się do tego zabrać i wiem, że jakość obsługi, a w zasadzie dyskomfort i przede wszystkim brak porady to jest problem jaki pozostał. Chciałam skorzystać z wizyty u dermatologa. Tydzień temu nie skorzystałam, bo lekarz się spóźnił ponad godzinę. Pani w rejestracji doradziła, aby się zarejestrować na wcześniejszą godzinę, to tnie będę czekać. Oczywiście była już kolejka i nie było możliwości aby się w nią wpasować, Skończyło się tym, że po obraźliwych epitetach i awanturze wyszłam upokorzona i darowałam sobie swój problem pójdę pewnie prywatnie. Tylko jak długo brak cywilizacji i jakiegoś porządku będzie z nas czynił zwierzę, z nas i z pozostałym współtowarzyszy. Płacimy podatki na to abyśmy mogli się leczyć, za własne przecież pieniądze. Za takie pieniądze jakie płacimy chyba najwyższy czas, aby każdy z ośrodków wziął się za to, by pacjenci byli pacjentami i przez tych kilka wspólnych minut nie zjadali się nawzajem.
W warunkach takich jak dzisiejsze czyli przed długim weekendem sklepy zdają „egzamin”. Pojechałam do groszka, bo tam zawsze było najmniej klientów i dzisiaj doznałam szoku! Pełny parking! Ale w środku pełna gotowość! Wprawdzie nie było koszyków, ale obsługa bardzo sprawna, panie z warzywnego, za chwilę na wędliniarskim, a za kilka minut już na kasach w zależności od tego, gdzie robił się zastój. Tylko pieczywa brak, nawet suchej bułki… 100% za obsługę, za zaopatrzenie trochę mniej, bo niestety trzeba odwiedzić jeszcze kolejny sklep…. Pomomi tłumów ekspedientki uśmiechnięte, żartują, polecam, bo tu robi się naprawdę fajnie zakupy.
Jak w tej Warszawce ładnie! Musieliśmy zatankować gaz, jeszcze nie podjechaliśmy pod dystrybutor a pan już był obok. Cena też w miarę przyzwoita, a w środku naprawdę tak czyściutko i przestronnie. Zwykle inne stacje są zastawione jakimiś dodatkowymi stojakami z towarem, a tu środek zupełnie pusty. Albo przynajmniej sprawiał takie wrażenie, takiej przestronności. Obsługa bardzo, bardzo miła, pani zapytana o drogę wyjaśniła nam jak dalej jechać, jeszcze zawołała kolegę, żeby potwierdził. Jakoś wszystko pod ręką, głodni, proszę bardzo, potrzebowaliśmy mapy, bo wyjechaliśmy nagle zupełnie nieprzygotowani, akurat mapy w zasięgu wzroku. Obsługa wyglądająca schludnie i bardzo sympatycznie. W zasadzie teraz wszędzie jest czyściutko i ładnie ale tutaj spodobało mi się jakoś naprawdę wyjątkowo.
Zajrzyjcie do internetu: Hotel Restauracja Pasja w Kwidzyniu. Zarezerwowałam nocleg, zapytałam o możliwość zjedzenia posiłku, cena przystępna. Na miejscu maleńki parking, na szczęście nie ma obłożenia i niestety okazuje się, że nie ma restauracji, to znaczy ona teoretycznie istnieje, ale jej nie ma, w sensie, że zjeść nie można. Można przejść się kilkaset metrów dalej i zjeść w pizzerii, ale tutaj nie. Pełne rozczarowanie, bo dla mnie jest to jeden z podstawowych wyznaczników, o który pytam zawsze. Tak więc jeśli liczycie za nocleg w miarę przyzwoitych warunkach to tak, ale to wszystko. Firma typowo nastawiona na obsługę wesel, pewnie rodzinna, bo przywitała mnie pani, pan za barem a na stołku syn? Pokoik malutki, nie powiem, dość przytulny, wszystko czyste i zrobione z gustem. Ale to naprawdę wszystko, czy li minimum jakiego oczekuje się za nocleg powyżej setki. Rano śniadanie niestety na zimno, ciepła kawa, ale przecież to nie to samo co zjedzenie ciepłego posiłku zwłaszcza zimą. Zupełnie przeciętne, a może nawet mniej niż przeciętne miejsce.
