W poszukiwaniu ciekawych t-shirtów męskich udaliśmy się również do Reserved. W pomieszczeniu panował lekki półmrok, jednak lampy ekspozycyjne były wszystkie włączone. Asortyment szeroki i w atrakcyjnych cenach. Koszule i kurtki były ładnie wyeksponowane. Ubrania na stołach były równo poskładane nadrukami "do góry". Pracownice co chwila kręciły się po sali sprzedaży, wszystkie miały na sobie czarne t-shirty z różowym napisem "Beautiful story". Zabraliśmy trzy koszulki do przymierzalni, gdzie przed wejściem wisiała tabliczka informacyjna pozwalająca na jednorazowe zabranie do przymierzalnie 5 sztuk odzieży, jednak nikt z obsługi tego nie sprawdzał. Kabin przymierzalni było 6, wszystkie były czyste, oraz wolne, ponieważ na sklepie był ruch o małym natężeniu o tej porze. W każdej kabinie było czyste lustro, oraz stołek, aby przysiąść w razie potrzeby. Działająca tam klimatyzacja bardzo pomagała ;).
Wiosna się rozkręciła, więc Galeria Jurajska to odpowiednie miejsce, gdzie można zaopatrzyć się w wiosenne ubrania. Wstąpiłam do Top Secret, ponieważ skusiła mnie bijąca po oczach informująca o promocji. Dotyczyła ona asortymentu kurtek i płaszczy, gdzie przy zakupie któregoś z nich zapłacilibyśmy 40 zł mnie od ceny, na drugiej witrynie informacja, że przy zakupie dowolnego swetra lub bluzy obowiązuje promocja minus 30%. Jednak dziś skupiłam się na ubraniach męskich. Oglądając z chłopakiem t-shirty podeszła do nas pracownica znajdująca się na sali sprzedaży, była to młoda dziewczyna, schludnie ubrana, która widziała, że jesteśmy zajęci rozmową podeszła do nas na chwilę witając nas, oraz przeprosiła i powiedziała o 30% zniżce na wszystkie swetry i bluzy, po czym oddaliła się. Bardzo taktowne zachowanie i odpowiednie wyczucie klienta, to lubię. W sklepie panował porządek, moją uwagę zwróciło ciekawe oświetlenie, które było w formie okazałych żyrandoli zawieszonych po środku sali nad stołami z ubraniami.
Wiele razy podziwiłam asortyment tego sklepu wyprzedażowego, lecz dopiero dziś skusiłam się na zakupy w nim. Ciekaw i różnorodna oferta porcelany, szkła i sztućców. Zakupić tam można zarówno całe zestawy porcelany obiadowe, jak i pojedyncze sztuki artykułów. Np. jeden kubek, lub jedną filiżankę z podstawką, bądź solniczkę. Co najważniejsze sprzedawane wyroby są produkcji polskiej co ma dla mnie duże znaczenie. Ustawione są na stołach dość prostych, otoczenie nie należy do ekskluzywnych, gdyż ma to wygląd dużego blaszanego baraku, ale to nie zmienia faktu, że oferta jest różnorodna i przystępna cenowo. Wszystkie produkty mają swoje ceny dobrze widoczne na tekturowych karteczkach. Gdy zdecydowałam się na zakup konkretnych modeli porcelanowych filiżanek poprosiłam pracownicę, ponieważ sama bym się z nimi do kasy nie zabrała. Pracownica bardzo fachowo zapakował mi zakup tak, że doniosłam je w torebce do domu bez najmniejszego szwanku.
