We wszystkich marketach sieci Real dostrzegalny jest problem ze świeżością warzyw i owoców. A bywa z tym b.różnie. Najczęściej rezygnuję z zakupu owoców. Wygląd owoców wskazuje na złe metody przechowania i dystrybucji. Warzywa również wyglądają na przywiędłe, nie pierwszej świeżości. Obniżki cen są stosowane dla nieprzydatnych do spożycia owoców (pomarańcze) i warzyw, tymczasem nie jest nawet podawana przyczyna obniżki , co wskazuje na t.z "okazję".
Jeśli marka RESERVED deklaruje, że oferuje swoje wyroby dla wszystkich, to dlaczego nie dostrzega klientów w rozmiarze 42-46, na przykład. Dużo młodzieży, zarówno chłopaków jak i dziewczyn chce nosić modne i ciekawe ciuchy o ciekawym kroju i wzorach, tymczasem w sklepie RESERVED w gdyńskim KLIFIE nie sposób kupić coś na nastolatkę, czy na dziewczynę i chłopaka noszących rozmiar nieobecny w asortymencie tego sklepu. Komu na tym zależy, mam pytanie? Producent nie chce zwrócić uwagę na tę kategorię klientów, czy sklep nie celowo kreuje politykę typu - słuszne jest tylko to co mieści się w ramkach 34-40 (rozmiary damskie)? Co z resztą? Może niech na wejściu napiszą, że wstęp tylko dla noszących rozmiar 34-40!
W hipermarkecie TESCO niezmiennie moje dość mieszne uczucie budzi stoisko rybne. Wielokrotnie zastanawiałam się co może uczynić je bardziej atrakcyjnym i przyciągającym klientów. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jako świeża sprzedawana jest ryba rozmrożona. O tym nie informuje się klienta. Ale wygląd "świeżej" ryby z TESCO dla osób które choć raz w życiu miały do czynienia ze świeżą rybą nie przekonuje do uwierzenia w to. Trzeba dużej odwagi i desperacji, żeby robić rybne zakupy w TESCO. Do tego wszystkiego jeszcze niekorzystne oświetlenie stoiska, w którym ten towar może najwyżej odstraszać. Dziś znów zrezygnowałam z zakupu ryby na obiad.
Nowo otwarta cukiernia PATISERIA s.c. (nazwa handlowa cukiernia A.SOWA) po świątecznym weekendzie sprzedaje ciasta na wagę (sernik staropolski zakupiony przeze mnie, paragon w posiadaniu), nie informując klientów o tym wprost, lecz dopiero po zapytaniu, że wyroby już nie są świeże i nie proponując obniżki ceny na wyroby które nie są z dnia dzisiejszego, tylko sprzed dwóch dni. Moim zdaniem to nie są uczciwe praktyki i już tym bardziej marce SOWA z jej dość wysoki, poziomem (i cenami) nie wypada stosować takich chwytów.
Na 3 peronie podstawiono pociąg do Krakowa i obok na 4 peronie stał już wcześniej podstawiony pociąg też do Krakowa. Brak informacji na tabloidach o godzinie odjazdu. Informacja głosowa niezrozumiała i kompletnie niesłyszalna. Stan dworca w remoncie jest koszmarny, wszędzie jest ponury wieloletni, wielowarstwowy brud. Niektóre problemy - takie jak brudne ściany, szyby belki nie koniecznie należy likwidować z pomocą wielkich pieniędzy. Wystarczy zaangażować firmę która profesjonalnie zajmuje się oczyszczaniem powierzchni przemysłowych. Problemy PKP to nie tylko brak środków, a firma ta nie potrafi nimi gospodarować.
Na wystawionych na pólkach artykułach (karma dla kotów Felix) podano cenę o połowę niższą niż ta którą odczytałam z czytnika. Po zapytaniu osoby która najpewniej zajmuje stanowisko kierownicze otrzymałam odpowiedź, że nie odpowiada za to i mam iść do biura obsługi klienta. Wytłumaczyłam, że decyzję o zakupie uzależniam od ceny owego artykułu i nie chcę dochodzić prawdy po dokonaniu zakupu po wyższej cenie. Dopiero po tej rozmowie Pani wykonała telefon i obiecała, że ktoś przyjdzie i zrobi porządek. Sprawdziłam po 20 minutach sytuacja się nie zmieniła. Klienci dalej byli wprowadzani w błąd. Komunikacją pomiędzy poszczególnymi służbami w Tesco jest słaba.
