Bardzo miła i rzetelna obsługa.Szybka realizacja zamówienia, mimo kilku moich niecierpliwych telefonów pani z księgarni zachowała spokój i dostarczyła poszukiwaną książkę w terminie wcześniej awizowanym.Dodatkowo udzielając mi wyczerpujących informacji dotyczących oferty i zasad działania serwisu internetowego i księgarni stacjonarnej w Płońsku
Rok mojej współpracy z firmą Netia był fatalny, zostałem kilkukrotnie okłamany przez telemarketerów.Zapewnienia telefoniczne nijak mają się do faktów, w firmie panuje bałagan - wysłano mi do podpisania 3 razy tą samą umowę, potem drugą, nikt nie wiedział która jest ważna.Wmówili mi że internet bezprzewodowy będzie działał na takich samych parametrach jak stacjonarny - fałsz; zapewniono mnie o możliwości dodania nowych usług - bez przedłużania umowy się nie da; zwiększenie prędkości internetu - również okazało się nie możliwe....rachunki są wyższe niż w TPSA, kontakt utrudniony, jednym słowem nie polecam.
Zjadłem z żoną bardzo smaczną kolację, dania były świeże, syte i ładnie podane, obsługa uśmiechnięta i kulturalna.Wystrój i muzyka utrzymane w dobrym guście.Pyszny twarożek.Jedyną niepokojącą rzeczą była mała ilość klientów.Menu bardzo ciekawe i nie omieszkam odwiedzić tej restauracji ponownie żeby wypróbować coś innego
Kolejny wpis i kolejna ocena jedynej (jak na razie) łomżyńskiej pływalni. Tym razem troszkę inaczej, postaram się opisać wizytę na basenie z dzieckiem. Wieczorem jest nieco więcej ludzi, trudniej więc znaleźć miejsce parkingowe. Przy recepcji niejednokrotnie brakuje pasków z chipem, gdyż pływalnia ma określoną pojemność. Tak tez było i tym razem, musiałem nieco poczekać. W przebieralni męskiej niestety brak jest przewijaka dla małego dziecka, jest on tylko w przebieralni damskiej. Niestety błędnie ktoś założył, że tylko mamy będą brały swoje pociechy na basen. W strefie basenu niestety stwierdziłem że nie działa zjeżdżalnia. Jest ona od kilku miesięcy nieczynna „do odwołania”. Dlaczego? Nikt nie wie. A szkoda, bo to niezła atrakcja dla dzieci. W brodziku dla dzieci są atrakcje; masaże wodne, grzybek, szeroki prysznic. Niestety nie działają one w sposób ciągły, trzeba prosić obsługę o uruchomienie. Niestety brodzik ma mikroskopijne wymiary i nie nadaje się do korzystania przy większej grupie osób. Jest tam po prostu zbyt tłoczno. Dobrze że przynajmniej obsługa jest miła i pomocna. Niestety z dzieckiem na pływalnie wybiorę się albo bardzo rano, albo jak otworzą pływalnię numer 2.
Tak jak miałam dzień bankowy, gdzie odwiedziłam kilka różnych placówek bankowych, tak poniedziałek był dniem książki. Najpierw odbiór zmówienia z Merlina, a wieczorem wizyta w księgarni stacjonarnej Matras .Tam czekały wcześniej zamówione przez internet książki. Ta konkretna księgarnia zlokalizowana w CH Warszawa Wileńska, jest małym lokalem ,sprawiającym niemalże od progu wrażenie przytłoczonego dostępnym towarem. Jest tu po prostu ciasno. Po lewej stronie tuż przy wejściu stoi tekturowy regał a na nim promowany tytuł w kilkunastu egzemplarzach. Cena naklejona na tylniej okładce. Zaraz za nim ,bardziej pod ścianą tekturowe „coś” stojące na podłodze i będące miejscem na książki z oferty wysprzedażowej. Podchodzę od razu do kasy która jest również na lewo od wejścia, pod ścianą zaraz za tym prowizorycznym „meblem” kartonowym pojemnikiem.Za ladą sprzedawczyni , kobieta w średnim wieku ubrana schludnie i skromnie w prywatną garderobę. Wymieniamy słowa powitania poczym przedstawiam sprawę która sprawiła iż moje kroki tu mnie skierowały. Pani owa szynko i bez problemu odnajduje moje zamówienie. Dostaję płaski pakunek. Pytam się czy dostanę jakąś reklamówkę. Pani nieco zmieszana mówi iż niestety nie ma, znaczy są z tym że płatne. A ja nie sprecyzowałam przecież czy chcę gratisową czy bardziej trwałą torebkę. Miesza o to. Kupuję ją za 10 groszy. Blat kasowy również jest zajęty przez katalogi(bezpłatny, firmowy przewodnik po świecie książki), fragment książki „Sosnowe Dziedzictwo” w wydaniu broszurowym oraz trójwymiarowe zakładki w kilku wzorach wyeksponowane w pionowym panelu z kieszonkami.
