Po spacerze w inowrocławskim parku solankowym na obiad weszłam do restauracji „Oleńka” przy ul. Solankowej. Do wybrania tego lokalu zachęcił mnie prosty, schludny wygląd budynku i zadbane otoczenie. Wnętrz lokalu również zachęcało do pozostania w nim – było czysto, jasno. Po zajęciu miejsc podeszła do nas kelnerka i podała menu. Wybór dań wystarczający – zupy, sałatki, kilka pozycji dań mięsnych, ryby. W mojej ocenie każdy znajdzie coś dla siebie. Po chwili kelnerka podeszła ponownie przyjąć zamówienie. Pani chętnie podpowiadała jak można ulepszyć wybrane przez nas dania, proponowała zamienniki. Po ok. 25 min. otrzymaliśmy zamówione dnia – świeżo przyrządzone, smaczne, odpowiednio doprawione. Porcja pozwalała się najeść. Kelnerka zaproponowała również spróbowanie rogali serwowanych przez lokal – w dniu św. Marcina nie można było się nie skusić. Rogal był również świeży i smaczny. Ceny przystępne, w lokalu można płacić kartą. Zarówno z obsługi, jak i z posiłku jestem bardzo zadowolona.
Po skończeniu zakupów w Netto, stwierdziłam, że powinnam też zatankować samochód. W związku z tym podjechałam na mieszczącą się w pobliżu stację Orlen. Większość stanowisk była zajęta, ale udało mi się podjechać pod wolny dystrybutor. Zatankowałam i weszłam do budynku, by zapłacić. Zauważyłam, że na terenie stacji, przy budynku panował porządek. Na stacji była czynna tylko jedna kasa i kilka osób czekało do obsługi. Mimo, że obsługująca Pani starała się działać szybko, jednak spędziłam w kolejce ok. 4 min. Obejrzałam dokładnie małą salę sprzedaży, której powierzchnia - pomimo niewielkich rozmiarów została bardzo dobrze wykorzystana. Półki zostały rozmieszczone na ścianach, jak i pośrodku sali. W sklepiku można zakupić zarówno artykuły do samochodu, jak i mapy, gazety i czasopisma, drobne przekąski, piwo, napoje. Na półkach panował porządek, produkty były poukładane, dobrze oznaczone cenami. Z boku kas zauważyłam wydzielone miejsce do przyrządzania jedzenia i ciepłych napojów. Gdy w końcu podeszłam do kasy kasjerka (na identyfikatorze imię „Hania”), powitała mnie słowami „dzień dobry” i zaproponowała gorącą czekoladę do picia (ze względu na panującą temperaturę na zewnątrz była to bardzo sensowna propozycja) . Podziękowałam, a wówczas Pani podała kwotę do zapłaty i spytała, czy posiadam kartę do zbierania punktów za zakupy. Powiedziałam, że nie, a Pani spytała, czy chcę założyć. Podziękowałam, za zakupy zapłaciłam kartą. Wychodząc, zostałam pożegnana słowami: „do widzenia, zapraszam ponownie”. Byłam zadowolona z obsługi kasjerki na stacji, jednak odwykłam już od kolejek na stacjach benzynowych.
W sobotni wieczór nabrałam ochoty na lody. Zdecydowałam się podjechać do supermarketu sieci „Piotr i Paweł”, wiedząc, że tam na pewno będzie szeroki wybór marek i smaków. Z powodu wieczornej pory parking przed sklepem był prawie pusty, pozostałe sklepy mieszczące się w pasażu były już zamknięte. Na sali nie było wielu klientów. W kilku miejscach pracownicy rozkładali towar na półce. Stanowiska z mięsem, wędlinami, serami, wyrobami garmażeryjnymi mimo późnej pory były dobrze zaopatrzone i utrzymane w porządku. Szeroki asortyment towarów zachęcał do zakupów. Produkty były dobrze oznaczone cenami, te będące w promocji wyróżnione. Podeszłam do zamrażarek i wśród wielu możliwości wybrałam interesujący mnie smak lodów. Szybko zrobiłam jeszcze pozostałe zakupy i podeszłam do kasy. Kasjerka sprawnie skasowała moje zakupy, zapłaciłam karta i zadowolona wyszłam ze sklepu. Pomimo, że ceny w tej sieci są wyższe niż w innych sklepach, rekompensuje to szeroki wybór towarów – często niedostępnych w innych miejscach – oraz sprawna, miła obsługa.
