Sklep „Piotr i Paweł” w mojej okolicy został otwarty niedawno i z racji pustych półek w lodówce postanowiłem tam właśnie zrobić zakupy spożywcze na najbliższy tydzień. Supermarket, usytuowany w małej galerii handlowej, jest właściwie niewidoczny z ulicy. Dlatego też miłym i przydatnym dodatkiem jest sporej wielkości plansza reklamowa wskazująca gdzie znajduje się wspomniany sklep. Trzeba przyznać, że wygląd marketu sprawia bardzo dobre wrażenie – wszystko jest nowe, czyste a towary na półkach poustawiano tak równo, że chyba ktoś korzystał w tym celu z linijki. Asortyment jest bogaty, alejki z poszczególnymi rodzajami towarów dobrze oznaczone, a pod każdym z towarów umieszczona została czytelna karteczka z ceną. Przechodząc do cen, to ich poziom jest ogólnie mówiąc mało satysfakcjonujący. Wszystkie produkty, które mnie interesowały ( m.in. wędliny, nabiał, pieczywo ) były droższe niż w konkurencyjnych sklepach. Słów kilka poświęcić należy obsłudze. Kilku pracowników obecnych było na sali sprzedaży ( wszyscy schludnie ubrani ), a jedna z Pań poproszona o wskazanie mi działu, w którym znajdę herbatę zrobiła to bardzo chętnie i co najważniejsze skutecznie. Obsługa w kasie również przebiegła bez zastrzeżeń, Pani była sympatyczna, zaproponowała nawet wyrobienie karty rabatowej. Skanowanie produktów i wstukiwanie kodów nie szło jej jeszcze zbyt wprawnie, ale nie można uznać tego za problem – sklep otwarto dopiero 2 dni temu i każdy musi wdrożyć się w swoje obowiązki. Podsumowując – sklep robi dobre wrażenie, jest czysto, wystrój wręcz elegancki. Obsługa jest sympatyczna, ale niestety ceny trochę zbyt wysokie ( karta rabatowa trochę to rekompensuje ).
Wieczorny powrót z wyjazdu za miasto, kwietniowy(!)upał i zmęczenie zaowocowały nagłym wzrostem apetytu u mnie i moich towarzyszy podróży. KFC na Modlińskiej było najbliżej, więc tam skierowaliśmy swoje kroki. Pierwsze wrażenie – przyjemny chłód w środku, na szczęście nikt nie oszczędzał na klimatyzacji. Obsługa sympatyczna ( dzień dobry, do widzenia, uśmiech na twarzy ) i ubrana zgodnie z dress codem firmy ( czerwony t-shirt + granatowe spodnie ). Jak przystało na fast food na zamówienie nie musieliśmy czekać zbyt długo i już po chwili zasiedliśmy do jedzenia przy czystym stole. Niestety czar prysł, gdy tylko sięgnąłem do kubełka po udko kurczaka. Już na pierwszy rzut oka nie sprawiał on dobrego wrażenia – panierka była jakby przypalona i strasznie się kruszyła. Po pierwszym kęsie nie było wcale lepiej, mięso było po prostu niesmaczne. Na osłodę dodam, że przynajmniej w przypadku frytek obsługa kuchni stanęła na wysokości zadania. Myśląc o mojej sobotniej wizycie w KFC nasuwa mi się na myśl stare powiedzenie – „nigdy nie oceniaj książki po okładce”. Jak ulał pasuje ono do tej restauracji. Z zewnątrz jest super – czysto, wydajna klimatyzacja i miła obsługa przy kasie. Z kolei jakość jedzenia, czyli to co najważniejsze, w żaden sposób nie spełniła moich ( ani znajomych ) oczekiwań. Być może był to wypadek przy pracy kucharza i wizytę należałoby powtórzyć, ale przy następnej okazji dwa razy się zastanowię, zanim znowu podjadę tam na jedzenie.
