Niewielki i bardzo estetyczny sklepik z różnymi dodatkami, bez tzw. badziewia, z artykułami, porządnie wykonanych, eleganckich produktów (sztuczna biżuteria, zapinki, spinki, etc) oraz bardzo sympatyczną, zadbaną pracownicą, która chętnie polecała mi spinki, bo taką miałam potrzebę zakupu, wstępując tutaj. Miałam, w czym wybierać, zarówno kolorystycznie jak i w kształtach, bardziej lub mniej zdobione. Przyszłam po jedną, konkretną rzecz, wyszłam z trzema różnymi i jeszcze otrzymałam mały rabat, przy zakupie. ”Miły Drobiazg” z miłymi zakupami.
Robię czasem zakupy w tej Biedronce, zawsze, gdy jestem przejazdem. To bardzo przyjazna i doskonale zorganizowana placówka handlowa, pozwalająca na wygodne przeglądanie asortymentu handlowego i bezproblemowe odnalezienie, ewentualnie potrzebnych produktów. W razie potrzeby, uczynny personel ”przyjdzie” z pomocą, zostawiając aktualnie wykonywane czynności. Sklep jest bardzo duży, dzięki czemu jest też duży wybór rodzajowy i zachowana jest swobodna przestrzeń dla klientów. Sprawnie zorganizowana obsługa kasowa, pozwala zawsze na szybką finalizację dokonanych zakupów. 17 sierpnia tu byłam, sklep opuściłam usatysfakcjonowana, pod każdym względem.
Takie różne, mieszane odczucie miewam po zakupach w tym Tesco i najczęściej dotyczy to obsługi kasowej. Jednak tym razem (17 VIII), młody chłopak/kasjer, wykazał się spostrzegawczością i, widząc kolejkę poprosił dodatkowego pracownika, o usprawnienie płatności klientom. Chyba ”idzie” ku lepszemu w tym zakresie, a może to miałam szczęście trafić na dobry moment. Co do wizualnej oceny placówki, nie mam zastrzeżeń, bo ład i porządek, także handlowy w prezentacjach, były bez zarzutów. Nawet w części z warzywami i owocami, przy kilku metkach cenowych, umieszczone były informacje ”produktu chwilowo brak”. To dobre rozwiązanie, pozwalające klientowi na oszczędzenie czasu w wypatrywaniu. Warzywa i owoce były świeże, a produkty nabiałowe, które brałam, miały aktualne daty ważności. W sklepie trwała doroczna akcja ”Tesco dla szkół”, skutkująca zwiększonym zaopatrzeniem w artykuły szkolne, bo początek roku tuż, tuż. Popieram te działania, wspierające szkoły. Sprawnie zrobiłam zakupy, nie miałam powodu narzekać.
Zatrzymaliśmy się na krótko, aby zrobić małe zaopatrzenie na drogę, pracownica Karolina nie umiała sobie poradzić z kuponami rabatowymi na zakupy, więc zablokowała się sprawność obsługi, bo trzeba było poczekać na bardziej kompetentną pracownicę, Iwonę, która nie pojawiła się od razu. Mio, iż automat do kawy był przy stanowisku, podano mi jedynie kubki i wysłano do automatu w innej części lokalu. W ostatnim czasie, chyba coś się popsuło w sprawności, bo już nie pierwszy raz, trafiłam na jakieś mankamenty. Zupełnie odmiennie było przy innym stanowisku zakupów, gdzie nabyłam papierosy – tu przyjazny uśmiech pani Barbary na powitanie, pełna kultura w jakości i nienaganna sprawność. Jedna placówka, dwa różne stanowiska obsługi i dwie odmienne jakości. W całej placówce sklepowej było czysto, przestrzennie i przejrzyście, 16 VIII.
Orlen w Gorzowie Wielkopolskim, mieszczący się nieopodal krajowej S3, był jednym z miejsc postoju w czasie powrotu znad morza. Sprawnie, dokładnie i skrupulatnie, swoje czynności wykonywał obsługujący mnie, elegancki pan w średnim wieku, który uczył się (wg identyfikatora), jednak w zachowaniu nic nie wskazywało na to. Były dostępne 2 stanowiska obsługi i wraz z koleżanką Agnieszką, świetnie uzupełniali się, zwłaszcza w przygotowaniu gorących przekąsek. Nie było możliwości zakupu małych H-Dogów (to minus tej wizyty), ale można było wybrać, np. kanapki na ciepło, gorące napoje także były dostępne. Panował tu ład i porządek, także prezentacyjny, artykułów handlowych. Można było odpocząć przy stoliku, spokojnie zjeść kanapkę i ruszyć w dalszą drogę.
