Wybrałyśmy się ze znajomą do Dominium Pizza w Parku Smaków przy M1 w Markach. Trafiłyśmy tam tylko dlatego, że Pizza Hut w M1 była zamknięta z powodu zmiany wystroju, a my miałyśmy ochotę na pizzę. W lokalu było pusto, ale stwierdziłyśmy, że to pewnie dlatego, że późno i trochę w oddaleniu od głównych "marketów". Za to jest tam czysto i przytulnie, no chyba, że panowie dostawcy, którzy wychodzą z kuchni przez salę, akurat postanawiają z impetem trzasnąć drzwiami. Zamówiłyśmy średnią pizzę na średnim (normalnym) cieście i dwie cole. Rachunek wyniósł prawie 40 złotych (cola 0,2l prawie 5 PLN). Do tego obsługa pobrała sobie napiwek przy wydawaniu reszty (ale może to pomyłka przy wydawaniu reszty). Plus, że pizza robiona jest na oczach klientów, jest szybko podana, obsługa pyta, kiedy podać napoje. Minus niestety za to, że pizza podawana jest na metalowym talerzu, na pizzy znajduje się zaledwie kilka kawałeczków szynki (a cena za szynkę wyższa). Ciasto normalne okazało się niezwykle cienkie, do tego osoba przygotowująca pizzę do podania pokroiła ją jedynie po wierzchu, a ponieważ ciasto na spodzie było mocno przypieczone, to trudno było rozdzielić kawałki. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tak wysokich cen, a kiedy je zobaczyłam myślałam, że pizza będzie rewelacyjna, co jednak się nie sprawdziło. Myślę, że więcej nie wybiorę się do tej pizzerii.
Kiedy weszłam do sklepu ruch był w nim średni. Na stoisku z warzywami i owocami byłam mile zaskoczona, bo towar był świeży i uporządkowany. Niestety dalej nie było już tak dobrze, w sklepie w oczy rzucają się wystawione poza półkami produkty, niektóre na paletach i nie do końca odwinięte z folii. Zaskakujące też było dla mnie, że na stoisku z mięsem trzeba płacić oddzielnie, nie miałam przy sobie gotówki, a nie przyjmują tam płatności kartą poniżej 10 PLN. Kiedy chciałam zapłacić okazało się, że kolejka jest spora, ale zaraz Pani ze stoiska obok alkoholi poprosiła część osób o przejście do jej kasy, więc płacenie przebiegło w miarę sprawnie.
Ponieważ znów nie udało mi się w domu przygotowac śniadania postanowiłam kupić coś do pracy w Central Markecie. Było to na kwadrans przed dziewiąta, więc spodziewałam się wielu klientów, którzy robią zakupy przed pracą, ale okazało się, że w sklepie nie jest tłoczno, a kolejek prawie nie ma. Pewnie to zasługa otwartych 4 kas. Szybko wybrałam drożdżówkę (z makiem, bardzo smaczna), do tego sok. Ceny są umiarkowane (drożdżówka 1,90 zł, mały sok w butelce 2 zł), wybór duży, a w sklepie panuje pożądek. Pani w kasie obsługiwała sprawnie i nie odczułam tego, że byłam trzecia w kolejce, po kilku minutach opuściłam sklep. Przyjemnie robi się tu szybkie zakupy. Polecam
Chęć spędzenia wieczoru w miłym towarzystwie znowu przywiodła mnie do Zapiecka i to drugi raz w tym tygodniu. Tym razem w restauracji było mniej gości, ale więcej obsługi. Z łatwością znaleźliśmy wolny stolik dla dwóch osób, a pani, która nas obsługiwała, od razu przyniosła karty dań. Z przyjemnością zauważyłam kolejną nowość w menu, tj. pierogi z ciasta z mąki orkiszowej. Pani od razu przyniosła nasze rozgrzewające napoje. Kiedy czekaliśmy na wybrane potrawy zrobiło się nieco bardziej tłoczno, tak, że pozostałe stoliki zostały zajęte. Wciąż jednak było spokojnie i nastrojowo. Pierogi podane po 10 minutach były gorące i bardzo smaczne. Kelnerka zadbała też o wymianę świeczki, która zgasła na naszym stoliku. Jedynym minusem było to, że w spokojnej rozmowie przeszkadzała muzyka, która nie była bardzo głośna, ale też nie do zignorowania. W restauracji było czysto, sala przybrana była świątecznymi dekoracjami. Polecam