Znajomi zaprosili mnie na niedzielny obiad do pizzerii Dominium na Ursynowie. Jako że dawno nie jadłem pizzy z chęcią przystałem na tę propozycję. Lokal usytuowany jest na parterze bloku mieszkalnego i jest doskonale widoczny z daleka, więc nikt nie powinien mieć problemów z trafieniem. Po przekroczeniu progu powitał nas młody Pan kelner ( ubrany w białą koszulę i spodnie od garnituru – całkiem schludnie ) i zaproponował zajęcie miejsc. Menu jest dosyć bogate i obfituje w różnego rodzaju pizze, ale również zupy, sałatki i dania mięsne. Jednym słowem każdy znajdzie coś dla siebie. Po złożeniu zamówienia ( tutaj Pan kelner mógł wykazać trochę więcej zaangażowania - bez słowa przyjął nasze zamówienia i po prostu sobie poszedł ) miałem okazję rozejrzeć się po lokalu. Wystrój nie powala ( straszny misz-masz, kolorowe ściany a na nich obrazki postaci z mitologii ), ale przynajmniej było czysto. Na dania nie musieliśmy czekać zbyt długo, a ich jakość stała naprawdę na wysokim poziomie. Muszę przyznać, że dawno nie jadłem tak dobrej pizzy ( moje zdanie podzielili również moi znajomi ) – była odpowiednio wypieczona, składniki idealnie dobrane. Była to moja pierwsza wizyta w lokalu sieci Dominium i myślę, że nie ostatnia. Serwowana tam pizza jest wyśmienita i na głowę bije pewną znaną amerykańską sieć pizzerii ( dotyczy to również poziomu cen ). Pewien niedosyt pozostawia jakość obsługi. Kilka słów wypowiedzianych przez kelnera ( dzień dobry, do widzenia, czy mogę przyjąć zamówienie? ) to jednak trochę za mało, oczekiwałbym większego zaangażowania.
Do GAP-a w Arkadii udałem się w celu zakupu pary jeansów. Pierwsze wrażenie ( porządek na półkach, dużo miejsca pomiędzy regałami i wieszakami ) było jak najbardziej korzystne, aczkolwiek wraz z upływem czasu znajdowałem coraz to nowe powody do narzekania. Przede wszystkim obsługa sklepu była mało aktywna i nie interesowała się klientami. Choć pracownicy byli obecni na sali to żaden z nich nie pofatygował się z pomocą, gdy przez ok. 5 min. przeszukiwałem stos spodni w poszukiwaniu pożądanego rozmiaru. Kolejnym zauważonym przeze mnie minusem była stanowczo zbyt głośna muzyka nadawana przez sklepowy radiowęzeł, co sprawiało, że miałem ochotę jak najszybciej zakończyć robienie zakupów w tym sklepie. Negatywnie zaskoczył mnie również poziom czystości panujący w przymierzalni – na podłodze widoczne były kłębki kurzu, co sugeruje, że od dawna nikt tam nie sprzątał. Wydawać by się mogło, że sklep niczym pozytywnym mnie nie zaskoczył. W rzeczywistości nie było aż tak źle. Pozytywne wrażenie wywarł na mnie bogaty asortyment spodni jeansowych w różnych kolorach i fasonach. Pomijając resztę pracowników dobrze zaprezentowała się kasjerka – sympatyczna, uśmiechnięta i schludnie ubrana ( strój z asortymentu sklepowego – sweter + jeansy ). Podsumowując, sklep GAP budzi we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony asortyment i wystrój sklepu zdają się spełniać wszelkie oczekiwania. Niestety brud w przymierzalni, ogłuszającą muzykę oraz ospałą załogę trudno zaakceptować.
Do restauracji „Bałkański Kocioł” udałem się z rodziną na sobotni obiad. Restauracja położona jest w lokalu usługowym w bloku, w pobliżu metra Stokłosy. Wnętrze lokalu urządzone jest dosyć skromnie, żeby nie powiedzieć ascetycznie ( jest to cecha kultury bałkańskiej i w tym przypadku nie stanowi to problemu ). Nieliczne ozdoby stanowią dywany wiszące na ścianach oraz kolorowe poduszki na ławach wokół stołów. W dniu mojej wizyty w lokalu było czysto, dotyczy to również toalety. Obsługa lokalu sprawia pozytywne wrażenie – jak tylko weszliśmy do środka powitał nas sympatyczny kelner ( jego strój bez zastrzeżeń – ciemna koszula i spodnie, kolorowy fartuch ) i zaproponował zajęcie miejsc. Kelner zagadnięty o szczegóły niektórych pozycji w menu wykazał się fachowością i szczegółowo objaśnił obcobrzmiące nazwy potraw. Zdecydowałem się spróbować zupy z kasztanów oraz grillowanych kotlecików nadziewanych boczkiem i serem. Na jedzenie nie musieliśmy czekać zbyt długo, a w między czasie kelner podał nam czekadełko – chleb oraz pastę paprykową ( całkiem smaczna ). Muszę przyznać, że wybrane potrawy mnie nie zawiodły – porcje były wystarczająco duże, a krem z kasztanów wprost przepyszny ( polecam spróbować ). Moi współtowarzysze również byli zadowoleni ze swoich potraw. Przyznaję, że Bałkański Kocioł wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Restauracja jest kameralna, obsługa miła a jedzenie bardzo dobre.