Widząc małą budkę z napisem "Piekarnia Kitalowie" postanowiłam kupić bułki na śniadanie, którego nie zdążyłam zjeść przed wyjściem. W środku było czysto. Pracownica, młoda kobieta o ciemnych włosach związanych w kucyk zapytała co może mi podać, więc poprosiłam o bułki, które były w cenie 0,28 zł za jedną kajzerkę. Dodatkowo w ofercie były bułki razowe ze śliwką, których muszę przyznać wcześniej nigdzie nie widziałam i nie miałam okazji spróbować. Były chleby białe okrągłe całe bochenki, ale pracownica zapewniła, że może na miejscu ukroić np.połowę. Po lewej stronie od kasy znajdowało się pomieszczenie, gdzie było biurko i krzesło i tam można było dokonać zamówienia na tort.
Postanowiłam kupić na obiad ryby, a sklep ten odwiedzałam kiedyś regularnie, gdy miałam bardziej po drodze, jednak dziś byłam w pobliżu i postanowiłam wejść do środka, ponieważ było po 9, a pracownica myła witryny od środka. Gdy weszłam dwie panie znajdujące się w sklepie odpowiedziały na moje powitanie po chwili jedna z nich zapytała co podać, gdy już zdążyłam się rozejrzeć. w asortymencie dostępne były ryby mrożone, świeże, wędzone, oraz sałatki ze śledzi. Interesowały mnie ryby niezamrożone, które były zdecydowanie droższe niż zamrożone, ale coś za coś. Sałatki rybne za to droższe niż gdzie indziej, bo w cenie ok.20 zł za kg. ale bez zarzutu. Te które zakupiłam były świeże, bo smakowały wybornie, a były z majonezem. Obsługa sympatyczna i pomocna.
Kończąc swoje dzisiejsze zakupy w Galerii Jurajskiej wstąpiłam do delikatesów Alma. Jak zwykle dało się odczuć, że starania personelu tam pracującego są ogromne w zakresie jakości zarówno pod kątem obsługi, jak i czystości, oraz jakości oferowanych produktów. Sklep ten nie należy do najtańszych, ale z drugiej strony możemy kupić tam produkty, których nie dostaniemy gdzie indziej. Dziś można było jednak zauważyć wiele promocji, oprócz oczywiście tych na półce z nabiałem, gdzie produkty mają krótki termin przydatności i przez to mają niższe ceny, choć i tak wysokie jak na coś co ma termin przydatności do dziś. Przy stoisku z warzywami zatrzymałam się na moment, ponieważ zwróciłam uwagę na idealne ułożenie warzyw i równo i kolorystycznie co dawało dobry efekt, bo przyciągało wzrok klientów. Na sali sprzedaży w wolnych strefach rozmieszczone były palety drewniane asymetrycznie jedna na drugiej przy kryte workami z juty, a na nich były ciekawie zaprezentowane ekspozycje związane tematycznie ze zbliżającymi się świętami wielkanocnymi. Dodatkowo przy kasach zwróciłam uwagę na możliwość zakupy ekologicznej torby w różnych wzorach i kolorach.
Ostatnio na portalu wprowadzono wiele zmian co widać na lepsze, choć jestem tu od niedawna i nie jestem w tej sprawie ekspertem. Mam zastrzeżenia jednak co do menu, gdzie brakuje mi opcji przy zakładce "Moje obserwacje" opcji edycji. Skoro ten portal służy poprawie polskiej jakości obsługi to powinien świecić przykładem, gdy tymczasem czytając swoje obserwacje po wprowadzeniu widzę w nich braki a jestem przekonana, że wpisywałam dokładny adres z paragonu, lub widzę jakąś nieścisłość w miejscu lokalizacji to naturalnym jest, że chciałabym to poprawić, aby moje opinie były w pełni rzetelne i pomocne. Moje pytanie jest następujące, czy zespół portalu w przyszłości zamierza umożliwić swoim obserwatorom możliwość edytowania swoich obserwacji? Uważam, że z pewnością byłaby to kolejna zmiana ku lepszemu. Pozdrawiam.