Jadąc trasą nr 10 zauważyłam, że ponownie została otworzona stacja benzynowa sieci ORLEN zlokalizowana przy miejscowości Nakło. Wjechałam na stację i stwierdziłam, że chyba rzeczywiście była potrzebna – wszystkie stanowiska były zajęte i musiałam chwilę poczekać, aż będę mogła podjechać do dystrybutora i zatankować. Zatankowałam bez żadnych problemów i udałam się do kasy, aby zapłacić. Przy stanowisku kasowym stała Pani (na identyfikatorze było imię „Kasia”), która powitała mnie słowami „dzień dobry”. Zaproponowała coś ciepłego do zjedzenia lub wypicia, dodając, że mogę otrzymać dodatkowe punkty w programie lojalnościowym za zakup tych produktów. Podziękowałam, a wówczas Pani podała kwotę do zapłaty i spytała, czy posiadam kartę do zbierania punktów za zakupy. Powiedziałam, że nie, a Pani spytała, czy chcę założyć. Ponieważ nie byłam zainteresowana, Pani grzecznie zakończyła obsługę. Sala sprzedaży przy stacji jest średnich rozmiarów, ale dobrze zaopatrzona. Również wyeksponowana została lada z jedzeniem – hot dogi, kawa itp. Na sali panował porządek, produkty na półkach były poukładane, oznaczone cenami. Gdy wychodziłam, zostałam pożegnana miłymi słowami: „do widzenia, zapraszam ponownie”. Również dookoła stacji panował porządek.
Będąc na zakupach postanowiłam odpocząć przy kawie i ciaście. Wybór padł na cukiernię Sowa. Najpierw obejrzałam wyeksponowane ciasta – wyglądały świeżo, przy każdym znajdowała się informacja o nazwie i cenie wypieku. Oprócz ciast były również torty, ciasteczka, czekoladki. Rodzaje dostępnych napojów zostały wywieszone na cenniku na ścianie lokalu. Zamówienia dokonuje się przy kasie. Podeszłam do Pani oczekującej na przyjęcie zamówienia. Pani była grzeczna, odpowiedziała na moje wątpliwości dotyczące danego rodzaju kawy. Za zamówienie zapłaciłam kartą. Usiadłam przy wybranym stoliku – na kanapie. Po chwili usłyszałam zaproszenie po odbiór zamówienia. Najwidoczniej to przyjęta praktyka w tym punkcie, ale zdziwiłam się. Oprócz mnie nie było innych klientów i chyba nie byłoby problemem, gdyby kelnerka przyniosła zamówienie do stolika. Wybrane przez mnie ciasto było pyszne, kawa – standardowa. W lokalu panował porządek, ale wystrój wnętrza chłodny, mało przytulny.
Często robię zakupy w kiosku z prasą zlokalizowanym na rogu Placu Św. Katarzyny w Toruniu. W niewielkim pomieszczeniu jest przede wszystkim eksponowana prasa, ale też można kupić napoje, słodycze, artykuły drogeryjne. Oczywiście można nabyć bilety komunikacji miejskiej, papierosy, doładowania do telefonów. Jest też punkt przyjmowania zakładów Lotto. W kiosku chciałam nabyć prasę, podeszłam więc do półek i wybrałam interesujące mnie czasopisma. Z wybranymi produktami podeszłam do sprzedawczyni i zostałam szybko i mile obsłużona. W saloniku było czysto, na półkach leżały uporządkowane gazety, ułożone tematycznie. Na półeczce służącej osobom chcącym skreślić zakłady Lotto wyłożone były kupony do skreślania liczb oraz wyniki ostatnich losowań. Pani obsługująca punkt była sympatyczna, grzecznie rozmawiała z klientami.
