Wycieczka do Ziemi Świętej ogólnie udana jednakże zawiódł mnie bałagan i brak informacji przed wylotem. Wycieczka w dn. 6-13 października 2012. Pierwszy raz wybrałam wycieczkę samolotem, wylot był z Lublinka. W czwartek profilaktycznie zadzwoniłam do biura, żeby dokładnie się dowiedzieć o której mam być na lotnisku, czy będzie jakieś spotkanie całej grupy w jakimś konkretnym miejscu. No i Pani powiedziała ze dobrze ze dzwonie bo chciała mi właśnie powiedzieć ze wylot jest 15.45 a nie jak ustalono wcześniej 13.45. Pomijam fakt że o takich sprawach to biuro powinno informować klientów, ale ok zadzwoniłam i łaskawie mi Pani informacje przekazała i że jeszcze będą dzwonić w piątek przed południem. Cierpliwie czekałam na telefon w piątek do godz. 13.30. Po zadzwonieniu dowiedziałam się ze faktycznie samolot jest 2h później. Gdy zapytałam jak wygląda sprawa spotkania dowiedziałam się tylko że mam być na lotnisku jakieś 3 h przed odlotem. W sobotę okazało się. że nie było wyznaczonego miejsca gdzie mamy się spotkać wiec na początek chodziłam i pytałam będących tam ludzi z jakiej są grupy, gdzie lecą, i z jakiego biura. W końcu dorwałam Panią z obsługi lotniska, która przekazała mi że grupa z Trade&Travel jest pierwsza do odprawy i ze można już stawać w kolejce, ale trzeba odebrać bilety z kasy na górze. Ok. Spoko nie wymagałam żeby ktoś mi te bilety jak dziecku dał do ręki ale takich informacji powinnam dowiedzieć się od pracowników biura a nie w ostatniej chwili od obsługi lotniska zwłaszcza ze był to "mój pierwszy raz" o czym Pani obsługująca mnie w biurze wiedziała bo sama o to zapytała. Ogólnie wrażenia przed wylotem kiepskie. Dobrze ze wycieczka okazała się taka jak powinna ;)
Witam, na początku czerwca zamówiłam w TP-Orange telewizję, telefon i internet satelitarny-livebox. Poprzez zmianę przez 12 dni nie działał telefon stacjonarny,ani telewizja, a internet działał jakby leciał z kosmosu. Podczas dostarczenia całego osprzętu nie dostarczono anteny - talerza, którą dokupiłam sama i zapłaciłam za montaż na domu, panowie z działu technicznego wzywani byli by wszystko zamontować i uruchomić, wracali się 3 razy bo niby działało ale max. 15 minut, od momentu uruchomienia podczas zgłaszania awarii telefonu zapewniano mnie ze działa a guzik prawda nie działał, naliczono mi opłatę za 2 mies. z góry ponad 185 zł. Często trzeba resetować livebox by cokolwiek działało, wszelkie próby dzwonienia na infolinie kończą się odesłaniem na płatną infolinię a tam otrzymuje informacje że mam pisać pisma do działu technicznego i do działu opłat i faktur. TP działało kiepsko ale po połączeniu z Orange wcale lepiej nie jest :( A szkoda...
Na wielu kosmetyykach brak polskiego opisu, szczególnie sposobu uzycia odżywek gdzie nie wiadomo czy odżywka do włosów jest do spłukiwania czy bez spłukiwania (kosmetyki do włosów z serii Hair X). Nie zawsze mam pod ręka katalog i nie znam na tyle języka angielskiego by wiedzieć co jest dokładnie napisane.