Asupra, autor obserwacji może przesłać nam informację o wprowadzeniu zmiany w jego obserwacji, jeśli na przykład pomyli się w adresie, dacie, itp. Wówczas my wprowadzamy zgłoszone zmiany. Takie informacje można przesyłać na adres: uczestnictwo@jakoscobslugi.pl lub za pomocą naszej portalowej poczty wewnętrznej. Pozdrawiamy, zespół portalu.
Postanowiłam napisać do...
Postanowiłam napisać do zespołu w formie komentarza, ponieważ mam pewne zastrzeżenia. Przeglądając dzisiaj swoje obserwacje zauważyłam, że wiele z nich nie ma zamieszczonych nazw ulic, które zawsze wpisuję dodając obserwację, ponieważ bez niej uważam, że dana obserwacja jest bezużyteczna. Zwrócił mi na to uwagę jeden z użytkowników i miał rację. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale mam nadzieję, że to poprawicie.
Asupra, dziękujemy za opinię. Zgłoszoną przez Ciebie sprawę przekazaliśmy do naszego działu IT. Więcej informacji na ten temat prześlemy wkrótce w wiadomości mailowej. Pozdrawiamy, zespół portalu.
Podjeżdżając na stację...
Podjeżdżając na stację paliwową zauważyłam, że wokół czterech dostępnych dystrybutorów paliwa panuje czystość i porządek. Pracownik przebywający na dworze od razu podchodził do auta pytając za ile ma zatankować. w pomieszczeniu stacji było czysto i panował tam przyjemny zapach odświeżacza. Klientów obsługiwały dwie pracownice ubrane w białe koszule na których miały czerwone bezrękawniki. Były one uprzejme i proponowały klientom sprzedaż dodatkową. Korzystając z toalety przekonałam się, że panuje w niej wysoki standard czystości, oraz wszystkie urządzenia są sprawne. Na koniec korzystałam z kompresora do kół, aby po zmianie opon na letnie zmierzyć poziom ciśnienia. Działał on bez zarzutu jak i dostępny odkurzacz zw specjalną wąską końcówką.
Zakupy w tym sklepie nie należą do moich ulubionych. Niby wszystko jest tam w porządku, ale zawsze staram się szybko stamtąd wyjść. Nie wiem czy sprawia to wrażenie na mnie postawa pracownic sklepu, taka dość bezosobowa, czy też inne czynniki. Przy sobocie było wielu klientów na sklepie, przy wejściu dostępne były koszyki plastikowe, oraz wózki na zakupy. Podłoga na sali była czysta, artykuły miały swoje oznaczenia cenowe, nie było widocznych braków na sklepie. Przy stosiku z mięsem i wędlinami była ogromna kolejka klientów. Około 15 osób, których obsługiwały trzy pracownice. Na sklepie w przejściach było wiele różnych produktów oferowanych w promocyjnych cenach. Np. jogurty w przejściu przy regale z chemia, za mięsem stały w plastikowych wazonach sztuczne kwiaty, tulipany i żonkile sprzedawane na sztuki. Stanęłam w kolejce do kasy, gdzie była ona najmniejsza i czekałam na swoją kolej. Została obsłużona bez powitania i nawiązania kontaktu wzrokowego.