Do Praktikera wybrałam się, aby obejrzeć zasłony. Na parkingu nie było problemów z zaparkowaniem, wewnątrz również nie było tłoczno. Po wejściu do sklepu zatrzymałam się na chwilę przed wejściem szukając telefonu i zaobserowałam, że pan ochroniarz słucha rozmów wchodzących klientów i nie pytany sugeruje gdzie powinni się udać szukając konkretnych rzeczy. Dla jednych może być to pomoc, innych może irytować. Zdecydowałam, że przed wejściem na halę musze udać się do łazienki. Jak na dość nowy obiekt handlowy łazienka wydaje się zaniedbana, nieco brudna i czuć w niej nieprzyjemny zapach. Poza tym słyszałam "głosy" jak zza ściany, ale dużo głośniej i wyraźniej. Okazało się, że to z głośnika zamontowanego nad drzwiami toalety, ale chyba słychać z niego też inne rozmowy poza komunikatami. Poza tym z łazienki nie wiadomo, jak wyjść, wszystkie drzwi w korytarzu są tego samego koloru, a oznaczona jest jedynie toaleta damska i męska oraz pokój ochrony, niestety nie wyjście. W samym markecie było dość czysto, produkty były poukładane na regałach i stoiskach, wybór jest duży. Chciałam obejrzeć też rośliny doniczkowe, ale z bliska wydały się nieco nieświeże. Mimo że nie było tłoku w sklepie, to przy kasie musiałam zaczekać kilka minut, bo były otwarte tylko dwie. Ogólnie polecam sklep jedynie jeśli udajemy się po konkretne rzeczy, ale po to są tego typu sklepy.
Przy okazji wizyty na Jarmarku Bożonarodzeniowym na Rynku Starego Miasta w Warszawie postanowiłam pójść do Zapiecka na pierogi. Pamiętam, że zawsze najbardziej smakowały mi te na Freta 1, więc tam się wybrałam. I jak zwykle się nie zawiodłam. Tradycyjnie w restauracji było dość ciasno, nie tylko z powodu liczby klientów, ale też tego, że na małej przestrzeni jest ustawionych tak wiele stolików. Ale za to było czysto i przytulnie ze względu na świąteczne dekoracje i świeczki na każdym stoliku. Wprawdzie ceny nieco wzrosły od mojej ostatniej wizyty, ale menu również się poszerzyło. Tradycyjnie zjadłam więc barszcz czerwony z uszkami. Był bardzo ładnie podany, w kamionkowym naczyniu z którego po podaniu kelnerka zdjęła pokrywkę. Zrezygnowałam z tradycyjnych pierogów na rzecz słodszej wersji, tj. z jabłkami i cynamonem w sosie waniliowym. Wybrałam zestaw za 14,50 w skład którego wchodzi 5 pierogów i kawa. Ciasto pierogowe jak zwykle rewelacyjne. Pani, która obsługiwała gości w lokalu bardzo dbała o to, żeby służyć pomocom i podać wszystko w odpowiednim czasie, za co ogromny plus, bo w innych miejscach zdarzała mi się kawa podawana do zupy. Polecam wizyty w tej restauracji.
Dawno już nie odwiedzałam tego miejsca, ale ponieważ chciałam szybko zjeść postanowiłam pójść do KFC na kurczaka i frytki. Niestety pomyliłam się sądząc, że zjem naprawdę szybko. Kolejki do kasy były długie, musiałam czekać pięć minut. Za to obsługa jak zwykle miła i sprawna. Kiedy już otrzymałam swoje zamówienie musiałam szukać miejsca bo lokal był zatłoczony. Jednak potem znalazłam dobre miejsce na wygodnej kanapie z widokiem na nowe przystanki autobusowe przy Metrze Ratusz. W samej restauracji panował lekki nieporządek, ale wynikało to raczej z liczby klientów w danym momencie i tego, co po sobie zostawiali. Jedzenie było smaczne, kurczak chrupiący i ciepły, podobnie frytki, a herbata gorąca. Uważam, że jest to jak najbardziej dobre miejsce, jeśli ktoś lubi tego typu jedzenie, bo tu jest ono smaczne i chce je dostać stosunkowo szybko i sprawnie
Jak zwykle do Biedronki pojechałam po drodze na spotkanie. Niestety na parkinku spotkała mnie niemiła niespodzianka, tzn. był brudny, kierowcy rozjeżdżali pozostałości czyjejś dobrej imprezy. Wewnątrz natomiast panował porządek i względny spokój, towar na półkach był poukładany, klientów nie było dużo, można było spokojnie zrobić zakupy. Zebrałam najpotrzebniejsze rzeczy i udałam się do kasy. Musiałam poczekać kilka minut, bo czynne były tylko dwie kasy, ale kiedy kolejki zrobiły się dłuższe otwarto jeszcze jedną. Pani obsługiwała klientów szybko i sprawnie. Niestety na zewnątrz znów w oczy rzucał się zanieczyszczony parking i to niedaleko wejścia. Stąd tym razem mały minus w ocenie wizyty.