Orlen w Maszewie był pierwszym przystankiem po wyjeździe z Dźwirzyna, gdy wracaliśmy z nadmorskiego urlopowania. To nieduża stacja paliw z przyjazną obsługą. Pracownik podjazdu chętnie dopełnił bak, natomiast dwaj inni panowie – Andrzej i Damian zajmowali się obsługą kasową w niewielkim budynku kasy/sklepu, gdzie od wejścia witali z uśmiechem, każdemu oferowali dodatkowe zakupy na drogę. Mi pan Andrzej oferował ciasteczka do zakupionych kaw, ale miał tylko pączki z dziurką, a tych akurat nie lubię. Spytał mnie też o kartę Vitay, aby doliczyć ewentualne punkty. Profesjonalna obsługa z zachowaniem kultury, zadbany teren, ład i porządek w sklepie, możliwe dodatkowe czynności – mycie szyb, ciśnienie w oponach. Wizyta przebiegła sprawnie, pożegnano nas miłymi słowami życzeń, na drogę.
Mieszczący się wejściem przy głównej/przelotowej ulicy Dźwirzyna, bar Good Food jest gastronomią, którą polecam przyjezdnym, bo są tu tzw. normalne ceny, bez wariacji wysokości i jedzenie – wyśmienite, jak domowe. Przez czas pobytu, żywiliśmy się, głównie tutaj, wszystko było smaczne i oferowano bogate menu dań mięsnych, rybnych, mącznych, mieszanych, etc. a do II dania zawsze był zestaw 3-ech, różnych surówek. Stoliki na świeżym powietrzu, pod zadaszeniem pozwalały na przyjemną konsumpcję w powiewie morskiej bryzy, bo nieopodal było wybrzeże z plażą. W ostatnim dniu podzieliłam się swoim uznaniem z pracownicą, której było bardzo przyjemnie z tego powodu. Obsługa Good Food to bardzo sympatyczna obsada osób, kulturalnych w zachowaniu i dbających o estetykę lokalu. Tu klient zasiadał przy czystym stoliku i w krótkim czasie otrzymywał zamówione, świeże potrawy.
To bardzo miła restauracja w Dźwirzynie (letniskowej miejscowości naszego wypoczynku), taka w tonacji, jakby morskiej, a na pewno żeglarskiej/a'la rejsowej – pracownice w czarnych spódniczkach i białych bluzeczkach z pagonami dystynkcji, chyba jakby kapitańskich, a na głowach czapki oficerów żeglugi, wystrój wnętrza też w podobnej tonacji utrzymany. Lokal składa się z dwóch pomieszczeń, w których na klientów czekały eleganckie, dekoracyjne stoliki, 2-, 4- i więcej –osobowe. Bogate menu pozwalało na wybór wykwintnych dań, deserów lub ciekawie skomponowanych napojów, także typu drink. Każdego wieczora, po 19-ej oferowano ”drink dnia” i 50% na wina. W przyjemnej ”aurze” – atmosferze, można było delektować się wieczornym czasem wolnym, rozmawiać przy muzyce, której umiarkowana głośność, dopełniała ogólny stan. Miłe kelnerki nie pozostawiały klientów bez opieki, grzecznie, taktownie, z uśmiechem ”opiekowały się” obecnymi, dopełniając przyjazny ”klimat”.
Zakupy w tym sklepie, sieci Netto, należały do przyjemnych, dzięki m.in. uczynnemu i przyjaznemu personelowi, a także bardzo dobrej organizacji placówki – ogólny porządek, ład prezentacyjny artykułów handlowych, uporządkowanych asortymentami (nie tylko spożywczy), aktualnymi datami ważności, dostatecznemu zaopatrzeniu w różnorodne gatunkowo, świeże pieczywo (nie tylko tzw. zwykłe), ceny nie-drażniące i ogólnie przyjemna atmosfera. Chociaż był 13-sty, nie miało to znaczenia, kasjerka miała baczenie na ustawiającą się kolejkę i zaraz przywołała innego pracownika, który usprawnił płatności, oczekujących dla klientów.
