Staram się unikać dużych supermarketów, ale szykując małą imprezę w weekend postanowiłam zaopatrzyć się tam w kilka produktów. Oczywiście w Carrefurze były tłumy klientów. Zarówno stoisko z mięsem jak i rybami było oblegane. Starałam się jak najszybciej dokonać zakupów. Miałam w planach zakup kilku produktów, a oczywiście skusiłam się na zakup wielu innych, niekoniecznie potrzebnych. Odwiedziłam również stoisko alkoholowe, w którym kupiłam Grzaniec Galicyjski. Mile zaskoczyła mnie cena tego wina, które w zwykłych sklepach kupowałam za około 18 zł, w Carrefurze kosztowało jedynie 13 zł.
Uważam, że Carrefour jest najlepiej zaopatrzonym sklepem spożywczym w Białej Podlaskiej. Szczególnie cenię sobie jego dział rybny. Można tam kupić wiele mrożonych lub wędzonych ryb. Jest tam również ogromny wybór owoców morza i innych smakołyków typu sałatki rybne.
Czynne były wszystkie stanowiska kasowe, dlatego obsługa klientów odbywała się w miarę sprawnie. Podczas płacenia kasjerka zapytała mnie czy posiadam kartę stałego klienta. Kiedy zaprzeczyłam kasjerka zaproponowała mi jej założenie. Rzadko bywam w Carrefurze, dlatego odmówiłam.
Sobotni wieczór w grupie znajomych spędziliśmy w pubie PRL. Bardzo lubię klimat tego lokalu, dlatego chętnie go odwiedzam. Wystrój PRL, jak sama nazwa wskazuje utrzymany jest w klimacie PRL-u. Całość wygląda bardzo sympatycznie i klimatycznie. Dodatkowym atutem lokalu jest grzane piwo, które według mnie jest najlepszym grzańcem w Białej Podlaskiej. Ciekawą pozycją w menu jest popcorn na ciepło za 5 zł. W lokalu leci przyjemna muzyka i można obejrzeć mecz na telewizorze. Obsługa jest bardzo sympatyczna i bardzo dba o dobrą atmosferę w pubie. Klienci są traktowani jak dobrzy kuple i kontakt z obsługą nabiera ciepłych stosunków.
Wszystko byłoby idealnie gdyby nie zapach w lokalu. Wprawdzie pracownicy starają się go zatuszować kadzidełkami, jednak nie da się całkiem wyelminować zapachu wilgoci. Lokal mieści się w piwnicy starej kamiennicy więc wilgoć jest czymś nieuniknionym.
Uważam, że w pizzerii Romie jest najlepsza pizza w mieście, dlatego kiedy padł pomysł zamówienia pizzy do pracy od razu zdecydowaliśmy się na wybór tego lokalu. Nie mieliśmy ulotki z menu pizzerii więc zupełnie polegaliśmy na obsługującym nas telefonicznie pracownikowi. Pracownica poleciła nam dwie bardzo smaczne pizze i zapytała jaki sos sobie życzymy. Oczywiście sos był gratis, więc za to również duży plus dla Romy. Dowóz na terenie miasta jest gratis i płaci się jedynie 1 zł za kartonowe opakowanie. Wszystko było by idealnie gdyby nie czas oczekiwania na realizację zamówienie. Na dostawcę czekaliśmy ponad 40 minut. Z pewnością nie była to wina korków, które w Białej Podlaskiej są rzadkością.
Po wyjściu z pubu niemal cała grupa moich znajomych poczuła głód. Zbliżała się godzina 1 w nocy, więc niektóre lokale gastronomiczne były już zamknięte. Nasz wybór padł na lokal Americkan Chicken, w którym oprócz kurczaka serwowane są różne dania typu fast food, między innymi rewelacyjne kebaby. Do wyboru są kebaby z mięsem drobiowym lub wołowym. Cena kebaba jest stosunkowo mała i za dosyć sporego kebaba płaci się jedynie 8 zł. Dodam, że kebab ten jest zwany małym, ale spokojnie mogą się nim najeść dwie osoby. Obsługujące tam pracownice mimo późne godziny nadal były sympatyczne i życzliwe wobec klientów. Z chęcią zgodziły się na moją prośbę podzielenia kebaba na dwie porcje.
