Opinia użytkownika: Marek_435
Dotycząca firmy: PZU
Treść opinii: Obiekt obserwacji : PZU S.A. III Inspektorat W-wa Moja ocena dotyczy : Realny standard obsługi klientów w oddziale PZU S.A. Cel kontaktu / wizyty : Próba zawarcia ubezpieczenia OC i AC Przebieg zdarzenia : O godz. 15:45 odwiedziłem najbliższy mojemu miejscu zamieszkania Oddział PZU. Po wejściu do budynku „przywitały” mnie dwie panie sprzątaczki. Ich profesję wywnioskowałem ze strojów, żywcem wyjętych z epoki PRL-u. Panie siedziały na krzesłach i były pogrążone w rozmowie. Szukałem sali poświęconej ubezpieczeniom komunikacyjnym. Oznakowanie oddziału nie ułatwiało tego. Trafiłem do pokoju, w którym było kilka osób. Na trzy stłoczone biurka, urzędowano przy dwóch i siedzieli przy nich petenci. Wszedłem do następnego pokoju, a tam pani siedząca samotnie zapytała mnie w jakiej sprawie przyszedłem. Wskazała mi poprzednie pomieszczenie jako właściwe. Wróciłem więc i wtedy okazało się , że oprócz petentów przy biurkach jest jeszcze kolejka. Stanąłem więc grzecznie ( nie było gdzie usiąść) mając znów skojarzenie z poprzednim ustrojem. Wrażenie to pogłębiał wystrój wnętrza, jego ciasnota i wywieszone kartki A4 informujące o produktach ubezpieczeniowych. Chcąc nie chcąc przysłuchiwałem się obsłudze klientów. Padały tekstu w rodzaju: „no ja nie wiem, jakie pani ma ubezpieczenie, tu nie jest napisane”. Gdy doczekałem swojej kolejki pani skinęła na mnie i zapytała w jakiej sprawie przychodzę. Powiedziałem, ze chodzi o ubezpieczenie OC i AC i podałem dow. rejestracyjny samochodu ( wcześniej uzyskałem informację na infolinii, że PZU ubezpiecza w zakresie AC auta bez limitu wieku). Pani mocno zdziwiona popatrzyła na mnie i powiedziała: „my właściwie ubezpieczamy do 10 lat na AC”. Po chwili włączył się drugi pracownik i powiedział: „Dla mnie samochód, który ma 25 lat jest wart 500zł”. Na to Pani odrzekła: „ale my nie możemy ubezpieczyć na mniej jak 550zł”. Przyglądałem się tej groteskowej scenie i czekałem co mi zaproponują, czy padnie może pytanie o wartość mojego youngtimera. Nie padło. Pani jedynie napomknęła, że może dyrektorka coś by tu poradziła, ale jej już nie ma w pracy… . Zapadła niezręczna cisza. Zapytałem jaka jest procedura. Pan rzucił coś o wycenie, ale nie wskazano mi żadnych konkretnych kroków. W tej patowej sytuacji przejąłem inicjatywę i zapytałem, czy mogę telefonicznie uzyskać dalsze informacje i umówić się z dyrektorką. Pani zaczęła się rozglądać. Myślałem, ze szuka wizytówki. Ona jednak złapała pieczątkę i dalej się rozglądała. Podsunąłem jej kartkę, na której robiłem notatki z wizyty, a ona przybiła mi pieczątkę PZU. To znakomicie pasowało do obrazu całości – podróż w czasie do czasów Polski Ludowej. Podsumowanie : To ostatni etap mojej wędrówki poprzez reklamy TV, www, infolinię, aż do realnego zderzenia ze smutną rzeczywistością PZU Anno Domini 2010. Wniosek jeden: infolinia nie pasuje do reszty. Wybiega w obce, wrogie czasy kapitalistycznego systemu, podczas gdy cała reszta PZU tkwi w absurdalnych realiach PRL.