W salonie na rynku miasta pojawiłam się w porze obiadowej - w sklepie było dużo klientów. Niestety, spowodowało to, że komfort robienia zakupów był niewielki - sklep ma małą powierzchnię, regały są blisko siebie, także przeglądanie czasopism czy książek nie należy do przyjemności - bez przerwy ktoś chce przejść dalej. Ja poszukiwałam prezentu dla koleżanki; poprosiłam o pomoc osobę z obsługi. Pan wskazał mi odpowiednią półkę, na której znalazłam dodatek do ulubionej gry komputerowej znajomej. Bez pomocy zajęłoby mi to znacznie więcej czasu. Na stanowisku kasowym było 2 sprzedawców, także transakcja przebiegła sprawnie. Poza tym Empik był dobrze oświetlony, panowała przyjemna temperatura, a z głośników dobiegała muzyka w odpowiednim natężeniu.
O 15:00 weszłam do sklepu, w którym było około 20 klientów. Na sali panował lekki tłok, tym bardziej, że część z kupujących wybrała wózek. Robiłam spore zakupy, także duże zagęszczenie osób działało na mnie drażniąco. W trakcie okazało się, że części produktów brakuje na półkach (m.in. jogurtu w płynie, pomidorów), natomiast jedna z osób z obsługi rozmawia z koleżanką, która akurat przyszła na zakupy. Gdy doszłam do stanowisk kasowych, okazało się, że w kolejce stoi około 10 klientów i tylko jedna kasa jest czynna. Ekspedientka wzywała dzwonkiem kogoś na pomoc - przez 5 minut nikt nie przychodził. W końcu przyszła kolej - kasjerka skasowała moje produkty (transakcja była bardzo sprawna, a obsługująca mnie osoba - bardzo uprzejma). Niestety, stanowiska kasowe nie mają zbyt dużo miejsca - produkty należy w ekspresowym tempie chować, płacąc przy tym i licząc wydawaną resztę.
Do salonu weszłam kwadrans po 16:00. Placówka utrzymana była w czystości (witryna, lustra, podłogi, chodniki, brak niepoukładanych kartonów). W sklepie było około 10 klientów oraz dwie ekspedientki. Jedna z nich stała za ladą kasową, druga obsługiwała klientów na sali sprzedaży. Wydawało się, że jeden pracownik na sali to zbyt mało - klienci czekali na pomoc w odnalezieniu odpowiedniego rozmiaru obuwia. Ja poprosiłam o wskazanie butów w obniżonej cenie (chciałam skorzystać z promocyjnych cen). Ekspedientka nakierowała mnie na odpowiednie regały i zapytała, czy może jeszcze pomóc - poprosiłam o łyżkę do butów (dostałam ją po chwili). Tam odnalazłam odpowiednią parę i udałam się do kasy. Kasjerka przywitała mnie, szybko i sprawnie dokonała transakcji oraz zaproponowała dodatkowy zakup (pastę do butów). Po dopełnieniu obowiązków uprzejmie mnie pożegnała.
Tuż po 11 zadzwoniłam na infolinię koncernu Vattenfall (tel. 032 303 06 06) w celu przekazania informacji o stanie licznika energii elektrycznej. Pierwszym komunikatem, jaki usłyszałam, była wiadomość, że rozmowy są nagrywane, a jest to związane z dbałością o jak najwyższy poziom obsługi klienta. Telefonistka, która mnie obsługiwała, powitała mnie, przedstawiła się i zapytała, w jaki sposób może mi pomóc. Po moich wyjaśnieniach poprosiła o numer ewidencyjny oraz stan licznika. Po przekazaniu tych informacji, powiadomiła mnie o przyszłym rachunku. Na koniec rozmowy zostałam uprzejmie pożegnana.
Do sklepu udałam się późnym wieczorem, by uniknąć tłoku w sklepie. Na parkingu było sporo miejsca. Przed wejściem na salę sprzedaży wzięłam wózek - wózki umieszczone były przed wejściem, a także nie wymagały odblokowania (monetą lub żetonem - w moim odczuciu jest to ogromne ułatwienie, tym bardziej że korzystam z karty płatniczej i nie zawsze mam drobne). Na sklepie było niewielu klientów; produkty, których poszukiwałam znalazłam na półkach bez trudu; skorzystałam też z kilku promocji i obniżek cen. Na linii kas okazało się, że są czynne trzy stanowiska - przy kasach pojawiły się kolejki. Po chwili otworzono jednak dwie kolejne kasy (główny kasjer wezwał z hali pracownice, które "rozładowały" kolejki). Osoba, która mnie obsługiwała była uprzejma (zwroty grzecznościowe). Na sali można też było zobaczyć osoby z ochrony obiektu.
