Robiłam zakupy w sklepie Billa, zawsze byłam zadowolona, ale nie tym razem! To była przesada, a miaowicie sklep był czynny do 19, ale na sklepie było dosyć dużo ludzi jak na pare minut przed zamknięciem. Wraz z mężem zdecydowaliśmy się na zakupy o tej porze ponieważ jestem w 9 miesiącu ciąży i zależało nam na tym aby nie stać w kolejkach i zrobić szybko zakupy. Niestety gdy podchodziliśmy do kasy, okazało się że kasierki właśnie skączyły prace (wybiła 19) i musieliśmy z całym koszykiem zakupów podejść do jedynej czynnej kasy. A tą czynna kasą była kasa z alkoholem, gdzie przed nami stało ok 10 osób, a za nami ok 15. Dość, że była dosyć duża kolejka, to jeszcze usłyszeliśmy od sprzedawczyni, "że przeraża ją ten koszyk" tzn.nasz . Dość, że słuchaliśmy zbędnych komentarzy, to jeszcze sie musieliśmy wstydzić, że mamy tyle zakupów, bo wszyscy na nas patrzyli jakby chcieli nas zabić, za to że mamy tyle zakupów. Te zakupy, były dla mnie najgorszymi zakupami jakie kiedykolwiek robiłam! A najbardziej śmieszne jest to, że w samochodzie byliśmy z zapakowanymi zakupami o 19.12.
W niedzielę, dnia 22ego lutego 2009, udałem się do sklepu sportowego Intersport, w Centrum Handlowym M1 w Poznaniu w celu zakupu rakietki do tenisa stołowego. Do sklepu przyszedłem przed godzina 15tą, o tej porze panował tam duży ruch, przy kasie znajdującej się tuż przy wejściu do sklepu, po lewej stronie, widziałem kolejkę 5 klientów, w całym sklepie było kilkadziesiąt osób. Zauważyłem również dwóch pracowników pracujących przy kasie (wyglądali schludnie, ubrani w firmowe, czerwone t-shirty), przy czym pewna część sklepu była dla mnie niewidoczna.
Czystość podłóg, szklanych ścian oraz lady przy kasie była bez zarzutu, także większość towaru była właściwie wyeksponowana, równo poukładana i dobrze widoczna. Interesujący mnie asortyment znajdował się tuż przy wejściu po prawej stronie. Ponieważ znam się bardzo dobrze na tego rodzaju asortymencie i miałem bardzo jasno sprecyzowane kryteria, którymi kierowałem się przy zakupie nie oczekiwałem pomocy sprzedawcy. Mimo to moją uwagę zwróciło, że jeden z nich zapytał znajdujących się obok mnie klientów czy potrzebują pomocy (klienci nie wyrazili takiej chęci, dlatego nie miałem okazji przyjrzeć się jakości obsługi), ale nie zapytał mnie o to samo. W tym przypadku mi to nie przeszkadzało, ale generalnie uważam takie zachowanie u sprzedawcy za całkowicie nieprofesjonalne. Po wyborze satysfakcjonującej mnie paletki, udałem się do kasy. W kolejce przede mną znajdowały się cztery osoby, przy czym jeden z klientów chciał dokonać wymiany pewnych artykułów na inne. Obsługująca go para sprzedawców wyrażała się kulturalnie i komunikatywnie, ale nie uśmiechali się, nie nawiązywali kontaktu wzrokowego. W związku z procedurą wymiany towaru obsługa nieco wydłużyła się, ale w tym przypadku było to dla mnie zrozumiałe. Kolejni klienci byli obsługiwani bardzo sprawnie, ale tak jak wcześniej sprzedawcy zachowywali się dość chłodno. Towar chciano zapakować do foliowej reklamówki (ale podziękowałem), wręczono mi paragon, i usłyszałem na pożegnanie „Do widzenia, dziękujemy” ale wypowiedziane „w powietrze” i bez kontaktu wzrokowego.
