Opinie użytkownika (11)

Jestem osobą już...
Jestem osobą już bardzo długo bezrobotną i bez prawa do zasiłku. Po mino usilnych starań i odpowiedniego wykształcenia nie potrafię znaleźć zatrudnienia. Mam syna w wieku przedszkolnym, chorowitego. Jestem zmuszona korzystać z pomocy OPS-u w mim miasteczku, chociaż jest to dla mnie bardzo upokarzające. Niedawno jak 30 kwietnia zadzwoniła do mnie Pani urzędniczka i zapytała czy zechcę znaleźć się na liście rezerwowej kandydatów na kurs prowadzony przez OPS a finansowany z Unii Europejskiej. Kurs jest skierowany do osób podopiecznych, którego celem jest podniesienia własnej samooceny i własnego postrzegania w obecnych czasach. Bardzo chętnie zgodziłam się na to, ponieważ i tak większość czasu w ciągu dnia mam wolnego, gdyż syn chodzi do przedszkola. Już 5 maja dostałam z rana telefon iż kurs się rozpoczął dzień wcześniej a jakaś osoba zrezygnowała, więc czy ja zechcę wstąpić w wolne miejsce i jeszcze w tym dniu zgłosić się na miejsce trwania kursu. Zgodziłam się, pojechałam. W tym dniu prowadzone były zajęcia z komunikacji społecznej a dokładniej z umiejętności odczytywania komunikatów werbalnych. Połowa moich studiów licencjackich to były z zajęcia z komunikacji społecznej dlatego też sprawy i tematy, które były na kursie przedstawiane nie była dla mnie żadna nowiną a raczej czymś co już znałam. Na zakończenie zajęć przyjechała Pani z OPS aby sprawdzić jak przebiegają zajęcia. Przekazała mi komplet dokumentów, które miałam wypełnić, a które mogłam dostarczyć do urzędu w dniu następnym. Otrzymałam również harmonogram zajęć. T tego harmonogramu zorientowałam się, że na dzień 12 maja został zaplanowany wyjazd integracyjny poza miejsce naszego zamieszkania. Wyjazd ten miał na celu bliższe zapoznanie się uczestników kursu j jak to wyjazdy integracyjne. Dowiedziałam się o d innych uczestników kursu, że atrakcją ma być łowienie ryb i obiad gdzieś w jakiejś restauracji. Bardzo fajny program, ale nie dla mnie! Nienawidzę łowienia ryb. Nie mam odpowiedniego stroju na wyjazdy turystyczne a w szczególności obuwia sportowego, czy też na laskim obcasie, które nadawałoby się nad jezioro, Moje dziecko od kilku dni strasznie kaszle i wyglądało, że wykaszle jakąś chorobę, ponieważ podawane mu przeze mnie leki były słabo skuteczne. Jednym słowem w mojej głowie powstał cały szereg przeciwności, które nie pozwalałyby mi na wyjazd tego typu. Na następny dzień przyjechałam do OPS-u w celu przekazania dokumentów otrzymanych dzień wcześniej. I tu okazało się, że Są Ze Mną SAME PROBLEMY. Po pierwsze nie podpisałam zgody na fotografowanie mojego wizerunku i jego przetwarzanie, ponieważ w druku na końcu była wzmianka, iż decyzja o tym jest indywidualna i niezobowiązująca. Pani zajmująca się "opieką" nad kursami z UE poprosiła o wyrażenie takiej zgody, ponieważ tego wymagają od niej przepisy, a gdy będzie robić zdjęcia kursantom to będę mogła sprytnie się schować (coś takiego aby wilk był syty a owce pozostały całe). przekonała mnie. Zgodziłam się i podpisałam stosowny druk. Zapytałam również co dany kurs ma mi dać, tj jakieś zaświadczenie o przygotowaniu zawodowym, dietę codzienną za udział w zajęciach lub cokolwiek innego? Nastąpiła konsternacja w urzędzie.Jak mogę pytać o korzyści finansowe, Wytłumaczyłam, że interesowałam się już problematyką uczestnictwa w kursach czy szkoleniach z UE i wiem, że proponują tam dietę dzienną plus zwrot kosztów podróży dla dojeżdżających. Pani wytłumaczyła, iż w tym konkretnym projekcie jest punkt w którym będzie dla każdego uczestnika zakupywana indywidualnie odzież. To mi wystarczyła ponieważ taki zakup także jest formą rekompensaty za diety itp. Ustaliła Pani ze mną datę i godzinę kiedy miałabym odwiedzić