Na dworcu byłam około 20 minut przed pociągiem. Aby uniknąć kolejek od razu udałam się do kasy biletowej i zakupiłam bilet. Kiedy stałam na peronie usłyszłam zapowiedź pociągu. Okazało się, że na stację ma wjechać opóźniony pociąg pośpieszny. Ja miałam zakupiony bilet na pociąg osobowy więc nie mogłam wsiąść do tego pociągu. Nie chciało mi się również czekać na kolejny pociąg, który jak to zwykle bywa na koleji również pewnie by się opóźnił. Postanowiłam działać szybko i pobiegłam do kasy. Zapytałam kasjerkę czy mogłabym dopłacić do pociągu pośpiesznego. Pracownica powiedziała mi, że niestety nie ma dopłat, ale może zrobić korektę na mój stary bilet i sprzedać m drugi. Pociąg już wjeżdżał na peron, więc kobieta błyskawicznie wydrukowała mi drugi bilet i nie musiałam nwet czekać na korektę poprzedniego. Byłam bardzo wdzięczna kasjerce za pomoc. Była to jedynie jej dobra wola, ponieważ nie musiała mi iść na rękę.
Moja ostatnia wizyta w Stokotce nie zasługiwałaby na dodanie obserwacji, gdyby nie pewna zaistniała sytuacja. Wraz z chłopakiem wybieraliśmy się na imprezę do znajomych. Nie chcieliśmy iść z pustymi rękoma więc postanowiliśmy zaopatrzeć się w jakiś alkohol. Akurat była promocja Perły Export, więc nasz wybór padł właśnie na to piwo. Przy kasie nie było zbyt dużej kolejki, więc nasz czas oczekiwania był niewielki. Kiedy nadeszła nasza kolej kasjerka poprosiła mnie o okazanie dowodu. Pełnoletność osiągnełam ładnych kilka lat temu, więc byłam nieco zszokowana. Spełniłam jednak prośbę kasjerki i okazałam jej dowód osobisty.
Owa sytuacja pokazała mi, że pracownicy Stokrotki dbają o to, aby alkohol nie trafił w ręce nieletnich. Bardzo się cieszę, że są tam przestrzegany odpowiednie procedury i przepisy.
Będąc na zakupach w centrum miasta przypomniałam sobie, że miałam zakupić wino na wieczór. Według mnie najlepszym winem na zimowe wieczory jest Grzaniec Galicyjski, dlatego poszukiwałam tego konkretnego wina. Aby je zakupić udałam się do sklepu Anka. Jest to niewielki sklep spożywczy znajdujący się nieopodal Placu Wolności, czyli w samym centrum Białej Podlaskiej. Oprócz podstawowych produktów spożywczych jest tam również dział alkoholowy. W sklepie była trzy osobowa kolejka, więc poczekałam chwilę na swoją kolej. W tym czasie obiegłam wzrokiem półki i niestety nie znalazłam poszukiwanego przeze mnie grzańca. Jednak postanowiłam jeszcze poczekać i zapytać o wino sprzedawczynię. Moje przypuszczenia sprawdziły się i wina nie było w sklepie. Sprzedawczyni zaproponowała mi inne grzane wina, ale podziękowałam jej za propozycję.
Niedziela mimo tego, że była mroźna idealnie nadawała się na spacer. W związku z tym wraz z grupą znajomych postanowiłam wyruszyć na spacer po żwirowni w Międzyrzecu Podlaskim. Przeszliśmy spory kawałek i trochę zmarzliśmy. Postanowiliśmy więc wstąpić do restauracji Zacisze na jakichś rozgrzewający napój. Kiedy byliśmy przed budynkiem mieliśmy obiekcje czy wejść do środka, ponieważ z restauracji dobiegała biesiadna muzyka i ze względu na ilość aut przed budynkiem, wydawało nam się, że trwa tam jakaś impreza zamknięta. Po naradzie postanowiliśmy wejść do środka i zorientować się czy lokal jest czynny. Impreza rzeczywiście trwała w najlepsze i były to chrzciny w gronie rodziny. Już mieliśmy się wycofać, gdy kelner powiedział, że lokal jest czynny i możemy zająć sobie stolik pod oknem. Czuliśmy się trochę jak intruzy, ponieważ zakłóciliśmy imprezę rodzinną. Było mi bardzo zimno więc postanowiłam zamówić gorącą czekoladę lub ewentualnie kawę. Przy barze okazało się, że nie ma ani czekolady ani kawy. Barman tłumaczył się tym, że lokal jest poza sezonem i nie ma wszystkich produktów. Wydaje mi się, że kawa jest tak podstawową pozycją w menu, że niedopuszczalny był jej brak. Okazało się, że jedynym ciepłym napojem jaki mogę zamówić jest herbata lub podgrzane piwo z sokiem. Zdecydowałam sie na grzane piwo, które mało przypominało prawdziwego grzańca. Mało tego, czekałam na nie około 10 minut i otrzymałam je dopiero po upomnieniu barmana przez mojego chłopaka.
