Malta to najnowsze centrum handlowe z Poznaniu. Do Starego Browaru mu daleko, ale moim zdaniem jest drugie w kolejności jeśli miałabym oceniać wszystkie galerie handlowego.
Jest w miarę ciekawe architektonicznie, albo raczej nie straszy jak to z wieloma innymi podobnymi centrami bywa. 3 pietra, spory parking podziemny. Plus za czytelną informację ile jest wolnych miejsc na parkingu i w której części.
Duży wybór sklepu, między innymi sklep obuwniczy Kazar, Max&Spencer i TKMaxx, których w innym miejscu w Poznaniu chyba nie ma. Na ostatnim poziomie fitness klub, kino i liczne restauracje, bary szybkiej obsługi. Zakupy spożywcze mozna zrobic w Piotrze i Pawle. Lubię to centrum, często jeżdżę tam na zakupy, polecam.
Moi zdaniem Stary Browar to zdecydowanie najfajniejsze centrum handlowe z Poznaniu, wszystkie inne są daleko w tyle. W Browarze jest elegancko, stylowo. Miejsce to jest w stu procentach dopracowanie architektonicznie, zarówno z zewnątrz jak i w środku.
Dużo sklepów, wiele znanych marek, w tym również luksusowe butiki, których nie ma w innych centrach. Można tam również zrobić porządne zakupy spożywcze - do wyboru mamy delikatesy Piotr i Paweł lub Almę. Oprócz sklepów w Browarze znajdziemy liczne restauracje, kawiarnię, jest też jedyny z Poznaniu Starbucks. Wielkim atutem tego centrum są liczne wydarzenia kulturalne - wystawy, koncerty itp. To swietne miejsce na spędzenie wolnego czasu, nie tylko na zakupy.
Na dworcu głównym znajduje się piekarnia Pod Strzechą. Kupiłam tam kilka razy różnego rodzaju ciastka np. drożdżówki, jakieś ciastko z kremem czy placek, ale za każdym razem był to niezbyt trafiony zakup. Wyroby były zjadliwe, ale niespecjalnie smaczne. Najgorsza była drożdżówka - sucha, mało kruszonki. Więcej ciastek na pewno tam nie kupię.
Mają tam natomiast przyzwoitą pizzę sprzedawaną na kawałki. Nie jest to taka typowa pizza, ale raczej jej piekarnicza odmiana, "wyrób pizzopodobny" ale jest smaczna, niedroga i swietnie nadaje się na przekąskę do pociągu. Płaci się za nią przy innej kasie niż za pieczywo i ciastka i często przy tej kasie nikogo nie ma, trzeba więc chwilę poczekać aż podejdzie ktoś z obsługi.
Do Fast Wok trafiłam zupełnym przypadkiem. W celu skrócenia sobie drogi przechodziłam z Ratajczaka na Piekary Pasażem Apollo i tam właśnie zauważyłam tę restaurację, a właściwie bar.
Bardzo lubię tajską kuchnię, więc chętnie weszłam do srodka. Wystrój jest przyjemny, jest ładnie, przytulnie, ale wnętrze nie pasuje do orientalnej kuchni, po prostu kompletnie się z nią nie kojarzy.
Jedzenie jest niedrogie, danie głowne około 15-20 złotych i jak za tę cenę jest bardzo smaczne, dobrze zrobione i zachęcające wizualnie. Porcje są niestety niezbyt duże. Bardzo smakowała mi również zupa na bazie mleka kokosowego. Ze względu na świetny moim zdaniem stosunek jakości do ceny będę tam na pewno częstym gościem.
Poszłam do Fanaberii z mamą na kolację, bo obie dużo słyszałyśmy o tym miejscu i chciałyśmy się przekonać jak tam faktycznie jest.
Wystrój - zdecydowanie nie w moim stylu. Kwiatki, poduszki, ozdoby, jak dla mnie zbyt lukrowo, cukierkowo, choć rozumiem, ze komuś może się to podobać. Mi jednak nie.
Obsługa sprawna, szybka, bardzo uprzejma. Jedzenie było smaczne, wszystkie zamówione dania były dobre, ładnie podane, ale w Fanaberii jest dość drogo. Za tę cenę wolę pójść następnym razem gdzieś indziej.
Podsumowując: na pewno jest do niezła restauracja, warta odwiedzenia, ale do grona moich ulubionych knajp w Poznaniu nie dołączy, więc biorąc pod uwagę dość wysokie ceny raczej drugi ram tam nie pójdę.
Brovaria to połączenie restauracji z pubem. Można tam pójść na obiad czy kolację, albo po prostu na piwo.