fryzjera, ponieważ projekt zakładał wizytę u profesjonalnego fryzjera z zarezerwowanymi godzinami, dla każdego dwie oraz wizytę u kosmetyczki. Zaśmiałam się, że po co mi fryzjer, kiedy nie dawno jak miesiąc temu ścięłam dość krótko włosy i jeszcze nie odrosły na tyle aby nadać im inną fryzurę, a jeżeli chodzi o kosmetyczkę to mam przyjaciółkę, która jest profesjonalna kosmetyczką i w razie potrzeby odwiedzam właśnie ją. Z uwagi na fakt mojego negatywnego nastawienia na wyjazd w celu integracji zapytałam, czy mogłabym w nim nie uczestniczyć bo po prostu jestem żle do tego typu integracji nastawiona, nie mam ubrania, a do tego ramy czasowe tego wyjazdu są tak ustawione, że w razie jakiegoś potknięcia związanego z punktualnym powrotem, to nie będzie miał kto odebrać mojego dziecka z przedszkola a także że na godzinę po przyjeździe moje dziecko ma zajęcia z języka angielskiego w szkole językowej a dojazd na te zajęcia zajmuje mi aż pół godziny. Pani nie była zadowolona z mojej prośby, ale na moje usilne prośby i zapewnienia, że z kursu nie rezygnuję tylko chodzi mi o te jedne zajęcia, zgodziła się. Wróciłam do domu, zadowolona, że zgodzono się na moją nieobecność w jednych zajęciach. Po około 10-15 minutach zadzwonił telefon. Po drugiej stronie dzwoniła do mnie Zastępca kierownika OPS w Nowogrodzie Bobrzańskim, która zapytała po co zdecydowałam się na kurs skoro nie chcę w nim uczestniczyć. Wytłumaczyłam moje stanowisko. Pani zaczęła oskarżać mnie o to, iż wszystkiemu neguję, nie podporządkowuję się nawet w wypełnianiu dokumentów. Ponownie tłumaczę, że skoro mam możliwość wyrażenia swojej odmowy w takiej kwestii jak mój wykorzystywanie mojego wizerunku to z niego korzystam. Oraz, że trudno abym mówiła jakie ciekawe są dla mnie zajęcia z komunikacji społecznej skoro temat nie jest mi obcy ponieważ to było moją specjalizacja w trakcie studiów licencjackich. Pani kierowniczka była nie ustępliwa i nie docierały do niej moje prośby, tłumaczenia i argumenty iż ja wcale nie chce z tego kursu rezygnować, a tylko z góry chcę zaznaczyć i dowiedzieć się jaka jest możliwość jednej nieobecności, no chociażby w wypadku gdyby zachorowało mi dziecko, lub może ja sama. Pani kierownik w ogóle nie słuchała, odniosłam wrażenie, iż zadzwoniła tylko po ro abym ja sama z tego kursu zrezygnowała. Nie chciałam tego robić, ale jej stanowisko tak mnie zirytowało, iż kategorycznie w pewnym momencie stwierdziłam że rezygnuję jeżeli urząd tak stawia sprawę. I tu usłyszałam, że jak śmiem podnosić głos na nią, bo przecież całe to zamieszanie to MOJA wina. Nie chciałam już więcej dyskutować. Jestem silna osobowością, ale to nie zawsze idzie w parze z pewna zaradnością i wiarą w samą siebie. Uważam , że tego typu kurs pomógłby mi w utwierdzeniu się lub zmianę swojego sposobu myślenia lub postrzegania świata, w którym mógłby mi pomóc psycholog i zajęcia z nim nie tylko indywidualne ale także grupowe. Tak czy siak całą tą rozmowę telefoniczną bardzo emocjonalnie przeżyłam. Jestem rozgoryczona takim stawianiem sprawy przez kierownictwo OPS. Z jednej strony zawraca mi się głowę i proponuje udział w kursie, co było inicjatywą Pań- pracowników socjalnych, z drugiej strony obwinie się mnie o całe zamieszanie i robienie kłopotu OPS-owi, że zgłaszam się na kurs, który tak naprawdę nie jest do mnie kierowany. Jestem oburzona takim zachowanie kierownictwa. Według mnie Świadczy to o tym, że panie - szeregowe pracownice socjalne są nie kompetentne w swojej pracy, ponieważ kierują ofertę do osób niewłaściwych albo Pani kierownik nie sprawuje właściwego nadzoru nad pracą swoich pracowników i nie weryfikuje ich decyzji chociażby w takiej kwestii jak uczestnictwo i preferencje do udziału w jakimkolwiek kursie.