Wybierałam się do koleżanki w odwiedziny. W związku z tym, że koleżanka mieszka na wsi poprosiła mnie o załatwienie małego sprawunku na mieście. Miałam za zadanie kupić worek do odkurzacza. W tym celu udałam się do sklepu Hermes,z atykułami gospodarstwa domowego. Kiedy weszłam do sklepu świecił on pustkami. I nie chodzi tylko o klientów, ale i pracowników. Powiedziałam głośno "Dzień dobry", i wówczas na sali sprzedaży pojawił się młody chłopak. Nie był to jednak sprzedaca. Zapytał mnie czego potrzebuje. Kiedy zapytałam go o worki poprosił, abym chwilę poczekała aż przyjdzie jego mama, która tu sprzedaje. Po tych słowach chłopak zaczął wołać swoją mamę, która po około 3 minutach wyszła z zaplecza. Okazało się, że w asortymencie sklepu akurat nie ma tych konkretnych worków, ale kobieta zaproponowała mi zakup worków uniwersalnych, które wystarczy tylko przyciąć i dopasować. Worki kupowałam nie dla siebie więc podziękowałam jej za propozycję. Na koniec mojej wizyty sprzedawczyni powiedziała mi, w którym sklepie mogę dostać takie worki.
Wybierałam się w odwiedziny do dziecka znajomych. Do zakupionego wcześniej prezentu postanowiłam dokupić jakieś śpioszki. Siostra podpowiedziała mi, że w Textillu są fajne ubranka z napisem "córeczka mamusi". Pomyślałam, że takie ubranko było by fajną niespodzianką więc udałam się do tego sklepu.
Sklep ma dosyć sporą powierzchnię i jest tam spory asortyment. Są tam ubrania zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Czasami można tam trafić na dobre gatunkowo rzeczy w atrakcyjnych cenach. Jeśli chodzi o ubranka dla dzieci to ich wybór jest naprawdę spory. Ubranka ułożone są według rozmiarów, dzięki temu zakupy są znacznie prostsze i szybsze. Bez problemu znalazłam śpioszki z napisem. Jednak nie mogłam zdecydować się na ich rozmiar. Podeszła do mnie jedna z pracownic i zapytała czy może mi pomóc. Swoim pytaniem trafiła w samo sedno, więc zapytałam ją jaki rozmiar ubranka byłby odpowiedni na miesięczne dziecko. Pracownica poradziła mi, abym wzięła rozmiar 72 ponieważ lepiej jak ubranko poczeka aż maleństwo dorośnie niż okaże się, że od razu jest za małe. Był to strzał w dziesiątkę!
Niedawno zakupiłam kuchenkę z piekarnikiem firmy Amica. Nie mineły dwa miesiące kiedy z kuchenką pojawił się problem. Kiedy otwierałam piekarnik wysuneła się wewnętrzna szyba. Na szczęście szkło nie pobiło się, ale plastikowe umocowania pękły. Kuchenka była jeszcze na gwarancji więc postanowiłam zadzwonić do serwizu i poprosić o pomoc. Kiedy dodzwoniłam się na infolinię zgłosiła się konsultantka, która stwierdziła, że gwarancja nie obejmuje zaistniałej sytuacji ponieważ było to uszkodzenie mechaniczne.Przyznam, że trochę mnie to zdenerwowało ponieważ kuchenka była prawie nowa, a według mnie plastikowe umocowania są kiepskim pomysłem ze strony producenta. To stało się podczas otwierania piekarnika a nie stukania w niego czy innego urazu. W końcu pracownica dała się przekonać i powiedziała, że robi to tylko ze względu na krótki czas użytkowania sprzętu.
