Lunch w Pierrogerii zadowolił nasze podniebienia całkowicie.
6 osób zostało przywitanych uśmiechem i dobrym słowem, wskazano nam odpowiedni stolik , pomimo newralgicznej godziny obiadowej, miejsc odpowiednio dużo, a więc bez tłoku. Podano nam karty menu, zaproponowano napoje. Nie czekaliśmy dlugo, może 20 min. Pierogi z pieca i te klasyczne, porcje duże, wybór ogromny, wszystko smakowite. Do tego sosy do wyboru i ciekawe, nie codzień spotykane świeże piwo. Warto spróbować.Ceny umiarkowane. Kelnerki miłe, sprawne, dyskretnie spoglądały, czy zabrać puste talerze lub pytały, czy nam czegoś jeszcze nie zaproponować. Lokal czysty, mimo kuchni otwartej na salę, nie unosiły się żadne drażniące nos zapachy. Wystrój dość przeciętny, raczej barowy, bez rewelacji. Sympatycznie.
Wiele lat temu wysłałam małą kwotę jako darowiznę na budowę wioski w Biłgoraju i tak to się ciągnie do dziś. Ponieważ nie lubię i nie mam zaufania oferować darowizn osobom niesprawdzonym lub instytucjom całkiem mi nieznanym, odwiedziłam kilka lat temu wioskę a niedawno siedzibę fundacji w Warszawie. Fundacja jest dobrze oznakowana, można wejść i porozmawiać z personelem.Ludzie zorientowani w tym, czym się zajmują. Myślę, że cała ich działalność funkcjonuję z sensem, a przede wszystkim, wspomaga nasze, polskie dzieci. Wioska jest fantastyczna,choć może kojarzyć się z bazą wojskową, mieszkańcy z pewnością nie przypominają żandarmów. Szczerze podziwiam rodziców, którzy z takim poświęceniem biorą pod swoje skrzydła kolejne maluchy i starają się zapewnić im rodzinną atmosferę. Stowarzyszenie wysyła do darczyńców drobne publikacje nt.rozwoju dzieci, budowy nowych placówek, dzieciaki malują kartki świąteczne, pisanki i robią z tego pocztówki, kalendarze, przesyłają też zdjęcia swoich uśmiechniętych buziaków. Rosną i uczą się z wiarą, że też coś w życiu osiągną, a nasze drobne datki dla nich zaowocują w przyszłości, ktoś będzie na nas pracował! -:)
Wyjątkowo solidny partner ASO firmy Suzuki. Nie zdarzyło się jeszcze, a korzystam od wielu lat, aby umówiona wcześniej wizyta była przesunięta lub odwołana. Po wjechaniu na teren, prawie natychmiast pracownik lub właściciel stacji przejmuje samochód i zleca mechanikowi wykonanie czynności. W tym przypadku była to zmiana kół z zimowych na letnie. Szybko i sprawnie. Koła zapakowane w czyste worki zostają włożone do samochodu. Personel pomocny, śmiało można zwrócić się po opinię dotyczącą kupna, sprzedaży i eksploatacji.Jest poczekalnia, prasa, automat z napojami, gablota z upominkami.Ulica dojazdowa jest mała i wąska, jednak na terenie warsztatu panuje wzorowy porządek i każdy klient znajdzie miejsce dla swojego auta.