Elżbieta_178

12.05.2010

MGOPS

Placówka

Nie zgadzam się (27)
Kończy mi się...
Kończy mi się umowa na Neostradę. Od jakiegoś czasu nękają mnie telefony z różnych firm konkurencyjnych oferując swoje usługi i namawiając za zakup internetu gdzie indziej niż w TP SA. Oferty są i owszem bardzo atrakcyjne, ale wiem że należy się najpierw dobrze zastanowić, zrobić zestawienie opłat, porównać. W tym celu udałam się do salonu TP SA i Oranżu aby dowiedzieć się co TP SA ma mi do zaoferowania. W salonie nie było wielu klientów. Pani przy jednym ze stanowisk pomimo tego, że robiła jakieś inne rzeczy przyjęła mnie z uśmiechem. Po wyłuszczeniu jej swojego problemu z uśmiechem na ustach szczegółowo i obszernie przedstawiła mi ofertę TP SA co do możliwości przedłużenia umowy na Neostradę. na moją prośbę zrobiła mi na kartce papieru zestawienia kosztów w okresie promocyjnym oraz po tym czasie. Jednocześnie zwróciła mi uwagę, abym zanim podejmę ostateczną decyzję dobrze się zastanowiła nad ofertami innych firm. Pokazała mi jakie zalety swojej firmy, oraz zaczęła zadawać szereg pytań związanych z ofertą innych firm i jakie zagrożenia mogą kryć się na ponętną ceną internetu w innych firmach. Przyznam się, że poczułam się naprawdę dobrze obsłużonym klientem. Pomimo tego, że dalej nie podjęłam decyzji o przedłużeniu Neostrady w TP SA obsługa i obszerne wyjaśnienia Pani w salonie dały mi wiele do myślenia i zapewne pomimo tego, że inni operatorzy oferują np telefon i internet za całe dwa złote miesięcznie pozostanę przy TP SA. Nawet za pierwszym razem w salonie TP SA nie byłam tak dobrze obsłużona jak właśnie teraz. Oby jakość obsługi nie obniżyła się. Życzę tego pracownikom tego salonu.

Elżbieta_178

29.01.2010

Telekomunikacja Polska

Placówka

Zielona Góra, Batorego 129

Nie zgadzam się (17)
Miałam stłuczkę. Wieczorem na...
Miałam stłuczkę. Wieczorem na peryferiach miasta wjechałam na skrzyżowanie z ruchem okrężnym to znaczy na rondo. Na pierwszym dla mnie wyjeździe, od strony prawej wjechał niewiele ograniczając swoją prędkość zestaw samochodu ciężarowego do przewożenia drzewa z lasu. jechałam z włączonymi światłami, nie padało i świeciło się kilka latarni miejskich więc nie było takiej opcji abym była niewidoczna lub niezauważalna na tym skrzyżowaniu. Kierowca samochodu ciężarowego w ogóle nie zareagował na fakt, że z jego lewej strony nadjeżdżałam ja w swoim samochodzie osobowym i nie ustąpił mi pierwszeństwa przejazdu. Stało się tak, że to ja musiałam hamować, a nawet zjechać do środka ronda aby nie doszło do kolizji z ciężarówką. Niestety nie udało się. Ciężarowiec swoim tylnym kołem przyczepy zahaczył o mój samochód, który stanął już w poprzek jezdni, przodem samochodu w kierunku środka ronda a tyłem samochodu na jezdni ronda. Samochód aż ugiął się na swoich