Do Przyjaznej Apteki wybrałam się po witaminy dla wzmocnienia organizmu oraz jakiś środek na skurcze mięśni. Po wejściu do apteki sprzedawczynie przywitały mnie z uśmiechem. Podeszłam do jednego z dwóch stanowisk kasowych, zapytałam o witaminy i o preparat na skurcze, sprzedawczyni dokładnie dopytywała o wiek osoby, która będzie zażywała te środki o płeć, o ewentualne uczulenia na jakieś środki. Podano mi do wyboru kilka preparatów i podano ich ceny. Następnie sprzedawczyni pomogła mi wybrać najbardziej odpowiedni pod względem ceny jak i działania. Zaproponowano mi również przystąpienie do programu lojalnościowego (karta z punktami za zakupy). W aptece panował porządek, wszystkie produkty były wyeksponowane, widoczne były na nich również ceny. Podziękowano mi za zakupy. Ogólne wrażenie z obsługi oceniam na bardzo korzystne, na pewno będzie to apteka do której powrócę w razie potrzeby.
Brak zainteresowania Klientem. Brak wiedzy i kompetencji personelu. Nie znajomość towaru posiadanego na salonie. Obojętny stosuek do klienta. Duzy asortyment lecz o wysokich cenach. Brak przestrzegania jakichkolwiek standartów obsługi klienta. Wygląd salonu nienaganny.
Szanowny Kliencie
Dziękujemy za Pańskie uwagi
Możemy zapewnić, iż cały czas pracujemy nad tym, aby jakość świadczonych przez nas usług była na najwyższym poziomie.
Dołożymy wszelkich starań, aby w przyszłości podobna sytuacja nie miała miejsca.
Bardzo lubię robić...
Bardzo lubię robić zakupy w tej hurtowni,co czynię od wielu lat.Jest to pierwsza tak duża hurtownia,która powstała w Łodzi i w mojej ocenie jedna z najlepszych.Kilka tysięcy artykułów w jednym miejscu przyciągają wielu klientów.Ceny umiarkowane,ale jaki wybór...Towar ładnie eksponowany,dużo miejsca dla kupujących,łatwy dostęp do kas.Nie spotkałem towarów przeterminowanych,a i ze zwrotem zakupionych artykułów przemysłowych nie ma problemu.Hurtownia z prawdziwego zdarzenia.Polecam !!!!!!!!!
Celem odwiedzenia przeze mnie sklepu był zakup dętki rowerowej. Do sklepu usytuowanego na wzniesieniu prowadzi łagodny podjazd co umożliwia dotarcie wózkiem inwalidzkim bądź rowerem. Tuż przed drzwiami umieszczone zostały stojaki na rowery. Nie trzeba więc marnować czasu na szukanie miejsca do przypięcia pojazdu. Bez problemu odnalazłam półkę z dętkami. Towary w sklepie są dobrze wyeksponowane. Oferują szeroki asortyment produktów zróżnicowanych cenowo i jakościowo. Na stoisku nie zastałam jednak nikogo kto mogłby zaoferować mi pomoc w wyborze. Dokonując samodzielnie wyboru udałam się do kasy. Działało kilka kas jednocześnie wobec tego nie stałam długo w kolejce. Przy nabijaniu towaru na kasę okazało się ze cena w systemie jest o 3 zł wyższa od podanej na półce. Poinformowałam o tym kasjera. I tutaj pojawił się zaskakujący pozytyw. Kasjer skontaktował się natychmiast telefonicznie z kierownikiem działu, powiadomił o nieścisłości i poprosił go o zmianie ceny przy półce. Natomiast mnie poprosił o zapłatę po niższej cenie bez konieczności dopłaty i przeprosił za błąd z ich strony. Takie zachowanie uważam za fair. Zauważyłam, że przy wyjściu znajduję się serwis rowerowy. Podeszłam zapytać o rozmiary opon i ich oznaczenia, aby rozwiać wszelkie wątpliwości. Serwisant poprosił abym przyprowadziła swój rower do środka. Spogladając na rower od razu udzielił fachowej porady i niezbędnych informacji do samodzielnej wymiany opon. Wszystkie możliwe wymiary zapisał na kartce. Okazało się ze dętka, którą zakupiłam wcześniej jest niewłaściwa. W sklepie istnieje możliwość wymiany towaru lub zwrotu gotówki. Pani z Punktu Obsługi Klienta była bardzo miła. Ponieważ wyrzuciłam paragon wydawało się raczej niemożliwe że przyjmie towar z powrotem. Przyjęła go jednak zaznaczając, że jedynie w tej sieci sklepów sprzedawana jest dana marka.