Zarezerwowałam nocleg telefonicznie. Wyszukałam hotel w internecie, oczywiście chodziło o cenę i o możliwość zjedzenia posiłku, ponieważ po całym dniu pracy człowiek nie ma już siły ani ochoty na szukanie restauracji. Trudno było dojechać, ponieważ hotelik znajduje się w bocznej uliczce, która jest słabo oznaczona, a w zimie to robi się problem, jak się błądzi po wąskich oblodzonych peryferyjnych uliczkach. Ale na miejscu bardzo milutka obsługa, pokoik też przyjemny, dość duży, ładnie. Tle, że jednak posiłków brak, no nieładnie, nieładnie za to małe oszustwo. Można to jednak wybaczyć, ponieważ współpracują na dość preferencyjnych cenach z pobliską restauracją i w ciągu 40 minut miałam naprawdę smaczny i ciepły posiłek w pokoju. Na dole dostałam pyszną kawę, bufet, nawet nieźle wyposażony. Rano śniadanie naprawdę bardzo smacznie duży wybór, ponieważ serwują szwedzki stół a w tym chyba trzy ciepłe potrawy co nie zdarza się zbyt często. Nie jest to może hotel górnych lotów, ale na pobyt służbowy, który ma na celu zwykle odpoczynek i przygotowanie do kolejnego dnia jest naprawdę fajny.
Przyzwyczailiśmy się tankować na stacji przy tesco. Bo taniej, a paliwo w miarę dobre, nie mieliśmy do tej pory żadnej drastycznej sytuacji, więc mniemam, że nie szkodzi autku. Ale nie tym razem. Zajechaliśmy pod dystrybutor, zobaczyliśmy cenę paliwa i zrezygnowaliśmy z zakupu. PB 95 za 5,09, czyli dokładnie tyle samo co na orlenie. No bez przesady. Jest w miarę miło i szybko na tesco, ale to w zasadzie wszystko, tym co nas zachęca jest cena. Nie nalicza się punktów za tankowanie, żadnych dodatkowych profitów, nic, paliwo i tyle. Może wrócę, ale jak będzie różnica co najmniej 15 groszy na litrze. Ciekawe, kiedy tescko pójdzie po rozum do głowy w poszukiwaniu utraconych klientów…
Potocznie: „Hala targowa” i niech tak zostanie. Lubię to miejsce, ale chyba nigdy nie pokocham tutaj zakupów. A ludzie kupują, kupują, kupują.. Kiedyś w tym miejscu było prawdziwe targowisko, przyjeżdżali rolnicy, nawet z Żywcem, sprzedawali własne warzywa, nowalijki. Teraz handel przeniósł się do hali targowej. Więc sklepy, a w zasadzie stoiska miejscowych producentów i handlarzy. I wszystko oczywiście sprawia wrażenie, jakby z pola przymaszerowało. Ale nie dajcie się zwieźć klienci, chociaż to wołanie w pustkę. Sklepik mięsny, gdzie specjalnie w sobotę jadę po mięsko – filety z kurczaka: 16,50! Wędlina w miarę wyglądająca-nie mniej niż 25 zł/kg! Dalej pieczywo: chlebek, pyszny, owszem, zawsze kolejka: 4 zł/bochenek. Warzywa, owoce, ziemniaki-średnio wszystko, wszystko o 20 % więcej niż na przykład w groszku. I nie łudźcie się, te wszystkie produkty są zakupione w hurtowni tak jak cała reszta, no chyba , że gdzieś z boku ustawi się rolnik. Śmiem twierdzić, że na jakiejś 100 za zakupy przepłacimy co najmniej 20 %.
