Opinie użytkownika (9)

Podpisałam umowę z...
Podpisałam umowę z Play na internet. Miałam 7 dni na testowanie internetu. Zrezygnowałam. Po jakimś czasie otrzymałam fakturę opiewającą na kwotę wyższą niż ta, którą podawał sprzedawca. Zapłaciłam na poczcie. Po kolejnym minionym czasie otrzymałam fakturę korygującą. Okazało się, że sprzedawca poinformował mnie właściwie. Poszłam zapytać, jak odzyskać swoje pieniądze. Dowiedziałam się, że mogę to zrobić telefonicznie. Zadzwoniłam. Miła pani poinformowała mnie, ze przyjęła zgłoszenie, podałam jej numer konta, na jaki ma wpłynąć kwota i czekałam. Po około 2 tygodniach na koncie wciąż nie było pieniędzy. Zadzwoniłam ponownie. Inna miła pani poinformowała mnie, ze tamto zgłoszenie nie zostało przyjęte. Przyjęła je ponownie. Ponownie podałam numer konta. Pani też powiedziała, że zadzwonią do mnie na numer telefonu, z którego dzwonię, by powiedzieć, że przelew poszedł. Było to w tamtą sobotę. Do dziś telefonu nie otrzymałam. Myślę, że zadzwonię po raz ostatni, a następnie skontaktuję się z prawnikiem. Rozmoy były nagrywane, co jest na moją korzyść. Tylko szkoda, że dla tak niewielkich pieniędzy trzeba tak bardzo się denerwować. Są one moje, nie zamierzam ich podarować firmie Play.

Kobietka

02.09.2011

Play

Placówka

Nie zgadzam się (4)
Głodna i zmęczona...
Głodna i zmęczona weszłam do lokalu wraz z osobą towarzyszącą. Zajęliśmy miejsce, po kilku minutach zapalono światło nad nami. Przyciszono odrobinkę głośniki. Lokal wydawał się być czysty, schludny. Wymyśliliśmy, co chcemy zjeść, moja osoba towarzysząca poszła zamówić. Oczekiwanie trwało niezbyt długo, no oko jakieś 15 czy dwadzieścia minut. W międzyczasie przyniesiono nam zamówioną colę oraz wyglądające czysto sztućce i talerze. W końcu przyniesiono pizzę. Przełożyłam kawałek na swój talerz i zdziwiłam się. Miał być tuńczyk, była jakaś wędlina. Pomyślałam, że moja osoba towarzysząca zdecydowała tak, wyjęłam wędlinę ze środka i zaczęłam konsumować. Pizza była średniej jakości. W czasie jedzenia spojrzałam na nasz paragon. Widniały na nim zamówione składniki, wśród nich tuńczyk, wędliny nie było. Spojrzałam na menu. W nim widniało, że "szynka" jest tańsza od "tuńczyka" o 40 groszy. Zapytałam moją osobę towarzyszącą o zdanie. Stwierdziła, że może zjeść taką pizzę. Dla zasady zawołaliśmy jednak panią z długimi blond włosami, która nas obsługiwała, do stolika. Wyjaśniliśmy, ze zamówiliśmy tuńczyka, a otrzymaliśmy pizzę. Pani nas przeprosiła i wyjaśniła, że ma nowego pracownika i prawdopodobnie on się pomylił. Odpowiedziałam na to, ze w razie tego niech nam zwróci 40 groszy różnicy i będzie w porządku. Pani poszła za swoją ladę, po kilka minutach przyszła z informacją, że w naszej pizzy tuńczyk jest, a dodatkowo dostaliśmy szynkę. Odpowiedziałam "No dobrze". Niestety, nie miałam przy sobie ani lupy ani tym bardziej mikroskopu, wobec czego nie byłam w stanie stwierdzić z pewnością, jaka jest rzeczywista zawartość pizzy. Nie chciałam, aby mój towarzysz wyszedł głodny tak jak ja, poczekałam, aż zje pizzę i wyszliśmy. Raczej dużo czasu minie, zanim ponownie odwiedzę to miejsce. Lokal jest przytulny, ale to nie są czasy PRL, gdzie trzeba było jeść to, co przyniosą i słuchać tego typu wyjaśnień.

