Witam, w trakcie niedawnej podróży do Bydgoszczy postanowiliśmy coś przekąsić. Rozglądaliśmy się za łądną, najlepiej drewnianą reastauracją położoną bezpośrednio przy drodze. I oto blisko Torunia naszym oczom ukazała się wymarzona rzecz - drewniana chata, kryta strzechą, stylizowana na starą karczmę. Bez wahania zjechałem z drogi.
UWAGA nr1: właściciele przydrożnych punktów gastronomicznych rzadko informują wcześniej w czytelny sposób o odległości i sposobie zjechania do ich baru, restauracji czy nawet motelu. Czasem tylko ustawione są drogowskazy np. Bar pod krokodylem 2km, Bar pod krokodylem 500m, Bar pod krokodylem 100m, Bar pod krokodylem - w lewo. Moim zdaniem jest to monimalna inwestycja w porównaniu z wielkością udogodnienia dla podróżujących - zwróciłaby się bardzo szybko. Wracająć jednak do Karczmy pod Gołębiem. Nie wydaje mi się żeby była to szcześliwa nazwa - skojarzenie z byciem "pod gołębiem" jest niemiłe. Środek restauracji jest bardzo przestronny, pomieszczenie jest wysokie na ok. 5m. Nad częścią znajduje się antresola. Prawdopodobnie najbardzoej dochodowa cześć dzałalności to obsługa wesel. Jak wygląda jakość obsługi w odniesieniu do klientów indywidualnych?
UWAGA2: można wejść z czworonogiem! Podróżowaliśmy z psem i w przeciwieństwie do poprzedniego miejsca, gdzie się zatrzymaliśmy pies był tu mile widziany.
Uwaga3 problemy zaczęły się przy zamawianiu posiłku. Moja żona zapytała o dania bezmięsne (byliśmy tam w piątek). Kelnerka odrzekła, że wegetariańskich potraw nie ma. Była to nieprawda, bo w karcie widniały różne dania jarskie, a kelnerka zamiast zachęcić do ich konsumpcji sucho odrzekła "nie ma".
UWAGA4 ceny potraw były wysokie, jak na przydrożną restaurację. UWAGA5 wewnątrz temperatura była niska, a kominek nie działał. Jakość kuchni pozostawiam do oceny fachowcom.
UWAGA6: kelnerka ochoczo zareagowała na prośbę o wodę dla psa. Jednak na pytanie o kawałem kiełbasy czy mięsa odpowiedziała, że nie ma. Zdziwiliśmy się tym badzo, bo w kilku potrawach występowały nadające się dla psa podroby. Kelnerka nota bene wróciła po chwili z informacją, że można zamówić same kiełbaski dla psa, ale porcja to min 3 sztuki. Nasz pies skorzystał więc także z oferty Karczmy pod Gołębiem. Czyste ubikacje, ładny wystrój, drewniane meble, wszystko byłoby dobrze, gdyby nie za niska temperatura, za wysokie ceny i niekompetentna obsługa. Na ulotce reklamowej karczmy czytamy: "Gwarantujemy świetne jedzenie, profesjonalny personel i nieskazitelną obsługę." Znam związek frazeologiczny "nieskazitelna biel", ale "nieskazitelna obsługa"? Może to właśnie oznacza niską jakość obsługi i "zaimpregnowanie" jej na potrzeby klientów.