Do wizyty w Multikinie skłoniła mnie promocja - bilet za 11PLN. Kiedy tam dotarłam trudno było mi znaleźć miejsce do zaparkowania. W środku również były tłumy. Ustawiłam się w jednej z kolejek i czekałam ok 10 min zanim podeszłam do kasy. To, co mi się podobało to pomysł, aby bilety sprzedawać również w kasach z przekąskami, co niektórym oszczędziło podwójnego stania w kolejce. Pomimo, że film zaczynał się godzinę później, i tak było już niewiele miejsc wolnych. Wybór filmów tego dnia również nie był duży, a przed seansem miało być dużo reklam, ale coś za coś. Kupiłam bilet i postanowiłam wrócić za godzinę. Kiedy przyszłam sala była już pełna. Film oglądało się dobrze, obraz był wyraźny, fotele wygodne. Uważam tę wizytę w Multikinie za udaną.
Zachęcona wizytą w sklepie Marcpol w Tłuszczu tydzień wcześniej postanowiłam wybrać się tam ponownie. Jak poprzednio, większość miejsc parkingowych przy wejściu do sklepu była zajęta, jednak bez trudu znalazłam miejsce do zaparkowania. Wzięłam wózek i udałam się na zakupy. Tym razem niestety warzywa i owoce nie były pierwszej świeżości, winogrona były brązowe i zgniłe, papryka zwiędnięta, a limonki uschnięte. Wzięłam więc tylko jabłka i gruszki i postanowiłam zrobić resztę zaplanowanych zakupów. Kupiłam oliwki, których ogromny wybór mnie zaskoczył ( z cytryną, papryką, serem pleśniowym, anchois, chorizo, tuńczykiem, czosnkiem, migdałami, a nawet krewetkami!). Potem przeszłam do wędlin i mięs. Poprosiłam o wędliny świeżo ukrojone, gdyż te, które leżały w gablocie, od światła straciły kolor. Obawiam się, że może to źle świadczyć o jakości niektórych z nich, ale wybór jest tak duży, że każdy znajdzie coś dla siebie. Panie cierpliwie znosiły moje marudzenie, wybieranie, a nawet czasami prośbę o odłożenie wędliny, bo jednak jej wygląd mnie niepokoi. Dokończyłam zakupy i udałam się do kasy. Ustawiłam się w kolejce, w której była przede mną jedna osoba. Poprosiłam też o alkohol, a pani z kasy monopolowej podała mi go bez kolejki. Po kilku minutach odeszłam od kasy. Wizytę w sklepie uważam za udaną, sklep jest czysty, wybór duży, a ceny nadal konkurencyjne w porównaniu z innymi sklepami.