Po około dwóch tygodniach od zgłoszenia przeze mnie usterki, dotarły do mnie dwa plastikowe elementy, które wcześniej pękły. Założyłam je bez problemu, tylko zastanawiam się ile wytrzyma ten cienki plastik pod naporem ciężkiego szkła.
W dobie aparatów cyfrowych bardzo rzadko wywołuje zdjęcia. Postanowiłam jednak się zebrać i z wielu folderów w komputerze wybrałam kilkadziesiąt zdjęć, które postanowiłam wywołać. Posiadam kartę stałego klienta w zakładzie fotograficznym Fuji Film, dlatego nawet nie rozważałam innych opcji co do miejsca wywołania zdjęć.
Kiedy weszłam do zakładu zajęty był jeden z dwóch komputerów.Stał przy nim starszy mężczyzna a pracownica pomagała mu obsługiwać sprzęt. Uważam, że taka pomoc jest bardzo przydatna szczególnie gdy po raz pierwszy używa się automatu.
Kiedy wybrałam zdjęcia i z wydrukowanym paragonem podeszłam do kasy, powitała mnie młoda pracownica. Powiedziała, że moje zdjęcia będą gotowe około godziny 15. Bardzo zależało mi na czasie więc zapytałam ją czy nie udałoby się przygotować mojego zamówienia nieco wcześniej na przykład na godzinę 14. Pracownica pozytywnie rozpatrzyła moją prośbę i zdjęcia miałam gotowe wcześniej.
Doładowywałam telefon mamie. Na telefon mamy przyszedł sms z infomracją o promocji, w ktorej było napisane że po doładowaniu kwotą 50 zł przysługuje 120 darmowych minut do Orange. W związku z tym doładowałam jej telefon i wysłałam sms na podany numer, aby włączyć promocję. Po chwili otrzymałam sms, że usługa zostanie włączone po doładowaniu telefonu. Jednym słowem należało wyslać tego sms, a dopiero później doładować telefon. Niestety z sms informacyjnego, który wcześniej otrzymałam nie wynikało to jednoznacznie. Poczułam się oszukana przez Orange, ponieważ specjalnie piszą niejasne komunikaty, aby wprowadzić klienta w błąd. Gdyby był to mój telefon zapewne już bym odpouściła, ale w związku z tym że doładowywałam telefon mamie postanowiłam spróbować naprawić swój błąd. W tym celu zadwoniłam do biura obsługi klienta w Orange. Przedstawiłam pracownikowi na czym polega mój problem. Konsultant był bardzo życzliwy i uprzejmy. Zgodził się ze mną, że sms z informacją o promocji jest nieco "zakręcony". Powiedział mi, że w ramach wyjątku dokona zmiany w systemie i otrzymam owe 120 darmowych minut. Byłam mu bardzo wdzięczna za tą pomoc. Owa historia pokazała mi, że można jeszcze trafić na pracowników stawiających dobro klienta na pierwszym miejscu.
"Nasze Apteki", to apteka całodobowa mieszcząca się w C. H. SAS. Posiadam kartę stałego klienta w tej aptece dlatego często korzystam z jej usług. Tak było i tym razem. Kiedy weszłam do apteki okazało się, że przy trzech stanowiskach obsługi klienta ustawiły się spore kolejki. Wybrałam najkrótszą z nich i uzbroiłam się w cierpliwość. Po chwili zostałam obsłużona przez młodego farmaceutę. Pracownik był bardzo uprzejmy i życzliwy. Kiedy poprosiłam go o pomoc w wyborze jakiegoś zestawu witamin na wzmocnienie, zaproponował mi magnes w tabletkach, który był w promocyjnej cenie. Zostałam obsłużona sprawnie i profesjonalne. Polecam tą aptekę wszystkim, którzy potrzebują fachowej porady w wyborze leków kupowanych bez recepty.