Lubię robić zakupy w sklepach sieci „Polo Market”. Dziś odwiedziłam sklep zlokalizowany przy ul. Bażyńskich. Stoisko z owocami i warzywami było dobrze zaopatrzone, produkty były świeże. Artykuły na półkach były poukładane, dobrze oznakowane cenami, a ceny produktów w promocji wyróżnione. Również na półkach z pieczywem był duży wybór produktów, a wyroby wyglądały świeżo. Zauważyłam, że pracownicy uzupełniali i porządkowali towar na półkach. Stoisko z mięsem i wędlinami oraz serami też wyglądało zachęcająco do zakupów. Ponieważ musiałam kupić wędlinę, stanęłam w kolejce – byłam 3 osobą w kolejce. Obsługiwała tylko jedna Pani i kolejka posuwała się bardzo wolno. Za chwilę z zaplecza wyszła druga ekspedientka, która uzupełniała produkty i porządkowała wędliny. Jednak widząc rosnącą kolejkę zajęła się obsługą Klientów. Ekspedientki były miłe, chętnie odpowiadały na pytania klientów, pomagały i doradzały w wyborze odpowiedniego produktu. Po zrobieniu zakupów podeszłam do kasy. Były czynne 2 stanowiska kasowe, z krótkimi kolejkami. Również obsługa przy kasie przebiegła bezproblemowo, Pani była uprzejma, za zakupy zapłaciłam kartą. Wychodząc spojrzałam jeszcze na stanowisko z ciastami i alkoholami – tu również produkty wyglądały świeżo, a butelki na pólkach były dobrze oznaczone cenami, poustawiane według rodzajów alkoholi. Jest to kolejny sklep sieci „Polo Market”, z zakupów w którym jestem zadowolona.
W dniu 01.10.2014r. udałam się do toruńskiego klubu Lizard King na koncert zespołu reggae. Cena biletu – na przyzwoitym poziomie. To trzeba przyznać klubowi, że ceny biletów zależą od rodzaju wykonawcy. Klub prawie w całości był zapełniony, ale w barze zostałam obsłużona bez dłuższego oczekiwania. Zamówiony przeze mnie drink został właściwie przygotowany, obsługa była uprzejma i kontaktowa. Klub Lizard King jest miejscem klimatycznym, a rodzaj klimatu zależy od wydarzenia, w którym bierze się udział. Wczorajszy koncert był żywiołowy, optymistyczny. Zespół szybko nawiązał kontakt z publicznością. Podczas koncertu kelnerka dyskretnie przechodziła między stolikami zabierając puste szklanki. Często umawiam się ze znajomymi w tym klubie i zawsze byliśmy zadowoleni z naszego wyboru. Polecam.
Będąc w Jastrzębiej Górze chciałam przekonać się, czy opinia znajomego o Domu Whisky była prawdziwa. Budynek już z zewnątrz wygląda interesująco. Przed lokalem wystawiony był ogródek, ale pogoda nie sprzyjała spędzeniu czasu na zewnątrz. W środku nie było innych klientów. Moją uwagę zwrócił przytulny kącik z fotelami, które wyglądały na bardzo wygodne, ale ponieważ byłam w większej grupie skorzystaliśmy ze stolika z sofą i zaczęliśmy podziwiać zawrotną ilość rodzajów whisky wystawioną na półkach za barem. Rozpiętość cenowa szeroka – od 20 zł do 750 zł (z ciekawości spytaliśmy się, ile kosztuje najdroższa whisky) – ceny za 50 ml alkoholu. Za barem stał Pan ubrany w kilt. Barman doradzał w wyborze właściwego trunku, oprócz whisky lokal serwuje również np. piwo. Ponieważ nie jestem miłośniczką whisky moja wizyta w tym lokalu była podyktowana głównie ciekawością, ale nie zawiodłam się. Uważam, że jest to miejsce, które warto odwiedzić.