Data obserwacji / obiekt : 27.03.2010/ Carrefour Express
Moja ocena dotyczy : Łatwości i szybkości dokonywania zakupów
Cel kontaktu / wizyty : Proste zakupy spożywcze
Przebieg zdarzenia : Około godziny16-tej w sobotę pojechałem na małe zakupy spożywcze do sklepu sieci Carrefour o przydomku Express. Parking przy sklepie jest zorganizowany nie najlepiej, gdyż nie ma wyraźnie wytyczonych miejsc. Zwyczajowo klienci parkują jednak w taki sposób, że przestrzeń jest wykorzystana optymalnie i nie zdarzyło mi się jeszcze nie znaleźć miejsca dla auta. Wózki są dostępne łatwo, a koszyków także nie brakuje, jak to się zdarza w konkurencyjnejnych sieciach. Wejście przez jednokierunkową bramkę i zator. Wystarczy, że jedna osoba zatrzyma się przy prasie... . Dalej dział warzywny z obowiązkowym ważeniem towaru, to przeżytek - konkurencja wyeliminowała tę czynność już dawno. Moje zakupy sprowadzały się do pieczywa (miła niespodzianka – świeże bułeczki w sobotę po południu), dżemu, papierowych ręczników, wody i wina. Aż do przedostatniego elementu szło gładko (mało ludzi, dobra ekspozycja towarów). Niestety w alejce z wodą trafiłem na wózek widłowy i brak „objazdu”. Panie obsługujące wózek narzekały, że przedstawiciele handlowi zastawiają ciągi komunikacyjne. Po dłuższej chwili personel uporał się z paletą zgrzewek wody i już pozostał mi tylko zakup wina. I tu największy problem: osobne stoisko z alkoholem (pierwotnie miało dwa wejścia) obecnie z dwukierunkową komunikacją i skrzyżowaniem z wyjściem z dwóch innych alejek tuż przy samej kasie, obsługującej także klientów lotto. Zamysł organizacji tej części sklepu był inny, ale z czasem, na moich oczach doszło do wypaczenia początkowej idei. Suma sumarum tłok, nie wiadomo kto był pierwszy i bliskie spotkania w gronie smakoszy różnych cenowo trunków. Po dłuższym (jak na ekspresowe zakupy) czekaniu w kolejce wreszcie u celu. Kasjerka sprawna i sympatyczna, więc można by rzec „happy end”.
Podsumowanie : Dobre pomysły, niskie ceny i niezły wybór artykułów kontra „wąskie gardła”, problemy organizacyjne.
Moje sugestie : Pójść za hasłem "Express" i utorować klientom łatwiejszą drogę do kasy.
Obiekt obserwacji : PZU S.A. III Inspektorat W-wa
Moja ocena dotyczy : Realny standard obsługi klientów w oddziale PZU S.A.
Cel kontaktu / wizyty : Próba zawarcia ubezpieczenia OC i AC
Przebieg zdarzenia : O godz. 15:45 odwiedziłem najbliższy mojemu miejscu zamieszkania Oddział PZU. Po wejściu do budynku „przywitały” mnie dwie panie sprzątaczki. Ich profesję wywnioskowałem ze strojów, żywcem wyjętych z epoki PRL-u. Panie siedziały na krzesłach i były pogrążone w rozmowie. Szukałem sali poświęconej ubezpieczeniom komunikacyjnym. Oznakowanie oddziału nie ułatwiało tego. Trafiłem do pokoju, w którym było kilka osób. Na trzy stłoczone biurka, urzędowano przy dwóch i siedzieli przy nich petenci. Wszedłem do następnego pokoju, a tam pani siedząca samotnie zapytała mnie w jakiej sprawie przyszedłem. Wskazała mi poprzednie pomieszczenie jako właściwe. Wróciłem więc i wtedy okazało się , że oprócz petentów przy biurkach jest jeszcze kolejka. Stanąłem więc grzecznie ( nie było gdzie usiąść) mając znów skojarzenie z poprzednim ustrojem. Wrażenie to pogłębiał wystrój wnętrza, jego ciasnota i wywieszone kartki A4 informujące o produktach ubezpieczeniowych. Chcąc nie chcąc przysłuchiwałem się obsłudze klientów. Padały tekstu w rodzaju: „no ja nie wiem, jakie pani ma ubezpieczenie, tu nie jest napisane”.