Szukałam torebki dla siostry, w tym konkretnym celu zajrzałam do deichmana. Sam sklep bardzo przyjemny, jak zawsze, a panie ekspedientki nad wyraz miłe, już od drzwi witają klienta, co mnie zaskoczyło, bo w innych sieciowych sklepach zwykle uśmiechają się, ale żeby tak uprzejmie to chyba nie zwróciłam na to jeszcze uwagi. Promocje i obniżki pięknie wyeksponowane, poza tym to jeden z niewielu chyba sklepów, który zwykle w dużym wyborze ma bardzo małe i bardzo duże numery obuwia. Pamiętam, zanim w Puławach pojawił się ten sklep zwykle jeździłam specjalnie po obuwie 60 km do Radomia i zwykle byłam zachwycona. A teraz mam swój sklep i od wielu lat niestety nic w nim nie kupiłam. Tym razem na obuwie rzuciłam okiem bardzo pobieżnie, ale też nic mnie nie zachwyciło. A torebki? Niektóre modele owszem fajnie, ale jakieś takie papierowe, takie cienkie i nieprzyjemne w dotyku. Kurcze, gdzie jest jakość jaką pamiętam sprzed wielu la? Czy nasz puławski sklep jest byle jak wyposażony, czy może ogólnie sieć deichman zniżyła loty jeśli chodzi o jakość? Ale sam sklep bardzo przyjemny, naprawdę, polecam sprawdzić, może tylko ja jestem zbyt wybredna?
Sklepik znajduje się przy markecie kaufland. Jest to chyba sklepik sieciowy. Sprzedaje torebki o czym wskazuje sama nazwa. Towar jest wyeksponowany bardzo dobrze, przechodząc wzdłuż półek, w zasadzie widać całość kolekcji. D niedawna również oferuje ubrania w niewielkich cenach i chociaż jest ich znikoma ilość, to zawsze coś fajnego jest wyeksponowane przed sklepem na manekinie i zachęca do zajrzenia do środka. Torebki w dość przystępnych cenach, bardzo ładne. Obsługa milutka, wręcz cukierkowa. Dziękuję, zapraszam, pasuje, może podobny model. Pani informuje nie pytana o możliwości wymiany oraz gwarancji. Bardzo fajny sklepik. Zakup pakowany w firmową reklamówkę, stąd wnioskuję, iż to jest sklep sieciowy. Zakupy robi się bardzo przyjemnie, ponieważ na niewielkiej powierzchni jest dużo towaru i w zasadzie po jednym spojrzeniu można dokonać wyboru.
Wybrałam się wczoraj na pogaduchy przy kolacji. Lokal w zasadzie istnieje od niedawna, z założenia jest to dyskoteka, chociaż oferują też pizzę z dowozem, więc liczyłyśmy na coś fajnego. Panie bardzo miłe, dwie, a lokal pusty, żadnego klienta, więc obsługa błyskawiczna. W karcie niewiele, kilka sałatek, trochę naleśników, jakieś mięsko jedno czy dwa i to w zasadzie tyle. Ale okazało się, że nawet dobre, wzięłyśmy sałatki, do tego dodają ciabatkę i zjadłyśmy naprawdę ze smakiem, nawet wyraziłyśmy nasze uznanie dla kucharza. Ale poza tym – lokal ciemny, ławy do których dostawione są po dwie kanapki ustawione tak ciasno, że w zasadzie nie ma możliwości, żeby się wcisnąć i usiąść bez problemu. Wystrój raczej mało przyjemny, na pewno nie polecam na szczególne okazje. I na pewno nie polecam na gorące dni, ponieważ nie ma ogródka, a już pierwsze wrażenie wizualne sprawia, że człowiekowi robi się gorąco. Na szybkie lekkie coś na ząb tak, na żadne szczególne okazje nie, może dyskoteka jest tutaj na lepszym poziomie, ale poza tym, to chyba wyróżnia się brakiem klientów w wieczorowej porze. Początek, pewnie później będzie lepiej.