sprężynach. Kierowca ciężarówki w ogóle tego nie wyczuł i kontynuował swoją jazdę. Ja szybko wysiadłam, zobaczyłam potłuczoną obudowę tylnych świateł i trochę wgnieceń. Szybko zaczęłam machać do kierowcy ciężarówki biegnąc mu jakby na przeciw przez środek klombu ronda. Kierowca wreszcie zauważył, objechał skrzyżowanie i stanął za mną. Obejrzeliśmy skutki tej kolizji. Sprawca spisał mi oświadczenie z podaniem numeru polisy ubezpieczeniowej w PZU oraz z oświadczeniem, że wspólnie straty uzgadniamy na 500zł, które zobowiązuje się wpłacić na moje konto następnego dnia. W domu po przeanalizowaniu całego zdarzenia i przeglądaniu tegoż oświadczenia okazało się, że sprawca nie napisał iż jest sprawcą stłuczki ale uczestnikiem kolizji. Nie wiedziałam, że będzie to miało wielkie znaczenie. Sprawca nie wpłacił uzgodnionej kwoty ani następnego dnia, ani za tydzień. Nie mogłam się z nim skontaktować pomimo adresu, ponieważ był ciągle poza domem, a telefon podał domowy. Zdecydowałam, że złożę swoje zgłoszenie do ubezpieczyciela sprawcy czyli PZU w celu uzyskania odszkodowania. Bardzo szybko przyjechał Pan zajmujący się szacowaniem szkód komunikacyjnych. Porobił zdjęcia, coś pomierzył. Niedługo przyszedł kosztorys wykonany przez tego Pana, który oszacował naprawę skutków tej niby niewielkiej kolizji na 2000 zł. W wyniku prowadzenia postępowania szkodowego PZU wezwało sprawcę do złożenia wyjaśnień i co się okazało? Otóż okazało się, że PZU nie wypłaci mi żadnego odszkodowania ponieważ sprawca wyparł się wszystkiego. Ja wiem , że na przyszłość będę bardziej uważna przy tego typu zdarzeniach komunikacyjnych i na pewno wezwę Policję. Dopilnuję, aby sprawca spisał oświadczenie w którym wyraźnie wskaże, że to on jest sprawcą wypadku a nie jak w moim przypadku uczestnikiem kolizji. Oczywiście przy składaniu dokumentów w PZU pracownik zwrócił uwagę na ten fakt, ale stwierdził jednocześnie, że zapewne będzie to potraktowanie jako pomyłka pisarska gdyż nikt kto nie czuje się sprawcą nie pisze wyraźnie, iż zobowiązuje się uiścić kwoty uzgodnionego odszkodowania, ani numeru polisy OC i nazwy ubezpieczyciela. Niestety jak się okazało inny pracownik PZU nie był takiego samego zdania jak ten pierwszy. Dlatego też nie otrzymałam ani odszkodowania od sprawcy kolizji, ani odszkodowania od jego ubezpieczyciela a ja zrobiłam sprawcy jeszcze prezent nie wzywając Policji, która zapewne ukarała by sprawcę mandatem karnym i punktami karnymi. Na przyszłość, jeżeli kiedykolwiek doszło by do jakiejkolwiek kolizji komunikacyjnej w której byłabym poszkodowaną żaden sprawca nie będzie mógł liczyć na nie wzywanie Policji. W tej całej sprawie czuję się pokrzywdzona nie tylko przez samego sprawcę, ale i przez PZU a do tego bogatsza o nowo nabytą wiedzę co do wielkiej siły Notatki Policyjnej.