Do Media Markt wybrałam się po prezent gwiazdkowy dla rodziców. Sklep, jak mogłam się spodziewać w sobotnie popołudnie, był zatłoczony. Wszędzie stały kosze z produktami promocyjnymi, z głośników leciała muzyka. Jak się okazało, sklep nie jest w stanie ograniczyć się do jednej melodii. Na każdej półce, każde urządzenie grało inną melodię i każde z nich było nastawione bardzo głośno. Do tego cały czas słychać "pisk" zabezpieczeń przy telefonach, laptopach, odtwarzaczach muzyki, i to nie tylko wtedy, gdy ktoś włączy alarm. Do tego dochodzą reklamy producentów sprzętu na umieszczonych w sklepie ekranach oraz dźwięk z telewizorów. Na środku sklepu stał samochód, który miał reklamować jednego z producentów systemów car audio i rzeczywiście, muzyka disco-polo grała w nim na cały regulator. Czułam się zagubiona i zestresowana zaraz po wejściu i uczucie to utrzymało się do samego końca wizyty. Obsługa sklepu nie interesowała się klientami, panowie sprzedawcy stali grupkami i rozmawiali ze sobą. Właściwie w tym całym rozgardiaszu trudno było mi się skoncentrować na zakupach, mimo ogromnego wyboru sprzętu. Nie ocenię kompetencji personelu, bo nawet nie miałam ochoty przerywać konwersacji, poza tym chciałam opuścić sklep jak najszybciej. Na koniec usłyszałam tylko rozmowę ochroniarza z panem, który czekał na zewnątrz na żonę robiącą jeszcze zakupy, a sam już też miał w ręku torbę z Media Markt. Ochroniarz nie chciał wpuścić pana na teren sklepu, bo "jak już się wyjdzie z zakupami, to z powrotem nie można". Nie wiem, czy takie zasady rzeczywiście panują, ale pan ochroniarz koncentrował się bardziej na zatrzymaniu klienta i uniknięciu komplikacji, niż na wskazaniu mu jakiegoś rozwiązania. Polecam Media Markt jedynie wtedy, gdy wiemy, co chcemy kupić i idziemy po konkretną rzecz. A już na pewno w sobotnie popołudnie.
Panorama w Radzyminie to jeden z niewielu sklepów w okolicy otwarty do tak późnej godziny w niedzielę. Postanowiłam się tam wybrać poi słodycze. Sklep z zewnątrz wygląda nowocześnie i czysto. Na zewnątrz znajduje się bankomat. Wewnątrz również panuje porządek. Jest tam duży wybór cukierków, ciast, owoców i warzyw, napojów, makaronów oraz herbat (są t nawet herbaty "ozdobne"). Można tu też kupić papryczki chilli czy imbir. Chciałam kupić winogrona rodzynkowe, niestety okazało się, że mimo iż na zewnątrz wyglądają ładnie, to pod spodem nie są zbyt świeże i był to jedyny minus tej wizyty. Pani, która ważyła towary na stoisku ze słodyczami bez problemu zważyła na nim także zakupione przeze mnie pomarańcze. Towar na półkach był równo poukładany, w koszach leżały produkty promocyjne. Również wiele produktów na pułkach było oznaczonych dobrze widocznymi, żółto-czerwonymi etykietami z napisem "promocja". W sklepie było tylko kilku klientów, a czynne aż trzy kasy. Nie czekałam w kolejce, gdyż dwie z nich były puste, a płacenie zajęło zaledwie minutę. Uważam tę wizytę za bardzo udaną.
Po powrocie z pracy postanowiłam wybrać się do Marcpol-u i kupić coś smacznego. Do sklepu dotarłam na 15 minut przed jego zamknięciem. Na zewnątrz zaparkowanych było tylko kilka samochodów, w środku panował spokój. Jedna z pań rozkładała towar w dziale owoce i warzywa. Na pułkach panował porządek, panie powoli sprzątały poszczególne działy. Niestety, dyskutowały nad tym, kto powinien obsłużyć klienta, bo one nie będą siedziały w pracy nie wiadomo ile. Mimo to nie zrezygnowałam z poproszenia o ser, dlatego, że znów pojawiły się moje ulubione korbacze wędzone (nitki serowe). Wybór serów jest tu duży, jednak tego przysmaku nie widziałam już od dość dawna. Niestety nie udało mi się kupić szpinaku, ale to może po prostu nie sezon, bo pani powiedziała, że nie dostają go mimo składanych zamówień. Szybko kupiłam jeszcze coś do picia, tj. cole w dwupaku w dobrej cenie (niecałe 9PLN) i podeszłam do kasy. Była czynna już tylko jedna kasa, ta, w której sprzedawany jest alkohol. Pani obsługiwała klientów bardzo sprawnie, przede mną była tylko jedna osoba, dlatego po 10 minutach wyszłam ze sklepu.Wybór produktów nadal oceniam jako duży, a do tego zakupy robi się tu szybko i dość miło.