Gdy doczekałem swojej kolejki pani skinęła na mnie i zapytała w jakiej sprawie przychodzę. Powiedziałem, ze chodzi o ubezpieczenie OC i AC i podałem dow. rejestracyjny samochodu ( wcześniej uzyskałem informację na infolinii, że PZU ubezpiecza w zakresie AC auta bez limitu wieku). Pani mocno zdziwiona popatrzyła na mnie i powiedziała: „my właściwie ubezpieczamy do 10 lat na AC”. Po chwili włączył się drugi pracownik i powiedział: „Dla mnie samochód, który ma 25 lat jest wart 500zł”. Na to Pani odrzekła: „ale my nie możemy ubezpieczyć na mniej jak 550zł”. Przyglądałem się tej groteskowej scenie i czekałem co mi zaproponują, czy padnie może pytanie o wartość mojego youngtimera. Nie padło. Pani jedynie napomknęła, że może dyrektorka coś by tu poradziła, ale jej już nie ma w pracy… .
Zapadła niezręczna cisza. Zapytałem jaka jest procedura. Pan rzucił coś o wycenie, ale nie wskazano mi żadnych konkretnych kroków. W tej patowej sytuacji przejąłem inicjatywę i zapytałem, czy mogę telefonicznie uzyskać dalsze informacje i umówić się z dyrektorką. Pani zaczęła się rozglądać. Myślałem, ze szuka wizytówki. Ona jednak złapała pieczątkę i dalej się rozglądała. Podsunąłem jej kartkę, na której robiłem notatki z wizyty, a ona przybiła mi pieczątkę PZU. To znakomicie pasowało do obrazu całości – podróż w czasie do czasów Polski Ludowej.
Podsumowanie : To ostatni etap mojej wędrówki poprzez reklamy TV, www, infolinię, aż do realnego zderzenia ze smutną rzeczywistością PZU Anno Domini 2010. Wniosek jeden: infolinia nie pasuje do reszty. Wybiega w obce, wrogie czasy kapitalistycznego systemu, podczas gdy cała reszta PZU tkwi w absurdalnych realiach PRL.
Data obserwacji / obiekt : 22.03.2010 /ocac.pzu.pl / INFOLINIA
Moja ocena dotyczy : INFOLINII PZU
Cel kontaktu / wizyty : Próba zawarcia ubezpieczeń komunikacyjnych
Przebieg zdarzenia : Cz III
Po dokonaniu wstępnej inspekcji strony internetowej PZU.pl zatelefonowałem na infolinię. Podany został jedynie numer 0 801… co wyklucza możliwość zatelefonowania z niektórych telefonów np. z mojego „domowego-komórkowego”. Po łatwym wybraniu trzykrotnie opcji (nowy/ stary klient, mieszkanie/samochód itd.) usłyszałem w słuchawce miły głos kobiety, która przedstawiła się i zapytała jak może mi pomóc. Powiedziałem, ze chodzi o ubezpieczenie OC i AC auta. Operatorka infolinii odnalazła w swoim systemie moje auto i kompetentnie, oraz sympatycznie przeprowadziła rozmowę, aż do finału w postaci podania mi składki.
Pierwszym pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie to, że inaczej niż w innych firmach ubezpieczeniowych nie musiałem podawać personaliów, a jedynie kod pocztowy i informację że mam powyżej 26 lat.
Drugim pozytywnym zaskoczeniem był fakt, że PZU nie wyklucza objęcia mojego youngtimera (auto, które ma powyżej 25 lat) ubezpieczeniem AC. Pani z infolinii poinformowała mnie, że na to ubezpieczenie musi wyrazić zgodę kierownik oddziału PZU, więc nie da się tego załatwić on-line. Sama zaproponowała mi, że wyszuka oddział najbliżej mojego miejsca zamieszkania.