Kobietka

31.10.2010

Gruby Benek

Placówka

Działdowo, Marii Curie Skłodowskiej 30

Nie zgadzam się (8)
Szłam z lodem...
Szłam z lodem w ręku. Spojrzałam na informację na sklepie, gdzie pisało, ze jest zakaz wprowadzenia psów. Pomyślałam, ze wobec tego widocznie można wejść z lodem. Weszłam. W przedsionku jak zwykle stały meble z przyklejonymi cenami. Weszłam do środka. Udałam się w kierunku działu z zamkami. Wiedziałam, gdzie ten dział jest, gdyż jakieś dwa tygodnie wcześniej towarzyszyłam pewnej osobie w zakupie zamku. Zobaczyłam, że półka z interesującym nie asortymentem jest pusta. Wtedy podszedł do mnie ochroniarz i niegrzecznie zwrócił się, abym opuściła sklep. Podnosił głos i był niemiły. Zapytałam go uprzejmie, czy zechciałby przyprowadzić mi pracownika z tego działu, na co ten pan bardzo niemiło powtórzył słowa, że mam wyjść z tym lodem. Opuściłam sklep, zjadłam loda i powróciłam. Najbliżej stojącego pana z wąsikiem zapytałam, gdzie ten pan, co tak krzyczy. Dodałam, że chcę go zapytać o pracownika działu zamków. Ten pan powiedział, że mam go szukać. Ja na to, ze nie zależy mi tak bardzo na tym panu, ile na pracowniku działu zamków. Ten pan znowu odesłał mnie do ochroniarza. Podeszłam do niego i powiedziałam, ze skoro już nie mam loda w rękach, to czy zechciałby mi udzielić informacji. Ten pan nawet się nie podniósł od wykonywanej czynności ( zakładał drut na szlabanik przy kasach). Odezwała się natomiast kasjerka. Była grzeczna. Poinformowała mnie, że ten pan z wąsikiem, z którym wcześniej rozmawiałam, jest panem z działu zamków. Że jest w tej chwili zajęty, gdyż przyjmuje reklamację, a innego pracownika nie ma. Zapytałam, czy, jeśli nie ma zamku na półce, to on w ogóle w tym sklepie jest, na co pani odpowiedziała, że nie ma, gdyż oni nie posiadają żadnych magazynów i towar, który nie jest wyłożony, jest niedostępny. Podziękowałam i wyszłam. No i mam uwagi: czy pracownicy tego marketu nie są przeszkoleni w zakresie obsługi klienta? Czy ochroniarz ma prawo krzyczeć na klienta? Czy pracownik nie musi udzielać informacji? Obsługa bardzo wiele pozostawia do życzenia. I zniechęca do zakupów.

Kobietka

30.08.2010

Bricomarche

Placówka

Działdowo, rydygiera 10

Nie zgadzam się (20)
Weszłam do sklepu....
Weszłam do sklepu. Było czysto. Jak zwykle ciasno. Jedna z zamrażarek chyba nie działała, gdyż stała pusta, a lody przerzucone były do innej. Niektóre ceny towarów pozostały nieznane, nie mogłam ich znaleźć w pobliżu. Wzięłam swój towar i stanęłam w kolejce. Przede mną stały 4 osoby ( być może dwie z nich były razem, nie zwróciłam na to uwagi). Wtedy kasjerka zadzwoniła. Spodziewałam się, ze po drugą kasjerkę, ale się pomyliłam. Na dzwonek nikt nie zareagował. Kasjerka zaczęła wołać jakąś Magdę. Z wnętrza sklepu wyłoniła się rzeczona osoba. Rozmieniła pieniądze, wyjmując je z drugiej kasy, popatrzyła na kolejkę ( za mną ustawiły się już 3 osoby) i ... odeszła wgłąb sklepu. Zostałam obsłużona przez kasjerkę po około trzech czy czterech minutach ( nie sprawdzałam na zegarku). Kasjerka była dość miła, przywitała się i uśmiechnęła się na pożegnanie, zapraszając mnie ponownie. Zakupy w tej Biedronce z reguły wymagają umiejętności przeciskania się pomiędzy wystawionymi paletami z towarem. Pracownicy raczej są mili, ale wczorajsze zachowanie pracownicy o imieniu Magda jest dla mnie niezrozumiałe. Była już przy kasie, widziała, że kolejka jest duża, a mimo to nie raczyła obsłużyć klientów.

Kobietka

30.08.2010

Biedronka

Placówka

Terespol, Wojska Polskiego 82

Nie zgadzam się (17)
Zwiedzałam miejscowość w...
Zwiedzałam miejscowość w towarzystwie kolegi i zawitałam również na teren pałacu. Mężczyzna, którego spotkaliśmy i zapytaliśmy, co jest ciekawego w tym miejscu, uprzejmie odpowiedział. Zaproponował, abyśmy obeszli pałac dookoła, weszli do środka, chociaż wiedział, ze noclegu nie potrzebujemy (pałac ma pokoje do wynajęcia). Po spacerze zrobiło się nam chłodno i zapytaliśmy drugą napotkaną osobę ( była to kobieta), czy moglibyśmy napić się kawy. Zaproszono nas do eleganckiego pomieszczenia, o pięknym wystroju, gdzie stały stoliki oraz znajdował się bar. Dostaliśmy naszą kawę ( była smaczna), po wypiciu podziękowalismy ( zapłata okazała się niewysoka) i w doskonałych nastrojach opusciliśmy pałac, ruszając na dalszy podbój Budzistowa i okolic. Napotkany personel pałacu wykazywał się uprzejmością, kompetencją, czułam się tam gościem. Nie mam pojęcia, jakby wyglądał nocleg w takim miejscu, jednak myślę, że byłoby tam miło i przyjemnie.

Kobietka

04.06.2009

Pałac w Budzistowie

Placówka

Budzistowo, Pałac

Nie zgadzam się (18)
Weszłam zapytac o...
Weszłam zapytac o połączenie. Okazało sięże punkt informacyjny został przeniesiony w inne miejsce, do dyżurki dyżurnego ruchu. Poszłam tam. Wisiała karteczka,ze informacji udzielają tylko przy okienku, nie było tam nikogo,wobec czego weszłam. Obecne były dwie osoby: pani i pan ( zawiadowca chyba, służbowo ubrany). Pani rozmawiała przez telefon, pan siedział sobie. Nie zwrócono na mnie najmniejszej uwagi. Pani skończyła rozmowę ( wcale się nie śpieszyła, rozmawiała z kimś znajomym, mówiła po imieniu rozmówcy). Zapytała uprzejmie, o co chodzi. No i pożałowałam pytania...( o znalezienie połączenia) Pani zaczęła sprawdzać (w tym czasie zawiadowca czytał gazetę). Na dużym plakacie przeczytała i podała jedno. Gdy poprosiłam o inne, gdyż chodziło mi o to,zeby jechać rano, zajrzała do komputera. Wtedy znowu zadzwonił telefon, odebrał do zawiadowca. Okazało się,ze ktoś ma sprawę do pani, wobec czego porzuciła sprawdzanie i zaczęła rozmowę. Tym razem trwało to troszkę krócej niż poprzednio, w miedzyczasie na głos powiedziałam,ze stoję i czekam jak głupek. Po zakończeniu rozmowy telefonicznej pani znowu podjęła sprawdzanie... nie wiem, czy nie umiała tego zrobić czy tez jej się nie chciało, ale nie dowiedziałam się o innym połączeniu niz te podane na poczatku (a i to niepełne, bo gdy zapytałam o to, o której będę na miejscu, była cisza mimo, iz pytałam dwa razy...panie jakby nie słyszała) Wyszłam stamtąd zastanawiajac się, co też dyrekcja tego zakładu wymyśliła,zeby w takim miejscu umieszczać punkt informacyjny i kazać się nim zajmować przez panią, która nie umie sobiez tym poradzić...może ta pani ma zbyt dużo obowiązków ( chociaz rozmowy telefoniczne to nie o obowiązkach były)? Zaskakujący jest taki obrót sprawy...Czy PKP nie zależy na klientach?

Kobietka

06.05.2009

Informacja PKP

Inna forma kontaktu

Nie zgadzam się (23)
Wystrój sklepu nie...
Wystrój sklepu nie jest zły, produkty są rozmieszczone dość dobrze, tylko niekiedy spadnie z półki zbyt wysoko umieszczony artykuł lub zbyt ciasno ułożone pudełko herbaty. Oraz nie doradzam używania wózków, bo trudno mijać się w wąskich przejściach. Opiszę jedną wizytę w tym sklepie. Weszłam i od razu kroki skierowałam do działu wędlin, gdzie nie bylo sprzedawczyni. Postałam chwilkę, chcąc sie zorientować, jakie wędliny z szerokiego asortymentu wybrać. Nadal przy stoisku była pustka, chociaż w głębi sklepu widziałam jedną z zatrudnionych pań, jak robiła coś z kartonowymi pudłami. Do stoiska podeszły kolejne dwie klientki. Byłam ciekawa, co nastąpi. Stałam i nie odzywałam się. Dopiero na GŁOŚNY komentarz jednej z klientek, skarżącej się na brak obsługi, widziana przeze mnie pracownica odeszła od pudełek, skierowała się na zaplecze i usłyszałyśmy, jak "ochrzania" swoje współpracownice, że zajmują się czymś zamiast obsługiwać klientów. Wtedy przyszły dwie kobietki. Jedna zapytała mnie, czego sobie życzę, druga zabrała się do obsłużenia stojącej za mną pani. Po zważeniu każdego kolejnego produktu pani pytała, czy coś jeszcze; gdy powiedziałam, ze po wzięciu kawałka polędwicy już kończę zamowienie, do pani to nie dotarło, gdyż po pokrojeniu wędliny znowu zapytała swoje"czy coś jeszcze". Podziękowałam i poszłam w kierunku kas. W sklepie są dwie kasy, ale obie były puste. Przy jednej co prawda stała pracownica, jednak zajmowała się akurat oklejaniem produktów, obok niej na taśmie leżały lizaki. Czyli kasa nie do uzytku, podeszłam więc do drugiej. Skasowano mnie nie od razu. Oczywiście musiałam poczekać, aż kasjerka mnie zauważy, następnie przeczekać, aż obsłuży swoją koleżankę, która nie miała drobnych pieniędzy i nawiązała się przez to dyskusja, jak zapłacić za towar. Na szczęście dla mnie pieniądze na wydawanie juz były. Opisałam jedną sytuację, lecz w tym sklepie traktowanie klientów w ten sposób jest nagminne.

Kobietka

22.04.2009

PRIM Market / Zielony Market

Placówka

Działdowo, Leśna

Nie zgadzam się (31)
Poszłam do urzędu...
Poszłam do urzędu w celu sprawdzenia, czy doszły moje pieniądze ze zwrotu podatku. W kolejce byłam czwarta. Pierwszą z nas obsłużono miło. Pani powiedziała,że ma pieniądze na koncie i poinformowała,kiedy moze je odebrać.Przy drugiej osobie wciąż się uśmiechała i udzielała wyjaśnień.Przy trzeciej zasyganlizowała,ze tylko dziś się tym zajmuje i okazała niezadowolenie z tego tytułu. a mnie powiedziała tylko,że "pieniądze nie doszły,mamy na przesłanie trzy miesiące", a w głosie miała urazę( a przecież zapytałam tak samo,jak poprzednie osoby). Nie zazdroszczę osobie, która stała za mną... Lepiej nie stać w kolejce, skoro urzędniczka z kazdym petentem staje się coraz bardziej nerwowa...albo zatrudnić kompetentną osobę na stanowisko .

Kobietka

22.04.2009

Urząd Skarbowy w Działdowie

Placówka

Działdowo, Plac Mickiewicza

Nie zgadzam się (18)
Weszłam na bazar...
Weszłam na bazar w poszukiwaniu butów. Stanęłam przy stoisku. Podszedł pan, który z usmiechem zapytał, czego chcę. Odpowiedziałam, również z uśmiechem,ze interesują mnie buciki. Spojrzał, podszedł bliżej i wyczułam alkohol. Nie spodobało mi się, że zwrócił się do mnie na "ty" i odeszłam od stoiska bez słowa. Uważam, że kupującemu należy się szacunek, sprzedający go nie okazał, wobec czego nie zarobił na mnie ani grosza.

Kobietka

08.04.2009

bazarowy sprzedawca

Placówka

Działdowo, Działdowo

Nie zgadzam się (27)

Strefa Gwiazd Jakości Obsługi