Jeśli chcecie popatrzeć na ul.Marszałkowską lekko z góry, to zachęcam do wizyty w Upstairs bar & bistro - MDM Hotel. Hotel, który pamięta najdawnieszych gości epoki socjalizmu, jest pieknie odrestaurowany, nowoczesny i świetnie usytuowany.Dawne szerokie schody prowadzą na piętro do bistro, gdzie w spokoju można porozmawiać, odpocząć i podziwiać panoramę centrum Warszawy. Rozsiedliśmy się więc z gośćmi wygodnie i w oczekiwaniu na przygotowanie potraw patrzyliśmy przez przestronne okna popijając zaproponowane nam napoje. Obsługa miła, kompetentna, bardzo gustownie ubrana, sztućce podane w efektownych i sterylnych pokrowcach.Napoje przyniesione na tacy. Ceny niewygórowane, można spokojnie posiedzieć też przy coca-coli czy kawie. Jedyny mały minusik dla kelnera to, że nie poinformował nas o czasie oczekiwania. Powód- zamówiliśmy tak różne potrawy, że gdyby jeden dostał od razu i zjadł, to następny jeszcze by czekał. Czekaliśmy więc solidarnie wszyscy na te potrawy i zakąski, a gdyby nas uprzedził, nie wiercilibyśmy się nerwowo po 20 minutach,rozglądając na boki, czy ktoś tu o nas zapomniał? Generalnie miejsce sympatyczne.
Z marketami OBI bywa różnie. Generalnie nie lubię tam robić zakupów. Wczoraj musiałam, bo wypatrzyłam sobie u nich metalowe podpórki do róż.
Na tzw.placu obejrzałam model złożony i o dziwo udało mi się upolować przechodzącą panią z obsługi.Zapytałam, gdzie znajdę te spakowane elementy, bo chcę kupić dwa. I teraz już sprawy potoczyły się tak szybko, że zapomniałam, iż nie lubię OBI! Pani spisała numer asortymentu, poszła ze mną do informacji, tam przywołano pana, który wiedział, gdzie towar jest. Pan podjechał podnośnikiem,wjechał,porwał dwie paczki, zjechał i...zaniósł mi je do kasy...i... powiedział "proszę bardzo"!! Szkoda, że w tym zauroczeniu nie spisałam jego imienia lub numeru pracownika, byłoby miło. Co do wyglądu miejsca obsługi, nie można więcej wymagać, to przecież market budowlany, nie salon z obuwiem.
Kolejne moje doświadczenie w związku z chęcią zakupu obuwia wiosennego w Fashion House. Już wiem, że sklep Timberland mogę polecać znajomym. Bardzo ładna aranżacja wnętrza, czysto, gustownie dobrana kolorystyka dodatków do obuwia. Od progu wita nas uśmiechnięta pani, pyta "w czym mogę pomóc", zaprasza i od razu informuje, że jeśli jakiś model mi się spodoba, przyniesie odpowiedni numer z zaplecza. Buty, które mi się spodobały, nie miały wygórowanej ceny, za to miały białą podeszwę. Ekspedientka domyśliła się moich wątpliwości i zaczęła opisywać sposób czyszczenia.
Zachęciła mnie do przymierzenia, podała odpowiedni rozmiar, łyżkę, była naprawdę kompetentna i co ważne, nie nachalna. Druga z pań zapytała w międzczasie mojego męża, czy może chciałby przymierzyć coś dla siebie. Brawo!!! Myślę, że wrócę do tego sklepu.
Dziś wyprawa po wiosenne buty. Postanowiłam wraz z mężem spenetrować bogatą ofertę w Fashion House w Piasecznie. Po obejrzeniu kilku wystaw weszliśmy do sklepu McArthur. Ani jednego klienta, więc naszego wejścia do sklepu nie można bylo przeoczyć. Cisza. Ani "dzień dobry" , ani "w czym mogę pomóc". Jedna ekspedientka stoi w głębi za ladą i rozmawia z młodym mężczyzną po imieniu,(nie wiadomo, czy to pracownik), druga klęczy na podłodze układając pudełka z butami. Chodzimy, oglądamy, przymierzamy, bierzemy sobie z półek, odstawiamy, szukamy numeru na innych półkach itd. ZERO reakcji przez około 10minut, żadnego zainteresowania ze strony pań. Wnętrza sklepu nie będę krytykować, bo urządzony jest standardowo, są pufy by usiąść i przymierzyć, są lustra, jest schludnie i czysto, jak w calym Fashion House.