Jak to zwykle bywa z osobami pracującym w centrach infolinii nie orientowała się w topografii W-wy, ale przeczytała mi kilka nazw ulic i tym samym mogłem wybrać najdogodniejszą. Swoją drogą dlaczego firmy nie wyświetlają pracownikom swoich infolinii map większych miast z naniesionymi na nich placówkami?
Pani zapytała mnie w ramach ankiety, którą prowadzą, czy pamiętam reklamy TV, radiowe lub prasowe PZU z ich aktualnej kampanii. Nie było pytania jak oceniam te reklamy… .
Podsumowanie : Jestem usatysfakcjonowany poziomem obsługi i ofertą PZU jeśli chodzi o kontakt z ich infolinią. Wyczułem olbrzymią dbałość o szczegóły i zachowanie dobrego poziomu. Mam wrażenie, ze firma wie o trwającym audycie i to działa tak dobrze na jakość infolinii.
Wynik konfrontacji infolinia PZU kontra www.pzu.pl według mnie: 10 do 0
Moje sugestie : Tak trzymać! c.d.n.
Data obserwacji / obiekt : 22.03.2010 / PZU.PL a dokładnie ocac.pzu.pl
Moja ocena dotyczy : Strony internetowej PZU
Cel kontaktu / wizyty : Zapoznanie się z przekazem, ocena użyteczności i jakości strony www
Przebieg zdarzenia : Cz II.
Po przekierowaniu na adres ocac.pzu.pl (dzieje się to automatycznie po kliknięciu linku sponsorowanego do hasłą PZU w googlach) penetruję od góry menu na tej stronie.
Klikam „OC” wyświetla się definicja OC: „Ubezpieczenie OC ma zastosowanie w sytuacji, gdy kierowca spowoduje kolizję lub wypadek….” Użyte w definicji zwroty są nieprecyzyjne lub nielogiczne. W tekście są literówki, a całość robi wrażenie przypadkowego zlepku informacji, a nie efektu pracy kogoś kompetentnego w dziedzinie ubezpieczeń, komunikacji z klientem i reguł języka polskiego.
Klikam „AC”. Znów bełkotliwy zlepek formułek ubezpieczeniowych (tym razem w punktach – za co daję +). Pozostaje jednak wrażenie chaosu i przypadkowości – raz używane są równoważniki zdań („Do wyboru dwa warianty…” ), to znowu PZU zaskakuje bezpośredniością ”Masz możliwość indywidualnego kształtowania…”).
Klikam „MINICASCO”. Początek tekstu brzmi: „ Jeździsz ostrożnie…”. Uufff, przynajmniej od razu jesteśmy na ”ty”! Tu jednak przypomina mi się parada nieudaczników z reklam TV PZU. Jeśli jeżdżę ostrożnie, to właściwie nie pasuję do tego towarzystwa :).
Klikam „PZU AUTOPOMOC” Od pierwszego niezgrabnego zdania wraca bałagan informacyjny i stylistyczno-logiczny. Nie daję rady przebrnąć przez powtarzające się informacje (np. o tym, że pomoc działa poza granicami Polski).
Klikam „PZU AUTOSZYBA”. Przynajmniej krótko, ale nie mniej niezgrabnie np. „ochrona szyb w pojeździe od wszystkich ryzyk”. Ciśnie się pytanie, czy ptaki, też będą wiedzieć, żeby omijać objęte tym ubezpieczeniem szyby?
Klikam „ NNW „ i z przerażeniem czytam: „Jazda samochodem może obfitować w niemiłe zdarzenia, które Cię zaskoczą” Brawo, nawiązanie do kampanii TV! Co za ton i jakie przesłanie. Odstraszyłi mnie.
Klikam NNW MAX. j.w..
Podsumowanie : Kompletny brak profesjonalizmu w kwestii redagowania tekstów pod względem poprawności językowej, logiki, komunikatywności. Wszystkie teksty są zlepkiem formułek z OWU (ogólne warunki ubezpieczeń) dokonanym na poziomie ucznia 5 klasy szkoły podstawowej. Nie zadano sobie trudu, aby opisać produkty ubezpieczeniowe z punktu widzenia korzyści dla potencjalnego klienta.