W czwartkowy wieczór wybrałam się do Cukierni Sowa mieszczącej się w miejscu, gdzie do niedawna była najstarsza toruńska apteka. W lokalu było sporo wolnych miejsc, zajęłam z koleżanką stolik na sali "w głębi". Szybko pojawiła się Kelnerka i wręczyła nam menu. Już przechodząc przez salę zwróciłam uwagę na przysmaki wyłożone za szybą – kilka rodzajów ciast, ciastek, lody. W tym lokalu można też dokonywać zakupów „na wynos”. Koleżanka, która już bywała w tym miejscu bez wahania poprosiła o czekoladę. Ja najpierw spojrzałam do menu – duży wybór ciepłych napoi, zimnych, alkohole, desery. Kelnerka za chwilę zjawiła się, aby przyjąć ode mnie zamówienie – również poprosiłam o czekoladę, ale zaciekawiła mnie wersja z lodami. Po krótkiej chwili otrzymałyśmy zamówione napoje. Czekolada rzeczywiście bardzo dobra, gęsta, słodka. Później poprosiłyśmy jeszcze o herbatę – wersję w czajniczku dla dwóch osób. Przyniesiony imbryk wydawał nam się mały, ale okazało się, że tak tylko wyglądał. Wystrój lokalu raczej surowy, elegancki. Ceny przystępne, jak prawie wszędzie można płacić kartą. Kelnerki były uprzejme, ale raczej chłodne. Wychodząc zauważyłyśmy wyjście do ogródka, gdzie również można usiąść i uraczyć się specjałami serwowanymi w tym miejscu.
W poszukiwaniu butów weszłam też do sklepu „Anna”. Bardzo miła Pani spytała się w czym może mi pomóc, ale podziękowałam, chcąc samej zapoznać się z ofertą sklepu. Wybór w damskim obuwiu był szeroki - półbuty, sandały, obuwie sportowe. Zauważyłam, że również jest szerokie zróżnicowanie cenowe. W sklepie było zarówno obuwie skórzane w wyższej cenie, jak i wyroby skóropodobne, w cenie niższej. Ponieważ spodobał mi się jeden model sandałów poprosiłam Panią o sprawdzenie, czy jest mój numer. Pani podała mi właściwą parę. Po przymierzeniu okazało się, że jednak nie do końca mi pasuje ich wygląd. Poprosiłam jeszcze o podanie innej pary obuwia, Pani równie miło mnie obsłużyła. Gdy nie zdecydowałam się na zakup obuwia, Pani nadal był uprzejma i zaprosiła w następnym tygodniu, po nowej dostawie towaru, bo może wówczas coś znajdę dla siebie. Z chęcią wrócę do tego sklepu ze względu na obsługę, jednak przeszkadza mi fakt, że w tym sklepie nie mogę zapłacić kartą.
Jest to sklep wielobranżowy, jakich jest coraz mniej na rynku – a szkoda. Zaopatrzony w rozmaite produkty – przede wszystkim kosmetyki, artykuły chemiczne, ale też kartki okolicznościowe, papier, torebki do prezentów, jak i dewocjonalia – np. świece, obrazki religijne. Gdy weszłam do sklepu nie było w nim innych klientów. Zostałam od razu zauważona przez obsługującego Pana. Podeszłam do części sklepu z artykułami drogeryjnymi, a Pan przeszedł w tę cześć sklepu z pytaniem „słucham Panią”. Zauważyłam moją ulubioną wodę toaletową w bardzo dobrej cenie, więc ją poprosiłam. Skorzystałam z możliwości zapłacenia kartą w sklepie. Pan zapakował mój zakup do reklamóweczki , po zaakceptowaniu transakcji podał mi potwierdzenie dokonania transakcji wraz z paragonem. W sklepie panował porządek, produkty były oznaczone czytelnymi cenami, a wybór wśród artykułów oferowanych przez ten sklep był szeroki. W dodatku bardzo atrakcyjne ceny. Polecam zakupy w tym sklepie.