Poziom obsługi był dla mnie satysfakcjonujący, ponieważ sprzedaż przebiegała szybko i sprawnie, poza tym nie potrzebowałem konsultacji w sprawie tego, konkretnego zakupu. Z drugiej strony na pewno nie wyróżniłbym obsługujących mnie sprzedawców. Pewnym usprawiedliwieniem jest pora w jakiej odwiedziłem powyższy sklep, ponieważ było wtedy dużo klientów.
w Galerii Łódzkiej postanowiłam rozejrzeć się za nowymi modelami w sklepach jeansowych w celu zakupienia nowej pary spodni. W sklepie po środku stał sprzedawca i sprzedawczyni w wieku około 22-23 lata. Zostałam przywitana i zapytana przez sprzedawczynię czy może w czymś doradzić. Pomoc była niezbędna, gdyż zupełnie nie orientowałam się, gdzie mogą znajdować się spodnie w moim rozmiarze. Sprzedawczyni pokazała kolekcję nowości, i słuchała moich sugestii. Przymiarka odbyła się bardzo sprawnie, sprzedawczyni zaoferowała w każdej chwili swoją pomoc i stawiła się do dyspozycji, podawane mi były więc rozmiary spodni, w których czułam się najlepiej. Nie odczuwałam nacisku do kupowania czy też nieszczerego zachwalania. Wręcz przeciwnie, wszystko było naturalne i miłe. Przymierzalnia była czysta, może troszkę za mała, oświetlenie właściwe.
Przez przypadek znalazłem się dzisiaj w tym sklepie i jak zawsze jestem pod dużym wrażeniem.Jest to markowy sklep,gdzie można zakupić dosłownie wszystko co jest związane ze sportem i to naprawdę w dobrej cenie.Zatrudnieni tam ludzie to wysokiej klasy specjaliści,którzy na temat sportu wiedzą bardzo dużo i zawsze służą pomocą podczas zakupów.To naprawdę świetny sklep w pełnym słowa tego znaczeniu !!!!!
Wybrałam się z moim narzeczonym do doradcy finansowego Open Finance.Po wejściu do placówki zostaliśmy miło powitani przez panią Małgosię w recepcji.
Ponieważ przyszliśmy trochę za wcześnie niż była planowana wizyta, poczekaliśmy ok.10 min w poczekalni.Przyszła po nas pani , przedstawiła się jako doradca finansowy,Anna ...Podała na dzień dobry rękę.Zaproponowała nam coś do picia a kiedy odmówiliśmy zaprosiła nas do swojego biurka.Rozmowa przebiegała w bardzo miłej, sympatycznej atmosferze,pani Ania wyczerpująco odpowiadała na nasze pytania, była bardzo zaangażowana, widać było, że zależy jej abyśmy wyszli jak najbardziej usatysfakcjonowani.Robiła przy nas dużo symulacji, wykresów itp.
Wizyta trwała ok.1 godziny , na koniec pani Ania dała nam swoje wizytówki,skserowała swoje notatki i wykresy i dała nam w nowej teczce.Odprowadziła nas do drzwi i podając rękę i dziękując za wizytę pożegnała się.
Do tego biura przyszedłem, ponieważ ma on opinię jednego z najlepszych biur w mieście. Cel był jeden - znaleźć ciekawą ofertę na tegoroczny urlop.
Pierwszy wniosek: jest dość ciasno. Biuro działa w niedużym lokalu. Jeżeli przychodzi tam więcej klientów, to ich obsługa jest bardzo utrudniona.
Na szczęście wszystko nadrabiają obsługą. Jest naprawdę na wysokim poziomie. Podczas wizyty nie miałem sprecyzowanych oczekiwań: było mi w zasadzie wszystko jedno dokąd pojadę. Oczekiwałem jakichś propozycji.
Pracownik zadał mi kilkanaście pytań, m.in.: ile osób będzie wyjeżdżało, czy chcemy zwiedzać czy tylko wypoczywać, czy wyjeżdżamy z dziećmi, gdzie już byliśmy, czy chcemy wyjechać do konkretnego kraju - regionu, jaki standard hotelu preferujemy. Co mi się podobało, to pracownik dopiero na końcu zapytał, jaką kwotę możemy przeznaczyć na wyjazd. W wielu biurach jest to pierwsze pytanie. Po odpowiedzi na te wszystkie pytania, pracownik przedstawił nam kilka ofert. Bardzo dokładnie je omówił. Poparł te informacje doświadczeniami: własnymi oraz innych klientów, którzy w danym miejscu byli.
Co najciekawsze - umiał słuchać, był otwarty na nasze uwagi. Nie nalegał, byśmy wybrali tę a nie inną ofertę.