Wystrój - średni. Są różne sala - niewielka na parterze po lewej stronie, stoliki z wysokim, barowymi krzesłami. Są piwnice i jest główna sala, która wyglądam przypomina stołówkę. Mimo to, miejsce to ma swój urok. Niewątpliwą atrakcją brovarii jest robione na miejscu piwo. Pszeniczne, miodowe - pycha. Trzeba jednak uważać, bo chodzi dobrze, a potem może zwalić z nóg :)
Jedzenie w restauracji jest bardzo smaczne, ładnie podane. Jadłam tam wspaniałą zupę z dyni, do teraz pamiętam jej smak. Do piwa warto zamówić talerz przekąsek -spora porcja, mini pizze, krążki cebulowe, śliwki w boczku itp. wszystko na ciepło. Obsługa jest kulturalna, elegancka, ale czasem na jedzenie czeka się dość długa. Ostatnio na przekąski trzeba było czekać ponad pół godziny. Mimo to bardzo lubię to miejsce i często tam bywam.
Postanowiłam zmienic kolor ścian w dużym pokoju - mam białe i pomyślałam, że fajnie bedzie wprowadzić troche koloru. Przechodząc koł,o sklepu Flugger postanowiłam wejsć do środka i rozejrzeć się. Chciałam obejrzeć dostępne odcienie i zobaczyć co mi się najbardziej spodoba. Wybór dość duży, ale ceny wydały mi sie na pierwszy rzut oka raczej wysokie.
W sklepie była jedna sprzedawczyni. Była miła i uprzejma, starała sie wykonywać swoja pracę dobrze, ale była wyraźnie przeziębiona, miała silny katar i moim zdaniem powinna pójść na zwolnienie, a nie obsługiwać w takim stanie klientów. Ostatecznie nic nie wybrałam, bo postanowiłam pojechać do sklepu gdzie bedzie jeszcze większy wybór.
Sklep znajduje się w galerii handlowej przy supermarkecie Carrefour. Jest średniej wielkości, towaru sporo w środku.Było czysto, porządnie, dobre oświetlenie. Obsługa bardzo miła i sympatyczna, pracownica poświęciła mi naprawdę sporu czasu pokazując rozmaite wzory firan, informując o rodzajach zakończeń itp. Wykazała się dużą wiedzą na temat asortymentu sklepu i sporą dozą cierpliwości, jak i dobrym nastawieniem i podejściem do klienta. Mimo wysiłków sprzedawczyni nic jednak nie kupiłam, bo nie znalazłam firn, które by mi się spodobały. W sklepie oferują również hafty na recznikach, muszę to zapamiętać, bo może sie kiedyś przydać w przyszłosci.
Do wejścia do środka zachęciły mnie informacje o rabatach na witrynie. Salon dość duży, sporo miejsca pomiędzy regałami, czysty i dobrze oświetlony. Atrakcyjne ceny - rabat 50% na oprawki i tanie, przecenione po sezonie okulary przeciwsłoneczne.
Duży plus przyznaję za obsługę - w sklepie było wielu pracowników, wszyscy bardzo dobrze się prezentowali. Elegancko ubrani-białe koszule, czerwone krawaty. Sprawiali bardzo dobre, profesjonalne wrażenie. Poza tym byli uprzejmi, witali i żegnali wchodzących. Pracownica z którą rozmawiałam była miła i sympatyczna. Kupiłam niedrogie, a bardzo fajne okulary przeciwsłoneczne - zapłaty dokonałam bardzo szybko i opuściłam salon zadowolona z zakupu i atmosfery, w jakiej został on dokonany.
Wybrałam się na większe zakupy. Do marketu był utrudniony dojazd - z powodu budowy nowego centrum w pobliżu zjazdu do sklepu zwężenia, zamknięta jedna droga, trzeba było kawałek objechać.
Parking pełny, wolne miejsce do parkowania bardzo daleko wejścia do sklepu. Na stanowiskach z wózkami na parkingu okropny bałagan, na ziemi pełno papierów, smieci.
W sklepie pełno ludzi, do stoisk z obsługą spore kolejki. Ceny przystępne, sporo promocji przedświątecznych. Do kasy kolejki średnie, ale trafiliśmy niestety na kasjerkę, która pracowała wolno, co chwila pytała koleżanek o kody itp. Powinni otworzyć więcej kas, a przede wszystkim zatrudnić wiecej pracowników na stoiska z mięsem, rybami.
Do tej pory korzystałam z Groupona, ale gdy po raz kolejny zobaczyłam reklamę serwisu gruper.pl postanowiłam sprawdzić ich ofertę.