Do Marcpola na Bacewiczówny wpadłem po małe zakupy ( zabrakło mi płatków śniadaniowych, sera żółtego i paru innych drobiazgów ). Jeśli ktoś jest tam częstym gościem, to zapewne wie, że największym problemem tej placówki jest mała liczba miejsc parkingowych dla klientów. Tym razem do sklepu udałem się na piechotę, więc ominęła mnie wątpliwa przyjemność poszukiwania wolnej przestrzeni parkingowej. Pierwszym, co zwróciło moją uwagę, był bałagan panujący przed wejściem do sklepu. Na chodniku leżały niedopałki papierosów oraz inne papiery, co wyglądało co najmniej nieestetycznie. Na szczęście moje dalsze obcowanie z Marcpolem przebiegło już bez zakłóceń. Wewnątrz sklepu było bardzo czysto, na podłodze nie leżały resztki kartonów czy folii, które często można spotkać w podobnych marketach. Przechodząc przez poszczególne działy w poszukiwaniu upatrzonych produktów zauważyłem, że na półkach panował porządek, a pod każdym z towarów umieszczona była karteczka z ceną. Spory plus należy się również za jakość obsługi. Kilku pracowników było obecnych na hali sprzedaży ( wszyscy ubrani w czerwone bluzy z polaru ), a jedna z Pań poproszona przeze mnie o wskazanie mi działu z płatkami śniadaniowymi zrobiła to bez ociągania. Na koniec pozostaje mi ocenić poziom obsługi przy kasie. Tutaj również nie mam zastrzeżeń. Czas oczekiwania w kolejce był dosyć krótki ( ok. 3 min. ), a schludnie ubrana kasjerka sprawnie mnie obsłużyła. Podsumowując, Marcpol na Bacewiczówny sprawia dobre wrażenie. Na pewno należałoby popracować nad czystością na zewnątrz sklepu. Jeśli zaś chodzi o ilość miejsc parkingowych, to zarządca sklepu ma tu małe pole do popisu ( brak miejsca na rozbudowę parkingu ).
Byłem ze znajomymi na mieście i zgłodnieliśmy. Czasu było niewiele, więc zdecydowaliśmy się pójść do najbliższego fast fooda, którym okazało się być KFC na Krakowskim Przedmieściu. Czerwono-białe logo sieci widoczne jest z daleka, więc problemów z identyfikacją lokalu raczej nie powinno być. Problem stanowić może natomiast kilka schodków przed wejściem – osoba poruszająca się na wózku raczej nie pokona ich samodzielnie, a podjazdu brakuje. Jak dla mnie jest to spory minus. Kiedy już uda nam się dostać do środka napotkamy na standardowy wystrój dla sieci KFC, najważniejsze że stolik przy którym siedzieliśmy i jego najbliższa okolica były czyste. Oczekiwanie w kolejce do kasy było bardzo krótkie ( czynne 2 kasy ) i już po chwili można było składać zamówienie. Pani obsługująca kasę było dosyć sympatyczna i uśmiechnięta ( ubiór schludny – czerwony t-shirt z logo firmy ), sprawnie przyjęła i zrealizowała zamówienie. Specjalnych zastrzeżeń nie mam co do jakości samego jedzenia ( zestaw B-smart ze strpisami ), które było ciepłe i w miarę smaczne. Nawet frytki, które często są przypalone i przesolone tym razem były w porządku. Po skończonym posiłku nie było problemu z opróżnieniem zawartości tacy – kosz na śmieci nie był przepełniony. Moich oczekiwań nie spełniła natomiast toaleta – suszarka do rąk była nieczynna, więc w celu wytarcia dłoni musiałem czekać w kolejce do kabiny, aby skorzystać z papieru toaletowego. Niby jest to drobiazg, ale dosyć drażniący. Podsumowując – wizyta w KFC wypadła poprawnie. Podstawowy cel, czyli szybkie napełnienie żołądka gorącym posiłkiem został spełniony.