Elżbieta_178

24.12.2009

PZU

Placówka

Zielona Góra, Al. Niepodległości 14i/14A

Nie zgadzam się (18)
W piątek parę...
W piątek parę minut po piętnastej godzinie zajechałam do Tesco na ul. Wielickiej w Krakowie aby zrobić zakupy na stoisku "grillowym". Kolejka była przeokropna to znaczy stało około 40-45 osób. Na drugi dzień miałam wyjeżdżać z Krakowa i chciałam kupić grillowanego kurczaka na drogę dlatego postanowiłam stanąć w kolejce. Kolejka przesuwała się bardzo opornie ponieważ stoisko obsługiwała jedna tylko sprzedawczyni, która nie tylko sprzedawała towar ale również szykowała produkty do pieczenia. Dodatkowo przynosiła z zaplecza torebki papierowe z zaplecza jak się skończyły oraz zmieniała sobie taśmę w kasie fiskalnej. Moje dziecko w trakcie stania w kolejce zapragnęło aby kupić mu frytki. Obserwowałam , stojąc w tej kolejce, jak idzie sprawność obsługi. Widziałam , że Pani stara się bardzo szybko obsługiwać, ale niestety sama nie dawała rady. Klienci kupowali po kilka kurczaków z grilla, po całe torby papierowe frytek oraz inne pieczone mięsa , kiełbasy lub bigosy. Na tym stoisku jest rzeczywiście urozmaicany asortyment towarów i byłoby w czym wybierać. Do tego z uwagi na duża ilość klientów, produkty są świeże i nie wysuszone jak w innych sklepach. jednak z uwagi na fakt iż klienci brali dużo towaru, kurczaki upieczone zaczęły szybko schodzić z lady a porcje, które obracały się w piecach nie były jeszcze gotowe. Będąc już około 15 osobą do obsługi zauważyłam, że frytki upieczone szybko schodzą, a niestety nie pieką się równie szybko. Właśnie Pani ekspedientka wyciągnęła z frytkownicy świeżą partię frytek, które wysypała do pojemnika na ladzie sprzedaży . Niestety kosza nie włożyła ponownie do frytury i nie zapakowała nowymi frytkami mrożonymi aby piekła się nowa porcja. Poprosiłam Panią aby zapakowała nowa porcję frytek do smażenia. odeszła nie reagując. Będąc już gdzieś dziesiątą osobą ponownie poprosiłam o zapakowanie frytek, usłyszałam: za chwilkę. Chwilka minęła i nawet dwie chwilki. Klientka stojąca przede mną także zaczęła się denerwować, że frytek zabraknie gdy dojdzie do obsługi nas. nagle i niespodziewanie z zaplecza wyszedł Pan- ekspedient ( w każdym razie pracownik Tesco, gdyż był ubrany w firmowy strój) i zamiast pomóc koleżance to jeszcze zaczął wciągać ją do rozmowy na tematy zupełnie nie związane z jej pracą. Pani poprosiła go o wsypanie frytek do frytkownicy, ten doszedł do tej frytkownicy, i już miał to zrobić, gdy nagle rozproszył się zupełnie inną rzeczą i szybko zniknął na zaplecze. Dopiero moje i klientki przede mną, już dość głośne nagabywania o te frytki, spowodowały, że Pani ekspedientka zdecydowała się zapakować nowa partię mrożonych frytek do smażenia, ponieważ te które poprzednio wyjęła starczyły zaledwie dla trzech osób. Niestety okazało się, że gdy dochodziłam już do momentu obsługi, czyli stojąc dobre 25 min w kolejce, wszystkie upieczone kurczaki zostały sprzedane. W momencie obsługiwania mnie okazało się, że na nową partię upieczonych kurczaków trzeba poczekać 40 (!!!) minut. Doprowadziło to mnie do naprawdę wielkiego wzburzenia emocjonalnego. Nie wina jest klientów przede mną, że kupowali po 4 - 5 sztuk jednorazowo a obsługi stoiska, że wiedząc iż towar tak szybko schodzi robili długie przestoje w uzupełnianiu tegoż. Na szczęście można było kupić jeszcze tzw. ćwiartki grillowane, ale jednak rachunek ekonomiczny tego zakupu jest bardzo nieopłacalny. Nie byłam zadowolona tym faktem, ale cóż... Stojąc tak długo w kolejce nikt z obsługi nie załadowywał akurat tego pica, który sprawdzała ekspedientka i informowała, że następne będą za 40 minut, ponieważ akurat ten piec już był załadowany kurczakami, które obracały się i piekły. Zupełnie inny piec załadowywała ekspedientka. Na szczęście do czasu obsługiwania mnie nieszczęsne frytki również się upiekły. Za mną stała przynajmniej taka sama kolejka w jakiej stanęłam ja i na wieść o przerwie w sprzedaży całych kurczaków około 3/4 klientów odeszło od lady. Uważam, że takie zachowanie obsługi jest bardzo wygodne i wygodnickie. Jest duży zbyt i ciągłe zapotrzebowanie więc nie uzupełniają towarów natychmiast i tym sposobem oblegane stoisko może obsługiwać jedna osoba, która w ciągu tych 40 minut do czasu wyciągnięcia nowej partii kurczaków z pieca ma czas na odsapnięcie i przygotowania nowego towaru. Nie jest to w porządku ze strony kierownictwa sklepu w stosunku do klientów anie nawet w stosunku do tej ekspedientki, która pracowała jakby na akord, co nie oznacza dobrze. Uważam, że kierownictwo sklepu wie doskonale jakie godziny i jakie dni są w tzw. szczycie obsługi i na ten czas winno zabezpieczyć zwiększona obsługę tego ciągle obleśnego stoiska.