Korzystając z opinii internautów, udałam się do w/w kantoru wymiany walut w wiadomej sprawie. Nie zawiodłam się. Mimo, że nie jest to w centrum, kursy były bardzo korzystne, obłluga fachowa i miła. Rzecz niespotykana w innych miejscach stolicy- trzy lub cztery dyskretne boksy, w których można zalatwić mała i dużą transakcję. Odpada strach i stres, że ktoś stoi za plecami. Poinformowano mnie również na przyszłość, gdybym przypadkiem miała dużą kwotę !:-), że można telefonicznie negocjować i zarezerwować kurs. Mało kto ma odwagę mówić o takich sprawach jasno i rzeczowo, bez cwanych uśmieszków.Naprawdę przyłączam się do pozytywnych opinii o tym miejscu.
Wielki supermarket, niewątpliwie potrzebny w tej części Warszawy, bo nie ma tu w okolicy zbyt wielu sklepów spożywczych.Wszak to "Służewiec Przemysłowy".Asortyment tzw."mydło i powidło"- wszystkiego po trochu.
Zakupy spożywcze trzeba zrobić, ale NIE W TAK OBRZYDLIWIE BRUDNYCH KOSZYKACH! Minęło sporo czasu, aż wybrałam w miarę czysty koszyk, do którego wkładałam niezbędne artykuły, a w wyobraźni mojej biegała po nich niezliczona ilość bakterii. Sprawa brudnych koszyków i wózków w supermarketach powraca od czasu do czasu na łamach prasy, ale nikt z tym nic nie robi. Klienci też nie są bez winy.Ktoś własnie wypił jogurt i otwarty kubek pozostawił w koszyku. Ochrona śpi.Personel jak na lekarstwo.Stroje służbowe nieestetyczne lub ich brak.
T.P.SA jest w moim przekonaniu firmą, która ma doskonale wyszkolonych i przygotowanych pracowników obsługujących infolinię. W trosce o utrzymanie klienta w sieci, nie zrażają się telefonując w tej samej sprawie po 4-5 razy w tygodniu. Nigdy się nie zrażają. Zawsze się przedstawiają, zawsze w trosce kontynuację umowy dzwonią nawet 2 miesiące wcześniej, chcąc nakłonić dodatkowymi usługami na przedłużenie umowy przez telefon, bo może w końcu klient się zgodzi. Nie każdy zdaje sobie sprawę z późniejszych konsekwencji finansowych związanych z jej zerwaniem .Dla mnie to jest majstersztyk! Niestety, efekt w moim przypadku był ostatnio wręcz odwrotny.Nikt nie robi adnotacji, że już wykonano do mnie 4 telefony, nikt nie słucha, że nie chcę teraz przedłużać umowy, nie pozostawia mi się czasu na własny wybór i nachalnie recytuje ten sam tekst. Nie cierpię takiej polityki firmy i wciskania na siłę produktów niechcianych.
Jest to moja ulubiona apteka. Personel jest kompetentny, życzliwy, cierpliwy i uśmiechnięty. Często otrzymuję próbki, które w innych aptekach nawet nie zostały mi zaproponowane. Nie chodzi o gratisy i gadżety, ale próbki , które mogą mieć znaczenie w doborze kosmetyków i leków. Gdy potrzebuję coś nietypowego lub rzadko zamawianego, po wykonaniu jednego telefonu do apteki, już następnego dnia mogę odebrać zamówienie.
Jest oczywiście karta stałego klienta, informacja o tańszych lekach i zamiennikach, pojemnik na zbędne i przeterminowane tabletki. Polecam!
W stoisku mięso/wędliny/nabiał jak zwykle kolejka klientów. Zła organizacja obsługi. Klient biega 4 metry w lewo do mięsa, 5 metrów w prawo do sera, wraca 4 metry do lady z wędliną i po odbiór ponumerowanych paczek, aby wlożyć je do koszyka. Nikt nie wie, czemu to służy. Jedna z ekspedientek podjada wędlinę krojąc ją na maszynie tyłem do klientów. Jest to proceder nagminnie powtarzający się w tej sieci sklepów, również w innych lokalizacjach. Do tego ciasno przy kasach i zwykle czynne 2 z 5 stanowisk kasowych.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.