Zrezygnowałam z tej szkoły w 2009 r w sierpniu gdyż musiałam wyjechać. Załatwiłam wszystkie formalności, uregulowałam opłaty, pisałam podanie o skreślenie z listy studentów i rozmawiałam z Dziekanem. Wszystko ładnie, pięknie, dostałam pisemna informacje że zostałam skreślona z listy studentów na własny wniosek. W tym roku 2010 w kwietniu otrzymałam pismo od windykatora z tej szkoły ze mam do zapłaty 22240 zł za naukę i jakieś odsetki za zwłokę. Pojechałam tam wnerwiona jak osa ze wszystkimi papierami związanymi z rezygnacją. Panie z dziekanatu w ogóle nie chciały ze mną rozmawia tylko odesłały mnie do windykatora na terenie szkoły którego jak się okazało nie było! Weszłam więc do Pań w kasie z zapytaniem co to ma być za pismo skoro ja od 31 sierpnia 2009 r nie jestem studentką. Panie przestraszone zaczęły coś grzebać w systemie i się okazało że niby mam dług wobec szkoły ale jest tez informacja ze nie studiuje !!! Potem wysłały mnie do dziekanatu gdyż okazało się że papiery o rezygnacji dotarły zbyt późno czyli wychodziło by na to że już w semestrze kiedy nie byłam studentką a zatem we wrześniu! Panie z Dziekanatu nie bardzo wiedziały co mi powiedzieć wiec z miejsca poprosiłam kierowniczkę dziekanatu! Która pogrzebała w komputerze i stwierdziła że to bardzo dziwne ! Więc zapytałam czy ja to wina że papiery nie dotarły do księgowości a dotarły do windykatora! Pani mi powiedziała ze to Pani windykator nie sprawdziła w systemie! Więc co Pani windykator sobie losowo wybiera nazwiska czy w jaki sposób dostaje informacje o długach wobec szkoły? Pani zaproponowały żebym przyjechała za tydzień (po weekendzie majowym) ale powiedziałam że ja się tu fatygować z Drezna drugi raz nie będę bo nie mam na to czasu a to jest ewidentna wina dziekanatu ! Zostawiłam numer telefonu i ksero pisma jakie otrzymałam od windykatora. Zadzwoniła do mnie Pani windykator po tygodniu z informacją że faktycznie nastąpił błąd i żebym zadzwoniła we czwartek upewnić się że na pewno jest wszystko w porządku. Zadzwoniłam owszem i zażądałam pisemnego oświadczenia że wszystko mam uregulowane bo inaczej sprawa skończy się w sądzie bo ja nie będe płaciła za bałagan w dokumentacji Pań z dziekanatu!
Kolejny minus dla PZU niestety ponownie dostałam monit po roku czasu pomimo napisania oświadczenia o rezygnacji i wysłania ksero dokumentów przejścia do innego ubezpieczyciela. Na mój widok Pani która mnie obsługiwała za poprzednimi wizytami od razu zbladła ale nie obyło sie bez awantury i poproszenia kierownika tegoż przedsiębiorstwa tak niekompetentnego i wręcz irytującego! Sprawa skończy się u Rzecznika Praw Konsumenta.
PZU ubezpieczenia to ogólnie firma z bałaganem w dokumentacji i brakiem kontaktu między placówkami <Łódź, okolice>. Moja niekoniecznie dobra opinia dotyczy ubezpieczenia auta. Kupiłam samochód używany gdzie poprzedni właściciel posiadał ubezpieczenie w PZU. Kolejna rata za ubezpieczenie była w październiku. Poszłam do głównej siedziby w Łodzi (ul. Kościuszki 57), gdzie bez żadnego problemu zapłaciłam kolejna ratę i wszystko byłoby ok gdyby nie to ze Pani obsługująca mnie powiedziała, że nie będzie żadnych problemów bo załatwiam wszystko w placówce głównej a oni wyślą stosowne dokumenty do oddziału w Łasku gdzie poprzedni właścicel płacił ubezpieczenie. Przychodziła do mnie kilkakrotnie z oddziału w Łasku karta z ponagleniem o zapłatę kolejnej raty bo inaczej grozi mi firma windykacyjna. Na każde takie pismo wysyłałam ksero dokumentów załatwianych w oddziale w Łodzi. I otrzymywałam kolejne ponaglenia i wezwania do zapłaty. Kolejny raz w listopadzie tak mnie to wyprowadziło z równowagi że pojechałam ponownie do oddziału PZU w Łodzi i spokojnie powiedziałam że nie wyjdę z oddziału dotąd dopóki ktoś mnie nie obsłuży i nie wyśle stosownych dokumentów do Łasku. Wszystko skończyło się 100 krotnymi przeprosinami, tłumaczeniem że widocznie wysłane dokumenty "się minęły" z ponagleniem z Łasku, dogodna oferta innych ubezpieczeń i oficjalnym pokazem przesłania dokumentów do Łasku po czym po 2 tygodniach od mojej wizyty znów dostałam ponaglenie z oddziału z Łasku. Skończyło się to karczemna awanturą z mojej strony i rezygnacja z usług ubezpieczeniowych. Dodatkowo każdego przestrzegam przed korzystaniem z ofert PZU.
Punkt informacyjny działu artykułów dekoracyjnych. Czekałam ponad 15 minut przy punkcie by zapytać kogoś z obsługi o rolety. Nikt się nie pojawił, mijali mnie tylko pracownicy jednak nikt nie pofatygował się do punktu. Podeszłam do punktu obsługi klienta a tam także zostałam zignorowana. Wyszłam z Castoramy i pojechałam w inne miejsce
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.