Profil użytkownika
Szeryf Jakości Obsługi
Opinie użytkownika (1240)
Amber to sklep...
Amber to sklep oferujący różnorodne artykuły pod wspólnym szyldem- wszystko po 4 złote. W środku panował duży ruch, interes się kręci można potocznie powiedzieć o sklepie. Szukałam podgrzewaczy zapachowych, które już raz tam kupowałam w korzystnej cenie i chciałam dokupić podstawki pod nie. Tam gdzie się ich spodziewałam niestety zastałam porcelanowe filiżanki niekoniecznie po 4 zł. Obeszłam cały sklep co nie było łatwe przy tej ilości klientów w pomieszczeni, które ma wąskie przejścia. Nieopodal kasy znalazłam na półce zapachowe podgrzewacze o różnych zapachach, gdzie opakowanie 6 sztuk świeczek kosztowało 2,50 co jest niską ceną w porównaniu z podgrzewaczami z Pepco, gdzie za 6 sztuk płaciłam 4 zł. Znalazłam także ciekawe ceramiczne pojemniki na owe świeczki i skierowałam się do kasy. Tam zostałam szybko obsłużona a moje zakup zostały zapakowane, prawidłowo wydano mi resztę oraz paragon i pożegnano.
Będąc dziś w...
Będąc dziś w Galerii Jurajskiej postanowiłam zapoznać się z ich ofertą. Na sali panowała idealna czystość, zauważyłam wiele ciekawych promocji m.in. szampon head& shoulders 200 ml plus odżywka 180 ml za 10.99zł. W przejściach stały metalowe kosze z promocją kremów do rąk marki Kamil. W promocji minus 20% było wiele kosmetyków znanych firm kosmetycznych np. Bourjois, Rimmela, Loreala, Astora. Widząc jak przyglądam się produktom na półkach pracownica ubrana na czarno sympatycznie zapytała czy może mi w czymś pomóc, po mimo tego, że była zajęta swoją pracą. Podziękowałam za chęć pomocy. Zauważyłam także, że sklep obniżył ceny wielu suplementów diety wspomagających odchudzanie. Obsługa bardzo sympatyczna, a ochrona dyskretna.
Sklep z repertuarem...
Sklep z repertuarem teatru gdzie wstąpiłam poszukać inspiracji dotyczącej obiadu. Sklep o małej powierzchni, gdzie każdy produkt ma swoją dobrze przyporządkowaną cenę. Ceny jednak są mało zachęcające gdyż są wyższe niż u konkurencji. Szczególnie interesowała mnie lodówka z surówkami, ale gdy podeszłam bliżej okazało się, że pojemniki w niej są puste. W trakcie wizyty zauważyłam dwie pracownice na sali sprzedaży. Jedna z nich mijała się ze mną na sali sprzedaży i patrzyła mi w oczy dopóki pierwsza jej nie powitałam, a druga obsługiwała klientów za kasą. Oby dwie panie miały na sobie białe schludne fartuszki.
Sklep jakich wiele...
Sklep jakich wiele z tą różnicą, że właściciele są konsekwentni co do zgodności z nazwą sklepu i asortymentem. Uważam to za duży plus, ponieważ biorąc każdą rzecz do ręki nie trzeba szukać jej ceny lub pytać o nią sprzedawcę. Niestety wiele produktów było pomieszanych i w nieładzie. A plastikowe wiaderka były uszkodzone co nie świadczyło dobrze o ich jakości. Za biurkiem gdzie stała kasa fiskalna siedziały dwie panie o dość ponurych minach tłumaczące klientkom starszej daty, że absolutnie każda rzecz jest w tej samej cenie. Przy czym wiele rzeczy było niedostępnych o które pytali klienci.
Sklep outletowy czynny...
Sklep outletowy czynny od niedawna, ponieważ wcześniej go nie widziałam, a zdarzało mi się zaglądać do sklepów tej sieci. Jeden z nich znajduje się w alejach po drugiej stronie outletu. Sklep jest duży powierzchniowo dzięki czemu jest przestronny i poruszanie się po nim nie sprawia problemu nawet przy dużym ruchu. W sklepie można nabyć także odzież firmową np. Zary, Bershki, czy Stradivariusa. Persnle tylko dziś mało odróżniał się od klienteli, ponieważ miałam problem gdy chciałam przymierzyć jedną rzecz, a nie wiedziałam do kogo się konkretnie zwrócić. W sklepie znajdują się trzy przymierzalnie z czego w tylko jednej jest lustro, brakowało mi tam także taboretu gdzie mogłabym położyć torebkę, ale mam nadzieję że to się zmieni.
SiSi to sklep...
SiSi to sklep z dużym wyborem asortymentu, którym są paski i szale, oraz różnego rodzaju apaszki. W sklepie jest mnóstwo towaru na każdy gust w zasadzie choć moje pierwsze wrażenie po wejściu do sklepu nie było pozytywne, ponieważ wszystko zlewało mi się w jedną całość. Na szczęście pracownica znajdująca się w pomieszczeniu szybko zauważyła moje zdezorientowanie i błyskawicznie zaproponowała mi swoją pomoc. Opisałam jej ogólne cechy produktu którego szukałam, a ona sprawnie odszukała mi je wykazując się dużym zorientowaniem w asortymencie sklepu.
Drogeria, która zapewne...
Drogeria, która zapewne mijałam setki razy, ale dopiero dziś zwróciłam uwagę na szyld i witryny. przypomniało mi się, ze rano skończył mi się jeden z płynów do higieny, więc co mi szkodziło sprawdzić czy jest dostępny w ofercie. Drzwi sklepu oraz witryny było bardzo zadbane co dobrze świadczy o sklepie. Podłoga w sklepie była również bardzo czysta, jednak panował tam mało przyjemny zapach chemii. W pomieszczeniu znajdował się stolik z dwoma krzesłami, oraz dwa fotele plastikowe na wzór fryzjerskich stołków. W pomieszczeniu znajdowały się dwie panie w średnim wieku, z czego jedna była klientką, a druga pracownicą. W międzyczasie zdążyłam przyjrzeć się co niektórym produktom. Ceny dość wygórowane na wąski asortyment. Pracownica, elegancka pani ok.50 lat okazała się bardzo pomocna i potrafiła szybko udzielić odpowiedzi na zadane pytanie. Potrafiła także polecić dany produkt mówiąc co dobrze się sprzedaje. Na koniec szybko zostałam obsłużona i serdecznie pożegnana.
Sklep usytuowany na...
Sklep usytuowany na rogu przy ul. Dąbrowskiego ulic, dzięki jasnemu szyldowi widoczny z daleka. Wstąpiłam do środka głównie po bułki na śniadanie, reszty oczekiwań nie miałam sprecyzowanych, ale wiedziałam, że na bułkach się nie skończy. W pomieszczeniu było czysto, światło sufitowego oświetlenia odbijało się w płytkach czystej i zadbanej podłogi. Szyby gablot z wypiekami także były utrzymane w czystości. do wyboru były różne rodzaje smakowicie wyglądających ciast, można było kupić oczywiście dowolną ilość, od jednej porcji ciastka w granicach ok.2-3 zł po konkretną ilość na wagę. Po chwili pracownica znajdująca się po drugiej stronie lady zapytał w czym może pomóc? Odpowiedziałam, że potrzebuję bułki kajzerki, niestety nie było ich już dostępnych w sklepie. W zamian pracownica zaproponowała mi bułki poznańskie, które są w tej samej cenie co kajzerka, czyli 46 groszy za sztukę. Poprosiłam, więc o cztery ostatnie. Gdy pracownica zapytała co jeszcze podać rozejrzałam się po sklepie i poprosiłam o butelkę soku marchwiowego jednodniowego 0,33 l za 2,95 zł. Na koniec poprosiłam o polecenie dobrego chleba na tosty. Na półce widziałam gotowy krojony chleb tostowy w cenie ok.4 zł, jednak mam złe doświadczenia z tego typu chlebem.Pracownica zaproponowała mi chleb kwadratowy podłużny wypiekany w foremce żytni. Zachęciła mnie mówiąc, że pokroi mi odpowiednią ilość na wybraną sobie przeze mnie grubość kawałka. Ceny nieco wyższe niż u konkurencji, ale obsługa bardzo sympatyczna i pomocna. Polecam.
Dnia 27.03.2012 obchodzony...
Dnia 27.03.2012 obchodzony był międzynarodowy Dzień Teatru obchodzony od 1961 roku. Z tej okazji i innych sprzyjających ku temu czynników wybrałam się wraz z chłopakiem na przedstawienie. Był to spektakl pt. "Wieczór Trzech Króli"- komedia Williama Szekspira. Przedstawienie miało zacząć się o godzinie 19, więc na 10 minut przed planowaną godziną byliśmy już na miejscu. Skierowałam się do kasy, gdzie nie było kolejki i zapytałam o bilety podając swoje nazwisko. Sympatyczna pracownica sprawdziła rezerwację w komputerze, po czym powiedziała, że nie ma dla mnie biletów, ale zaraz to naprawi i wypisała podwójny bilet ratując błyskawicznie sytuację. Po chwili ruszyła kolejka, kolejna z pracownic sprawdzająca bilety każdego kolejnego widza informowała o obowiązkowej bezpłatnej szatni p prawej od wejścia. Posadzka wyłożona była czerwonym materiałem co w połączeniu z marmurem na ścianach ładnie się komponowało. Przedstawienie zaczęło się punktualnie, rozpoczęto je od odczytania życzeń dla teatru od prezydenta miasta Częstochowa. W przerwie przedstawienia personel teatru, a było to dwie panie ubrane w jednakowe schludne kostiumy(spodnie i żakiet) z białymi koszulami i zawiązanymi pod szyją delikatnymi czerwonymi apaszkami zapraszały widzów do sali obok na lampkę wina. Na stołach przykrytych białymi brusami stało wino białe i czerwone, dla którego alternatywa był sok i woda. O godz. 22 opuszczaliśmy budynek usatysfakcjonowani spędzonym tam wieczorem. Co do obsługi teatru to pełen profesjonalizm, a zespół aktorski teatru uważam za wart końcowej owacji na stojąco ze strony publiczności. Polecam wszystkim.
Sklep ten już...
Sklep ten już raz tutaj opisywałam. Od tego czasu bywałam tam kilkakrotnie. Dzisiaj jednak po wejściu moją uwagę zwróciła ciekawa ekspozycja piwa. Na podłodze rozłożone było mini boisko, murawa z białymi liniami, dwie bramki, a zamiast piłkarzy rozstawione były butelki piwa. Za ladą stał pracownica, która pierwsza mnie przywitała, co mi się rzadko zdarza w sklepach. Na palecie w przejściu, które mimo to było przestronne ustawione było stoisko ekspozycyjne z konserwami różnego rodzaju w puszkach, oraz szynka konserwowa. Wszystkie produkty miały oznaczenia cenowe. Na sklepie czystość , ład i porządek. Ceny niskie tak jak na początku. Obsługa bardzo sympatyczna i rzeczowa. Można dokonywać płatności kartą.
Mijając punkt piekarni...
Mijając punkt piekarni na drzwiach zobaczyłam kartkę z informacją "mini hot-dog za 1zł". Weszłam do środka i zobaczyłam piekarnik, więc pomyślałam, że jest dobrze. Czekając na swoją kolej zaobserwowałam, że w sprzedaży są dostępne także ciastka biszkopty "Party", oraz soki owocowe. Jednak jeśli chodzi o półki przeznaczone na produkty piekarni to większość z nich świeciła pustkami. Gdy nadeszła moja kolej zapytałam o hot doga, na co pracownica odparła "nie ma już" co mnie zbytnio przy zastanym stanie nie zaskoczyło. zakupiłam cztery bułki kajzerki, zapłaciłam ,124 zł i się pożegnałam. Po wyjściu zerknęłam na tabliczkę z godzinami otwarcia- 7-15.15. 15 minut przed zamknięciem to zrozumiałe, że większości produktów już nie ma.
Przejeżdżając nie sposób...
Przejeżdżając nie sposób było nie zauważyć tej chwytliwej nazwy. Niestety sklepem tego nazwać nie można, bo całość owego bazaru znajduje się na świeżym powietrzu(już nie takim świeżym teraz) pod dużym namiotem. Zamiast posadzki mamy biały kruchy kamień pod nogami, z którego się kurzy podczas zwiedzania. Nie trudno się domyślić, że wszelkie oferowane artykuły były zakurzone. Można tam podziwiać stroje, buty, oraz masę innych mniej lub bardziej zbędnych do życia przedmiotów. Rozumiem, że pomysł na zorganizowanie biznesu dość oryginalny, ale skoro produkty, które są na półkach co drugiego sklepu ktoś ma przepłacać pod namiotem?! Ceny wygórowane, wykonanie po jak najmniejszej linii oporu i jak najmniejszym nakładem pracy, a obsługa siedząca i pilnująca kasy fiskalnej. Pozostaje życzyć udanej pogody.
Sklep znajduje się...
Sklep znajduje się w tym samym budynku co Lewiatan, wejście jest od ulicy Dworcowej. Sklep usytuowany na pietrze. zachęcił mnie kolorowy baner na zewnątrz. Konkretnie szukałam podwójnej ramki na zdjęcie i miałam nadzieję, że tam ją dostanę. przed drzwiami d sklepu na klatce stał kosz metalowy z odzieżą używaną tak porozwalaną jakby wypadły z betoniarki. Wyglądało to nieestetycznie i źle świadczyło o sklepie zanim się do niego weszło. W środku na moje powitanie cicho odpowiedziała pracownica porządkująca towar na półkach. Na wieszakach wisiało wiele ubrań zlewających się w jedna szarość. Na półkach zaś znajdowało się wiele bibelotów. Jak nie trudno się domyślić ceny co niektórych na metkach opiewały na 12 zł, co jest przekłamanie, bo jak wszystko to wszystko. Pracownica bardzo mrukliwa i niechętna do pomocy.
Odwiedziłam ten urząd...
Odwiedziłam ten urząd ponieważ chciałam się upewnić odnośnie zakresu swojej wiedzy na temat przepisów budowlanych. Gdzie jak gdzie, ale u źródła powinni wiedzieć najlepiej. Odpowiedzi udzielono mi, ale nie to będzie tematem mojej obserwacji, ponieważ trudno komentować zapis w ustawie. Wchodząc do tego budynku, który jest siedzibą ważnego urzędu trochę się zdziwiłam standardami tam panującymi. Na parterze po prawej stronie znajdują się okienka, przy których można załatwić sprawę. W zależności czy skierują nas do sekretariatu czy do kasy. Petent ma okazję poczuć się jak przy kiosku ruchu podczas kupowania gazety. Na przeciw tych okienek stoi drewniany stolik, oraz dwa krzesła, każde inne. Na podłodze zaś naliczyłam 9 leżących ulotek, o treści "Sprzedam siano" i nr tel. potencjalnego sprzedawcy. Na wspomnianych stoliku leżał niedbale pomięty plakat. Wyczytawszy z tablicy ogłoszeń, że wszelkie pokoje, które się czymś zajmują mają swoje siedziby w wyższej części budynku ruszyłam schodami na piętro. Tam kolejno najpierw chodziłam i czytałam tabliczki na drzwiach i próbowałam fachowo zdefiniować swoje pytanie, aby móc przyporządkować się do danego pokoju. Najpierw jednak o samym korytarzu. Nie oczekuje marmurów w urzędach, ale jakieś najtańsze płytki, albo porządna betonowa posadzka by się im przydała. Tymczasem podłoga wyłożona była drewnianym parkietem, który ruszał się przy każdym kroku. Ruchów tych przewidzieć nie można bo, bo położone było na to linoleum. Pomysłowo. Odpowiedź na nurtujące mnie pytanie otrzymałam w czwartym z pokoi do których pukałam, bo do trzech poprzednich drzwi były zamknięte... Szukając ubikacji też trochę czasu poświęciłam, bo na korytarzach nie było nikogo kogo można by było zaczepić, a na drzwiach brakowało oznaczeń, więc metodą prób i błędów pukając do drzwi nieoznakowanych trafiłam. Czystość w toalecie była zadowalająca, był papier, przepływowy podgrzewacz wody i mydło- czego chcieć więcej:)
Brudne drzwi, na...
Brudne drzwi, na których wisiała folia po czymś i straszyła klientów, ze śladami po plakatach, oraz kawałkami taśmy klejącej. Wąskie przejścia, zezwalające na mało komfortowe poruszanie się po sklepie. W chłodni na stoisku z mięsem, które wyglądało zachęcająco i cieszyło się powodzeniem klientów brak cen. Przy stoisku z pieczywem znowu zdumienie mnie ogarnęło, ponieważ bułki były popakowane w różnych ilościach w jednorazowe zrywki. Po co??? Klienci stojący w kolejce do kasy zajmowali całe przejście, więc chcąc opuścić sklep musiałam każdego po kolei przepraszać. Delikatesy? Raczej mało przyjemny sklep ogólnospożywczy, gdzie na wejściu czuć zapach chemii.
Wchodząc na sale...
Wchodząc na sale sprzedaży nie było nigdzie dostępnych plastikowych podręcznych koszyków. W pierwszej alejce klientów witała brudna podłoga, tuż przy linii chłodni z nabiałem, których szyby także były zamazane. Przy stoisku z warzywami były spore braki. Brakowało pomidorów i ogórków. Dalej było tylko gorzej, przejścia tarasowały palety z nierozpakowanym towarem. Jedna paleta z kawą, druga z jajkami, a na dokładkę kosz metalowy z kartonami. wiele braków na półkach i ogólnie panujący rozgardiasz na półkach i przejściach, gdzie stały opakowania z towarem, który nie został wyłożony na półki. Przy stoisku z winami pomieszane ceny. Na sklepie było wielu klientów, ruch był spory, co było widać po kolejkach do kas. Czekając na swoją kolej zauważyłam, że dla kupujących alkohol i papierosy jest osobna kasa. Na szczęście w swoich zakupach nic z tej kategorii nie miałam. Faktycznie przy innych kasach nie było ekspozytorów z wyrobami tytoniowymi. Za dobry pomysł uważam obecność w strefie wejścia koszów na odpady wtórne. Obsługa nieco automatyczna, zero kontaktu wzrokowego czy uśmiechu. Wychodząc nie dało się zauważyć pod światło upalcowanych drzwi sklepu.
Specyficzny sklep odzieżowy....