Nieprawidłowo podane ceny są niestety częstym zjawiskiem. Bywam regularnie i staram się sprawdzać wszystkie "okazje" i "promocje".
Wędliny zakupione w delikatesach Krakowski Kredens mimo, że przechowane w lodówce w opakowaniu oryginalnym po dwóch dniach nie nadają się do jedzenia, bo są niesmaczne (dominuje zapach saletry spożywczej). Nie smakują, ale wygląd mają doskonały w ladzie sklepowej przy właściwie dobranym oświetleniu. Kiełbas starałam się tam nie kupować i wcześniej, ale wędzonki były kiedyś niezłe. Teraz już przestanę tam kupować, a i ceny mają wysokie, czasami tylko chciało się coś dobrego dla gości mieć, zawiodłam się, bo nie nadawało się już po dwóch dniach i ratować się trzeba było przed wizytą gości w najbliższym supersamie.
Van Hellder Choco Cafe (Jacek P. "Global" Sopot 2000" NIP 584-181-34-19). Specjalnością zakładu jak nazwa dumnie wskazuje jest gorąca czekolada pitna. Lokal znajduje się w samym centrum Sopotu, przy deptaku i w sezonie nie powinno brakować klientów, ale czekolada klasyczna zamówiona przeze mnie była źle przyrządzona, ledwie ciepła , pełna grudek i okropnie wprost słodka (istny ulepek). Chemia z półki supermarketu!. Na dodatek w prawie pustym lokalu grzmiała głośna muzyka (przyciszono na moją prośbę). Kelnerki w dziwacznych strojach, jakby brakował dolnej części garderoby, snują się bardzo powoli, długo stoją nie sprzątnięte naczynia po klientach którzy zdążyli opuścić lokal. Na zamówiona dodatkowo herbatę nie doczekaliśmy się (a zapłaciłyśmy za nią). Takie to miejsce, bez atmosfery, i bez specjalności, ale drogie.
Oto jak Bank PKO BP, Centrum Kart Kredytowych i Operacji Kartowych w osobie Naczelnika Wydziału Obsługi Kart Piotr W. traktuje stałego klienta któremu zaoferował kartę kredytową (z której klient jeszcze nie korzystał). Bank w piśmie od 24.01.2011 żąda wpłaty kwoty która na zestawieniu operacji figuruje jako "zaległa kwota minimalna" w wysokości (około 35 zł) nie podając w tym że piśmie z czego ta kwota wynika. Okazało się ,że ta kwota jest ubezpieczeniem kredytu, o którym klient nie był informowany wcześniej, ale to nie wszystko.
Cytuję dalszy ciąg pisma: "W sytuacji nieuregulowania zobowiązania wobec banku, zostaną podjęte czynności windykacyjne, w tym działania komornicze w celu odzyskania wymaganego zadłużenia.
Ponadto PKO BP SA może przekazać Pana dane do zbioru danych klientów niesolidnych - "Bankowy Rejestr".
Bądźcie ostrożni z kartami kredytowymi wciskanymi przez PKO BP SA.!!! Potrafią dostarczyć niemiłych niespodzianek.
Dziękujemy za zgłoszenie. Z każdej opinii i oceny wyciągniemy wnioski, aby poprawiać jakość obsługi Klientów.
Otoczenie hipermarketu Tesco...
Otoczenie hipermarketu Tesco w Gdyni jest zaludnione przez osoby żebrzące, nietrzeźwe, zaczepiające klientów. Miejsca parkingowe dla osób niepełnosprawnych zajmowane są przez nieuprawnionych. Parking bardzo słabo oświetlony w godzinach wieczorowych co w połączeniu z żebrzącymi nie pozwala czuć się bezpiecznie.
prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemów. Długie terminy oczekiwania na serwisową obsługę. Brak możliwości połączenia się z serwisem bezpośrednio w swoim województwie. Otrzymaliśmy już używany dekoder który źle komunikuje się z pilotem do otrzymanego dekodera. Wysokie opłaty w porównaniu do konkurencji.
Sprzedawczyni straciła zainteresowanie klientką kiedy dowiedziała się ,że szuka ona produktu o niższej cenie niż oferowany przez sprzedawczynię produkt ( z najwyższej półki). Klientce powiedziano,że tanich produktów nie prowadzą. Klientka pozostawiona sobie sama znalazła w tej perfumerii to co jej odpowiadało i co do marki i poziomem ceny. Asortyment produktów wyglądał na mocno przebrany, o nieświeżym wyglądzie. Wystrój placówki nie odpowiada poziomowi obsługi.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.