Równie dokładnie przedstawił nam koszty każdej z propozycji - podał ile kosztuje wyjazd, co jest wliczone w cenę, jakie są dodatkowe koszty, jakie elementy możemy dołączyć do oferty, co się bardziej opłaca - czy standardowa oferta czy all inclusive, czy na miejscu będzie dostępny animator dla dzieci. Jedziemy z dziećmi, więc miało to dla nas ogromne znaczenie.
Po ponad trzydziestu minutach rozmowy wybraliśmy trzy najciekawsze (naszym zdaniem) propozycje. Pracownik dał nam katalog oraz kalkulacje. O tym, którą wybierzemy, musimy zdecydować sami.
Pracownik zaprosił nas do ponownego odwiedzenia biura, ale nie tylko w celu podpisania umowy, ale także po to, by udzielić nam informacji na dodatkowe pytania i rozwiać nasze wątpliwości.
Przyszłam do biura po informację o wakacjach.
Zostałam obsłużona w miły i profesjonalny sposób.
Pracownica biura doskonale zna ofertę Triady i wiedziała co mi zaproponować wg moich oczekiwań.
W biurze było schludnie i czysto, przyjemnie pachniało.
Przyszłam do salonu podciąć końcówki, Pani była bardzo miła i zaangarzowana w swoją pracę. Miala ciemne włosy do ramion i zadbany wygląd, szczupła, wysoka. Wysłuchała co mówię uważnie poczym zjęła się ścinaniem. Przed sobą miałam telewizorek z programem o modzie więc się nie nudziłam. Pani zadawała szczegółowe pytania w trakcie pracy jak np. czy ta długość mi odpowiada? W salonie leciała muzyka, było czysto, jestem bardzo zadowolona z wizyty.
Na strzyżenie z modelowaniem umówiłam się dzień wcześniej. Gdy przyszłam Pani grzecznie wskazała mi miejsce gdzie mogę zostawić swoje rzeczy po czym zajęłam miejsce na fotelu. Fryzjerka cierpliwie wysłuchała moich wymagań co do fryzury po czym zaproponowała dodatkowo własne pomysły. Po myciu w trakcie strzyżenia Pani wiele razy pytała się o zdanie co do długości włosów, aby mieć pewność, że będę zadowolona z efektu. Wszystko nie trwało długo a jednak efekt był lepszy niż się spodziewałam.
Bilet zakupiony poprzez internet- plus.
Przejazd pomiędzy Holandią a Polską. Przygody zaczęły się od początku: opóźnienie ponad godzinę, brak możliwości kontaktu z pilotem telefoonicznego (z biurem także), czyli brak informacji nt. opóźnienia. Brak kompetentnego pilota (niedokładna znajomość trasy), czy choćby GPS.. Pod koniec podróży, kierowcy stwierdzili, że mają ochotę na postój (pół godziny, gdy mieliśmy duże opóźnienie), a do końca trasy było 20km drogi! Wiązało się to z bezdyskusyjnym opuszczeniem wszystkich autokaru- tylko dlatego, że mieli ochotę na coś do jedzenia w zajeździe... Ach- przesiadki!
Do marketu weszłam bez koszyka, ale z bagażem(papierowa torba z zawartością). Szybko dokonałam wyboru i ruszyłam w stronę kasy. Pan ochroniarz od razu zareagował i podszedł do obsługującej mnie kasy, jakby czekając kiedy czujniki zaczną pikać. Nie krył swoich podejrzeń. Jakież było jego zdziwienie, kiedy przeszłam przez bramki bez najmniejszego problemu. Mogę powiedzieć, że był wręcz rozczarowany. Kasjerka potraktowała mnie bezosobowo,automatycznie odpowiedziała na moje powitanie, ale obsłużyła mnie szybko i sprawnie.
Ok godziny 17:45 weszłam do sklepu w galerii handlowej. Powitał mnie bałagan. Ubrania były pozrzucane z wieszaków, leżały na podłodze, buty leżały porozrzucane. Nie potrafiłam odnaleźć interesujących mnie rzeczy, ponieważ nie było ich na swoich miejscach. Dwie sprzedawczynie wręcz biegały po sklepie próbując opanować ten nieład, ale przy takiej ilości klientów było to niemożliwe. Pani kasjerka była tak uprzejma, na ile to możliwe, przy tak szybkim tempie obsługi. Kolejka do kasy była bardzo długa, co zniechęciło mnie do dalszych poszukiwań. Ze sklepu wyszłam z niczym.