Strona internetowa podobna do Groupona, jasna, przejrzysta, dobra funkcjonalność. Oferta bardzo atrakcyjna: gdy zobaczyłam za 39 zł talon do kosmetyczki na mikodermabrazję z pakietem zabiegów dodatkowych nie wahałam się ani chwili. Bez problemu założyłam konto na gruperze i dokonałam zakupu, za talon płacąc przelewem. Poszło szybko i sprawnie. Błyskawicznie otrzymałam na maila potwierdzenie zakupu oferty.
Polecam wszystkim, to swietny sposób by zaoszczędzić czy skorzystać z usług, które po normalniej cenie były by po prostu za drogie.
Potrzebowałam euro, więc postanowiłam poszukać kantoru. Najbliżej był ten na Garbarach. Z zewnątrz wyglądał fatalnie - kantor mieści się w starej, zniszczonej, brudnej kamienicy. Zakratowane okna z niemiłosiernie brudnymi szybami, brzydkie drzwi. W środku wygląda równie fatalnie, jeżeli nie jeszcze gorzej. Brzydko, staro, pomieszczenie sprawia wrażenie brudnego, lekko nieprzyjemny zapach. Natomiast plusem jest fakt, iż w kantorze tym jest możliwość negocjacji cen i przy zakupie większej ilości waluty mozna wynegocjować całkiem atrakcyjną cenę. Obsługa zadowalająca, transakcja poszła sprawnie, więc oceniam to miejsce pozytywnie, w końcu przyszłam tam kupić jak najtaniej walutę, nie kontemplować wystrój, nie mniej lokal aż prosi sie o remont.
Wizyta w centrum handlowym King Cross Marcelin nie mogła obyć się bez odwiedzin sklepu Tatuum. Bardzo ładne, przestronne pomieszczenie. Elegancko, prosto, bardzo czysto, odpowiednie oświetlenie.
Lubię ten sklep głównie ze względu na dobrej jakości ubrania, uszyte w przyjemnych w dotyku tkanin. Rzeczy są proste, dość eleganckie, bardzo dobrze się je nosi, nic się nie dzieje z nimi w praniu. Starczają naprawdę na długo, można w nich chodzić przez kilka sezonów, bo zazwyczaj są raczej klasyczne, więc nie wychodzą szybko z mody.
W sklepie była bardzo miła, uśmiechnięta obsługa. Sprzedawczyni sprawiała wrażenie osoby rzeczywiście zainteresowanej pomocą klientowi. Kupiłam sobie bardzo ładny sweterek i opuściłam sklep zadowolona.
Wystrój - króluje kolor biały. Białe ściany, białe krzesła i obrusy, w jednym pomieszczeniu krzesła miały pokrowce imitujące zebrę czy jakieś inne zwierzę. Sporo prawdziwych kwiatów doniczkowych. Wystrój niby fajny, ale coś do końca nie gra. Nie spodobało mi się szczególnie.
Obsługa poprawna, ale nic specjalnie pozytywnego nie mogę na jej temat napisać, w wielu innych restauracjach kelnerki są znacznie fajniejsze, bardziej kontaktowe. Jedzenie przyzwoite. Bardzo ładnie podane, dość smaczne, ale nie był to posiłek z gatunku takich, które się długo wspomina. Podsumowując: zjadłam niezły obiad, nie wydałam majątku, ale nie mam specjalnej ochoty by tam pójść ponownie.
Lokal jest niewielki, bardzo przyjemnie urządzony. Króluje kolor biały i zielony. Na ścianach zdjęcia, są też w lokalu żywe kwiaty. Ładnie i czysto. Obsługa miła, ale długi czas oczekiwania, mimo iż w lokalu nie było specjalnie dużo ludzi. Sushi poprawne, smaczne. Na pewno nie jest to najlepsze sushi jakie jadłam w Poznaniu, ale nie mogę się do niczego przyczepić. Ceny - no cóż, sushi tanie nie jest. Tak jest i tutaj, aczkolwiek muszę podkreślić fakt, iż w niektórych restauracjach tego typu w Poznaniu zapłacimy za bardzo zbliżone jedzenie więcej. Moim zdaniem warto tam wpaść, pewnie kiedyś jeszcze do tej restauracji wpadnę.
Złota Rybka na Kantaka to miejsce, w którym można kupić rybę i zrobić ją w domu, albo zjeść coś na miejscu.
Ładny wystrój, czysto, przyjemnie. Zapach - no cóż, zapach ryb. Ale trudno na to narzekać, skoro to miejsce gdzie właśnie po ryby się przychodzi.
