Po dość długim pobycie w Centrum Handlowym Korona, postanowiłam uzupełnić zapasy energii w restauracji Mc donald’s. Otwartych było kilka kas, a w kolejce maksymalnie stało dwóch klientów. Szybko zostałam obsłużona przez niewysoką, młodą dziewczynę o imieniu Ania. Zamówiłam jeden z zestawów. Kasjerka zaproponowała mi powiększenie zestawu oraz poinformowała mnie, iż dostanę wtedy duży napój oraz duże frytki za dopłatą 1,5 zł. Szybko mnie obsłużono i podano zamówione produkty. Jedzenie było ciepłe i świeże.
Decathlon to sklep z asortymentem sportowym za przystępną cenę. Przy wejściu do sklepu ustawione były koszyki. Są one bardzo praktyczne, ponieważ mają kółka i nie trzeba dźwigać zakupów. Sklep jest duży i przestronny, a towar poukładany. Zaletą sklepu jest to, iż można wypróbować towar co niewątpliwie podoba się dzieciom, które jeżdżą po całym sklepie na deskorolkach, hulajnogach i innych sprzętach. Pracownicy są ubrani jednakowo. Miałam problem ze znalezieniem butów do biegania. Zapytałam się sprzedawcy, młodego, wysokiego bruneta o ten asortyment. Z chęcią zaprowadził mnie do sekcji z obuwiem i zaproponował pomoc w doborze. Opowiedział mi o dwóch modelach butów. Przedstawił ich charakterystykę i opowiedział o technologiach zawartych w obuwiu. Odradził kupowania zwykłych adidasów, podając za argument wygodę oraz przewiewność typowych butów do biegania. Podziękowałam i poprosiłam o chwilę namysłu. Uważam, że była to obsługa na wysokim poziomie, a pracownik był kompetentny i posiadał dużą wiedzę na temat sprzedawanego asortymentu.
Orsay jest to jeden z moich ulubionych sklepów. Mają tam bardzo dobre jakościowo ubrania za rozsądną cenę. Niestety sklepy Orsay mają za dużo towaru jak na tak małą powierzchnię sklepu. I tym razem tak było. Przejścia wąskie, a towar ściśnięty na wieszakach co utrudnia klientom jego oglądanie. W sklepie były dwie ekspedientki. Jedna stała przy kasie i obsługiwała terminal, druga zaś rozmawiała z klientką doradzając jej w wyborze asortymentu. Przymierzalnia była obszerna, z dużym lustrem. W kolejce do kasy stała jedna osoba. Szczupła, młoda sprzedawczyni przywitała mnie i zapytała o kartę członkowską klubu, która upoważnia do zniżek. Jako, że mam już taką kartę podziękowałam i odmówiłam. Obsługa była profesjonalna i szybka.
Sklep jest duży i przestronny. Na środku stoją pogrupowane kartony z butami, przy każdym stosie wyraźnie określona jest cena towaru. Ponadto w sklepie rozchodzi się miły, świeży zapach. Klienci chodzili po sklepie jednak nie było zainteresowania ze strony ekspedientek. Asortyment w tym sklepie jest szeroki. Można znaleźć obuwie dla pań, panów oraz dzieci i młodzieży. Cena jest przystępna, a fasony zawsze modne i dopasowane do obecnych trendów. Jedynie obsługa mogłaby być bardziej zainteresowana potencjalnymi klientami.
Pojechałam rano do ajencji Poczty Polskiej wysłać list polecony. Ajencja znajduje się w Centrum Handlowym Korona. Jest to mały kiosk na środku holu. Nie było kolejki. Obsługiwała mnie młoda kobieta w wieku około 30 lat. Miała rozpuszczone blond włosy, a ubrana była w białą koszulę z kołnierzykiem. Przywitała mnie słowami „dzień dobry” i czekała na podanie przesyłki. Szybko mnie obsłużyła, wydała resztę i podziękowała. Polecam korzystanie z małych punktów Poczty Polskiej w centach handlowych ponieważ nie ma kolejek, a obsługa jest profesjonalna.