Elżbieta_178

02.12.2009

Tesco

Placówka

Kraków, Wielicka 259

Nie zgadzam się (29)
Mieliśmy z rodziną...
Mieliśmy z rodziną wyjechać na umówione wcześniej spotkanie. Wszyscy przyszykowani wyszli na podwórko. Wyjechałam z garażu samochodem i ... niespodzianka. Z jednego koła całkowicie zeszło powietrze. Co było robić, zakasaliśmy rękawy i zaczęła się zmiana koła. Po założeniu nowego koła tzw. "dojazdowego" okazało się, że jest w nim troszkę za mało powietrza i musimy jechać na pobliską stację paliw a celu uzupełnienia powietrza w tym kole. zajechałam na stację, stanęłam obok znaczku mówiącego o możliwości uzupełnienia powietrza w oponach. Stała tam duża metalowa skrzynka. Domyśliłam się, że całe urządzenie czyli sprężarka i manometr do pompowania jest w środku, ale nie byłam pewna. Idę do Sklepiku, a raczej małego kiosku, pracownika stacji. Oprócz mnie nie ma nikogo innego z klientów. Po wejściu i przywitaniu się z Panem, proszę o pomoc w napełnieniu opony powietrzem, ponieważ sama osobiście nigdy tego nie robiłam i nie wiem jak się do tego zabrać. pan z przemiłym uśmiechem na ustach oznajmi, że nie może wyjść ze swojego kiosku, ponieważ jest SAM. Nie wyglądał na pracownika, który byłby zawalony ilością pracy, ale cóż pozory mylą. Tłumaczę jeszcze raz, że rozumiem iż jest sam, bo to niedziela i obsada pracownicza jest okrojona, ale na stacji nikogo nie ma i mógłby zamknąć swój "kiosk" i pomóc mi . Nastąpiła chwila, długa chwila milczenia. pan przerwał to milczenie i powtórzył jasno i wyraźnie, że nie wyjdzie bo JEST SAM. Dodatkowo udzielił mi słownej instrukcji obsługi jak napełnić oponę powietrzem. To było dla mnie jasne, że Panu nie chciało się mi pomagać i wykpił się swoja wymówka. Nie byłam namolna. Poszłam do tegoż urządzenia i okazało się, że niestety nie umiem poradzić sobie z tym urządzeniem a efekt był taki, że zamiast napompować koło zaczęłam spuszczać z niego powietrze. Na szczęście dla mnie na stację podjechał inny klient, który na moją prośbę pomógł mi i mogłam wyrównać powietrze w oponie zgodnie z wymogami bezpieczeństwa. Nie podobało mi się zachowanie pracownika tej stacji. Spowodował, że ma uraz aby jeździć tam tankować benzynę i jak nie będę zmuszona to na pewno na tej stacji nie będę tankować. Pan z obsługi stacji nie był obłożnie zajęty i mógł udzielić mi pomocy, ale najzwyczajniej nie chciało mu się ruszyć z miejsca. A szkoda, bo pogoda była piękna, a w kiosku panował zaduch.

Elżbieta_178

30.10.2009

ORLEN

Placówka

Nowogród Bobrzański, H. Brodatego 4

Nie zgadzam się (17)
Moje doświadczenia z...
Moje doświadczenia z OFE " AXA" nadal nie są poprawne. Nie mam zaufania do tej firmy i jak pisałam wcześniej w swojej obserwacji odeszłam z OFE "AXA" i zapewne do niej nie wrócę nawet gdyby zmieniła nazwę. Firma poprzez Policję wzywała mnie do składania zeznań w charakterze świadka, ponieważ nie wieży, że klienci mogą być wyedukowani i sami decydować o tym do jakiego OFE chcą należeć i jak długo. Po incydencie składania zeznań nikt nie zadzwonił ani nie napisał ażeby przekazać jakieś zdanie wyjaśnień lub chociażby przeprosin. Taka postawa OFE na pewno nie zachęca a wręcz powoduje, że ja wręcz odradzam innym przystąpienia do tej firmy nie tylko do OFE, ale także do Towarzystwa Ubezpieczeniowego.

Elżbieta_178

23.10.2009

AXA

Inna forma kontaktu

Nie zgadzam się (25)
około 3 lat...
około 3 lat temu zmieniłam OFE i przeszłam jako klient transferowy do obecnego AXA OFE. OFE to stało dużo lepiej w rankingach wszystkich OFE w Polsce i z tych racji zdecydowałam się na zmianę jednego funduszu emerytalnego na drugi. Niestety notowania obecnego AXA po 2 latach stały dużo gorzej niż przed dwoma laty i ponownie zdecydowałam się na zmianę funduszu emerytalnego. Po około pół roku pośrednik OFE AXA zgłosił się do mnie z prośbą o napisanie oświadczenia, że z własnej woli zmieniłam fundusz emerytalny i on mnie do tego kroku nie namawiał jako już pośrednik nowego funduszu. Oczywiście, że takie oświadczenie napisałam, bo sama podejmuję decyzje w tego typu sprawach finansowych po dokładnym zapoznaniu się materiałami źródłowymi dostępnymi w prasie i internecie. jakie było moje zdziwienie gdy dostałam właśnie wezwanie na Policję w charakterze świadka w celu złożenia wyjaśnień o przejściu z OFE AXA do nowej firmy. Cała sprawa jest dla mnie kpina z klienta i szukaniem na silę "kozła ofiarnego" w postaci pośrednika. Firma AXA nie pyta się pośrednika w jaki sposób pozyskali nowych klientów a gdy ci klienci odchodzą od firmy oskarżają pośrednika o zdradę tajemnicy firmy, sprzedaż danych klientów itp. Mentalność Kalego! Jeżeli firma jest kiepska to niestety musi się liczyć z faktem, że niektórzy klienci są osobami min. średnio wykształconymi i potrafią oceniać jej możliwości w różnego rodzaju rankingach OFE i na tych podstawach powziąć decyzję o pozostawieniu jej na rzecz innej OFE, dużo lepszej. Całe zamieszanie uważam za żenujące , które nie powinno mieć w ogóle miejsca. Ciąganie byłych klientów po Policji, ewentualnie sądzie, może mieć tylko jeden skutek, w razie powzięcia ewentualnie jeszcze jednej decyzji o zmianie OFE (bo przepisy prawa dają taką możliwość) pewnie żaden z tych, którzy musieli pofatygować się na Policję w tej konkretnej sprawie nie zdecyduje się na OFE AXA ( w obecnej swojej nazwie lub do jego ewentualnych następców). Ja na pewno ich klientką już nie będę. Moja ocena podsumowująca obserwację dotyczy zachowania firmy, a nie konkretnego pośrednika tej firmy.