Spory wybór smażonych ryb- zawsze świeże, smaczne, ładnie wyglądające. Mamy do wyboru ryby w panierce, w cieście, z grilla. Do tego frytki, trochę różnych sałatek czy surówek. Nie czeka się na jedzenie - większość ryb jest już gotowa i leży w podgrzewaczach. Ceny przyzwoite, płaci się w zależności od gramatury (ceny podane są za 100gr). Jeśli mam ochotę na rybę, a nie mam czasu czy nastroju żeby iść do restauracji z prawdziwego zdarzenia to idę właśnie tam. Obsługa jest sprawna, poprawna, nigdy nie spotkałam się z niemiłym traktowaniem.
Miałam problem, czy umieścić ocenę Lavendy jw dziale z kawiarniami czy restauracjami, bo można tam też zjeść coś konkretnego. Wybrałam jednak kawiarnie, bo taki jest bardziej wystrój i generalnie chodzę tam posiedzieć przy kawie i zjeść coś słodkiego.
Lokal jest przytulny, z domową atmosferą. Wystrój kojarzący się z Prowansją, jasno, drewno, ładnie podświetlony drewniany bar. Dużo ozdób, jakiś doniczek, lampek itp.
Obsługa sympatyczna, życzliwa. Jak dla mnie hitem tego miejsca jest rewelacyjny sernik. Mają też duży wybór herbat, różne kawy smakowe itp. W karcie znajdziemy też coś na większy głód-makaron czy sałatę. Ceny są przyzwoite, wizyta tam nie kończy się wydaniem całej zawartości portfela. Lubię to miejsce, polecam.
AX to sklep z koszulkami ze strony www.a-x.pl Pomieszczenie znajduje się w bramie na ulicy Pólwiejskiej, ale trafić tam można bez problemu - na ulicy postawiona jest zawsze tablica, tzw. "potykacz" informująca przechodniów w której bramie sklep jest umiejscowiony.
W środku bardzo duży asortyment towarów. Można tam znaleźć niezwykle dużo ciekawych wzorów, poczynając od koszulek z zespołami, poprzez zaangażowane społecznie, a kończąc na wzorach humorystycznych, dowcipnych, parodiujących otaczającą nas rzeczywistość. Koszulki dla dorosłych i dzieci, w różnych rozmiarach. Obsługa miła, bardzo życzliwa, chętnie pomaga znaleźć to czego sie szuka, potrafi doradzić. Ceny przystępne. Polecam ten sklep, można tam dostać naprawdę rewelacyjne, oryginalne t-shirty, świetnie nadające się też na fajny prezent.
Będąc na dworcu Centralnym w Warszawie odnoszę wrażenie, że w tej kwestii jesteśmy jeszcze daleko za Europą. Nasz dworzec w niczym nie przypomina dworców W Europie Zachodniej czy chociażby w Pradze. Gdy byłam tam ostatnio było brudno i śmierdząco. Hol główny jest duży, sporo kas, ale niestety mimo dużego ruchu czynna była część z nich i tworzyły się długie kolejki. Przypomniało mi się, że są również kasy na poziomie niżej, bliżej peronów. Tam zazwyczaj kolejki są znacznie krótsze, ale niestety nie można zapłacić kartą. Na dół prowadzą schody ruchome, ale akurat nie działały. Na dworcu było sporo bezdomnych i jakiś podejrzanych typów. Generalnie nie czułam się tam ani komfortowo, ani bezpiecznie i poczułam sporą ulgę gdy opuściłam to miejsce. Podobno w tej chwili dworzec ten jest remoncie, mam nadzieję, ze po jego zakończeniu sytuacja się poprawi.
Wracałyśmy z koleżanką z kilkudniowej delegacji w Sopocie. Przyjechałyśmy taksówką z bagażami na dworzec i udałyśmy się do kas w celu kupienia biletu. Dworzec brzydki, brudny, odrapany. Czynna tylko jedna kasa, więc była do niej spora kolejka. Już chciałyśmy w niej stanąć, gdy zobaczyłam informację, że brak możliwości płatności kartą. No cóż, trzeba wyjąć gotówkę z bankomatu. Niestety okazało się, ze bankomat na dworcu był nieczynny. Wyszlam przed dworzec, rozejrzałam się, ale w zasięgu wzroku nie było żadnego bankomatu. Moim zdaniem to skandal. Sopot określa się dumnym mianem letniej stolicy Polski, to miejsce, które odwiedza wielu cudzoziemców itp. a na dworcu nie idzie kupić biletu, jeśli nie posiada się gotówki. Jak na 21 wiek, to dworzec w Sopocie był bardzo daleko w tyle za cywilizacją.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.