Raz na jakiś czas staramy się wyskoczyć z rodziną na obiad poza domem. Tym razem wybór padł na restaurację Galeon zlokalizowaną na ul. Huculskiej. Z zewnątrz lokal sprawia przeciętne wrażenie, a dodatkowym minusem jest mały parking dla klientów ( zmieszczą się na nim max. 4 samochody ). Reszta zmotoryzowanych klientów zmuszona jest parkować na ulicy ( na szczęście w niedzielne popołudnie nie brakowało tam miejsc ). Pierwsze wrażenie jest zatem przeciętne, ale restauracja zdecydowanie nadrabia w kwestii jakości obsługi. Pracownicy są bardzo uprzejmi i pomocni. Kelner, który nas obsługiwał był naprawdę bardzo sympatyczny i uśmiechnięty, a o daniach które nam polecał opowiadał z prawdziwą pasją ( rzadkość! ). Jego ubiór ( czarna koszula, długie spodnie w tym samym kolorze i czerwony fartuch ) również nie budził zastrzeżeń. Jakość dań także w porządku – zamówiłem na początek żurek, a jako danie główne karkówkę z grilla z opiekanymi ziemniakami. Ceny na przyzwoitym poziomie, a wielkość dań jak dla mnie wystarczająca. Tyle o samym jedzeniu i jakości obsługi. W kwestii wystroju lokalu mam wrażenie, że jest on zbyt przeładowany. Właściciel chciał pewnie, żeby knajpa przypominała portową tawernę. Owszem elementów związanych z morzem i piratami nie brakuje, ale jak dla mnie jest ich zbyt dużo ( wiszą w praktycznie każdym miejscu ). Na plus mogę zaliczyć to, że zarówno stolik i jak i jego najbliższa okolica były czyste, a muzyka w lokalu niezbyt natarczywa. Na sam koniec, przed zapłaceniem rachunku udałem się do toalety – czysto, nie brakowało mydła, ani ręczników do wycierania rąk. Podsumowując jestem zadowolony z obiadu w Galeonie – jakość obsługi i dań nie dają powodów do narzekania. Pewne wątpliwości budzić może wystrój lokalu, ale przecież nie to, a właśnie poziom obsługi i dań świadczą o wartości restauracji.
Za oknem coraz cieplej i nadszedł najwyższy czas na wymianę opon w samochodzie firmowym. Jak co roku moja firma postanowiła skorzystać z usług zakładu Budgum, tak więc zaklepałem sobie wolny termin i w sobotę przed godz. 12 skierowałem się na ul. Szyszkową w rejonie lotniska Okęcie. Budgum zmienił ostatnio lokalizację. Byłem więc bardzo ciekaw jakie wrażenie sprawi na mnie ich nowy warsztat. Muszę stwierdzić, że się nie rozczarowałem. Dojazd do serwisu jest bardzo dobrze oznaczony ( duże plansze reklamowe przy ulicy ) i nie sposób nie trafić. Przed budynkiem znajduje się parę miejsc parkingowych, więc nie trzeba zostawiać auta gdzie popadnie. Obsługa również jest bardzo fachowa – jak tylko wszedłem do budynku, schludny, miły ( i jak się później okazało kompetentny ) pracownik zaoferował mi swoją pomoc. Sympatycznym akcentem było również to, że Pan odebrał ode mnie kluczyki ( nie musiałem sam wjeżdżać na podnośnik ) i zaprosił do poczekalni ( 3 kanapy, automat z kawą i wodą, kącik z prasą i telewizor – bardzo schludnie, komfortowo i czysto ). Nie minęło nawet 5 min., a przez szybę w poczekalni zauważyłem, że mój samochód wjechał na podnośnik, a po następnych 15 minutach wyjechał obuty w komplet letnich opon. Podsumowując – Budgum mnie nie rozczarował. Obsługa jest sprawna ( wymiana kompletu opon w 15 min. to jak dla mnie przyzwoity wynik ), kompetentna ( jak na mój gust opony zostały założone i wyważone poprawnie, nie schodzi z nich powietrze, samochód nie wpada w drgania ). Warunki lokalowe są więcej niż przyzwoite – można w spokoju posiedzieć na kanapie, napić się kawy i pooglądać TV w oczekiwaniu na zmianę kół. Jedynym minusem był jak dla mnie brak wywieszonego cennika – w moim przypadku nie było to aż tak krytyczne ( płatnikiem jest mój pracodawca ), ale gdybym przyjechał tam swoim prywatnym samochodem możliwość sprawdzenia cen byłaby jak najbardziej pożądana. Pomijając ten mały minus wystawiam Budgumowi pozytywną opinię.