Spędzając urlop w Dźwirzynie, sporo też zwiedzaliśmy, podróżując po okolicy, dlatego wizyta na Orlenie, znajdującym się w pobliskim Kołobrzegu, stała się koniecznością. Mąż sam zatankował samochód, aczkolwiek pracownik stacji paliw był ochoczy do pomocy. Wizyta trwała stosunkowo krótko, tyle, ile wymagały okoliczności, obsługa kasowa odbyła się w warunkach profesjonalnej postawy pracownika, który zaczął od powitania i zaraz potem spytał o kartę punktową, dalej było już standardowo w otoczeniu porządku i estetyki z widokiem elegancji prezentacyjnej, obecnych pracowników. To nieduża stacja paliw, przy jednej z głównych dróg miasta, dobrze zorganizowana dla wygody klientów.
Latarnia Morska w Kołobrzegu nie należy do najwyższych na wybrzeżu, jedynie 26 m od podstawy, a jej światło rozpościera się do 16 mil morskich, dzięki obrotowemu aparatowi, umieszczonemu na szczycie. Jest to obiekt udostępniony, także do zwiedzania dla turystów, dlatego, spędzając urlop w okolicy, musieliśmy tutaj być. Na wieżę prowadzą schody, najpierw kręte, wąziutki, kamienne, potem obszerne, zrobione ze stalowej konstrukcji. Na szczycie wieży można popatrzeć na panoramę pobliskiego portu, morza, plaży i części miasta, obserwować wpływające i wypływające statki turystyczne, oferujące rejsy po Bałtyku, pozdrowić turystów, a krzyczące mewy i powiew wiatru, dodają swoistego, morskiego uroku. Widok ten można uatrakcyjnić dzięki zamieszczonej na wieży lornecie, która przybliży wybrane zakątki, po wrzuceniu monety. Delektowanie się widokiem z góry na port, morze i część miasta, jest tym, czego trzeba doświadczyć samemu, dlatego, będąc w okolicy, warto ”zaliczyć”, m.in. tę atrakcję. Latarnię otacza murowana fortyfikacja, są tu zamieszczone tablice pamiątkowe, honorujące pamięć tych, którzy zginęli na morzu. Ważne miejsce zajmuje tablica, umieszczona w hołdzie walczącym z okupantem hitlerowskim. Przy latarni znajduje się pomnik komandora Mieszkowskiego, kapitana portu i dowódcy Floty Marynarki Wojennej, w czasie wojny polsko bolszewickiej. Wstęp do latarni, to jedyne 6 zł, które obejmuje, także małe muzeum minerałów z ekspozycjami dawnych urządzeń nawigacji (po drodze na wieżę). Można tu kupić pamiątki, obejrzeć makiety latarni morskich. Nieliczna obsługa to miły sprzedawca biletów, który zapraszał z uśmiechem na wieżę (13 VIII) i grzeczne osoby obsługujące stanowiska handlowe. Swój początek, latarnia datuje na 1666 rok, a liczne ryciny, umieszczone na ścianach wzdłuż schodów, ukazują kształtujące się zmiany wizualne latarni, na przestrzeni wieków. Tablice informacyjne dostarczają wiedzy historycznej, jest też obowiązujący regulamin. Polecam ten obiekt, warto poświęcić mu trochę czasu, przy okazji pobytu w Kołobrzegu lub okolicy, mi się podobało.
Robiąc zakupy, dzień wcześniej w tym sklepie, jakoś nie przyszło nam na myśl skorzystać z atrakcyjnej oferty – druga rzecz za 50% ceny, a wieczorem 12 VIII, łaziliśmy sobie po Dźwirzynie i zaglądaliśmy do sklepów i sklepików, nawet do tych, w których wcześniej już byliśmy i takim sklepem był też 4F, gdzie mąż wypatrzył pasującą mu koszulkę. Promocji zakupowej z zakupem poprzedniego dnia nie można było połączyć, ale i tak były atrakcyjne obniżki cen, choć renomowane marki sportowe nie należą do tanich. Bardzo fajnie zorganizowana obsługa – młodzi sprzedawcy byli grzeczni i uczynni względem kupujących lub tylko, oglądających asortyment sportowy – koszulki, spodenki, torby i inne.