Elżbieta_178

20.08.2009

AXA

Placówka

Nie zgadzam się (25)
Sklep znajduje się...
Sklep znajduje się na tzw galerii Kaufland-u w Żarach. Przechodząc zauważyłam, że sklep jest oplakatowany informacją o 50% przecenach i wyprzedaży. Byłam zainteresowana jednym rodzajem obuwia, więc weszłam i o dziwo znalazłam to co mogłoby mi się podobać. A tu rozczarowanie, brak mojego numeru. Szukam więc dalej wystawioną ofertę, znalazłam inny fason obuwia., znalazłam rozmiar. Kartka na regale pokazuje, że dany fason jest przeceniony 50% i wszystkie buty z tego fasonu bez względu na rozmiar są przecenione o 50%. Radość okazała się być trwająca do momentu przybycia do kasy. Pani w kasie butk z kartonem przeciągnęła przez czytnik i okazało się, że cena tych butów jest po dawnemu czyli 100%. Moja reakcja jest natychmiastowa : przecież te buty są przecenione do 50%. Odpowiedź sprzedawczyni: przecenione są tylko te, które mają czerwoną karteczkę naklejoną na pudełku.(?) Za mną ustawiła się kolejka już do kasy, więc nie dyskutowałam z Panią,butów nie wzięłam. Jestem jednak rozczarowana, ponieważ nigdzie nie było, a przynajmniej ja jej nie widziałam, informacji, że tylko nieliczne obuwie jest obuwiem przecenionym z danego fasonu. Półki jednak były obklejone informacjami o 50% przecenie i wskazywało to, że oferta ta dotyczy prawie każdej sztuki obuwia. Myślę, że w innym sklepie tej sieci mogłoby być tak samo. Uważam, że przy tak oplakatowanym sklepie do sprzedaży winno być obuwie tylko przecenione i przeznaczone do wyprzedaży a to nie przecenione winno mieć zupełnie inną półkę lub na te kilka dni akcji w ogóle nie być wystawiane na sklep, albo zupełnie inaczej oznaczoną czytelność cen i przecen.

Elżbieta_178

15.08.2009

CCC

Placówka

Żary, Przeładunkowa 2

Nie zgadzam się (28)
Niby dzień powszedni,...
Niby dzień powszedni, a dzisiaj jednak było super dużo klientów w tym sklepie. Sklep ten ma bardzo dobra lokalizację ponieważ znajduje niedaleko, bo ok 150 -200 m od stacji PKP i można powiedzieć, że graniczy z PKS-em. W sklepie tym robią zakupy nie tylko mieszkańcy miasta, ale również mieszkańcy okolicznych miejscowości, a także obywatele Niemiec. Jak już wspomniałam była dzisiaj bardzo dużo ludzi w tym sklepie, wręcz ciężko można było przecisnąć się ciągami komunikacyjnymi z koszykiem. Cała sytuację jeszcze pogarszali sami pracownicy sklepu. Oprócz klientów między półkami było sporo pracowników układających towary na półkach. Trzeba zauważyć, że sklep pomimo, że jest tzw supermarketem jest powierzchniowo bardzo mały. Są ciasne przejścia w których raczej powinien panować ruch jednostronny z koszykami i posuwający się w jednakowym tempie. Jak wiadomo w życiu tak nie jest. jeden klient stoi dłużej, drugi krócej przy półce, inny jedzie powiedzmy" pod prąd" ze swoim wózkiem a w tym wszystkim są jeszcze prawie przy każdej alejce ( wąziutkiej alejce) pracownicy zajmujący się układaniem towaru. Oczywiście to dobrze, że kierownictwo sklepu dba o tzw pełne półki, jednak to dzisiaj wyglądało jakby dopiero dostali dostawę towaru we wszystkich asortymentach i naraz trzeba go było ułożyć. Uważam, że tego typu akcje winny być robione, ale może co drugą alejkę, a nie wszędzie jednakowo. Było bardzo dużo zamieszania w związku z tym. Ludzie denerwowali się podczas poruszania się po sklepie, bo panią układającą towar trzeba było ominąć, a nie zawsze było to proste i sprawne, często trzeba było cofać się do sąsiedniej alejki i przechodzić dalej. Poza tym szczegółem uważam, że sklep ten jest bardzo dobrze zaopatrzony i cieszy się dużym zainteresowaniem klientów. szkoda tylko, że nie jest większy.