Wczoraj dostałem info z ich sklepu online o zrealizowaniu zamówienia i dzisiaj po południu poszedłem je odebrać. Po wejściu do galerii handlowej w której znajduje sklep Komputronika zauważyłem miły akcent. Na posadzce znajdowały się znaki wskazujące drogę do salonu Komputronika – drobiazg, ale niezwykle przydatny, bo bez niego znalezienie sklepu zajęło by mi pewnie więcej czasu ( nie bywam zbyt często w tej galerii i niezbyt dokładnie kojarzę układ sklepów ). Sam salon urządzony typowo dla Komputronika, nad wejściem jaskrawo-niebieskie podświetlone logo, w środku po obu stronach przeszklone gabloty ze sprzętem a w głębi po lewej stroni dwa punkty obsługi klienta. Nie ma się do czego przyczepić, w sklepie było czysto. Tego dnia w sklepie było dwóch pracowników, obaj sympatyczni i kulturalni, ubrani również schludnie w błękitnie koszule z logiem firmy oraz plakietki z imieniem i nazwiskiem. Po wejściu do sklepu jeden z pracowników od razu się mną zainteresował i zaproponował zajęcie miejsca przy biurku. Obsługa przebiegła szybko, zapłaciłem kartą, dostałem swój program antywirusowy oraz fakturę i opuściłem sklep. Podsumowując – sklep sprawia porządne wrażenie, obsługa jest miła i kompetentna. Więcej do szczęścia tak naprawdę nie potrzeba
Na dniach kończy mi się licencja na program antywirusowy, a ponieważ nie chcę jej przedłużać postanowiłem kupić nowy. Zdecydowałem się skorzystać ze sklepu online Komputronika, ponieważ punkt odbioru osobistego mają w pobliżu mojego domu, a program którego poszukiwałem oferowali w całkiem niezłej cenie. Strona www sklepu jest zaprojektowana dosyć przejrzyście, produkty z oferty są logicznie pogrupowane i ( z tego co widziałem ) nie powinno być problemy ze znalezieniem tam rzeczy typowych. Ja ( bardziej z lenistwa ) skorzystałem z umieszczonej na stronie wyszukiwarki i znalazłem interesującego mnie antywirusa. Opis produktu umieszczony na stronie jest w miarę kompletny, znajdują się tam również wymagania techniczne oraz co istotne informacja o dostępności produktu. Wystarczyło więc tylko zamówić – bez trudu dodałem produkt do koszyka, zalogowałem się i po wybraniu formy płatności i miejsca odbioru złożyłem zamówienie. Na moją skrzynkę mailową przysłano potwierdzenie złożenia zamówienia, jego numer oraz nazwisko i telefon kontaktowy do osoby, która była odpowiedzialna za jego realizację. Generalnie wszystko przebiegło sprawnie i bez kłopotów, a po ok. 4h od złożenia zamówienia poinformowano mnie o możliwości jego odbioru.
Do Pizzy Hut przy Al. KEN wpadłem na szybki obiad. Jak zwykle po wejściu do środka Pani z obsługi przywitała mnie, odprowadziła do stolika, podała menu i poinformowała, że za parę chwil inny z pracowników przyjmie ode mnie zamówienie. Szybko zdecydowałem się na ofertę lunchową ( wybrałem małą pizzę + zupę pomidorową oraz napój ) i faktycznie po paru chwil dosyć sympatyczna, schludnie ubrana kelnerka przyjęła zamówienie. Oczekując na jedzenie miałem chwilę aby dokładniej przyjrzeć się miejscu obsługi. Trzeba przyznać, że w lokalu ( jak zwykle z resztą ) było czysto. Po kilku minutach od złożenia zamówienia dostałem najpierw napój, później zupę a na koniec pizzę, czyli kolejność była prawidłowa. Nie mam zastrzeżeń do jakości jedzenia – pizza oraz zupa były ciepłe i smaczne, a napój gazowany taki jak powinien. Szybko uporałem się z jedzeniem i równie szybko chciałem zapłacić rachunek, ponieważ miałem mało czasu. Niestety nie okazało się to takie proste, kelnerka obsługująca mój stolik przepadła gdzieś na długie minuty. Rozumiem, że kelner nie może cały czas stać przy stoliku, ale co 2-3 min. powinien przejść się po sali i zobaczyć czy wszystko jest w porządku. Na szczęście Pani w końcu się pojawiła, zaproponowała mi deser ( nie skorzystałem ) a na końcu zapłaciłem rachunek. Podsumowując, wizyta w pizza hut wypadła poprawnie, bez specjalnych zastrzeżeń
Do salonu optycznego Vision Express udałem się w celu zakupienia dodatkowej pary okularów. Do dokonania zakupów w tej konkretnej sieci zachęciła mnie reklamowana ostatnio dosyć mocno