Ten sklepik/salonik mieści się w części holu Polo Marketu, przy wejściu/wyjściu do/z sklepu i można do niego wejść oddzielnym wejściem lub wprost ze sklepu, więc przy okazji zakupów w PM, zajrzeliśmy tutaj z ciekawości, tak at’hoc, 12 VIII. W ofercie handlowej jest nie tylko prasa (jak w nazwie), ale także papierosy, książki, zabawki, artykuły biurowe, pamiątki nadmorskie i wiele innych ”drobiazgów”. Bardzo miła sprzedawczyni, rozmowna i ochoczo pokazywała różne artykuły. W różnych miejscach, różne pamiątki znad morza kupowałam, jako drobne prezenciki dla rodziny i znajomych, tutaj też drobiazgi nabyłam. To taka niewielka, przytulna placówka z przyjemną atmosferą, w której wykorzystano każdy ”kawałek” obszaru do prezentacji, zachowując miejsce dla kupujących.
Przyjemnie robiło się tutaj zakupy, personel sklepowy był grzeczny i ochoczy do pomocy, bez względu na wykonywane czynności, natychmiast można było liczyć na ich pomoc. Organizacja kasowa była zawsze sprawna, a każdego dnia zakupów, ”witała” przestrzeń sklepowa z regałami, chłodniami i koszami z uporządkowanym asortymentem handlowym, różnego rodzaju, jak w dyskontach spożywczych. W ogólnej wizualizacji, plan sklepu jest podobny, przyjęty dla tej sieci, natomiast w szczegółach liczy się ład i porządek, o te aspekty pracownicy dbają, czego byłam kilkakrotnym świadkiem. Na koniec wizyty, po zakończeniu finalizacji zakupów, kasjerzy zawsze życzyli miłego dnia/popołudnia, profesjonalnie, jak na sieć Polo Market przystało.
Rankiem, 12 VIII udaliśmy się na stację paliw PEK po jedną z żarówek, która zużyła się w samochodzie, a będąc tu kilka dni wcześniej, widzieliśmy też akcesoria/sklep motoryzacyjny tutaj. Nie było problemu z zakupem, dzięki stosownemu zaopatrzeniu. Bardzo miła i grzeczna obsługa, obecni pracownicy witali z uśmiechem w otoczeniu ładu i porządku. Z uwagi na poranny czas, skorzystaliśmy też z gastronomii, fundując sobie śniadanie złożone z jajecznicy, bo PEK to nie tylko stacja paliw, także motelik z wyżywieniem. Śniadanie było pyszne, spożyte przy barowym stoliku, obsługa profesjonalna i ceny, też nas nie zszokowały. W tej okolicy spędzaliśmy wczasy, więc chętnie korzystaliśmy z gotowych posiłków różnych placówek. Nie wiem jak inne potrawy (menu było dość bogate), ale jajecznica była jak domowa.
Drugiego dnia wczasów w Dźwirzynie, trafiliśmy do tej placówki gastronomicznej (podczas pory obiadowej lub obiadowo-kolacyjnej) i tutaj zostaliśmy do końca naszego pobytu. Każdego dnia, od 11-go VIII jedliśmy tutaj obiady, smaczne jak w domu. Polecam tę placówkę gastronomii w Dźwirzynie, obsługa była tutaj bardzo sympatyczna, ceny bardzo przystępne i zamówienia sprawnie były realizowane, przyrządzane na bieżąco, a więc – świeżutkie. Każdy klient dostawał numerek zamówienia, którym potem wywoływano. Placówka zorganizowana jest czworako: dania rybne, dania mięsne i mączne, pizzeria i grill z szaszłykami. Każdy rodzaj ma swoje stanowisko obsługi, a spożywanie odbywało się pod zadaszeniem, przy dużych, drewnianych stołach z ławkami i dekoracyjnym, skromnym zdobieniem kwiatowym. Krzątający się między stolikami pracownik, dbał o czystość, gdy tylko miejsca były zwalniane. Atmosferę umilały teledyski i muzyka, emitowane na 2 przeciwstawnych ekranach. Placówka jest ”zainstalowana” przy ulicy Wyzwolenia, choć jej siedziba (wg paragonu) jest na sąsiedniej ulicy Cichej1, jest dość duża i przestrzenna, panie lub panowie przyjmujący zamówienia, chętnie spełniali dodatkowe życzenia klientów, np. zamiany niektórych potraw w zestawach czy dodatkach pizzy. Rewelacja to za mało, w ocenie, aczkolwiek więcej się nie da, a Good Food zasługuje na więcej.