Dwie rysy na dzisiejszej wizycie.
Sprzedawca podczas obsługi coś cały czas przeżuwał.
Zamiast odpowiedzieć od razu że reklamówki są i podać cenę to stworzył problem którego nie było.
Metraż sklepu mały i nie komfortowy.
Dzisiaj kolejna obserwacja dotyczy działania infolinii Hewlett-Packard. Z przyjemnością muszę odszczekać wczorajszą obserwację. Powodem owego odszczekania nie jest moje uwielbienie dla psiego ujadania tylko sposób, w jaki infolinia i serwis HP załatwiły moje zgłoszenie serwisowe. Krótko pisząc w pełni się zrehabilitowali. Ale po kolei. Otóż byłem zmuszony zgłosić notebooka do naprawy gwarancyjnej. W tym celu należy zadzwonić na infolinię serwisową HP pod numer (22) 5666-000, co uczyniłem o godzinie 8:25. Po przedarciu się przez zasieki kilku zapowiedzi słownych zostałem połączony z konsultantem, który miłym spokojnym głosem przedstawił się i poprosił o przedstawienie powodu mojego kontaktu z HP. Przedstawiłem więc Panu Michałowi sprawę. Pracownik poprosił mnie o podanie danych szczegółowych, w tym modelu, numeru seryjnego reklamowanego urządzenia. Po kilku minutach rozmowy zaproponował przysłanie nowego podzespołu. Tak! Zgadza się – firma HP najpierw wyśle do mnie nową część, a dopiero później ja mam odesłać uszkodzoną. Byłem bardzo zaskoczony takim obrotem sprawy i muszę pochwalić serwis za wysoce profesjonalne podejście do klienta. Owszem, zepsuć się może wszystko, ale sposób w jaki usterki usuwa serwis HP jest godzien pochwały. Na koniec otrzymałem numer zgłoszenia. Po paru minutach w skrzynce mailowej znalazłem potwierdzenie kontaktu z serwisem, oraz potwierdzenie dalszej procedury naprawy. Słowem – wszystko sprawnie, kulturalni, miło. Pracownicy kompetentni, załatwienie problemu wzorcowe, profesjonalne. A na koniec jeszcze raz odszczekuję: „Hau”, „Hau”, „Hauuuuu”
Polo szubińskie ostatnio mnie zawodzi.. Obsługa nieco się zmieniła, nie zwracają uwagi na klienta i nie są mili (oczywiście nie tyczy się to wszystkich). Towar na półkach ułożony, lecz jeżeli chodzi o towar w koszach, to zawsze jest tam wszystko porozwalane. Ceny kształtują się na wysokim poziomie. Brakuje KOSZYKÓW NA ZAKUPY, a wędliny bywają nieświeże.
Lokal był czysty i zachęcał wyglądem do wejścia. Na sali sprzedaży była obsługa, co ułatwiało znalezienie szukanego towaru. Towar jak zwykle świetny jakościowo. Były ulotki reklamowe zarówno przed sklepem, jak i wewnątrz. Pozytywnym elementem jest pojawienie się koszyków plastikowych na zakupy. Ceny niewysokie. Polecam!
Jakiś czas temu prosiłem o przyznanie dla mojego portalu Konta Oficjalnego, niestety dostałem odpowiedź odmowną. Napisałem tutaj, i dostałem informację, aby się dowiedzieć dlaczego, mam wysłać e-mail na wspolpraca@nasza-klasa.pl . Wysłałem, a do dzisiaj nie otrzymałem odpowiedzi od NK. Jestem bardzo zawiedziony.
PHU ALEX to sieć kilku sklepów na terenie Łomży. Jeden z nich znajduje się na terenie Spółdzielni Perspektywa, na ulicy Porucznika Łagody, na parterze bloku numer 10. Jest to punkt handlowy z obsługą mieszaną; to znaczy większa część towarów jest dostępna na zasadzie samoobsługi, a pozostałe rzeczy podaje sprzedawca. Nie ukrywam, że nie lubię robić zakupów w tym sklepie i to z kilku powodów. Pierwszy powód to niezbyt atrakcyjne ceny, może nie są one jakieś bardzo wygórowane, ale uważny obserwator na pewno zauważy różnicę. Kolejny powód to niezbyt szeroki asortyment, nie ma niektórych moich ulubionych marek produktowych. Po trzecie w tym sklepie jest ogromna rotacja pracowników, kasjerki bardzo często się zmieniają, nowe osoby przez jakiś czas nie są dobrze zorientowane w asortymencie, popełniają też błędy więc trzeba bardzo uważać.
Dzisiaj dokonałem zakupów – kupiłem między innymi mleko Ceny na półkach się zgadzały z tymi przy kasie (radzę zawsze sprawdzać), ale opis na paragonie pozostawiał wiele do życzenia. Mleko było opisane jako „Mlekovita mle 7619”. Oczywiście taki opis jest niezgodny z tym co mówią przepisy fiskalne, powinno być wyraźnie napisane „Mleko”, a producent czy jakiś dziwny kod jest sprawą drugorzędną i niekoniecznie musi być w opisie. Może jestem dosyć zasadniczy, ale za każdym razem sprawdzam paragony i nie zapominam tego ująć w swoich obserwacjach. Poza tym na dokumencie nie zgadzała się godzina zakupu. Kardynalnym błędem było też zachowanie kasjerki, która nie dała mi paragonu, tylko rzuciła na kupkę innych takich dokumentów, leżących wokół kasy. Niestety po raz kolejny przekonałem się, że zakupy w tym sklepie tylko w ostateczności
Wieczorem postanowiłem odwiedzić jeden z moich ulubionych sklepów osiedlowych. Ów punkt handlowy nazywa się Barbara, mieści się na parterze w bloku spółdzielni Perspektywa. Często zapuszczając się z czworonogiem na spacer mam przyjemność robić zakupy w tym sklepie. Po wejściu oczom naszym ukazuje się dosyć małe pomieszczenie, ale wnętrze jest bardzo dobrze rozplanowane. Jest tu miejsce zarówno na lady chłodnicze jak i na półki. Towar jest doskonale wyeksponowany, część dostępna jest na zasadzie samoobsługi. Pracownicy czyli właściciele są przemiłymi osobami, chętnie udzielają informacji na temat asortymentu. Obsługa jest szybka, sprawna. Po zakończonej transakcji klient zawsze otrzymuje paragon. Towary ważone są na oczach klienta, wyświetlacz wagi jest duży i czytelny. Ceny są przyzwoite, szczególnie cena lokalnego piwa jest konkurencyjna. Jedyny mankament to nieco wąska przestrzeń dla klientów i, ale to jest uwarunkowane możliwościami lokalowymi. Gorąco polecam odwiedzić ten sklepik. Ogólnie przyznaję piąteczkę, głównie za wspaniałą atmosferę panującą w tym sklepie.
Bardzo fajna baza ogłoszeń.Proste i szybkie wyszukiwanie. Ciągle nowe ogłoszenia.bARDZ MIŁY PERSONEL. wSZYSTKO W NAJLEPSZYM PORZĄDKU.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Z mocnym postanowieniem wyjaśnienia kwestii nocnego wyzerowywania salda mojego konta ROR z opcją lokaty nocnej, dziś mając trochę wolnego czasu odwiedzam placówkę Alior banku gdzie wyżej wymienione konto posiadam. Zaznaczyć jeszcze należy iż regulamin wspomnianej lokaty przewiduje iż wysokość środków na nią przekazywanych jest równy ½ naszych środków.
Tyle teoria i regulamin.
Po wejściu do oddziału od razu kieruję się do stanowisk gdzie jak wiem siedzą doradcy tu określani mianem bankiera klienta indywidualnego. Przy stanowisku jednak jest obsługiwany klient a więc cofam się zamiarem poczekania na swoją kolej. Zostaję zauważona przez pracownika który zajmuje miejsce przy stanowisku kasowym(w chwili moje wizyty jest obsługiwane jedno na dwa zorganizowane).Pani mówi dzień dobry i pyta się w czym może mi pomóc. Odpowiadam na powitanie i bez zbędnych wstępów mówię iż chcę zrezygnować z lokaty. Pani mi na to iż oczywiście mogę złożyć taką dyspozycję, ale podaje wątpliwości czy abym na pewno tego chciała. Przecież jak to dosłownie ujmuje jest ona „fajna”. Akurat. Podaję jej powód swojej decyzji, co budzi nie małe zdziwienie pracownika. Mina jego może świadczyć o pewnym nie dowierzaniu. Informuję iż mam potwierdzenia, zapisy stron potwierdzające fakt iż w godzinach nocnych saldo mojego konta wynosi zero złotych. Pani nie potrafi mi wyjaśnić takiego stanu rzeczy. Nie śmiało zapytuje czy stanowi to dla mnie problem. Tak stanowi. Bo po pierwsze zdarza mi się robić przelewy w póżnonocnych godzinach nocnych, korzystam też z karty płatniczej.
A abstrahując od wszystkiego nie zgadzam się na dysponowanie moimi finansami w taki sposób. Pani kasjerka proponuje kontakt z contact center(infolinią) gdzie rzekomo pracują osoby które posiadają większą wiedzę jeżeli chodzi o bankowość internetową i które być może udzielą mi precyzyjnego wyjaśnienia. Dobra rada zawsze w cenie. Podpisuję dyspozycję zamknięcia lokaty nie wiedząc nadal dla czego taktyka banku mnie do tego niejako zmusiła.
Dzisiaj wieczorem poszedłem na zakupy do sklepu Kaufland w Łomży. Ten hipermarket ma doskonałą lokalizację, praktycznie w centrum łomżyńskiego blokowiska. Przy markecie jest gigantyczny parking. Niestety, jak to przy marketach, projektanci nie przewidzieli że ktoś może przyjść z psem i nie ma stosownych miejsc z kawałkiem trawki gdzie można zostawić psiaka.
W środku sklepu jak zwykle panuje ład Porządek między regałami, w głównych alejkach. Po sklepie uwijał się pracownik sklepu i porządkował- przekładał, segregował, opróżniał kartony.
Na stoisku warzywnym zauważyłem wiele promocji. Skusiłem się na banany, cebulę, kilka rodzajów sałat. Następnie podszedłem do stoiska mięsno-serowo-sałatkowego. Tamże obsługiwały dwie panie, oczywiście sprawnie i z uśmiechem. Przy kasach były cztery kolejki po trzy,cztery osoby. Obsługiwała mnie kulturalna pani w średnim wieku. Sprawnie policzyła zakupy, oczywiście podczas komunikacji używała słów; proszę, dziękuję przepraszam, czyli standardowo uprzejmie.
Ogólna ocenę obniża mierna jakość opisów na paragonie fiskalnym. Kupując twaróg, życzyłbym sobie mieć na paragonie napisane „Twaróg” a nie „TwaMazTłu275”. Dziwne te opisy, w pseudopolskim języku, nie wiem dlaczego jakaś kontrola tego nie zakwestionowała. Taki opis jest niezgodny przecież z Ustawą o języku polskim a także z Rozporządzeniem regulującym opisy na paragonie fiskalnym. Ogólnie, jak zwykle w Kauflandzie – mocne dwa z plusem
Niestety choroba małej Zosi się przedłuża. Akurat skończył się syropek więc naturalne że dzielny tata wziął merdającego ogonem Szarika i poszedł do apteki. Tym razem nie ryzykowałem ujrzenia marsowego oblicza pani z innej apteki (zainteresowani znajdą odpowiednią obserwację spośród tych z ostatnich dni). Udałem się do Apteki na Południu. Obiekt ten znajduje się na ulicy Porucznika Łagody, w nowym budynku, między kościołem a Biedronką. Apteka ta jest punktem w części samoobsługowym, można dokładnie obejrzeć poszukiwane farmaceutyki. Zaraz po wejściu stwierdziłem, że w środku jest czysto, towar jest uporządkowany na półkach, które są rozmieszczone w sposób logiczny i ułatwiający znalezienie potrzebnego lekarstwa. Od razu po wejściu zainteresowała się mną miła, ciemnowłosa młoda farmaceutka. Pomogła mi znaleźć i wybrać syrop na przeziębienie. Chętnie udzieliła mi potrzebnych informacji. Po paru minutach podszedłem do kasy, gdzie byłem obsługiwany przez tą samą pracownicę. Przy kasie otrzymałem rabat od i tak niewysokiej ceny. Następnie zostałem grzecznie pożegnany. Bardzo polecam tą aptekę i pewnie niejednokrotnie będę robił tam zakupy. Duża, mocna piątka za najwyższy standard obsługi klienta.
Dziś 02.02.11 odwiedziłam Urząd Skarbowy.zagubiłam się w nim. W urzędzie zostały zamienione stanowiska do obsługi klientów indywidualnych. Tam gdzie obsługiwano w/w są stanowiska dla podmiotów gospodarczych.Po odnalezieniu odpowiedniego stanowiska podeszłam do okienka i podałam zeznanie podatkowe. W trakcie wprowadzania pit-u do komputera wystąpiły błędy. Pani nie chciała mi pomóc poprawić-tylko kazała samemu policzyć i dostarczyć dobry. O tej godzinie nie było ani jednego interesanta. Sala była pusta.
Najlepszy sklep komputerowy w Krakowie. Od lat funkcjonujący na rynku i od lat ze świetnymi cenami, znakomitym serwisem i fachową obsługą. Kupiłem już tam 3 komputery i wiele, wiele akcesoriów, a ostatnio wybrałem się po pendrive'a. Jak zwykle byłem zadowolony, gdyż chodziło mi o konkretny model SanDiska, zadzwoniłem wcześniej, pan powiedział, że nie mają ich obecnie na stanie, ale są w ich nowej siedzibie na Conrada, więc umówiłem się, że zostanie przywieziony i wtedy pan do mnie zadzwoni. Na drugi dzień miałem telefon, że pendrive jest do odbioru. Poszedłem do sklepu, pendrive czekał, cena niższa niż w Saturnie o 10 zł. W sklepie miły zapach komputerów, obsługa szybka i fachowa. Polecam. Zdecydowanie najlepszy sklep na zakupy komputerowe w Krakowie.
Pracownicy na sklepie podają wskazówki gdzie leży dany towar, kasjerki dość wprawnie obsługują klientów. Dobrze, że na stoisku z pieczywem można kasować zakupy pieczywa i ciast, bo wtedy nie trzeba stać w kolejkach w normalnych kasach. Wydaje mi się, że na niektórych półkach towar jest zbyt ciasno upakowany.
Sprzedawca wita się z klientem, jak ten tylko wejdzie do sklepu. Wszyscy sprzedawcy ubrani są w jednakowe stroje firmowe. Sala sprzedaży jest czysta, schludna, produkty są na swoich miejscach. Sprzedawca obserwuje klienta i za chwilę pojawia się z pytaniem, w czym może pomóc. Cierpliwie odpowiada na wszystkie pytania, utrzymuje kontakt wzrokowy, poleca kilka produktów, ale rekomenduje jeden produkt, wymieniając jego zalety. Na zakończenie mówi dziękuję, do widzenia, zapraszam ponownie.
Dziś kilka słów na temat strony onet.pl, która jest moim ulubionym źródłem informacji w internecie, choć oczywiście nie jedynym. Lubię ją za jasny i czytelny układ, który rzadko się zmienia (ostatnia większa reforma jakiś dłuższy już czas temu), za częste i szybkie aktualizacje oraz za coraz częstsze uzupełnianie materiałów prasowych klipami video - trzeba czasem jakiegoś polityka obejrzeć. Cenię sobie również niezły wybór artykułów dnia, serwis sportowy oraz serwis dot. techniki i gier komputerowych. Jedyny minus portalu jest taki, że gdy ktoś się uważnie wczyta, to ze względu na bycie częścią wielkiej grupy ITI jest on momentami stronniczy i da się zauważyć specyficzny dobór artykułów, ich pozycjonowanie i zestawianie ze sobą. Oczywiście do czytelnika należy ocena proponowanych informacji, więc wierząc, że każdy sam selekcjonuje sobie informacje, odnotowuję jedynie ten fakt. Zdarza mi się korzystać również z serwisu pogodowego i walutowego na tej stronie i nie mam do nich zastrzeżeń. Ogólnie polecam jako długo już obecnego przedstawiciela w Internecie, do którego bardzo mocno się przyzwyczaiłem.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.