Przy zakupie butów i nart dla dziecka poświęcono dosyć długi czas oraz wiele cierpliwości dla 6-latka, przymierzanie, dopasowywanie, odpowiednie podejście do dzieci ;-)) otrzymałam także duży rabat, niestety buty narciarskie - a dokładnie sprzączki pękły podczas użytkowania po kilku dniach
Weszłam na stronę Ryanair, w celu rezerwacji trzech biletów lotniczych z Krakowa do Glasgow. Niestety po wypełnieniu danych w wyszukiwarce lotów uporczywie wyświetlał mi się komunikat, że w podanych dniach nie ma lotów. Było to niezależne od daty jaką wpisywałam. Podsumowując: niczego się nie dowiedziałam, straciłam czas i dobry humor.
Obserwowałem 2 działy tj. z obuwiem do piłki nożnej i ze sprzętem do pływania.
Co do pierwszego: po chwili przyglądania się butom podszedł do mnie pracownik Go sportu, zapytał o to na jakiej powierzchni będę grał, czy szukam jakiegoś konkretnego modelu. Odpowiedziałem jakiego rodzaju ma to być but i poprosiłem o wskazanie na te które mieszczą się w przedziale cenowym do 150 zł. Pracownik zaproponował 4 pary butów, z których wskazał na 2 modele jako buty "bardziej wytrzymałe" bo na takich mi zależało. Po przymierzeniu obu par zdecydowałem się na jedna z nich. Sprzedawca potwierdził, że to dobry wybór. Co do samego zakupu jestem zadowolony, nawet bardzo. Buty zostały zapakowane w karton. Dodatkowo zaznaczyć mogę, że samo zachowanie pracownika bardzo mi odpowiadało tj. maiłem wrażenie, że sam gra w piłkę nożną, nie był nachalny, był cierpliwy i odpowiadał na każde moje pytanie
Co do drugiej obserwacji, to kontakt z pracownikiem był nieco ograniczony - wskazał stanowisko na którym znajdowały się czepki do pływania, a także na te ich rodzaje o których markę zapytałem, ale po ty w zasadzie już nie było okazji na zadanie więcej pytań, ponieważ inny klient zwrócił się do pracownika o pomoc. Nie miałem okazji zapytać o ich materiał oraz które z czepków mógłby mi polecić, nie wybrałem w końcu żadnego.
Co do finalizacji zakupów to jedyne zastrzeżenie mam do czasu oczekiwania w kolejce, co wynikało z tego, że otwarta była tylko jedna kasa.
Po sfinalizowaniu otrzymałem paragon, towar został zapakowany do firmowej reklamówki, zostałem poinformowany o przysługującym mi terminie na złożenie reklamacji.
Pani przy kasie podziękowała i zaprosiła na następne zakupy.
Nieco uciążliwa jest konieczność pozostawiania plecaków przed wejściem do sklepu, co każdorazowo absorbuje czas pracownika ochrony.
Do salonu weszłam nie umówiona, jednak pani bardzo miło mnie przyjęła i poprosiła, abym poczekała 10 minut. Już po około 5 minutach zostałam poproszona na fotel. Zaproponowano mi herbatę. Poprosiłam o farbowanie. Pani fryzjerka dokładnie omówiła ze mną kolor jaki, będzie mi pasował, a także rodzaj farby koloryzacyjnej. Poproszono mnie o przejście do zlewu, tam, dość nieudolnie umyto mi włosy (woda była za ciepła, a pomoc fryzjerska, myjąc, strasznie szarpała włosy). Farbę nałożono bardzo starannie i mimo, że nie chciałam modelowania Fryzjerka delikatnie ułożyła mi fryzurę szczotką i wysuszyła suszarką. Obsługująca mnie pani początkowo starała się nawiązać niezobowiązującą rozmowę, ale zorientowała się, że nie mam na to ochoty i nie zmuszała mnie do konwersacji. Natomiast na bieżąco informowała, co robi z moimi włosami, dzięki czemu się nie stresowałam. Przy dokonywaniu opłaty dowiedziałam się, że przysługuje mi zniżka, co wprawiło mnie w doskonały nastrój.