Podczas spaceru na sopockim molo zaciekawiła mnie restauracja zlokalizowana na molo. Wraz ze znajomymi postanowiliśmy wypić tam herbatę, równocześnie obawiając się, czy w takiej lokalizacji ceny nie spowodują kołatania serca. Po wejściu zauważyłam, że jest to niewielki lokal i prawie wszystkie stoliki były zajęte. Udało nam się jednak usiąść przy oszklonej ścianie z pięknym widokiem na zatokę. Taka chwila miłego odpoczynku była warta każdej ceny, jednak ceny nie były zbyt wygórowane. W karcie znajdują się zarówno dania obiadowe, jak i desery, napoje ciepłe, zimne, alkohole. My poprosiliśmy o herbaty - był w nich duży wybór. Już za chwilę cieszyliśmy się smakiem naszych napoi. Obsługa miła. Toalety czyste. Przyjemna chwila odpoczynku. Na naszą prośbę szybko otrzymaliśmy rachunek i pokrzepieni ciepłym napojem ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie Sopotu.
Podczas weekendowego wyjazdu nie mogłam pominąć kolejnego punktu Pizza Hut - tym razem wybrałam się do lokalu mieszczącego się w CH Riviera w Gdyni. Przy wejściu do lokalu powitała nas kelnerka i zaproponowała pomoc w wyborze stolika. Nie było zbyt dużego wyboru stolików, ale znalazłyśmy w miarę spokojne miejsce. Lokal był zapełniony prawie w całości. Mimo to od razu podeszła do nas kelnerka z menu. W menu m.in. bar sałatkowy, szeroki wybór pizz, makarony, desery, napoje. Wybrałyśmy napoje w opcji „wielka dolewka”, bar sałatkowy oraz pizze. Kelnerka jeżeli coś budziło nasze wątpliwości, grzecznie je wyjaśniała, podpowiadała najlepszy wybór dań. Napoje otrzymałyśmy szybko, na pizzę czekałyśmy tylko 10 min. Wybór wśród składników sałatek był bardzo szeroki, zarówno warzywa, owoce, sosy, dodatki. Z pizz też byłyśmy zadowolone. Zauważyłam, że obsługa jest uprzejma, szybko reaguje na gesty klienta. Kelnerka podeszła do mnie z propozycją dolania napoju, nawet, gdy szklanka nie była jeszcze pusta. Również gdy poprosiłyśmy o rachunek Pani wróciła bardzo szybko z rachunkiem i terminalem (płaciłam kartą). Wychodziłam najedzona i z poczuciem, że to kolejny punkt Pizza Hut do którego z chęcią wrócę.
Ponieważ główną atrakcją w Sopocie jest molo, również w tym roku wybraliśmy się na przechadzkę tym najdłuższym w Europie drewnianym molem. Przy kasie pierwsze zaskoczenie – znów drożej. Normalny bilet 7,50 PLN. Natomiast kolejne zaskoczenia należały już do tych przyjemnych. Do kasy nie było kolejki – może z powodu zimnej pogody? Pani kasjerka bardzo uprzejma – dzień dobry, dziękuję, do widzenia. I to wypowiedziane miłym tonem, a nie dlatego, że tak „należy”. Również Pani pomagająca przy bramkach prowadzących na molo dobrze rozumiała swoje zadanie. My co prawda przeszliśmy bez problemów, ale za nami „utknęło” starsze Państwo, które nie mogło sobie poradzić z obsługą bramki. Pani od razu podeszła i grzecznie wytłumaczyła, jak należy przyłożyć bilet, by przejść. Bardzo spodobało mi się takie podejście do klienta.