Salon utrzymany w czysty i schludny sposób,jak i załoga. Miła atmosfera, profesjonalizim w przedstawionych ofertach. Mozliwość negocjacji cen. Duzy asortyment produktów udogodniony transport produktów ponad gabarytowych
Dwa lata wcześniej kupiłem wysokiej klasy pralkę Samsung.Wyboru dokonaliśmy razem z żoną na podstawie sprzętu RTV tej firmy jaki posiadamy w domu (telewizor,kamera,nagrywarka,telefon) i byliśmy przekonani o słuszności naszego wyboru..?W tydzień po upływie gwarancji pralka uległa poważnej awarii (pompa wody).Zadzwoniłem do serwisu z prośbą o pomoc i to co usłyszałem wprowadził mnie w zakłopotanie?Oczywiście bardzo grzecznie mnie poinformowano,że awarię usuną,a koszt całkowity naprawy to kilkaset złotych.Zacząłem się zastanawiać nad sensem naprawy urządzenia,ale po namyśle zadzwoniłem do prywatnego zakładu.Pan mechanik przyjechał błyskawicznie,wymontował uszkodzoną pompkę i poinformował,że następnego dnia awarię usunie,a część naprawi w warsztacie.Oczywiście tak się stało, co bardzo mnie ucieszyło,a koszt naprawy to 65 zł.Serwis Samsunga zawiódł ... chciał naprawić pralkę po najmniejszej linii oporu i do tego taka cena usługi?Wstyd tak naciągać klientów panowie serwisanci!!!
Lokalizacja supermarketu bardzo dobra. Centrum miasta, bardzo blisko Rynku w dużym budynku handlowym „Gorce” (mieszczącego się na ulicy Jana Sobieskiego) na parterze, po lewej stronie wejścia głównego. Niestety w przypadku tego sklepu określenie „hipermarket” zupełnie nie pasuje. Powierzchnia na której supermarket prowadzi swoją działalność ze słowem „hiper” nie ma nic wspólnego – wręcz przeciwnie, znacząco ustępuje pod tym względem konkurencji. Parking jaki jest do dyspozycji dla klientów całego pawilonu handlowego „Gorce” jest bardzo mały, samochody mieszczące się na nim można policzyć dosłownie na palcach lewej ręki. W dodatku nigdy na nim nie ma miejsca. Dość niecodzienne zjawisko to brak wózków. Klienci mają do dyspozycji tylko małe koszyki. Ciekawe jak mam pomieścić zakupy jeżeli robię ich większą ilość? W sklepie nie jest utrzymana czystość. Podłoga brudna (widoczne ślady błota oraz liczne zacieki). Zauważyłem też, że część towarów bezpańsko leży na ziemi… Owoce i warzywa oferowane przez „hipermarket” swoją pierwszą a także drugą świeżość mają dawno za sobą. Jak można oferować popsute pomarańcze centralnie wystawione na widok publiczny? Produkty nie są przeterminowane, ale ich termin ważności zbliża się do końca. Niestety wybór towarów znacznie ustępuje konkurencji pod względem różnorodności oraz cen, które nie są niskie. Standardowo jak w większości tego typu sklepach z głośników gra muzyka. Patrząc na personel ma się wrażenie, że ci ludzie pracują za karę lub w jakimś obozie pracy. Osoba (młody, szczupły mężczyzna) wykładająca towar na pułki sklepowe ma wzrok, którym może zabić a towar wręcz ciska a nie kładzie na poszczególne pułki. Kasjerzy podobnie. Mały sklep to i mała ilość kas. Zaledwie trzy, przy czym działają tylko dwie. Kobiety tam zatrudnione przekrzykują się wzajemnie, rozmawiając na swoje prywatne sprawy. Po zwróceniu uwagi przez jednego z klientów są wulgarne i opryskliwe. Ma się wrażenie, że za chwilę wskażą na drzwi i powiedzą „Wynocha! Tam jest wyjście! Proszę tu więcej nie przychodzić”. Gdzie jest kierownik sklepu i co w tym czasie robił? Tego nie wiem, ale wychodząc ze sklepu czuje się odrazę. O zadowoleniu i poczucia satysfakcji z dobrze zrobionych zakupów nie może być mowy. Więcej zakupów w tym sklepie ani w każdym innym tej sieci nie zrobię. Zdecydowanie wystawiam ocenę negatywną.
W maju kończyła się moja kolejna umowa o świadczenie usług telekomunikacyjnych w sieci Era.4 marca 2009r.zadzwoniła do mnie konsultantka z BOA w/w sieci z ofertą przedłużenia umowy na kolejne dwa lata.Nie powiem,całkiem spodobała mi się propozycja,ale był jeden warunek z mojej strony...nowy aparat telefoniczny.Pani poinformowała mnie,że przy mojej taryfie telefon będzie kosztował kilkaset złotych.Była to oferta nie do przyjęcia?Doszliśmy do wniosku,że ja zastanowię się,a pani przeanalizuje swoją ofertę i za tydzień do mnie zadzwoni.Tak też uczyniła i po 7 dniach rozpoczęła negocjacje od niższej ceny za aparat przy tym samym abonamencie.Jednak cena telefonu nadal była dość wysoka i zaczęła się wymiana argumentów...Po około 20 minutach rozmowy doszliśmy do porozumienia.Era nie straciła klienta,a ja otrzymałem telefon taki jaki chciałem.Nie ma rzeczy nie możliwych , zawsze można się dogadać.I tak powinno być!!!!!!!!!
Personel grzeczny i przeszkolony. Ceny towarów adekwatne do ich jakości. Jedynym minusem są kolejki do kas. Jedynie 2 kasy z czterech są zwykle czynne i w kolejce do kasy stoi się ok.10 minut - często dłużej niż same zakupy zajmują.
Wpadłam po jedną rzecz i zastanwiałam się, ile czasu zajmie mi stanie stanie w kolejce przy kasie, bo o ile łatwo i szybko jest tam znaleźć produkty, to czas stracony w kolejce trwa dłużej niż same zakupy. Znalazłam trochę promocji, z których skorzystałam, jako że mogą się nie powtórzyć tak szybko, a warto zrobić zapas, skoro nadażyła się okazja. Pieczywo stare, ale zapewne wieczorem nie wypieka się już świeżego. A szkoda, bo miałabym w sam raz na następny dzień. Kolejka w kasie szła szybko. Kasjerka działała bardziej mechanicznie niż ludzko. Może zmęczona po dniu pracy.
Sklep doskonale wyposażony z czytelnie rozmieszczonymi działami.Niestety,kiedy potrzebujemy fachowej porady dotyczącej poszukiwanego produktu minie trochę czasu,nim znajdziemy kogoś z obsługi.Sama obsługa kompetentna i miła.Pomoże w wyborze,doradzi zagubionemu klientowi(o ile oczywiście nie ma kilku petentów naraz,gdyż wtedy musimy odczekać nieco na swoją kolej).
Wybrałam się z rodziną na pizzę do Acerny na Starym Mieście. Pomimo tego że wyraźnie szukaliśmy miejsca nikt nam nie powiedział czy jest wolny stolik. Po kartę poszłam sama. Po pół godziny czekania na nasze pytanie jak długo mamy jeszcze czekać Pani mijając nasz stolik rzuciła "ze już schodzi z pieca". Minęło kolejne pół godziny i nic. Mój mąż wyszedł bo puściły mu nerwy ja zostałam z dziećmi i w końcu po godzinie się doczekałam. Oczywiście bez uśmiechu, bez słowa przepraszam, jakichkolwiek wyjaśnień Pani podała nam pizzę. Była smaczna ale to w tej chwili nie miało znaczenia.
Lokalizacja salonu jest bardzo dobra, przy samej „zakopiance” (konkretnie ulica Krakowska). Zjazd jest widoczny a dojazd do pawilonu bezproblemowy. Sklep PS BIKES sąsiaduje z dwoma innymi konkurencyjnymi firmami zajmującymi się motoryzacją. Dla klientów dostępny jest przestronny parking, nie ma więc problemu z parkowaniem. Uwadze nie umknie również duży, niebieski napis i logo firmy Yamaha – nie sposób nie trafić. Przed sklepem wystawione są motory, quady oraz skutery. Po wejściu do środka oczom ukazuje się sala sprzedażowa na której wyeksponowane zostały towary oferowane przez sklep – począwszy od motocykli, ubioru skończywszy na różnego rodzaju sprzęcie specjalistycznym jak kaski i ochraniacze. Powierzchnia sprzedażowa nie należy do największych, ale prezentowany towar jest sprytnie i z pomyślunkiem rozlokowany na całej sali. Dokładnie naprzeciwko wejścia ustawione jest stanowisko sprzedażowe. Dwóch sprzedawców jest w gotowości do przyjęcia klientów, trzeci natomiast rozmawia przez telefon udzielając informacji, prawdopodobnie klientowi. Pracownicy schludnie ubrani – zadbani. Dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Informacje jakie udzielają klientowi są rzeczowe i trafne co pozwala na stwierdzenie, iż personel tam pracujący zna się na rzeczy (w rozmowie z klientem używają fachowej terminologii). Również i ja zostałem miło i fachowo obsłużony. Kupowany przeze mnie akumulator okazał się dużo tańszy niż u konkurencji – cena zbliżona była do ceny hurtowej i za to należy się wielki plus. Również inne produkty pod względem ceny prezentowały się bardzo dobrze, mam tutaj na myśli ceny kasków, odzieży oraz różnych podzespołów. Przy większych zakupach możliwe rabaty – kolejny plus. Widać, że sklep „nie zdziera” z klienta. Niestety „polityka” sprzedażowa sklepu koncentruje się głównie na odbiorcach crossowych. Jeżeli jesteś posiadaczem motocykla typu chopper masz mniejszy wybór. Jednak po rozmowie ze sprzedawcą okazuje się, że wiele towarów sprowadzanych jest na zamówienie i generalnie nie ma problemów z nietypowymi zamówieniami. Sklep zajmuje się także serwisowaniem wyżej opisanych maszyn. Serwisanci również uprzejmi, kontaktowi i wykwalifikowani. Ceny usług serwisowych również na przyzwoitym poziomie. Oddając motocykl do przeglądu ma się gwarancję dobrze wykonanej pracy. Sklep odwiedzałem kilkakrotnie i za każdym razem personel spisywał się bardzo dobrze. Byłem zadowolony z obsługi, usług i zakupionych tam towarów. W czystym sumieniem mogę polecić ten salon wszystkim fanom jednośladów silnikowych. Każdy tam znajdzie coś dla siebie za rozsądną cenę.
To jedna z moich ulubionych knajpek. W rynku, ma ogródek. Ceny są dość przyzwoite. Polecam każdemu- w karcie znajdują się dania zarówno polskiej jak i innych kuchni, wegetariańskie, mięsne, sałatki, dania z pieca. Pełna gama! Oczywiście popisowe są tzw. Patelnie, czyli daenie podane na gorącej patelni (też we wszystkich kategoriach). Ja polecam Patelnię Rzymską z kurczakiem i szpinakiem (oraz bajecznymi frytkami) oraz Canelloni. Uwaga, porcje są naprawdę duże!
W ten dzień zabraliśmy tam znajomych, ledwo daliśmy radę wszystko zjeść. A w ogródku trzeba szybko, bo stygnie! Kelnerzy ok, chociaż mogliby trochę częściej podchodzi celem uzupełnienia napojów. No i mieć drobne do wydania reszty, bo z tym jest problem.
Warto też zobaczyć podziemia, bardzo fajne zakamarki, jak to zresztą we wszystkich knajpkach w piwnicach.
Do salonu Vision Express wybrałam się na badanie kontrolne wzroku, z intencją zakupu soczewek kontaktowych. Na wstępie poinformowano mnie, jaka będzie cena usługi badania wzroku w przypadku zakupu soczewek, a jaka jeżeli się na to nie zdecyduję. Miałam zatem jasną sytuację. Personel sklepu był uprzejmy i przejawiał zainteresowanie moją osobą taktownie, ale nie w sposób natarczywy. Na badanie wzroku nie musiał długo czekać. Obecna tam Pani doktor skrupulatnie i dokładnie zajęła się badaniem moich oczu i w rezultacie dobrała odpowiednie soczewki. Nie poinformowano mnie jednak o możliwym wyborze różnych rodzajów soczewek kontaktowych. Zalecona została konkretna marka (marka promowana przez salon VE), jednak o cenie zakupu poinformowano mnie dopiero w momencie, gdy płaciłam za produkty. Pozytywnym aspektem przy kasie był prezent w postaci płynu do soczewek, który dostałam gratis.
Do muzeum wybrałam się z zamiarem obejrzenia czasowej wystawy o Puszkinie. Zapytałam, w którym miejscu się znajduje, a pani oprócz wytłumaczenia drogi przedstawiła inne oferty muzeum: wystawę porcelany, kultury Chin, dawną aptekę i ptaki. Jeden z pracowników zaprowadził mnie w odpowiednie miejsce, skąd zaczęłam zwiedzanie. Przy każdej wystawie stała jedna z osób pilnujących, które zagajały rozmowę na ich temat, proponowały obejrzenie innych, oprowadzały w razie potrzeby i zawsze służyły pomocą. Puszkinem trochę się zawiodłam. Zupełnie inaczej sobie tą wystawę wyobrażałam, ale reszta ofert doskonale to wynagrodziła.
Zawsze irytowały mnie przypadki dotowarowywania sklepów w godzinach pracy i w sposób utrudniający życie klientom. Dziś, w trakcie zakupów w Praktikerze miałem problem z omijaniem wózkiem pełnym zaprawy stojącego na środku głównej alejki paleciaka. Ktoś beztrosko pozostawił pusty wózek na środku przejścia. Zbyt często sprzedawcy zachowują się tak, jakgdyby sklep istniał tylko dla nich.
Wybraliśmy się do Magnolii w celu zakupu dżinsów. Przy wejściu do sklepu Cubus była włączona migająca lampa alarmowa (jak np. na wozach poilicyjnych). Obok informacja: wszystko 30% taniej! Zaciekawieni weszliśmy do środka. Obsługa prawie niewidoczna- jedna pani na kasie, druga (chyba właścicielka) biegała gdzieś w tą i z powrotem. Niezrażeni podeszliśmy do półek z męskimi spodniami. Pomimo ogólnego nieładu udało się wyciągnąć jedne fajne spodnie w poszukiwanym rozmiarze. Mój luby poszedł mierzyć. Ja szczęśliwa, że może bezboleśnie uda się zaopatrzeć go w garderobę, zaczęłam szperać po innych półkach i wieszakach. Znalazłam drugie fajne spodnie oraz dwie koszule 100% bawełna z krótkim rękawem. Wyszperałam też super skórzany pasek z ładną klamrą przeceniony ze 129 na 40 zł. To wszystko zaniosłam do przymierzalni. W przymierzalni nie było żadnego pracownika, każdy rządził się sam. Brak wieszaka na odkładane rzeczy, co mnie wciąż zadziwia w wielu sklepach (bo niby czemu ja mam biegać i odkładać tez rzeczy) skutkuje tym, że ludzie odkładają ciuchy gdzie popadnie. O radości, luby zaakceptował aż dwie pary spodni i jedną koszulę oraz pasek. Podeszliśmy do kasy. Pani zaczęła kasować. Suma dość potężna- ponad 400zł, ale po odjęciu 30% stała się przyjemnie znośna :) Kontakt z tą jedyną pracownicą ani pozytywny ani negatywny- ot, skasowani, zapakowani, dziękuję i do widzenia. Powiedzmy, że nie jest to sklep, w którym spodziewałabym się, że dostanę swojego osobistego sprzedawcę, który jak cień towarzyszyłby mi w sklepie podczas wizyty. A jednak, przecież jak każda kobieta lubię robić zakupy i z pewnością dałoby się mnie na coś namówić... Tak czy siak- jestem prawie zadowolona. Ale przecież prawie jednak robi różnicę...
Każdy z nas czasami bywa zirytowany w pracy. Pytaniem jest jednak to, czy powinien natychmiast dawać upust swojej złości.
Dziś, byłem świadkiem wyczynów sprzedawców zajmujących się drzwiami. W rozmowie używali słownictwa zdecydowanie rynsztokowego. Robili to w na tyle głośno, że mało cenzuralne słowa słychać było dwa rzędy dalej.
Wybrałam się na darmowy koncert zorganizowany z okazji Dni Opola. Doskonała ochrona i zaplecze medyczno-sanotrane. Każdy kto przychodził był sprawdzany pod kątem rzeczy wnoszonych na teren amfiteatru. Katering typowy: popcorn, frytki, cola, piwo. Cena z kolei też typowa: droższa niż zwykle. Koncert był fantastyczny, czego nie można powiedzieć o miejscach dla publiczności. Są to stare, mocno spruchniałe ławki, które w każdej chwili mogą się rozlecieć. Ustawione pod kątem sprawiają, że bardzo niewygodnie się siedzi. Wszystko potem boli. Zecydowanie zalecam stanie, co jednak na dłuższą metę też jest szkodliwe. Dobrze, że w tym roku planuje się remont amfiteatru.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.