Na wizytę w studiu Emka umówiłam sie z kilkudniowym wyprzedzeniem. Salon w soboty jest czynny do godziny 14. Zdziwiło mnie, że zostałam umówiona właśnie na tą godzinę. W Emce pojawiłam się około 20 minut wcześniej. Zaraz po wejściu zostałam powitana przez mężczyznę pracującego w recepcji. Po chwili pracownik zaproponował mi coś do picia. Miałam czekać tylko chwilę więc podziękowałam mu za propozycję. Punktualnie o godzinie 14 pani Katarzyna, właścicielka studia zaprosiła mnie na fotel fryzjerski. Przed rozpoczęciem strzyżenia i modelowania zapytała mnie czy mam jakieś szczególne oczekiwania. O moich włosach rozmawiałyśmy około 10 minut. Fryzjerka była bardzo kompetnetna i służyła mi radą. Oprócz dobory fryzury poradziłam mi zmianę koloru włosów. Przez cały czas mojej wizyty rozmawiałyśmy. Fryzjerka okazała się bardzo kontaktową i sympatyczną osobą. Otrzymałam od niej wiele cennych wskazówek na temat układania i pielęgnacji moich włosów. Oczywiście końcowy efekt był rewelacyjny i wychodząc z salonu byłam bardzo zadowolona. Z pewnością będę wracała do tego zakładu.
Oprócz usług fryzjerskich w studiu Emka jest również kosmetyczka, solarium oraz gabinet masażu. Podczas płacenia w recepcji, otrzymałam kupon rabatowy na zabiegi masażu.
Chciałabym podzielić się z wami swoimi wrażeniami ze swojej obecności na imprezie w Skali. Przede wszystkim chciałabym pochwalić obsługę, która naprawdę stanęła na wysokości zadania. Kelnerzy bardzo sprawnie obsługiwali gości. Oprócz dobrej organizacji w podawaniu ciepłych dań, na pochwałę zasługuje również utrzymywanie czystości na stołach. W ciągu imprezy nakrycia na stołach były zmieniane co najmniej trzy razy. Obsługa była bardzo życzliwa, kiedy poprosiłam o białe wino pojawiło się ono błyskawicznie.
Jeśli chodzi o jedzenie to określiłabym je jako smaczne, jednak bez wielkich fajerwerków. Dania ciepłe były podawane bardzo często i być może dlatego nie miałam ochoty na spróbowanie przekąsek znajdujących się na stołach. Bardzo podobał mi się szwedzki stół z ciastem. Ciasta były po porcjowane i elegancko ułożone w piramidkę.
Oczywiście w lokalu było schludnie i czysto. Nie mam najmniejszych zastrzeżeń co do organizacji imprezy, w której miałam przyjemność uczestniczyć.
Od dłuższego czasu miałam ochotę spróbować prawdziwego sushi. W związku z tym przy okazji pobytu w Lublinie postanowiłam odwiedzić prawdziwą japońską restaurację i skosztować tamtejszych specjałów. Lokal ma dość sympatyczny wystrój, oczywiście utrzymany w stylu kultury japońskiej. Na górze znajduje się bar natomiast na niższym poziomie część restauracyjna. Zaraz po wybraniu przez nas stolika pojawiła się kelnerka. Przeglądając menu nie mieliśmy zielonego pojęcia co zamówić. Wszystkie nazwy dań były dla nas enigmatyczne. Kiedy kelnerka pojawiła się ponownie poprosiliśmy ją o pomoc w dokonaniu wyboru. Kelnerka poradziła nam wzięcie jakiegoś zestawu, aby popróbować różnych rodzajów sushi. Przystaliśmy na jej propozycję zarówno pod względem jedzenia jak i picia. Do picia zamówiliśmy wyśmienity napój algowy, również z polecenia kelnerki.
Nasze zamówienie pojawiło się na stoliku po upływie około 10 minut. Kelnerka zapytała nas czy chcemy otrzymać krótką instrukcję co do sposobu jedzenia. Przystaliśmy na ten ratunek. Kelnerka wytłumaczyła nam w jakiej kolejności jej sushi i pokazała nam jak prawidłowo używać pałeczek. Jedzenie było rewelacyjne i oczywiście zakochałam się w sushi.
Z pewnością chętnie będę wracała do tego lokalu. Na moją decyzję wpłynęła zarówno rewelacyjna obsługa jak i smaczne jedzenie.