Do sklepu wybrałam się z pewną obawą, bo było to piątkowe popołudnie. Chciałam zrobić większe weekendowe zakupy. Na miejscu okazało się, że nie ma dużego tłoku. Sklep jest czynny od niedawna, dlatego jest czysto. Podobnie wygląda sytuacja na parkingu przed sklepem, zresztą dość dużym. W sklepie jest jednak dość ciasno, alejki są wąskie, co tego dnia dodatkowo było jeszcze spotęgowane wystawionymi na środek róznego rodzaju towarami i działalnością pań wykładających towar. W sklepie jest ogromny wybór, szczególnie dobrej jakości słodyczy (szukałam czekolad Lindt), przetworów mlecznych i nabiału, mięs i wędlin oraz warzyw i owoców (kupiłam ostre papryczki). Do tego ceny są konkurencyjne w porównaniu z innymi sklepami. Niestety po powrocie do domu okazało się, że zakupione mięso nie było pierwszej świeżości. W kolejce do kasy też stałam dość długo, chciałam kupić jeszcze słodycze i byłam przekonana, że można to zrobić tylko w kolejce do kasy z alkoholami. Jak się okazało, panie z innych kas wstawały od kas, ważyły słodycze i przynosiły je klientom. Obsługa w sklepie jest bardzo miła, chętnie pomaga w znalezieniu produktów. Uważam, że warto robić zakupy w tym sklepie, jednak, jak w większości tego typu marketów, trzeba uważać na świeżość produktów.
Susza w baku zmusiła mnie do odwiedzenia stacji paliw. Wybrałam stację Gepard BP. Na stacji nie było dużo klientów, jedynie przy jednym dystrybutorze ktoś nalewał paliwo. Dystrybutory na stacji wydają się dość wysłużone, ale wszystko działało jak należy. Wewnątrz budynku, w którym mieszczą się kasy, panował porządek. Towar był równo poukładany, było czysto. Gabloty z jedzeniem również nie pozostawiały żadnych zastrzeżeń, szyby były bez zacieków czy smug, a jedzenie prezentowało się niezwykle apetycznie, choć nie zdarza mi się jeść w tego typu miejscach. Klientów obsługiwały dwie panie. Przede mną w kolejce stało dwóch panów, jeden z nich kupował właśnie coś do jedzenia. Dwóch innych panów siedziało przy stoliku wewnątrz czekając na zamówione jedzenie. Jedna z pań przyjmowała zamówienie i opłaty za paliwo oraz inne zakupy w sklepie, druga przygotowywała jedzenie, więc obsługa szła szybko i sprawnie. Niestety, pani nie wręczyła mi kuponu na dodatkowe punkty Payback, a ja też to przeoczyłam, choć kupon wydrukował się tuż pod moim nosem. Ogólnie jakość obsługi na stacji oceniam jako dobrą.
Ponieważ miałam ochotę na coś dobrego i słodkiego wstąpiłam po drodze do domu do Biedronki w Radzyminie. Jest to nowy sklep, z niedużym, ale czystym parkingiem oraz porządkiem wewnątrz sklepu. Ponieważ było już dość późno, nie było wielu osób wewnątrz, szybko kupiłam deser i coś na śniadanie następnego dnia i udałam się do kasy. Czynne były dwie kasy, a zanim zdążyłam się rozejrzeć pani z wolnej kasy sama zaprosiła mnie do siebie. Obsługa bardzo miła, szybko opuściłam sklep. Jedyne drobne minusy to to, że nie można tu kupić coli zero i płacić kartą. Ale jeśli ktoś kupuje w innych "Biedronkach" to wie, czego powinien się spodziewać. Ogólnie udana wizyta i zakupy.
Ponieważ potrzebowałam zrobić zakupy spożywcze wybrałam się do Tesco na Stalowej, akurat tam było mi "po drodze". Na parkingu było sporo samochodów, ale nie było problemu ze znalezieniem wolnego miejsca. Wewnątrz, jak na dość wczesną godzinę, też było dużo osób. Sam sklep jest przestronny, alejki są szerokie, ma duży wybór produktów przemysłowych i spożywczych, a przy tym dobre ceny. Jednak na środku stały jakieś metalowe kosze z pudłami, kartonami, a jedna z pań z obsługi jeździła wózkiem z wysięgnikiem i coś poprawiała nad głowami klientów. Pan z działu warzyw i owoców chętnie odpowiadał na moje pytania o dostępność niektórych produktów, mimo że zajmował się rozkładaniem towaru. Przy mięsie, które chciałam kupić, kolejka była spora, bo 7 osób. Za to wybór też duży, szczególnie jeśli chodzi o drób. W sklepie działało kilka kas, przede mną stała jedna osoba, więc płacenie poszło szybko. Ogólnie udana wizyta, choć jest to sklep do którego, głownie ze względu na lekki chaos, raczej nie przyjdę na szybkie, przyjemne zakupy.