We wtorkowe popołudnie wraz z koleżanką postanowiłyśmy zjeść obiad w Kartoflarni. Lokal mieści się w piwnicy, prowadzą do niego dość strome schody. Kartoflarnia zajmuje trzy sale, podobnie urządzone, z raczej surowym wystrojem. Zajęłyśmy miejsca i po chwili podeszła do nas kelnerka podając menu. Zgodnie z nazwą lokalu w menu królowały potrawy z ziemniaków – placki ziemniaczane, kopytka, kluski śląskie. Nawet deser to ciasto ziemniaczane. Ja poprosiłam o placki ziemniaczane z gulaszem, koleżanka wybrała faszerowane ziemniaki. Po chwili kelnerka podała zamówione prze nas napoje. Jednak na potrawy musiałyśmy czekać ok. 40 min. Stanowczo za długo, zwłaszcza, że w lokalu nie było zbyt wielu klientów. W międzyczasie odwiedziłam ubikację. Czysto, ale brakowało ręczniczków do rąk, nie było również suszarki. Wracając do stolika zauważyłam wydzielony kącik dla dzieci. Gdy otrzymałyśmy zamówione dania wygłodniałe rzuciłyśmy się do konsumpcji. Placki ziemniaczane były świeżo przyrządzone, dobrze doprawione, koleżance faszerowane ziemniaczki również smakowały. Jednak porcje okazały się zbyt małe, by nasycić nas do końca. Co prawda ceny w lokalu są niewygórowane i potrawy smaczne, ale porcje niewielkie i zbyt długi czas oczekiwania. Wychodziłyśmy raczej z przekonaniem, że nieprędko wrócimy tu znów.
Pierogarnia „Pod blaszanym kotem” cieszy się w Toruniu dobrą opinią. Wraz z koleżanką udałyśmy się, aby się przekonać, czy zasłużenie. Zlokalizowana jest w piwnicy przy toruńskim Rynku Staromiejskim. Pomimo obiadowej pory w środku nie było wielu klientów. Zamówienia składa się przy barze. Zdecydowałyśmy się na tradycyjne pierogi ruskie oraz nowoczesne - z kurczakiem rodzynkami i orzechami. Wybór pierogów w karcie – spory. Zarówno pierogi mięsne, wegetariańskie, jak i na słodko. W menu dostępne również np. zupy. Nasze zamówienie zostało szybko zrealizowane. Pierogi były świeże, smaczne. Byłam tylko trochę rozczarowana wielkością pierogów. Składając zamówienie wybrałam mniejszą porcję – 8 sztuk, która okazała się nieco za mała, by do końca zaspokoić mój głód. W przyszłości w takiej sytuacji zdecyduję się na większą porcję – 14 sztuk. Wystrój wnętrza – raczej surowy – drewniane stoły, drewniane krzesła. Ozdoby - zdjęcia, figurki – z motywami „kocimi”. W pierogarni został też wydzielony kącik dla dzieci. Podsumowując wizytę – lokal ze specyficznym klimatem, dobrym jedzeniem i niewygórowanymi cenami.
Carrefour Market to średniej wielkości sklep samoobsługowy. Znajduje się w budynku hotelu Filmar, przed sklepem jest duży parking dla samochodów – pierwsza godzina parkingu za darmo. Lubię robić w tym sklepie zakupy ponieważ oferuje szeroki wybór produktów w atrakcyjnej cenie, a jest w nim raczej niewielki ruch klientów i rzadko muszę czekać w kolejce do kasy. Ewenementem jest stanowisko z wędlinami, za które płaci się osobno przy tym stanowisku, ale np. za sery i mrożonki na wagę płaci się już przy kasie ogólnej. Kiedyś jedna z Pań ekspedientek próbowała mi wytłumaczyć, z czego to wynika, ale obecnie już przyzwyczaiłam się do tego. W sklepie jest zwłaszcza duży wybór owoców i warzyw, mrożonek, jak również kosmetyków i środków czystości. Podczas dzisiejszej wizyty w sklepie panował porządek, produkty na półkach były ładnie poustawiane, dobrze oznaczone cenami. Przy niektórych artykułach widziałam ceny z promocyjnym oznakowaniem. Moje zdziwienie natomiast wzbudziły wolne miejsca na półkach wśród soków i napojów. Po zrobieniu zakupów podeszłam do kasy przy stanowisku z alkoholami. Ponieważ nie było klientów przede mną ekspedientka szybko skasowała moje zakupy, przypomniała o karcie w programie Rodziynka. Wychodząc ze sklepu zauważyłam komunikat o wyprzedaży produktów w związku z likwidacją sklepu. Zrozumiałam wówczas powód braków w zaopatrzeniu sklepu, ale poczułam niezadowolenie, że jeden z moich ulubionych sklepów ulegnie likwidacji.