50-procentowa zniżka na oprawki. Trzeba przyznać, że wizualnie salon sprawia bardzo dobre wrażenie. Jest dużo przestrzeni i światła, a także luster co idealnie sprzyja mierzeniu oprawek. Plus należy się również za ich logiczne pogrupowanie – oddzielnie mamy oprawki dla dzieci, mężczyzn, kobiet i o ile się nie mylę nastolatków, więc nie ma szans żeby się pomylić. Dodam również, że w dniu mojej wizyty w salonie było czysto. Bardzo pozytywnie oceniam również jakość obsługi. Jak tylko zacząłem przymierzać kolejne oprawki to obok mnie pojawiła się sympatyczna i schludnie ubrana Pani, która zaproponowała mi swoją pomoc. Skorzystałem i faktycznie z jej pomocą szybciej udało się dobrać pasujące oprawki ( te które mierzyłem wcześniej były zbyt wąskie w stosunku do mojego rozstawu oczu ). Później przyszła kolej na badanie wzroku ( nie mam zastrzeżeń do sposobu w jaki to przebiegło ), a na koniec ostateczne przymiarki i dobór rodzaju szkieł. Trzeba przyznać, że wszystko przebiegło bardzo sprawnie, zniżka 50% na oprawki faktycznie obowiązuje i nie ma tam żadnego haczyka. Jeśli dodam do tego, że na odbiór nowiutkiej pary okularów czekałem tylko ok. 1 godziny to naprawdę z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że Vision Express w Galerii Mokotów bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
Burger King w Złotych Tarasach nigdy mnie nie zawiódł, niestety w sobotę zaliczyli małą wpadkę. Otóż z powodu awarii ( brak gazu ) drastycznie ograniczona została oferta – kanapek z wołowiną w ogóle nie było w sprzedaży i dla klientów dostępne były jedynie te z kurczakiem. Chcąc nie chcąc ( byłem dosyć głodny ) zamówiłem właśnie kanapkę z kurczakiem. Na pocieszenie można dodać, że kanapki te były naprawdę smaczne, ekspresowo podane a stolik przy którym siedziałem był czysty. Specjalnych zastrzeżeń nie budzi również jakość obsługi – młody człowiek który mnie obsługiwał był sympatyczny, schludnie ubrany ( firmowy strój + plakietka z imieniem ) oraz kompetentny. Jeśli już do czegoś miałbym się przyczepić to do sposobu w jaki klienci informowani byli o awarii i brakach w ofercie. Jeśli ktoś był spostrzegawczy to mógł dostrzec kartkę formatu A4 umieszczoną za kasami, jeśli nie dostrzegł kartki to po odstaniu w dosyć krótkiej dowiadywał się o awarii od obsługi. Podsumowując, nie mam pretensji o awarię która wykluczyła z oferty kanapki z wołowiną, takie rzeczy się zdarzają. Obsługa choć sympatyczna, mogłaby jednak o tym informować w bardziej czytelny sposób
Budynek Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie położony jest w stosunkowo dobrym pod względem komunikacyjnym miejscu – z centrum miasta można tam dojechać autobusem w 10 minut. Sam budynek jest dosyć charakterystyczny i nie można go pomylić z innym ani przeoczyć, trafić jest więc łatwo. Wnętrze biblioteki sprawia dosyć przytłaczające wrażenie, zarówno w hallu głównym jak i w działach z książkami mamy goły beton. W przypadku biblioteki nie można tego jednak uznać za rażącą wadę – skromny wystrój nie wygląda sympatycznie, ale za to sprzyja atmosferze skupienia. Ogromnym atutem biblioteki jest bardzo duża liczba książek, gazet, czasopism etc. Znalezienie pożądanej pozycji ułatwia czytelny system sygnatur i oznaczeń oraz oddany do dyspozycji czytelników katalog online. Pewnym minusem jest brak możliwości wypożyczania materiałów dla osób niebędących studentami czy pracownikami Uniwersytetu Warszawskiego. Na szczęście w bibliotece jest mnóstwo miejsc siedzących przy biurkach, więc można w spokoju i ciszy popracować na miejscu. Ułatwia to również bardzo dobre oświetlenie. Z wyjątkiem toalet znajdujących się zaraz obok szatni budynek nie sprawia wrażenia brudnego czy zaniedbanego. Jeśli chodzi o poziom obsługi to jest ona poprawna. Każdy z pracowników z którymi miałem do czynienia był wyposażony w identyfikator z imieniem i nazwiskiem, był schludnie ubrany i bez przeszkód udzielał informacji. Biblioteka Uniwersytecka niewątpliwie nie przyciąga swoim wyglądem, ale nie o to chodzi w przypadku biblioteki. Zasoby materiałów są ogromne, można je do woli przeglądać ( biblioteka pracuje długo, czynna jest nawet w niedzielę ), a obsługa zachowuje się poprawnie i nie przeszkadza czytelnikom.