Szykowałam niespodziankową imprezę urodzinową swojemu chłopakowi. Chciałam zorganizować spotaknie w jakimś pubie i mój wybór padł na lokal Tifosi w Lublinie. Wybrałam ten konkretny lokal ze względu na jego sportowy charakter i na możliwość oglądania meczów FC Barcelony na wielkim telebimie. W internecie znalazłam stronę tego lokalu i postanowiłam wcześniej zarezerować stolik na sobotni wieczór. Miłym zaskoczeniem było to, że rezerwacja była bezplatna. Pracownica zaproponowała mi wynajęcie loży dla VIPów, która kosztowała 100 zł, jednak ja zdecydowałam się a darmową opcję rezerwacji kilku stolików.
Wystrój lokalu przypominał mi bardziej zwykłą pizzerię niż ekskulzywny lokal sportowy, który reklamował się w internecie. Jedynym ciekawym elementem była podświetlana makieta stadionu w Camp Nou znajdująca się przy szatni.
Kolejnym rozczarowaniem było nie wyświetlenie meczu Barcelony. Tutaj również była pewna sprzeczność z informacją ze strony internetrowej. Na stronie wyraźnie było napisane, że 12.02 będzie transmisja meczu na żywo.
Jednak największy minus dla lokalu, a właściwie pracowników należy się za brak reakcji na zachowanie niektórych klientów. Niedaleko naszego stolika siedziało dwóch osobników pozbawionych szyi odzianych w dresy. W pewnym momencie postanowili rozruszać imprezę tłukąc puste kufle po piwie. Pracownicy chyba bali się zwrócić uwagę tym klientom. Wcale im się nie dziwię, ale to znak żeby zatrudnić w lokalu ochronę.
Kolejny minus dla Tifosi to toaleta, która na cały lokal była tylko jednak i trzeba było wykazać się nie lada cierpliwością, aby z niej skorzystać.
Na pub Kwadrat trafiłam zupełnie przypadkiem. Po wyjściu z baru piłkarskiego mieliśmy ochotę pójść do jakiegoś klimatycznego pubu i posiedzieć przy piwie. Naszą uwagę przykuł pub Kwadrat. Postanowiliśmy wejść do środka i sprawdzić czy są wolne miejsca. W lokalu był wolny jeden stolik, jakby specjalnie czekał na nas. W tle leciała przyjemna rockowa muzyka. Cena piwa nie była zbyt wygórowana i piwo z nalewaka kosztowało 6 zł. Obsługa w lokalu była dosyć sympatyczna i uprzejma. Mieliśmy ochotę zagrać w karty więc zapytaliśmy barmana czy nie ma przypadkiem kart do gry. Okazało się, że karty są i otrzymaliśmy do swojej dyspozycji dwie talie.
Wystrój lokalu był dosyć ciekawy. Na suficie była umocowana cała masa różnych przedmiotów. Owa graciarnia miała jednak swój urok i całość wyglądała dosyć oryginalnie.
Wybraliśmy się na niedzielną wycieczkę do Kazimierza Wielkiego. Wyruszyliśmy praktycznie bez śniadania dlatego popołudniu byliśmy bardzo głodni. Kolega polecił nam restaurację pod Lublinem "Bida". Kiedy wysiedliśmy z samochodu od razu dało się słyszeć biesiadną muzykę dobiegającą z wnętrza lokalu. "Bida" zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz przypomina góralską karczmę. Lokal składa się z dwóch sal. Na jednej z nich znajduje się bar, natomiast na drugiej ogromny grill, na którym przyżądzane są potrawy. Menu w lokalu jest dosyć bogate. Ja zdecydowałam się na Gorąco piramidkę, czyli szpinak, sałatka grecka, kaszanka, smażony boczek i jajko sadzone. Jeśli chodzi o ceny to są naprawdę przystępne. Za swoje zamówienie zapłaciłam jedynie 18 zł. Kiedy kelnerka przyniosła nasze dania zaniemówiliśmy. Porcje były tak ogromne, że jednym daniem najadłyby się trzy osoby. Uważam, że takie porcje są marnotrawstwem jedzenia. Zostawiłam ponad połowę swojego dania. Reszta zapewne wylądowała w śmietniku. Muszę jednak pochwalić smak jedzenia, bowiem było wyśmienite.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.