Zajrzałam do Pretty Girl w poszukiwaniu eleganckiej sukienki na wesele koleżanki. W sklepie były wąskie przejścia pomiędzy wieszakami. Uważam, że było za dużo towaru jak na tak małą powierzchnię. Kolekcje były wyraźnie opisane, a na samym końcu znajdowały się przecenione ubrania. Znalazłam interesujące mnie sukienki w bardzo atrakcyjnych cenach. Przecenione ubrania wahały się od 30,00 do 80,00 zł. Ciężko w innych sklepach znaleźć dobre gatunkowo, eleganckie sukienki w tak niskiej cenie. Nawet przed przeceną ceny nie są wygórowane. Sukienki z najnowszej kolekcji kosztowały ok. 120,00 zł. Niestety klienci zdani byli sami na siebie, ponieważ sprzedawczyni nie była nimi zainteresowana.
Sklep wydał się dość duży i przestronny. Ubrania były równo ułożone oraz zawieszone na wieszakach. W sklepie zaobserwowałam jedną, młodą ekspedientkę o blond włosach. Stała cały czas przy kasie i rozpakowywała nowy towar. Ceny w sklepie nie były wygórowane, a oferta dość obszerna zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Sprzedawczyni nie była zainteresowana klientem, ale była miła ponieważ, gdy zapytałam czy mogę przymierzyć ubrania odpowiedziała z uśmiechem „oczywiście”. Przymierzalnia przeciętnej wielkości z wieszaczkami na ubrania. Po przymierzeniu nieodpowiadający towar można było odwiesić na osobny wieszak.
Ponieważ jestem stałą klientką tego sklepu to także tym razem postanowiłam do niego wstąpić. Towar był ułożony i panował porządek. Oferta sklepu była rozbudowana i ubrania można było znaleźć w każdym rozmiarze od 34 do 48. W środku były dwie pracownice. Gdy tylko zaczęłam oglądać asortyment podeszła jedna z nich, Pani w średnim wieku z upiętymi, brązowymi włosami, i zaproponowała pomoc. Poszukiwałam eleganckiej sukienki ponieważ przygotowuje się na wesele koleżanki i właśnie o pomoc w jej doborze poprosiłam. Sprzedawczyni od razu zaproponowała trzy fasony. Była miła, uśmiechała się i próbowała mi dogodzić. Zaprowadziła mnie do przymierzalni i cały czas mi towarzyszyła oraz doradzała, pytała się czy dobrze czuje się w tych sukienkach i prawiła mi komplementy. Zaproponowała mi też marynarkę pasującą do kreacji oraz szal. Gdy jedna z sukienek okazała się za mała, przyniosła większy rozmiar. Uważam to za wzorową obsługę lecz dla niektórych mogłaby być natarczywa oraz nieprzyjemna, a zależy to od indywidualnych upodobań klienta. Polecam ten sklep paniom, które lubią profesjonalną i rzetelną obsługę.
Pierwszy raz byłam w tym sklepie, dlatego czułam się nieco zagubiona. Przy wejściu nie było żadnego podręcznego koszyka więc weszłam bez. Towary były równo ułożone na półkach, a oferta szeroka. W sekcji z pieczywem dostępne były foliowe torebki, jednak przy próbie oderwania z rolki torba rozerwała się. Dopiero przy drugim podejściu udało mi się oderwać siatkę bez uszkodzeń. W sklepie otwarte były dwie kasy przy każdej z nich dwie osoby stojące w kolejce. Obydwie kasjerki ubrane były w stroje pracownicze – żółte koszule i miały na plakietce informację „uczeń”, nie zauważyłam jednak kogoś odpowiedzialnego za obie Panie. Kasjerka była młodą dziewczyną o imieniu Ania z długimi, rudymi, rozpuszczonymi włosami. Przywitała się, szybko obsłużyła i podziękowała. Zauważyłam natomiast iż kasjerka nie używała przegródek, które służyły do oddzielenia zakupów klientów. Musiałam chwile poczekać aż Pan przede mną spakuje swoje zakupy, a następnie sama spieszyć się z ich zapakowaniem, aby kolejna osoba mnie nie „dogoniła”. Szkoda, że przegródki nie są używane, ponieważ wpłynęłoby to na komfort i zadowolenie klientów. Ogólnie sklep posiada duży asortyment, ale poprawiłabym parę szczegółów.