Jestem w trakcie pisania pracy magisterskiej, więc regularnie odwiedzam biblioteki w celu zbierania materiałów. Wczoraj po raz kolejny odwiedziłem Centralną Biblioteką Wojskową w Warszawie, ale dopiero teraz zdecydowałem się ją ocenić. Z zewnątrz budynek sprawia korzystne wrażenie, biblioteka jest dobrze widoczna z ulicy więc nie ma żadnych problemów aby tam trafić, dodatkowym plusem jest parking przeznaczony dla czytelników. Wnętrze biblioteki również nie daje żadnych powodów do narzekania, jest przestronnie oraz czysto. Dużym plusem biblioteki jest spory zbiór materiałów ( większość zasobów można wypożyczać do domu ), a także katalogi online, które znacznie przyspieszają procedurę wypożyczania. Jeśli chodzi o poziom obsługi to zastrzeżeń mieć nie można. Panie, które wczoraj wydawały czytelnikom książki były dosyć sympatyczne, schludnie ubrane a na pewno kompetentne. Podsumowując, korzystanie z zasobów Centralnej Biblioteki Wojskowej nie sprawia żadnych trudności: biblioteka udostępnia sporo materiałów, zasoby można przejrzeć online, nigdy nie ma kolejek a obsługa jest uczynna i sympatyczna. Pewnym minusem może być problem z dostępem do biblioteki dla osób niepełnosprawnych. Aby dostać się bowiem do miejsca, w którym obsługiwani są czytelnicy należy pokonać kilkanaście schodków. Rozumiem, że budynek został zbudowany dawno temu, ale z pewnością należałoby to poprawić
Do Sphinxa przy Al. KEN na Ursynowie wpadłem ze znajomym na szybki obiad. Od razu po przekroczeniu progu przywitał nas sympatyczny kelner i zaproponował zajęcie miejsca ( wybraliśmy stolik na górnym poziomie ). Nie mogę mieć specjalnych zastrzeżeń do czystości lokalu, zarówno podłoga jak i stolik przy którym siedzieliśmy były utrzymane w nienagannym stanie. Jeśli już do czegoś miałbym się przyczepić to do włączonego klimatyzatora/nawiewu. W pewnym momencie zrobiło się dosyć chłodno, ale obsługa szybko zareagowała i wyłączyła urządzenie. Jeśli chodzi o obsługę to wszystko przebiegło pozytywnie. Niemal natychmiast po zajęciu miejsca przy stoliku otrzymaliśmy od kelnera ( sympatyczny, ubrany w białą koszulę i brązowy fartuch ) menu, a kilka minut później złożyliśmy zamówienie ( ja wziąłem shoarmę klasyczną, kolega złocistą + napoje gazowane ). Nie mogę mieć zastrzeżeń do jakości potraw ( były ciepłe i smaczne ), ani napojów. Również sosy podane do dań były w porządku. Po skończonym posiłku kelner szybko uprzątnął brudne naczynia i zaproponował deser ( nie skorzystaliśmy i uregulowaliśmy rachunek ). Ogólnie wizyta w Sphinxie wypadła pozytywnie. Zauważyłem natomiast jedną prawidłowość – kiedyś porcje serwowane w restauracjach tej sieci były większe, a ceny niższe.