Miałam umówioną wizytę u lekarza dermatologa. Nowa przychodnia, niezbyt wielu pacjentów wie od jej istnieniu, więc można się dostać w miarę szybko, w tydzień mi się udało. Wizyta na konkretną godzinę, przychodzę o czasie i okazuje się, że pani doktor jeszcze nie ma, a przede mną czeka w kolejce jeszcze 5 osób z godzin wcześniejszych, poirytowana zrezygnowałam i zapisałam się na za tydzień, pani w rejestracji poradziła, abym wybrała czas o godzinę wcześniejszy niż naprawdę mogę się zjawić. To właśnie świat dorosłych, ciągle lekarzowi można traktować z góry pacjenta. Szanujmy się ludzie nawzajem, tyle godzin spędzamy w pracy, tak niewiele zostaje nam na życie, czy połowę NASZEGO życia musimy czekać na coś, na lekarza, na zakupy, na odebranie listu? Moje pretensje w zasadzie nie powinny dotyczyć samego ośrodka, bo jest pięknie, czysto, gabinety w zasadzie zupełnie puste bez żadnych sprzętów. Tylko ciągle, wszędzie, nie udaje się zapanować, nad czasem numerkami i kolejką. Szanujmy się ludzie nawzajem, szczególnie Państwo lekarze, pomyślcie o tym czasami….
W niedzielę tankowałam na ORLENIE. Dawno tu nie byłam, paliwo drogie, szuka się oszczędności… Tym razem gaz, do auta syna. Na pana chwilę czekaliśmy, może ze 4 minuty, ale to chyba koniec negatywnych niespodzianek. Kasjerka ubrana w firmowe ubranko, wygląda schludnie i uroczo, wita się z klientem, pyta o fakturę, proponuje promocyjne artykuły. Osobiście mnie irytuje takie nagabywanie, ale nie robi tego w sposób nachalny, wiec nie można się do tego przyczepić w tym przypadku. Zapomniałam sprawdzić ilość punktów witay, więc mimo, iż transakcja została zakończona pani ponownie wchodzi do systemu i przygotowuje dla mnie wydruk. Wiem, że jakość obsługi kosztuje, ale czasem warto dorzucić kilka grosików i poczuć się wyjątkowym klientem.
Wypadło na Carrefur, codzienne zakupy, dawno tu nie byłam, bo nie przepadam za tym sklepem. Niewiele się zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Chociaż może bałagan na półkach większy niż pamiętałam do tej pory. Jako taki ład panuje w towarach sezonowych, w promocjach, w sensie, że można dopasować towar do ceny, ale jeśli chodzi o towary mniej chodliwe nie jest dobrze. Ja dzisiaj potrzebowałam jak na złość warzyw mrożonych i woreczków śniadaniowych. Jeśli chodzi o warzywa, to owszem wybór dość spory, ale jest sezon na lody, więc paczki z warzywami ciasno utkane w lodówkach i za nic nie dopasuje się ceny do produktu, trzeba celować, albo za każdym razem biec do czytnika. A woreczki to już totalna porażka. Kilka cen owszem, ale nie wiadomo czego dotyczą, bo woreczków na półkach już zupełnie brak. Jak zwykle sklep w przejściach ciasno utkany promocyjnymi towarami, bałagan, ciężko się przemieszczać, ale pozytywne, że przy tych paletach, wygląda, że na stale przypisane panie, widoczne, rzecz zupełnie nowa w tym sklepie. Pozytywne również jest to, że mimo zapchanego parkingu i dużej liczby klientów brak kolejek przy kasie mimo szczytu. Mimo wszystko zakupy tutaj nie należą do przyjemności, raz ceny a dwa bałagan, bałagan i jeszcze raz bałagan.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.