Weszłam do sklepu, by zrobić niewielkie zakupy. Pierwszym problemem był brak plastikowych koszyków przy wejściu na salę sprzedaży. Jak się później okazało, wszystkie były przy kasach. Na hali znalazłam wszystkie produkty, których poszukiwałam - świeże pieczarki, salami oraz drewnianą łopatkę. Dzięki dobrej ekspozycji produktów i odpowiedniemu zaopatrzeniu nie miałam z tym większych problemów. Następnie udałam się do kasy - stanęłam w 8-osobowej kolejce. Przede mną z kilkoma produktami stała pracownica marketu (firmowa koszulka z logiem Tesco). Kasjerka kilkakrotnie wzywała inna osobę spośród personelu do pomocy (będąc na hali widziałam dwie pracownice, które wykładały towar). Kiedy nadeszła moja kolej, kasjerka szybko i sprawnie skasowała moje zakupy - nie pojawiły się przy tym żadne zwroty grzecznościowe takie jak: "dzień dobry", "proszę", "do widzenia".
Tuż po godzinie 14:00 weszłam do salonu, którego witryny były oklejone plakatami z wyraźnym przesłaniem - "SALE". Tuż po przekroczeniu progu usłyszałam: "Dzień dobry" - ekspedientka zza lady kasowej przywitała mnie. Na sali sprzedaży wyłożone produkty; w jednej części sklepu dla dziewcząt, druga dla chłopców. Ceny przy produktach zostały odpowiednio umieszczone (bez trudu można je odczytać i porównać z poprzednią, sprzed obniżki). Na sali sprzedaży, jedna z ekspedientek aktywnie pomagała klientom w doborze odpowiedniego rozmiaru i fasonów. Wychodząc za sklepu zostałam uprzejmie pożegnana.
W salonie oprócz mnie były dwie ekspedientki, jedna na stanowisku kasowym, druga - na sali sprzedaży. Po wejściu do sklepu zostałam przywitana. Ekspedientka zaproponowała pomoc - zapytała o to jakiego produktu poszukuję, w jakim kolorze i fasonie. Po uzyskaniu informacji, zaproponowała mi odpowiadający mojemu opisowi produkt. W czasie mierzenia wyraziła swoją opinię, a na końcu zaproponowała zarezerwowanie towaru.
Witryna sklepu oraz światło z wewnątrz powoduje, że salon jest bardzo dobrze widoczny z alejki centrum. Aranżacja wnętrza sugeruje, że osoba dynamiczna i energiczna znajdzie coś dla siebie. Weszłam do sklepu, w którym pracowały dwie ekspedientki oraz cztery klientki, które oglądały ubrania. Pracownice w aktywny sposób pomagały klientkom w odnalezieniu odpowiedniego rozmiaru czy też fasonu. Obie panie ubrane były w bluzki z nowej kolekcji, dzięki czemu dodatkowo eksponowały asortyment. Jedynym mankamentem był fakt, że na małej powierzchni sklepu ilość stojaków powodowała ścisk i utrudniała oglądanie towaru.
Tuż przed 17:00 wybrałam się do kina na nominowany do Oscara film z Bradem Pittem w roli głównej. Cieszy się on dużym zainteresowaniem, także uważam, że jego emisja co godzinę, była dobrym posunięciem ze strony Cinema City. Czas oczekiwania przy kasie był niewielki - 3 minuty (pomimo dużej ilości widzów, działało kilka stanowisk kasowych). Obsługująca mnie osoba przywitała się ze mną, doradziła wybór miejsca, a po transakcji uprzejmie pożegnała. Przed seansem skorzystałam z toalety (czyste pomieszczenia, pojemniki z papierem i mydłem). Sala kinowa również została odpowiednio przygotowana. Jedynym mankamentem było to, że na sali włączony był nawiew. Także w trakcie seansu zrobiło się chłodno. Po filmie włączono światło, a osoba z obsługi wskazała wyjście z pomieszczenia.
w związku z niewielką ilością czasu w ciągu tygodnia, zazwyczaj większe zakupy robię późnym wieczorem w weekend. Sklep Tesco, który otwarty jest 24 godziny na dobę świetnie wpisuje się w moje zwyczaje. Wczoraj było podobnie. Na sali sklepowej było niewielu klientów, co ułatwiało przemieszczanie się między regałami. Natomiast na stanowiskach kasowych, czas oczekiwania był bardzo krótki (czekałam na swoją kolej niespełna 3 minuty). Kasjerka w uprzejmy sposób przywitała mnie i pożegnała. Jedynym mankamentem był fakt, że stoisko z rybami było zamknięte, ale w tym wypadku (przechowywanie towaru) jest w pełni zrozumiałe.
Po godzinie 18:00 robiłam małe zakupy w sklepie sieci Biedronka. Kilku produktów brakowało mi na kolację. W sklepie było kilkunastu klientów, z tego większość przy stanowisku kasowym. Spośród personelu udało mi się zauważyć jedną osobę na stanowisku kasowym (w trakcie okazało się, że pracują jeszcze dwie osoby - kierowniczka oraz osoba wykładająca towar na półki). By nie tracić czasu, mój chłopak stanął w kolejce do kasy, a ja robiłam zakupy (czas oczekiwania na skasowanie wyniósł około 7 - 10 minut). Potrzebowałam m.in. pieczarek - niestety, w sklepie nie było wyboru. Gdy przyszła nasza kolej, ekspedientka skasowała towar. Po odejściu od kasy chcieliśmy sprawdzić datę ważności grzybów - niestety na opakowaniu nie było takiej informacji, zerwaliśmy folię i... okazało się, że pieczarki nieprzyjemnie pachną. Poprosiliśmy kasjerkę o zwrot pieniędzy za ten produkt. Obsługująca nas osoba wycofała transakcję.