Moje sugestie : Lektura informacji na stronie PZU.pl rozbawiła mnie, więc w tym tonie podsumuję: pewnie nikt i tak tego nie czyta, więc może wystarczy zmniejszyć czcionkę, aby odstraszyć i tych dociekliwych? c.d.n.
Data obserwacji / obiekt : 22.03.2010 / PZU.PL
Moja ocena dotyczy : Strony internetowej PZU
Cel kontaktu / wizyty : Zapoznanie się z przekazem, ocena użyteczności i jakości strony www
Przebieg zdarzenia : Wpisałem w wyszukiwarkę hasło „PZU”. Jako link sponsorowany u góry wyświetlił się link do strony pzu.pl Strona jest więc łatwo dostępna i ma najprostszą i najlepszą domenę - „nazwa” kropka pl , bez „com” przed pl ani innego zbędnego członu. Za to firmie należy się +.
Na stronie głównej możemy zobaczyć spoty reklamowe PZU. Pierwszy z nich widziałem już w TV i już wtedy wydał mi się nieudany. Teraz obejrzałem go trzy razy i upewniłem się: pseudoamatorska konwencja w połączeniu z brakiem błyskotliwego pomysłu daje bardzo kiepski efekt. Na stronie www.pzu.pl mamy kilka filmików, wszystkie są szare, smutne w odbiorze (przez fakt pozorowania nagrań małą kamerą video), przygnębiające i w żaden sposób nie zachęcają do kontaktu z firmą. Nie jest pokazana najmniejsza korzyść dla ubezpieczającego się w PZU. Filmy straszą, a to jak wiadomo w reklamie jest stąpaniem po bardzo kruchym lodzie. Największy mój zarzut do pomysłodawców tych spotów reklamowych brzmi: nikt nie chce utożsamiać się z pechowcem, fajtłapą, niedzielnym czy roztargnionym kierowcą. Efektem obejrzenia spotu jest więc niechęć do skorzystania z usług PZU i dokooptowanie do grona nieciekawych ludzi pokazanych na filmikach. Brak jakiegokolwiek zabawnego akcentu lub pointy, które mogłyby tłumaczyć pseudoamatorską konwencję i przywodzić na myśl śmieszne filmy chętnie oglądane w internecie, to ostatni gwóźdź do trumny tej kampanii reklamowej.
Podsumowanie : I część mojego oglądu strony PZU.pl wypada bardzo niekorzystnie dla tej firmy c.d.n.
Moje sugestie : Rozumiem, że skoro PZU wydało pieniądze na nakręcenie tych filmów korzysta z nich także na www. Ja jednak radziłbym czym prędzej zdjąć je, aby nie szkodziły więcej.
Moja ocena dotyczy : Obsługi w dziale ogród
Cel kontaktu / wizyty : Zakup płotków, furtki, donic i innych artykułów ogrodowych
Przebieg zdarzenia : Po dłuższej chwili szukania właściwego pracownika poprosiliśmy o poradę odnośnie towarów z działu „ogród”. Młody sprzedawca udzielił wyjaśnień, po czym sam zaproponował, że pokaże nam omawiane towary. Na miejscu (ten dział jest bardzo rozległy) udzielił nam wskazówek i pokazał alternatywne rozwiązania. Zapakowaliśmy płotki, donice itp. na wózek, a pracownik w tym czasie sprawdził kod jednego z artykułów, który został przez nas wzięty bez kodu paskowego z odległej alejki.
Podsumowanie : Komunikatywność, chęć pomocy, kompetencja i uprzejmość tego pracownika mogą stanowić wzór dla innych sprzedawców!