Pierwsze, co rzuca się w oczy po wejściu do sklepu to fakt, iż jest tam dość ciasno. Jednak potem zauważyłam, że spowodowane jest to faktem, że w sklepie jest bardzo różnorodny asortyment. Można tam kupić świeże pieczywo, którego wybór jest ogromny, zarówno jeśli chodzi o chleb czy bułki, jak też inne wypieki (drożdżówki, bułki "na słono"), wędlinę, sery. To, co mnie zaskoczyło, to duży wybór produktów sojowych (sery Tofu, wędlina sojowa, pasztety w różnych smakach) nieczęsto spotykanych w innych sklepach. Można tam też kupić świeże owoce i warzywa dobrej jakości, jest duży wybór słodyczy i artykułów przemysłowych (np. rajstop czy podkolanówek, pasty do butów, chusteczek, ręczników papierowych itp.). Niestety ceny są nieco wyższe niż w innych sklepach. Na półkach jest porządek, jedna osoba zajmowała się wykładaniem towaru. Działały trzy kasy, w każdej kolejce czekało po 2-3 osoby, więc na swoją kolej czekałam dosłownie 3-4 minuty. Dla osób kupujących alkohol jest oddzielna kasa, nie muszą wchodzić na teren marketu. Pani, która obsługiwała mnie w kasie bardzo miła, poinformowała mnie o braku dolnego limitu płatności kartą, a kiedy zobaczyła kartę PayPass zaproponowała płatność w tej technologii. Transakcja przyprowadzona szybko i sprawnie. Myślę, że ten sklep to dobre miejsce na szybkie drobne zakupy.
Odwiedziłam właśnie sklep Biedronka mieszczący się w budynku SwedeCenter. W sklepie ruch był dość duży, ale nie było tłoku. Towar poukładany na półkach, nie widać było śmieci czy brudu. Personel był ubrany w stroje firmowe, jedna osoba wykładała towar. W sklepie jest duzy wybór deserów, mieszanek sałat oraz warzyw i owoców, o które często trudno w innych sklepach, jak granaty czy khaki. W sklepie otwarte były dwie kasy do których ustawiły się dosć długie kolejki, po 8-10 osób. Na taśmie kolejnej kasy leżała kartka z informacją, że kasa jest zepsuta. Po około 5 minutach otwarta została kolejna, 3-cia kasa. W sumie czekałam w kolejce ok. 10 minut. Obsłująca pani była miła i sprawnie 'kasowała" towary, jednak nie otrzymałam rachunku.
Po większe zakupy wybrałam się dziś do MarcPol-u w Wołominie na ul. Reja. Przed sklepem znajduje się duży parking, który był zapełniony jedynie w 1/4. Plac był czysty, nie było walających się torebek czy śmieci. Na budynku znajdują się już świąteczne dekoracje z jednokolorowych jasnożółtych lampek. Wewnątrz również są świąteczne dekoracje i asortyment, m.in. czekoladowe Mikołaje i inne świątecznie zapakowane słodycze. Tu również było czysto, towar był równo poukładany, a panie z obsługi chętnie odpowiadały na pytania dotyczące świeżości warzyw i owoców. W sklepie cztery panie porządkowały towar na pułkach,, nie zabrakło też obsługi w dziale z serami i wędlinami. Zaskoczył mnie duży wybór produktów w sklepie, w tym serów, zarówno pleśniowych, jak i żółtych, czy produktów lokalnych, wyrobów z mleka koziego, produktów bio, dobrej jakości makaronów a nawet oryginalnych szynek z Włoch i Hiszpanii. Jest tu także duży wybór pieczywa, które jest pieczone na miejscu. Mimo późnej godziny kupiłam jeszcze gorące grahamki.Za zakupy zapłaciłam szybko i sprawnie w kasie z alkoholami, ale w tym samym czasie były czynne jeszcze dwie inne kasy, przy których nie było w tym czasie żadnego klienta.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.