Korzystając z kończącego się weekendu udałam się wraz z koleżanką do stosunkowo nowego lokalu w Toruniu – „Szeroka No 9”. Moje pierwsze odczucie – pojawił się ekskluzywny lokal na mapie gastronomicznej Torunia. Wnętrze utrzymane w odcieniach szarości. Również strój kelnerów – zauważyłam tylko Panów – to koszule w szarym kolorze. Lokal składa się z dwóch sal, usiadłyśmy w pierwszej - skuszone widokiem foteli. Był to dobry wybór – fotele były bardzo wygodne. W lokalu nie było wielu klientów. Po chwili podszedł do nas kelner i przedstawił menu oraz kartę win. Ceny – wysokie. Ponieważ weszłyśmy tylko na deser dokonując wyboru skupiłyśmy się na napojach oraz ciastach. W karcie znajdowało się kilka pozycji ciast - skusiłyśmy się na tiramisu. Był to dobry wybór – otrzymałyśmy duży kawałek świeżego, smacznego ciasta. Z przyniesionych napojów – herbaty i kawy - również byłyśmy zadowolone. W międzyczasie rozejrzałam się po wystroju sali – dużo świeczek ocieplających wnętrze, jest też imitacja kominka z wstawionymi świeczkami. W tle była słyszalna dyskretna muzyka. Także toaleta kolorystyką i prostotą wyposażenia wpasowuje się w ten elegancki lokal. Podczas wizyty usłyszałam też rozmowy kelnera z anglojęzycznymi klientami – nie sprawiały żadnego problemu. Gdy poprosiłyśmy o rachunek usłyszałyśmy standardowe już pytanie w lokalach – czy płatność nastąpi kartą, czy gotówką. Zapłaciłyśmy kartą i wychodziłyśmy zadowolone z wizyty, pomimo, że jej koszty były wyższe niż w innych toruńskich lokalach. Jednak lokalu o podobnym klimacie jeszcze w Toruniu nie było.
Idąc rano do pracy weszłam do Piekarni "Bartkowscy" przy ulicy Królowej Jadwigi. Do zakupu kanapki zachęcił mnie widok apetycznego pieczywa na wystawie oraz brak klientów w środku. Od razu po wejściu zostałam obsłużona. Pani podała mi wybraną przeze mnie kanapkę oraz drożdżówkę. Spytałam się o reklamowanego pasztecika z grzybami w promocyjnej cenie, ale okazało się, że jeszcze nie dotarła do sklepu dostawa wszystkich wyrobów i pasztecików nie ma. Pani dodała,że lada chwila powinny dotrzeć. Niestety nie mogłam czekać. Rozejrzałam się jeszcze po niewielkim sklepie i zauważyłam szeroki wybór chleba, bułek, drożdżówek. Wśród kanapek też był wybór – były przygotowane z różnego pieczywa, z różnymi dodatkami. W sklepie było czysto, produkty zostały ładnie wyeksponowane. Po moim wejściu zaczęła tworzyć się kolejka, ale ekspedientka szybko i uprzejmie obsługiwała klientów. Stwierdziłam też, że ceny pieczywa są nieco wyższe niż w innych piekarniach, ale jakość tego pieczywa również jest wysoka.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.