Moje sugestie : Tacy pracownicy powinni moim zdaniem być zauważani i nagradzani przez swoich zwierzchników.
Moja ocena dotyczy : Obsługa dział OŚWIETLENIE
Cel kontaktu / wizyty : Zakup żyrandola
Przebieg zdarzenia : Na dziale z oświetleniem czworo pracowników stało przy punkcie informacyjnym i było zajętych rozmową ze sobą. Zapytałem gdzie znajdę żyrandole w kształcie kuli. Wskazano mi kierunek. Poszedłem tam z żoną. Nie byliśmy pewni, co zawiera komlet, więc wróciłem do zagadanych sprzedawców i zapytałem czy mogę im przerwać konwersację. Wszyscy popatrzyli zdziwieni i jedna z pań powiedziała: tak. Ja na to: to proszę pozwolić ze mną. Przy regale z towarem zapytaliśmy o dodatkowe elementy, na co pani wskazała ręką i powiedziała: są tam. Zacząłem rozglądać się bezradnie wśród towarów i wtedy dopiero ekspedientka ruszyła się i pokazała mi właściwe miejsce na stoisku.
Podsumowanie : Poziom obsługi, kultura osobista sprzedawców i motywacja do pracy poniżej krytyki.
Moje sugestie : Stały nadzór zachowania personelu, szkolenia z zasad obsługi klienta oraz z zasad dobrego zachowania.
Moja ocena dotyczy : Kontaktu telefonicznego w sprawie jazdy próbnej wybranym modelem
Cel kontaktu / wizyty : Umówienie się na jazdę testową wybranym modelem
Przebieg zdarzenia : O godz. 9:10 zatelefonowałem do salonu (godz. otwarcia 9:00-20:00) i po krótkiej procedurze wybrania numeru wewnętrznego usłyszałem kobietę, której głos i sposób mówienia były miłe, a zarazem profesjonalne. Nie potrafiła jednak umówić terminu jazdy próbnej. Wzięła kontakt do mnie i zapewniła, że w krótkim czasie kolega będzie do mnie telefonował i umówi mi randez vous z wybranym autem. Około g. 12-tej skontaktowano się ze mną. Okazało się, że diler nie ma jeszcze zarejestrowanego auta w nowej wersji, którą jestem zainteresowany. Mają dać znać w ciągu dwóch tygodni.
Podsumowanie : Osługa telefoniczne na dobrym poziomie.
Moje sugestie : Importer mógłby zadbać o lepsze działanie strony www, która ma „martwe” funkcje jak np. możliwość umawiania się na jazdę testową on-line. To nie rzutuje na moją ocenę salonu.
Ocena dotyczy: kontaktu telefonicznego z salonem Honda Plaza w Warszawie w sprawie jazdy testowej samochodem.
Przebieg rozmowy: po dwukrotnym wybieraniu numeru wewnętrznego i jednokrotnym ręcznym przekierowaniu połączenia usłyszałem ciepły i miły głos sprzedawcy, który potwierdził informację z infolinii Hondy. Jednak dodał, że taka jazda testowa będzie możliwa na początku kwietnia w ich salonie, co było dla mnie lepszym rozwiązaniem niż wycieczka do Zielonej Góry, którą proponował pani z infolinii. Podałem swój telefon i umówiłem się, że sprzedawca z salonu Honda Plaza odezwie się jak tylko pojawi się auto testowe.
Podsumowanie: obsługa przez telefon w Honda plaza jest dość dobra. A jeśli obiecany kontakt nastąpi podniosę ocenę następnym razem.
Ocena dotyczy: kontaktu telefonicznego z centralą HONDA POLAND sp.z o.o.
Cel kontaktu: uzyskanie informacji o możliwości zrobienia jazdy próbnej wybranymi modelami aut.