Wczasy o nie tylko beztroskie lenistwo, to także zwiedzanie okolicy, spacery i wizyty w miejscowych sklepach, niekoniecznie w konkretnym celu. Jednym z takich sklepów był sportowy 4F w Dźwirzynie, gdzie akurat były atrakcyjne przeceny i oferty zakupów ”wiązanych”. Bardzo miła i grzeczna obsługa, chętnie pomagała klientom, nawet delikatnie zachęcała Dio zakupu, bez nachalności czy prób wmuszania. Dwie kabiny przymierzalni były aktywnie wykorzystywane, bo atrakcyjne ceny, nie jednego skusiły do zakupu koszulki, spodenek czy innych artykułów. Zakup pakowano w firmowe torby, nie pobierając dodatkowych opłat, a każdego żegnano z uśmiechem i nadzieją na kolejną wizytę. Artykuły handlowe były rozmieszczone tak, ze każdy mógł wygodnie je przeglądać, odzież na wieszakach, pogrupowana była asortymentami. W sklepie było czysto, każdy mógł swobodnie się poruszać.
Niedaleko Netto, przy Grzybowskiej jest też sklep Polo Marketu, w którym kilka razy robiliśmy zakupy, będąc na wczasach w pobliskim Dźwirzynie. Wzorem wielu innych placówek tej sieci, to duża placówka z dość rozległym parkingiem, bardzo dobrze zaopatrzona, przestrzenna, utrzymana w ładzie i porządku z przyjaznym personelem, który dba o sprawną organizację. Można było tutaj zrobić udane zakupy, nie tylko spożywcze, artykuły miały aktualne daty ważności, a świeże owoce były dorodne i w cenach ”ciut” niższych, niż pobliskie Netto. Było sporo cen promocyjnych, trafiły się też artykuły chemii gospodarczej, których nie widziałam w mojej miejscowości, więc chętnie zrobiłam ”mały” zapas odświeżaczy powietrza, o zapachu, który jest mi pożądany. Pozdrawiam pracowników (m.in. Annę, Agnieszkę i innych), uczynnych, miłych i grzecznych, dbających, m.in. o sprawność obsługi kasowej i przyjemną atmosferę.
Ten sklep sieci Netto jest placówką, w której zaopatrzyliśmy się w świeże pieczywo na śniadanie (10 VIII), zanim udaliśmy się do zarezerwowanej kwatery na wypoczynek urlopowy. Lubię zakupy w Netto, więc gdy przejeżdżaliśmy, od razu zdecydowałam o zakupach tutaj i nie myliłam się, bo placówka spełniła wysokie standardy obsługi, podobnie jak w innych regionach kraju, także w okolicy naszego zamieszkania. Sklep bardzo dobrze zaopatrzony, aktualne daty ważności (kupionych artykułów), różnorodne, świeże pieczywo i owoce, (choć nieco droższe, niż w pobliskim Polo Markecie), a także, bardzo miły, uczynny personel sklepowy oraz organizacja kasowa, ukierunkowana na sprawną rotację klientów. Pani Marlena miała baczenie na oczekujących do kasy i dzwonkiem przywołała koleżankę, aby oczekujący nie musieli za długo stać. W sklepie panował ład i było czysto, a przestronność dawała wygodę. Widoczne, atrakcyjne promocje, ”starały” się zwracać uwagę klientów. Potem kilka razy robiliśmy tutaj zakupy, w czasie tygodniowego pobytu nad morzem, w pobliskim Dźwirzynie, gdzie nie ma tego sklepu.
Na pierwszy rzut oka, PEK to widoczna z daleka stacja paliw, ale po wjeździe tutaj, okazało się, że to także mała restauracja i motelik, oferujący miejsca noclegowe i całodniowe wyżywienie. Zewnątrz nie zdradza nowoczesnego, okazałego wyglądu, ot taki standard, bez specjalnego zachwytu. Jedyny, widoczny akcent to zielono żółte barwy zadaszenia na dystrybutorami z nazwą, fantazyjnie akcentowaną odwróconą literą ”P”, co pierwotnie zinterpretowałam, jako ”apek”. Rankiem, 10 VIII, jedyny cel naszej wizyty to przemycie szyb samochodu po długiej podróży i WC, do którego dostęp był możliwy po otrzymaniu klucza od pracownika. Tutaj zastałam pana, którego mocno wytatuowane ręce - przedramiona, nieco mnie speszyły, ale okazał się on grzecznym, sympatycznym człowiekiem w kontakcie słownym. Niczego nie kupowaliśmy, więc liczyłam się z jakąś opłatą za korzystanie z niektórych możliwości, jednak było to gratis. Placówka jest, jakby podzielona na część handlową i konsumpcyjną, a widniejące menu, informowało o serwowaniu dań, każdej pory posiłków.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.