Elżbieta_178

15.08.2009

Kaufland

Placówka

Świdnik, Kusocińskiego 2

Nie zgadzam się (20)
Razem z rodziną...
Razem z rodziną ok godz.13-13.15, przyjechałam zrobić zakupy. W sklepie, jak na jego wielkość,wydawało się bardzo mało klientów. Już na holu można było jednak zauważyć jakieś zamieszanie. Okazało się, że to pracownicy Tesco rozdają ulotki i zachęcają klientów do pobierania kart stałego klienta. Jest to nowa oferta tego hipermarketu zachęcająca ludzi do robienia zakupów w ich sklepie. Po zapakowaniu wszystkich potrzebnych produktów zaczęliśmy udawać się w kierunku kas. Tutaj nastąpiło nasze zdziwienie. Pomimo niewielu - jak się wydawało klientów w sklepie, kolejka do kasy była na około 25-30 osób z koszykami. Następna kasa czynna kawałek dalej również była oblężona mniej więcej taką ilością osób. Okazało się, że kierownictwo sklepu wyznaczyło do obsługi tylko cztery kasy. Wśród stojących do kas panowało podenerwowanie, co dało się wyczuć w atmosferze i rozmowach klientów między sobą. Pozostawiłam rodzinę z koszykiem w jednej z kolejek i udałam się do Punktu Obsługi Klienta. Pani pracująca tam, w wyniku mojego pytania " Za co klienci zostali ukarani staniem do kas w tak długich kolejkach" i prośbie o spowodowanie otwarcia większej ilości kas, stwierdziła, że są tylko cztery kasjerki wyznaczone na dziś do obsługi, jedna z koleżanek Punktu Obsługi Klienta właśnie poszła obsługiwać jedną z kas i ona nic więcej zrobić nie może. Poprosiłam o powiadomienie kierownictwa sklepu o tym fakcie, z uwagi na to, że ze szczytu zarządzania nie zawsze widać podstawę. Zostałam poinformowana, że kierownictwo wie o sprawie. W tym momencie nadeszła jeszcze jedna klientka, bardzo zdenerwowana i oświadczyła, że chciała zrobić zakupy, ale w wyniku tak wielkich kolejek do kas cały swój koszyk z zakupami pozostawiła na sklepie a sama z rodziną wychodzą. Bardzo byłam zdziwiona stwierdzeniem Pani z Obsługi, że kasjerek więcej nie ma, ponieważ pośród osób rozdających ulotki i karty stałego klienta były przynajmniej trzy panie, które znam z widzenia (w wyniku częstego robienia zakupów w tym hipermarkecie), a są kasjerkami. Lubie tę sieć sklepów, ale ten incydent wywołał niesmak, szczególnie że był to tzw dzień powszedni, a większe kolejki są dla mnie zrozumiałe tylko w okresie wzmożonych zakupów to znaczy w weekendy i okresach około świątecznych przy prawie pełnej obsłudze kasowej.

Elżbieta_178

14.08.2009

Tesco

Placówka

Zielona Góra, Energetyków 2A

Nie zgadzam się (20)
Chciałam uzyskać dodatkowe...
Chciałam uzyskać dodatkowe informacje na temat wybranego z wystawy sprzętu AGD. Niestety nigdzie nie można znaleźć obsługi. "Złapany" pracownik najczęściej nie obsługuje danego stoiska, a po przywołaniu trzeba bardzo długo czekać na przyjście kogokolwiek. Ja nie miałam cierpliwości dłużej czekać na pracownika tego stoiska. Minęło około 10 m in. nikt nie przyszedł. Ja poszłam. Wyglądało, że nie ja jedyna tak zrobiłam.

Elżbieta_178

06.08.2009

Auchan

Placówka

Zielona Góra, Stefana Batorego 128

Nie zgadzam się (22)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi