Obsługa kina jak zawsze nienaganna, jedynie osoby pracujące przy sprzedaży popcornu i napojów powolne i nierozgarnięte. Ponieważ odwiedzałam to kino już kilkakrotnie wiem, że nie jest to jednostkowa sytuacja. Wszyscy przed wejściem do sali ustawiają się w kolejce po jedzenie, a obsługuje tam tylko jedna osoba, zmęczona i na pewno zła, że siedzi w niedziele do późna w pracy. Ale czy dlatego inni mają się spóźniać na film?
Panie w sklepie były bardzo miłe , zapytałam czy mogę zabrać rzeczy do przymierzalni, na co usłyszałam miłą odpowiedź, z uśmiechem. Gdy wybrałam już rzeczy do kupienia, brakowało mi, że nikt nie podszedł do mnie i nie zabrał reszty do odwieszenia, tylko sama musiałam się męczyć, nie pamiętając gdzie co wisiało. Podeszłam do kasy, pani zaraz znalazła się w kasie i mnie obsłużyła. Brakowało mi w tej obsłudze "dzień dobry", nie było dodatkowej propozycji zakupu czegokolwiek. Nie dowiedziałam się też ile punktów mam już na karcie lojalnościowej. Pani skasowała mi ubranie, wzięła pieniądze, wydała resztę. Czułam się niedostrzeżona.
W sklepie CCC w Carrefourze chciałem zakupić półbuty męskie. Kiedy tylko poprosiłem obsługę o sprawdzenie, czy jest odpowiadający mi rozmiar z oburzeniem odpowiedziano mi, że wszystkie numery są wyjęte i jak chcę to mam sobie poszukać, bo pani nie ma czasu, żeby zajmować się klientami (w tym czasie na ladzie kasowej stała filiżanka i leżały kanapki).
W sobotę wieczorem stała się rzecz straszna - przy drukowaniu mojej pracy, drukarka odmówiła posłuszeństwa. Jak najprędzej chciałam załatwić tą sprawę i dziś w czasie mojej pracy wybrałam się do poleconego serwisu komputerowego, w którym już wcześniej robiłam zakupy tuszy do tejże nieszczęsnej drukarki. Około godziny 10:00 przekroczyłam próg sklepu. Przywitało mnie dwóch Panów. Opisałam swój problem ze sprzętem dokładnie. wiedziałam, że jeden z kartridży jest uszkodzony, wystarczyło zdefiniować, który z nich jest zły. Niestety, jak się okazało to nie była taka prosta i szybka sprawa. Pomimo tego, że BARDZO DOKŁADNIE opisałam problem i podałam rozwiązanie na tacy (należało jak już wcześniej wspomniałam tylko wyjąć jeden z kartridży założyć zamiennik - którego ja nie posiadałam, gdybym go miała, nawet nie fatygowałabym się z tym do serwisu i było by po sprawie), Panowie postanowili zrobić to 'ich sposobem'. Sposób ten wyglądał na rozwiązaniu zagadki pod tytułem: "Dlaczego pomarańczowa kontrolka miga?" (odpowiedź również podałam ja, ale Panowie nie wierząc mi rozpoczęli wędrówkę po internecie - około 15 minut). Moja cierpliwość i czas się kończył, więc powiedziałam, że idę do księgowego (sprawy pracownicze) i czy do tego czasu już będzie to załatwione. Usłyszałam, że tak. Nie było mnie około 20 minut, gdy powróciłam zauważyłam, że naprawa mojego sprzętu już nie jest tak bardzo ważna, ponieważ zjawili się inni klienci pragnący zakupić laptopa. Moja sprawa, jeszcze 20 minut temu priorytetowa stała się rzeczą drugoplanową. Jako osoba opanowana i cierpliwa postanowiłam zaczekać. Po 15 minutach i szczęśliwym zakupie laptopa przez dziewczynę znów powróciła sprawa mojej drukarki. Szczęśliwa czekałam na dalszy rozwój wypadków. Pan Sprzedający otworzył jedne pojemnik z tuszem czarnym (przeznaczony do sprzedaży - zdziwiło mnie, że w serwisie nie posiadają zamienników), po czym okazało się, że nie jest to ten, ale kolorowy i otworzył kolejny. Moja diagnoza 'sprzętowa' okazała się prawidłowa. Niestety, przy kasie okazało się, że muszę zapłacić za oba tusze (nie zostałam o tym wcześniej poinformowana), ponieważ, tu cytuję: 'zostały otworzone na potrzeby sprawdzenia, który pojemnik jest uszkodzony". Śpiesząc się do pracy zapłaciłam 110 złotych za oba tusze i nie wdawałam się w dyskusję z Panami. Wychodząc ze sklepu (o godzinie 11:30!!!) czułam się oszukana przez pracowników serwisu i lżejsza o 110 złotych za tusz, który wcale nie jest mi potrzebny.
Przed wejściem do sklepu zwróciłem uwagę na najbliższe otoczenie. Wszystkie szyby były czyste. Po wejściu do środka można było zauważyć dość duży ruch. Po skierowaniu się w stronę ubrań męskich zauważyłem, iż 2 pracowników sklepu stało ze sobą i się śmiało a na stoiskach ze spodniami nie było żadnego pracownika. Po ok. 10 minutach poprosiłem pracownika o pomoc. Pracownik po wysłuchaniu mojego zapotrzebowania dotyczącego spodni zaproponował 3 rodzaje, następnie zaproponował przymiarkę. Zostałem poinformowany, iż w razie potrzeby będzie blisko. Po krótkiej chwili wybrałem jeden model, jednakże były one za wąskie. Po wyjściu z przymierzalni zauważył mnie pracownik, który wcześniej mnie obsługiwał. Po zapytaniu się, czy coś wybrałem, poinformowałem go, że tak, jednakże spodnie są za wąskie. Pracownik z przykrością stwierdzi, iż w tej chwili nie ma rozmiaru tego modelu i zaproponował inny, podobny model. Nie skorzystałem z tej propozycji bo model, który był za wąski bardziej mi się podobał. Podziękowałem sprzedawcy za udzieloną pomoc. Sprzedawca również podziękował i zaprosił ponownie do odwiedzin sklepu.
W sobotę wybrałam się na małą wędrówkę po sklepach. Nie szukałam niczego konkretnego, ale brałam pod uwagę zakup kurtki zimowej oraz butów. Sklepem, na który padł mój pierwszy wybór, okazała się Sarna Sport, który w swoim asortymencie posiada takie marki jak: Adidas, Puma, Reebok, Alpinus, Campus, Diverse i inne. Postanowiłam przetestować moje zdolności obserwacyjne na pracownikach tego sklepu. Wybrałam formę klienta bardzo wymagającego, chcącego wybrać jak najlepszy towar, przy czym zadawać jak najwięcej pytań dotyczących asortymentu. Sklep jest umiejscowiony w bardzo atrakcyjnym punkcie dla klienta, jest to rynek miasta Kłodzko. Dobrze oznaczony, widoczny sklep już od wejścia sprawia wrażenie profesjonalnego i dobrze prowadzonego. Obiekt jest połączeniem wielu pomieszczeń, dzięki czemu marki są odpowiednio oddzielone. Moje wrażenie na ogólny wygląd sklepu, jego czystość i funkcjonalność, jest bardzo dobre. Zatrzymałam się obok półek z moją ulubioną marką i zaczęłam szukać wymarzonych modeli. Ekspozycja bardzo przejrzysta, prosta, może najwyższe rzędy 'półek' nie są dostosowane do osób nieco niższych, takich jak ja, ale dzięki obsłudze i z tym można sobie poradzić. I tu rozpoczęło się moje 'małe dochodzenie'. Wybrałam cztery modele butów, po czym ograniczyłam się do dwóch i rozpoczęłam zadawanie pytań. Czy buty posiadają odpowiednią amortyzację, z jakiego są materiału wykonane, jak powinnam je pielęgnować, itp. Pracownik obsługi cierpliwie, rzeczowo odpowiadał na moje pytania. Nie okazywał zdenerwowania ani irytacji. Nie zbywał mnie, ale poświęcał tyle uwagi, na ile powinien zasługiwać każdy klient. Po jego podejściu do wykonywanej pracy, widać było, że jest do tego odpowiednio przygotowany. Nawet po mojej rezygnacji z chęci zakupu nie zauważyłam cienia irytacji. Pracownicy tego sklepu mają odpowiednie podejście do kupujących. Panuje tutaj miła atmosfera, obsługa jest życzliwa, ale nie nachalna. Mogłam spokojnie się rozejrzeć, a w razie jakichkolwiek pytań pracownicy byli w zasięgu mojego wzroku, przywołani doradzali i odpowiadali na pytania. Spędziłam w sklepie około godziny i nic nie zmieniło mojej pozytywnej opinii na temat tego obiektu.
Podczas zakupów z moją żoną odwiedziliśmy jeden sklep z sieci sklepów Orsay. Żona wybrała sobie spodnie i koszule. Obsługa była miła. Pani na sklepie zapytała w czym może pomóc. Oczywiście przywitanie i pożegnanie było inicjatywą pracownika. Jednak w domu okazało się, że wybrana odzież jest za mała. Z uwagi na brak czasu oddać ją mogliśmy dopiero po weekendzie. Do sklepu udałem się sam (żona pracowała), przedstawiłem kasjerce problem. Pani odnalazła większy rozmiar i z miłym uśmiechem, bez żadnych problemów zgodziła się na wymianę. Dodam, że podczas przymierzania w domu, żona zdjęła metki z ubrań. Dla pani w sklepie nie było to żadnym problemem.
W związku z tym, że jest to bardzo duży sklep od razu zdecydowałam się poprosić o pomoc kogoś z obsługi. Niestety, będąc na pierwszym piętrze nie znalazłam ani jednej osoby, która mogłaby mi pomóc. Zeszłam zatem na parter, gdzie otrzymałam informację na temat poszukiwanej rzeczy i znów musiałam wejść na piętro. Nie wybrałam nic odpowiedniego dla siebie i w związku z tym opuściłam sklep.
Wchodząc do sklepu od razu zobaczyłam, co mi się podoba. Zaczęłam szukać swojego rozmiaru, ekspedientka zauważyła, że czegoś szukam i od razu zaoferowała pomoc. Szybko znalazła rozmiar, który był mi potrzebny. Przymierzyłam i byłam zdecydowana kupić te spodnie. Obsługująca mnie pani doradziła mi jeszcze bardzo fajną bluzę. Byłam zadowolona z zakupów.
Wybrałam się na zakupy, szukałam konkretnej bluzki, widziałam ją na stronach tej firmy więc myślałam, że powinnam ją znaleźć w tym sklepie. Niestety, w sklepie panował nieład, na wieszakach było za dużo ubrań, nic nie można było obejrzeć, ubrania były pomieszane. Postanowiłam spytać kogoś z obsługi, niestety nikogo nie znalazłam, na salonie tylko były dwie osoby obsługujące kasę, gdzie była kolejka. Zakupy mi się nie powiodły.
Byłem w banku w celu uaktualnienia swoich danych na rachunku bankowym i zapoznania się z ofertą kredytu odnawialnego. Placówka jest ładnie urządzona. Jest miejsce na poczekanie jeżeli konsultant jest aktualnie zajęty oraz stolik do zabawy dla dziecka. Zostałem poproszony przez konsultantkę do jej stanowiska, gdzie zaoferowano mi pomoc. Po przedstawieniu sprawy o zmianie danych o zameldowaniu zostałem odesłany na infolinię gdzie ponad 10 minut stałem przy telefonie w banku. W kolejnej spawie o kredyt odnawialny nie uzyskałem żadnych konkretnych informacji na ten temat, po raz kolejny zostałem odesłany do infolinii z czego już nie skorzystałem.
W sklepie obuwniczym CCC za każdym razem można zaobserwować większą ilość klientów jak i gości. Dwie ekspedientki nie były w stanie obsłużyć jednocześnie kilku klientów. Spośród wielu pudeł próbowałam odszukać mój rozmiar jednakże pudełka były tak wymieszane, że nie sposób było cokolwiek znaleźć. Poprosiłam ekspedientkę o pomoc. Pani podeszła po kilku minutach (ok.4)oferując swą pomoc. Miła i bardzo sympatyczna ekspedientka pomimo szczerych chęci nie od razu znalazła odpowiedni dla mnie rozmiar. Jak tylko otrzymałam buty ekspedienta odeszła by służyć następnemu klientowi.
Tego dnia postanowiłam wybrać się na film z moją mamą. Dawno nie byłam w kinie, nie wiedziałam, co teraz się gra i na jaki film warto iść. Pani obsługująca kasę biletową poleciła mi bardzo fajny film i miejsca na widowni. Byłam zachwycona miłą, fachową i szybką obsługą.
Przed wyjazdem nad morze, chodziłam po sklepach w poszukiwaniu stroju kąpielowego. W Realu trafiłam na stoisko Atlantic, obejrzałam końcówkę kolekcji na Lato 2008, ale nic mi nie odpowiadało. Sprzedawczyni zachęciła mnie do przymierzenia jednego modelu, niby był fajny, ale nie odpowiadały mi kolory. Poprosiłam więc o taki sam fason, ale w innych kolorach. Niestety, nie było. Pani zaproponowała mi model typu "panterka", którego nie znoszę! Ale dałam się namówić na przymiarkę. Efekt mnie mile zaskoczył, strój fajnie leżał, a "panterka" dopełniła całości. Poprosiłam jednak o większy rozmiar, którego sprzedawczyni u siebie nie miała, ale poszła na drugie stoisko. Niestety, tam też były braki.
Zakupy w sklepie w Sandomierzu będę wspominał długo. Wybrałem się na zakupy do jednego z sandomierskich sklepów obuwniczych. Sklep znajduje się przy ulicy Armii Krajowej. Zaraz po wejściu do sklepu moim oczom ukazały się dwie sympatycznie wyglądające kobiety (pracownice sklepu). Zabrałem się za oglądanie wcześniej upatrzonych butów. W sklepie nie było praktycznie nikogo - oprócz mnie i pań, które w nim pracują. Tak więc były rozmowy na wszelakie tematy. Żadna z pań nie podeszła do mnie pytając, w czym może pomóc. Dopiero po wybraniu odpowiedniego modelu butów (obuwie firmy Mustang), podszedłem do jednej z nich z prośbą o znalezienie odpowiedniego rozmiaru dla mnie. Wtedy zaczęło się zainteresowanie moją osobą i oczywiście zaczął się ruch w sklepie. Jako, że były tylko dwie panie sprzedające szybko o mnie zapomniano. Najpierw byłem obsługiwany przez jedną panią, następnie przez kolejną. Podejście mało ciekawe do klienta. Po wybraniu odpowiedniej pary butów (jak i rozmiaru) zaczęło się najciekawsze - zginęła górna część pudełka. Spytano mnie czy mogę dostać buty w pudełku bez jego górnej części. Wywołało to lekkie zmieszanie na mojej twarzy. Ale w końcu udało się znaleźć górną cześć pudełka. Byłem bardzo zdziwiony zachowaniem pań w sklepie. Nie spotkałem się jeszcze z takim czymś. Najpierw jestem obsługiwany przez jedną osobę, następnie ta osoba idzie na zaplecze i przejmuje mnie inna osoba, która nie jest za bardzo w temacie moich butów. Z obuwia jestem zadowolony, ale z obsługi w tym sklepie już nie za bardzo.
Treść obserwacji usunięta na podstawie art. 14 ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz. U. z 2002 r., Nr 144, poz. 1204 ze zm.).
W dniu dzisiejszym byłam na zakupach w sklepie "C&A" w Sosnowcu (PLAZA). W sklepie znajdowało się około 50 klientów. Towary na stołach w części damskiej były porozrzucane. Po stronie męskiej poukładane. Spacerując po sklepie zauważyłam kilka ubrań leżących na podłodze, pod wieszakami. Po sklepie chodził pan w jasnej bluzie z kapturem z krótkofalówką i z daleka widać było, że pełni on rolę „tajnej” ochrony. Na sklepie nie było widać sprzedawców, więc obejrzałam kilka ubrań. Wszystkie miały widoczne metki z ceną i rozmiarem. Po obejściu sklepu na dole wjechałam na piętro. Tam również było dużo klientów i tylko jedna pani obsługująca kasę. Zjechałam na dół i podeszłam do kasy. Zapytałam czy na sali sprzedaży znajduje się jakiś sprzedawca. Pani odpowiedziała, że chwilowo nie ma nikogo i jest sama. Poprosiła o chwilkę cierpliwości. Podeszłam do przymierzalni, panował tam ogromny harmider. Pełno klientów, duża kolejka. Obejrzałam jeszcze kilka ubrań i po chwili podeszła do mnie pani. Zapytała, w czym może pomóc. Powiedziałam, że chciałabym kupić bluzkę w prezencie dla siostry. Pani Dagmara zapytała, jaki rozmiar i jaka bluzka. Powiedziałam, że rozmiar L a bluzka taka, żeby pasowała zarówno do spodni z materiału jak i tradycyjnych jeansów. Sprzedawczyni pokazała mi kilka bluzek w kolorze białym. Poprosiłam o coś z kolorem, dodatkiem lub inną bluzkę, byle nie białą. Obsługująca pokazała mi jeszcze kilka fasonów i kolorów, opisując materiały bluzek. Jedna z bluzek nie pasowała do obu typów spodni, więc powiedziałam o tym sprzedawczyni i przyznała mi rację. Kiedy spodobała mi się jedna z proponowanych bluzek pani pomogła mi wybrać uniwersalny kolor i pochwaliła mój wybór. Zapytałam, czy mogę zwrócić, w razie gdyby bluzka nie pasowała na siostrę. Sprzedawczyni odpowiedziała, że oczywiście, mogę do 14 dni od daty zakupu a jeśli inna mi się podoba to można ją odłożyć przy kasie. Podziękowałam za pomoc a obsługująca z uśmiechem zaprosiła mnie do kasy. Przy kasie stały przede mną 2 osoby. Zostałam miło obsłużona i jeszcze raz upewniona, że dokonałam dobrego wyboru. Po godzinie wróciłam ponownie w celu dokonania zwrotu, ponieważ bluzka nie pasowała na siostrę. Przy kasie miło powitała mnie sprzedawczyni i zapytała czy może zaproponować inną bluzkę. Kiedy podziękowałam zapytała jeszcze, czy rozmiar był nieodpowiedni, czy może fason nie ten. Powiedziałam, że bluzka nie pasowała w ogóle na siostrę i muszę przyjść razem z nią do sklepu. Sprzedawczyni zwróciła mi pieniądze i dała gazetkę reklamową sklepu, zapraszając do ponownego odwiedzenia „C&A”.
Jestem byłym pracownikiem firmy Sphinx, pracowałem jako kelner rok temu (nie w tej obecnie omawianej) wiec bardzo dobrze znam standardy obsługi klienta. Chciałbym wyrazić swoją pozytywną opinię na temat kelnera Erika (tak miał napisane na plakietce). Do lokalu przyszedłem z kuzynką czyli dwie osoby. Zostaliśmy przywitani w drzwiach, kelner (Erik) wskazał miejsce w części niepalącej, stolik dwuosobowy. W ciągu 30 sekund mieliśmy podane karty menu oraz sztućce i podkładki. Zaproponował nam coś do picia, dał czas na wybranie potrawy. Cała procedura obsługi odbyła się zgodnie ze znanymi mi procedurami. Ponieważ zamówiliśmy pizze, kelner podał nam od razu dwa dodatkowe talerze oraz komplet sosów wraz z napojami. Na jedzenie czekaliśmy ok 10 min. Po zjedzeniu kelner spytał czy zabrać brudne talerze, pozostawił napoje na stole, zaproponował deser. Ponieważ spędziliśmy w lokalu ponad 2h, co jakiś czas podchodził i wykazywał zainteresowanie, czy sobie jeszcze czegoś życzymy. Przy wyjściu szybko wystawił rachunek (wydał poprawnie, za moim poleceniem zostawił sobie napiwek). Pożegnał nas przy wyjściu. Jako kelner cechował się bardzo wysoką kulturą osobistą, umiejętnościami rozmowy z klientem. Ponieważ znam tę pracę, pozwoliłem sobie napisać obserwację, ponieważ wg mojej oceny wykonał swoją prace profesjonalnie. Wystrój lokalu poprawny, zadbany, czysto i schludnie. W łazience czysto, nie brakowało środków czystości. Inni pracownicy grzeczni i uprzejmi.
W placówce dokonywałam wpłaty gotówki. Obsługa przebiegała sprawnie. Pani była zaangażowana w obsługę, otwarta na klienta. Oprócz przyjęcia gotówki szczegółowo odpowiedziała na zadane pytania, dotyczące oferty banku.
Jedyną niedogodnością był czas oczekiwania na obsługę (ok. 30 minut). Czynne były dwa stanowiska z trzech dostępnych, podczas gdy doradcy handlowi (ok. 4 osób) nie mieli w tym czasie klientów.
W placówce banku zgłosiłam się po odbiór gotówki, którą zamówiłam wcześniej. Po wejściu do placówki nie zostałam przywitana przez pracownika. Transakcja wydłużała się, a ja nie byłam informowana o przyczynie przedłużającej się obsługi. Po chwili pani zadzwoniła po koleżankę. Po długim czasie oczekiwania dowiedziałam się, że nie ma kwoty pieniędzy, którą zamawiałam.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.