KFC w centrum handlowym KEN Center zostało otwarte stosunkowo niedawno i wczoraj pierwszy raz miałem okazję wpaść tam na jedzenie. Pierwsze co rzuca się w oczy to niewielka ilość miejsca na dolnym poziomie tego dwupiętrowego lokalu. Przestrzeni przed kasami jest naprawdę bardzo mało i wystarczyło tylko kilkoro klientów żeby zrobiło się tłoczno. Może tłok byłby mniejszy gdyby uruchomiono wszystkie kasy, ale niestety wczorajszego wieczoru czynne były tylko dwie. Trzeba jednak przyznać, że obsługa kas pracowała sprawnie, młody chłopak który mnie obsługiwał był sympatyczny i schludnie ubrany ( koszula w kratę + materiałowe spodnie – standard dla KFC ). Niestety niewiele dobrego można powiedzieć o pracy kuchni. Choć jedzenie które otrzymałem było w miarę smaczne to nie było to danie, które pierwotnie chciałem zamówić. Otóż okazało się, że na moją kanapkę z łagodnym filetem z kurczaka musiałbym czekać 15 minut, więc zdecydowałem się zjeść coś innego. Rozumiem, że czasem nawet w restauracjach typu fast-food trzeba poczekać na zrobienie jedzenia kilka minut, ale 15 to już gruba przesada. Pocieszające jest to, że w restauracji było czysto ( zarówno przed kasami jak i same stoliki ), a kosz na śmieci nie był przepełniony. Niestety nie jest to w stanie poprawić mojej mocno przeciętnej, ogólnej oceny tego miejsca.
Rzadko mam okazje bywać w aptece Ziko w godzinach przedpołudniowych, dlatego ogromna kolejka bardzo mnie zaskoczyła – zamiast planowanych 5 spędziłem tam ponad 40 minut. Nie wynikało to jednak z opieszałości obsługi ( wszystkie stanowiska kasowe były czynne, a farmaceutki starały się szybko obsługiwać klientów ) tylko z dużej liczby nie zawsze zdecydowanych klientów. Jedynym plusem oczekiwania w kolejce była możliwość dokładnego przestudiowania plakatów z wybranymi pozycjami z oferty, które umieszczone były na sklepowej witrynie. Nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń do jakości obsługi klienta – Pani która mnie obsługiwała wykazała się zarówno kulturą osobistą ( dzień dobry/do widzenia ), kompetencjami ( lek który chciałem kupić był niedostępny i Pani zaproponowała mi zamiennik o identycznym składzie i podobnej cenie ) oraz schludnym ubiorem ( jak z resztą wszystkie Panie ubrana była w biały fartuch z zielono-czerwonym logo firmy ). Żadnych zastrzeżeń nie mogę mieć do czystości lokalu. Moją uwagę zwrócił również kącik zabaw dla dzieci oraz kilka miejsc siedzących ( świetna sprawa, biorąc pod uwagę to że znaczną część klientów tej apteki stanowią osoby starsze ). Podsumowując, wizyta w Ziko ( choć nadspodziewanie długa ) wypadła pozytywnie. Biorąc pod uwagę politykę niskich cen leków jaką prowadzi ta sieć naprawdę opłaca się poczekać chwilę dłużej w kolejce i, zwłaszcza przy większych zakupach zaoszczędzić parę złotych.
Będąc na spotkaniu w galerii handlowej Arkadia postanowiłem coś zjeść, wybór padł na Pizzę Hut. Obawiałem się, że o tej porze będę musiał długo oczekiwać na wolny stolik, jednak na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Zaraz przy wejściu powitał mnie sympatyczny Pan kelner ( ubrany według standardów Pizza Hut czyli: czarny t-shirt, czarne spodnie oraz fartuch ), wskazał wolny stolik oraz podał menu. Z braku czasu szybko zdecydowałem się skorzystać z oferty lunchowej ( zamówiłem małą pizzę, zupę pomidorową oraz oddzielnie herbatę ) i w oczekiwaniu na przyniesienie jedzenia zacząłem się rozglądać po lokalu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zmiana wystroju ( przynajmniej w części bliżej baru i kuchni ) z ciemnego na jasny. Znacznie ożywiło to wnętrze, które w końcu przestało być takie ponure. Przy okazji stwierdziłem, że stolik przy którym siedziałem był czysty. Zamówienie otrzymałem zgodnie z ofertą w ciągu 10 min. – do pizzy oraz herbaty nie miałem żadnych zastrzeżeń, natomiast zupa mogłaby być cieplejsza. Co do temperatury to już kolejny raz zwróciłem uwagę na to, że w lokalu tym było po prostu zimno, przez co zmuszony byłem siedzieć w kurtce. Po skończonym posiłku poprosiłem o rachunek, kelner podał go bardzo szybko, zapłaciłem i poszedłem.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.