Kolejne zakupy w tym supermarkecie i kolejne niezadowolenie. Przy sobocie panował na sklepie duży ruch. Przed zresztą tez, ponieważ kiedy stałam przed czystymi gablotami z aktualnymi ofertami sklepu zauważyłam wielu klientów wchodzących do sklepu. Niestety już na samym początku przeżyłam rozczarowanie kiedy się okazało, że sklep nadal nie zaopatrzył się w podręczne koszyki plastikowe. W podajniku jednym na trzy był jeden rodzaj ulotek. Wchodząc na salę sprzedaży bez koszyka i wózka zauważyłam, że podłoga jest czysta, aczkolwiek wśród napoi na paletach panował nieporządek, były one krzywo ustawione, oraz wile pustych folii po zgrzewkach tam leżało. Szybko zlokalizowałam potrzebne mi produkty w międzyczasie zwracając uwagę na nieprawidłowości, których było całkiem sporo i raziły w oczy. Na paletach z cukrem i mąką towar rozsypany, na samej górze rezydowało pudełko truskawek...Przy stoisku z warzywami i owocami były widoczne braki, stały tam puste skrzynki i kartony po ogórkach i pomidorach. Waga była niezbyt czysta. Stan zrywek dostępnych był prawidłowy, tak samo jak przy pieczywie. Zatrzymałam się na moment przy chłodniach z nabiałem, gdzie jogurty były nieestetycznie poukładane,wręcz leżały porozwalane. Gdzieniegdzie stały puste palety po towarze, a w przejściu w ostatniej alejce stała paleta z częściowo nierozpakowanymi pampersami i stał przy niej wózek do palet. Poruszanie się po sklepie było utrudnione, szczególnie w okolicach kas, gdzie większość klientów stał z wózkami w kolejce. Wszystkie sześć kas było czynne, więc obsługa była sprawna. Wychodząc zauważyłam, że w strefie za linia kas stoi dużo pustych wózków. Na podłodze leżało tez wiele paragonów. Ten sklep nie spełnia raczej moich oczekiwań co do standardów czystości.
Będąc w supermarketach w tym dniu zapomniałam zakupić sera żółtego, który potrzebny był mi w jednym kawałku do starcia. Wchodząc do sklepu zwróciłam uwagę na czystość. Strefa wejścia, oraz drzwi i witryny sklepu były czyste. Podłoga w sklepie była czysta, nie było na niej piachu. Za lada stała starsza pani w fartuchu w niebieskie grochy. Miała upięte włosy w kok i była bardzo sympatyczna. Ser był tani,kosztował 15,50 za kg, więc poprosiłam o większą wagę kawałka niż potrzebowałam. Pani używając foliowej rękawiczki ukroiła odpowiedniej wielkości kawałek i zapakowała. Rozejrzałam się po sklepie, który składał się z dwóch pomieszczeń, dalej znajdował się alkohol w skrzynkach tym samym zwężając przejście. W sklepie jest duży wybór artykułów jak na osiedlowy sklepik.
Wstąpiłam do sklepu, ponieważ potrzebowałam paru drobiazgów. W pomieszczeniu znajdowało się dwóch pracowników obsługujących klientów, zaś samych klientów przede mną było sześcioro. Trochę mnie to zraziło, ale wykorzystałam ten czas na rozejrzenie po placówce. Wszędzie było dużo asortymentu, który był dobrze oznaczony. Nie zauważyłam na sprzętach kurzu, ani jakiś innych nieprawidłowości. Przez środek sklepu ustawione były większe sprzęty, aż do samych kas gdzie było nieco przestronniej i można było udać się na druga stronę. Będąc w sklepie zauważyłam korzystny program ratalny. Wiele produktów można było nabyć w sprzedaży ratalnej, za najlepsze uważam to, ze do 30 rat nie płaciło się dodatkowych kosztów za zakup tzw. 30x0%. Obsługa w sklepie była bardzo sprawna i sprawiała wrażenie kompetentnej.