Pojechałam na wieczorne zakupy do Hipermarketu Tesco. Na parkingu panował nieład. Wózki pod wiatami były porozrzucane, niektóre nawet stały na środku miejsc parkingowych. Nie zauważyłam żadnej osoby z obsługi/ ekipy porządkowej, która panowała nad tym terenem. W holu, przed wejściem do sklepu stały stojaki z przecenionymi towarami, tak aby zachęcić klientów do kupna. W całym sklepie, na półkach, panował raczej porządek lecz niekiedy brakowało towaru. Sądzę że to efekt całodziennego „buszowania” klientów. Jednak te braki powinny być sukcesywnie uzupełniane przez pracowników. W dziale mięsnym zajrzałam do lodówek w poszukiwaniu świeżego mięsa. I właśnie takiego się spodziewałam ujrzawszy tabliczkę „świeże mięso”, jednak bardzo się rozczarowałam. Opakowanie z podwójnym stekiem rostbef zamiast różowej wołowiny zawierało przebarwione, brązowawe kawałki (cena 26 zł). W dziale odzieżowym, ubrania były powieszone na wieszakach. W sekcji RTF/AGD Pani z obsługi ścierała kurze pod wystawionymi sprzętami. W sklepie otwartych było sześć kas, a w kolejkach stało maksymalnie do pięciu osób. Kasjerką była Pani w średnim wieku z upiętymi blond włosami z grzywką. Posiadała okulary ze srebrnymi oprawkami. Przywitała mnie słowami „Dzień dobry, czy posiada Pani kartę na punkty”, szybko mnie obsłużyła, wydała rachunek i pożegnała. Obsługę oceniam na najwyższą, jednak mam pewne zastrzeżenia co do jakości towaru oraz czystości na parkingu stąd moja ocena.
Z samego rana postanowiłam pójść po drobne zakupy do Lidla. Przed sklepem w gablocie wisiała informacja o promocjach i ofercie sklepu. W tym tygodniu można kupić produkty niemieckie, a od dnia dzisiejszego artykuły kuchenne oraz odzież jesienną. Wózki przed sklepem były ułożone równo, a tuż przy wejściu leżały gazetki informacyjne (około 5 sztuk). W środku było dość dużo osób pomimo wczesnej pory. Zapachy świeżego pieczywa przyciągały do tej sekcji. Wszystkie komory były zapełnione, a bułki jeszcze ciepłe. Niestety przy tym stanowisku nie było wyłożonych papierowych torebek, a jedynie foliowe, dlatego po włożeniu bułek folia zaparowała a towar stracił na wartości. Sekcja z warzywami i owocami była przestronna , a towar poukładany. W następnej alejce w przejściu stały dwa duże kontenery, a niewysoka, szczupła Pani z obsługi wypakowywała towar do lodówek przez co nie można było się dostać do części produktów. Otwarte były trzy kasy, w każdej stało czterech klientów. Ustawiłam się w kolejce. Kasjerką była młoda dziewczyna (ok. 20 lat) z upiętymi blond włosami, która przez przypadek stłukła słoik z kawą starszej pani stojącej przede mną. Bardzo się zawstydziła i od razu przeprosiła. Natychmiast przyszła druga Pani z obsługi, przyniosła słoik z kawą i zaczęła sprzątać. Kasjerka przywitała mnie słowami „dzień dobry”, szybko mnie obsłużyła i zaprosiła ponownie do sklepu. Lubię robić zakupy w Lidlu ponieważ jest duży wybór, profesjonalna obsługa i niska cena towarów. Gdyby nie brak papierowych torebek przy dziele z pieczywem i blokujące przejście kontenery z rozładowywanym towarem ocena sklepu byłaby najwyższa.