Przebieg rozmowy: Mój telefon odebrała kobieta o miłej barwie głosu. Powiedziała, ze jeden z wybranych przeze mnie modeli jest już niedostępny w Polsce (na stronie www.honda.pl jest widoczny z ceną – czyli informacja tam jest myląca). Na drugie pytanie - gdzie mogę odbyć jazdę testową drugim interesującym mnie modelem podała trzy możliwości, oddalone od mojego miejsca zamieszkania średnio o 350km !!! Gdy zapytałem o szansę odbycia jazdy w Warszawie lub okolicach usłyszałem, że nie ma takiej możliwości, chyba że jakiś diler będzie skłonny sprowadzić dla mnie auto testowe np. z Wrocławia. To jednak pani z infolinii wydawało się raczej mało prawdopodobne, sądząc po intonacji głosu.
Podsumowanie: Informacje ze strony www i infolinii Hondy są niepełne i bardzie dezinformujące niż pomocne. Osoba obsługująca infolinię nie mogła lub nie potrafiła wykorzystać faktu mojego zainteresowania ich marką (nie zaproponowała żadnej pomocy, nie poprosiła o dane do kontaktu)
Proponawane rozwiązania:
1. aktualizacja www na bieżąco
2. pro-kliencka infolinia
Cel wizyty w sklepie: szukałem prostego, taniego radia/CD dla mojej mamy (75lat).
Po odwiedzeniu sklepu sieci Saturn wszedłem do mniejszego powierzchniowo RTV-EURO-AGD w tym samym centrum handlowym Arkadia. Bez trudu znalazłem alejkę z interesującym mnie asortymentem. Wybór był odrobinę większy niż w Saturnie. Nie doczekałem się zainteresowania ze strony sprzedawcy, więc poprosiłem o pomoc jednego ze stojących i rozmawiających ze sobą panów z obsługi. Sprzedawca miał schludny wygląd, ale raczej był znudzony niż entuzjastycznie nastawiony do pracy. Nie powiedział mi nic ponad to, co mogłem sam wyczytać przyglądając się sprzętowi. Odmówił prezentacji głośników (brak CD, brak sygnału radiowego). W praktyce uniemożliwiło mi to podjęcie decyzji zakupowej. Wyszedłem ze sklepu w przeświadczeniu, że straciłem tam czas.
Dodam, że w trakcie wizyty w Arkadii (SATURN i RTV-EURO-AGD) byłem ubrany dość elegancko, z racji wieku (41 lat) i prezencji budziłem zaufanie i powinienem być traktowany, jak poważny klient ze sprecyzowaną potrzebą zakupu radia/CD.
Cel wizyty w sklepie: szukałem prostego, taniego radia/CD dla mojej mamy (75lat).
Okolicznością sprzyjającą była mała ilość klientów, (wczesne godziny popołudniowe).
Gdy po odszukaniu dobrze oznaczonego działu przyglądałem się artykułom na półkach podszedł do mnie schludnie wyglądający, młody sprzedawca. Zapytał w nienarzucający się i kulturalny sposób czy może mi doradzić. Podałem mu wymagania wobec sprzętu, a on zaproponował mi prawie w pełni odpowiadające moim kryteriom produkty.
Na zadane pytania potrafił odpowiedzieć i sam zaproponował możliwość posłuchania, jak brzmią głośniki. Poszedł po płytę CD. Zapytałem jeszcze o inne funkcje i wtedy sprzedawca wskazał mi droższy sprzęt, który nie mieścił się w moim budżecie, ale spełniał dobrze określone w rozmowie oczekiwania. Na koniec rozmowy sprzedawca wręczył mi katalog oglądanego ostatnio sprzętu.
Jako zastrzeżenia mogę powiedzieć, że wybór produktów w interesującym mnie segmencie był mały. Drugim zastrzeżeniem jest fakt braku na podarowanym mi katalogu pieczątki sklepu (był to katalog firmy produkującej sprzęt RTV, nie gazetka sieci handlowej.)
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.