Minutę przed godziną otwarcia salon był nadal nieczynny. Pomyślałam, że poczekam, może mają takie procedury. Tyle, że przed salonem stało już parę osób ustawionych w kolejkę. Gdy ochroniarz otworzył drzwi dokładnie do środka ruszyło 10 osób, w większości były to osoby starsze, najprawdopodobniej emeryci. Weszłam za nimi, na początku rozglądając się po salonie, ponieważ pomieszczenie było dużo większe niż się spodziewałam. Wszędzie marmury, kamery itp. Okazało się, że mniej więcej po środku placówki zlokalizowany jest punkt kasowy, gdzie można dokonać płatności za rachunki. Cztery osoby stały w kolejce do punktu, reszta porozsiadała się przy stanowiskach konsultantów. Stanowisk w sumie było siedem. Po dłuższej chwili wzięłam jedną ulotkę do ręki w międzyczasie zorientowałam się, że jedno stanowisko jest wolne, pomimo, że pracownica siedzi za biurkiem i mnie widzi w żaden sposób nie reaguje na moją osobę. Pomyślałam, że w zasadzie mam jedno proste pytanie to skorzystam z wolnego stanowiska i od razu zapytam skoro tam jestem. Podeszłam do stanowiska pracownicy i zapytałam czy mogę zająć jej chwilę. Pani, bardzo elegancka kobieta, ubrana wizytowo, około 30-stki odparła, że mogę, ale pewnie zaraz ktoś nam przerwie bo nie mam numerka. Byłam w tym salonie pierwszy raz, więc nie wiedziałam o tym wymogu, a poza tym jakoś nie rzucił mi się w oczy owy automat. W tym momencie wszedł do środka klient, który wziął numerek, po czym ten wyświetlił się pani na komputerze, więc przerwała naszą rozmowę w momencie i zaczęła głośno krzyczeć owy numerek i "zapraszam" do zdezorientowanego klienta. Podchodząc do maszyny wyświetliły mi się różne opcje, przez przypadek dotknęłam nie tej, bo sama do końca nie wiedziałam jak fachowo określić powód swojej wizyty tam. Pracownica na moment wtedy do mnie podeszła i mnie "uświadomiła" pytając przy tym czy miałam wcześniej umówioną wizytę. Wybrała opcje cofnij i kazała wybrać jedną z trzech, po czym pośpiesznie odeszła do klienta. Byłam mocno zmieszana formą obsługi klienta, bo poczułam się jak w budynku sądów na Dąbrowskiego, tam akurat formalizacja działa i przynosi określone efekty. Moja wizyta w tym salonie nie przyniosła żadnego, ponieważ ekran dotykowy nie reagował na moje ruchy, więc po chwili z mieszanymi uczuciami wyszłam...
Mijając kiosk ruchu pomyślałam, że kupię tak trochę z ciekawości Rzeczpospolitą z opiniami użytkowników portalu jakoscobslugi.pl ;) Na drzwiach widoczne były godziny otwarcia saloniku prasowego. I tak już wiem, że w tygodniu salonik zaczyna funkcjonować od 5.30 dla klientów aż do godziny 19. W soboty natomiast od godz. 7 do 18, zaś w niedziele od 8 do 15. Poza tymi informacjami wisiała kartka informująca o braku miejskich biletów ulgowych. W środku panował porządek i estetyka wśród ekspozycji prasowej. Przede mną w kolejce były cztery osoby, wiec spokojnie czekając przeglądałam kolorowe czasopisma. Gdy nadeszła moja kolej pracownica poinformowała mnie, że nie posiada owego dziennika w ofercie. Kupiłam więc doładowanie do telefonu i wyszłam zawiedziona, ponieważ był to mój trzeci kiosk, gdzie nie było Rzeczpospolitej, a wszystkie znajdowały się w ścisłym centrum miasta.
W salonie Plusa była to moja druga wizyta w małym odstępie czasowym, z czego dopiero ta druga przyniosła oczekiwany rezultat. Miałam jedno i nieskomplikowane pytanie. W salonie podłoga była czysta, gabloty także, znajdowały się tam dokładnie trzy, w których było po 12 urządzeń w każdej. Drzwi oraz witryny sklepu także wyglądały odpowiednio. Po wejściu zauważyłam, że znajdują się tam dwa biurka, a za nimi jest dwóch pracowników w eleganckich i schludnych koszulach, obydwaj panowie mieli identyfikatory z imieniem i nazwiskiem. Obydwaj panowie powitali mnie i niemal równocześnie, oraz od razu zapytali w czym mogą pomóc. Skierowałam się do pana, który siedział bliżej wejścia i dodatkowo miał na identyfikatorze napis " kierownik" . Pan bardzo konkretnie i wyczerpująco udzielił odpowiedzi na moje pytanie umiejętnie wplatając w to prezentację oferty odpowiedniej dla mnie. Zaproponował mi także darmowe 7-dniowe testowanie bezprzewodowego internetu i wyjaśnił warunki na jakich by się to odbywało. Na koniec wręczył mi ulotkę, oraz wizytówkę salonu. Bardzo fachowa i rzeczowa obsługa. To lubię.