Bardzo lubię chodzić do delikatesów T&J. Oferta tego sklepu jest szeroka, a produkty zawsze świeże. Przy wejściu do sklepu można zauważyć poukładane koszyki, które sukcesywnie są dokładane przez personel dlatego nigdy nie spotkałam się by jakiegoś zabrakło. Na półkach towar był ułożony równo, nie zauważyłam wolnych przestrzeni po kupionych produktach. Pracownicy dokładają brakujący towar. W dziale z sałatkami stała niewysoka pani w upiętych włosach. Nie było klientów i gdy podeszłam do lady od razu zostałam miło obsłużona. Ekspedientka podziękowała i zaprosiła na ponowne zakupy. Skierowałam się na dział z pieczywem. Bułki były dokładnie ułożone, każdy rodzaj w osobnej przegródce z opisaną powyżej ceną. Obok dostępne były papierowe torebki na pieczywo w różnych rozmiarach. W sklepie funkcjonują kasy samoobsługowe oraz tradycyjne. W każdej z nich można zapłacić kartą, ale gotówką zapłacimy tylko w tych tradycyjnych. Przy kasach samoobsługowych stał pracownik sklepu. Był to szczupły mężczyzna o średnim wzroście z krótko ściętymi włosami. Pomagał klientom w obsłudze. Podeszłam do kasy tradycyjnej, w której obsługiwała Pani o imieniu Bożena w średnim wieku o krótkich, jasnych włosach. Przede mną stały dwie osoby w kolejce. Gdy nadeszła moja kolej, kasjerka przywitała mnie słowami „dzień dobry” i zaproponowała reklamówkę, a po obsłużeniu mnie podziękowała i zaprosiła ponownie. Podsumowując mogę stwierdzić, że oferta tego sklepu jest szeroka, a produkty zawsze świeże. Jedyne co może przeszkadzać to dość wygórowane ceny produktów dlatego polecam robić tam mniejsze zakupy.
Sklep H&M we Wrocławskim Pasażu Grunwaldzkim odwiedzam dość często. Tym razem byłam w południe dlatego nie było dużo klientów. Sklep wyglądał schludnie, ubrania były poukładane lub powieszone na wieszakach. Niestety nie było jakiegokolwiek zainteresowania klientem ze strony obsługi. Być może taka właśnie jest polityka firmy, stawiająca na czystość otoczenia jednak pomijająca dobra klienta. Wybrałam ubrania i skierowałam się do przymierzalni. Weszłam bez problemu, nie było kolejki ani pracownika. Przymierzalne są obszerne, można swobodnie się poruszać. Posiadają wieszaki oraz półeczkę, na której można odłożyć ubrania lub usiąść. Po wyjściu z przymierzalni chciałam odwiesić ubrania, których nie zmierzałam kupić, niestety wszystkie wieszaki były zajęte, a niektóre ubrania leżały na ziemi. Odzież musiałam odłożyć na ladę. Skierowałam się do kasy, nie było kolejki. Kasjerka przywitała mnie słowami „dzień dobry”, skasowała towar i podziękowała. Ogólna atmosfera w sklepie nie zachwyciła, a co do czystości też mogłoby być lepiej.
Postanowiłam odwiedzić nowo otwarty sklep we Wrocławiu TK MAXX w Centrum Handlowym Młyn. W sklepie nie było dużo osób. Asortyment był ułożony, a poszczególne działy dobrze opisane. Ubrania oraz akcesoria były ułożone lub powieszone równo na wieszakach. Zaskoczyła mnie bardzo szeroka oferta tego sklepu: ubrania codzienne, wieczorowe, sportowe, torebki, buty, akcesoria dla zwierząt, akcesoria dla domu. Ceny nie są wygórowane, a można kupić markowe rzeczy. Obsługa była ubrana na czarno, każdy miał plakietkę z imieniem. Przymierzalnie były dość duże i przestronne. Przy kasie nie było kolejki i kasjer czekał na klienta. Polecam ten sklep innym.
Przed wejściem do Biedronki było czysto, a wózki były ułożone równo. Chciałam wziąć mały koszyk na produkty lecz nigdzie nie mogłam go znaleźć. Jedyny jaki leżał to z ułamaną rączką. W sklepie było schludnie i czysto. W ciągu komunikacyjnym stała paleta z wodą mineralną, którą rozpakowywała Pani z obsługi, jednak można było swobodnie przejść. Zapytałam się Sprzedawczyni o gotowe danie - gyros. Pani miło odpowiedziała, że nie ma już go w sprzedaży i najprawdopodobniej wycofali go z produkcji. Podziękowałam i poszłam do kasy z innymi zakupami. W kolejce do kasy stały 3 osoby. Kasjer przywitał mnie słowami "dzień dobry", był to mężczyzna średniego wzrostu o imieniu Maciej. Kasjer wydał mi resztę i zaprosił ponownie do sklepu.
W celu zapewnienia wyższej jakości usług używamy plików cookies. Kontynuując korzystanie z naszej strony internetowej bez zmiany ustawień prywatności przeglądarki, wyrażasz zgodę na wykorzystywanie ich.