Specyficzny sklep odzieżowy. Ładna ekspozycja na wystawie i ładna pracownica, która w tym dniu była daleko myślami. Zajrzałam, ponieważ szukałam apaszki, lecz te dostępne były w nieciekawych wzorach i kolorach, zdecydowanie dla klientek starszych wiekiem. Skoro nie kupię apaszki to pomyślałam, że kupię chociaż bawełniane skarpetki, gdy dojrzałam przy samej kasie półkę z bielizną. Podeszłam bliżej aby ocenić asortyment. Szukałam pary skarpetek, ale jedyna wolna para była w kolorze białym. Reszta była pozszywana po 3 pary razem i wszystkie tego samego koloru i wzorów. Zapytałam pracownice czy mogę kupić jedną parę danego wzoru, ale nie odpowiedziała. Zadałam pytanie jeszcze raz i wpatrywałam się w pracownice, która patrzyła tępo w dal. Po chwili pani zorientowała się, że coś do niej mówiłam i podeszła bliżej pomieszać w skarpetkach. Powtórzyłam po raz trzeci swoje pytanie, ale pracownica miała trudności w udzieleniu mi odpowiedzi. Za chwilę jednak wygłosiła formułkę, że nie mogę kupić upatrzonej pary skarpetek, muszę kupić trzy za 5 zł. Chyba, że chcę jedną, ale tylko białe mogę dostać, bo tylko one są luzem i kosztuje jedna para 2,50zł. Ciekawy przelicznik, 5 dzielone na 3 dało 2,5. Dziwna polityka sklepu, aby narzucać klientowi kolor i fason, oraz ilość zakupionego towaru... Podziękowałam i wyszłam.
Sklep zwrócił moją...
Sklep zwrócił moją uwagę po mimo tego, że jest usytuowany trochę jakby w kącie. Przed sklepem stały manekiny ubrane w kolorowe stroje. Jeden ubrany był w stroje damskie, drugi w męskie, co przesądziło o wizycie w tym sklepie, ponieważ przeważają sklepy o asortymencie dla pań. Pomieszczenie jest dość małe, mało przestronne. Za kasą jak na szyldzie, Ona i On. Jedna klientka, z którą para rozmawiała. Co do asortymentu to wiele ubrań miało zawyżone ceny nawet jak na dobrą na bawełnianą jakość. Niektóre towary można było zakupić z metką znanych firm. Asortyment bardzo zróżnicowany, dla różnych grup wiekowych, tak że jest w czym wybierać.
Do sklepu wstąpiłam...
Do sklepu wstąpiłam z myślą zakupu gumki do włosów, oraz lakieru do paznokci. W pomieszczeniu panował nieprzyjemny duszący zapach, ewidentnie przydałoby się wietrzenie. W sklepie znajdowały się dwie pracownice, jedna starsza, ok 60 lat kobieta i druga młodsza, ok. 25 lat. Zajęte były rozmową między sobą, więc nie bardzo reagowały na wchodzących klientów do sklepu. Po chwili wybrałam odpowiednie dodatki do włosów. Zostałam obsłużona przez młodszą z pań. Po zapłaceniu zobaczyłam przy kasie lakiery firmy Inglot. Wzięłam jeden z kolorów, aby bliżej się przyjrzeć odcieniowi. I tu nagle przy lakierach na przeciw mnie stanęła starsza pani. rozumiem gdyby zadała mi choć jedno pytanie w celu rozpoznania moich preferencji, lub zachęcała do zakupy, bądź powiedziała cokolwiek, ale pani tylko stała. Minę do tego miała srogą, jakby chciała skarcić mnie wzrokiem za samo ruszenie buteleczki z lakierem za 20 zł. Zachowanie pani uważam za co najmniej dziwne. Opuściłam sklep z mieszanymi uczuciami.
Widząc szyld kolektury...
Widząc szyld kolektury Lotto w pasażu marketu Wafelek postanowiłam skorzystać z jego usług. Za kasą stał wesoły pan, który chętnie rozmawiał i żartował z klientami. w pomieszczeni były uporządkowane artykuły, na stojaku z prasą znajdowały się aktualne pozycje. Sprzedawca był kompetentny i świetnie zorientowany w asortymencie. Przez cały czas mojego pobytu w punkcie mężczyzna nie tracił dobrego humoru i nie dał wyprowadzić się z równowagi starszej pani, która miała sto pytań w momencie kiedy sprzedawca obsługiwał inną osobę. Jego opanowanie zasługuje na pochwałę.