na początku zadzwoniłem i chciałem umówić się na spotkanie. pani powiedziała mi że nie ma możliwości zapisania się i proszę przyjechać.przyjechałem zgodnie z tym co powiedziałem przez telefon. wszedłem do Jean Louis David. była jedna Pani fryzjerka (jak się potem okazało) która rozmawiała przez telefon.po kilku chwilach przeprosiła osobę z którą rozmawiała i poprosiła mnie o kurtkę.
następnie zapytała jak mnie strzyżemy i zaprosiła na mycie włosów. wcześniej jak obcinano mi włosy w tym salonie pytano mnie czy życzę sobie masaż głowy. dzisiaj niestety nie zapytano a ja też się nie upominałem.po umyciu włosów przeszliśmy na stanowisko do strzyżenia.trwało to ok 15 minut i muszę przyznać że byłem zadowolony z efektu. następnie Pani zaproponowała mi ułożenie włosów. podczas strzyżenia nie nawiązała Pani ze mną kontaktu. w trakcie strzyżenia przyszły dwie Panie które tam pracują(jedna asystentka jak sądzę a druga Pani fryzjerka).poszły na zaplecze.nikt w ciągu tych 20 minut kiedy byłem w salonie poza mną się nie pojawił.po zakończeniu strzyżenia wstałem i zapłaciłem kartą.podziękowałem i wyszedłem z salonu.nie zaproponowano mi żadnych kosmetyków (a wiem że to się zdarza w innych salonach); czysto i ogólnie przyjemnie.
Jestem stałą klientką salonu - tego i nie tylko - również w Galerii Krakowskiej i tecso. Miesiąc temu "tafiłam" na panią Ewę K. która pracuje głównie na Szewskiej i nie zamienie jej na żadnego innego fryzjera. Jestem zachwycona tym co mam na głowie po wyjściu z salonu - za każdym razem. Pani Ewa z niezwykłą dokładnością "docina " każdy włosek tak że wsyzstko jest na swoim miejscu. Poza tym - zawsze miła obsługa na froncie - w salonach i przez telefon, zniżki dla studentów za okazaniem legitymacji, profesjonalna porada co do doboru kosmetyków Kerastese, i co ważne --- nie namawiają na siłę na ich kupno. Polecam w 100%
Sklep GO SPORT zlokalizowany w CH Warszawa Wileńska odwiedzam dosyć często, z racji miejsca zamieszkania - w niedalekiej odległości od centrum handlowego. Dziś odwiedziłem go tak jak setki razy wcześniej, jednakże ten GO SPORT nie należy do miejsc przychylnych potencjalnemu klientowi, o czym zresztą już nie raz zdążyłem się przekonać. Sam dziwię się sobie, czemu nadal odwiedzam to miejsce, ale w tym miejscu góre prawdopodobnie bierze nade mną moje umiłowanie do sportowych butów. Przechodząc do rzeczy... Jak zwykle na wejściu trzeba zostawić plecak w depozycie (!). Dziwny to zwyczaj w dzisiejszych czasach, ale na w tym GO SPORT-cie właśnie tak jest. Ochroniarz zawsze prosi nas o pozostawienie "ekwipunku" w kasie i pobranie numerka. Dziś jak wiele razy wcześniej natknąłem się na, gdzieniegdzie, ubrania pozrzucane z wieszaków i leżakujące na ziemi, podczas gdy obsługa zdaje się tego nie zauważać i najczęściej oddaje się rozmowom między sobą. Co ciekawe, akurat w tej placówce GO SPORT przymierzalnie dosyć często zamieniane są w magazyny - niejednokrotnie już raził mnie widok porozrywanych kartonów "stacjonujących" w dotychczasowej przymierzalni, od podłogi aż po sufit, które naszym oczom ukazują się tuż po odsłonięciu kotary. Towar sprzedawany w sklepie często leżakuje na półkach i wisi na wieszakach bez większego ładu i składu, nie zachęcając klientów do kupna. Tak robię też i ja, zazwyczaj poprzestając jedynie na obejrzeniu tego, co jest tam oferowane - atmosfera GO SPORT Wileńska w nijaki sposób zachęca mnie do pozostawienia tam swoich pieniędzy w zamian za cokolwiek, co mogę tam kupić.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.