Tuż przed godziną 11 weszłam do sklepu odzieżowego. Były w nim 4 klientki oraz dwie ekspedientki. Klientki oglądały ubrania, natomiast obie pracownice stały za ladą kasową i rozmawiały między sobą. Zauważyłam, że dopiero gdy jedna z klientek poprosiła o pomoc, ekspedientka wyszła na salę sprzedaży i odszukała odpowiedni rodzaj spodni. Ja szukałam eleganckiej, białej koszuli. Zapytałam drugiej ekspedientki, czy w tej chwili jest coś odpowiedniego dla mnie - kobieta wskazała mi regał, gdzie mogłabym odnaleźć interesujący mnie produkt.
Około godziny 16:30 weszłam do sklepu. Oprócz mnie było jeszcze dwóch klientów. Na sali sprzedaży jedna z ekspedientek porządkowała kartony, druga ekspedientka stała na stanowisku kasowym. Podeszłam do niego, gdyż w sklepie byłam w związku z reklamacją. Ekspedientka odpowiedziała na moje powitanie (niestety zabrakło kontaktu wzrokowego), a po chwili zaczęła szukać odpowiedniego dokumentu z reklamacją. Trwało to kilka minut; w tym czasie obsługująca mnie osoba cały czas odwrócona była do mnie tyłem. W końcu odnaleziona została moja reklamacja - kasjerka oznajmiła, że została ona rozpatrzona pozytywnie i wypłaciła mi odpowiednią kwotę. Korzystając z okazji, rozejrzałam się jeszcze po sklepie.
Przed 20:00 udałam się na film w towarzystwie dwójki znajomych. Na stoisku kasowym było kilkoro kasjerów oraz sporo osób, które oczekiwały w kolejce po bilety. Obsługa była szybka i sprawna, także pomimo, że było parę minut przed godziną rozpoczęcia seansu, zdążyliśmy zostać odpowiednio obsłużeni. Kasjer przyjął moją kartę EURO<26 i udzielił mi rabatu. Każdy z członków obsługi był bardzo uprzejmy (kasjer, osoba sprawdzająca bilety). Tuż przed seansem skorzystałam z toalety - pomieszczenia były czyste i odpowiednio przygotowane (w dozownikach było mydło, papier toaletowy i ręczniki papierowe). Na sali kinowej również panował porządek. Po filmie osoba z obsługi wskazywała wyjście widzom.
W połowie grudnia 2008 roku mój narzeczony zamówił stół sosnowy oraz 3 krzesła w salonie w Gliwicach. Pierwotnie miał otrzymać dostawę już w połowie stycznia. W międzyczasie zrezygnował z krzeseł (personel tłumaczył niedotrzymanie terminu problemami z fabryką). Niestety do dziś (30.01.2009) wybrany mebel nie pojawił się w jego mieszkaniu. Dziś odwiedziliśmy salon niestety, usłyszeliśmy ten sam komunikat, mianowicie, że nie wiadomo, kiedy producent dostarczy zamówiony stół.
W sklepie były dwie ekspedientki. Zaraz po tym, jak weszłam do sklepu, podeszła jedna z nich i zapytała, czy potrzebuję pomocy. Powiedziałam, że chcę się rozejrzeć – sprzedawca oznajmił mi, że jest w pobliżu i prosi o sygnał, gdyby był potrzebny. Jak się później okazało, pomoc konsultantki była bardzo przydatna – ekspedientka pomogła wybrać mi odpowiedni puder, a także tusz do rzęs.
Na sali sprzedaży było około 5 klientów i 3 sprzedawców – każdy z nich zajmował się obsługą. Otoczenie salonu, jak i jego wnętrze prezentowało się jako czyste i zadbane. W sklepie znalazłam wiele sprzętów w atrakcyjnych, obniżonych cenach. Nie mogłam znaleźć regału z masażerami – podeszłam więc do lady i zapytałam o ich lokalizację jednego z pracowników. Mężczyzna wskazał mi odpowiednie miejsce.
W punkcie sprzedaży była jedna obsługująca osoba. Przed nami w kolejce był tylko jeden klient, więc po chwili już mogliśmy złożyć zamówienie. Niestety, jeden z gatunków ciasteczek był w tej chwili niedostępny. Cała transakcja trwała nie dłużej niż trzy minuty.
W pizzerii było sporo klientów (sobotni wieczór). Zamówiliśmy pizzę, która na stoliku pojawiła się bardzo szybko. Zamówienia przyjmuje kelnerka i prowadzi obsługę do samego końca (przynosi sztućce, danie i sosy). Niestety obsługująca nas osoba nie była uśmiechnięta, nie stosowała także zwrotów grzecznościowych. Lokal jest utrzymany w ciekawej kolorystyce (zieleń i czerwień).
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.