Wstąpiłam do sklepu, aby sprawdzić czy faktycznie jest tak jak głosi slogan reklamowy :"Wszystko po 2,99 zł i taniej". Jest to sklep z różnego rodzaju drobiazgami, gdzie kiedyś zakupiłam nożyczki do papieru i muszę szczerze przyznać są dobrej jakości. Przy wejściu do pomieszczenia stały czerwone plastikowe koszyki na zakupy, z których klienci rzadko korzystali. Drobne produkty małych rozmiarów były posegregowane w plastikowych pudełkach, które miały duże naklejki z ceną 2,99. W pomieszczeniu zauważyłam także kosmetyki kolorowe do makijażu, ale widniała przy nich informacja, że nie wolno ich testować, więc nie sprawdzałam ich jakości w żaden sposób. Największym zainteresowaniem klientek podczas mojej wizyty cieszyły się ramki na zdjęcia, kubki, szklanki. Mnie "wpadła w oko" ściągaczka do szyb, ale miała ona cenę wyższą, bo kosztowała 5 zł. Poza tym odstępstwem większość produktów miała ceny regularne jak na sklep tego typu.
Przyjemny sklepik z czystymi drzwiami i witrynami. Duży wybór lakierów do paznokci co interesowało mnie najbardziej. Wiele firm i pełne oferty kolorów. Poza tym w sklepie nabyć możemy ozdoby do włosów, od wsuwek po spinki do opasek tych plastikowych dla najmniejszych dam, oraz tych materiałowych dla nieco większych pań. Wszystko ładnie i przejrzyście wyeksponowane. Obsługa bardzo sympatyczna, zadbana pani w średnim wieku z platynowym blondem na włosach. Chętnie służąca radą niezdecydowanym klientkom, oraz w międzyczasie obsługuje innych, aby nie tworzyła się kolejka. Sklep przestronny, uporządkowany i oznaczony cenowo towar to argumenty, które przemawiają za zakupami w tym sklepie.
Jako, że wiosnę czas zacząć wypadałoby odświeżyć garderobę. W tym celu wstąpiłam na Czerwony, aby kupić legginsy. Przed stoiskiem stały manekina nogi prezentujące różne fasony odzienia nóg. W ofercie było również wiele rodzajów i kolorów pończoch, rajstop, zakolanówek, stopek, które niedługo znów będą niezbędne, skarpetek, oraz legginsów. Młoda pracownica chętnie odpowiadała rzeczowo na moje pytania i prezentowała interesujące mnie produkty. Jedynym minusem jest fakt, że nie dostałam paragonu, który jest dowodem zakupu i ewentualną podstawą do reklamacji...
Wczoraj popołudniu będąc na zakupach przechodziłam przez ryneczek i postanowiłam kupić mały kawałek mięsa do obiadu i coś odpowiedniego na zupę. Drzwi i witryna sklepu były czyste. W pomieszczeniu nie było klientów. Gablota lodówki z mięsem była czysta. Po chwili z zaplecza pojawiła się pani ubrana w fartuch i chętna do pomocy. Dokładnie wypytała mnie o moje upodobania kulinarne, oraz odpowiednio rozpoznała moje potrzeby doradzając mi. Wyszłam zadowolona ze sklepu, bo miałam wszystko czego potrzebowałam na obiad. Pracownica była bardzo pomocna i życzliwa, na włosach miała czepek krojąc mięso używała jednorazowej rękawiczki.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.